Skocz do zawartości

jajacek

Użytkownicy
  • Postów

    13 041
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez jajacek

  1. Mam trenażer TacX starego typu z oporem magnetycznym. Bardzo podobny do tego 2600. Nie jeżdżę na nim ostatnio w ogóle. Trenażer ma kilka istotnych wad. Przy dłuższym jeżdżeniu, w zasadzie musisz mieć duży wiatrak skierowany centralnie na ciebie żeby mieć odprowadzanie ciepła. Pot z ciebie kapie i zalewa rower i podłogę więc trzeba coś podłożyć. Sprzedają takie specjalne osłony od potu. Jak nie masz wiatraka to kapie intensywniej. Musisz mieć specjalna łysą oponę bo jak będziesz używał normalnej to ją szybko zajedziesz. Z tyłu za rowerem musi być osłona na ścianę/meble bo drobiny gumy z opony sypią się za rolką. Hałasuje więc musisz mieć pod niego podkładki na podłogę. Wymaga bardzo dużej motywacji bo jeżdżenie na trenażerze jest okropnie monotonne i nudne. Z wyżej wymienionych powodów jeżdżę zimą na zewnątrz jak jest sucho a jest jest mokro idę na spinning na siłownię, jak sucho i wieje to jadę góralem do lasu, jak dużo śniegu to biegam na biegówkach. Z tym że ja mam bardzo dużo wolnego czasu, nie pracuję na etat i mogę to robić kiedy chcę. W tym roku zamierzam dołożyć bieganie i pływanie Szozdy bo tez planuję zbudować formę na przyszły rok. Ale mam kolegę który ma mocno ograniczony czas i jeździ parę miesięcy w roku na trenażerze i zbudował na nim dużą formę. Nie wiem jaki ma model, ale jakiś wypasiony z wirtualnymi trasami który zmienia obciążenie w zależności od puszczonej trasy. Można też się wirtualnie ścigać z innymi. Jak będziesz szukał podkładek to najlepsze i jedno z najtańszych rozwiązań to takie duże, bardzo grube bloki tartanowe mniej więcej 50x50. Sprzedają w Liroy Merlin po 40 za sztukę na dziale ogrodowym. Moja żona podłożyła takie pod bieżnię elektryczną bo sąsiedzi robili awantury jak biegała i mocno wygłuszyło.
  2. A w kwestii ustawienia siodełka tył/przód. Przez wiele lat nie potrafiłem optymalnie ustawić siodełka. Miewałem problemy z bólem lewego biodra. To miało też trochę wspólnego z rwą kulszową która mnie czasem dopada jak nadwyrężę kręgosłup lędźwiowy bo tam jest źródło tego problemu. Jednego roku zacząłem jeździć na siłowni na spinningu który miał wszelkie możliwe regulacje siodła i kierownicy. Zacząłem eksperymentować z pozycją i z ciekawości przesunąłem siodełko maksymalnie do tyłu. Okazało się że taka pozycja jest dla mnie dużo wygodniejsza niż "środkowa" której zawsze używałem. Ból biodra zniknął a ja przesunąłem siodełko do tyłu we wszystkich moich rowerach i zmieniłem sztyce podsiodłowe na sztyce z setbackiem czyli przesuniętym mocowaniem siodełka lekko do tyłu. Oczywiście nie dla każdego będzie to korzystne bo takie przesunięcie wydłuża pozycję na rowerze. Jest też korzystne na bolące kolana które są bardziej odciążone w tej pozycji w stosunku do standardowej. Natomiast bardziej pracuje się mięśniami dwugłowymi uda i mięśniami pośladkowymi co wymaga większej ich elastyczności. Czytałem ostatnio ciekawy artykuł o tym jak grupa Sky eksperymentuje z krótszymi ramionami korb.Okazuje się że krótsze ramiona są korzystne zarówno dla bioder jak i kolan i pozwalają utrzymać wyższą kadencję co jest szczególnie korzystne na podjazdach. Dłuższe ramię korby jest natomiast zalecane w czasówkach.
