Skocz do zawartości

unavailable

Użytkownicy
  • Postów

    3 080
  • Dołączył

Treść opublikowana przez unavailable

  1. A masz/macie może porównanie tego typu modeli z lidlowymi? Ciekawi mnie, czemu - mając np. rower taki, jaki ma Rowerowy, czyli bez opon potrzebujących 8-10 barów (zapewne podobnie, jak i zdecydowana większość rowerzystów) - warta jest zakupu pompka w takiej cenie. I nie jest to prowokacja :) O ile z pompkami ręcznymi sama na własnej skórze przerobiłam ich wady, zwłaszcza w postaci utrudnionego pompowania, o tyle pompowanie stacjonarnymi pompkami Crivita to dla mnie czysta przyjemność (jak na razie do 8 barów, więcej nie potrzebowałam ani ja, ani moje opony ;)). Jedno, co bym zarzuciła, to trwałość otworu na wentyl - trochę już podziobany jest, choć nadal to tylko defekt kosmetyczny. Czy tamte drogie pompki mają może ten otwor z metalu? Czy to jakieś inne aspekty decydują?
  2. Oj, wiadome, że chodziło mi o tabletki, a nie metody naturalne :)
  3. Hahah, no też właśnie przed pół godziną to czytałam i od razu przypomniał mi się ten temat oraz moje stwierdzenia, że biorą wszyscy, tylko nie wszystkich za rękę złapali i/lub są to środki jeszcze dozwolone :D Czy szkodliwy, czy nie? Każda ingerencja w hormony to zabawa w wywoływanie demonów. Może się udać i przynieść korzyści, ale nie ma czegoś takiego, jak pozbawione konsekwencji igranie z gospodarką hormonalną. Tak samo, jak przysłowiowe "zupełnie nieszkodliwe" i "całkowicie zdrowe" środki antykoncepcyjne.
  4. E, widać, że chciałeś, żeby Ci go ukradli, żeby żona nie suszyła głowy, że wymieniasz na dużo lepszy model ;) ;) ;)
  5. Tu nie chodzi o "naturę psychiczną" autora ani o upodobanie (lub jego brak) do bajek (sama nadal oglądam, co mi w ręce wpadnie ;)), ale tu nijak dla mnie ma się forma do treści. Albo inaczej - mamy całkowity przerost pierwszej nad drugą. W efekcie wyszła trochę nudna opowieść o niczym. Specyfikację roweru mogę zobaczyć w katalogu, resztę oglądnąć na zdjęciu w odpowiednio dużej rozdzielczości. Co tekst oferuje poza tym? Niestety, brakuje mu błyskotliwego humoru i akcji znanej z dzieła DreamWorks, zaś wrażenia z jazdy fikcyjnych postaci są trochę... osobliwe? Tak naprawdę najbardziej wartościowe wydaje się ostatnie zdanie, choć i tu trudno cokolwiek powiedzieć, bo nie wiem, w jakich warunkach rower jest użytkowany ani też jak długo (w dwa lata można zrobić zarówno dwa, jak i dwadzieścia tysięcy kilometrów). Nie wymagam od autora niesamowitej wiedzy, wystarczą subiektywne odczucia, bo to, że rower na prostej osiąga daną prędkość da się wyliczyć z kalkulatora przełożeń, a poza tym to nie samochód i taka wiadomość nijak nie jest dla mnie miarą możliwości roweru, tylko raczej rowerzysty. Więc gratulacje dla zwierząt, że nie zorientowawszy się nawet, że nie mają butów SPD, dzięki samym pedałom tak świetnie pomykają pod górę ;) A tu na forum ciągle tylko marudzenie, że można tylko w obuwiu z blokami na czymś takim jeździć :P
  6. Ładny! Chociaż żółtą rurę pod spodem mogli sobie darować i dać ten akcent gdzieś indziej. Wiecznie uwalona będzie.
