Skocz do zawartości

jajacek

Użytkownicy
  • Postów

    13 981
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez jajacek

  1. Ja twierdziłem zawsze że do miasta najlepszym rodzajem roweru jest cross/trekking z amortyzatorem. Jeździłem po mieście również na lekkim rowerze typu hybrid (9,8kg) ze sztywnym karbonowym widelcem ale jednak podjeżdżanie pod krawężniki czy jazda po kostce Bauma czy bruku była owszem szybka ale mało komfortowa. Nie można do niego było założyć szerszych opon niż 700x35C. Komfort teoretycznie można również osiągnąć zmniejszając ciśnienie w oponach. Problem w tym że dopiero szersze opony dają taką możliwość. W oponie typowo crossowej 700x35C niewiele możesz go spuścić bo dobijesz dętkę na najbliższym krawężniku. Koniec końców sprzedałem hybrida i kupiłem crossa. Eksperymentowałem długo z oponami i obecnie jeżdżę na oponie MTB 2.0 cala z niedużym bieżnikiem z przodu i 1.80 cala z bieżnikiem do szutrów itp z tyłu. Mam średnie ciśnienie i jeździ się super komfortowo i stosunkowo szybko i po mieście i w lekkim terenie. Mój cross jest akurat z górnej półki i waży 11,9 kg. Bardzo podobny do tego Radon Scart tylko na ciut lepszym osprzęcie. Który swoją droga jest kompletnie niepotrzebny w crossie. Osprzęt Deore czy SLX jest absolutnie wystarczający. Odchudzanie roweru należy zostawić dla rowerów wyścigowych, szosowych czy MTB. To nie jest rower do ścigania. Namawiam więc na zakup tego Radona i wymianę opon na szersze. U siebie mam jeszcze lekki bagażnik Standwell i fajne błotniki SKS. Na bagażniku niedużą torbę i śmigam nim po wszelkie drobne zakupy. Jak mam jechać na dłuższą wycieczkę to albo zdejmuję bagażnik, jeśli wyprawa terenowa, żeby nie terkotał, i pakuję się w plecak, albo jeśli asfaltowa to bagażnik zostaje i pakuję się w torbę bagażnikową. Kto lubi może założy sakwy. Ja nie przepadam.
  2. Ktoś wystawił bardzo fajnego używanego Speca Crossovera na Allegro. Mam taki sam rower tylko bez błotników i oświetlenia. Proponuję rozważyć: http://allegro.pl/rower-meski-specialized-stan-idealny-hydraulika-i6495190762.html Człowiek trochę nie bardzo wie co sprzedaje, pewnie handlarz. W kwestii dziecka to nie wiem jak bardzo wysportowane dziecko ale od tego wieku zaczyna się bardzo szybki wzrost wydolności, przynajmniej jeśli chodzi o chłopców. Mój syn jak miał 8 lat to w zasadzie był w stanie jeździć tylko po płaskim. Każdy nieduży podjazd sprawiał mu problemy. W 9 lat jeździł na rowerze na kołach 24 cale i był już w stanie pokonać nieduże podjazdy i jakieś 50-60 km na rowerze. W 10 lat dostał rower MTB na kołach 26 cali, ważący ok. 14 kilo. W maju przejechał 100 km po Mazurach ze średnią 20. Latem 140 km w okolicach Malborka ze średnią 20. W 11 lat na wiosnę był już w stanie podjechać bardzo wymagający podjazd górski z niewielkimi przerwami. Potem latem 100km po płaskim ze średnią 25 a jesienią 110 po górach z przewyższeniem 2000m. I w tymże roku zaczął trenować kolarstwo w klubie i kupiłem mu szosę. W 12 lat już jeździ z nami dorosłymi prawie jak równy z równym. W tym roku w Alpach prawie od nas nie odstawał. Więc być może niedługo będziesz miał partnera do wspólnej jazdy.
  3. Też mi wygląda na siodełko. A jeszcze mi się przypomniało. Coś mi trzeszczało w szosie po stanięciu w pedały. Głowę bym dał że dochodziło z okolic suport/korba. Kombinowałem, szukałem. Do szału mnie to doprowadzało. Pojechałem do zaprzyjaźnionego serwisu. Pierwszy serwisant nic nie znalazł. A drugi wziął rower na stojak, odkręcił tylną przerzutkę i hak przerzutki. Przeczyścił ramę w miejscu styku z hakiem i czymś nasmarował. Wszystko przykręcił i voila! Przestało piszczeć. Nie wpadłbym na to za Chiny Ludowe.
