Skocz do zawartości

jajacek

Użytkownicy
  • Postów

    14 532
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez jajacek

  1. Pulsometr może być jakikolwiek. Natomiast jeśli traktujesz sprawę poważnie to namawiam na zakup Garmina. Nawet używanego. Edge 500 chodzi po ok. 500 zł. Masz pulsometr i licznik z GPS z kadencją w jednym. Prawie każdy kolarz ma konto na strava.com dzięki czemu analizuje swoje jazdy, spotyka ludzi z którymi jeździ i dzieli się trasami. Konto na Stravie jest bezpłatne i możesz je założyć nawet nie mając Garmina. Można korzystać z aplikacji na Androidzie lub iPhonie. Ja kupiłem jesienią Garmin Edge 800 z mapami za 700 zł.
  2. Dlaczego niestety asfalt? Nie masz nic piękniejszego od jazdy w dobrym towarzystwie na szosie. Najlepiej wsród pięknych górskich krajobrazów. Ad wytrzymałość Podstawowa sprawa to umiejętne zarządzanie zasobami energetycznymi. Czyli jedzenie, picie i tempo jazdy. Jedzenie. Musisz znaleźć optymalne odżywanianie dla siebie. Ja przez długi czas miałem z tym problem. Moje spostrzeżenia są takie, że ci, którzy jeżdżą głównie na węglowodanach, które wszyscy polecają, jak nie jedzą odpowiednio dużo, w odpowiednim czasie, uderzają w ścianę w jakimś momencie. Kończy się glikogen w wątrobie, kończą się węglowodany i odcina im prąd. A ponieważ są maszynami na węglowodany, ich organizm nie potrafi czerpać energii z własnych pokładów tłuszczu. Też tak miałem jak głównie jeździłem na owsiance, bułeczkach i tego typu pierdołach. Nie jesteś zawodowym kolarzem. Nie masz dietetyka, masażysty i wozu serwisowego, który poda jedzenie i picie. Musisz jeść i trenować mądrzej i zobaczyć co na Ciebie działa a co nie. Ja przeszedłem na więcej białka i tłuszczy. I o ile poprzednio, często odcinało mi prąd przy szybkiej jeździe po jakichś 70km, to teraz jest zupełnie inaczej. Dla mnie podstawowa sprawa przed jazdą to dobry timing z jedzeniem. Nie bezpośrednio przed jazdą, tylko jakieś 1-2h przed. Jajeczniczka na maśle, na szynce, boczku czy bekonie jak kto lubi, z toastami z masłem lub croissantami z masłem. Do tego jakaś kanapeczka z wędliną lub np. z piersią z indyka np. 0,5h przed wyjściem. I w zasadzie na tym spokojnie przejadę 70-100 km. Na drogę albo jakieś kanapki, najlepiej zrobione samemu, lub gotowe, albo bułki np. z Lidla, ja lubię z ciasta francuskiego. Jak jedzie się długi dystans to zaczynasz jeść parę kęsów po godzinie i potem co pół godziny. Napoje W zależności od temperatury i dystansu. Ja zimą woże zwykle pół bidonu lub mały termos (400 ml) z pieciem. Im cieplej, tym piję więcej. Jak zimno to herbatę z miodem i sokiem malinowym. Jak cieplej to albo to samo albo kranówkę. Jak ciepło, np dzisiaj, 22-24 stopnie, to w jednym bidonie kranówkę lub izotonik a w drugim obowiązkowo wygazowaną colę/pepsi. Tą ostatnią piję w drugiej części dystansu. Daje zastrzyk cukrów i kofeiny. Tempo jazdy i regeneracja Musisz znać swój organizm. Najlepiej kupić pulsometr i analizować dane na podstawie tętna. Ja dla przykładu mam maksymalne w rejeonie 185-190. Jak jadę poniżej 120 to jest to pełen relaks. Tzw. aktywna regeneracja. Niepotrzebuję żadnego odpoczynku po takiej jeździe. Średnia prędkość gdzieś rzędu 23-26 km/h. 130-140, tzw jazda w tlenie. Gdzieś 27-30 km/h. Moge jechać tak 2-3 dni z rzędu. Dobrze mieć czasem dzień odpoczynku bezpośrednio po. 150-160 mocny trening w górnej granicy aerobowej, mocno nadwyrężający zasoby. Musze mieć dzień lub dwa odpoczynku po takiej jeździe. 