Jaki rower kupić do 1000 złotych

Jak co roku, tak i w 2024 przygotowałem zestawienie polecanych rowerów do 1000 złotych. Nie będę ukrywał, że z roku na rok jest pod tym względem coraz trudniej. Dawno temu, gdy ktoś znajomy radził się mnie jaki rower kupić – odpowiadałem, że na solidny rower do rekreacyjnej jazdy trzeba wydać co najmniej tysiaka. Ale to było jakieś 20 lat temu :) Od tego czasu dużo się zmieniło i patrząc na katalogowe ceny, dziś powiedziałbym, że lepiej wydać bliżej dwóch tysięcy (minus wszystkie ewentualne zniżki).

Sytuację odrobinę poprawił spadek kursu dolara, zwiększyła się także dostępność części rowerowych. Nadal za tysiaka kupicie rower do totalnej rekreacji i okazjonalnego jeżdżenia, niemniej trochę łatwiej znaleźć coś, co mógłbym polecić w tym budżecie.

Gdzie kupić rower?

Poszukiwania roweru najlepiej zacząć od internetu (w końcu czytasz internetowego bloga :) Tutaj będzie największy wybór i najlepszy przegląd cen na rynku. Ja pierwsze kroki kieruję na Allegro oraz do porównywarki cen, gdzie w łatwy sposób można wybrać kilka rowerów i spisać ich ceny przed wizytą w sklepie stacjonarnym (choć o rower do tysiaka w fizycznym sklepie może być coraz trudniej). Podstawą jest przymierzenie się do roweru przed zakupem, tak aby dobrać odpowiedni rozmiar ramy. To naprawdę nie jest tak, że jeden rozmiar ramy będzie wygodny dla osoby o wzroście 160 cm i 200 cm.

Pamiętaj też, że rowery, które tutaj pokażę, kosztują do 1000 złotych według cen katalogowych. A kupując zwłaszcza poza sezonem, można liczyć na pewien rabat, choć na tej półce cenowej nie będzie on znaczny. Niemniej zachęcam do przeczytania kolejnej części cyklu, gdzie pokazuję rowery do 1500 złotych, być może uda Ci się znaleźć je taniej.

Na samym końcu tego wpisu znajdziesz rowery, które polecałem w poprzednich latach. A jeżeli masz pytanie – jaki rower kupić – serdecznie zapraszam do zadawania pytań na grupie na Facebooku lub na naszym rowerowym forum.

Rowery, których NIE MOGĘ polecić

Wszyscy dobrze wiemy, że na rynku dostępne są również nowe rowery z kategorii „do 700 złotych” (i nie myślę tu o dziecięcych). Z daleka wyglądają identycznie jak rowery za tysiąc, ale po bliższym przyjrzeniu się albo przejażdżce, okazuje się, że ich jakość jest adekwatna do bardzo niskiej ceny. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy ma fundusze i chęci by wydać na rower 1000 złotych czy więcej i szukają czegoś bardzo taniego. Z doświadczenia mojego oraz wielu moich czytelników dobrze Wam jednak radzę – pomyślcie nad czymś używanym w dobrym stanie. Jeżeli jeździsz tylko po przysłowiowe bułki do sklepu, to oczywiście kup rower jaki tylko chcesz. Ale jeżeli masz w planach jeździć trochę więcej i dalej, przygotuj więcej pieniędzy, dzięki czemu unikniesz sporego rozczarowania.

Rower full tani

Taki rower jak na zdjęciu powyżej, można kupić już za 800-900 złotych. Dwa amortyzatory, hamulce tarczowe na obu kołach, no i ten… rasowy wygląd ;) Wiecie, może dzieciaki się cieszą z takich rowerów, ale ja na ich miejscu wolałbym coś bez amortyzatorów i „tarczówek”, co będzie dużo lżejsze i przy okazji szybsze. Ale pal sześć dzieci – na takich wynalazkach jeżdżą też dorośli. Nie idźcie tą drogą. Tego typu rowery to najgorszy szajs, który wyjeżdża z fabryk. Są ciężkie, toporne, mają amortyzatory z gumy, a hamulce z papieru. W ironiczny i zabawny sposób opisał to Tomek Gadowski i to już lata temu.

Fajny materiał przygotował także Phil, który kupił tani rower „górski” i wybrał się nim na prawdziwą, górską trasę. Cóż, mam nadzieję, że ten film uświadomi Wam, że takie rowery nadają się tylko do rekreacyjnej jazdy (i tak naprawdę lepiej wybrać coś z prostszą i lżejszą konstrukcją).

Rower górski do 1000 złotych

Najwięksi producenci przenieśli się ze swoimi rowerami służącymi do rekreacyjnej jazdy „górskiej” do przedziału 2000 złotych oraz 2500 złotych. Musicie wiedzieć, że poniżej 1000 złotych nie kupi się nowego roweru, który będzie nadawał się do jazdy po górskich szlakach. Jeżeli nie wierzycie, wybierzcie się takim rowerem najpierw na jakąś mniejszą górkę. Są to rowery do bardzo rekreacyjnej jazdy, bez strachu, że się gdzieś zakopiecie po zjechaniu z asfaltu. I tak najlepiej je traktować. Pod mocną nogą (i przy większej wadze rowerzysty), szybko przestaną wystarczać.