  4. Sprecyzuj co masz na myśli pod "weekendowe wyprawy górskie". Po jakich nawierzchniach? Z sakwami czy plecakiem?
  5. Napisałem trochę w uproszczeniu na temat tego roweru. Szczegóły są bardziej skomplikowane. Tak naprawdę fitness nazywany tez hybrid nie jest szosówką z prostą kierownicą. Jest to rower zwykle z napędem szosowym w którym główka rury sterowej jest dużo dłuższa niż w szosówce, przez co pozycja na rowerze jest bardziej wyprostowana. Ale podobną pozycję można uzyskać również w rowerze szosowym typu endurance. Typowym przedstawicielem jest Specialized Roubaix który ujeżdżam. Takie rowery w stosunku do szosy wyścigowej mają również dłuższe główki rury sterowej, dłuższy wheelbase (jak to po polsku?) czyli generalnie rower jest dłuższy przez co jest mniej zrywny ale stabilniejszy i mniej sztywny przez co lepiej redukuje nierówności drogi. Na takim rowerze można uzyskać niemal identyczną pozycję jak na rowerze fitness za pomocą mostka podniesionego do góry. Fitness dodatkowo jest zwykle wyposażony w hamulce tarczowe lub obręczowe ale nie szosowe tylko mini v-brake lub dawnej cantilever przez co możliwe jest założenie kół z grubszymi oponami niż w rowerze szosowym. Nie zamierzam polemizować z Twoim rehabilitantem. Być może ma rację że pozycja na rowerze jest w Twoim przypadku bardzo niekorzystna dla Twojego kręgosłupa. Pytanie wtedy czy i ile możesz jeździć i na jakim typie roweru. Skoro jeździłeś regularnie przez 7 lat dłuższe dystanse to może nie kwalifikujesz się jeszcze na bycie nieustajacym pacjentem różnych przychodni. Mój poziom zaufania do medycyny konwencjonalnej jet bliski zera. Od lat leczę się sam z dużym powodzeniem i udało mi się również w wielu przypadkach pomóc moim znajomym którzy byli bliscy operacji za pomocą diety i ćwiczeń. Wpadnięcie w machinę medyczną może się skończyć fatalnie. Podam dwa przykłady. Mój kolega, jak miał ok 44 lata grał bardzo intensywnie w tenisa. Stosunkowo szczupły, bez nadwagi, były średniodystansowiec. Tenis jest sportem wyjątkowo obciążającym kręgosłup i aparat ruchu. Doszedł do świetnej formy i chciał rozpocząć grać w warszawskich turniejach. Był w mega formie ale chciał być w jeszcze lepszej. Ja byłem wtedy w trzeciej dziesiątce rankingu +45 a on lał mnie jak chciał. Grał 4 razy w tygodniu ale chciał wejść na wyższy poziom żeby jak osiągnie 45 lat, od razu zacząć od czołówki rankingu. I zaczął grać praktycznie codziennie. Pobolewały go kolana. Jak zaczął grać jeszcze częściej doszły bóle w biodrze. Miał dwa wyjścia. Grać mniej, znaleźć przyczynę bólu i się rozciągać albo grać tyle ile grał i usunąć bóle za pomocą medycyny konwencjonalnej. Poszedł po czołowych warszawskich ortopedach i namówili go na operację kolana. Dostał znieczulenie w kręgosłup i otworzyli mu kolano jak leżał świadomy na stole. Operacja miała być prosta. Powrót po 2-3 miesiącach rehabilitacji do sportu. A na stole zaczęło się och/ach. Proszę Pana, sytuacja jest inna niż pokazała diagnostyka. Ma Pan bardzo duży ubytek chrząstki. Kolano jest strasznie zniszczone. Potrzeba jest przeszczepić chrząstkę z innego miejsca. Czy Pan się zgadza? Leżysz na stole i co masz powiedzieć? Że się nie zgadzasz? Zrobili mu to kolano. Miesiąc był na przeciwbólowych lekach narkotycznych bo ból był nie do zniesienia. Tylko leżał i do toalety. Po miesiącu zaczęła przychodzić rehabilitantka z maszyną który zamiast niego ruszała tym kolanem. Po 3 miesiącach zaczął chodzić o kulach. Po 9 miesiącach rehabilitacji zaczął kulejąc trochę truchtać i zabawowo przebijać z synem w tenisa. Jak się poczuł pewniej zaczął grać z nami w debla. Gdzieś