Skocz do zawartości

Oskarr

Użytkownicy
  • Postów

    2 496
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Oskarr

  1. Oskarr

    Rockrider XC 100 XL

    Cena spadła do 3000 zł. Jest opcja sprzedania w niższej cenie na osprzęcie EXPL 540 czyli amortyzator powietrzny 120 mmm skoku, hamulce tektro, napęd 1x10 deore. Tańsza opcja to 2400 zł.
  2. Do lasu właśnie ten napęd jest idealny. Jest zindeksowany tak, że podjedziesz wszystko i w lesie osiągniesz jakieś rozsądne pieniądze. Trochę gorzej wypada ten napęd jeśli ktoś lubi jeździć dużo po asfalcie bo może brakować twardych przełożeń, do 35 km/h się rozpędzimy ale później już nie masz wyższego biegu. Jakimś rozwiązaniem może być montaż blatu z większą ilością zębów z przodu, jest to wydatek rzędu 50-100 zł. Reszta kładzie konkurencję, nowoczesna rama, sztywne osie, powietrzny amortyzator i pełna deorka. U konkurencji na taki rower trzeba wydać od 5k pln.
  3. nie uważam przymiaru za szczególnie ważny. Wolę mieć 3 łańcuchy i rotować co jakieś 500 km. Za każdym razem wrzucasz najkrótszy łańcuch do napędu. Kaseta przeżyje w ten sposób koło 10kkm, później kaseta do wymiany i kolejne 3 łańcuchy.
  4. W tej cenie obecnie jedyny rozsądny to expl 540 za 3400 albo używany.
  5. @liftlodz nie upośledza to prowadzenia roweru po nierównościach? Tutaj i tak nie ma amortyzacji, ale w przypadku mtb zwiększa to masę nieresorowaną i dociąża przednie koło, ciężko chyba je będzie przerzucić nad przeszkodą. Są takie wersje na tylne koło pod kasetę?
  6. Czyli proponujesz otworzyć tłumik, wyczyścić uszczelki i nalać odpowiedniej ilości oleju? Nie otwierałem samego tłumika od nowości a na amortyzator mam gwarancję, nie wiem, czy jeśli jest coś nie tak w samym tłumiku to czy mi przyjmą na gwarancję jeśli tłumik będzie po rozebraniu.
  7. Ja bym szedł w sprawdzony expl 540 w rozmiarze S, koła 27,5 na sztywnych osiach, napęd 1x10, powietrzny amortyzator, rower sobie poradzi ze skakaniem, obecnie kosztuje 3400.
  8. problem jest jak się gdzieś zagapisz. Mi techniki nie brakuje a 2 razy zaliczyłem w mieście głupią glebę, raz przez zbyt mały kąt najazdu na szynę a drugi wjeżdżając przednim kołem w studzienkę od odprowadzenia wody, taką z równoległymi do jazdy poprzeczkami, po prostu koło od roweru szosowego czy gravela idealnie się tam mieści. Jadąc na rowerze z cienkimi oponami przez miasto musisz mocno kontrolować podłoże po którym jedziesz i jednocześnie rozglądać się za autami i przechodniami, którzy chcą Cię zabić, na mtb jedziesz mniej więcej przed siebie. Mam do wyjazdu z Torunia z domu do zrobienia 3 km. Zwykle jeździłem tą trasą mtb wraz z partnerką aby pojeździć po lesie. Dla mtb ładna ścieżka rowerowa. Zacząłem tą trasą jeździć też szosą na treningi poza miasto i na dojazdy do pracy, jadąc na rowerze szosowym okazało się, że na trasie mam 3 złe studzienki ściekowe z równoległymi poprzeczkami, dwa przejazdy po torach, tory są pod kątem 45%, ale jadąc na szosie idealnie prosto może jednak koło wpaść w szyny, 2 krawężniki na ścieżce rowerowej o wysokości 5cm, gdzie muszę podrzucić koła do góry aby nie przeciąć dętek i dwie dziury w drodze, które muszę ominąć. Jeździłem tą trasą 5 lat na mtb i nie byłem świadomy tych przeszkód. Na mtb dojeżdżając do skrzyżowania ogarniam wzrokiem, czy mi na 100% auto nie nadjedzie z podporządkowanej, w szosie ze względu na analizę podłoża po którym jadę nie mam tyle czasu na wyszukiwanie aut, które chcą mnie zabić.