  3. W sklepach Specialized mają takie "urządzenie". Tak naprawdę wystarczy coś miękkiego ale plastycznego typu plastelina. Czasem może być zaskoczenie bo mi na przykład, mimo wagi półcieżkiej, 90kg przy 175 wzrostu wyszło że optymalne jest siodełko 130mm a kumplowi który jesz szczupły 75kg wagi przy 180 wzrostu i wygląda na chudego w tyłku, że ma szersze kości kulszowe i powinien mieć 143mm. Kiedyś jeździłem na 155m i coś mi nie grało, często się obcierałem. Po zmianie siodełka na węższe jest znacznie lepiej. Na 50 km to chyba nie ma aż takiego znaczenia ale na 100 to i owszem. No i siodełko podniesione do góry to proszenie się o problemy z przepukliną pachwinową i/lub prostatą. Optymalnie w poziomie, trochę do dołu też nie jest problemem. Jak się jeździ z lemondką to koniecznie trochę do dołu.
  4. jajacek

    Rower na zimę

    Gdzieś przeczytałem taką teorie że pory roku u nas się zmieniają tak jak zmienia się topnienie lodów w Arktyce. W Arktyce przesunęło się to do przodu o jakieś 1-2 miesiące i u nas też widać taką tendencję ostatnio. Śnieg w święta bożonarodzeniowe pojawia się coraz rzadziej a zima zamiast zaczynać się jak dawniej w listopadzie-grudniu zaczyna się teraz w styczniu-lutym a kończy zamiast w lutym-marcu w kwietniu. Pamiętam że bodajże dwa lata temu koło 7-go kwietnia jeszcze było tyle śniegu w Warszawie że jeździłem z synem na biegówkach a z kolei w połowie listopada były dni że było 17 stopni i jeździliśmy w krótkich spodenkach. Jest też mniej opadów. Kiedyś plucha była całą jesień. Teraz jest znacznie więcej dni suchych. Mnie się w każdym razie ta tendencja podoba. Jak byłem dzieckiem, lat temu 40, i mieszkałem w Koszalinie to pamiętam że zimą było tyle śniegu że żeby dojść do szkoły trzeba było torować sobie drogę przez zaspy. O odśnieżonych ulicach na skraju miasta nie było nawet mowy. Odśnieżali tylko główne którymi jeździły autobusy. Samochodem to chyba niektórzy nie wyjeżdżali całą zimę, nie mówiąc o tym że samochód był dobrem bardzo rzadko spotykanym.
  5. jajacek

    Rower na zimę

    Ludziska, gdzie wy mieszkacie? Gdzie macie te -20 w dzień? Ja -20 to ostatni raz chyba widziałem w Moskwie, zimą. Ale więcej niż -32 tam chyba nie widziałem. W Warszawie nie pamiętam więcej niż -17. Najniższa temperatura w jakiej jechałem to było -8. Pamiętam że udało mi się wtedy zrobić stówę ale po drodze zajechałem do apteki żeby wlać sobie gorącą wodę do stalowego bidonu termicznego wożonego w koszyczku roweru który przy takiej temperaturze to więcej niż 1h ciepła nie trzyma. W tym roku kupiłem taki mały, stalowy 0.5l z Decathlonu który zamierzam wozić w kieszonce na plecach. Zobaczymy jak się sprawdzi. Plus koniaczek lub miód pitny w piersiówce na czarną godzinę :)
  6. jajacek

    Rower na zimę

    To wynika z tego że Ty pewnie jeździsz sam a ja głownie z szosowcami którzy zimą też jeżdżą na szosówkach albo lajtowych trekkingach. Na takich rowerach jak napisałem to jazda głównie po suchym. Po śniegu i lesie to na góralu. Mam tez jeden rower, Author Classic, który leży u mnie na balkonie od jakichś siedmiu lat i który myślę że może w tym roku doprowadzę do ładu. Tam z kolei nie będę specjalnie inwestował. Wyrzucę co pordzewiało a że mam gdzieś nowe manetki Altusa, łańcuch i kasetę pod ósemkę od górala który przerabiałem na dziewiątkę, to zrobię go właśnie na tym. Rama cro-mo teraz wraca do łask. Ciekaw jestem jak się na nim będzie jeździło. To był kiedyś mój podstawowy rower. Hamulce ma jeszcze canti.