po 3 razach chrupnęło mu w kolanie i było po grze. Diagnoza, urwało się coś w kolanie, następna operacja. Ponieważ nie mógł chodzić na jednej nodze przez długi czas nawaliło zbyt obciążane biodro w drugiej nodze. Diagnoza, operacja biodra. Po paru miesiącach stwierdzenie że operacja nieudana. Na dzień dzisiejszy kuleje i czeka na endoprotezę biodra. Facet ma 49 lat i był super sprawnym, wysportowanym gościem. Dziś jest pół-inwalidą. Przykład dwa, ja. Też grałem dużo w tenisa. w jakimś momencie znajomi wciągnęli mnie w turnieje. Grając zimą, na bardzo zimnej hali naderwałem więzadło rzepki. Nie byłem u lekarza. Masowałem, smarowałem aż ból minął i zacząłem grać. Naderwałem ścięgno Achillesa. Diagnoza, naderwanie, niepotrzebna operacja ale potrzebna intensywna rehabilitacja. Nie skorzystałem. Rehabilitowałem się sam aż przeszło. Znowu zacząłem grać. Zerwałem część więzadła rzepki. Diagnoza, operacja, trzeba przyszyć i zrobić rekonstrukcję. Nie zrobiłem. Sam rehabilitowałem i dałem na wstrzymanie. Znowu zacząłem grać ale mniej intensywnie. Znowu naderwałem Achilles. Stwierdziłem że nie mam zdrowia na turnieje i zacząłem grać w debla z dziadkami. Po paru miesiącach zacząłem grać w singla ze znajomymi. Spokojnie i stopniowo. Do tego joga, stretching, pilates. Kiedyś grałem po 4 godziny. teraz gram 1,5 max 2. Nie grałem w turnieju od paru lat i nie zamierzam. Prawie nigdy nie gram dzień po dniu. Jak mnie coś boli przerywam grę i nie gram dopóki mi nie przejdzie. Czyli kluczem był umiar i powstrzymanie nadmiernych ambicji. Kiedyś więcej grałem w tenisa, mniej jeździłem na rowerze. Teraz odwrotnie. W sezonie wiosna-jesień rower. Od jesieni do wiosny tenis. Trochę się rozpisałem nie na temat ale może Cię to natchnie w jakimś dobrym kierunku. Być może warto zainwestować w jakiś podstawowy bike fitting u specjalisty od ustawiania pozycji. I zmienić rower na wygodniejszy, trochę zmniejszyć kilometraż i obciążenia. No i wzmacniać mięśnie brzucha i prostowniki grzbietu. Polecam książkę "Ukryta przewaga" z ćwiczeniami na kręgosłup i korpus.
  6. Nie jeżdżę nocą. Natomiast co do długiej jazdy to mogę polecić to co przez wiele lat się sprawdziło. Nie żadne żele i batony tylko normalne, łatwostrawne jedzenie. Bułki z ciasta francuskiego z jabłkiem lub budyniowe z syropem klonowym z Lidla, łatwostrawne kanapki pakowane próżniowo np. z Orlenu czy też własne. A jako napój nic nie działa lepiej niż wygazowana cola/pepsi. Dostarcza cukier i kofeinę. Żele są potrzebne podczas startu w wyścigu kiedy organizm na bardzo wysokim tętnie nie jest w stanie trawić stałych pokarmów. Długotrwale stosowane powodują rozstrój żołądka o czym boleśnie na wyścigu przekonał się nasz zawodowiec Przemek Niemiec, który dostał rozstroju żołądka i musiał wycofać się z wyścigu. Możesz też poczytać porady Remigiusza Siudzińskiego, uczestnika wyścigu Race Across America.
  7. Przy 180 wzrostu odpowiednią ramą wydaje się być 19 cali. Rama musi być na tyle wysoka żeby nie trzeba było za dużo wyciągać sztycy podsiodłowej ale nie tak długa, jeśli chodzi o MTB, żeby nie utrudniała manewrowania w ostrych zakrętach. 27,5 z mojej praktyki jest lepszy tylko tam gdzie są bardzo kręte singieltracki. 29 ma przewagę po płaskim i na zjeździe bo jest zdecydowanie bardziej stabilny i dzięki większemu kołu, kąt ataku przeszkód jest lepszy. Jest też bardziej komfortowy dzięki większym kołom. Jeśli nie zamierzasz się ścigać w maratonach XC to zdecydowanie polecam 29, tym bardziej że wzrost masz do niego odpowiedni. Kross ma inną rozmiarówkę niż większość producentów i do Krossów się trzeba przymierzyć.
