Skocz do zawartości

Oskarr

Użytkownicy
  • Postów

    2 432
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

1 obserwujący

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Toruń

Ostatnie wizyty

5 996 wyświetleń profilu

Osiągnięcia Oskarr

Wytrawny forumowicz

Wytrawny forumowicz (4/4)

  1. Nie czuje się masy jadąc na rowerze elektrycznym. Rower 20 kg przyspiesza i skręca porównywalnie co 12 kg aluminiowy mtb. Zależy jeszcze jaka specyfikacja i co tam chcesz mieć. Mając silnik elektryczny, możesz zrezygnować np. z tylnego amortyzatora na rzecz grubej opony 2,4 cala i niższego ciśnienia - masz gdzieś większe opory tarcia i większą masę takiego rozwiązania. 2,4 to ponad 6 cm opony, dodając wkładkę możemy zejść do bardzo niskiego, komfortowego ciśnienia i wykorzystywać prawie cały zakres jej skoku. Wtedy możesz mieć rower mega tani w eksploatacji, bo zostaje Ci tylko przedni widelec. Przód też możesz dać jakiś tańszy w serwisie i cięższy, w stylu Rockshock 35. Dzięki większemu skoku, możesz mieć większy początkowy sag i większą wygodę a 0,5 kg czy 1kg dodatkowej masy Ci nie przeszkadza. Mniejsze nierówności może Ci też wyłapywać grubsza opona. Nie będzie to oczywiście komfort fulla mającego 120 mm skoku, ale jakbyś miał porównać komfort w takiej konfiguracji do wynalazków w stylu Super calibera to myślę, że będzie porównywalnie i na pewno będzie tańsze w eksploatacji
  2. Ceny są coraz bardziej przystępne. Nasz elektryczny potworek kosztował mnie w sumie 4500 z baterią 620Wh, niestety nie ma pomiaru momentu, przez co przy wyższym wspomaganiu trochę kopie, ale przy 50-100 watach załączenie napędu prawie niezauważalne. W majówkę będę testował elektryka na dystansach dziennych koło 200 km, to się wypowiem jaka średnia przez 6-7 godzin na takim rowerze jest do osiągnięcia. Jak mam porównanie do działania napędów sprzed 3-4 lat do najnowszych generacji, to różnica jest gigantyczna, spadają wagi baterii, zwiększa się pojemność, masz większą moc z mniejszych silników ze zwiększeniem żywotności. Gigantyczną różnice zrobiły czujniki momentu. Jestem trochę rozczarowany podstawową serią shimano do rowerów mtb, ale mam nadzieję, że jeździłem ostatnio na jakimś prototypie, bo był mega zły jak na najnowszy produkt shimano. Ogólnie polecam, ale różnica między jednym silnikiem 250 watów w stosunku do drugiego silnika potrafi być gigantyczna. Mi się ostatnio najlepiej jeździło na tanim Bafangu, ale możliwe, że producent podkręcił trochę ten silnik w rowerze testowym, więc mega ważne jest przejechanie się 2-3 rowerami z różnymi silnikami, aby zobaczyć, czego możemy oczekiwać.
  3. Możliwe, że początkowo go azotem ładują aby dłużej trzymał ciśnienie i był mniej wrażliwy na zmianę temperatury. Przy dłuższych maratonach jest problem z twardnieniem zawieszenia. Jak go napompujesz ze zwykłej pompki, to amor będzie szybciej tracił ciśnienie, np. będzie wymagał dopompowania raz na miesiąc a nie raz na pół roku. Plus będzie twardnieć podczas dłuższej pracy. Oferta fajna, też na to patrzyłem, ogólnie ostatnio jest sporo ciekawych ofert.
  4. Popatrz jeszcze na x force v4, tam jest już korba na sztywnej osi i vbrake. Te vbrake w lazaro świetnie działają i polecam.