  7. Chyba czytaliśmy inne warunki. Ja regulamin Avivy rozumiem tak, że polisa obejmuje wypłatę środków do dwudziestego czwartego miesiąca od daty zakupu. Bez względu na to, kiedy wykupisz ubezpieczenie. Ciekawa jestem przy tym, czy zdanie "musisz posiadać dowód zakupu roweru" potrzebne jest wyłącznie do potwierdzenia, że jesteś jego posiadaczem, czy również do wyznaczenia kwoty ubezpieczenia. Bo jeśli to pierwsze, to wbrew pozorom ubezpieczenie jest mało korzystne. Składka przy rowerze kupionym za 5000zł to jak piszesz 237zł, natomiast zaledwie 40zł mniej (w skali roku kwota śmieszna) kosztuje ubezpieczenie roweru wartego 3000zł. Natomiast przy ewentualnym zwrocie środków różnica już spora, zwłaszcza w późniejszych miesiącach. Pamiętajmy, że "suma ubezpieczenia zależy od wieku Twojego roweru. Przy rowerach kupionych w ciągu ostatnich 12 miesięcy wypłacamy 100% podanej wartości roweru. Jeśli od daty zakupu minęło od 13 do 18 miesięcy - 90%, a jeśli od 19 do 24 miesięcy - 85%". Oczywiście, zawsze lepiej dostać tysiąc niż nic, ale jak to dziś przeczytałam na jednym z blogów: " Czy warto zatem ubezpieczać rower od kradzieży? Moim zdaniem – tak. Najlepszą polisą będzie porządne zapięcie, a najlepszym agentem – sprzedawca w sklepie rowerowym." A jak miałeś dotychczas zabezpieczony, że ukradli i czym się to obecnie będzie różnić? Rodzajem zapięcia? Trzymanie jednośladu w domu jest mocno przereklamowane ;) Nie wyobrażam sobie przechowywania w taki sposób całorocznego roweru. Wystarczy, że szosą pojeździłam jesienią w słoneczny dzień, ale kiedy wcześniej padało i nie zdążyły wyschnąć wszystkie kałuże, a już miałam dwie godziny mycia. Co innego, jak się nie ma kawalerki, rodziny i mieszkanie do tego dostosowane (np. kafelki czy PVC na przedpokoju, bo już w przypadku paneli nie polecam), a dodatkowo zacięcie oraz czas na sprzątanie, wtedy można takie praktyki wprowadzać.
  8. Z tego, co kiedyś czytałam, ubezpieczyciel często stawia warunek, iż rower musi być strzeżony, jak Forcie Knox ;) Jeśli trzymasz go na klatce schodowej, masz kiepskie zabezpieczenia (linki/łańcuchy zamiast U-locków), drzwi piwnicy nie są pancerne i tak dalej, wtedy może odmówić wypłaty.
