Skocz do zawartości

unavailable

Użytkownicy
  • Postów

    3 080
  • Dołączył

Treść opublikowana przez unavailable

  1. @Łukaszu, co się tyczy Twojego pierwszego posta, to nie do końca chyba zrozumiałeś, co miałam na myśli albo trochę odpowiadasz okołotematycznie. O tym, że forum nie znika napisałeś w pierwszym poście, zrozumiałam i jednocześnie wyraziłam, dlaczego wydaje mi się to jedynie dublowaniem oraz co można byłoby zrobić, zamiast zakładania takiej grupy. Ale ostatnią rzeczą, której oczekiwałam, było to, że w jakikolwiek sposób będziesz się z tym liczył, więc nie wiem, na co są te tłumaczenia. Zrobiłeś, jak uznałeś za słuszne i fajnie przy tym, że zostawiasz nam forum :) Mnie to satysfakcjonuje, a z takimi odpowiedziami tworzy się tylko niepotrzebna dyskusja akademicka, jakby było to naprawdę czegoś warte. I tak na przykład logowanie przez Google mi tam w ogóle niepotrzebne, bo i tak nie używam ich konta. Wspomniałam jedynie, co mogłoby forum uatrakcyjnić i sprawić, że będzie bardziej "user friendly". Również na sercu nie leży mi aktualizacja, bo choć zgadzam się z Pio, że to przede wszystkim kwestia bezpieczeństwa, pozostaje mieć nadzieję, że na takie forum niekoniecznie jest się po co włamywać. Nie chciałabym co najwyżej, abyś tematy moderatorów oraz działów traktował osobno, bo te kwestie wynikały z siebie wzajemnie, jak również połączone były z kwestią zadawania pytań bez rejestracji na forum. Dopiero to wszystko razem wzięte ma sens, bo tak to oczywiście się zgadzam - na co komu obecnie moderatorzy? I skąd nagle miałaby się pojawić fala spamu, skoro trzeba się rejestrować i aktywować konto? Jeśli zaś idzie o wartościowanie... mam mieszane uczucia, ale nie mieszam się do kierownictwa. To były luźne refleksje, podobnie jak i cała moja wypowiedź. A FOMO? Według mnie jest zjawiskiem bardziej uwarunkowanym psychologicznie, mającym podłoże w znalezieniu sobie substytutu życia rzeczywistego w życiu wirtualnym i właśnie w nim upatrywaniu prawdziwych wartości. Ktoś, kto nie chce przegapić postów jest zwyczajnie uzależniony od kolejnych newsów, a tym samym wykluczenia ze społeczności, do której chorobliwie chce należeć. Nie wiem, czy określanie tym mianem mojej chęci zainteresowania się na przykład jakimiś godnymi polecenia oponami (których dziś nie chce, ale może kiedyś zachcę) nie stanowi pewnego rodzaju nadużycia :P Odnośnie ludzkiej głupoty jeszcze mi tylko do głowy przyszło - może i idiotów było tyle samo, ale nie było aż tak powszechnego dostępu do obnoszenia się ze swoją głupotą i wielu, myślę, wychodziło to na zdrowie. Bo niestety z ludźmi jest tak, że równają zawsze w dół i jeśli widzą, że jednemu wolno bezkarnie robić z siebie kretyna, to zaraz drugi się obruszy, że czemu by jemu mieli zabronić. I tak to właśnie się potem kończy, że społeczeństwo robi się roszczeniowe, do wszystkiego ma prawo, o obowiązkach zapomniało i tak sobie krąży między fejsikiem a Trudnymi sprawami. A pomyśleć, że kiedyś to Świat według Kiepskich oraz słuchanie Ich Troje wyznaczało dno dna.
