Skocz do zawartości

unavailable

Użytkownicy
  • Postów

    3 080
  • Dołączył

Treść opublikowana przez unavailable

  1. No i ja w takim układzie mam wątpliwość, czy warto na kilka lat zamrażać relatywnie grubą kasę. Porównywanie się ze znajomymi i rodziną Jacka dla statystycznego rowerzysty nie ma większego sensu - ani nie te dystanse, ani nie ta moc, ani nie te przebiegi, a często też nie ten portfel. Oczywiście, odwidzieć się zawsze człowiekowi może i tylko krowa poglądów nie zmienia, tylko sobie odpowiedz, czy zasada kupowania "na zapas" do Ciebie przemawia.
  2. Pomijając wyczuwalną agresję, a biorąc pod uwagę tylko część merytoryczną, dokładnie to samo miałam na myśli. Co mimo wszystko nie zmienia faktu, że nawet z tymi postojami i przerwami kogoś, kto nie jeździ wcale lub prawie wcale, prawdopodobnie pupcia zaboli, a może także inne części ciała. Ale to raczej następnego dnia. Jednak jak się jedzie, jest adrenalina, są emocje i pewne rzeczy docierają z opóźnieniem.
  3. O terenie to w ogóle nie ma co mówić, chyba że jako teren rozumiemy to, po czym ja jeżdżę szosą ? O mieście w moim przypadku wprawdzie także nie, bo Tarnów jest na tyle mały, że tu lepiej sprawdza się 26" (zwłaszcza, jak się ma 164cm wzrostu) i jednak nawet najgorszy amortyzator (krawężniki i kostki rządzą!). Ale jako rozwiązanie na zimę wydaje się pierwszorzędne. To, co śnieg i błoto robią z "nagim" napędem, to jest jednak dramat. Fajnie, że Ci się tak udało z zakupem "staro-nowego" roweru. Ja po jednym dłuższym podejściu do piast planetarnych skapitulowałam - co i rusz trafiałam na coś, co wymagałoby wymiany, bo tak jak piszesz - znaleźć w Polsce serwis jest bardzo ciężko, podobnie z częściami zamiennymi. Tak że chcąc nie chcąc, najczęściej trzeba kupować całą piastę i zaplatać koło. A ponieważ mój rower tak zwanie miejski jest wyłącznie okazjonalną alternatywą, zdecydowałam się na najtańszego Tourney'a w układzie 1x7. Póki co, daje radę.
  4. Dlatego dla mnie zawsze pośrodku były KMC ?
  5. Trochę nie rozumiem. To co masz w tej chwili i na co chcesz wymieniać? Myślałam, że pytasz o cały napęd pod kątem zakupu.
  6. W każdych? To nie jest jedynie kwestia 10 i 11, tylko w ogóle innej grupy, czyli Tiagra vs 105. Ta druga jest lżejsza i lepiej pracuje - pytanie, czy Ty to w ogóle zauważysz? ? Tak więc Ameryki nikt Ci nie odkryje - 10 nad 11 ma przewagę jednego biegu więcej, co przekłada się na lepsze zestopniowanie, a to z kolei ma znaczenie najbardziej na podjazdach, ale w zwykłej jeździe też bywa przydatne. Natomiast, czy jest Ci to potrzebne? Według mnie nie, ale ja jeżdżę na Clarisie, a szczytem moich marzeń jest właśnie Tiagra. Dokładnie z tych względów, o jakich piszesz - jest tańsza w eksploatacji, a 10 zębatek w kasecie to już satysfakcjonujące stopniowanie. Żeby nie było tak różowo, jest jeden malutki haczyk - Tiagra jest kompatybilna sama ze sobą. Dużo łatwiej dostać alternatywne rozwiązania do napędu 2x11. Z drugiej jednak strony przy korbie 11-rzędowej też raczej wszystko powinno hulać. Ja na przykład używam teraz - przypominam, napęd 2x8 - dużej tarczy z 11-rzędowego napędu i działa bez problemu.