  9. Tydzień jeździsz, a po takim dystansie kolejne trzy odpoczywasz ;) Ale faktycznie, ja w zeszłym roku prawie nie jeździłam, bo albo chorowałam, albo miałam lenia, a i zrobiłam ponad trzy tysiące. Jakbym miała wybierać miedzy Krossem i Tribanem, podobnie jak koledzy piszą, wzięłabym Tribana. Natomiast co do wyboru pomiędzy geometrią, według mnie musisz sobie odpowiedzieć, na co kładziesz nacisk i co jest dla Ciebie ważniejsze - komfort wycieczek czy miejsce w zawodach. Z Twojej wypowiedzi wynika, że raczej to pierwsze, ale lepiej się upewnić :) Co do serwisów reklamacyjnych według mnie Decathlon bije Krossa na głowę. O ile z Krossem słyszałam o różnych przejściach polegających na zrzucaniu odpowiedzialności na użytkownika (ja zresztą też się lata temu nie doprosiłam niczego w sprawie samoistnie przebijających się dętek, jak się potem okazało wskutek fabrycznie źle zabezpieczonej obręczy, ale to dopiero powiedział mi serwisant w zupełnie innym miejscu niż sprzedawca, który jednocześnie prowadził autoryzowany serwis), o tyle w Decathlonie czasem jest wręcz odwrotnie. Osobiście ramy wymieniać nie musiałam, ale miałam problem ze źle zaplecionym kołem (przeciągnięte na jedną ze stron). Zorientowałam się po miesiącu i 1000km :D Teoretycznie mogliby nie uznać, bo wcześniej to jakoś mi nie przeszkadzało i nagle zaczęło? Poza tym wystarczyło przecież koło przeciągnąć na centrownicy, a oni co? Zamówili od ręki nowe i teraz najlepsze - najpierw przyszło gorsze, nie przyjęłam, zaproponowano mi czekanie lub przeciągnięcie koła (dopiero wtedy!). Ale że ich macherzy są do kitu, postanowiłam czekać. Następne koło też przyszło złe, ale - Mavic Aksium. No to przyjęłam z pocałowaniem ręki ;) Wady? Pracownicy są niekompetentni, a sprowadzanie rzeczy z Francji czasem nieco im zajmuje. Tak więc do zwykłego serwisu na pewno nic bym im nie oddawała, ale jeśli idzie o reklamacje, zachwalam bardzo. Dodam, że kwestia nie dotyczyła roweru z górnej półki, a Tribana 500, czyli modelu połowę tańszego niż 540.
  10. Technicznie Lea całkiem niezła, nawet zwróciłam na nią uwagę i szukałam innego umaszczenia, ale niestety Kross nie pomyślał o koneserkach ;) Jeśli miałabyś jechać gdzieś dalej, to warto najpierw zrobić rekonesans mailowo-telefoniczny i ewentualnie tam też zapytać, czy coś mogliby sprowadzić. Nie wiem jak Marlin, ale takiego Cube'a powinni mieć w zasięgu.
  11. Coś w tym jest. Ja się napaliłam na czarnego Tribana, ale w sumie czerwony podobał mi się tak bardzo, że namówiłam siostrę właśnie na niego. Teraz mogę w domu cieszyć oczy oboma ;) I przyznam, że jakby mi dziś przyszło wybierać, wciąż miałabym niemałą zagwozdkę. Ten pierwszy Marin ładny, tylko ciekawe, ile waży, bo nie zechcieli napisać. Jakkolwiek powinien być lżejszy od crossów. Pytanie jeszcze, czy da się do niego wpakować szersze opony, bo 28 to trochę mało komfortowo na leśne dukty. Jak na razie najbardziej w relacji wygląd/możliwości podobał mi się ten znaleziony przeze mnie Cube, ale możliwe, że autorka ma inne definicje niebieskości, w której gustuje ;) No i gdyby jednak dało się do Marina wpakować szersze opony, to jeszcze bardziej kusząca opcja. Pozostałe rowery z tego tematu są albo niezupełnie niebieskie, albo stworzone do nieco innych celów, albo gorsze osprzętowo.