160 i wyżej to już wyścig. Ze 3 dni odpoczynku. Budowanie bazy Musisz jeździć spore ilości km w tlenie. Spokojna jazda bez szarpania. Nie wiem ile masz czasu ale zalecam tak 50-60 km ze 2 razy w tygodniu i po 70-100 km w weekend. Nie zwracaj uwagi na średnią. Interesuje Cię tętno. Te jazdy nie mają nadwyrężyć Twoich zasobów energetycznych. Nabijasz kilometry. Raz na jakiś czas jedziesz krótki dystans ale ostro. Bz szału. Tak żeby przebić nudę i dać organizmowi bodzieć. Jak zrobisz 2-3 tys km możesz przejść do dalszej fazy. Zalecam wysokie kadencje 90-100 rpm. Budowanie siły i jazda w staniu Najlepiej temu służą jazda pod wiatr i jazda pod górę. Niska kadencja. Interwałowo. Możesz spokojnie to robić na wyczucie. Jedzieś jakieś 10 km rozgrzewki. Potem jedziesz odcinki typu 1km bardzo mocno i twardo, 1 km odpoczynku. Np 10 interwałów. I powrót. Z czasem dłuższe interwały lub ich większa ilość. Ale nie za dużo. Ale bardzo intensywnie. Dłuższa regeneracja. Traning daje bodziec anaboliczny w postaci uszkodzeń włókien mięsniowych. odpoczynek daje regenerację i hipertrofię. Jeśli trenujesz tak mocno że nie możesz zasnąć z tego powodu lub źle śpisz to trenujesz zbyt długie odcinki. Takie interwały 1-2 razy w tygodniu przez 3-4 tygodnie i wystarczy. Jazda w staniu buduje siłę nóg. Można ją wykonywać pod wiatr lub pod górę. Twardy bieg, niska kadencja. Kilkaset metrów i powrót do siedzącej pozycji i do wysokiej kadencji. Na początku jest to bardzo trudne. Z czasem nauczysz się wydłużać ten dystans. Kadencja rzędu 60-70. Trudno utrzymać wyższą na cięzkim podjeździe. Jeśli dobrze pamiętam to najcięższe, takie jak Grossglockner jechałem ze średnią rzędu 50 rpm. Jadąc podjazd możesz też spojrzeć jaki masz VAM. To jest kluczowy wyznacznik formy na podjeździe. Prędkość wznoszenia w ilości metrów na godzinę. Bardzo dobry amator ma VAM powyżej 1000. Czyli np. Wjeżdża Passo dello Stelvio, który ma 24km i 1800 metrów przewyższenia poniżej 2h. Tak jechał mój kolega który waży 60kg przy 175 wzrostu. Ja mam na podjazdach gdzie jadę bardzo ostro jakieś 600-700. Ale ja mam nadwagę bliską 10kg. Stelvio jechałem jakieś 2,5h. więc na podjeździe waga bezwględna jest kluczowa. Grawitacji nie oszukasz. Trzeci kolega 175 wrostu, 100kg, jechał ponad 15 minut dłużej niż ja. No i jazda w staniu buduje też siłę psychiczną. Mój kolega, medalista wyścgu Bałtyk-Bieszczady 1008 km, mówi że kluczem do jazdy długodystansowej jest przede wszystkim psychika i odpowiedni timing w odżywaniu i piciu. Dobra pozycja Bardo ważne żeby mieć dobrze dopasowany rower i umieć utrzymać odpowiednią pozycję. Są trzy podstawowe pozycje w których trzeba umieć jeździć. W wysokim chwycie, z rękami na klamkach lub kierownicy z prawie wyprsotowanym torsem. W dolnym chwycie z wyprostowanymi rękami i mocno pochylonym tułowiem. I trzecia, pozycja niemal czasowa z rękami równolegle do podłoża z dłońmi trzymającymi za końcówki klamek. Daje ona w zasadzie najmniejsze opory powietrza. Trzeba umieć jeździć w każdej z nich przez długi czas. Sprzęt Z czasem zlecam na przejście na pedały szosowe. SPD-SL albo Look Keo. Dają one platformę, która ma większy kontakt styku z butem w związku z tym pedałowanie jest bardziej efektywne. Zwykłe SPD są dobre na początek i mają tę zaletę że można w nich spacerować. Sztywne koła z dobrymi piastami i dobre opony. Sztywne, dobre koła, niekoniecznie lekkie, można już kupic za ok. 600-800 zł. Najlepiej firm Fulcrum/Campagnolo (to w zasadzie to samo bo ta sama fabryka) lub Mavic. Najpopularniejsze opony to Continental Grand Prix 4000S II. Ja używam Specialized. Do trenigów Roubaix, do ustawek/Wyścigów S-Works Turbo. Dobra opona robi róznicę. A już jak ktoś ma środki to dobre koła aero, wystarczą alu-karbon dodadzą 2-3 km do średniej prędkości. Polecam. Rozciąganie, ćwiczenia korpusu i mięśni brzucha, rolowanie Większośc amatorów jest za leniwa żeby się tym zajmować. Ale silne mięsnie brzucha i prostwników grzebietu dadzą poprawę szybkości. Konieczny zakup "Ukryta przewaga" Tom Danielson. Trzeba rozciągać mięsnie dwugłowe i czworogłowe ud i budować silny korpus. Rolka (wałek) do automasażu przyspiesza regenerację. Polecam. W Decathlonie mieli całkiem fajne. Zalecane poznanie podstaw jogi i stretchingu.