  2. No to akurat był 8s, więc nie wiem, czemu tak opornie wracał na miejsce ;) A że był stosunkowo nowy, stwierdziłam, że taniej będzie właśnie zakupić spinkę, niż łańcuch czy nawet nowe piny. Wybrałam Conneksa i na razie bez najmniejszych kłopotów :)
  3. Za dużo przerzucałeś ;) Ja urwałam łańcuch tylko raz, ale to się absolutnie nie liczy. Dziecko kupiło sobie skuwacz, bo chciało mieć łańcuch czysty na błysk - rozkułam, wyszorowałam i zonk, bo gdy przyszło do skuwania, Google powiedziało mi, że muszę mieć nowy pin :P Oczywiście, że nie miałam. Po kilku próbach upchałam stary i się w domu na trenażerze nawet trzymało. No, ale gdy już przyszło wyjechać do lasu, to na pierwszym mocniejszym błocie zaliczyłam tylko zgrzyt-zgrzyt i chrup! - łańcuch jak długi został za mną :D Właściwie, prawdę powiedziawszy, poza kapciami, nie przypominam sobie ani jednej awarii roweru. Nawet plastikowych pedałów nie udało mi się złamać, jak wielu moim znajomym :rolleyes:
  4. Wszystko zależy od potrzeb i zasobności portfela, dopiero od wyznaczenia tego pierwszego zależy, na jakie kompromisy możemy sobie pozwolić w danej kwestii. Na przykład inaczej trzeba podejść do błotników, jeśli jeździ się dzień w dzień przez cały rok, inaczej natomiast, jeśli potrzebujemy raz na czas przejechać po asfalcie, na którym jeszcze zalegają kałuże. Co do bidonu, podobnie jak Łukasz, uważam, że oszczędzać nie warto. No dobra, można sobie oszczędzić, jeśli jeździsz po godzince w niedzielę w spacerowym tempie. Wtedy pewnie i zwykła woda mineralna 0,7l wystarczy. Jeżeli jednak mówimy o takich sytuacjach, gdzie zachodzi konieczność nawodnienia, zdecydowanie Camelback Podium. Nawet ten najtańszy za ok. 40zł, choć lepszy większy i z izolacją. Dlaczego te? Bo faktycznie nie śmierdzą, nie ciekną i nic nie wylewa się z nich przypadkowo, za to obsługuje się je jedną ręką. Wada jest w zasadzie jedna - ustnik nie ma przykrywki i jeśli jeździsz dużo po zakurzonych/zapiaszczonych drogach, wtedy może się oblepić i nie jest to nic przyjemnego. No i oczywiście trzeba myć go po każdej jeździe, bo nawet on ze swoimi cudownymi kryształkami srebra i unikalnym składem ścianek nie jest odporny na psucie, jeżeli raz się zostawi zaśliniony ustnik. Natomiast reszta akcesoriów - ja jadę z oszczędnościami po bandzie ;) Koszyczek na bidon mam jeden od lat - Simpla Alustar za mniej niż 10zł. Dotychczas nie zdołałam go nigdzie urwać i jest regulowany (na upartego idzie wcisnąć butelkę 1,5l, choć nie polecam :P). Z racji tego, że jest metalowy zostawia ślad na butelkach i to jego główna wada. Natomiast, jak już pisałam wyżej, kwestia błotników jest bardzo dyskusyjna. Generalnie jeżdżę wyłącznie w suchych warunkach, ale oczywiście zdarzy się, że deszcz może mnie spotkać. Dlatego dotychczas na dłuższe wyjazdy montowałam błotniki Simpla Raptor XL - w tej cenie (ok. 25zł) nie ma nic lepszego. Do wad zaliczyłabym aluminiowe uchwyty, których wytrzymałość ma swoje granice i przy częstym manewrowaniu potrafią się urwać (zdarzyło mi się to raz, z przodu). Natomiast druga, według mnie poważniejsza wada, to brak wsporników błotnika tylnego - z racji tego, że jest dość długi, końcówka ugina się pod własnym ciężarem i przy małej odległości od koła potrafi opadać na oponę. Osobiście problemu nie doświadczyłam, ponieważ jeździłam z bagażnikiem i po prostu podczepiłam błotnik do bagażnika od dołu, więc był stabilny. Jeśli z kolei potrzebujesz błotników jedynie awaryjnie, w razie spotkania deszczu, przypadkowych kałuż itp., gorąco polecam ass saver właśnie z Decathlonu. W MTB używam zarówno z przodu, jak i z tyłu. Kupiłam je z głupia, bo tylko 12zł, więc eksperymentu warte, zwłaszcza, kiedy kolejny raz wróciłam z jazdy po wilgotnym asfalcie z całym mokrym zadkiem. Przyznaję, że byłam niesamowicie pozytywnie zaskoczona - plecy suche, zadek suchy, z kolei z przodu rower znacznie czystszy niż zwykle. Rzecz jasna nie ma co oczekiwać cudów, ale jako awaryjne sprawdzają się znakomicie. Przy tym są lekkie oraz śmiesznie proste w zakładaniu i zdejmowaniu (w przypadku użycia niektórych podsiodłówek trzeba co najwyżej nieco pokombinować z wycinankami, ale to jednorazowy zabieg ;)).