Indiana X-Pulser 1.6 – ta Indiana to dość typowy przedstawiciel rowerów w tej cenie. Na plus można zapisać, że kupuje się go w dużej sieci handlowej, czyli nie powinno być problemów z ewidentnymi problemami gwarancyjnymi. Rower zbudowano na aluminiowej ramie, co pozwala utrzymać przyzwoitą, jak na tę cenę wagę (ok. 15 kg). Do tego mamy przerzutki Shimano Tourney, co zostało podkreślone w kilku miejscach w ofercie sprzedażowej. O korbie Cyclone, manetkach SunRun oraz wolnobiegu Spark jest już napisane tylko raz ;) Do tego mamy amortyzator Zoom, sklep opisuje go jako olejowo-powietrzny, ale to ewidentny błąd – jest to zwykły sprężynowo-elastomerowy uginacz, który nie ma ani oleju, ani powietrza (nie licząc tego atmosferycznego ;) Całość dopełniają szczękowe hamulce V-Brake marki Alhonga oraz koła o średnicy 26 cali.

To prosty rower do rekreacji, nie można od niego za wiele wymagać, ale cieszy fakt, że nie wsadzono tu na siłę hamulców tarczowych no-name, czy amortyzatora marki amortyzator (Zoom to niska półka, ale jednak leży na jakiejś półce, a nie pod nią :) Do niewymagającej rekreacji – taki rower wystarczy, choć naprawdę nie spodziewajcie się po nim fajerwerków. Aha, pod tą samą nazwą jest sprzedawany model o ok. 200 zł tańszy – 2 kilogramy cięższy na stalowej ramie, z niemarkowym amortyzatorem, przerzutkami Saiguan i innym osprzętem, którego nazwę ciężko wymówić. Za 800 zł to średnia oferta – zdecydowanie lepiej dołożyć do wersji na aluminiowej ramie.


Inne polecane rowery do 1000 złotych:
W internecie znalazłem sporo rowerów zbudowanych podobnie do wyżej pokazanej Indiany, ale z hamulcami tarczowymi, np. Maltrack Stripes. Rower na nawet ładnej (jak za te pieniądze) ramie i faktycznie z tarczówkami. Ale w opiniach o nim można przeczytać sporo narzekania na te hamulce (marki Hamulec). Można je co prawda wymienić, np. na przyzwoite Shimano MT200, ale razem z tarczami to wydatek minimum 200 złotych czyli 1/5 ceny całego roweru.

Szczerze? Naprawdę poszukałbym wyprzedaży trochę droższych rowerów. Za 1000 zł do kupienia jest np. Romet Rambler 6.1, „katalogowo” kosztujący 1700 zł (okej, ta cena jest przegięta, ale normalnie 1200-1300 zł kosztował). Tu sprzedający też chwali się osprzętem Shimano, ale poza przerzutkami, mamy także manetki, korbę i wolnobieg od tego japońskiego producenta. Rower nie jest przybajerzony, ale jak na tę cenę – wyposażony naprawdę przyzwoicie.

Rower szosowy do 1000 złotych

W 2024 nie kupicie nowego roweru szosowego za 1000 złotych. Nie kupicie nawet roweru, który szosowy udaje. Nawet jeżeli coś było dostępne, to już się sprzedało. Jeżeli szukacie taniego roweru szosowego, zajrzyjcie do rowerów do 2000 złotych.

Tani rower szosowy
Kiedyś poniżej tysiąca złotych do kupienia były takie „szosówki” z pokracznie zamontowanymi klamkami hamulcowymi

Rower crossowy, rower trekkingowy, rower fitnessowy do 1000 złotych

Rower crossowy to taki „odelżony” góral, do wygodnego przemieszczania się po asfalcie, z możliwością zjazdu na lekkie bezdroża. Natomiast rowery trekkingowe (turystyczne) są budową zbliżone do crossów, tylko mają bagażnik, błotniki i stopkę. Ale kupując crossa, można go w razie potrzeby przerobić na rower turystyczny. Rower fitnessowy w dużym uproszczeniu to rower crossowy, ale ze sztywnym widelcem, a nie amortyzatorem. To zmniejsza wagę i poprawia wrażenia z jazdy po asfalcie. Na blogu znajdziecie wpis, w którym staram się rozwiać dylemat czy lepiej kupić rower górski, crossowy czy trekkingowy.

Oferta rowerów tego typu trochę się poprawiła w ostatnim czasie, ale tak naprawdę rowery te nie różnią się zbytnio wyposażeniem od rowerów górskich, które pokazałem akapit wyżej. Aluminiowa (lub czasem stalowa) rama, hamulce V-Brake lub czasem papierowe atrapy hamulców tarczowych, napęd Shimano Tourney (znaczy się przerzutki, bo o reszcie trudno coś powiedzieć). W zasadzie kupując taki rower, patrzyłbym przede wszystkim na serwis gwarancyjny w pobliżu. I nie chodzi o to, że przy intensywnej eksploatacji, taki rower będzie częstym gościem na serwisie, ale przede wszystkim o to, że jeżeli wyjdą jakieś wady fabryczne, łatwiej będzie dochodzić swoich praw.

Na marginesie – ja wiem, że nawet przy rowerze za 1000 złotych sprzedającym trudno opanować się w pisaniu o „najwyższej klasy osprzęcie”. Ale dajcie spokój, robicie ludziom wodę z mózgu.

Kands CRS 500
Kands CRS 500

Pokazuję tego polskiego Kandsa jako przykład. Reszta rowerów z tej półki cenowej jest dość podobnie wyposażona. Na co nie spojrzycie za około 1000 zł – nie będzie się jakoś wiele różnić.

Rower miejski do 1000 złotych

Co ciekawe, ofert rowerów miejskich do 1000 złotych jest sporo, zwłaszcza porównując z innymi kategoriami rowerów. I bardzo dobrze, to rowery, które idealnie nadają się do spokojnego przemieszczania się po mieście, ale także na podmiejskie wycieczki po utwardzonej nawierzchni (lub przejezdnych gruntowych drogach). Pomyślałem, że wypiszę Wam, na co warto zwrócić uwagę, przy zakupie takiego roweru. Często w ofercie jednego producenta są dwa prawie że identyczne modele, różniące się kilkoma detalami i ceną. Do czego warto dopłacić, a do czego niekoniecznie?