  7. jajacek

    Rower na zimę

    A projekt kumpla: Rama przełajowa Mares CX 2103 full carbon Hamulce tarczowe mechaniczne, pewnie Hayes CX5 Osprzęt trekkingowy, pewnie Deore T600, 10 speed, napęd 48x36x26 na 11-34 Koła wytrzymałe, niskoobręczowe, podwójnie oczkowane, 32 lub 36 szprych, pewnie z Niemiec Płaska kierownica Oczywiście błotniczki i oświetlenie. Powinien wyjść super wypas. Jak skończę projekty wrzucę fotki, jeśli sie nauczę jak to zrobić :)
  8. jajacek

    Rower na zimę

    Ja mam dwa projekty, Jeden mój, drugi przygotowuję dla kumpla. Mój: Rower Specialized Sirrus Comp 2009: http://www.specialized.com/gb/gb/bikes/archive/2009/sirrus/sirruscomp#specs Za chwilę zostanie oryginalnie z niego niemalże tylko rama i koła. Rower częściowo na grupie Shimano Tiagra pod Flat Bar. Klamki i hamulce były podłe, Promaxy, zmieniłem i jedno i drugie na Tiagrę. Siodełko było niezłe Specialized ale dla mnie za szerokie, 155cm, zmieniłem na moje ulubione Specialized Rival. Aluminiowa sztyca podsiodłowa została zmieniona na karbonową. Kierownica aluminiowa i manetki Tiagra zostały. Strasznie podniesiony mostek zmieniony na szosowy mostek alu Specialized i wyrzuciłem gigantyczną podkładkę wysokości 4cm. Opony zmieniłem na Specialized Espoir Sport z wkładką antyprzebiciową Blackbelt. Ostatnia zmiana to będzie wymiana szosowej korby Sugino 50-39-30 z ramionami 175mm na coś z Shimano 48x36x26, pewnie Deore z ramionami 170mm. Na zimę założę pełne błotniki SKS Chromoplastics i oświetlenie SolarStorm. Do tego bidon termiczny Barbieri Tankita Inox i jestem gotowy na mrozy. Jak ostatnio ważyłem rower, ważył 9800 bez pedałów. Niestety nie wiem jak tu wstawić grafikę.
  9. @barsta Gratuluję że udało ci się zebrać do kupy. Trzymaj się z daleka od lekarzy i leków. Nie tędy droga. Odizoluj się od toksycznych ludzi z twojego otoczenia. Pilnuj regularności. Ona jest kluczem do sukcesu zarówno jeśli chodzi o dietę jak i poprawę wyników i nie staraj się osiągnąć za dużo za szybko. Pilnuj żebyś nie miał kontuzji bo może cię to zdołować. Też kiedyś doprowadziłem się do wysokiej wagi i problemów zdrowotnych. Ważyłem 106 kg i 20km jeździłem na 4 razy. Trać wagę ale w niezbyt szybkim tempie żebyś nie miał obwisów, jeździj regularnie, reszta sama przyjdzie. Osiągnąłem swego czasu bardzo dobrą formę jeżdżąc 2-3 razy w tygodniu 30-40 km bladym świtem przed pracą i 2 razy dłuższe dystanse w weekend. Ale jeździłem i w deszcz i w mróz i pilnowałem wagi co wymaga dużo samozaparcia. Dużą pomocą jest jeżdżenie w dwójkę. Zawsze fajniej i bezpieczniej jeździć we dwóch. Łatwiej jest to osiągnąć w weekendy. Ogólnie aspekt socjalny kolarstwa jest bardzo fajny i jeżdżenie w fajnej grupie daje dużo przyjemności i sprzyja szybkiej poprawie wyników. Nie jest łatwo taką grupę zmontować bo wszyscy muszą być na podobnym poziomie sportowym i w miarę podobnym wieku.