  9. Segment na stravie. Kom znaczy king of the Mountain, czyli oznacza że ktoś tam jest najszybszy. Pisząc że mamy gdzieś koma mówimy że według stravy przejechaliśmy ten segment najszybciej z osob które jechały tam ze strava.
  10. Ja polecam race kingi. Krakeny mam założone do fula, dojeżdżam na nich do tras na których trenuje, w terenie krakeny są ok, ale na asfalcie są wolniejsze niż race kingi. W rowerze pod ściganie mam shwalbe racing ray/ralph w najwyższym modelu pod ściganie, są bardzo szybkie i dobrze kleją w lesie ale są papierowe. Do rekreacyjnej jazdy polecam bardziej race kingi na tył + rocket ron/x king na przód.
  11. Taki rower nie nadaje się na jazdę w terenie. Koła 20 calowe, niezależnie od szerokości będą za małe na wygodne pokonywanie przeszkód typu schody, korzenie czy skakanie z kamieni albo lekkich dropów. Na miasto spokojnie wystarczające jest 250 watów, da to wystarczającą prędkość, wystarczające przyspieszenie i będzie legalne w razie wypadku, do lasu ze względu na koła i konstrukcje się to nie nadaje. Amortyzacja bez tłumienia odbicia moim zdaniem też nie ma sensu, może do miasta jest ok jak chcemy mieć miękko przy zjeżdżaniu z krawężnika, ale w terenie będzie bardziej niebezpieczny niż brak amortyzacji. Więcej mocy w mojej opinii może się przydawać właśnie w ciężkim terenie, na bardzo trudnych podjazdach, ten rower ponownie się do takich zastosowań nie nadaje. A i jest drogi. W tej samej cenie co ten rower można kupić rockridera expl 540, wsadzić do niego silnik centralny i mamy podobną moc, ale lepsze koła, lepszy, powietrzny amortyzator, lepsze przerzutki, lepszą ramę i będzie lżejszy niż ten wynalazek. Będzie też bezpieczniejszy i geometrią dopasowany do danego użytkownika.
  12. Szyna tramwajowa ma wnękę o szerokości 35mm, wychodzi więc, że każda opona o szerokości poniżej około 50 mm jadąc równolegle do szyny w tą szynę wpadnie i zaliczymy glebę. W crossie miałem oponę 35 mm, coś koło 6 lat temu przecinałem tor tramwajowy pod kątem 30 stopni i katapultowało mnie parę metrów do przodu, akurat jechałem na zielonym świetle i nie było za mną autobusu, pękło mi wtedy żebro. Na mtb nawet nie zwracam uwagi, że są gdzieś jakieś tory.
  13. Wygląda na zbyt luźny. Ale tego nie robi się tak, że kupujesz łańcuch, nie skracasz i ładujesz taki jaki Ci sprzedali. Albo się porównuje do wcześniejszego łańcucha jeśli tamten był ok, albo druga opcja: zakładasz łańcuch bez przerzutki na największy blat z tyłu i na największy blat z przodu, naciągasz go odmierzasz ile byś musiał mieć łańcucha aby wystarczyło na te blaty i dodajesz 2 ogniwa. Resztę obcinasz. Tu może być dodatkowo problem z naciągiem linki.
  14. Ja kocham MTB do miasta. Mam szosę, miałem gravela, miałem rowery crossowe i nic nie daje mi takiej średniej prędkości i takiego luzu w jeżdżeniu po mieście jak mtb na szybkich oponach. Nie trzeba mieć ciągle uwagi czy gdzieś nie ma studzienki ze wzdłużnymi rowkami, czy się nie wywalimy przejeżdżając po torach tramwajowych, czy jest krawężnik, czy się ścieżka rowerowa nagle nie kończy itp. Problem z mtb jest taki, że często są sprzedawane ze strasznie podłymi oponami na start, które nie jadą. U mnie cała rodzina turystycznie jeździ na rowerach mtb.