  5. @jajacek mam obecnie 2 elektryki w domu. Dochodzę do wniosku, że elektryki są super i pozwalają jeszcze bardziej cieszyć się jazdą na rowerach. Trochę się ścigam i trenuje, mam 300 watów FTP, przy 68 kg wychodzi 4,4 W/kg, przez 5 minut przy jeździe na VO2 max trzymam powyżej 420 watów. Ostatni trening robiłem na asfalcie z moją dziewczyną, która jechała na elektryku ze wspomaganiem +100 watów na prostej i +150 watów na podjazdach (w elektryku nie mamy zablokowanej prędkości maksymalnej, więc uznajmy, że trening robiony na prywatnej drodze asfaltowej 😄 ). Po 1,5h jazdy zjechała 30% baterii. Jakby jechała na zwykłym rowerze, ja bym się nudził a ona by się męczyła. Więc Jacku, na rowerze elektrycznym mógłbyś np. jechać z Markiem przez 200 km trening i jeszcze mu podawać bidony z wodą. Robię też treningi w terenie, jak odwiedzam rodzinę, to często na trening chodził ze mną młodszy brat, ale jak ja jechałem w tlenie, to on jechał w okolicy swojego ftp, zwykle więc jeździł ze mną 1-1,5h i wracał do domu a ja sam przyspieszałem, jak zostawałem sam. Ostatnio brat zabrał elektryka i zrobił ze mną 4 h jazdę w terenie, aby dotrzymać mi tempa jechał na podjazdach na wspomaganiu +50 watów, po 4h i 80 km w lesie zużyliśmy 25% z baterii o pojemności 620Wh. Strava wskazała, że z bratem mieliśmy praktycznie identyczne średnie tętno, brat więc pomimo jazdy na elektryku zrobił swój najlepszy trening w tlenie. Kolejny plus elektryka to możliwość wykorzystania go jako środek transportu. Nie ma problemu aby rowerem dojeżdżać codziennie do pracy mając parę kilometrów. Mając już 30 km w jedną stronę, jak dostaniemy wiatr w twarz, prędkość nam spada z 30 do 20 km/h - dojedziemy więc do pracy spóźnieni o 20 minut albo przyjedziemy spoceni jak świnie. Na odblokowanym elektryku średnia prędkość rzędu 35-40 km/h to spacer i rower przy takiej prędkości jest mega stabilny. Jedziemy więc z 5km/h szybciej niż np. na szosie z lemondką a mamy dużo stabilniejszą pozycję, dużo lepiej wszystko widzimy, mamy grube opony z wkładkami antyprzebiciowymi, więc nie straszne nam szkła itp. mamy większą powtarzalność w prędkości średniej, mamy amortyzator powietrzny, możemy więc nawet jechać po szutrowym poboczu jak coś nas mija. Aby jechać ze stałą prędkością 35-40 km/h wystarczy wspomaganie rzędu 50-100 watów, teoretyczny zasięg przy takiej prędkości na naszym elektryku to okolice 150-200 km. Odnoszę się tu do odblokowanego elektryka, który jest nielegalny i nie ma ogranicznika prędkości. Oczywiście przed wyjazdem na zwykłe drogi trzeba włączyć opcję z ograniczeniem wspomagania do 25 km/h. W mieście ograniczenie wspomagania do 25km/h jest sensowne, przy traktowaniu elektryka jako środka transportu poza miastem po drogach asfaltowych, bezpieczniej dla nas jest, jak poruszamy się z wyższą prędkością. Do lasu i ogólnie do mtb, spokojnie starcza elektryk z mocą do 250 watów z vmax do 25km/h. @jajacek co do lekkich elektryków, parę miesięcy temu można było kupić treka e-calibera za 15k pln, jest to elektryczny full o wadzę 15,5 kg, z silnikiem Fauza. Jak będę bogaty, to kupię to mojej lubej. Silnik tam jest zintegrowany z baterią a support jest jedynie przekłądnią. Silnik z baterią ważą 2,5 kg, po wyciągnięciu mamy praktycznie zwykły analogowy full downcountry o wadze 13 kg. Jedyny minus to pojemność baterii 250 Wh, ale taka pojemność by mojej lubej starczyło na zrobienie ze mną trasy 80-100 km po górach, kiedy ja bym jechał na zwykłym rowerze.