  3. Ja miałem Specialized Sirrus Comp. Mogę polecić. Można też czasem tanio łyknąć damską wersję, Specialized Vita. widziałem ostatnio full karbon za ok. 3-3,5 na olx. Chłopaki tu z forum kupili czeskiego Pels czy Peels czy jakoś tak, nowego, za nieduże pieniądze i są zadowoleni.
  4. Gdyby był na karbonowym widelcu oceniłbym że jest wart 2000 zł. A tak niekoniecznie. Ale muszę powiedzieć że ma bardzo ładne malowanie (podnosi cenę), jakieś kiepskie hamulce (obniża cenę) ale za to tarczowe (podwyższa), bardzo rozsądny osprzęt Tiagra Flat Bar (podwyższa cenę). Kiepska korba (obniża cenę). Myślę że 1800 zł ma ręce i nogi. Jak blisko domu i komuś się bardzo podoba to 2000. Sprzedałem mojego fitnessa na Shimano Tiagra z karbonowym widelcem, o wadze 9.8kg, pięcioletniego ale w super stanie za 2000 zł.
  5. 4000 za ramę karbonową nie jest rzeczywiście złą ceną. Jednak z drugiej strony za osprzęt Sory/Tiagry 4600 zdjęty z roweru nie weźmie się chyba więcej niż jakieś 500-600 zł. Za koła pewnie ze 200 zł. Rama nawet ładna i pewnie ze 3000 warta więc nie jest to zły deal. Z drugiej strony jak jesteś łowcą okazji (jak ja) i masz czas i środki żeby coś upolować to możesz znaleźc np. taki deal jaki zamieściłem. Czyli frameset full karbon plus Shimano 105 lub Campa Athena (z grubsza odpowiednik 105) za niewiele ponad 4000. Co do przerobienia ramy race na endurance za pomocą samego podniesienia mostka to jesteś w błędzie. Takie ramy nie różnią się wyłącznie samą pozycją. Dłuższa główka rury sterowej w rowerze endurance lepiej tłumi wibracje drogi niż krótka w ramie race. Endurance jest też dłuższy (wheelbase) co znowu wpływa na zwiększony komfort. Ma dłuższe ale ciensze lub specjalnie profilowane rurki tylnego trójkąta więc jego tył bardziej się ugina (znowu komfort). Są zwykle inne kąty nachylenia główki rury sterowej. Większy kąt = bardziej stabilne sterowanie. Endurance mają też zwykle krótsze górne rury w celu osiągnięcia komfortowej pozycji. Tu jest dobry artykuł na ten temat: http://www.bikeradar.com/road/gear/article/road-bike-geometry-explained-42279/ Próbowałem uzyskać komfortową pozycję na jednym z rowerów na ramie race. Zmiana mostka, sztycy podsiodłowej, kierownicy. Ciut lepiej ale słabe efekty. Rower był po prostu za sztywny dla mnie i ściga się na nim mój młody i jest nim zachwycony. Dodam że jest na ramie karbonowej no name ale takiej lepszej jakości i starszym ale niezłym osprzęcie Shimano Ultegra 6600. Waga ok. 8kg w rozmiarze 54. Natomiast Triban 540 nie jest złym wyborem na start. Ma dobry osprzęt, dobrą gwarancję i dobrą wartość odsprzedażną. Jeśli kolega wciągnie się w szosę, bez trudu sprzeda rower z niedużą stratą i kupi coś innego. Tak zrobiłem ja. Jeździłem kilka lat na rowerze z Decathlonu a nie mogłem kupic nic lepszego bo by była awantura z żoną. Dopiero jak zaczęliśmy się rozchodzić, mogłem wreszcie kupić takie rowery jakie chciałem. Moja pierwsza szosa kosztowała w przeliczeniu jakieś 3000. Piszę w przeliczeniu bo kupiłem ją za 2200 ale jak dolar był trochę ponad 2 zł. Sprzedałem po paru latach za 1500. Za moją pierwszą szosę karbonową dałem 4500. Używaną po koledze, więc z dobrej ręki ale na super kołach wartych 3-4 tys. :) Kolejne karbony już składałem sam, więc tanio nie było i wyszły ponad 8 tys. Uważam że nie warto za dużo inwestować w pierwszą szosę jeśli ktoś nie ma dużych nadwyżek pieniędzy. Dużo ludzi się na szosę nie zaszczepi bo generalnie jest mało komfortowa, dla kogoś kto jej wcześniej nie dosiadał. Natomiast kiepski i nieprecyzyjny osprzęt może szybko zniechęcić bardziej niż rama. Przejechałem się parę razy na Sorze i w porównaniu do mojego starego Campa Mirage była to masakra. Strasznie niewygodne klamkomanetki i bardzo kiepska precyzja zmiany biegów. Ogólnie szosa jest mało toleranycjna i wymaga naprawdę dobrego dobrania wielkości ramy, szerokości kierownicy, itd.