  15. Tak czytałem te porównania o Rebie i foxie i zacząłem patrzeć na moją rebę, ona jakoś tak drewnianie pracuje. Jeździłem przez ostatni tydzień na drugim rowerze z Manitou Markhorem i kurcze, ten markhor ładniej wybiera korzenie, wszelkie nierówności itp. Przy odblokowanym amorze, najechanie na 4-5 cm patyk nie powoduje u mnie rozpoczęcia pracy amora, dopiero trochę mocniejsze puknięcie powoduje, że się ugina, jak się ugina to już ładnie. Sprawdzałem wczoraj statycznie, jaką masę muszę dać na amor aby zaczął się uginać i wyszła tam jakaś masakra, powoli zwiększając nacisk na amortyzator dopiero przy prawie całkowitym powieszeniu się na kierownicy amortyzator się ugiął, może to te działanie przeciw pompowaniu? ? Jak już się ugiął to kolejne ruchy ma bardzo płynne ale jakieś takie płytkie. Jeżdżąc po bike parku z metrowymi dropami gumka wskazała mi maksymalne ugięcie na poziomie jakiś 5-6 cm. Stwierdziłem, że za duże ciśnienie, może zły olej dałem do goleni przy ostatnim czyszczeniu uszczelek, no trudno kolejny serwis mnie czeka. Wyczyściłem amortyzator, spuściłem powietrze i dupa, na zerowym powietrzu maksymalne ugięcie 5-6 cm, później beton. 120 mm manitou ugina się na dropie do 110 mm... Ściągnąłem lagi i pręt od komory powietrznej dobrze działał, pręt od tłumienia jakiś taki luźny i blokował się po wciśnięciu o te 5 cm. No i moim zdaniem dupa, dzisiaj podskoczę do decathlona oddać rower na gwarancję, mam tylko nadzieję, że zadowolą się samym amortyzatorem a nie będą mi roweru zabierać do centrali.
  16. Trenując 80% jazd powinno być spokojne, robimy bazę tlenową przy tętnie w okolicach 140. Nie ma wtedy sensu napinki i jazdy na kole. Mi się rzadko chce na szosie robić dłuższe trasy, ostatnio jakoś nie mogę się wstrzelić w jazdy chłopaków na ustawkach, używam termaca albo do wykonania konkretnych interwałów albo na dojazdy do pracy. Poniżej screen z mojego najszybszego powrotu z pracy, jazda solo, środkowe 30 km trasy ze średnią 39 km/h. Średnią mi popsuły 2 czerwone światła. Wycinając czerwone światła średnia wychodzi 40 km/h ? Nie przepadam za porównywaniem średnich i odległości na stravach. Później jak się idzie na rower to ludzie nie włączają stravy jadąc przez miasto bo średnia będzie za niska, trzeba też wyłączyć stravę przed powrotem do miasta bo średnia, w czasie jazdy też trzeba napierdalać bo średnia spada... Od strony treningu i szybszej jazdy na zawodach średnia jest większym przeciwnikiem niż pomocnikiem, robiąc interwały średnia wychodzi gorsza, jadąc pod trening ftp na sweet spota z przerwami między powtórzeniami też nam średnia wyjdzie niższa, robiąc porządną rozgrzewkę i rozjazd po jeździe ponownie średnia spada.
  17. To, że ten jeden konkretny gravel miał bardziej sportową pozycje, nie oznacza, że inne też takie mają. Możesz wypożyczyć z deca na jeden dzień jeden z ich modeli szos/graveli w geometri endurance, za 50 zł na dzień sprawdzisz, czy Ci to leży.
  18. Nikt Ci nie napisze jaką masz oś, bo w zależności o roku i miesiąca produkcji były tam osie 142 albo 148 mm. Jedyna opcja to wykręcić oś i ją zmierzyć.