  6. Mój tata ma xc 120, początkowo z korbą 32, zmienił na 34. Narzeczona z korbą 30 też narzekała na vmax, moja mama ma expl 540 i również narzeka na vmax. Ja mam karbonowego xc 900, seryjnie korba 34 i kaseta 10-52, obecnie mam 32 i 10-50, 34 było lepsze na codzień alw gorsze do ścigania na xcm gdzie na 70 km dochodzimy do 2km przewyższenia. 32x10 odpowiada 34x11. Najwyższa średnia z godziny wyszła mi na xc900 38km/h. Z obecną korbą mam problem z treningami na 3-4 minutowych interwałach. Torun jest płaski, nie mam tu 4 minutowych podjazdów i przy 400 watach przekraczam 40km/h - kadencja wtedy przekracza 100, więc od strony treningowej dupa. Na rockriderach jeździmy też turystycznie, szlak wokół Tatr, dookoła Śniardw, szlak orlich gniazd. W górach często są długie zjazdy o nachyleniu 2-3%, z korbą 30/32 z kasetą 11 jest problem z vmaxem.
  7. Cześć, Mam w domu XC 100, 120, expl, miałem też XC 500 i jeździłem na ST900. Od strony turystycznej spokojnie wystarcza EXPL 540, ale ma odczuwalnie gorzej działający amor niż te w XC 100 czy XC 120. Szczególnie jeśli chodzi o wybieranie małych nierówności. Po roku użytkowania golenie są już zmatowione od pracy, czego w modelach z serii XC nie ma. Do lżejszej jazdy to nie przeszkadza i jest to ogólnie dobry rower. Na minus piasty, w nowych rowerach piasty już poprawili i nie są tak tragiczne jak w starszych. Za 3200 jest to spoko opcja, bo dostajemy napęd w porządku, choć z małym Vmax - do lasu spoko, jeśli chcesz jednego dnia jeździć po singlach a drugiego jechać 40 km/h po asfalcie, to będzie dupa. Przy szybkich, agresywnych zjazdach amor w EXPL pracuje trochę lepiej niż ten w XC 100, mniej się wygina, ale przy nazwijmy to, średnich zjazdach, amor w XC 100 zjada amor w EXPL, ja mając do wyboru wybrałbym amor z XC 100, kosztem sztywności zyskujemy na jakości pracy, jeśli nie ciśniemy amora z XC 100 do granic możliwości, to lepiej się na nim jeździ niż na amorach z EXPL. Amor z XC 120 działa lepiej niż ten z XC 100 i lepiej niż w EXPL. Jest sztywniejszy niż oba i wybiera nierówności podobnie jak Manitou, przy jeździe bardziej rekreacyjnej z wykorzystaniem 3/4 skoku działa podobnie co Manitou, ale jak już korzystasz z całego zakresu i wyginasz go w bandach, to dalej zachowuje sztywność, w odróżnieniu do Manitou. Przy okazji ma dużo mniejsze sklejenie niż amortyzatory w EXPL. Amor w XC 500 jest jeszcze lepszy niż recon, mamy tu już prawilną rebe, która jest moim zdaniem najfajniejszym amorem dla amatora, praca podobna jak recon gold z XC 120 ale przy tym jest lżejszy a koszty serwisu ma podobne jak te wyżej. Napędy: W EXPL masz 1x10 shimano deore 11x46 z korbą 30/32, spoko napęd na single, brakuje przełożeń do szybkiej jazdy. W XC 100 starych masz 1x12 NX 11x50 z korbą 34, super napęd do rozpoczęcia przygody z XC, bardzo lubię ten napęd. W trudnych warunkach podchodzących pod enduro NX trochę lata i pomaga wymiana na samą przerzutkę GX, można to zrobić bez wymiany manetki. W nowszych XC 100 masz 1x11 deore z kasetą 11-50 albo 11-46, dużo lepsza jest kaseta 11-50 bo jest to deorka sparowana z korbą 32, kaseta 11-46 jest sparowana z korbą 30 - brakuje wtedy Vmax a same biegi wchodzą gorzej niż z kasetą deore, decathlon losuje kasety, ciężko powiedzieć która się trafi przy zamówieniu nowego. W XC 120 masz NX 1x12 11-50 z korbą 32, fajny i uniwersalny napęd, można podbić vmax wsadzając zębatkę NX za 60 zł. W XC 500 masz napęd Sram GX z kasetą 10-50, jest jeszcze bardziej uniwersalny, korba ma 34 zęby, prędkość maksymalna jest wyższa niż we wcześniejszych, idealny napęd do ścigania. Dla amatora na single starcza napęd 10x deore, do jazdy po asfalcie najlepszy będzie 11x deore z kasetą 11-50 lub 1x12 NX. 1x12 GX z kasetą 10-50 jest