  8. Fitness tu niewiele zmienia. W stosunku do normalnej szosy możesz mieć inne ułożenie rąk na kierownicy i nie będziesz miał baranka. Co najwyżej założysz szersze opony. Wątpię czy to aż tak pomoże na kręgosłup. Akurat miałem do czynienia z wieloma kontuzjami kręgosłupa, swoimi i kolegów, związanymi głównie z tenisem. Nie wiem kto i jaką postawił Ci diagnozę ale z mojej i kolegów praktyki, większość ortopedów nie dąży do wyeliminowania przyczyn problemu tylko zaleczenia ich skutków. Podczas gdy przyczyną jest często brak mobilności w odcinku lędźwiowym który dobry fizjoterapeuta/osteopata potrafi zmobilizować za pomocą terapii manualnej i ucząc ćwiczeń które należy robić w domu. Wiele osób ma też źle dobraną pozycję i/lub ramę i odpowiednie jej ustawienie bardzo dużo zmienia. Mój kolega, nomen omen były kurier rowerowy, chciał już porzucić szosę bo w kółko bolał go kręgosłup lędźwiowy. Po zmianie mostka i odpowiednim ustawieniu siodełka jeździ i nic go nie boli. Więc najpierw bym się tym zajął a nie zmianą roweru.
  9. A to nie ten sam rower? A czemu koniecznie Nakamura? Rower wygląda dobrze. Ale z moich doświadczeń w kupowaniu rowerów używanych zalecam zdecydowanie zakup osobisty ze sprawdzeniem roweru na miejscu. Rożne rzeczy czasem wychodzą.
  10. Latarka na rowerze jak dla mnie wygląda jak kwiatek do kożucha. A już do szosy jest dla mnie totalnie niedopuszczalna. Ja mam jednożarówkową wersję tej pierwszej lampki: http://allegro.pl/lampka-rowerowa-2-w-1-led-cree-1800lm-akcesoria-i5486416694.html W pełni wystarczy a nawet nadto. Wali jak światła motocykla. Można z nią jeździć w ciemnym lesie. Prosty montaż na kierownicę na gumkę a akku pack na rzep do ramy albo jak ja, w torebce ramowej Deuter Energy Bag, którą przyczepiam do ramy i mostka. Mam też ładne malutkie lampki ale raczej do miasta bo chyba na kompletną ciemność przy prędkościach szosowych się nie nadają. Zwą się bodajże Infini Lava. Są też dedykowane lampki do szosy ale kosztują jak porządna kaseta albo i dwie. Jedną robi australijska firma Knogg i występuję w kilku wersjach, drugą Specialized ale cena jest jakaś chora ponad 1000 zł. A do ramy karbonowej można przyczepiać co się chce. Nic jej nie uszkodzi. A o zadrapania leakieru można zadbać naklejając kawałem owijki czy taśmy elektrycznej. Też mam szosy karbonowe ale są to bardzo wytrzymałe ramy.
  11. Każde aluminium napieprza po kręgosłupie. To jest problem z kręgosłupem piersiowym czy lędźwiowym? Latami miałem problem z rwą kulszową. Ale miałem szosę na ramie alu i cienkich oponach 700x23 które pompowałem do 120 PSI i twardym siodle szosowym. W jakimś momencie przeszedłem na Specialized Roubaix w karbonie ze wstawkami amortyzującymi nierówności drogi. Dobre ale wygodne koła z oponami 700x28, które pompuję do 90 PSI i wygodnym siodełkiem trekkingowym. Mostek też trochę do góry, kierownica karbon tłumiąca drgania. Wszystko przeszło jak ręką odjął. Mogę jechać 120-150km i nie mam żadnych dolegliwości. Potem trafiła mi się okazyjnie sztywna szosa wyścigowa na mega sztywnych stożkach. Czasem się na niej ścigałem ale po 90-100km miałem serdecznie dość. Było zdecydowanie szybciej ale tyłek urywało. Teraz ściga się na niej mój syn, ja już na nią nie wsiadam. Miałem tez podobny rower jak ten na zdjęciu, Specialized Sirrus. Jest to niezły pomysł. Ma widelec karbon więc przód będzie trochę amortyzował nierówności drogi. Żeby robił to też tył to zalecałbym jakąś miękka karbonową sztycę podsiodłową, np. FSA lub Specialized Pave, wygodne siodło i trochę mniej ciśnienia w oponach. Ponieważ rower ma v-breaki to zapewne przyjmie oponę o większej szerokości niż szosówka. Dla mnie taką oponą na której jedzie się względnie szybko a w miarę komfortowo jest 700x28 i 30. Jeździłem na obu i było nieźle. Na 700x35 które zapewne przyjmie jeździłem czasem w lekkim terenie ale na kręgosłup takich zabaw nie zalecam. Cena trochę przesadzona. Ja bym dał max jakieś 2200.