  10. Większość artykułów i badań jest sponsorowanych przez firmy farmaceutyczne. Jak w takim razie masz ocenić czy jest to coś warte? Na podstawie reklamy? Jedna z największych grup potencjalnych klientów są dla nich klienci siłowni. W związku z tym natłok reklam skierowanych do nich. Co chwilę nowe produkty, marketing sieciowy, itd. Kompletna ściema. To nie jest źródło dla ludzi trenujących sporty wytrzymałościowe. Trzeba szukać źródeł wśród zawodników, trenerów tych sportów i niezależnych badań naukowych robionych na ludziach. Są takie i podają jakie osiągnięto wyniki. Jak ktoś ma czas, niech szuka a jak chce polegac na reklamach i durnych portalach typu sfd to współczuję naiwności. Czasy są takie że wszyscy szukają drogi na skróty. Niestety to do niczego nie prowadzi. Chcesz konkretne rezultaty? Trenuj, wylewaj pot na treningach, walcz. Ale to nie jest sexy i cool i nie ma z tego kasy więc nikt tego nie reklamuje. A jak masz za dużo kasy na zbyciu i chcesz np. wydać 200 zł miesięcznie to gwarantuję że za te pieniądze szybciej osiągniesz lepszą poprawę wyników kupując karbonowe koła, albo lepszą ramę albo idąc na bike-fitting niż inwestując w aptekę. Chyba że w konkretny koks. To działa ale bardzo dużo kosztuje i może zrujnować zdrowie. Poczytajcie ludziska trochę książek kokserów a przejdą wam chęci na to poszukiwanie magicznych pigułek. Świetna jest książka Dwayne'a Chambersa, sprintera gdzie opisuje jaką przechodził gehennę żeby w końcu poprawić się 10 setnych sekundy, niemal popsuć sobie zdrowie a w końcu stracić przez to dorobek życia. Za 10 setnych! Czy warto było? Z pewnością nie. Mógł osiągnąć to samo rzetelną pracą.
  11. Suplementacja na poziomie niewyścigowym jest IMHO potrzebna jeśli ma się niedobory lub nieodpowiednią dietę. Nie ma żadnych potwierdzonych badań że przyjmowanie witamin i mikroelementów cokolwiek poprawia. Przyswajalność chemicznych suplementów jest wielokrotnie mniejsza niż przyswajalność produktów organicznych z pożywienia. BCAA o ile mi wiadomo powinno się brać przed wysiłkiem jeśli już. O ile pamiętam żadne badanie nie potwierdziły jego skuteczności. Kreatyna powoduje przejściowe (czyli tylko tak długo jak się ja przyjmuje), lekkie, zatrzymywanie wody w mięśniach czyli zwiększenie wagi kolarza. Nie jest to proces korzystny w okresie startowym. Nie wszystkim też służy jako że nadmiernie obciąża nerki o ile pamiętam. Niektórzy podobno dobrze reagują i im służy. Kolarz przede wszystkim powinien stosować dietę Małysza (MŻ = mniej żrać i ograniczać węglowodany w diecie w dni nietreningowe chyba że jesteś w tym 1% populacji który ma optymalną wagę), dużo jeździć, dużo spać i dobrze się nawadniać. Cała reszta ma dużo mniejsze znaczenie chyba że jesteś aspirującym do jakichś wyników kolarzem, czyli znów w 1% kolarskiej populacji. Przy rekreacyjnej jeździe absolutnie nie widzę potrzeby zasilać złodziejskie firmy farmaceutyczne z własnego portfela szukając drogi na skróty która jest jak Yeti. Wszyscy słyszeli ale nikt nie widział. Chcesz wyników to nie szukaj ich w aptece tylko siadaj na rower i napieraj.