  6. Waga roweru nie jest kluczowa. Ma istotne znaczenie na podjazdach i przy dużych przyspieszeniach gdzie trzeba szybko rozpędzić rower. Najważniejsze żeby rower był w odpowiednim rozmiarze a jazda na nim była komfortowa dla użytkownika. Żeby rower był lekki trzeba by dać stosunkowo lekkie koła i opony oraz w miarę lekki amor a właśnie na tych komponentach najbardziej się oszczędza. Jak jest form to i 15kg nie jest przeszkodą. Jeździłem długo na crossie, który ważył coś koło 14kg a jak była forma to dawałem na nim radę utrzymać się z szosowcami. Jak ktoś szuka bardzo wytrzymałego roweru to nie ma chyba nic lepszego niż alu 7005. Właśnie z niego był mój cross Bulls, który był w stanie znieść niemal wszystko.
  7. Chłopaki, zamiast zmieniać bidon kupcie sobie koszyk z bocznym wyjmowaniem. Ja akurat ma Specowe, które tanie nie są ale z pewnością konkurencja ma podobne ale tańsze: https://www.rybczynski-bikes.pl/koszyki-do-bidonow/15217-koszyk-specialized-zee-cage-ii-prawy-2017.html
  8. Na optykę to z grubsza najtańsze ramy mają bardzo zbliżony kształt. Są to grube, proste rury, mające taką samą średnicę na całej długości, złączone razem. Zwykle górna i dolna rura są bardzo grube i okrągłe a górne i dolne tylne widełki średnio chude i mające tę samą grubość. Spawasz to wszystko do kupy i masz "serce" roweru "do dupy". Spawy są takie typowo chamskie jakby Pan Zdzisio spawał w piątek po fajrancie :) Szukając tak z grubsza to mógłbym kupić 50-100 sztuk po jakieś 13-16 USD. Materiał w 100% Alu 6061. Typowy przykład, Kands, Lazaro, Spartakus. Pewnie kupują po 7 dolarów, może po 10 :) Rama podwójnie cieniowana ma już rury o zmiennej średnicy bo dodano materiału tam gdzie działają na ramę większe siły a ujęto tam gdzie mniejsze. Mniejsza waga. Często zastosowano stop alu z domieszką innych materiałów. Lepszej jakości są łączenia rur. Czasem główka ramy jest już zwężana. Rama potrójnie cieniowana ma już bardziej wymyślne kształty i przekroje, zwężaną główkę, staranne spawy i tylne widełki. Stop z różnymi domieszkami. Znacznie mniejsza waga. Może już kosztować wiele razy tyle co ta najtańsza. Każda z tych ram ma inną wytrzymałość, oferuje inny komfort jazdy itp. Natomiast większość ludzi nie ma o tym pojęcia i wydaje im się że rower to tylko parę rur złożonych do kupy z dorzuconym osprzętem więc po co przepłacać za lepszą markę kiedy królowie Allegro mają taki sam osprzęt za pół ceny. Użytkownicy pytają czy ja to odczuję? To jest takie samo pytanie jak czy odczuję różnicę między Dacia Duster a Toyota RAV. No chyba każdy głupi zna odpowiedź. Oczywiście rower nie jest tak skomplikowany jak samochód. Ale jakość jednak kosztuje.
  9. Pozwolę się nie zgodzić z Twoim znajomym. Oczywiście rama jest sercem roweru i ma bardzo istotne znaczenie. Natomiast co do osprzętu to oczywiście że ulegają zużyciu elementy napędu. Czyli łańcuch i kaseta. W mniejszym stopniu zębatki korby. Ale przerzutki czy klamkomanetki nie są elementami ulegającymi szybkiemu zużyciu i praktycznie się ich nie wymienia chyba że w wyniku wypadku czy ich poważnej awarii. Po za tym powiedzenie że początkujący użytkownik nie odczuje róznicy jest głupie. Może nie odczuje w kwestii precyzji czy szybkości zmiany biegów ale osprzęt to też klamkomanetki różniące się bardzo znacząco ergonomią i komfortem. A wymiana osprzętu na lepszy nie jest bezproblemowa tylko stanowi poważny problem i kosztowne inwestycje. Niezłej klasy osprzęt dla początkującego entuzjasty szosy to Shimano Tiagra 4700 i Shimano 105. Te grupy osprzętu kosztują w granicach 1500-2000 zł więc jest to koszt połowy całego roweru. Niższe grupy osprzętu takie jak Claris czy Sora mają bardzo niewygodne klamkomanetki a przecyzja ich działania pozostawia wiele do