  12. Co prawda kajak mam pompowany a wiosło składane ( ;) ) ale karbon na utwardzonej nawierzchni to super sprawa. Szczególnie przy dużej ilości kilometrów. Nie daje tak po kręgosłupie jak alu. Mój młody miał Tribana na Sorze. Ciężkawy był to rower a Sora zupełnie nam nie przypadła do gustu. Komfort rzeczywiście można poprawić stosując szersze opony a tych do Tribana nie włożysz.Lepsze Sirrius'y zaczynają się od wersji Comp i niestety kosztują sporo kasy. Napęd 50-x34 nie nadaje się na miasto. Jest za twardy. Składanie roweru temat niełatwy. trzeba mieć sporo czasu. Zwykle się nie zaoszczędzi a raczej zapłaci więcej. Natomiast można mieć dokładnie to co się chce. Pod warunkiem jednak że ktoś dokładnie wie czego potrzebuje.
  13. Po kolejnym serwisie samochodu gdzie nie za bardzo wiadomo za co zostawiłem 1500 zł zastanawiam się poważnie czy nie ograniczyć użytkowania samochodu do minimum. Ale do tego potrzebne jest ogarnięcie kilku rzeczy. 1. Zakupy Nie da się wszystkiego przywieźć rowerem. Często jeżdżę na zakupy rowerem ale zgrzewek wody czy 2-litrowych butelek z napojami nie przywiozę. Trzeba by więc pojechać raz na jakiś czas samochodem po napoje lub zamówić przez neta z netowego marketu z dowozem do domu. Moja koleżanka tak robi i kupuje ciężkie rzeczy z Tesco. 2. Bezpieczeństwo roweru. Nie chciałbym jeździć po marketach porządnym rowerem i zostawiać go na pół godziny przez marketem czy na dużo dłużej pod jakimś urzędem. Oczywiście u-lock jest tu absolutnie niezbędny ale rower nie przyciągający złodziei to też by się przydał. No i trzeba też nosić ze sobą torbę/sakwy chyba że ma się podłą torbę której nikt nie jest chętny zwinąć. 3. Przemieszczanie się na duże odległości W zasadzie tylko metrem lub pociągiem. Tam z rowerami nie ma problemu. W autobusie/tramwaju rowery nie są mile widziane a kierowcy potrafią wyprosić rowerzystę jak jest już jeden rower w środku. Więc autobus/tramwaj jako środek podwózki raczej odpada. 4. Ulewa Jazda w ulewie nie należy do przyjemnych. A jeszcze można zostać obryzganym przez chamowatych kierowców specjalnie wjeżdżających w kałuże obok rowerzysty. No i trzeba mieć odpowiednią odzież do jazdy. Mój syn dojeżdża do szkoły i na treningi rowerem. Ale jak się zrobi podła pogoda przesiądzie się na hulajnogę łączoną z komunikacją miejską.