  19. klauzura sumienia nie pozwala mi polecać graweli, w moim sercu tylko mtb, no i czasem szosa ? Są inni koledzy na forum lubiący gravele to Ci doradzą
  20. Jeśli nie masz jakiegoś dużego sentymentu do tego roweru to lepiej jest go sprzedać, dołożyć to co masz do zainwestowania i kupienia docelowego roweru. Można się bawić we włożenie kierownicy typu baranek, dokupienie klamek tiagra hydraulicznych, zmianę napędu, na 2x10 tiagry ale już tutaj mamy 1500 zł. Do tego dodanie karbonowego widelca to kolejne 500-700 zł. Łatwiej sprzedać za 1500-2000 zł (nie wiem po ile ten rower chodzi) I kupić jakiegoś nowego tribana za 3k ewentualnie jakąś świeżą używkę
  21. Ja zawsze dojeżdżam opony w jeden sezon i zamiast bawić się w czyszczenie z mleka kupuje nowy komplet a te lecą jako zapas do innych rowerów. Racing Ralph możliwe, że coś zmienili w mieszance. Czytałem wypowiedzi szefa shwalbe, gdzie się zarzekał, że zmieniają podejście i stawiają na większą wytrzymałość, miałem 2 lata temu ray/ralph i rzeczywiście miały plamki. Zeszły sezon przelatałem na race king + rocket ron i byłem bardzo zadowolony do czasu przecięcia tylnej opony na tulipanie, ten sezon nowy komplet ray/ralph i póki co mam wrażenie, że lepiej trzymają ciśnienie, nie pocą się tak jak te stare i mogą się trochę wolniej zużywać, w tym sezonie mam na HT coś koło 2-2,5 kkm (strava mi podaje, że w tym roku mam 5100 km zrobionych, ale nie rozdziela mi przebiegu na dany rower, przebiegi z danych rowerów są za to liczone sumarycznie i nie widzę opcji aby zobaczyć ile z moich 6k km na XC 900 jest w tym roku). Moim standardowym wyborem są race king na tył i na przód x king/rocket ron/racing ray. Friel przygotowywał zawodników pod mistrzostwa świata w XC, to trochę inna specyfikacja niż płaskie maratony mtb ? No i ponownie, jakbyś zrobił na takim ustawieniu siodełka 2kkm to pewnie nie miałbyś dużych różnic w mocy. Sama książka też jest dość stara i trzeba na to brać poprawkę. Ja ten weekend mam wolny od ścigania to jadę z kolegami do bielska na single to robię detoks od HT i ujeżdżam fulla z myk mykiem. Na fullu z myk mykiem uruchamia mi się tryb nieśmiertelności. Jeszcze właśnie nie wiem na ile wpływa na ten tryb full a na ile myk myk. Ale wygląda to mniej jak poniżej, w 2022 była inna trasa zjazdu, w 2023 doszło drzewo, stąd dłuższe czasy, widać jednak trend między czasami technicznego zjazdu na HT bez myk myka i Fulla z myk mykiem. Wydaje mi się, że różnica w czasie jest tu raczej spowodowana obecnością myk myka bo sam zjazd nie jest jakoś mega nie równy i ht na takim terenie nie powinien wiele odbiegać. Gorzej z podjazdami na fullu z myk mykiem, na 100 metrowym podjeździe z 15 metrami przewyższenia i luźnym podłożem, bez możliwości wjechania z rozpędu (na początku jest zakręt 90 stopni, porównanie fulla do ht wygląda jak poniżej, średnia podjazdu na ht okolice 40 sekund, na fullu koło 50 sekund. Patrząc jednak na czasy, wydaje mi się, że przy tej konkretnej pętli, ht z myk mykiem będzie najszybszy.