życzenia. Gadka o kołach jest bez sensu bo każdy producent w rowerach kosztujących poniżej 8-10 tys zł daje tanie, ciężkie koła. Jest to podstawowy element na którym każdy producent oszczędza. Drugim są hamulce, trzecim korba. Kolega, który jest szosowcem i zna się na osprzęcie moze sobie złożyć rower na tym co chce. Na niezłej ramie, dobrych kołach itp. Ale taki rower raczej poniżej 6000 kosztował nie będzie więc jest to pusta gadka. Każdemu kto zaczyna przygodę z szosą zalecam zwrócić uwagę na trzy elementy w nastepującej kolejności: bezpieczeństwo, komfort, prędkość. Więc musimy mieć porządny kask i sprawne hamulce i stery. U mnie w pracy jeden małolat, pożyczył od kolegi rower i pojechał na maraton MTB. W ostrym zakręcie przy dużej prędkości okazało się że rower nie skręcił i walnął centralnie w drzewo. Okazało się że miał źle skręcone stery i kierownicę. Połamał się ale na szczęście miał niezły kask i jakoś z tego wyszedł. Więc bezpieczeństwo przede wszystkim. Potem komfort. A komfort w szosie to nie wyścigowa pozycja, maksymalnie wyciągnięta i równoległa do ziemi tylko bardziej zrelaksowania i wyprostowana. A szosy dzielą się m.in na rowery typu endurance właśnie z taką pozycją (przykład Triban 540) i wyścigowe takie jak Specialized Allez. Do tego różnią się sztywnością. Im sztywniejszy tym szybszy ale mniej komfortowy. Akurat jestem fanem marki Specialized i mam dwa rowery szosowe Specialized. Roubaix typu endurance, którym jest moim podstawowym rowerem treningowym i Tarmac, będący rowerem typowo wyścigowym. Nigdy bym nikomu nie polecił Allez jako pierwszej szosy bo ani nie jest komfortowy ani dobrze wyposażony. Więc dla mnie albo rower podobny do Tribana na osprzęcie minimum Tiagra 4700 a optymalnie Shimano 105 5800 albo jesli trafi się okazję jakiś rower na Campagnolo. Ale okazje na Campagnolo są bardzo rzadkie bo nie jest to osprzęt pojawiający się zwykle w rowerach poniżej 5000 zł. A Campagnolo jest osprzętem świetnym i mającym żywot liczony w dziesiątkach lat. Więc jest mmiej popularny bo serwis na nim nie zarobi jak klient pojawi się raz na kilka lat.
  10. Ten Creon ma na stronie napisane że to bułgarska fabryka. Myślę że szansa na realizację bułgarskiej dożywotniej gwarancji jest podobna jak na spotkanie UFO :)
  11. Z używanym rowerem trochę jak z samochodem. Jak ktoś się nie zna to go wpuszczą w maliny. Ale że z Wrocławia do Niemiec blisko, to z pewnością jakieś niezłe używki gdzieś muszą tam sprzedawać. Można szukać znanych niemieckich/austriackich marek takich jak Cube, Focus, Ghost, Bulls, Corratec, Stevens, KTM, Canyon czy Poison. A że do Czech blisko to z pewnoscią są też w sprzedaży ich całkiem fajne Superiory, Authory i inne. Ta rama to nie fake tylko po prostu bardzo taniutka rama. Jest na Allegro kilka podobnych firm specjalizujących się w sprzedaży tanich rowerów na taniutkich ramach takich jak Kands, Lazaro czy Spartacus. To jest jakaś kolejna.
  12. W sklepie polecają to co mają na magazynie i na czym najwięcej zarobią. Normalna sprawa. Opisany przez Ciebie rower jest firmy "no name" na taniutkiej ramie najniższej jakości i z jakimś absolutnym minimum osprzętu jeśli chodzi o przyzwoitość . Do zastosowania, które opisałeś się w pełni nadaje. Natomiast technicznie znacząco odstaje od opisanych powyżej Radon Scart 7.0, Romet Orkan 5 czy Unibike Viper GTS. Unibike sprzedają niemal na każdym rogu. Z pewnością znajdziesz sklep z nimi koło siebie. Jakbym mieszkał we Wrocławiu, skąd jest bardzo blisko do świetnym miejsc na rower, to kupiłbym coś porządnego. No i we Wrocławiu jest kilka bardzo znanych sklepów rowerowych, w tym Harfa Harryson Henryka Charuckiego. Można tam zajrzeć. Ale to jest sklep, który raczej sprzedaje towary ze średniej i górnej półki.