  14. Ja nie mając ciśnienia na kupno z pewnością bym tych Lazaro/Spartacus i temu podobnych nie kupił. Jak hybrid to musi mieć karbonowy widelec. Alu bardzo kiepsko tłumi nierówności drogi. Ten Nakamura 5.0 nawet ładny. Nie twierdzę że napędy 9-rzędowe są złe ale są trochę przestarzałe. Mój syn jeżdzi na Deore 9-rzędowym i manetkach/przerzutkach SRAMa X7+X9 i ciągle są problemy z tym napędem pod dużym obciążeniem przy jeździe w terenie. Natomiast do jazdy po asfalcie i w lekkim terenie stare Deore spisuje się bardzo dobrze. Sam miałem trekkinga/crossa z manetkami Deore i tylną przerzutką XT 9-rzedów i przejeździłem na nim dziesiątki tysięcy km bez problemów. Natomiast moim zdaniem celujesz w zbyt duże ramy. Ja przy wzroście 175 mam nogę 83cm. Mogę jeździć na 17 i 19 cali w zależności od geometrii. Ale raz miałem hybrid 20 cali i był na mnie za duży. Przy Twojej długości nogi optymalne wydaje się 17,5-18 cali. Możesz jeszcze jako podpowiedzi użyć tego kalkulatora: http://www.competitivecyclist.com/Store/catalog/fitCalculatorBike.jsp
  15. Po pierwsze. Czy ty szukasz crossa czy roweru typu hybrid/fitnes?. Na tej Nakamurze nazwa jest myląca bo typowy hybrid ma sztywny widelec i prostą kierownicę. Więc rower z pierwszego linku to nie hybrid tylko cross z amorem. Nie kupiłbym go bo ma podłą korbę Truvativ z którymi u innych w kółko były problemy a widelec nie ma blokady skoku. Kupując rower używany musisz założyć że kilkaset złotych przyjdzie dopłacić bo zwykle napęd, mimo zapewnień że nie, jest zajechany. Drugi link to typowy hybrid. Korba jakaś nieznana i wygląda na zajechaną. Ale nie jest to zły rower. Diamant też. Ale to są raczej rowery sprzed paru dobrych lat. W miarę nowsze mają napęd 10-rzędowy. Cannondale to jakiś stary strucel. Odpada. Ja bym na Twoim miejscu polował na Allegro i OLX. Kto szuka ten znajdzie. Kolega kupił bardzo wypasionego crossa Scotta na SLX za 1300 zł. Ja kupiłem najwyższy model crossa Specialized na XT za 2 tys. Polecam szukać rowerów nie starszych niż 3 lata, na 10-rzędowym napędzie. Cross i hybrid. Za 1500 coś fajnego znajdziesz jak będziesz cierpliwy.
  16. No niestety Spec i Cannondale to nie są tanie firmy. Natomiast przetestowanie rowerów jest zawsze cenne bo daje feedback jak taki rower jeździ i jakich cech w rowerze dla siebie szukać. Diverge bardzo mi się podoba. Zamierzam potestować. Z tym że jako rower miejski go wykluczam. Myślałem raczej o nim jako rowerze przełajowo-górskim. Nie wiem czy to mógłby być rower dla mnie. Mam Specialied Roubaix, na oponach 700x28 którym jeżdżę w góry i po okazjonalnych szutrach i gruntówkach. Diverge ma tę zaletę że można do niego włożyć szersze opony. Linki na zewnątrz mają wady i zalety. Uszkodzić można ale to rzadki przypadek. Natomiast ulegają zabrudzeniu. Z kolei są dużo łatwiejsze i tańsze w serwisowaniu. W MTB nie chciałbym linek pod ramą. W crossie czy szosie nie ma to specjalnego znaczenia. Nie jeżdżą w takim terenie gdzie są mocno narażone na uszkodzenia. Mój kolega ma taką kombinowaną przełajówkę Focusa na której ostatnio wszędzie jeździ. Czasem na oponach 700x30, czasem na szerszych. I właśnie tarczówkach mechanicznych. Do tego ma napęd który sami wybraliśmy Shimano Tiagra z niestandardowymi blatami 48x32 i kasetą 11-34. Dzięki temu ma świetne przełożenia w góry z najmiększym 32x34 i całkiem dobre do jazdy po płaskim z najtwardszym 48x11. Z tym że sama jego rama jest bardzo sztywna co nie bardzo mi się podoba. Ale to jest rower zbudowany na karbonowej, wyścigowej ramie przełajowej. Zbudowany na karbonie kosztował 7000, jakbyśmy go zbudowali na ramie alu z widelcem karbon to kosztowałby koło 5. Zastanowiłbym się na Twoim miejscu czy nie da się kupić nowej ramy z zeszłych lat z gwwarancją w dobrej cenie i nie złożyć to co potrzebujesz. Bo jednak Sora to jest kiepska grupa. Trudna w regulacji i z mało komfortowymi klamkami. Stare Shimano 105 5700 można kupić za bardzo rozsądne pieniądze. Nową Tiagrę 4700 też. A są o niebo lepsze od Sory. Jest bardzo duża różnica. Kolega podesłał mi parę dni temu promocyjne ceny na Shimano i całą nową grupę 105 5800, można kupić za 2 tys zł. Cannondale ma jakiś super rower będący konkurencją Diverge z mini amortyzatorem/elastomerem, o skoku ok. 3 cm w sztywnym widelcu. Ale niestety to jest rower, który kosztuje naście tysięcy. ale koncepcja ciekawa. Do anyroad zawsze możesz założyć błotniki które nie wymagają śrub w ramie. Jest wiele takich rozwiązań. Dla Ciebie fajny byłby Spec Sirrius z tym że jest to rower z prostą kierownicą. Miałem takiego pięknie wyposażonego na ramie alu z widelcem karbon, karbonowymi widełkami tylnego trójkąta i osprzętem szosowym Tiagra. Bardzo fajny rower ale do miasta wolę jednak crossa z amortyzatorem a na asfalt Roubaix. Mało nim jeździłem ale sprawdzał się dobrze w górach i na asfaltach. Ważył 9,80kg. Puściłem koledze który jest nim zachwycony. Do tego Anyroad założyłbym koniecznie mini klamki przełajowe żeby mieć szybki dostęp do hamulców w górnym chwycie. W mieście kluczowa sprawa.
