Skocz do zawartości

unavailable

Użytkownicy
  • Postów

    3 080
  • Dołączył

Treść opublikowana przez unavailable

  1. Podziel się koniecznie wrażeniami, bo jestem bardzo ciekawa, a na necie opinii jak na lekarstwo :)
  2. Dokładnie tego Spartacusa miałam i niczego mu zarzucić nie mogę, jednak gdybym dziś stała przed takim wyborem, do Lazaro przekonują mnie piasty z maszynowymi łożyskami. Jeśli jednak idzie o kolor, to według mnie grafitowy Spartacus jest nie do przebicia - nie jest jeszcze czarny, a za to nie znać na nim każdego brudu czy kurzu, jak na białym.
  3. Mnie z kolei do gustu przypadł Wittkop Medicus Race 7.0 (ok. 49zł). Kupiłam nawet do drugiego roweru w miejsce jakiegoś drogocennego Bontragera Montrose. Ale jak to mawiają, co zadek, to opinia.
  4. 0,7 to już też jest "wpół do wymiany" i lepiej nie czekać, bo tak jak Ci napisał @NoOnesThere, możesz mieć kłopot z kasetą, która nowego łańcucha nie przyjmie. Chociaż akurat z tym to zawsze jest loteria - kilka razy spotkałam się już z przypadkami, gdzie mimo wymiany mało zużytego łańcucha, kaseta i tak chrobotała, choć wyglądała idealnie.
  5. Tak, w Livie Availu z 2016 tak jest, ale to jedyny znany mi ewenement. We wszystkich innych szosach miałam rozstaw 130mm. Z ewenementami w drugą stronę (130mm w MTB, crossie itp.) nie spotkałam się natomiast nigdy. Ale też nie przeszło przez moje ręce nie wiadomo ile takich rowerów :)
  6. A to jak najbardziej się zgadzam, również omijam, jak tylko mogę :) W takim razie możesz spróbować Tribana lub ewentualnie jakiejś używki, jeśli czujesz się na siłach. Jeżdżę w podobnych warunkach, jakie opisałeś. Triban był dla mnie rowerem niewygodnym (nawet z tymi szerszymi oponami), ale jestem w tym odczuciu chyba dość odosobniona. Ostatnio mieliśmy tu dyskusję: https://roweroweporady.pl/f/topic/3383-paraliz-palcow/?p=34529. Obecnie jeżdżę Trekiem Lexa na oponach 25mm. Po asfalcie jest w porządku, w terenie znośny. W ubiegłym tygodniu zaliczyłam na nim gravel extreme, czyli park krajobrazowy Dolina Bystrzycy plus kilka kilometrów remontu nawierzchni za Kątami w kierunku Piławy ;) Poza tłuczniem w lesie w zasadzie udało mi się jechać, jednak nie zawsze szybko. Średnia prędkość na 50km wyszła mi jedynie 18,5km/h (w tym jest kilka kilometrów pokonanych pieszo), podczas gdy zwykle wynosi +/-23km/h (o czym piszę, aby uświadomić, że nie mam super łydy). Ale rzeczywiście zaliczyłam wszystko: zerwany asfalt, dziurawy asfalt, żwir, koleiny, płyty, kostkę, piasek, polne drogi, ściółkę leśną, tłuczeń, trawę, ziemię uprawną. Na jakieś 15km zapodział się nawet asfalt świetnej jakości. I tam prędkość sięgała +/-30km/h.
  7. Opcja całkiem fajna, jeśli jesteś "normalnego" wzrostu i mieszkasz we w miarę dużym mieście. Raz byłam na wycieczce pod Krakowem - w porównaniu do tego jednego wyjazdu można stwierdzić, że pod Tarnowem szosowców w ogóle nie ma ;) Więc trafić na takiego, co by miał 164cm i interesujący mnie rower... Chyba jednak to kupowanie i sprzedawanie lepiej mi szło. Choć rozumiem Cię, Macieju - też uważam, że ani nie umiem, a już na pewno nie lubię sprzedawać. Zawsze się czuję, że albo kogoś oszukuję (najczęściej kompletnie bezpodstawnie), albo musiałabym oddać za darmo, żeby tak się nie czuć :p Dodatkowo część ze sprzedawanych rowerów, obiektywnie rzecz biorąc, kupiłabym jeszcze raz, gdyby nie świadomość, że nie współpracujemy ze sobą ;)
  8. Zależy, co to szerokie - semi-slicki 32c przyjmuje. Natomiast baranek do miasta to według mnie średnio praktyczne rozwiązanie.