Przerzutka zewnętrzna czy w piaście (planetarna)

Przerzutka ukryta w piaście wygląda moim zdaniem ładniej, rower staje się „czystszy” w formie. Jest też mniej obsługowa, ponieważ mamy tu mniej elementów zewnętrznych narażonych na zabrudzenia. Zazwyczaj przerzutki planetarne mają wbudowany hamulec torpedo (tzw. „w pedałach”) – nie każdy je lubi, ponieważ uniemożliwiają kręcenie pedałami do tyłu, gdy np. staniemy na skrzyżowaniu, ale samo hamowanie jest wygodne. Dużym plusem przerzutek planetarnych jest możliwość zmiany biegów na postoju. Jeżeli nie zmienicie biegu na lżejszy przed zatrzymaniem, spokojnie możecie to zrobić w każdej chwili, co przy zewnętrznej przerzutce nie jest zalecane.

Przerzutki w piaście, zwłaszcza w tym budżecie, mają dwie główne wady. Dostaniemy tu tylko trzy biegi, co może przeszkadzać przy stromych wzniesieniach; do tego czasami ciężko znaleźć odpowiedni bieg dla siebie (np. na „trójce” za ciężko, na „dwójce” za lekko), ale przy spokojnej jeździe nie jest to duży problem. Druga wada, to trochę trudniejsze zdjęcie tylnego koła, po prostu „w trasie” trzeba się z tym trochę więcej pobawić, niż w przypadku przerzutki zewnętrznej.

Liczba biegów

W tym budżecie dostaniemy jedno przełożenie albo trzy – w przypadku braku przerzutki zewnętrznej. Mając przerzutkę zewnętrzną, będzie to sześć albo siedem biegów. Jeżeli mieszkasz w pagórkowanym rejonie, raczej wybierz zewnętrzną przerzutkę (lub planetarną z 7 lub 8 biegami, ale to już nie w tej cenie), zwykle da Wam ona lżejsze przełożenia.

Jeżeli chodzi o rowery z jednym przełożeniem, to mimo, że kuszą niską ceną, warto taki rower wybrać tylko wtedy, gdy jeździ się po absolutnie płaskim terenie na krótkich dystansach. Wiem, że kiedyś nasze babcie tylko na takich rowerach jeździły (moja do dziś ma taką „Ukrainę”), ale warto szanować swoje kolana.

Koła 26 czy 28 cali

Najważniejszy jest rozmiar ramy roweru, który musi być dopasowany do naszego wzrostu i przekroku (odległości od kroku do ziemi). Rozmiar kół to dopiero druga kwestia, na którą trzeba spojrzeć. W przypadku rowerów miejskich koła 26 cali mogę polecić niższym osobom – poniżej 165 cm wzrostu. Rower będzie stabilniejszy, a odległość od siodełka do ziemi trochę mniejsza. Powyżej 175 cm postawiłbym na pewno na koła 28 cali, które lepiej się toczą, zwłaszcza na asfalcie. Przy wzroście 165-175 cm dobór wielkości kół pozostawiłbym osobistym preferencjom, byleby rozmiar ramy był dobry. Wzrost, który podałem, traktujcie orientacyjnie, a nie jako wyrocznię. To wy macie się dobrze czuć na swoim rowerze. Jeżeli przymierzając się w sklepie do roweru, coś wam nie pasuje, sprawdźcie rower z większą/mniejszą ramą lub kołami.

Amortyzator czy sztywny widelec

W tym przedziale cenowym nie liczcie na to, że amortyzator będzie cudem techniki (jeżeli w ogóle będzie). Zwykle jest to widelec marki „widelec amortyzowany”, a z racji tego, że jest droższy od sztywnego widelca, to albo cały rower też będzie droższy, albo co gorsza – będzie miał słabszy pozostały osprzęt. Większość rowerów miejskich, które można kupić do 1000 złotych jest wyposażona w sztywny widelec – i bardzo dobrze. Przecież na takim rowerze nie jeździ się po wyboistych terenach, nie skacze się na nim, ani nie ściga. Na mieszczuchu siedzi się w wygodnej, wyprostowanej pozycji, a nasz ciężar bardziej spoczywa na siodełku, niż na dłoniach – więc nie ma aż takiej potrzeby, by amortyzować przednie koło. Przy okazji rower ze sztywnym widelcem może być trochę lżejszy – docenicie to przy wnoszeniu go po schodach.

Rama aluminiowa czy stalowa

Mówi się, że stalowa rama lepiej tłumi drgania, co przydaje się podczas jazdy po nierównościach. Nie jestem przekonany czy w tym przedziale cenowym będzie to AŻ tak odczuwalna przewaga nad ramą aluminiową. Za to stalowa rama będzie cięższa od aluminiowej, co (powtórzę się) odczujecie najbardziej przy wnoszeniu roweru po schodach. Podczas spokojnej jazdy nie ma to aż takiego znaczenia. W takim razie czy warto patrzeć na materiał z którego wykonano ramę? Jeżeli obok siebie stoją dwa rowery tego samego producenta, tylko jeden kosztuje np. 200 złotych więcej, ale ma aluminiową ramę, zważcie oba rowery w jednej ręce (tak najczęściej nosi się rower) – i sami zdecydujcie czy warto dopłacić.

Rower, który pokażę Wam tutaj, to tylko przykład. Jest ich więcej i szczerze mówiąc – często nie różnią się od siebie zbyt mocno, może poza wyglądem.