  22. Nie zgodzę się. XCC to jazda na 100% ale to jest wyścig na 20 minut, XCO dla czołówki światowej to rzeczywiście jazda w trupa od początku, ale dla amatora taka jazda to będzie spalenie się po 5 minutach, z drugiej strony kiepski start na XCO powoduje, że jesteśmy daleko na elementach technicznych, więc tracimy dużo czasu na pierwszym kółku, trzeba tutaj znaleźć złoty środek między spaleniem na starcie a oszczędności czasu na elementach taktycznych. W XCO ze względu na profil trasy jazda na kole odpada, jest to bardzo indywidualna jazda, co innego XCM gdzie uformowanie grupy potrafi nam dać oszczędność rzędu 5 minut na godzinę jazdy, przy bardzo płaskich i szybkich maratonach nawet 10 minut na godzinę. 5 minut różnicy na godzinę to już zwykle przepaść i w takiej pomerani na dystansie speed przeskok z 50 miejsca na 23. Przy dłuższych dystansach tak jak ja np. startuje na XCM na 60-80 km korzyści mogą być jeszcze większe, pod warunkiem, że grupa jedzie naszą prędkością i nie ma zbyt dużo elementów technicznych i zbyt dużo podjazdów. Im dłuższy dystans tym większa jest kara jeśli coś źle zrobimy, spalenie na pierwszych 30 minutach wyścigu daje mi stratę koło 5 minut na każde kolejne 30 minut które jadę, jeśli więc się spalę na 3 godzinnym wyścigu jestem coś w granicy 15-20 minut w plecy w stosunku do jazdy od początku moim tempem. Przy XCM dochodzi kwestia odżywiania, brania żeli co odpowiedni czas, dostarczenie białka aby mięśnie się tak nie niszczyły, pilnowanie odpowiedniego nawodnienia itp. Z takim podejściem, że nie ma co startować do czołówki bo Oni są na dopingu też bym nie przesadzał. Oczywiście są takie przypadki, obecnie na pomerani w dystansie mega na 1 miejscu w klasyfikacji generalnej jest kolarz, który w 2018 roku został przyłapany na dopingu i stracił przy tym tytuły mistrza polski. Może jeździ już taki kolarz na czysto. Na pucharze Polski ten kolarz był 4 i do zwycięzcy stracił 10 minut na 3 godzinnym wyścigu. Mam znajomych, którzy z czołówką polski potrafią już rywalizować, ale jest to okupione gigantyczną pracą, której będąc z boku się nie widzi. Aby móc rywalizować z najlepszymi z polski potrzeba tak koło 5 lat konkretnie ukierunkowanego treningu, ściśle określonej diety (u mnie ta dieta leży ? ), i dziesiątek tysięcy przejechanych kilometrów. Czołówka robi przebiegi rzędu 15-20 kkm rocznie na rowerze. Chcesz rywalizować z najlepszymi to musisz robić te 5-6 treningów w tygodniu. Jak pada to trening na trenażerze, podobnie w zimę i to nie wejścia na trenażer na 30-40 minut a sesje w zimę dochodzące do 5 godzin. Ja na przykład wyjeżdżając w delegacje zawsze zabieram ze sobą rower i trenażer aby móc zrobić trening przed i po pracy, w lato bazę tlenową robię dojeżdżając do pracy na rowerze (33 km w jedną stronę) i tygodniowo spędzam na rowerze coś w okolicach 10h, obserwując mój progres za jakieś 3 lata jeśli poprawię dietę i parę błędów usnę z mojego treningu powinienem być w stanie powalczyć o pudło na jakimś pucharze polski w XCM ? Startowałem wcześniej w zawodach w bieganiu na 5km, 10 km i półmaratony, następnie zawody pływania w kraulu, później wszedł triathlon, triathlon przeszedł na XC, z XC na XCM w tym sezonie i w maratonach mtb mam zdecydowanie najwięcej strategii i rozplanowania sił ze względu na często bardzo zmienny charakter obciążenia.