  13. Cudów od tego sprzętu nie należy oczekiwać. Ale uważam że jak się będzie dbało to kilka lat z pewnością posłuży. Kolega ma podobnego Unibike sprzed lat, na Shimano Acera, który ma u nas ksywkę "Stalowy Koń" i jeździł nim pzez lata po drogach utwardzonych i jakoś dawało radę. Ostatnio założył mu szerokie opony MTB i traktuje jako zimówkę. Nawet się nim tej zimy przejechałem. Ale po 1 km szybko zrezygnowałem bo trzęsło na nim tak, że ręce i tyłek urywało. Muszę powiedzieć że moja zimówka MTB, która jest rowerem na taniej ale w miarę nowoczesnej ramie Specialized Hardrock, miksie osprzętu Altus/Acera/Alivio i beznadziejnym amorze sprężynowym Suntoura jest sto razy wygodniejsza. A kupiłem go nówkę sztukę z gwarancją za 850 zł plus 350 kosztowały mnie upgrade'y. I mam całkiem fajną zimówkę za 1200 zł. Ale ja jestem łowcą okazji :) Na rdzę na amorze niewiele można poradzić. Te crossy jeżdżone po asfalcie trochę wytrzymają. Ale jeżdżone w terenie i zimą, długo IMHO nie pożyją. To są najtańsze ramy, kupowane od chinczyków hurtem po kilkanaście dolarów sztuka. Alivio jest ok. Amor można zawsze wymienić. Można polować na wyprzedaże na Allegro i tanio kupić. Mój młody też ma rower, którym jeździł do szkoły i który był trzymany na balkonie i amor jest cały pordzewiały a Altusy/Acera się praktycznie porozpadały. Natomiast nie da się ukryć że zimą, na v-brake hamulców prawie nie ma, w porównaniu do tarczówek. Więc jak ktoś chce jeździć zimą to tarczówka, nawet mechaniczna, na przód by się przydała. Bo brak hamulców może się okazać różnicą pomiędzy zdrowie a szpital.
  14. Ja tez jako nastolatek ważyłem 71 jak trenowałem lekkoatletykę i potrafiłem po treningu zjeść 12 naleśników albo 20 kanapek. Mama nie nadążała gotować. I nie tyłem. Ale to była burza testosteronu i innych hormonów i jakoś się to gdzieś spalało. Ale to se ne vrati :)
  15. @NoOnesThere Obejrzałem ten odcinek GCN. Róznice nie są duże między rowerami 2kg cięższymi i lżejszymi. Potwierdza to to o co od dawna twierdzę że nie waga roweru szosowego jest tak ważna jak aerodynamika. Wiekszość czasu nie jeździ się pod górę tylko po płaskim lub w zróżnicownym terenie. Więc zamiast pakować pieniędze w odchudzanie roweru, lepiej je wydać na zwiększone bezpieczeństwo, komfort i bike fitting i aerodynamikę. Jeśli chodzi o to ostatnie to zakup kasku aero (ale nie takiego do czasówki tylko np. takiego jak Spec Evade), kół aero, choćby i z alu-karbon a nie lżejszych full karbon i pracować nad pozycją. Spójrzcie na grafikę. Lepsza pozycja nic nie kosztuje a oszczędza 25 wat. Ogolenie kopyt daje 16 wat czyli większy zysk niż kask aero i zbliżony do ceny kół aero. Obcisłe ciuchy prawie tyle co kask aero. Opony niewiele mniej. Natomiast z własnych doświadczeń powiem że dobre, sztywne koła aero w szosie robią jednak odczuwalną od razu różnicę.
  16. Gwoli przestrogi. Wczoraj mój pracownik, 26-letni chłopak ledwo chodził i kulał. Spytałem co sie dzieje. Okazuje się że padają mu kolana, biodra i kręgosłup. Ma 185 wzrostu i waży 110 kg. Miał już operacje kolan i nie wyrabia stojąco-chodzącej pracy. Nie jest jakiś mega otłuszczony tylko taki mocno zbudowany i trochę przypasiony. Campagnolo podaje w swoich podręcznikach że jak ktoś waży więcej niz 82kg (skąd to wyliczenie nie wiem) to musi robić częstsze przeglady kół :) Więc tę granicę uważam za taką której pry przeciętnym wzroście nie należy przekraczać :) Brakuje mi 4kg żebyś się znaleźc poniżej :) Sagan przy 184 wzrostu waży 73 a Cancellara przy 186 wzrostu ważył 80 :) Wierzę że w celu obliczenia wagi optymalnej dobre jest skorzystanie z kalkulatora uwzględniającego budowę kosci i wzrost. Mierzy się obwód nadgarstka i wprowadza do kalkulatora online. Znajdziecie w sieci. Dla mnie wyszło że moja max waga powinna być 76,5 przy 175 wzrostu. I całkowicie się zgadzam.
  17. Ja się chce jeździć po asfalcie to się nie kupuje MTB tylko crossa lub fitnessa. Jest zwykle tańszy w serwisowaniu i do takiego zastosowania wystarczy. Jest kilka podobnych Lazar, Kands czy Spartacus Cross na osprzęcie Alivio są niezłym wyborem. Kolega podrzucił dobre linki. W tym budżecie odradzam tarczówki bo będą z nimi wieczne problemy. Nie ma bezproblemowych tarczówek a hydrauliczne są generalnie głównie problemowe. Hamulec tarczowy przydałby się na przód a nie na tył bo tam tkwi główna siła zatrzymująca rower. Jeśli rower będzie miał mocowanie i do tarczówek i do v-brake, jak to się czasem zdarza, to kup przedni hamulec tarczowy mechaniczny jeśli będziesz miał taką możliwość.