Rower miejski do 1000

Indiana Moena – rower ten występuje w kilku wersjach wyposażenia i oczywiście w wielu kolorach. Za ok. 1000 zł kupimy wersję Moena S3B z trzybiegową piastą planetarną lub S7B z siedmiobiegową przerzutką zewnętrzną. Modele poniżej 1000 zł zbudowano na stalowej ramie (droższe są aluminiowe) i sztywnym widelcu. Producent podaje, że taki rower waży ok. 17 kg, choć jeżeli to dla ciebie istotne – warto to zweryfikować przed zakupem. Za hamowanie odpowiadają hamulce szczękowe V-Brake lub w przypadku roweru z przerzutką planetarną – z tyłu będziemy mieli „hamulec w pedałach”. Nie ma tutaj dynama napędzającego lampki w przednim kole, ale nie ma go w żadnych z rowerów z tej półki cenowej. Mamy za to bagażnik, błotniki, stopkę oraz możliwość zakupu roweru z koszem na kierownicy.

Inne rowery miejskie do 1000 złotych znajdziecie tutaj.

 

Jeżeli macie pytania, jaki rower kupić, bardzo zachęcam do zadawania pytań na rowerowym forum lub na grupie na Facebooku.

 

Wszystkie wpisy z cyklu „Jaki rower kupić do…?”:

1. Rowery do 1000 złotych

2. Rowery do 1500 złotych

3. Rowery do 2000 złotych

4. Rowery do 2500 złotych

5. Rowery do 3000 złotych

6. Rowery do 4000 złotych

7. Rowery do 5000 złotych

8. Rowery elektryczne do 5000 złotych

 

Poniżej znajdziecie rowery, które polecałem w poprzednich latach (część z nich jest jeszcze dostępna w sklepach na wyprzedażach).

Polecane rowery 2023

Rower górski do 1000 złotych (2023)

Rower górski do 1000 zł

Cone K260 – sporo rowerów tego typu znajdziecie na Allegro. Są też wariacje z przednim hamulcem tarczowym (często z gorszym pozostałym osprzętem), którego główną zaletą jest fakt, że można go na upartego wymienić kiedyś na coś lepszego. W tym konkretnym przypadku dostajemy aluminiową ramę, amortyzator marki amortyzator oraz napęd częściowo zbudowany na osprzęcie Shimano Tourney (manetka, tylna przerzutka, wolnobieg). W ramach oszczędności pozbyto się przedniej przerzutki i choć sam uwielbiam napędy z jedną tarczą z przodu, tak tutaj będzie brakowało przełożeń na większe podjazdy. Potrzebna będzie albo mocna noga, albo pchanie roweru. Fajnie, że producent założył tu markowe opony CST, a całość uzupełniają szczękowe hamulce V-Brake. Brak podanej marki hamulców zwiastuje, że nie są dobrej jakości, ale na pewno będą lepsze pod kątem serwisowania od hamulców tarczowych z tej półki cenowej.

Nie będę się rozpisywać o innych rowerach z tego przedziału cenowego. Są one do siebie zwykle bardzo podobne – napęd oparty o Shimano Tourney (lub tani, chiński osprzęt), opony 26″, jakiś bardzo prosty amortyzator, hamulce szczękowe V-Brake lub bardzo tanie tarczowe. Ot, proste rowery do rekreacyjnych przejażdżek i miłego spędzania czasu. Przykładem jest np. Indiana X-Pulser 1.6.

Rower szosowy do 1000 złotych (2023)

W 2023 nie kupicie nowego roweru szosowego za 1000 złotych. Nie kupicie nawet roweru, który szosowy udaje. Nawet jeżeli coś było dostępne, to już się sprzedało. Jeżeli szukacie taniego roweru szosowego, zajrzyjcie do rowerów do 2000 złotych.

Tani rower szosowy
Ustawienie kierownicy i klamek hamulcowych w ten sposób to dobry żart

Rower crossowy, rower fitnessowy, rower trekkingowy do 1000 złotych (2023)

Licorne Bike Life-M – kolejny rower egzotycznej marki, w zasadzie bardzo podobny do opisywanego wyżej górala, z tą różnicą, że posiada przednią przerzutkę Shimano (aby nie podnosić kosztów rama jest stalowa), a sprzedawca na Allegro niezbyt hojnie opisał resztę wyposażenia. Ot, zwykły pomykacz do niezbyt intensywnej eksploatacji.

I reszta rowerów z tej półki cenowej wygląda podobnie. Znalazłem nawet fitnessa, czyli rower ze sztywnym widelcem i prostą kierownicą (Mach City), da się także wypatrzeć rower trekkingowy czyli z bagażnikiem i błotnikami, np. Olpran Mercury.

Rower miejski do 1000 złotych (2023)

Maltrack Dreamer w cenie poniżej tysiąca złotych dostajemy stalową ramę oraz sztywny widelec, a rower stoi na kołach o średnicy 28 cali i całkiem szerokich oponach, zapewniających stabilność podczas jazdy. Do dyspozycji dostajemy sześciobiegową, zewnętrzną przerzutkę Shimano Tourney. Za hamowanie na obu kołach odpowiadają hamulce szczękowe V-Brake. Nie ma tutaj dynama (napędzającego lampki) w przednim kole, ale nie ma go w żadnych z rowerów z tej półki cenowej. Mamy za to bagażnik, błotniki, stopkę oraz kosz na kierownicy.

Inne rowery miejskie do 1000 złotych znajdziecie tutaj.