  12. Oczywiście mówimy o różnicy jednego rozmiaru. Pozycja siodełka powinna być optymalna ale przy większej ramie za dużo się nie przesuniemy o ile w ogóle. Przy dobrze dobranej lub ciut mniejszej możemy poeksperymentować z ustawieniem.
  13. Akurat trochę miałem do czynienia z suplementami trenując lekkoatletykę i trójbój siłowy i twierdzę że 99% z nich nie robi nic poza drenażem kieszeni. To jest absolutnie złota branża dla producentów. Suplementy nie wymagają żadnych badań, zezwoleń, recept. Nie są lekami i można dzięki temu wciskam ludziom dowolną ciemnotę. Jest taka dobra książka Willa Brinka o suplementach nazywająca się "Diet supplements revealed" demaskująca niedziałające suplementy. A żeby było jasne, praktycznie wszyscy zawodowi kulturyści używają sterydów, hormonów wzrostu i generalnie ostro dają w żyłę. Skutkiem są depresje, napady szału, generalnie zrujnowane zdrowie. Skutkiem ubocznym jest że większość ma problemy z nerkami, wątrobą i cukrzycą. To co reklamują ma się nijak do tego co przyjmują więc radzę nie wierzyć w bajki. Natomiast odpowiednia dieta, odpowiednie zarządzanie węglowodanami, białkami, płynami, odpoczynkiem, regeneracją plus odpowiednie obciążenia treningowe niewątpliwie dają efekt w sportach wytrzymałościowych, m.in.w kolarstwie. Kolarze mówią że w kolarstwie nie ma talentów. Dlatego że choćby najlepsza genetyka nie da efektu bez ciężkiej pracy, swoje trzeba przejechać.
  14. Jakie macie doświadczenia z wyższymi grupami SRAMa, X7, X9, Via GT itd? Składam koledze taką udziwnioną przełajówkę i musimy zdecydować jaki napęd. SRAM czy Shimano. Nigdy nie jeździłem na SRAMie, zawsze na Shimano. SRAM promuje napędy 2x10 z szerokim zakresem przełożeń co mi się podoba. Optymalny do mojego projektu byłby napęd 48x32 z przodu i 11-36 z tyłu. Shimano chyba nie ma takiej korby. Musiałbym zastosować korbę trzyrzędową, trekkingową, 48x36x26 i kasetę, np 12-34. Fakt faktem że z napędem trzyrzędowym bywają problemy i wymaga trochę regulacji. Może warto przejść na 2x10. Z drugiej strony części Shimano jest pod dostatkiem na każdym rogu, nie są drogie i są sprawdzone. Przeczytałem kilka opinii że w napędach 9s SRAM był lepszy niż Shimano, jeśli chodzi o MTB. A jak jest w 10s? Łańcuchy 10s są też delikatniejsze niż 9s ale tu będzie zastosowanie głównie szosowe więc to chyba nie ma znaczenia. Koła będą przełajowe, wzmocnione i uszczelniane, z hamulcami tarczowymi, mechanicznymi.
  15. Maciek, wskakuj na szosę. Przy tych parametrach będziesz wymiatał na podjazdach :) Też mamy kolegę Maćka, 176 wzrostu, waga 62 i dołożył nam dzięki tej wadze, oraz oczywiście wytrenowaniu, na podjeździe pod Stelvio ponad pół godziny. A skąd jesteś?