  5. Będziesz musiał dokupić tzw. podkładkę dystansową (redukcję) za ok. 10zł. Nakładasz ją na bębenek, potem kasetę, przykręcasz i wszystko działa tak, jak powinno :) Znacznie ważniejsze jest, żeby piasta była dostosowana do standardu producenta (Campagnolo lub Shimano), bo tego już nie zmienisz.
  6. Dla mnie trochę szkoda. Takie pójście na modne i klikalne. Wiem, że większość na forum to użytkownicy jednego logowania, tak by zapytać o zakup roweru czy inną usterkę, a potem zniknąć, w dodatku zbyt leniwi, aby użyć opcji: szukaj. Ale mimo wszystko forum pozwalało tym mniej wygodnickim przynajmniej jakoś ogarnąć, a niektóre działy na przykład w ogóle omijać. Na Facebooku jest totalny bałagan, a na ścianie dosłownie wszystko: dzień dobry, mam na imię Piotruś, moja ostatnia fotka z wycieczki dookoła bloku, co zrobić ze stukaniem tu i ówdzie oraz szukam ludzi na wyprawę dookoła Wąchocka. Przy takiej liczbie użytkowników (a będzie pewnie tego jeszcze więcej) trzeba by wchodzić co kilka godzin, żeby nie przegapić czegoś wartościowego. Według mnie tym, co naprawdę zniechęca ludzi do forum, jest konieczność rejestracji. Gdyby połączyć ją z kontem na Facebooku czy Google, może więcej chciałoby tu pisać. Albo w ogóle stworzyć moderatorów, którzy kasowaliby niepotrzebny spam lub weryfikowali posty niezarejestrowanych osób przed ich dodaniem (np. w działach na temat zakupu roweru, gdzie ostatnio 30% to pytania o zakup - jak się po dwóch zdaniach okazuje - budżetowego crossa z Allegro). Czy może w ogóle stworzyć taki dział na pytania jednego strzału, które nie przydadzą się pewnie nikomu innemu. Możliwości bez wątpienia jest wiele, a forum według mnie jest za mało promowane, aby brać serio jego brak popularności. Tak sobie tylko napisałam, co myślę. Nie oczekuję reakcji, a zwłaszcza innej niż słowna :)
  7. Miałam blokadę w tanim Suntourze i działała podobnie, jak i regulacja. Czyli jak to Jacek w innym temacie napisał - można sobie kręcić ;)
  8. Zależy od której strony te kapcie ;) Ja łapałam na początku w Tribanie, ale wina nie była opon, tylko obręczy, a dokładniej ich szmacianych opasek. Odkąd kupiłam takie z plastiku, jak na razie zero wymienionych dętek :)
  9. No nie wiem, jakieś kolejne minus 10 to dla mnie przegięcie. Ale i owszem, na razie wiosnę mamy, a przede wszystkim długi dzień. Kiedyś o trzeciej trzeba się było zwijać, teraz udaje się nawet do około siódmej pojeździć.
  10. Hm, na podstawie doświadczeń z ichniejszą szosą oraz porównując go do Kandsa Energy 1300 oraz Spartacusa Crossa 4.0, nie kupiłabym budżetowego roweru z napędem opartym na marce Microshift. Oczywiście, jeśli nie jesteś z okolic pogranicza Małopolski i Podkarpacia, a chciałabyś mimo wszystko rower przymierzyć przed zakupem, to można wziąć jakiegoś Riverside'a (i tak jak pisał Rowerowy - nigdy potem go u nich nie serwisować :P), ale jeśli tylko jest taka opcja, aby wybrać coś na Shimano (nawet Acerze czy Tourney'u), skłaniałbym się właśnie ku temu. Decathlon ma dobre ramy, daje na nie zresztą dożywotnią gwarancję, pytanie jednak, jakie to ma w Twoim przypadku znaczenie? Regularnie rozregulowany napęd potrafi mocno zirytować, a pęknięta rama przy takiej jeździe, jaką planujesz, raczej wymagałaby niespotykanego pecha.