(Składaki): Atala Green Bay

 

Polecane rowery 2022

Rower górski do 1000 złotych (2022)

Rower górski do 1000 złotych

Rockrider ST 50 – to propozycja z sieci sklepów Decathlon. Rower zbudowano na aluminiowej ramie z szybko opadającą górną rurką ramy, co daje większe bezpieczeństwo w razie ew. upadku (nie każdy producent rowerów MTB to rozumie). Amortyzator to prosty, ale markowy Suntour o skoku 80 mm. A przynajmniej tak wynika ze zdjęcia, ponieważ sklep nie podaje jego marki w opisie. Napęd zbudowano na mieszance podzespołów Shimano i Microshift, do dyspozycji dostajemy trzy przełożenia z przodu i siedem z tyłu. Zamontowany wolnobieg (nie kaseta, jak podają na stronie) o zakresie 14-28 z korbą 42/32/22 dadzą rozpędzić się do 35-40 km/h, ale lekkie przełożenia nie są zbyt lekkie. Na duże podjazdy potrzebna będzie mocniejsza noga. Plus dla Decathlonu za podkreślanie, że rower nie nadaje się do cross country, all-mountain czy enduro (czyli prawdziwej jazdy w terenie).

Pozostałe rowery górskie do 1000 zł, na które warto zwrócić uwagę: Maltrack 26. Mocno rozważyłbym także rower Kross Hexagon 26 – jego cena tylko nieznacznie przekracza 1000 zł.

Rower szosowy do 1000 złotych (2022)

W tej cenie to nierealna sprawa.

Tani rower szosowy
Ustawienie kierownicy i klamek hamulcowych w ten sposób to dobry żart

Rower crossowy, rower fitnessowy, rower trekkingowy do 1000 złotych (2022)

Riverside 100 – i znów rower z Decatlonu. Mamy tu stalową, uniwersalną ramę, niestety tylko w dwóch rozmiarach. Fajnie, że producent na siłę nie wpychał tu przedniej przerzutki, jednak zupełnie nie rozumiem montażu tarczy z 38. zębami z przodu. Pozwoli się to rozpędzić do 30-35 km/h, czyli nieźle jak na rekreacyjny rower, ale najlżejsze przełożenie przypomina to z wyczynowych rowerów szosowych. Jeżeli nie planujecie większych podjazdów – to wystarczy. Ale na bardziej strome wzniesienia będzie trzeba pomyśleć o zmianie korby. Rower stoi na kołach 28 cali o sporej szerokości opon 47 mm co zapewni stabilność i większy komfort jazdy po nierównościach. Za hamowanie odpowiadają oczywiście szczękowe V-Brake i bardzo dobrze, wpychanie tu na siłę tarczówek nie ma sensu.

Kands Galileo – cóż, ten trekkingowy rower marki Kands ma na drugie imię kompromis. Za 1000 złotych ciężko wymagać od rower wyposażonego w bagażnik, lampki, stopkę i błotniki, by na jego pokładzie znalazły się same markowe części. Za to mamy tu piasty no-name, hamulce Saccon, wolnobieg Power czy przednią przerzutkę Power Index. Mówią wam coś te nazwy? Bo mi niestety nic :) Podkreślam ten fakt tylko dlatego, żeby nikt się od takiego roweru nie spodziewał cudów. Na plus może działać pozbycie się amortyzatora (co trochę obniżyło wagę roweru) czy markowe opony CST. Galileo to prosty rower na krótkie wycieczki i do tego będzie się nadawał nawet nieźle.

Inne rowery trekkingowe na które warto zwrócić uwagę: Hurtex Torresstr, German Trekking

Rower miejski do 1000 złotych (2022)

Maltrack Dreamer mamy tu stalową ramę oraz sztywny widelec, a rower stoi na kołach o średnicy 28 cali i dość szerokich oponach, zapewniających stabilność podczas jazdy. Do dyspozycji dostajemy sześciobiegową, zewnętrzną przerzutkę Shimano Tourney. Za hamowanie na obu kołach odpowiadają hamulce szczękowe V-Brake. Nie ma tutaj dynama (napędzającego lampki) w przednim kole, jak we wszystkich rowerach z tej półki cenowej. Mamy za to bagażnik, błotniki, stopkę oraz przedni kosz.

Inne rowery miejskie do 1000 złotych znajdziecie tutaj.

(Składaki): B’Twin Oxylane 100

Polecane rowery 2021

Rower górski do 1000 złotych (2021)

Rower górski do 1000 złotych

Rockrider ST 50 – to propozycja z sieci sklepów Decathlon. Rower zbudowano na aluminiowej ramie z szybko opadającą górną rurką ramy, co daje dużo większe bezpieczeństwo podczas jazdy po nierównościach (nie każdy producent rowerów MTB tego typu to rozumie). Amortyzator to prosty, ale markowy Suntour o skoku 80 mm. A przynajmniej tak wynika ze zdjęcia, ponieważ sklep nie podaje jego marki w opisie. Napęd zbudowano na mieszance podzespołów Shimano i Microshift, do dyspozycji dostajemy trzy przełożenia z przodu i siedem z tyłu. Zamontowany wolnobieg o zakresie 14-28 z korbą 42/32/22 dadzą rozpędzić się do 35-40 km/h, ale lekkie przełożenia nie są zbyt lekkie. Na duże podjazdy potrzebna będzie mocniejsza noga. Plus dla Decathlonu za podkreślanie, że rower nie nadaje się do cross country, all-mountain czy enduro (czyli prawdziwej jazdy w terenie).

Pozostałe rowery górskie do 1000 zł, na które warto zwrócić uwagę: Maltrack 26, Arkus Pace S 6.1

Rower szosowy do 1000 złotych (2021)

W 2021 w zasadzie nie kupicie nowego roweru szosowego za 1000 złotych. Nie kupicie nawet roweru, który szosowy udaje. Nawet jeżeli coś było dostępne, to już się sprzedało. Jeżeli szukacie taniego roweru szosowego, zajrzyjcie do rowerów do 1500 złotych.