  12. Wreszcie dzięki tematowi odkryłam, co mam kobiecego :D Tak serio, już dawno zauważyłam, że to nie jest kwestia płci, a już na pewno nie wzroku, tylko funkcjonowania w społeczeństwie i wychowania. Od mężczyzn w ogóle nie wymaga się rozróżniania takich pierdół (wskutek czego najczęściej nawet nie znają słów), ale jak się na przykład ma taką mamę, jak moja, to ona i mnie, i tatę przez lata sterroryzowała do tego stopnia, że nazewnictwo ma kolosalne znaczenie :P Tak więc ja o swoich rzeczach w życiu nikomu nie powiem, że są liptonowe, musztardowe, oliwkowe czy inne groszkowe, ale jak ktoś wyjedzie z takimi nazwami, to przynajmniej wiem, o co mu chodzi. Ten Yeti pod kątem koloru pierwsza klasa, ale na co komu full na rodzinne wycieczki? Poza tym już tak na oko, to za 4000zł nie bardzo ;) Z niebieskich (ale niebieskich, a nie turkusowych) fajnie od strony technicznej wypada jeszcze Cube Nature (https://www.rove.pl/rowery-kolekcje/rowery-cube/cube-nature-exc-blue-n-blue-2018.html), tylko nie wiem, czy odcień akceptowalny ;)
  13. Właśnie dlatego piszę, że na pierwszym miejscu zależy, na czym mu zależy ;) Dla jednych ważna będzie ładna manetka, dla innych zyskany czas i pieniądze. Jedni i drudzy mają swoją rację :)
  14. Tak i nie - na tanich uginaczach w MTB i crossie nie wiedziałam, co to ból nadgarstków, natomiast odkąd mam szosę z karbonowym widelcem, wiem już doskonale ;) Ja bym jeszcze chciała się upewnić, @Olu, znaczy, że obojętnie jaki ten niebieski? Bo z jednej strony odrzucasz granatowy (co mnie nie dziwi), a z drugiej podrzucasz kolor morski (co mnie już nieco dziwi). Czyli rozumiem, że może być wszystko, byle jasne: turkus, błękit, cyjan, lazur? Tak w ogóle można jeszcze szukać kolor: mint, generalnie jest on bardziej zielony, ale zdarza się, że bardziej wpada w niebieski.
  15. Trudno się nie zgodzić ;) Długie rodzinne wycieczki też można różnie definiować. Nigdy nie miałam trekkinga, a robiłam całodniowe wycieczki ponad 100km, nadal nie planuję kupować, a w wakacje zamierzam ruszyć na kilkudniową wyprawę. Według mnie bagaż to najmniejszy pikuś, znacznie ważniejsze jest to, czy zamierzasz jeździć bez względu na pogodę (błotniki) oraz porę dnia (dynamo). Koszt dobrego bagażnika to około 100-150zł, za legendarnego Tubusa trzeba dać ponad 400zł, ale też śmiem wątpić, że planujesz wozić bagaż ważący 40kg ;) Ej, ale to nie jest niebieski, tylko turkusowy :P Bądźmy już kobietami na maksa :D Jakkolwiek idąc tropem tego, co podsyłasz - może faktycznie nie ma co się skupiać na trekkingu/crossie, tylko po prostu poszukać czegoś we właściwym kolorze i takiego, co Ci się podoba? Jedyny warunek jest taki, by dobrać prawidłowo rozmiar ramy. A jak powiesz, że 4000zł, to wiadome, że Ci każdy podrzuci modele właśnie w takiej cenie. Pytanie, czy naprawdę potrzebujesz aż tak drogiego sprzętu.