  7. Jasne i generalnie ja się z tą Twoją racją zgadzam, ale nie uważam, że to jest miejsce do jej wygłaszania. Bo czy tym sposobem nie dochodzimy do swoistej paranoi? Niedługo - generalnie jako ludzkość (bo taką zauważam w naszych czasach tendencję) - dojdziemy do tego, że białe przestanie być białe, a czarne przestanie być czarne. I w sumie słusznie, bo jeśli się przyjrzeć, biały śnieg nie jest tak samo biały, jak biała owca, a czarna opona jest inaczej czarna niż czarna owca (jakieś lewe te owce ?). Tylko czy ktoś kiedyś pomyślał, do czego to prowadzi? Idealiści krzyczą coś o sprawiedliwości, równowadze, tolerancji - a potem nie wiadomo czemu ludzie muszą łazić do psychologów w poszukiwaniu sensu życia, bo sami nie umieją już niczego nazywać po imieniu w takim super relatywnym świecie. Ba, jestem zdania, że to właśnie z tego bierze źródło ten cały hejt i radykalizm - bo ludzie (jak i zwierzęta) potrzebują jasnych zasad - odtąd-dotąd, a wskutek źle rozumianej wolności potem szaleją jak pies zerwany z łańcucha, instynktownie szukając jakiegoś oparcia. Choćby nawet w z gruntu idiotycznym radykalizmie, ale jednak dającym - w przeciwieństwie do relatywizmu - jakąś namiastkę bezpieczeństwa. Żeby była jasność - nie jestem za tym i skrajne podejścia mnie odpychają, ale tym bardziej staram się znaleźć jakiś punkt zaczepienia, zamiast szukać ciągle dziury w całym, jak to w moim odczuciu robisz. Podsumowując, każdy ma jakąś misję. I chociaż zapewne oboje nazywamy ją: sprawiedliwość i równowaga, to jednak nieco inaczej je pojmujemy.
  8. Po pierwsze nikt nie mówił, że jest łatwo w znaczeniu, że pyk i setuchna. Łatwo w znaczeniu: jest to osiagalne. Po drugie temat nie dotyczy Twoich znajomych, tylko nastolatków. Po trzecie Twoi znajomi to nie jest większość społeczeństwa, tak samo, jak nie są nią moi znajomi (moi znajomi to w większości nawet rowerów w ogóle nie mają, a co dopiero mówić o jeżdżeniu). Po czwarte, wybacz, ale nie ma na świecie rzeczy obiektywnie łatwej dla kogoś, kto nie chce czegoś zrobić (patrz: Twoi znajomi wolą biznesy, a ci chłopcy chcą przejechać 130km - widzisz może jakąś różnicę? Podobnie podejrzewam, rzecz ma się z przykładem Mumbaia - ktoś, kto nie będzie miał ochoty/motywacji siedzieć na tyłku przez pięć godzin, chociaż jest to łatwe nawet dla kobiet w ciąży i ludzi schorowanych, nie usiedzi tych pięciu godzin i tyle). To, że dla jakiejś grupy jest to niewykonalne, to dla mnie argument w stylu: "podrapanie się po nosie nie jest rzeczą trudną. Tak? To powiedz to ludziom bez rąk lub sparaliżowanym - zapewne uwierzą ci na słowo".
  9. No i gut. Natomiast na Stravie konto mam, jak Solscy łazienkę w "Koglu-moglu 2" ? Solska: A łazienka jest, a jakże, a co ma nie być. A niech idzie za mną, zaraz pokaże. Jak to, łazienki ma nie być? Proszę, jest łazienka. Babcia Wolańska: Tylko, że tak powiem, raczej nie do użytku. Solska: A bo znaczy jak Kasia, to znaczy jak moja córcia wyszła za mąż, to już nikt nie miał na to głowy. Babcia Wolańska: A gdybym tak na przykład chciała skorzystać z toalety. Solska: A nie to niemożliwe, bo woda nie dochodzi, silnik się zepsuł. Babcia Wolańska: A może by spróbować naprawić? Solska: E tam, u nas to na to nie ma czasu. Babcia Wolańska: To niby po co komu ta łazienka? Solska: No jak to, żeby ludzie myśleli, że Solska to byle kto, że nas na łazienkę nie stać?!