  9. Z rowerem niestety jest tak, jak napisał autor w pierwszym poście - endurance, gravel czy cokolwiek innego trudno ocenić pod sklepem na podstawie krótkiej jazdy. Są oczywiście rzesze takich, którzy kupili baranka i jeżdżą. Ja miałam pecha - w sumie zaliczyłam pięć rowerów, nim trafiłam na ten, co trzeba, zaś poprzednie zmuszona byłam sprzedać. Po czwartym chciało mi się autentycznie płakać nad swoją głupotą - jak można wsiąść na rower i nie wiedzieć, że to nie ten?! Ano można, jak widać. Potrzebuję co najmniej około 30-50km, aby stwierdzić, czy jest okej. Nikt sprzedający na tyle roweru nie wypożycza. No, chyba że kupujesz sprzęt na testach Speca czy innej Meridy. Ale to jest raz do roku, nie w każdym mieście, nie każdy rozmiar i nie każdy model, jakim jesteś zainteresowany. A doświadczenia innych? No cóż, to są doświadczenia innych, jak już kilkakrotnie zdążyłam zauważyć, również na tym forum. To tak żeby łyżkę dziegciu dołożyć ;)
  10. Może poczekaj z takim zakupem do następnego razu, jak się już podszkolisz na Lazaro ;) Do normalnej jazdy Integral V3 to według mnie aż nadto i szkoda pakować się w coś niepewnego. Może oczywiście się udać, jednak Twoje 164cm to jednak dodatkowe utrudnienie (mniej chodliwy rozmiar ramy). Dodam jeszcze, że im droższy rower, tym droższy serwis, co warto mieć na uwadze. Czasem są to różnice drobne i warte dopłaty, czasem wręcz przeciwnie.
  11. No właśnie nie ten ;) Stinger bardziej przypomina mi Maxxis Detonator. Trochę wątpię w ich przyczepność poza asfaltem i dlatego szukam czegoś w typie, jaki porzuciłam.
  12. A który to dokładnie rocznik? Bo nie wiem, jaką korbę masz teraz (i przy okazji jaki suport).
  13. Zależy, jaki endurance. Osobiście wolę szosę od gravela, jednak w najbliższym czasie (może jeszcze przez rok, dwa?) ma ona jedną zasadniczą wadę: szerokość opon. Obecne szosy, poza nielicznymi wyjątkami, rzadko przyjmą więcej niż 28mm, co warto mieć na uwadze (na przykład dojazd siarczystą zimą może okazać się wręcz niemożliwy). Co do prędkości i kondycji - tak i nie. Oczywiście, kondycja ma kolosalne znaczenie, a na MTB można jechać ponad 25km/h. Tylko: ta sama osoba na MTB wsadzona na szosę pojedzie szybciej. I już. Nie będzie to skok z 20 na 25 czy lepiej jeszcze na 28km/h, ale bez wątpienia albo wzrośnie szybkość, albo spadnie wkładana siła. Pamiętam, kiedy pierwszy raz wsiadłam na Tribana i niedługo po tym pojechałam na dwudniowy rajd (ok. 120km/dzień). Wyjeżdżałam z obawą, że wysiądą mi nogi i kondycyjnie nie dam rady. Wracałam z bólem rąk, bo ciągle musiałam hamować, żeby nie wjechać komuś w koło ;)
  14. Szukam opon szosowych nadających się w lekki teren, ale nie stricte przełajowych. Szerokość 25 lub 28mm o wadze +/-300g z drobnym bieżnikiem, podobnych do Specialized Espoir Sport lub Maxxis Dolomites. Niestety samej to szukanie idzie mi średnio - albo typowo terenowe, albo jedynie z lekkimi rowkami, albo ciężkie (600-700g). Może macie jakieś typy lub rowerowych znajomych z odpowiednim doświadczeniem :)
  15. Zdecydowanie brałabym Lazaro Integral V3 :) Mam tyle samo wzrostu i przez kwartał (ok. 1000km) używałam męskiego Spartacusa 17" (to bardzo podobne rowery), więc śmiało polecam :) Rowery polecane Ci w sklepie mają znacznie gorszy osprzęt. Do tego dochodzi walor estetyczny, dlatego chyba nie ma się co zastanawiać. Weź tylko pod uwagę, że białego nigdy nie doczyścisz na tip top ;)
  16. Przy takiej różnicy niekoniecznie niebezpieczne, ale troszkę ryzykowne. Ryzyko wiąże się z tym, że guma dętki będzie się rozciągać do rozmiarów przekraczających zakładaną dla niej normę. Może (choć nie musi) skutkować to częstszymi kapciami.