  16. Jak masz do wyboru mniejszy i większy i nie jesteś pewien, zawsze bierz mniejszy. Mostek można kupić dłuższy, sztycę podsiodłową z setbackiem odsuwającym siodełko do tyłu i dzięki temu się wydłużyć ale skrócić jest znacznie trudniej. Ja mam 175cm wzrostu, noga 82 tak jak ty i jeśli chodzi o trekkinga mam 19 cali a górala 17,5 cala. Oba są na mnie bardzo dobre. Warto też zwrócić uwagę że przy większej ramie występują zwykle korby o dłuższym ramieniu. Przypuszczam że w ramie 19 będą korby 170mm a w 21 175mm. Krótszy rower to bardziej wyprostowana, wygodniejsza pozycja, dłuższy to bardziej wyciągnięta, bardziej aerodynamiczna, lepsza do ostrzejszej jazdy. Mój partner treningowy ma 180 wzrostu i trekkinga 19 cali ale szosę rozmiar 56 a ja szosę rozmiar 54.
  17. To chyba na mnie szyją :) Mam 175 wzrostu, długie nogi, krótki tułów, 112 w klacie. Wchodzę w większość ciuchów w rozmiarze L/XL. A odnośnie pytania o jazdę przy -15. Po pierwsze to kiedy u nas jest taka temperatura? Parę dni w roku. Tu nie Rosja, większość zimy nie przekracza -5 (przynajmniej w Warszawie). Przy -10 zakładam koszulkę termiczną Brubecka i kurtkę z pełną Membraną Biemmie która jest w 100% nieprzewiewna. Mój syn ma bardzo podobną z Decathlonu, taką czerwono-białą też 100% windstopper. Spokojnie wystarczy. Kurtka nieobcisła jest dobra na narty. Na rower żeby nie było zimno powinna być maksymalnie obcisła wtedy nie potrzeba wiele warstw odzieży. Zależy też jak się jeździ. Jak pełny lajcik i się nie pocisz to ci zimniej. Jak średnie tempo typu puls 65-70% to jak się rozgrzejesz to będziesz cały mokry pod windstopperem i wtedy lepsza jest kurtka windstopper z przodu a z tyłu lekko ocieplana, oddychająca.
  18. @carlos Używam kurtki z Decathlonu. Jaki model niestety nie wiem. Jakiś Btwin gdzieś sprzed 2 lat. Niestety albo stety Decathlon co roku zmienia kolekcje więc tego modelu który mam już się raczej nie dostanie. A był bardzo fajny.
  19. @persymona Rozmawiałem dziś z ta kumpelą która jeździ 20 tys km rocznie. Od lat jeździ w spodenkach damskich Craft i takowe poleca. Jak jej podeszły to kupiła 3 pary na zapas. @carlos Nieustająco polecam Decathlon i Biemme. I raczej takie które mają membranę tylko z przodu. Z tyłu jest niepotrzebna. Ja mam Biemme z membraną Atex. Ale używam tylko jak jest mega zimno albo jak zamierzam jechać lajtowo. Bliżej -10. Koło zera używam podwójne krótkie spodenki i lekko ocieplane nogawki Rogelli. Mam też mocno ocieplane nogawki Rogelli z softshellem z przodu. Tych używam tak gdzieś w granicach 0 do -5.
  20. No na MTB takie szybkości, to raczej nie. Chociaż kiedyś dałem radę wyciągnąć średnią 30 na dystansie 160 km na szosie na 15-kilowym trekkingu na oponach 700x28 ale ostro się zaginałem. Dla mnie każdy wyjazd w góry jest sam w sobie niesamowitą motywacją. BCAA próbowałem i nie odczułem żadnej różnicy. Co natomiast mogę polecić i co sprawdziliśmy że działa na wielu kolegów to Gutar z Nutrenda, silny energetyk we fiolce który bierzemy w drugiej połowie dystansu jak opuszczają nas siły. Fiolka z magnezem plus B6 w płynie działa z kolei wyśmienicie na kurcze. Te dwie fioleczki wożę często ze sobą w górach.
  21. A po co zakładać dętki ultra light do roweru nieszosowego? Bo jeszcze do szosy, na wyścig, to mógłbym zrozumieć. A przyszczypnięcie wykańcza wiele dętek. Wydaje mi się że jak się ustrzegać najtańszego chłamu takiego jak CTS czy jakoś tak to reszta się niewiele różni.