  10. W sumie odkąd mam zegarek, w ogóle nie paruję licznika z telefonem, bo i po co? Tylko baterię żre, powiadomień nie potrzebuję, a znajomych nie mam, żeby ze śledzenia grupy korzystać. Więc dla mnie fajny bajer, że od razu po wejściu do domu "samo się" wyśle na serwer. A czytałam coś dziś, że to wifi samo się wyłącza po wystartowaniu rejestracji trasy... Tylko ciekawe, czy to było o tysiaku? ?
  11. Dziwne masz te argumenty i szafujesz nimi, jak Ci pasuje. Najpierw piszesz, że "warto zauważyć, że przypadek optymistyczny składa się dla przeciwwagi z kilku czasem nastu przypadków pechowych", a potem wyjeżdżasz z kobietami w ciąży i ludźmi z chorym sercem, jakby normalnie przypadało ich 8 na 10 w statystykach. W dodatku, delikatnie przypomnę, że jeździe grupa nastolatków - a więc zagrożona ciążą i chorobą wieńcową w jeszcze mniejszym stopniu. Mumbai ma rację - dla normalnego, statystycznego człowieka setka nie jest problemem fizycznym na miarę przepływania LaManche kraulem - większość da radę, tylko jak już pisałam kilkakrotnie w tym temacie - większym kosztem, niż można by to zrobić z przygotowaniem. Trzy lata z rzędu jeżdżę na pielgrzymkę do Częstochowy. Po 110km dziennie, dwa dni jazdy. Jeżdżą ludzie od lat 6 do ponad 80. Jest samochód i jakby ktoś nie dał rady, to się pakuje rower do tyłu i gościa zabiera do szoferki. Na trzy wyjazdy, każdorazowo po ok. 100 osób (czyli w sumie 300, w tym mnóstwo kobiet i wcale nie takie tłumy młodzieniaszków) zdarzyło się raz , że facet (ok. 70-tki) nie dał rady i jechał autem. Reszta jakoś daje, a naprawdę zdarzają się tam prawdziwki na holendrach, które mają w całym sezonie może z 300km.
  12. U mnie wygląd jest na szarym końcu. To znaczy to nie tak, że kompletnie znaczenia nie ma - w końcu po coś zbieram na tę czarną szosę i z jakiegoś powodu np. Feniksa nie nosiłabym za żadne skarby ? Ale póki one wszystkie wyglądają tak, jak wyglądają, patrzę wyłącznie na funkcjonalność. No i niestety nadal do tego dotyku przekonana nie jestem, a decyzję podjąć trzeba. Tak czy owak Explore skreśliłam. Podobała mi się ogromnie jego cena oraz wielkość ekranu, ale bliższe zapoznanie pokazało, że nie jestem w stanie pójść na takie kompromisy, jakie on proponuje. Dać pewnie by się dało, ale wszystko to zbyt upierdliwe - na pewno bardziej niż obecnie powerbank oraz skalowanie mapy. Wersja 820 też taka nijaka kompletnie i dla mnie bardziej łączy ona wady 520 i 1000, aniżeli ich zalety. Zostaje zatem 1000 i chyba go kupię, ale nie bez dużych obaw. Najgorzej, że nie mam na tyle kasy, aby kupić 1000 i go zobaczyć, tylko zmuszona jestem najpierw sprzedać 520... A gdzie ja potem taką zadbaną znajdę jak moja, jakby jednak dotyk mi nie podszedł? ?
  13. A dotyk w zwykłych rekawiczkach lub mokrych rękach? Bo jak raz chciałam zadzwonić do domu, że zaczyna się wielka burza, to niestety ze trzy minuty zajęło mi wybieranie numeru w telefonie. A ile zdjęć po drodze zrobiłam i do ilu osób miałam dzwonić... ? To samo robi mój zegarek pod prysznicem lub w kąpieli. Więc co mi z nawigacji, która będzie szaleć w krytycznych momentach albo na co pięć konfigurowalnych ekranów, jeśli siedzisz na jednym, bo nic nie idzie zmienić? Tak z czystej ciekawości: czy w 1000 da się z problemem czy bez problemu wymienić samemu baterię? Bo w 520 nie bardzo.