  16. U mnie strefa pierwsza praktycznie nie istnieje ;) W drugą wchodzę, kiedy wsiadam na rower, a po 5 minutach osiągam co najmniej strefę 3. Pytałam lekarki, czy mam się przejmować, ale powiedziała, że jeśli to tylko wysokie tętno i nic mi przy tym nie dolega, to może być to uwarunkowane genetycznie i cześć pieśni. Tak poza tym pilnowanie wykresów bawi mnie może 20-30 minut, potem mimo wszystko zaczynam się nudzić. Ze Zwiftem jest ten kłopot, że w przypadku Novo Force ja osobiście poległam, choć próbowałam różnych rozwiązań, a więc czujnika Elite Misuro, jak i zewnętrznego czujnika prędkości i kadencji. Dziwne rzeczy wychodziły i wolałam się rozłączyć, niż wyprzedzać rowerzystów z prędkością 200km/h :D To samo było z Kinomapem i BKoolem. Kiedyś jeszcze planuję zrobić podejście z czujnikiem od Lezyne, ale na razie na tej rolce nie jestem w stanie patrzyć na cokolwiek innego niż przednie koło roweru ;) Zostaje jeszcze kino. No, ale ja filmów generalnie nie lubię (seriali jeszcze bardziej), a jeśli już, to wolałabym raczej nadrobić klasykę, niż oglądać na zmianę Dooma i Resident Evil :P Tymczasem jakieś "Pożegnanie z Afryką" czy inny "Obywatel Kane" plus rower to jakieś totalne samobójstwo :D
  17. Ze wszystkim, co Maciej napisał, zgadzam się, ale... ;) Nad tym "ale" warto zastanowić się chwilę dłużej, bo nie wszystko warte jest zakupu, zwłaszcza, jeśli główne kryterium stanowi: "na wszelki wypadek". Ja już tę epokę w swoich zakupach rowerów przerabiałam i nie wyszłam na tym za dobrze, ponieważ w 90% wyjazdów jedynie dźwigałam niepotrzebny balast. Jaki? Ano właśnie: bagażnik, błotniki, nocne lampki, szerokie opony z bieżnikiem (bo a nuż wjadę w teren). Dodatkowo warto mieć świadomość, że nie mówimy jedynie o albo-albo i istnieją również pewne kompromisy. Jeśli chodzi o zaproponowane przez Ciebie rowery, oczywiście te droższe będą lepsze (akurat w tym zestawieniu, bo nie zawsze tak jest i nie są to najlepsze opcje w swoich cenach, ale rozumiem doskonale, że niebieski musi być, a to też mocno ogranicza :)). Aczkolwiek może faktycznie napisz, jaka cena Cię interesuje. Tak w ogóle biały odradzam z własnego doświadczenia. Jeśli nie będziesz jeździć wyłącznie podczas słonecznej pogody, po czyściutkim asfalcie, to tak naprawdę prędzej się wściekniesz, niż go kiedykolwiek doczyścisz. Ja mam biały widelec i chociaż już go czyściłam na wszelkie sposoby, ciągle ma jakieś ciemne smugi. Przyczyn bólu nadgarstków może być kilka, począwszy od złej pozycji, poprzez słabą amortyzację, a skończywszy na błędach samego rowerzysty typu zbytnie napinanie mięśni i/lub zbytnie przenoszenie ciężaru na ręce (nie wynikające ze złych ustawień roweru, a błędnych nawyków).
  18. Ja bym wolała 30zł ;) Tak, jak piszesz - rozebrać, zapakować, wysłać (nawet niech będzie na ich koszt), potem założyć z powrotem - tydzień nie Twój, w dodatku nie wymaga to wyłącznie czekania, tylko jakiejś pracy. Średnio opłacalne. Mówisz, że to trzeba w ogóle kleić? Odpada ta szybka? Bo u mnie jak pękło, tak nic od początku nie ruszyłam i się trzyma. Z klejem ryzyko jest takie, że się wżera w plastik i dopiero może się zrobić nieestetycznie, jak Ci po bokach klejenia pojawi się taka matowa mgiełka.