  17. Dobór ramy pod względem wielkości jest absolutnie kluczowy i priorytetowy. Bagażnik w rowerze tego typu wydaje mi się zbędny ale różne są potrzeby. Ja jakoś nigdy nie przekonałem się do sakw i jak coś trzeba ze sobą wziąć to biorę plecak tudzież jeszcze bardzo dużą, nieprzemakalną podsiodłówkę Ortlieba 2,7 litra, która może też robić za bagażnik. Zresztą wszelkie porządne rozwiązania dotyczącego wożenia czegokolwiek masz w Bikemanie na Beli Bartoka na Ursynowie. Jeśli chodzi o ilość blatów to jestem zdecydowanie zwolennikiem ich mniejszej ilości. 2 lub 1. Przy dobrze dobranych przełożeniach 3 są niepotrzebne, komplikują napęd, prowadzą do przekoszeń i szybszego zużywania się napędu. Jeśli chodzi o kompetentnych sprzedawców w Warszawie i okolicach, mających rowery z wyższej półki to masz na Ursynowie Airbike. Akurat jakoś niespecjalnie ich lubię bo są drodzy i opryskliwi ale się znają i mają duży wybór. Na Śniegockiej na Powiślu jest bardzo dobry sklep w którym mają mnóstwo Treków i wiele innych topowych rowerów. Ostatnio się z nimi zaprzyjaźniam, bo wydają się być bardzo kumaci i słowni. Srwisowałem tam koła wyścigowe i będę tam składał swój nowy rower wyścigowy. Na Kasprowicza na Bielanach masz Cozmo Bike który ma rowery Specialied i Cannondale. Jestem z nimi zaprzyjaźniony i śmiało mogę ich polecić. Mają tam jednego bardzo ciekawego Cannondale który z pewnością by Ci się spodobał. Nie pamiętam nazwy. Warto tam zajrzeć. No i zapraszam na Specialized Test Days które odbędą się w przyszłym tygodniu w Warszawie. Będzie możliwość bezpłatnego testowania wielu rowerów. Event jest na Facebooku jak poszukasz.
  18. Po szosie po płaskim zajmuje więcej niż 60m :) Ale może trzeba było faktycznie zjechać parę razy z jakiegoś zjazdu. W każdym razie hamują dobrze. Natomiast jak z każdymi hamulcami tarczowymi są nieustanne drobne upierdliwości których nie ma przy hamulcach obręczowych. A to piszczą, a to tarcze ocierają. Jest to męczące. Chyba że ktoś nie zdejmuje kół ale my w kółko pakujemy rowery do samochodu więc przednie koła są często zdejmowane a ponowne założenie nie jest tak banalne jak w v-breaku czy hamulcach szosowych że włożył i od razu działa bez problemu. Tu musisz tak długo ustawiać aż przestanie ocierać. Czasem zajmie to 5 sekund, czasem 5 minut, czasem w ogóle się nie uda. Taki system. Przypomina mi to problem z moim samochodem, Ile razy bym nie przetaczał tarcz to i tak po każdym wyjeździe w góry zaczynają mi bić. Ale mam taki model w którym tarcze są za małe w stosunku do masy samochodu tudzież nie nadają się do mojego ostrego stylu jazdy.