  14. Właśnie się waham. Explore mnie coraz bardziej zniechęca tym brakiem profilów oraz jedynie dwoma ekranami (what?!), że o innych drobnych brakach nie wspomnę. Natomiast co do 1000 mam wątpliwości z racji, że jest to stary model i jako taki, nie wiem, czy ma te "zaawansowane funkcje oszczędzania energii", czyli mówiąc wprost: wygaszanie ekranu przy braku aktywności. Do tego dochodzi kwestia dotyk vs. przyciski. Znam, Jacku, Twoje zdanie w tej kwestii, ale sama mam spore wątpliwości, bo jedno i drugie rozwiązanie ma swoje wady i zalety. Za dotykiem na pewno przemawia przesuwanie mapy - to, ile się trzeba namęczyć w 520 doprowadza mnie do szału (i na pewno nie jest możliwe w trakcie jazdy). Poza tym jednak wszystko inne przemawia za przyciskami: zmiana ekranów, brak obaw o deszcz i możliwość bezproblemowej obsługi nawet w zimie czy spoconymi dłońmi. W zasadzie, gdyby nie to, że 520 nie ma porządnych map oraz równie porządnej funkcji oszczędzania baterii, byłaby bliska ideałowi. Szczególnie teraz, jak patrzę na te tabelki, widzę jej przewagę nad wyższymi modelami. Oczywiście z mojej perspektywy, nie ma w tej kwestii jakichś obiektywnych prawd objawionych ? W każdym razie w 520 można to było mądrzej rozwiązać, dodając jeden dobry upgrade firmware'u i zrobić głupi wygaszacz ekranu, a przy okazji od razu dorzucić opcję skalowania mapy po jednym kliknięciu, a nie przy wchodzeniu w jakieś podrzędne podmenu (!) Tak czy owak sama nie wiem, czy warto ten licznik sprzedawać i za dwa urządzenia kupować jedno, równie koślawe, tylko w inny sposób ?
  15. Powrócę do tematu ? Konkretnie chodzi mi o pokazany przez Dawida Garmin Explore. Szukam o nim więcej informacji, ale - co u Garmina doprowadza mnie do szału - oczywiście w tabelce podane są wszystkie funkcje na TAK, a to, czego licznik nie ma, jak zawsze przemilczano. Na razie więc doszłam do tego, że nie ma pomiaru mocy (i w ogóle możliwości sparowania), co za tym - funkcji wydolnościowych itp. Ponieważ jest to z mojej perspektywy mało istotne, macham ręką. Co jednak z innymi funkcjami? Czy ma ktoś jakąś tabelkę z porównaniem funkcji różnych modeli, a nie tylko jakiegoś marketingowego bełkotu lub podstaw typu wymiary i możliwość sparowania z tym czy tamtym? Ewentualnie z dokładnym wyszczególnieniem tego, co ma Explore i czego nie ma. Może być po angielsku. (Ta tabelka z Trigara wciąż nie wyjaśnia mi wszystkiego). Druga kwestia to kilka konkretnych pytań: 1. Czy w tym liczniku można stosować funkcję wyłączenia GPS i jednocześnie rejestracji jazdy? Chodzi mi o trenażer - w 520 mam czujnik prędkości i z tego liczy mi dystans, podczas gdy GPS jest dezaktywowany. 2. Czy można go sparować z dwoma kompletami czujników? Tzn. dwa pomiary kadencji, dwa prędkościomierze? Oczywiście nie na raz, do użytku zamiennego na dwóch rowerach. 3. Czemu tak naprawdę służy wysokościomierz i akcelerometr? Bo jest odczyt danych z GPS - dlaczego i/lub dla kogo jest on niewystarczający? (Explore wysokościomierza nie ma, z kolei np. 820 nie ma akcelerometru) 4. Czy ktoś wie, czy Explore ma pomiar temperatury? 5. Czy w Explore są wgrane mapy Garmina i/lub czy ewentualnie można je ściągnąć z ich strony?
