Skocz do zawartości

unavailable

Użytkownicy
  • Postów

    3 080
  • Dołączył

Treść opublikowana przez unavailable

  1. Kiedyś widziałam takie przeznaczone do rowerów z amortyzatorami, tylko pewnie u Ciebie psułoby to wizerunek (np. https://www.centrumrowerowe.pl/blotnik-sks-shockblade-ii-pd7859/ lub http://simpla.pl/index.php/pl/blotniki-k2/item/155-hammer3-sde Mimo wszystko możesz poszukać pod hasłem "montaż w rurze sterowej" lub coś w ten deseń. Tak czy owak większy problem będzie chyba z ewentualnymi wspornikami, jeśli nie masz bocznych otworów.
  2. Hm, przekonywać Cię nie zamierzam, ale powiem uczciwie, że mnie zajęło pół roku oraz wypróbowanie aż pięciu szos, nim doszłam do mojego względnego ideału. W dolnym chwycie jeżdżę do rzadkości, tak jak pisałam - mam też przełajowe klamki, bo nimi hamuje się bez porównania łatwiej, ale to nie zmienia faktu, że trzymanie dłoni równolegle na kierownicy jest po stokroć wygodniejsze niż na prostej kierownicy. Natomiast wracając do tematu fitnessa - Merida Speeder wydaje się niezłym wyborem, zważywszy, że mieści też szersze opony. Bo jednak większość fitnessów to raczej takie wygodniejsze szosy z prostą kierownicą, jak wspomniany Sirrus. A na czym konkretnie jeździłaś dotychczas?
  3. Racja. Jeśli się moje zabiegi udadzą - będę mieć satysfakcję, a w przeciwnym razie wietrzę niezły pretekst do upgrade'u Clarisa na nowy sezon ? Dokładnie taką zaliczyłam rok temu - cudne słońce, droga prosta, ale niestety nieodśnieżona i też nie było widać granicy między trawnikiem... A na boczny krawężnik nie ma mocnych - ja miałam terenową oponę 1,95" i co z tego?
  4. Mokry śnieg jest całkiem w porządku (choć po ostatniej jeździe nawet kask miałam zachlapany :P). Problemy zaczynają się, gdy zamarza i co gorsza - ktoś przed nami jechał tą samą drogą. Dziś miałam taki odcinek ze 2-3 kilometry - gorzej niż nauka jazdy na trenażerze rolkowym ? Zwłaszcza te koleiny są mocno zdradzieckie. Na szczęście miałam MTB, na szosie chyba bym tego nie przejechała. Rower pod prysznicem to nic fajnego. Po pierwsze niewygodnie go tam umieścić, po drugie więcej potem sprzątania samego prysznica niż to wszystko warte, no a po trzecie nie wszędzie wskazane jest, aby woda się dostawała. Ja mam plandekę, na to kładę stare prześcieradło i po powrocie czyszczę jedynie napęd, aby nie rdzewiał, a rower zostawiam na stojaku do wyschnięcia. Po kilku godzinach zmiatam pędzlem i co najwyżej przemywam opony. Oczywiście to takie doraźne działanie, jak wiem, że za dzień lub dwa znów będę wychodzić. Na wiosnę Wam powiem, czy takie środki zaradcze wystarczyły ?
  5. Ja z kolei zapytam: a czemu już nie szosa? ? Mnie do dokładnie takich samych zastosowań świetnie sprawdza się Trek Lexa, a mnogość chwytów jest nieporównywalna z żadną prostą kierownicą (zwłaszcza po dorzuceniu klamek przełajowych). Tak jak Roubaix, najszersze opony, jakie przyjmuje, to 28mm i podobnie jak Roubaix, oferuje bardzo komfortową pozycję (oczywiście, jak na szosę, wiadome), do tego stopnia, że na aluminiowej ramie Leksy osobiście czuję się lepiej niż na karbonowej Emondy. Dużo więc zależy od geometrii, a nie tylko materiału czy szerokości opon.