  19. Nie widzę powodu do obrażania się. Na temat rowerów trekingowych nie widzę sensu toczyć dyskusji bo 10 lat temu każdy rower z prostą kierownicą i na kołach 28 cali z amorem czy bez był nazywany trekkingowym. Nazewnictwo się zmienia, za 10 lat pewnie będzie to jeszcze co innego. Obecnie trekkingowym nazywa się z bardzo wiele rowerów. Według Ciebie inne, według mnie inne. Dla mnie każdy rower na kołach 28 ze sztywnym widelcem lub amorem o małym skoku jest rowerem trekkingowym. Jeden i drugi służy do tego samego. Czyli do długodystansowego przemieszczania się po drogach utwardzonych i lekkim terenie. A czy ma oświetlenie na baterie prądnicę w piaście, bagażnik i błotniki jest sprawą wtórną. Jedni jeżdżą tylko za dnia i prądnica im niepotrzebna, inni jeżdżą bez błotników bo tak lubią, inni z plecakiem i bez bagażnika bo nie lubią sakw tak jak ja, niektórzy z sakwami i bagażnikiem. Nazewnictwo nie ma tu żadnego znaczenia.
  20. To jest bardzo ciekawy rower. To co mówią sprzedawcy na temat hamulców jest bzdurą. Te hamulce mają okres docierania. Kilkaset km. Jakieś 300-500 km. Hamują bardzo dobrze co mógłby potwierdzić mój partner treningowy z którym byliśmy dopiero co w Alpach i zjeżdżał i hamował na swoich Hayesach CX-5 wyśmienicie. W sobotę jeździłem w terenie z gościem który się ściga w maratonach MTB i ma Avidy BB7 i bardzo chwali. Żadnych problemów z hamowaniem. Więc rower jest ok natomiast czy należy wziąć tak małą ramę przy tym wzroście to sam musisz ocenić.
  21. Ja mam podobny dystans, koło 6 tysięcy w tym roku. Po płaskim nie chce mi się dużo jeździć więc zwykle 50-80 km. Chyba że jest fajna paczka to koło 100km. No i coraz częściej jeżdżę na mtb. Szczególnie jak mocno wieje.
  22. Ja do karbonu w MTB się nie spieszę. MTB jest jednak wypadkowe i nie wiadomo czy karbon by to przeżył. Chociaż kiedyś już tu gdzieś na forum był publikowany test zmęczeniowy z którego wynikało że nowe ramy karbonowe są znacznie wytrzymalsze niż aluminiowe. Ja jednak ze swojej alu jestem bardzo zadowolony. Gdybym się ścigał walcząc o miejsce w wyścigu to zdecydowanie kupiłbym karbon. Z kolei na szosie nie widzę innej opcji jak tylko karbon. Jest dużo wygodniejszy niż alu i czuje się to zdecydowanie przy większej ilości kilometrów. Ja kupiłem używany rower za 3 tys ale okazało się że musiałem zainwestować w niego jeszcze 2 więc w sumie kosztował mnie 5. Nie był to może świetny deal ale z drugiej strony mam dokładnie to co potrzebuję. Z tym że w tym był zakup zdalnej blokady skoku, serwis amora, wymiana napędu i zakup drugiego kompletu kół wraz z oponami i tarczami. Jeszcze chciałbym mieć sztycę podsiodłową z dropperem i byłbym happy.
  23. Bardzo przyzwoite wyniki. Ja jeśli chodzi o samotną jazdę na szosie to miałem kilka celów które próbowałem osiągnąć. Długo walczyłem żeby przejechać 100 km w 3h i się udało czyli ok, 33,3 km/h. Raz przejechałem na trekkingu z lemondką 160 km ze średnią 30,5. Nie jestem specjalnym fanem jazdy długodystansowej ale raz postanowiłem przejechać 200km. Wyszło 209 ze średnią 25. Ale po 170 miałem serdecznie dosyć i dalszych rekordów dystansowych nie planuję. Aczkolwiek są dwie pętle których nigdy nie zrobiłem a mnie kręcą. Dookoła Tatr czyli ok. 200 km i Otztaler Marathon, 238km 5500 m przewyższenia. Gdyby udało mi się schudnąć jeszcze 10kg to może bym spróbował. W grupie udało mi się przejechać ok. 50 km ze średnią ciut ponad 40 km. Na finiszu z grupy kiedyś lekko pod górkę wyciągnąłem 59 km/h. Na zjeździe 82 km/h i więcej nie planuję. Staram się już 75 nie przekraczać. W górach nigdy nie byłem za mocny ale kiedyś udało mi się przejechać 100km z podjazdem pod Przehybę po środku ze średnia ponad 25.
  24. A ile ta kaseta Sunrace kosztuje? Może mógłbym u siebie spróbować. Mam właśnie XT 2x10.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...