Tani rower szosowy
Ustawienie kierownicy i klamek hamulcowych w tym rowerze to jest jakiś dramat

Rower crossowy, rower fitnessowy, rower trekkingowy do 1000 złotych (2021)

B’Twin Riverside 120 – i znów rower z Decatlonu. Niemniej to nie jest tak, że jest on dostępny w każdym ich sklepie, też trzeba na niego zapolować. Mamy tu stalową, uniwersalną ramę w trzech rozmiarach. Fajnie, że producent na siłę nie wpychał tu przedniej przerzutki, jednak zupełnie nie rozumiem wciskania na siłę tarczy 36 z przodu. Pozwoli to się nawet fajnie rozpędzić, jak na taki rekreacyjny rower, ale najlżejsze przełożenie przypomina to z rowerów szosowych. Jeżeli nie planujecie większych podjazdów – to wystarczy. Na bardziej strome wzniesienia będzie trzeba pomyśleć o przyszłościowej zmianie korby. Rower stoi na kołach 28 cali o uniwersalnej szerokości opon 38 mm, za hamowanie odpowiadają oczywiście szczękowe V-Brake i bardzo dobrze, wpychanie tu na siłę tarczówek nie ma sensu.

Indiana X-Road 1.0 – cóż, ten trekkingowy rower marki Indiana ma na drugie imię kompromis. Za 900 złotych ciężko wymagać od rower wyposażonego w bagażnik, lampki, stopkę, błotniki i osłonę łańcucha, by na jego pokładzie znalazły się same markowe części. Za to mamy tu piasty Chin Haur, hamulce Logan, wolnobieg Spark czy przerzutkę Saiguan. Mówią wam coś te nazwy? Bo mi niestety nic :) Podkreślam ten fakt tylko dlatego, żeby nikt się od takiego roweru nie spodziewał cudów. To prosty rower na krótkie wycieczki i do tego będzie się nadawał nawet nieźle, jeżeli koniecznie chcecie mieć nowy rower i nie możecie wydać na niego więcej.

Rower miejski do 1000 złotych (2021)

Indiana Moena S3B mamy tu stalową ramę oraz sztywny widelec, a rower stoi na kołach o średnicy 28 cali i dość szerokich oponach, zapewniających stabilność podczas jazdy. Do dyspozycji dostajemy trzybiegową przerzutkę planetarną Shimano Nexus z wbudowanym hamulcem „w pedałach” czyli torpedo. Za hamowanie przedniego koła odpowiada hamulec szczękowy. Nie ma tutaj dynama w przednim kole, ale za to pojawił się miły dodatek czyli lampki na baterie – plus za postawienie na bezpieczeństwo.

Arkus Urbano – choć składane rowery kojarzą się u nas z modelem Wigry, to nie tylko Romet je produkuje. W Arkusie Urbano dostajemy 6 biegów i zewnętrzną tylną przerzutkę, 20. calowe koła i przydające się w mieście oraz poza nim – błotniki, lampki oraz bagażnik. Rower nie jest lekki, jak na takiego malucha, ponieważ waży ponad 14 kilogramów. Jedną z przyczyn jest tu stalowa rama, ale nie zapominajcie o cenie – to rower za tysiąc złotych.

Rowerów miejskich do 1000 zł na które warto spojrzeć, jest więcej: B’Twin Elops 100, Goetze 3B, Indiana Impala, Indiana Perla, Dallas Bike City, Vellberg Havana, CTM Sandra, Goodman Strada 8.1

(Składaki): B’Twin Oxylane/Tilt 100

 

Polecane rowery z rocznika 2020

Rower górski do 1000 złotych (2020)

Rower górski do 1000 zł

Arkus Trace R9 – Arkus to polska marka rowerów, której właścicielem jest Romet. Rama w modelu R9 przypomina stylistycznie niektóre modele Mustang z oferty Rometa. Rower stoi na kołach 29 cali, a napęd oparto o najprostszą grupę Shimano Tourney (jak w większości rowerów z tej półki cenowej). Jaśniejszym punktem jest amortyzator Suntour XCE, gdzie konkurencja wkłada albo niższy model M3010 (więcej o modelach amortyzatorów Suntour), albo jakieś no-name. R9 wyposażony jest w mechaniczne hamulce tarczowe nieznanego producenta, nie wróżę im wytrzymałości, ale jeżeli kiedyś padną, zawsze można je niedużym kosztem wymienić, na przykład na hydrauliczne hamulce Shimano BR-MT200, które kosztują 75-80 złotych (zacisk + klamka na jedno koło).

Pozostałe rowery górskie do 1000 zł, na które warto zwrócić uwagę: Goetze Mahavan, Folta Galdo, CTM Axon, Indiana X-Pulser 1.6, Kross Hexagon 26, Rockrider ST 100, Rayon Stacato, Kands Stranger.

Rower szosowy do 1000 złotych (2020)

Cóż, z nowymi rowerami szosowymi w tym przedziale cenowym jest spory problem. Pisałem o tym tutaj: Dlaczego rowery szosowe są drogie? Nie tak łatwo jest znaleźć coś nowego w tej cenie. Przyjrzałem się różnym ofertom i pełnoprawny (z klamkomanetkami), niedrogi rower szosowy, można kupić za minimum 2000 złotych (i to na wyprzedaży rocznika). Z mniejszym budżetem lepiej poszukać czegoś używanego lub zgodzić się na pewne kompromisy.

Tani rower szosowy

W sklepach i na Allegro znajdziecie takie rowery jak KS Cycling Piccadilly/Euphoria czy B’Twin Triban 100 (nieaktualne, na razie dostępny jest ciut lepszy model Triban RC 100 za 1200 zł).