  6. @jajacek racja, to rzeczywiście jest ogromna szkoda, ale Decathlon widzę, że w ogóle ma taką głupią politykę, bo spójrz na posiadanego kiedyś przeze mnie Tribana 500 - full Microshift (podobnie jest w MTB i pewnie w Riverside'ach też, ale tu już researchu nie robiłam). A niestety, muszę przyznać, że Microshift to nie jest wcale to samo, co Claris i to nawet ten poprzedni. Mam teraz starego Clarisa i jego praca, a praca Microshifta to dla mnie dwie różne bajki, zwłaszcza, że z wyregulowaniem tego drugiego było na dwa razy. A przecież Microshifta kupiłam nowego, podczas gdy Claris był już przez kogoś użytkowany. Przykro stwierdzić, ale według mnie @Nath147 ma słuszność z tym władowaniem pani na minę, ale niestety tak to już jest, jak się słucha rad wszystkich w sklepie i na ich podstawie podejmuje decyzję. Koszt opon jest śmieszny w porównaniu do kosztu kierownicy i manetek. Doliczmy do tego robociznę - opony zmieni niemal każdy, a jeśli nawet nie, to w serwisie mogą zrobić to na poczekaniu i możliwe nawet, że bezpłatnie lub za opłatą symboliczną, jeśli kupić opony w ich sklepie. Zresztą ciekawa jestem, jak podszedłby do sprawy sam Decathlon - oni mają dziwną politykę i dużo zależy od widzimisiów konkretnego sprzedawcy, więc może by te rowery (FB i baranka) zamienili kołami? Albo właśnie podmienili opony. Mi tak zamieniali mostek na inny, bez żadnych dopłat ani nawet proszenia - sami wymyślili, sami podmienili, więc może szłoby coś się ugadać, bo na pewno mają jakieś części na serwis. Co jednak nie zmienia faktu, że jak jakieś dwa miesiące temu zobaczyłam na żywo te łyse opony w Tribanie, to też mi skóra ścierpła, bo dla mnie one są kiepskie nawet do miasta. Łysolce to można ładować do rowerów, gdzie się ktoś chce ścigać, a nie do tak zwanie uniwersalnego commutera, urbana czy jak to zwał. Bo jednak suchy asfalt to nie jest u nas jakieś zjawisko naturalne. Raczej kałuże, śnieg, rozsypany piasek, pył z drogi, muldy lub trawiaste akcenty (a to między kostką, a to nagle ktoś nie pociągnął ścieżki i trzeba się na skróty przemieścić).
  7. Jednocześnie nie chciałabym się stać pośmiewiskiem całej Polski w wyniku popełnienia nawet największej głupoty, więc jak ze wszystkim, tak i tu na dwa razy jest z sensownością.
  8. Tak jak pisze Mariusz, walizeczka nie ma sensu, a multitool? Hm, nie wiem, czy jak się ma jeden, potrzebujesz drugi. Chyba że nie ma lub ma jakiś badziew, wtedy tak. Koledzy polecali tutaj Crank Brothers, również Lezyne, a Jacek na pewno napisze Ci jaki model Specialized ? Ja używam niedrogiego Kellys Stinger i też mogę polecić. Jedyna wada to niska cena (poniżej 30zł) oraz brak skuwacza łańcucha, który niektórzy uważają za niezbędny. Izotonik jak każdy produkt - jest dobry, jeśli jest dobry ? Problem w tym, jak z całą spożywką obecnie, że nijak nie idzie to w parze z ceną. Czasem te tańsze mają lepszy skład niż bardzo drogie, a ile by tato lat nie miał, raczej nie warto go truć ? Druga rzecz - nie każdemu musi to smakować. Od siebie polecam izotoniki Aptonia ISO+ (plusik ważny!) z Decathlonu. Ja bez niego nigdzie nie jeżdżę (no dobra, do pracy jeżdżę, ale w trasy już nie :p) i według mnie różnica jest na plus. Na przykład brak skurczów i innych takich. W sumie odkąd go używam, tylko raz miałam jednodniową akcję z mięśniem, ale to dlatego że się dałam wciągnąć kolegom w nie moje tempo. Dobry skład ma też Isostar, ale nie wiem, nie próbowałam i szkoda mi kasy, skoro mam tani, dobry i sprawdzony. Z akcesoriów przyszła mi do głowy jeszcze moja pompka, wrzucałam recenzję na blogu Łukasza (https://roweroweporady.pl/topeak-ninja-p-test-pompki-czytelniczki/ plus uaktualnienie, pod którym nadal się podpisuję:
  9. Czyli jestem całkiem normalna ? Po prostu przejęłam się troszkę tym, co napisałeś: I trudno jednak połączyć te dwie teorie ze sobą ? Natomiast ten katar to oczywiście, pojawia się także i wcześniej, ale tak od mniej więcej godziny, to już kompletnie nie idzie oddychać, stąd moje pytanie.