  18. Jak nie masz kasy i się na tym nie znasz to nie kupuj używki. Bo może się okazać że trzeba w nią włożyć 500 zł, których nie masz. Te crossy to dobry wybór. Co do korby na kwadrat, to proponuję nie demonizować. Mój przyjaciel, z którym jeżdżę na szosie, ma w swoim rowerze taką korbę z suportem i korbami Campagnolo. Przejechał na niej jakieś 120 tys km. I nie ma żadnego problemu. Mam taką w zimówce MTB. też brak problemów. Kolega ma taką w karbonowym rowerze przełajowym. też brak problemów. Nie rzecz w konstrukcji tylko w suporcie i korbach. Do amatorskiej jazdy każdemu wystarczy. Ważne żeby się nie odkręcała jak to często się zdarza w korbach Truvativ. OFF Topic Suporty i standardy korb Kwadrat. Stare ale w miarę sprawdzone rozwiązanie funkcjonujące przez dziesiątki lat. Oś i łożyska są wbudowane w suport, który czasami jest nierozbieralny w postaci kartridża. Lepsze suporty są rozbieralne i mają wymienne łożyska. Słabym punktem jest system mocowania korby do suportu czyli właśnie osławiony kwadrat zakręcany specjalną śrubą który powoduje że nie jest to zbyt pewne ani zbyt sztywne rozwiązanie. Serwisowanie jest utrudnione i trzeba mieć specjalne narzędzia. Wielowypust. System opracowany przez Shimano pod nazwą Ocalink, który stał się standardem na wiele lat. Rozwiązanie podobne do kwadratu w tym sensie że oś i lożyska są wbudowane w suport. Dzięki specjalnemu kształtowi mocowania tzw. wielowypustowi, jest to rozwiązanie trochę sztywniejsze i bardziej pewne niż kwadrat. Serwisowanie jest łatwiejsze bo do wykręcenia wystarczy mieć klucz imbusowy. Inne firmy wyprodukowały podobne rozwiązania. Niektóre działają "prawie" jak Shimano. Ale jak wiadomo z reklam napoju chmielowego z Żywca, prawie to nie to samo. Dlatego pojawiły się takie gówna jak ISIS firmy Truvati (obecnie SRAM) i parę innych. Oba te rozwiązania nie różnią się jakoś dramatycznie sztywnością i oba dzielą podobny design. Potem pojawiły się rozwiązania ze zintegrowaną z korbą osią, które stały się rewolucyjnym pomysłem stosowanym do dzisiaj w lepszych rowerach MTB/crossach i prawie wszystkich rowerach szosowych ze średniej i wyższej półki. Najpierw Hollowtech II firmy Shimano, FSA MegaExo i GXP firmy Truvativ (obecnie SRAM). Oś jest zintegrowana z prawym ramieniem korby. Hollowtech II jest dobrym i sprawdzonym pomysłem. Łożyska są zewnętrzne. System jest sztywny i dosyć łatwy w serwisowaniu. W wykonaniu firmy Truvativ/SRAM, ich system GXP jest jak zwykle nędzny i ciągle trzeszczy. Unikać za wszelką cenę. W szosie Campagnolo opracowało system analogiczny do Hollowtech II o nazwie PowerTorque. Jego odmianą jest UltraTorgue będący systemem dwóch półosi złączonych w środku z zewnętrznymi łożyskami. Oba są świetnymi i bezproblemowym systemami, łatwymi w serwisowaniu. Można kupić zenętrzne miski suportu do niemal każdego rodzaju suportu. Czy to gwintowanego czy to wciskanego jak to stało się ostatnio popularne. Nie będę się tu za bardzo rozwodził ale lata praktyki pokazały że system ze zintegrowaną osią z zewnętrznymi miskami wkręcanymi na gwint w systemie angielskim (BSA) jest najlepszy i najmniej problemowy. Wszelkie najnowsze wynalazki typu BB30 i różne PressFity się nie sprawdziły i np. firma Specialized po latach eksperymentów w wiekszości porządnych rowerów zrezygnowała z nich i wróciła do BSA.
  19. Ja przy 175 wzrostu tylko 29 cali. 2,5 będzie ciu lżejszy i zwrotniejszy. 29 będzie szybszy na prostych i na zjazdach. I będzie bardziej komfortowy ale przy Twojej wadze ma to mniejsze znaczenie. Mój syn, 174 wzrostu, 57 wagi, ścigał się na 27,5 cala. Ale musi przejść na 29 cali bo jego przeciwnicy startujący na 29 cali urywają go na zjazdach i długich prostych. Za 4000 powinieneś dostać coś na ramie alu, amorze Rockshox XC 32 ze sprężyną SoloAir lub RockShox Recon i osprzętem Deore lub SLX i napędem 2x10. Cross też nie jest złym wyborem, ale agresywna jazda w terenie na amortyzatorze, który ugina się 3-5 cm, jak to w crossie, a który przy tej wadze bardzo niewiele się ugnie, może być utrudniona i mało komfortowa.