  16. Co tylko potwierdza, że ludzie z przewrażliwieniem na srebrną kropeczkę na czarnej kierownicy mogą istnieć bez konieczności ich wymyślania ?
  17. A jak ta gwarancja funkcjonuje? Do Chin masz odsyłać w razie awarii? Bo ja dokładnie z tej samej przyczyny (trochę tchórzliwa i nieprzekonana jestem ;)) nie kupuję nic z Chin. No, czasem jeszcze do tego dochodzi kryterium czasu - zwykle kupuję rzeczy potrzebne mi teraz, a nie za miesiąc ?
  18. Jeśli chodzi o pytanie u góry, ja głosuję na Gianta - Defy to bardzo wygodny rower, miałam okazję jeździć podczas moich eksperymentów ? Natomiast co do przerzutek, serwisom nie bardzo ufam. Po dwóch serwisach w Decathlonie, gdy kupowałam Tribana (na dzień dobry i potem przegląd zerowy), dopiero jak wyregulowałam sama, to już jeździłam przez kolejny rok. Podobnie było z Trekiem - kupowałam od faceta, który prowadzi serwis, ale przerzutka się raz po raz rozregulowywała. Myślałam, że wina Clarisa, na który wszyscy napierniczają, że złom. Ale odkąd wyregulowałam sama w domu, to potem lekko regulowałam tylko raz po kilkuset kilometrach i ostatecznie bardzo mocnym wytrzepaniu w terenie. Podobne przygody miałam ze wszystkimi grupami - również nową 105. Jedynie Tiagra niczego ode mnie nie wymagała, ale to akurat zbieg okoliczności i myślę, że wynikowa tego, że po prostu sprzedający rower dobrze wyregulował napęd przed sprzedażą. W każdym razie - jak nie masz nerwów i chcesz zmieniać, to zmieniaj. Jednak jeśli nie jest to wina tego konkretnego egzemplarza 2300, nauczyłabym się tej "wiedzy tajemnej" ? Tak jak pisałam, nie ma grupy (może Di2?), która nie wymaga wyregulowania co jakiś czas. I doświadczenie mi pokazuje, że im lepiej się to zrobi, tym dłużej posłuży. U mnie Claris działał niezawodnie nawet na wyciągniętym łańcuchu (dojeżdżałam go razem z kasetą przez zimowe miesiące).
  19. Tym opisem bym się nie sugerowała, bo co druga szosa jest opisywana, jako demon szybkości oferujący niespotykany komfort ? Trzeba szukać stack i reach, podzielić i wybrać rower, który zaoferuje najwyższą wartość ilorazu. Przynajmniej w teorii. No i dobrze, aby wszystkie "reache" były do siebie zbliżone, bo porównywanie ram 54 i 56 jest trochę pozbawione sensu.
  20. Ja jednak obstaję przy współczuciu, bo już tylu dziwnych ludzi pokazał mi internet, że aż trudno uwierzyć, żeby trzeba było taki kawał robić specjalnie ? Z tym zakupem też nie przesadzajmy - również kupuję bardzo dużo rzeczy używanych (zaryzykowałabym, że więcej niż nowych) i choć, jak wspomniałam wyżej, jestem trochę upośledzona (większość używanych przeze mnie rzeczy całkiem sporo ludzi nazywa nowymi :P), to jednak nie do tego stopnia, aby nie brać pod uwagę, że "normalne ślady użytkowania" zdarzają się i rzeczom nowym, a co dopiero takim, które jednak nie przeleżały pół roku w pudełku. Aczkolwiek miałam takiego kuzyna, który jako dziecko miał coś w rodzaju nerwicy natręctw - potrafił na przykład z linijką ustawiać rzeczy na półce. Podejrzewam więc, że takiej kropki na kierownicy mógłby nie przeżyć.