Cechą tych rowerów jest brak klamkomanetek, czyli czegoś co rowery szosowe mają od lat. Dzięki nim nie trzeba odrywać rąk od klamek hamulcowych, aby zmienić bieg. Natomiast w tych rowerach manetki do zmiany biegów znajdują się na wypłaszczeniu kierownicy tuż przy mostku, albo na samym mostku. Do tego niektóre rowery mają długą kierownicę, co wymusi bardzo pochyloną pozycję i utrudni dostęp do manetek podczas jazdy.

Oczywiście można zdjąć fabryczne klamki oraz manetki i je sprzedać. I założyć klamkomanetki Shimano Tourney, jeżeli komuś będą zwykłe manetki przeszkadzać. Tylko w takim przypadku zaczynamy zbliżać się do rowerów fabrycznie już wyposażonych w klamkomanetki i trochę bardziej przypominających współczesne konstrukcje.

B'Twin Triban 100

Z tych rowerów, które wymieniłem wyżej, najlepiej moim zdaniem wygląda Triban 100 z Decathlonu. Niestety też ma manetkę na kierownicy, zamiast klamkomanetki. Ale posiada wygodną geometrię ramy i opony o szerokości 32 mm (oraz możliwość założenia nawet ciut szerszych). Jest to tak w zasadzie rower gravelowy (tu znajdziesz mój test Tribana 100). Możliwość założenia szerszych opon i zamontowania bagażnika sprawia, że rower jest bardzo wszechstronny. To, że ma napęd 1×7 nie daje dużej uniwersalności, zwłaszcza jeżeli chodzi o jazdę po górach, ale z drugiej strony, bardzo upraszcza jego obsługę.

Rower crossowy, rower fitnessowy, rower trekkingowy do 1000 złotych

 

Kands STV 900 – aluminiowa rama, amortyzator Suntour M-3010 o skoku 50 mm, wygodna pozycja za kierownicą, napęd oparty w dużej mierze o Shimano Tourney (+ tylna przerzutka Shimano Altus). Duży plus za zastosowanie 7-rzędowej kasety, a nie wolnobiegu, cenowo nie ma żadnej różnicy, a jednak kasety są po prostu solidniejsze.Kands STV 700 – ten Kands jest bardzo podobny do modelu STV 900, który opisywałem wyżej. Jedynie zamiast amortyzatora ma sztywny, stalowy widelec, co przenosi go z kategorii cross do fitness :) Do tego niestety ma wolnobieg zamiast kasety i niższy model tylnej przerzutki, ale jest ok. 250 złotych tańszy, więc można mu to wybaczyć. Żeby nie pokazywać go po raz trzeci ;) dodam, że jest dostępny także w wersji trekkingowej, czyli z bagażnikiem i błotnikami – znajdziecie go jako Kands Galileo.

B'Twin Riverside 120

B’Twin Riverside 120 – to kolejny rower z Decathlonu reprezentujący grupę, która ma jedną tarczę z przodu. Bardzo lubię takie rowery, ponieważ można skupić się na jeździe i nie martwić się o poprawne ustawienie łańcucha. Z tyłu znajdziemy 8. rzędową kasetę (duży plus za to, że nie jest to wolnobieg!) o rozstawie 11-34, co z tarczą 36 na korbie daje przyzwoicie lekkie przełożenie (choć o bardzo stromych podjazdach lepiej zapomnieć), ale także pozwala na rozpędzenie się do 35-40 km/h. Poza tym stalowa rama i widelec, wygodna pozycja za kierownicą i koła 28 cali. Dostępny jest jeszcze tańszy o 200 złotych model Riverside 100, ale jest on bardzo ubogo wyposażony i nadaje się jedynie do najprostszych zastosowań.

B'Twin Triban 100 FB

B’Twin Triban 100 FB – jest to bliźniaczy rower do pokazywanego wcześniej modelu szosowo-uniwersalnego, tym razem w wersji z prostą kierownicą. Na całe szczęście Decathlon zamontował tu normalną manetkę klasy Shimano Altus, choć z tyłu nadal mamy 7-rzędowy wolnobieg (szkoda, że nie kasetę). Rowery różnią się też doborem wielkości zębatek (w modelu z prostą kierownicą są ciaśniej zestopniowane) – niestety tutaj także nie dostajemy wybitnie lekkich przełożeń (44-28 szału nie robi), więc uważałbym z wyjazdami w góry z tak zestawionym napędem :)

Folta Aves – prosty, trekkingowy rower na stalowej rami i ze sztywnym widelcem (tak jak pisałem wcześniej – na tej półce cenowej to w bardziej zaleta niż wada). Do tego trekkingowy zestaw – bagażnik, stopka, błotniki oraz oświetlenie. Poza tym mamy tutaj regulowany wspornik kierownicy, który pozwoli dopasować pozycję za kierownicą do naszych preferencji.

 

Inne rowery trekkingowe oraz crossowe do 1000 złotych: Arkus Touring M1, Goetze Gemini, Arkus Touring D1 (cross).

 

Rower miejski do 1000 złotych (2020)

Folta Sedona Retro – Folta w tym modelu postawiła (jak sama nazwa wskazuje) na tradycyjną, klasyczną linię. Mamy tu stalową ramę oraz sztywny widelec, a rower stoi na kołach o średnicy 28 cali i oponach marki CST. Do dyspozycji dostajemy trzybiegową przerzutkę planetarną Shimano Nexus, a po braku hamulca szczękowego z tyłu wnioskuję, że piasta ma „hamulec w pedałach” czyli torpedo. Nie ma tutaj dynama w przednim kole, ale za to pojawił się miły dodatek czyli lampki na baterie – plus za postawienie na bezpieczeństwo.