  19. Ja tę pierwszą wypowiedź zrozumiałam, że triathlon to tak kiedyś w przyszłości, ale oczywiście, jeśli na tym rowerze, który zamierzasz kupić, to raczej szosówka. Druga rzecz to, że jest to najlepszy rower na długie dystanse. Co do dystansu, moim zdaniem w zasięgu ręki. Piszesz, że jesteś aktywny, do tego dorzucisz rower szosowy i pierwszej setki możesz nie poczuć ;) Mój przykład z życia - połowa kwietnia 2016: raczej leń kanapowy, na pierwszej wiosennej przejażdżce na trzecim (!) kilometrze zaliczyłam zgon do tego stopnia, że wahałam się, czy nie dzwonić po pogotowie. Kolejne dwa tygodnie poświęciłam na ćwiczenia na YT dla ludzi po zawale serca :P Potem wróciłam na rower. Jeździłam 5 dni w tygodniu w systemie 2+3 po ok. 20km, już w połowie maja doszłam do regularnych 40-60km (tyle, że trzy razy w tygodniu, na zmianę z dniami truchtowymi - bo biegiem tego nazwać nie można). W lipcu jeździłam trochę mniej, ale i tak pod koniec zrobiłam pierwszą setkę, tydzień później 150km. Rower, jakim dysponowałam, to nie była szosa, tylko ciężki (z bagażem podejrzewam, ze ok. 20kg) Kands na 26" kołach z terenowymi oponami. Oczywiście setka setce nie równa, powiedzmy jednak, że nie mówię ani o Tatrach, ani też o całkowicie płaściutkiej i gładkiej drodze. Tak więc spokojnie da się, a przy przyzwoitej formie według mnie największym problemem jest przyzwyczajenie kręgosłupa do pozycji oraz czterech liter do siodełka. W kontekście tego, co napisałam powyżej, przemyślałabym wybór przełaja/gravela nie tylko przez pryzmat zalet, ale i wad, czyli - pozycji. Szczególnie rower przełajowy będzie wymagał od rowerzysty pewnej wprawy i osobiście nie brałabym go jako pierwszego modelu do zaprzyjaźnienia się z barankiem. Według mnie znacznie lepszy będzie albo gravel, albo lekko skundlona szosa (typu Triban, choć nie tylko), do której można wcisnąć szersze opony - oba koniecznie z geometrią endurance. Jeśli idzie o trenażer, też warto abyś miał świadomość zarówno zalet, jak i wad. Pierwszą z tych drugich jest nuda, czego doświadczysz zwłaszcza na trenażerze na tylne koło. Chociaż skoro mówisz, że jeździłeś na rowerze stacjonarnym, to i może zaprawiony w boju jesteś ;) Co do samych możliwości, według mnie na początek Novo Force w zupełności wystarcza. Bardzo fajny, stosunkowo cichy trenażer, dający wystarczający opór (ja powyżej 4 stopnia wyszłam właściwie kilka razy i to tylko na spróbowanie, bo jechać tak się za długo nie dało), ale wynudziłam się na nim swoje. W tej chwili mam natomiast Elite Arion i... hm, czy go bardziej polecam? No, na pewno znacznie mniej nudy, znacznie więcej wyzwania i znacznie bardziej przypomina prawdziwą jazdę. Dodatkowo nie wymaga zmiany opon i chyba jest cichszy (chyba, bo jeszcze tak szybko jak na Novo Force zasuwać nie umiem). Wady? Jak dla mnie to tylko i wyłącznie podświadomy strach przed upadkiem. Cały czas z nim walczę, ale na razie wychodzi mi dość kiepsko i za nic luzu złapać nie mogę ;)
  20. Wiesz, ale to jest trochę nietrafione porównanie. Po pierwsze maszynki z uszkodzoną końcówką nie da się używać. Po drugie maszynka to nie rower - mała rzecz, niski koszt przesyłki, a poza tym nikt nie będzie się bawił w odsyłanie uszkodzonej końcówki, tylko wiadome, że prześle nową, a tamta pójdzie do śmietnika. Po trzecie wreszcie - choć teoretycznie jest to możliwe, nikt Ci nie zaproponuje, że sobie odkręcisz manetkę i ją prześlesz, a sprzedawca w zamian przyśle nową. Żeby to chociaż koło było, pedał, siodełko itp., no ale nie element, którego wymiana - patrząc z pozycji przeciętnego użytkownika roweru - wymaga oddania do serwisu. Dokładnie to samo miałam na myśli, pisząc o mojej pękniętej szybce. Może ten model tak ma, bo też Alivio i co zabawne, też 1-3 ;) W każdym razie napisz, jak rozwiązali sprawę :)