  10. Powrócę do maski, bo zrobiłam dwa nowe podejścia ? Tym razem jednak na maskę założyłam dodatkowo... maskę, tylko taką polarowo-neoprenową. Na miasto ten zestaw się nie nadaje, ale na trasie jest okej. Wprawdzie z oddychaniem na dwa razy, ale żyję i na pewno mam się lepiej niż po piątkowym wyjeździe na wieś, gdzie dopiero zrozumiałam, o czym piszecie (powietrze w mieście jest przy tym rewelacyjnej jakości :p). Tylko teraz pytanie: czy miewacie po jakimś czasie katar? Bo ja po około godzinie zaczynam mieć już mocno zatkany nos i co wtedy? Do tego przydałoby się jednak coś pić, więc odkryłam dodatkowe niedogodności. Przy okazji mogę polecić rękawiczki Martesa. Na Allegro kupiłam jedną parę za 40zł, potem w czarny piątek w sklepie trafiłam na takie same za 30zł. Miałam dziś pod nie Brubecka i było świetnie. Temperatura ok. 0°C, wiatr raczej niewielki, poza tym sypał mokry śnieg. Ale jeździłam też w nich, gdy było niby cieplej, jednak przy większym wietrze i także się sprawdziły. Do tego bardzo fajne neoprenowe ochraniacze na buty Accenta. Nie wiem, ile dadzą radę, ale są lepsze niż te przeciwdeszczowe. Tylko uwaga, jeśli macie buty nieszosowe (czyli nieco szersze), trzeba brać numer na wyrost. Ja mam SPD, ale trekkingowe nr 40 i niestety zmuszona byłam kupić rozmiar L (chyba od 42), bo te poprzednie przeciwdeszczowe (też Accenta) w rozmiarze do 41 były bardzo ciasne, trzeba było je naciągać do granic, a i tak wyginały mi buty. Piszę natomiast "niestety", bo w tych mam z 5-10mm luzu z tyłu. Jednak cholewka opina łydkę na tyle ciasno, że to żaden większy kłopot. No i rozgryzłam ocieplacze na kolana - jak je ubrałam na gołe ciało i dopiero na to legginsy, było cieplutko i wreszcie nic się nie przesuwało ? Przy okazji się pochwalę - pobiłam życiowy zimowy rekord odległościowy i przejechałam 55,5km na minusie ?
  11. No to szacun ? Ja dalej nie do końca wiem, bo chociażby nawet wartość stack/reach, która miała świadczyć o komforcie, u mnie się nie do końca sprawdza. Stąd zresztą trzymam się kurczowo Leksy, jakbym Pana Boga za nogi złapała ? Aczkolwiek jeśli mam do wyboru szosę i MTB, to też wybieram szosę. Nie wiem jednak, czy komfort (w sensie amortyzacji) jest tu nadrzędnym kryterium. Bardziej lekkość jazdy, to, że mogę pokonać więcej kilometrów z tym samym wysiłkiem, co także przekłada się na późniejsze odczucia (ciągnąć pod górę 10kg oraz 15kg lub walczyć z oporem powietrza na obu typach rowerów to jest różnica, którą odczuwam nie tylko w trakcie jazdy, ale i potem). Jedyny wyjątek, to jak mam przejechać przez miasto sprawunkowo, wolę MTB - tu nie liczy się żadna szybkość czy dystans, ale właśnie wygoda (widoczność, walczenie z kostkami, hamowanie przed pieszymi itd.). Jednak trzeba zaznaczyć, że po początkowym entuzjazmie, doskonale zdaję sobie sprawę, że ma to sens do 10, może 15km i na pewno na więcej nie mam zacięcia. Natomiast wracając jeszcze do szosy - na MTB to ja nawet na krótkie podmiejskie 20km nie mam już ochoty, skoro można lekko i - no właśnie - wygodnie. Jakoś jednak na tenażer mi się to nie przekłada. Przynajmniej o tym na tylne koło mówię, bo może na rolkowym, jak trzeba balansować ciałem, jest nieco lepiej. A tu już po kwadransie mi niewygodnie ?