fajny, sam na takim na co dzień jeżdżę, ale jest drogi w eksploatacji. Przechodząc do kosztów: Najdroższa będzie obsługa XC 500, sam amortyzator nie jest droższy w utrzymaniu niż tańsze amortyzatory, ale ma dużo droższy napęd. Kaseta GX kosztuje 650 zł, łańcuch 12s koło 120, licz więc, że w używanym rowerze na dzień dobry będziesz miał do wydania minumum 770 zł, koronka korby kosztuje jakieś 50-60 zł, w używanym rowerze wypadałoby też wykonać serwis amortyzatora, jeśli chcesz aby pracował ładnie i długo. Koszt co roku to około 350 zł - robocizna około 200-230 i zestaw uszczelek 130 zł. Przy napędzie 1x12 NX kaseta kosztuje już 300 zł, łańcuch dalej 120, serwis amortyzatora co rok podobny jak w rebie. W napędzie deore kaseta to bliżej 200 zł z łańcuchem za 100. Amortyzatory SR suntoura czy Xfusion bym nie serwisował, ewentualnie samodzielna wymiana oleju a jak padną to wymiana na rockshocka za 600 zł. ST 900 jest super jak jesteś dzieckiem ważącym 50 kg i chcącym robić piersze kroki na singletrackach 🙂 Jak Twoja waga przypomina bardziej wagę męską, to na zjazdach rower będzie się dość mocno wyginał. Ma też koła 27,5 cala, więc na korzeniach będzie wolniej i mniej komfortowo niż na prawilnych 29". Jak jesteś z okolic Torunia to daj znać, mogę Ci dać do testów parę rockriderów z mojej stajni.
  8. Nie kupiłbym tego rockmachine manhattan 70. Dokładając 300-400 zł można dostać rockmachine na shimano, z normalną korbą, normalnymi hamulcami, z korbą na sztywnej osi i z amortyzatorem, który będzie coś tam działał. Obecnie najlepiej wyceniony jest EXPL 540, za 3200 miażdży ten rower. SR suntour albo ten X fusion to nie są porządne widelce, tego się praktycznie nie serwisuje aż do popsucia, ewentualnie robi się wymianę oleju raz na pół roku, jeśli potrafimy to ogarnąć sami. Później po 3 latach jak padnie, wrzucamy do takiego roweru rockshocka za 500-600 zł i cieszymy się jazdą kolejne 5 lat. Porządne amortyzatory, na które wydajemy po 300 zł rocznie na serwis kosztują tyle co ten rower 🙂 Ten lapierre też jest ok, ale brak w nim sztywnych osi - dopłata do EXPL wydaje się ok. EXPL ma długą ramę, przez co nie jest zbyt wygodny, wygodniejsze są wersje damskie, mają identyczne ramy ale krótsze mostki. Dużo wygodniejsze są cube attention - cube to taki rower crossowy z amortyzatorem z mtb i z szerokimi oponami.
  9. Decathlon czasem robi darmowy serwis amora, mi zrobił, powinienem za niego zapłacić, ale wpisali mi jako gest handlowy dla regularnego klienta, ale zwykle trzeba za niego płacić. Polecam taśmę gorilla, super uszczelnia i jest tańsza. Jak mi rurę od intercoolera kuna przegryzła, to też dała radę załatać i zrobiłem tak później 500 km 😄 Mechanik stwierdził później, że pierwszy raz widzi taśmę, która wytrzymała i uszczelniła pękniętą rurę. https://allegro.pl/oferta/gorilla-tasma-uszczelniajaca-25mm-9m-tubeless-9498021857?utm_feed=aa34192d-eee2-4419-9a9a-de66b9dfae24&utm_source=google&utm_medium=cpc&utm_campaign=_dio_przemysl-biuro_pla_pmax&ev_campaign_id=17967348209&gad_source=1&gclid=CjwKCAjww_iwBhApEiwAuG6ccEaHcWyEa68BVUTNg583Q10xWz05zrkXF8_Qo2FkNvvmRvdA3gO1BhoCM38QAvD_BwE Jeśli przed serwisem się nie uginał, to teraz też nie powinien, z drugiej strony, ja wolę nie zamykać całkowicie tłumika, wolę aby był usztywniony a nie całkiem zablokowany.