  21. To właśnie jedna z rzeczy, która w zakupach internetowych przyprawia mnie o ból serca, a w kwestii rowerów wręcz zniechęca. Takie słowo przeciwko słowu i czasem nerwów szkoda, ale oczywiście jeśli Ci zależy, jak najbardziej pisz do sprzedawcy, byle szybko. Jeśli uzna tę reklamację mailowo, to koniecznie nie daj się wrobić w pokrycie przesyłki z własnej kieszeni. Ja załatwiłam moją szybkę w mieszkaniu. Rower stał oparty o ścianę, ktoś go trącił, no i bum. Ani rysy, a szybka sobie pękła. Jeżdżę z tym kosmetycznym defektem od roku. Przy ewentualnej sprzedaży wartości roweru raczej nie obniży, bo i tak królów Allegro trudno jest sprzedać w jakiejkolwiek korzystnej cenie. Pojawia się zatem pytanie, jak bardzo kole Cię to w oczy i chcesz mieć piękny, nowiutki rower. Pierwsza rysa zawsze boli najbardziej (nieważne, czy to buty, czy samochód ;)), z drugiej strony jednak zastanowiłabym się, na ile Ci na tym zależy, żeby się z tym pierniczyć i czekać kolejne kilka dni (nadchodzi weekend, więc pewnie nie zamkniesz sprawy w tym tygodniu). Wolałabym chyba jakieś zadośćuczynienie od sprzedawcy, nawet 20zł. Tylko niestety rzadko którzy tacy chętni są i częściej wolą bawić się w odsyłanie w tę i nazad. Ale spróbować nie zaszkodzi.
  22. @Dawid, ja bym na Twoim miejscu przymierzyła wcześniej rower szosowy i nie tylko pod sklepem, ale na nieco dłuższym dystansie. Z tego, co wspominałeś wielokrotnie, nie jesteś statystycznym rowerzystą, którego ograniczać może jedynie brak wyćwiczenia, a pozycja na szosie - nawet endurance - wymaga od kręgosłupa ciut więcej niż cross. Może być również tak, że nie jest to rower zupełnie nie dla Ciebie, ale będzie wymagał jakichś niestandardowych rozwiązań.
  23. Jeśli już ten wyzionie ducha, to prawdopodobnie połkniesz bakcyla i zaczniesz szukać lepszego roweru. Druga możliwość jest taka, że będziesz używał go na tyle mało, że nie zdąży wyzionąć ;) U mnie Tourney z plastikowymi ramionami korby i wolnobiegiem wytrzymał 10 lat w stosunkowo dobrym stanie (w ogóle jak i cały rower kupiony za 700zł), ale nie ma się czemu dziwić, skoro zrobiłam na nim może 8-10 tysięcy kilometrów. W tej chwili mam po czterech latach na Kandsie zrobione ponad 5 tysięcy kilometrów, z czego 3-4 tysiące to jeden sezon ;) Co wymagało wymiany? Łańcuch i klocki hamulcowe, bo nawet dętki nie udało mi się przedziurawić :D
  24. Według mnie trzeba przymierzyć. W tej półce cenowej cross vs. MTB to w dużej mierze geometria ramy i dlatego zależy, co komu odpowiada. Ja na przykład wolę MTB, ale to rzecz gustu i zrobienia trochę kilometrów. Pod sklepem wydawało mi się, że biorąc crossa, Pana Boga za nogi złapałam ;) Tak, jak pisze Jacek - wątków na forum od groma. A królowie Allegro są lepsi niż cokolwiek markowego, bo z tych 1500zł większość pójdzie na naklejkę na ramie.
  25. Przy tej cenie wolnobieg pozbawiony jest sensu. Różnica między MTB i crossem to przede wszystkim geometria ramy, a nie szerokość opon. Można oczywiście wymieniać opony, zgodnie z tym, co pisze Nath, ale to tylko półśrodek.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...