  12. A nie masz tak, że jak wracasz na MTB, to i tak jest jeszcze wygodniej? Bo ja akurat tak mam i nie sądzę, że to kwestia ustawień. Po prostu mniejszych wymagań stawianych kolarzowi. Nie spotkałam jeszcze MTB 17", po wejściu na które nie czułabym, że jest krojone na miarę. Natomiast szos nr 52 zmierzyłam już sześć - nie pod sklepem, ale na kilku kilkudziesięciokilometrowych trasach. I jakoś tylko mi moja Lexa odpowiada. Tak na marginesie, wszystko, co piszesz o szosie jak nic brzmi dla mnie: "o numer za duża". Sam przyjrzyj się z boku temu, co piszesz - jakieś wyciąganie się czy obniżanie kierownicy. Jaki normalny amator, żeby było wygodniej, obniża kierownicę? Wszyscy szukają przecież jak najwyższej główki. I pewnie gdybyś miał krótszą górną rurę, fabryczna wysokość z podkładkami byłaby akurat. To nie jest tak, że Cię chcę tu zdołować. Ba, mogę Cię pocieszyć - straciłam ten rok na kretyńskie zakupy za dużych rowerów. Nie jednego i nie dwóch, ale aż czterech. I żeby było zabawnie, jeżdżę na tym, którego nie kupiłam do jeżdżenia, tylko "taki tam złom na trenażer w zimie".
  13. Najlepiej, by zajumali pod sklepem ? Nie no, bidon okej, ale na co sakwiarzowi jeden bidon? Poza tym miały nie być akcesoria do roweru i z tego zresztą powodu nie bardzo wiem, co mogłabym polecić. Większość pasjonatów ma bardzo sprecyzowane potrzeby - ja bym nie chciała jakiegoś tam bidonu czy jakiejś sakwy, bo ma to się jakoś komponować z resztą (niekoniecznie tylko wyglądowo, ale i pod kątem praktycznym). Dlatego w tym roku dla najbliższych zrobiłam jeszcze w październiku listę składającą się z ponad 20 pozycji. Połowy z tego nie pamiętam, niespodziankę będę mieć na pewno, a do tego dostanę to, czego naprawdę potrzebuję. Natomiast czy chciałabym rzeczy okołorowerowe typu prenumerata gazety? Ja nie, bo mnie poza jeżdżeniem kolarstwo w ogóle nie interesuje, więc trzeba by pytać zainteresowanego. Dużo zależy też, jak kto podchodzi do prezentów. Mnie osobiście byłoby przykro, jakby ktoś wydał trzy stówy na coś nawet wartościowego, ale dla mnie zbędnego. Nie dlatego, że o mnie nic nie wie, tylko, że chciał dobrze, a ja się nawet za bardzo ucieszyć nie umiem. Ewentualnie jeszcze, jeśli znasz dobrze wymiary, kupiłabym odzież termoaktywną albo inne merino - tego nigdy nie ma się za wiele ?
  14. @Paweł, z tym "nie przeszkadza", to ja już powoli zaczynam niedowierzać (również lub przede wszystkim: sama sobie). To trochę tak, jak z tym, co napisał Jacek o wysokości siodełka - jak miało być niżej, to on wiedział lepiej i jeździło się mu lepiej. A potem nagle okazało się, że z tym właściwym może być jednak "lepiej niż lepiej" ? To jest zresztą dla mnie strasznie irytujące, bo nie wszystkie kombinacje pozwalają się przetestować nawet na dystansie parudziesięciu kilometrów. Czasem z czymś złym można jeździć latami, wierząc, że tak nam wygodniej. Przykład pierwszy z brzegu? Garbienie się. Komu z nas nie jest wygodniej stać z zamkniętą klatką piersiową? No tak, tylko nagle okazuje się, że mięśnie troszkę sobie odpoczną (chociaż są stworzone do pracy), a za ich bąblowanie płaci klatka piersiowa i kręgosłup (które mają inne zadanie niż pomaganie mięśniom w byczeniu się). Ja mam ostatnio coraz mocniejsze postanowienie, że pójdę na bike fitting i niech mi tam wyrysują idealny rower. Tyle, ile w tym roku straciłam na nieudane próby, to już dawno by się zwróciło ?
  15. Dla mnie to nadal półśrodki. Nie wiem, czemu nikt tego nigdzie nie pisze odnośnie krótkiego mostka i jeszcze skrócenia kokpitu jako ratowania rozmiarówki. Wszędzie pierniczenie, że rower nerwowy i tyle. A tu guzik, jest jedna dużo istotniejsza kwestia - krótki mostek plus krótki kokpit (u mnie było to odpowiednio 90mm i 70mm) to znacznie większe przyjmowanie wszystkich wstrząsów na ręce i trzeba by chyba mieć naprawdę świetnie wyćwiczony korpus oraz nienaganną technikę, aby to złagodzić (wątpię, że wykluczyć). Oczywiście mówię w przypadku za dużego roweru - jak jeżdżę z tym samym mostkiem i reachem w moim Treku, jest idealnie.