  10. Dużo się nie dowiedziałem 😄 Wydaje mi się, że do Twojego używania starczy jakiś tani rower aluminiowy na reconie z napędem NX lub deore, najlepiej na sztywnych osiach. Spec Epic carbon ma fajną ramę pod ściganie i kiepski osprzęt do ścigania. Super rower, jeśli mamy części do przełożenia z innego roweru, wtedy można zbudować super wyczynową maszynę, seryjnie nie wiem czy będzie lepszy niż np. Rockrider XC 120.
  11. Chyba najlepiej olać i jeździć wolniej po mieście. Ścieżka rowerowa w mieście służy mi do wyjazdu z miasta, dopiero po wyjeździe przyspieszam do docelowej prędkości. Po mieście rzadko przekraczam 25 km/h, nawet na lekkich zjazdach odpuszczam pedałowanie.
  12. w jakim terenie zamierzasz jeździć i jakie zastosowanie roweru?
  13. @Bob nowoczesne rowery mają dużo bardziej wyciągniętą pozycję, daje to większą stabilność, ale też ciężej poderwać przednie koło, bo jest dalej. W krótkich rowerach, które mają małą odległość między przednim a tylnym kołem wystarczy się przechylić i jest, tu trzeba użyć trochę techniki. Chcąc poderwać przednie koło, przed przeszkodą stajesz znad siodełka, uginasz nogi w kolanach, naciskasz na amortyzator, w momencie jak amortyzator odbija, ciągniesz rower do tyłu (nie do góry!), ciągniesz rower wyrzucając tyłek za siodełko do tyłu, prostując ręce i wypychając nogami rower do przodu. Im krótszy mostek, tym łatwiej to zrobić, im niżej siodełko tym łatwiej to zrobić. Ja ucząc się techniki maksymalnie opuszczałem siodełko w dół. Skakanie wykorzystując spd to zła technika. Tak nie powinniśmy skakać, w spd można oczywiście siłowo poderwać rower ciągnąc za pedały, ale jest to niebezpieczne i złe. Daje też duże obciążenie na kolana. Cykl życia rowerzysty mtb mniej więcej wygląda tak - jazda na platformach, czujemy się lepiej wchodzimy w spd, jesteśmy jeszcze lepsi to odkręcamy spd, montujemy platformy i uczymy się jeździć poprawnie, jak jeździmy poprawnie to wracamy do spd. Ja nie mogłem się nauczyć bunny hopa do czasu, gdy nie odkręciłem spd 🙂 Sam dalej idealnej techniki nie mam, niestety spd uczą złych nawyków z mocno siłowym przerzucaniem roweru,
  14. Będziesz mieć pewne problemy z używanymi szosami endurance - mają dość wąską maksymalną szerokość opony. Zwykle to okolice 25-28 mm. Pod tym względem dużo lepiej wypadają rowery nowsze, szczególnie na hamulcach tarczowych, tam obsłużenie opony 35 c to żaden problem. Sam gravel to właśnie taka szosa, z kompaktowym napędem, trochę bardziej uniwersalną kasetą i szeroką oponą. Z szosami jest problem jeśli chodzi o zwykłą jazdę. Nagle odkrywasz wszelkie nierówności terenu, to co na mtb jest super gładkie na szosie jest niewygodne. Do tego dochodzi częstsze przebijanie opon, mniej wytrzymałe koła itp. kolejny problem w używanym rowerze to koszty eksploatacyjne - te będą zawsze wyższe niż w nowym oraz napęd, nawet jeśli to jest 105 ale ma już 7-8 lat będzie działać gorzej, niż np. nowa Sora, czy microshift. U Ciebie jeszcze dochodzi kwestia, że będzie to Twój pierwszy rower tego typu, zakładam więc, że nie masz dużego doświadczenia jeśli chodzi o działanie sprzętu, możesz mieć więc problem z oceną, czy dany rower będzie fajną opcją. Ja bym więc na Twoim miejscu szedł w nowy rower np. coś takiego: https://www.decathlon.pl/p/rower-szosowy-romet-huragan-4/_/R-p-X8858870 https://www.decathlon.pl/p/rower-szosowy-triban-rc520-microshift-10s/_/R-p-344419 Z tych 3 co podesłałaś, to 1 jest najbardziej szosowym rowerem, będzie najszybszy i prawdopodobnie wejdą najcieńsze koła, z pozostałej dwójki ja bym wybrał Cuba, ale aby się nim zainteresować, musiałby kosztować okolice 3k-3,5k
×
×
  • Dodaj nową pozycję...