  23. @wino ja po przesiadce z XC 100 na XC 900 na pierwszych zawodach byłem mega rozczarowany. Rower według opinii powinien sam podjeżdżać, zrzuciłem z roweru 2 kg a tu dupa, czasy gorsze na pętli zawodów niż rok wcześniej na XC 100. U mnie problemem były opony hutchinson kraken i odpowiednie ustawienie geometrii. Ustawienie siodełka przód tył, góra dół na treningach gdzie nie miałem porównania było nieodczuwalne, na podjazdach jednak straciłem z 10 watów mocy i nagle utrzymanie koła koledze za którym wcześniej nadążałem już było pracą w strefie beztlenowej i po pierwszym kółku się spaliłem. Tak więc polecam miarkę i sprawdzenie co do milimetra ustawienie siodełka w innych rowerach i w Twoim MTB. Nie rozumiem zdania, że myk myk by pomógł na podjazdach, Myk myk może co najwyżej pomóc na zjazdach, w szczególności technicznych zjazdach, ale siodełko w rowerze pod maratony ustawiasz tak, aby mieć maksymalną moc w nodze. Spotkałem się z praktykami, że do startów w XC ludzie potrafili opuścić o 1-2 cm siodełko, mniejsza moc ale lepsza sterowność na technicznych zjazdach, na maratonach raczej nie ma technicznych zjazdów, które by wymagały opuszczonego siodełka. Ciśnienie w oponie - nie dobijamy na zawody na kamień opony. Twarda opona może na asfalcie będzie miała mniejsze opory toczenia, mam u siebie jeden podjazd na którym próbuje zdobyć koma, 340 metrów, 24 metrów różnicy wysokości, maks 21% nachylenia, ubita powierzchnia, dość równa. Przy 2 barach mój rekord to 55 sekund, wszelkie stawanie w korby powoduje uczucie prędkości ale sumarycznie gorsze czasy, najlepsze wyniki idą na ciśnieniu 1,3 z tyłu i okolice 1,1 z przodu przy moich 68 kg i 10 kg w rowerze - póki co 50 sekund. Większe ciśnienie powoduje, że jest wrażenie prędkości bo wszystko podskakuje, ale rower jedzie wolniej. Następnie kwestia przyzwyczajenia mięśni. Nie jesteś w stanie szybko pojechać na rowerze mtb jak jeździsz tylko na crossie czy szosie, inne pochylenie, inne mięśnie będą pracowały, na szosie możesz zrobić bazę tlenową i dzięki temu będziesz miał zapas krwi i tlenu dla mięśni, ale jak mięśnie nie są przyzwyczajone te, co potrzebujesz, to albo się szybko zmęczą albo będą Ci pracowały nie te włókna co byśmy chcieli. Przy mocno wytrenowanych mięśniach podczas wysiłku korzystamy z włókien wolno kurczliwych, podczas szybszych sprintów możemy skorzystać z szybko skurczliwych włókien ale one zużywają one więcej energii wykonując tą samą pracę. Jeśli więc masz trochę inne ustawienie siodełka i trochę inaczej Ci mięśnie pracują, podczas zawodów mogłeś korzystać z szybkich włókien, które szybciej Ci zużyły energię. Kolejna kwestia to to, co napisałeś, że jadąc na zawody pobiłeś rekordy na podjazdach, tak się nie robi. Masz ustalone zasoby energetyczne w organizmie, jeśli spaliłeś swoje zasoby energetyczne z mięśni na dojeździe na start to później będzie kapeć a nie jazda. Kolejna sprawa to jazda z pomiarem tętna, polecam, mega dużo później daje do analizy tego jak nam poszło, fajnie pomaga też strava. Jako przykład screen z analizy mojego startu z niedzieli w Pomerani w Kartuzach. Ogólnie na wykresach widać, jak przesadziłem ze startem, chciałem się spróbować czy jestem w stanie jechać w czołówce. Wyszło, że jestem w stanie, ale krótko ale za to później mam gigantyczny spadek mocy. Ładnie to widać na wykresie, pierwsze 40 minut wyścigu jechałem ze średnim tętnem 183, organizm zużył cały zapas glikogenu zgromadzonego w mięśniach i dalsza jazda była już jedynie na tym co w danym czasie odzyskiwał z tłuszczów i z węgli które mu dostarczałem. Fajnie widać problem porównując 1 kółko z drugim, pierwsze kółko w idealnych warunkach powinienem przejechać jakieś 3-4 minuty szybciej niż drugie i na całej długości okrążenia powinienem budować przewagę między kółkami, na wykresie widać, że tylko podczas pierwszych 15 km pierwsze kółko było szybsze niż drugie, pomimo bardzo dużego zmęczenia na drugim kółku i występowania skurczy pod koniec wyścigu. Plus porównanie prędkości na pierwszym kółku do drugiego kółka na tych zawodach: Kolejna kwestia to Twoje przygotowanie do wyścigu i przygotowanie organizmu. Pierwsze zawody w danym roku traktuje się zwykle jako trening podczas którego dajemy bodziec do organizmu, że teraz ma zacząć jeździć szybko, takie zawody powinny mieć bardzo niski priorytet. Jeśli mają wysoki priorytet, to 2 tygodnie przed właściwymi zawodami robimy podczas treningu symulację wyścigu. Następnie dochodzi Ci periodyzacja treningu. Im bliżej zawodów, tym trenujesz z mniejszą objętością ale intensywniej, przed samym wyścigiem robisz sobie dzień - dwa przerwy, ostatni trening przed zawodami robię 2 dni przed startem, ma zwykle 40-50 minut i składa się z paru sprintów i krótkich interwałów aby pobudzić organizm do nowego wysiłku.