  21. Nie to miałam na myśli - chodzi DOKŁADNIE o to samo i3, tak samo, jak chodzi o DOKŁADNIE tę samą Sorę w obu markach rowerów.
  22. Odnośnie telefonów mam zasadę trochę podobną, jak ze wszystkim - nie kupuję nowości. Druga zasada: nie dam za telefon więcej niż 1000zł. I trzecia: nie kupuję za 1zł z abonamentów, zostawiam to zadanie innym, którzy potem z chęcią mi nowy lub prawie nowy telefon odsprzedają - ja mam gwarancję i fajny sprzęt, oni poczucie, że zarobili (biedacy...) oraz kolejne kilkanaście miesięcy przepłacania za usługi telekomunikacyjne ? Tak więc obecnie jeszcze używam Huawei P9 Lite, ale w tym roku planuję zmienić na flagowca P10. Co do zdjęć jeszcze i w ogóle sprzętu elektronicznego: nie patrzę nigdy na liczby, tylko od strony praktycznej, bo już wielokrotnie zauważyłam, że tak samo, jak Triban z Sorą i Specialized z Sorą to dwa różne rowery, tak też na przykład laptop HP z i3 oraz laptop Asus z i3 to dwa różne komputery (zwłaszcza po jakimś około roku użytkowania). Z komórkami nie jest inaczej. Można mieć 20Mpx i gorsze zdjęcia niż przy 10Mpx.
  23. Dlatego nie wymagam od Ciebie, tylko jednak od tych panów. Po coś tam pracują, reprezentując przy tym jedną z najlepszych rowerowych marek, co jednak według mnie zobowiązuje. No, ale to niestety różnie bywa. W każdym razie polecam przymierzyć 54, może to wystarczy ? Choć oczywiście poćwiczyć mięśni kadłubka nie zaszkodzi, baranek to taki paradoks - choć uważam go za najwygodniejszy rower, na jakim jeździłam, to niestety jakiekolwiek braki w elastyczności słabo wybacza.
  24. A jak on tego dokonał? ? No chyba sobie kpisz. Oczywiście, że takich ludzi są dziesiątki, wystarczy wystawić prawie nowy rower lub na przykład telefon na OLX na sprzedaż, to zadzwonią do Ciebie i będą marudzić, że jednak widać, że opona przejechała po ulicy, a z ekranu ktoś zdarł folię z napisami modelu i marki ? Co do defektów wizualnych, to też mam małego bzika na tym punkcie i dlatego zresztą wolę kupować rowery używane i nie za drogie, bo zwykle już ktoś za mnie pierwszą rysę zrobił (a ta pierwsza boli najbardziej), a poza tym jak coś nie kosztowało połowy nerki, to mniej żal. Tak że do końca autora linkowanego wątku nie rozumiem. Ja tam regularnie jakieś kropeczki markerem robię na ramionach korby albo kierownicy, w razie potrzeby ? I jeżdżę dalej. O samolotach się nie wypowiem, ale pociągów nie ma się co obawiać. Jeździłam kilkakrotnie, bez zastrzeżeń. We wrześniu jak wracaliśmy z pielgrzymki do Częstochowy, okazało się, że nasza grupa wykupiła wszystkie bilety na rowery, więc cały przedział z hakami był zapchany na full, jednak odległości są na tyle mądrze zaprojektowane, że żadnemu z naszych rowerów nic się nie stało. Jeden gość był dość przejęty i na każdym kroku pilnował, żeby przypadkiem ktoś nie oparł swojego roweru o jego, bo miał karbonową ramę Orbei i do tego karbonowe koła Spengle, ale u niego też obeszło się bez szwanku.
  25. To mnie aż zaskoczyłeś, bo zwykle sprzedawców Speca kojarzyłam z czasem aż przesadną kompetencją. W Krakowie zanim gość pozwolił mi się przejechać na rowerze na parkingu, najpierw wypytał, na którą z nas jest rower (a przecież siostra jest niespełna 5cm wyższa, w dodatku łapiemy się w te same widełki), potem kazał mi się ustawiać na baczność, coś tam pomierzył i dopiero oddał rower.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...