  16. No widzisz, a dla mnie takie pojęcie ma jak najbardziej sens. Wysoka półka ma szereg wad, o których nie chce się pamiętać, jeśli nadrzędną zasadą jest dla kogoś coś w rodzaju prestiżu. Tak jak napisał @rowerowy - można jeździć po mieście Jeepem Grand Cherokee. Ale parkować wolałabym VW Upem, nie tylko dlatego, że nie umiem - zwyczajnie nie zawsze tak łatwo o miejsce. Oczywiście, jak ktoś naprawdę śpi na pieniądzach albo dostaje od sponsora, to pewnie można robić jak Wojewódzki (ale on akurat nie jest dla mnie autorytetem w żadnej kwestii). Natomiast czy dla normalnego człowieka ma sens ładowanie kasy w dodatkowe serwisy czy droższe części (wcale nie trwalsze - mają być lżejsze), to jest już, jak to kiedyś chyba Łukasz pisał - strzelanie z armaty do kaczek. Chyba że "najlepszy" rozumiemy jako najbardziej odpowiadający potrzebom. Ale to nie ma nic wspólnego z cenami, jakością, marką...
  17. Zazdroszczę Ci, że tego typu kombinacje cokolwiek Ci pomagają. U mnie nie zdały egzaminu, a gdy w sobotę postanowiłam sobie po raz kolejny udowodnić, że przecież 1cm długości nie może robić takiej różnicy, to do dziś bolą mnie dłonie i przedramiona ? Jesteś pewien, że przysuwanie siodełka to dobry pomysł? Ustawia się raczej według linii kolan i osi pedałów, a nie aby skracać dystans. W moim przypadku ma to istotny wpływ na jakość jazdy (a przede wszystkim komfort). Materiał sztycy czy w ogóle roweru nie ma przy tym żadnego znaczenia - na za długim karbonie czy z założenia komfortowym gravelu jeździło mi się bez porównania gorzej niż obecnie na najtańszym aluminium od Treka, po którym wreszcie nie kwękam na nic. Niestety, strasznie trudno znaleźć wygodny rower przy relatywnie krótkim tułowiu i długich nogach, i dlatego u mnie problem rozwiązała dopiero damska geometria - żadna męska szosa niestety nie wchodzi w grę.
  18. Hahah, znam ten ból. Ja już sobie dziesiątki razy obiecywałam, że wszystko poważę i jakoś zawsze przegapiam te najbardziej kluczowe momenty, jak założenie opony czy przykręcenie kasety. Zwykle orientuję się, gdy spojrzę zadowolona na napompowane koło ?
  19. Zobacz sobie wyżej - pisałam mu o tych kołach już dawno, ale widać mu się nie podobają ?
  20. Unibike jest mało znaną marką? Chyba sobie żartujesz ? Do rekreacyjnej jazdy jak najbardziej się nada. W tej cenie warto jednak zwrócić uwagę na coś pokroju Spartacusa Crossa 4.0 albo lepiej jeszcze Lazaro Integral V3 z uwagi na lepszy osprzęt. Chyba że wizualnie wolisz Unibike'a, to tak jak pisałam, też jest w porządku.
  21. Mnie osobiście to wytarcie obręczy zniechęca, bo sprawia wrażenie, jakby klocki nierówno hamowały (kwestia ustawienia klocków czy jazdy na scentrowanym kole?). No i na pewno jakieś mocno nowe nie są, sądząc po designie naklejek. Wolałabym te, o ile zgodne z opisem: https://allegro.pl/kola-szosowe-mavic-aksium-race-dostawa-gratis-i7706751434.html
  22. Paweł ma 27,5" - to też się nada?
  23. A jak przy tych prędkościach wchodzi się w zakręty? Bo dla mnie chyba w tej kwestii poziomka budzi największe wątpliwości. No, jest oczywiście jeszcze widoczność, o której pisał Jacek, ale to raczej sprawa nie podlegająca żadnej dyskusji, skoro mnie nawet szosa na miasto nie satysfakcjonuje. A już na pewno nie w dolnym chwycie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...