  24. Na tej samej zasadzie co jeżdżą odblokowane skutery z pojemnością 50cc z prędkościami 60 km+. Ale wracając do elektryków: Łukasz testował rowery elektryczne np tutaj. https://www.youtube.com/watch?v=fgiq2Jdqe58&t=2s&ab_channel=RowerowePorady tutaj link do dostawcy: https://electofun.pl/strona-glowna/1419-10672-rower-elektryczny-lovelec-drago-17-outlet.html#/5-kolor-szary/280-rozmiar_ramy-s_m Ten konkretny rower nie jest już w ofercie, ale podałem przykład innego roweru z silnikiem wewnętrznym, rower z polskiej dystrybucji, tam jest taka wzmianka, że silnik ma ustawowe 250 watów ale chwilowo może dojść do 750, o czym też Łukasz wspominał od 4:45, https://youtu.be/fgiq2Jdqe58?t=281 i teraz zobaczmy co pisze producent: I teraz pytanie, czy jest to rower czy jest to motorower? Każdy silnik elektryczny możesz przewatować i puści Ci więcej mocy. Ciężko tutaj więc stwierdzić czy coś ma 250, 300 czy 500 watów. Masz więc takie silniki normalnie "legalnie" montowane w rowerach. Weźmy taki shimano steps e800, napięcie znamionowe 36V a maksymalny prąd 15 A więc ten silnik montowany legalnie z legalnym sterownikiem, nie dłubanym itp osiąga 540 watów. Czy więc wszystkie rowery elektryczne w polsce są nielegalne bo osiągają większą moc? Jak masz taki 750 watów bafanga to też jak będziesz non stop jechał na 750 to go spalisz więc też możesz powiedzieć, że te 750 wat to tylko przy przyspieszaniu i chwilowo a normalnie nasz znamionowo 250 na co masz nakleję i deklarację producenta ?
  25. @sl66 mogłeś mnie źle zrozumieć. Wszystko co ma powyżej 250 watów według polskiego prawa jest nielegalne i nie jest rowerem. Również np. testowane przez Łukasza e bike, które są normalnie sprzedawane w Polsce również są nie legalne ze względu na fakt, że masz tam manetkę i możesz sobie zmienić moc. Są to jednak trochę dziurawe przepisy których mało kto respektuje. To trochę jak stwierdzenie, że jak jest ograniczenie do 90 km/h to nikt nie pojedzie więcej bo przepisy zabraniają, owszem zabraniają, jeśli kogoś potrącisz jadąc z większą prędkością autem to również będziesz miał problemy, myślę jednak, że ciężko będzie znaleźć kierowcę, który nie przekracza prędkości. Wiem, że taki 750 watów według prawa jest nielegalny, jednak Ty jako użytkownik w razie kontroli czy w razie w uparcie udowadniasz, że jest legalny, bo sterownik jest zablokowany na 250 watów, nie ma manetki i ma nawet naklejkę homologacyjną. Silniki Bafung są obecnie wysyłane z aliexpres z hiszpani, kupujesz więc z kraju EU silnik z certyfikatem CE z zapewnieniem producenta, że możesz się legalnie poruszać po drogach, więc idziesz tą drogą i w razie problemu udowadniasz, że wszystko jest cacy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...