  17. Gratulacje dla Marka, a dla Ciebie zdrowia przede wszystkim! Mam nadzieję, że szybko wrócisz do żywych.
  18. Rzadko zdarza się tak, że z natury komuś obie nogi pracują z identyczną siłą i zaangażowaniem - u mnie po wielu kilometrach, kiedy dam sobie za mocno w kość, też wychodzi, że prawa noga pracuje mocniej. Co do tzw. pełnego obrotu w SPD ja jestem zdecydowanym przeciwnikiem i uważam - zwłaszcza u nie ścigających się amatorów - ciągnięcie pedału za głupotę. Przekonuje mnie argument, że jest to nienaturalny ruch dla naszych mięśni. Być może problem wynika właśnie stąd. Przeforsowujesz prawą łydkę ciągnąc, czyli wykonując ruch dotychczas jej nieznany. Ewentualnie po prostu mocno się zaangażowałeś i wkładasz więcej siły niż dotychczas, nawet jeśli nie zdajesz sobie sprawy? Ja tak mam z nowymi rowerami - ilekroć wsiadam, zdaje mi się, że ten to dopiero sunie! Dość szybko okazuje się, że jest zwyczajny, tylko ja walę jak głupia na znacznie wyższym tętnie ;)
  19. Może masz słuszność. Określenie zmałpowałam od @nieta i po prostu tak walnęłam, dorabiając teorię ;) Na upartego powiem tyle, że jednak wygoda ma przełożenie na prędkość. Szczególnie dla początkującego. Natomiast gdyby tak całkiem chcieć być poprawnym językowo - nie znam mułowatych szos, bo mułowaty rower to dla mnie krakowskie Wavelo czy inny rower miejski do wypożyczenia. Ten chyba bez względu na nogę nie jest w stanie udawać konia ;) Szosa zaś może być co najwyżej naszą szkapą. I to też nie do końca dowierzam, bo bardzo dużo zależy od tego, jak kto jeździ. Siedzę teraz we Wrocławiu i widzę, jak po mieście zasuwają relatywnie często na zdezelowanych szosach retro - śmiem wątpić, że jakakolwiek nowa szosa by im tę zrywność odebrała ;) Odnośnie jeszcze racjonalnych argumentów - sorry, ale właśnie stąd mój kryzys doradzania i wypowiadania się, że w kwestii rowerów kompletnie takich nie znam. Bo nawet te pseudoracjonalne są zawsze podszyte jakimiś osobistymi odczuciami i sympatiami.
  20. Do 2000 masz też Tribana 500. Microshift działa według mnie bardzo podobnie do Clarisa. Nie wiem, jak z wytrzymałością kół - moje przy mniejszej wadze wytrzymywały lekką jazdę na wertepach, więc niewykluczone, że takie złe nie są ;) W model 100 bym się nie pakowała. Za tysiąc złotych nie ma co oczekiwać cudów i tak jest też w tym wypadku. Ciekawa jestem tego Speca, bo karbon i marka kuszą, ale też nie wiem, jak wygląda kwestia z tyloletnim sprzętem i ile to warte. Ja z zasady unikam rowerów, które mają więcej niż 2 lata, ale może niesłusznie.
  21. A nie bierzesz pod uwagę, że jest jeszcze coś takiego, jak głowa? I że bez pewnych eksperymentów czy stopniowego przełamywania blokad ktoś w ogóle nie wykonałby tak ogromnego kroku? Jednym jest to potrzebne, innym nie.