  20. Odbija się dramatycznie. Po płaskim różnie bywa. Mam dwóch kolegów, którzy przy wzroście 175-180 ważą ok 100kg i po płaskim, jak są w formie a ja nie, to mnie urywają z koła. Ale pod górę, grawitacji nie oszukasz. Ja przy wzroście 175 ważę zwykle 82-88 kg. W zeszłym roku byłem z jednym z tych kolegów w Alpach. Na podjeździe Passo dello Stevio, mającym ponad 20km, dolożyłem mu ponad 15 minut przy wadze 88. No i spadek wagi oznacza też spadek tętna przy tym samym wysiłku. Jak jeździsz w mocnej grupie to 1-3 km/h jest często różnicą miedzy utrzymaniem się a odpadnięciem z grupy, jadąc na bardzo wysokim, wyścigowym tętnie. Więc takie 5kg może być kluczowe. W zeszłym roku na początku sezonu byłem zapasiony. Pod koniec roku schudłem o 10kg. Średnie prędkości w jeździe z jednym lub dwoma kolegami z którymi jeżdżę wzrosły z 30 km/h do 32-33 km/h. U mnie spadek wagi jest najłatwiejszy do osiągnięcia kiedy ograniczam węglowodany. Więc obecnie głownie białko i tłuszcze. Węglowodany przed i po treningu. Ale po za tym jak najmniej.
  21. Gdzie kupić tanio Unibike nie wiem. Góral do jazdy po mieście jest trochę bez sensu ale co kto lubi. Osprzęt w Giancie jest klasy odrobinę powyżej supermarketu. Przeznaczony na delikatną eksploatację i nieduże przebiegi a nie 1000 km miesięcznie. Jeździć można. Rozpaść się nie rozpadnie, przynajmniej nie od razu :)
  22. Generalnie nie ma przyzwoitych rowerów w cenie poniżej 3000. Ten Giant ma rozsądną ramę, bardzo kiepski amortyzator i bardzo kiepski osprzęt. Z pewnością nie jest to rower na lata chyba że na dojazdy do pracy i z powrotem. Jeśli będziesz go intensywnie eksploatować to będziesz spędzał dużo czasu i wydawał dużo w serwisie. Nie ma czegoś takiego jak solidny rower za 1800 zł. Koła 27,5 są generalnie słabym pomysłem a i ich przewagą jest zwrotność i niższa waga co ma znaczenie w wyścigach MTB XC. Namawiam na zakup roweru takiego jak np. Unibike Viper GTS. Dostaniesz dobry osprzęt i kiepski amor. Jak być Ci amor nie wystarczał to z czasem wymienisz. Model z roku 2016 można kupić za ok. 2000. Taki rower będzie też tani w serwisowaniu a jak widac budżet masz bardzo napięty. Alternatywnie tzw. król allegro, Spartacus Cross 4.0
  23. Uwagi Marka cenne. Trzymając rower na balkonie do którego jest łatwy dostęp, faktycznie dobrze go zapiąć za ramę u-lockiem do barierki. Ja jestem w tej dobrej sytuacji że mam dwa balkony. Jeden od strony patio gdzie trzymam rowery i który jest dostępny tylko dla mieszkańców i z której to strony nie ma wyjścia na zewnątrz, chyba że przez dach lub inne mieszkanie. I drugi od strony ulicy z łatwiejszym dostępem. Gdybym tam trzymał porządny rower to z pewnością zapinałbym u-lockiem. Linkę, choćby najgrubszą, można przeciąć w kilka sekund. Dobry u-lock kosztuje ok. 100 zł. Polecane On-Guard (mam model Pibull) i Kryptonite. Może też być składane zapięcie typu Abus Bordo. Niedaleko mnie jest sklep stacjonarny i online w jednym, gdzie mają w zasadzie wszystkie możliwe zabezpieczenia: http://alltheway.pl/11-u-lock?id_category=11&n=69 Faktycznie na FB jest mnóstwo wątków o kradzieży. Ale większość dotyczy kradzieży rowerów zabezpieczonych linką lub przypiętych u-lockiem do obiektu, który bardzo łatwo odczepić typu reling ze śmiesznymi śrubkami. No i w torbie nie widać co się trzyma więc mniej kusi złodzieja.
  24. Pieczątka jest naszym lokalnym, tudzież sowieckim wynalazkiem. Kiedyś jak handlowałem ze Szwedami elektroniką musiałem im zrobić pieczątkę specjalnie dla naszego urzędu celnego co znacznie ułatwiało procedurę celną. Byli zszokowani :) Gwarancja jak rozumiem nie będzie obowiązywać na terenie Polski tylko w państwie gdzie nabyto rower. Więc pieczątka jest prawie na pewno zbędna. W cywilizacji wystarczy potwierdzenie zakupu lub obciążenie na karcie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...