  11. O ile interesuje Cię dopłata 200zł, bo to już 20% drożej niż wyjściowy Indiana, a mimo wszystko nadal dostajesz widelec amortyzatoropodobny (jak wszystkie w tej cenie). Aczkolwiek jeśli tylko możesz, to oczywiście warto. Tylko to tak można do 1500zł, kiedy osiągniesz pułap Explorera 4.1. Potem przez dłuższą chwilę nic i zaczynają się inne marki ;)
  12. Ja też, ale w akcie desperacji postanowiłam zaryzykować ;) Przy okazji pompka ma dodatkowy atut w postaci właściwości magicznych - odkąd wożę ją w sztycy, pełni wyłącznie rolę amuletu :P Po nabyciu szosy w ciągu zaledwie pierwszego miesiąca złapałam cztery kapcie, od czasu zakupu pompki natomiast, musiałam ją wyjmować jedynie do zdjęć w recenzji ;)
  13. Dwuletni leżak? Nie wiem, jak Media Expert dba o takie rowery. Zauważyłeś też, że rower - przynajmniej w teorii - dostępny jest tylko w pięciu sklepach w całej Polsce (Łódź, Ząbkowice Śląskie, Żyrardów, Bytów oraz Siemianowice Śląskie)? Co do osprzętu, w tej cenie wydaje się w porządku, choć trochę wymieszany (przerzutki Altus, manetki Tourney, korba Suntour i kaseta Acera). Ja chyba wolałabym dołożyć 50zł i kupić bardziej jednorodnego a przy okazji nowego Vellberga Explorer 2.0.
  14. Wiosna już jest, ale podobno zaraz się znów kończy :( Ciekawe, czy zdążysz się załapać z debiutem :D
  15. A jak wygląda kwestia oderwania, kiedy już moda przeminie? Jak z tatuażem czy trochę lepiej?
  16. Zastanów się przez moment, co napisaliśmy Ci na temat bagażników, a potem raz jeszcze rozważ pytanie o zakup trekkinga. Naprawdę sądzisz, że do roweru za 1200zł ktoś da Ci za free bagażnik wart sto lub więcej złotych? Napęd może nie być idealny, łańcuch szybko się wyciągnąć, koło scentrować, ale lepiej, żeby się pod dzieckiem bagażnik nie złamał. I takie jest moje zdanie.
  17. To już im napisałam ;) Najlepszy będzie Vellberg Explorer 4.1, ale jeśli bardziej spodobają się Wam Spartacus Cross 4.0, Lazaro Integral V3 lub Kands Maestro, to także dobry wybór. Natomiast kupując Vellberga w wersji 3.1 można przyoszczędzić stówkę.
  18. Dokładnie to samo miałam napisać, głównie o bagażnikach :D Co do 99 lat, to bym nie szalała z optymizmem. Jakkolwiek zakładając, że łańcuch będzie nasmarowany, nie będziecie jeździć siłowo, głównie w warunkach suchych i w takich też przechowywać Wasze jednoślady, a do tego nie spasiecie się do setki, jestem gotowa zaryzykować, że prędzej przestaniecie mieć ochotę na te rowery patrzeć i zapragniecie jakiejś odmiany, niż cokolwiek się popsuje ;)
  19. Jeśli las i pagórki, to nie lepszy byłby cross? Będzie miał lepszy napęd i wygodniejszą geometrię, a w tej cenie to o tyle istotne, że MTB będzie de facto nim tylko z nazwy. Do 1500zł najlepsze opcje to: Kands, Lazaro, Spartacus i ostatnie odkrycie sezonu - Vellberg. W przypadku Meridy, Krossa czy Rometa zapłacicie głównie za naklejkę z napisem na ramie.
  20. W większości też tak wolę serwisować, ale regulacja lub smarowanie napędu w ten sposób odpada. I właśnie po to zakupiłam taki wynalazek:
  21. Chcąc mieć taki, żeby się nie rozpadł przy intensywnym użytkowaniu, trzeba by chyba zainwestować w jakiegoś Park Toola, czyli tak bliżej tysiąca niż setki. Prawda jest też taka, że według mnie nie przy każdej czynności serwisowej w ogóle opłaca się to całe tałatajstwo rozkładać, a i też nie do każdej się nadaje. Do przykładowego regulowania przerzutek więcej zachodu z montowaniem roweru na stojak niż potem samego regulowania ;) Z kolei koła zdejmuję i zakładam zawsze bardzo tradycyjnie, czyli z rowerem do góry nogami, bo wtedy mam pewność, że osie leżą równo w ramie. Natomiast co do niewystarczalności, pewne ograniczenia i taniość wychodzą, kiedy konieczne jest użycie siły - odkręcenie pedałów, suportu itp. Ale to chyba musiałby być taki uchwyt montowany w ścianę albo przynajmniej przykręcany do podłogi, bo to nie ma bata, aby było coś na tyle stabilnego, aby się nie poruszyć.