  22. Dla mnie 300 też nie do przyjęcia. Jeszcze przyszedł mi do głowy Ski Team. Warszawski ma dużo wszystkiego, nie wiem jak katowicki. Adres Alpejska 3, Katowice. Kupiłem u nich trochę ciuchów ale ja zawsze kupuję na zapas w okresach wyprzedaży. Wtedy spodenki Specialized były przecenione z 300 na 150 podobnie jak narty biegowe które w sezonie kosztowały 1000 a po sezonie 500. To jest generalnie sklep prowadzący marki z wysokiej półki ale czasem można coś upolować w bardzo dobrej cenie. Mam od nich jakieś fajne softshelle, dziecku kupiłem też u nich piękne kurtki zimowe.
  23. A po cholerę te spodnie termiczne? Załóż jakieś podkolanówki albo kup lekko ocieplane nogawki kolarskie pod te spodenki, np Rogelli (http://www.rogelli.pl/nogawki-kolarskie-rogelli). Ostatnio jest moda na podkolanówki kompresyjne, możesz spróbować. Piszczele zwykle nie marzną więc za wiele na nie nie potrzeba. Jak bym miał ubrać kalesony termiczne to już raczej na spodenki rowerowe niż pod spód. Wkładka w spodenkach jest po to żeby mieć kontakt z ciałem. Nie potrzeba pod nią żadnej dodatkowej warstwy.
  24. W moim odczuciu jazda rekreacyjna nie zależy od ilości przejechanych kilometrów ale od intensywności. Mam koleżankę, w średnim wieku, która jeździ straszliwe ilości kilometrów na rowerze trekkingowym. Średnia zwykle ok 20 km/h. W sierpniu przejechała ponad 3100 km, rocznie ponad 20 tys km. Ilość straszna ale intensywność nie tak duża. Ona jeździ głównie z wiatrem, pod wiatr podjeżdża pociągiem, ma mnóstwo czasu, więc są to całodziennie wycieczki od bladego świtu do zmierzchu. Ona ostatnio trochę suplementuje, szczególnie latem kiedy są upały. Głównie uzupełnia wypłukane minerały. Ja zresztą w gorące dni też tak robię. Są takie miksy węglowodanów i białek z minerałami i witaminami uzupełniające wypłukane minearały. Dobry był IMHO "After Drink' z Decathlonu ale go wycofali ze sprzedaży. Nutrend ma "Regener", też niezły. Ta koleżanka stosuje Etixxa ale to już gruba kasa. Jazda na serio to dla mnie trening pod wyścigi tudzież pod ustawki w grupie. Ja się obecnie nie ścigam, na ustawki jeżdżę rzadko bo ostatnio słabo z formą, a tak naprawdę głownie z wagą i motywacją do ścigania. Jeżdżę głównie na szosie, parę razy w tygodniu, zwykle po 70-120 km. Średnie zwykle 27-30 km/h. Żeby utrzymać się z grupą szosową na treningu o długości 100 km trzeba się ostro zaginać i wytrzymać średnią 33-35 km/h. Jak dla mnie wymaga to jazdy z intensywnością na poziomie 90% i tętnem na poziomie 160. Jest to bardzo duży wysiłek który wymaga regularnych, ostrych treningów i pomaga przy tym suplementacja. Większość chłopaków z tej grupy jeździ praktycznie codziennie i mają po 20-30 lat mniej. Waga w intensywnym kolarstwie to podstawa. Z pewnymi wyjątkami, jak nie zrobisz wagi to nie masz się co w peletonie pokazywać. Utrata 10kg wagi to często 10 uderzeń serca na minutę mniej a to jest ogromna różnica. Dlatego ostatnio jeżdżę mniej intensywnie, w dobrym towarzystwie z grupą "dziadków". Sobotni trening 100km, intensywność spora ale bez przesady. Średnia ok. 30 km/h. Trochę się pościgamy, trochę pogadamy, mamy fun. Jeśli mogę coś poradzić to apteka jest generalnie dla wyczynowców. Porządna suplementacja to są już konkretne pieniądze, kilkaset złotych miesięcznie. Na ile jest w stanie poprawić wyniki? 