  22. @kaliniec, właśnie z takich przyczyn, o których piszesz, coraz mniej mam przekonanie co do jakiegokolwiek mojego doradzania i wypowiadania się w wielu rowerowych kwestiach. I tak zawsze czegoś nadal nie wiem, doświadczenie mam za małe, pewnych rzeczy nazwać nie umiem, technikę jazdy mam lipną, a prędkości z perspektywy szosowca żałosne, więc z łatwością można moje teorie obalić. W dodatku nie jeżdżę drogim sprzętem, wskutek czego to obalanie jest w zasięgu każdego przeciętnego rowerowego pasjonata, który wie lepiej. Nie będę do niczego przekonywać. Może istotnie miałam szczęście. Potem wprawdzie, wierząc, że tylko rozmiar ma znaczenie, chciałam to szczęście przenieść na inne rowery, ale nie chciało się przenieść. Taki ze mnie dziwak. Jedyne, o co walczyć będę, to posądzanie o magię nowego roweru, którą wykluczam. Przeciwnie. Kupiłam Treka bez przekonania, na trenażer, tylko dlatego, że w tej cenie był wyłącznie Triban 100, a czegoś potrzebowałam. Wcale mi nie odpowiadał, bo miał podrdzewiałe śruby, średni kolor i Clarisa z linkami idącymi na zewnątrz klamkomanetek (a fe! ;)). Cała magia polegała wyłącznie na tym, że pewnego dnia lało jak z cebra i szkoda mi było mojego pięknego, wymuskanego rowerka, w przeciwieństwie do kiepskiego Treka. Wsiadłam i po prostu poczułam to coś, czego nie czułam na innych mierzonych przeze mnie w sklepach i poza nimi. "Sunięciem dostojnym i lekkim" bym tego nie nazwała, jest to spore nadużycie. Zostańmy przy tym, że jest mi wygodnie - tylko i aż tyle. A co kto z moimi bajkami sobie zrobi, to nie moje zmartwienie. Co do bronienia czy oskarżania Tribana - też nie zamierzam stawać po którejkolwiek stronie. Polecany wszystkim i przez wszystkich, na co też można patrzyć różnie. Taki super? Niewykluczone. A może to też magia - magia sugestii? Skoro odpowiada takim rzeszom, to te rzesze mylić się nie mogą. Wcale nie twierdzę, że tak jest. Traktuję to jako taką samą opcję, jak i każdą inną. W obiektywne prawdy absolutnie nie wierzę. Nie ma czegoś takiego, jak idealny rower i tyle. Jednym odpowiada to, innym tamto.
  23. Ja z Cyklomanii kupuję dość regularnie. Jeden z fajniejszych sklepów, jakie znam - czas realizacji oraz dostępność zawsze zgodne z opisem :)
  24. Jakby to nazwać... Ludzie mówią, że jak się jedzie na ośle, to trzepie i wszystko czuć, a gdy na koniu, to jeździec i wierzchowiec są jednością. Mniej więcej tak się czułam na Tribanie - jak w małym, miejskim samochodzie na tylnym siedzeniu, gdzie doskwiera każda nierówność: chropowaty asfalt, koleina, próg zwalniający... To ma pewne (w moim przypadku małe) przełożenie również na prędkość, co wynika z braku komfortu - jak trzepie, to każdorazowo spinam mięśnie, trzymam kurczowo kierownicę i nic nigdy dobrego z tego nie wynika. Na Treku - bez przesady oczywiście - sunę lekko. Żeby nie było, bo to nie karbon, tylko zwykle Alpha 100, więc nie jest tak, że nie ma dziur i mogę jechać po tłuczniu. Bez bajkopisarstwa :) Ale na przeciętnym asfalcie po prostu jadę i nie myślę nad tym: raaany, dopiero 20km, a mi odpadają ręce?! Jak ja mam zrobić więcej i potem jeszcze normalnie żyć? Nadmienię, że jeździłam chwilę za dużym Tribanem, to prawda. Ale potem wymieniłam rozmiar na właściwy i... dopiero było fatalnie. Mniejsza rama dawała jeszcze większy dyskomfort i jeszcze bardziej odczuwałam wszystko. Na obronę Tribana powiem, że to nie jest jedyna marka/model, z którymi miałam podobne doświadczenia. P.S. Ciekawa jestem przy okazji, co miał na myśli @niet z mułowatością. Bo wcale się nie zdziwię, jeśli coś innego :D
×
×
  • Dodaj nową pozycję...