  22. Jak tylko masz gdzie go trzymać i rozkładać, polecam :) Dotychczas szły jak świeże bułeczki - kiedy kupowałam go około rok temu, udało mi się dopiero w trzecim (i ostatnim) Lidlu w Tarnowie dopaść. Nie jest to oczywiście profesjonalny sprzęt serwisowy, ale jeśli chodzi o stosunek jakości do ceny, nie ma sobie równych.
  23. Po pierwsze na Vellbergu/Lazaro komfort będzie większy niż na Tribanach, bo cross z natury ma wygodniejszą pozycję niż szosa. Po drugie komfort Tribana 500FB obawiam się, że jest jeszcze gorszy, bo to była stara wersja ramy (ta w setce jest już mniej sportowa, a bardziej endurance, ale i tak nie będzie to to samo, co cross). Po trzecie zakup klamek - żadne odkrycie - to kolejne dokładanie kasy. Tym samym w najlepszym razie wyjdzie rower za tyle samo, tylko z gorszym napędem, ale z barankiem. Dlatego właśnie pisałam, że to ma sens wyłącznie w przypadku parcia na taki typ kierownicy. Nie od dziś wiadomo, że przy podobnej klasie osprzętu szosa jest zawsze droższa niż każdy inny typ roweru. Do szosowej kierownicy trzeba się przyzwyczaić i tyle. Bo jeśli chodzi o ramę, te najnowsze wersje 100 i 500 są identyczne, tylko malowanie mają inne. Spuśćmy zasłonę milczenia i powróćmy do omawianych marek rowerów ;) Pisałam o tym bodajże w zeszłym tygodniu - kupowanie Krossa czy Meridy w tej cenie to kupowanie kiepskiego smartfona Samsunga za 400-500zł, bo jest to znana marka. Co w tej cenie ów napis gwarantuje? W zasadzie tylko jedno na pewno: wyższą cenę. Co poza tym? Gorszy osprzęt, podobną jakość ramy i... plus ileś do lansu na dzielni :P Jeśli więc ktoś tego potrzebuje, to nie ma co się zastanawiać. I na Toruney'u, i na Alivio da się zrobić wiele tysięcy kilometrów, a poczucie jest bardzo ważne. Vellberga nie ma gdzie zobaczyć, a gdzie można zobaczyć Tribana 500FB? Bo są dwa Tribany 500 (prócz kierownicy). Ten nowszy, będący nadal w sprzedaży, ma kwadratowe rury, mniej agresywną geometrię i jedynie baranka. Ten starszy, według moich obserwacji raczej wyprzedany, ma bardziej sportową geometrię, okrągłe rury oraz dwie wersje kierownic - baranka i płaską.
  24. Właściwie z grubsza to samo, co Vellberg (chyba tylko obręcze i widelec są inne, ale oba porównywalne). Tak więc weź ten, który Ci się wizualnie bardziej podoba :)
  25. Po delikatnym żwirze przejedziesz także i szosą, i holendrem. Moja koleżanka regularnie zasuwa po lesie rowerem miejskim, twierdząc, że na chory kręgosłup żaden inny rower się nie nadaje, a z lasu nie zrezygnuje ;) Mnie natomiast zdarzało się jeździć po różnych terenach Tribanem 500 na oponach 28 i nie jest to niewykonalne. Pytanie natomiast, na ile komfortowe. Triban 100 jest rowerem wielu kompromisów i to niektórych aż do bólu (głównie chyba manetka oraz jedynie 7 biegów, ciekawe też, jak się sprawuje po pierwszych tysiącach i ile jest do wymiany). Ja osobiście bym go nie chciała i było na tym forum kilka osób podzielających taką opinię. Według mnie do crossów za 1300zł się nie umywa, chyba że ktoś ma zwyczajnie parcie na baranka, to wtedy można rozważyć zakup. Natomiast jeśli chodzi o Tribana 500 FB, to nie wiem, gdzie jeszcze jest on do dostania, bo najpierw na stronie Decathlonu był ciągle niedostępny online i może jakiś jeden egzemplarz w Koziej Wólce (z tym, że nie na pewno, bo to, co jest na stronie, a stan faktyczny danego sklepu to dwie zupełnie różne rzeczy, o czym przekonałam się kilkakrotnie), a obecnie w ogóle zniknął.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...