1-3%, może 5. Nie więcej. W peletonie 1-3 km/h to może być różnica pomiędzy odpadnięciem a utrzymaniem się w grupie. 1-3 km/h jakie ma znaczenie dla kompletnego, rekreacyjnego amatora? Znikome. Znacznie lepszą inwestycją jest włożenie pieniędzy w poprawę bezpieczeństwa (dobry kask), lepszą ramę, porządnego Garmina lub inny licznik z pulsometrem, części, ciuchy czy wyjazd rowerowy z fajnym towarzystwem. Plus inwestycja w wiedzę. Jak chce się poprawiać to warto trochę poczytać. I nie na forach gdzie są tacy niekwalifikowani podpowiadacze jak ja tylko w książkach o kolarstwie uznanych autorów, np Joe Friela lub na zagranicznych portalach kolarskich. Bo polskie to generalnie niski poziom. A jeśli ktoś bardzo chce suplementować to tu są sensowne artykuły: http://fitdietetyk.pl/czytelnia/171/dieta-w-kolarstwie/ http://www.bodyinfo.pl/kolarstwo-a-od%C5%BCywianie-dieta-kolarza.a1217 http://www.bikeforum.pl/topic/2-dariusz-szukala-trening-i-suplementacja-w-kolarstwie/ http://www.bodyicoach.com/cat/suplementacja/
  25. Ciepła/gorąca kąpiel to jest oldschool, chyba raczej nieskuteczny. Dobra na nerki czy na rwę kulszową ale nie na mięśnie. Ja mogę na swoim przykładzie powiedzieć że po gorącej kąpieli po kilkugodzinnym turnieju tenisowym, gdzie intensywność dla mnie jest znacznie większa niż w kolarstwie, dostałbym szybko kurczy w mięśnie nóg. Kurcze po kąpieli w bardzo zimnej wodzie u mnie nie występują. Zawodowi kolarze są niewątpliwie forpocztą wszelkich osiągnięć medycznych. W dniu wolnym na wielkim tourze są dla nich dmuchane takie przenośne wanno-pontony które są napełniane lodem i wodą. Muszą w nich posiedzieć paręnaście minut do pół godziny. Najbogatsze teamy wożą też przenośne kriokomory. W kwestii alkoholu to na poziomie amatorskim odrobinę piwka czemu nie. Wieloletni fizjoterapeuta polskiej kadry kolarzy u którego brałem zabiegi zalecał małe piwo, 0,33, po treningu. Ja w ostatnich latach stałem się zwolennikiem popularnego u niemieckich kolarzy mixu o nazwie Diesel. 1/3 coli i 2/3 piwa w pół litrowej szklance. Niemcy używają do tego piwa pszenicznego za którym nie przepadam. Ja miksuję colę z albo z ciemnym Złotym Bażantem 3,8% albo ciemnym Velkopopovickim koziołkiem. Pięknie gasi pragnienie i jest pyszne. Ciemne piwo ma więcej witamin niż jasne. Swoją droga wygazowana cola jest niedoceniania. W proporcjach 2/3 coli 1/3 wody jest świetnym napojem kolarskim zawierającym dużo cukru i kofeiny. Kiedyś wielką prekursorką jej była Paula Newby-Fracer, najsłynniejsza triathlonistka w historii, wielokrotna zwyciężczyni Ironmana. Piła ją w drugiej połowie wyścigu. Od jakiegoś czasu stosujemy i IMHo dobrze działa. Zawodowi kolarze też stosują od czasu do czasu, szczególnie pod koniec wyścigu gdzie spada poziom cukru.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...