B’Twin Tilt 120 – choć składane rowery kojarzą się u nas z modelem Wigry, to nie tylko Romet je robi. Także Decathlon spróbował sił na tym ciekawym rynku rowerów. Tilt 120 to jeden z niższych modeli składaków (jest jeszcze jeden model niżej – Tilt 100 i kilka wyżej), dlatego niestety nie jest zbyt lekki i waży ponad 14 kilogramów. W tym modelu dostajemy 6 biegów i zewnętrzną tylną przerzutkę, 20. calowe koła, składane pedały i przydające się w mieście błotniki oraz lampki.

 

Rowerów miejskich do 1000 zł, na które warto spojrzeć, jest więcej: Indiana Belle, Dawstar Sekvana, Kands Opera, Majdller Wave 8.3, Vellberg Havanaex, Goetze Mood, CTM Olivia 1.0.

(Składaki): Arkus Urbano, Saveno Swift, Cinzia Firenze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

570 komentarzy

  • Co powiesz o tym sprzęcie?
    Ogień na pepper

    https://www.pepper.pl/promocje/rower-po-bulki-serious-rockville-20-lite-823122

  • Co Ty masz ciągle z tym krytykowaniem tanich amortyzatorów ? Bo widelec sztywny lepszy i lżejszy ? Jeżdżę tzw góralem często po mieście a miasto to nie tylko równa jezdnia ! To Także nierówne chodniki, krawężniki, wyboiste pobocza, parki ! I taki amor ze słabym 80 mm ugięciem jaki mam świetnie się sprawuje w mieście ! Ja nie muszę się w mieście ścigać, więc nie liczę każdego grama żeby mój rower śmigał pośród aut i ludzi ! Po co te ciągłe oczywiste oczywistości że sztywny widelec jest lżejszy od amortyzatora ? Jeżeli ktoś zdecydowanie większą część jazdy na rowerze uprawia w mieście czy to na tzw góralu czy jakimś turystycznym rowerze to taki nawet najsłabszy amor (bo po co komu amor powietrzny w mieście ?) jest dobry dla komfortu jazdy !

    • Hej,
      jesteśmy we wpisie o rowerach do 1000 złotych. Tu znalezienie roweru z najprostszym amortyzatorem marki Suntour nie jest takie częste, zwykle są to bezmarkowe buble. Dlaczego buble? Bo bardzo szybko przestają działać i zaczynają zachowywać się prawie jak sztywne widelce.
      Dlaczego tak piszę? Bo miałem kilka rowerów z takimi atrapami amortyzatorów i naprawdę nie wymagałem od nich niczego, jak tylko odrobiny komfortu na nierównym asfalcie czy niziutkim krawężniku. I one to nawet dają, ale niezbyt długo.

      PS Lżejszy o 1,5-2 kilogramy rower łatwiej wnieść po schodach.

      • Łukaszu , Ty przy omawianiu rowerów droższych niż 1000 zł (czy ogólnych tekstach o osprzęcie ) także piszesz o tym ze lepiej mieć sztywny widelec niż tani amor ze sprężynami (nawet Suntura ) ! Czytam twoje teksty od kilku lat ! Tak, tutaj do 1000 zł nie znajdzie sie Santura ! Ja jednak polecam każdemu kto ma tzw górala i jeżdzi także w mieście nawet najprostszego Santura ze sprężyną ! 1,5 kg to niewiele a ludzie jeżdżący na rowerach to przecież ludzie wysportowani (mam nadzieję!?) ;-) i wniesienie roweru (jeżeli ktoś nie ma piwnicy np.) nawet na 3 piętro nie musi być ogromnym problemem ! Także jak kto woli !

        • Hmmm… musiałbym sam siebie poczytać, żeby przypomnieć sobie te teksty. Niemniej jeżeli już, to zachęcam do rozważenia opcji sztywnego widelca, nie skreślam amortyzatorów.

          Choć nadal skreślam bardzo, bardzo tanie amortyzatory no-name, które zwykle od początku NIE DZIAŁAJĄ! I nie chodzi o to, że nie działają tak dobrze jak markowe modele. One po prostu NIE DZIAŁAJĄ. To są atrapy amortyzatorów, które koło takiego taniutkiego Suntoura XCE za 190 złotych nawet nie leżały.

          PS Nie ma co się spierać i tak wybór rowerów ze sztywnym widelcem, zwłaszcza w niższych przedziałach cenowych – jest niewielki.

  • Warto kupić taki rower? Niestety zupełnie się nie znam

    https://www.olx.pl/d/oferta/rower-damka-kands-28-cross-line-1100-super-stan-CID767-IDKPkvi.html?isPreviewActive=0&sliderIndex=1

    • Hej,
      patrząc na to, ze ten rower kosztuje obecnie ok. 1500 złotych jako nowy, to cena 800 zł (do negocjacji) wydaje się być ciekawą propozycją. Sam rower jest w porządku, wyposażenie jak na taką cenę jest dobre, a Kands to polska marka znana już od kilku ładnych lat.

      • Cześć :)

        Ja kupiłem w 2020 roku rower Kross Level A2 2015 za 750 zł. Rozmiarowo idealny na mnie. Więc trzeba szukać i przeglądać OLX, Allegro czy Facebook’a i się znajdzie. Najważniejsze żeby go zobaczyć na żywo, przejechać się nim, ustwief wszytko pod siebie i się cieszyć zakupem.

  • Do podanej kwoty jest ciężko kupić coś dobrego

    Sądze że warto rozważyć dołożenia parę złotych i kupienie czegoś lepszego

  • Po pierwsze – szacunek i podziw, że ta strona wciąż się rozwija i aktualizuje. Po drugie – zasugerowałam się tuta rekomendacjami i niestety muszę powiedzieć, że jestem zawiedziona jakością roweru miejskiego marki Dallas. Widelec przyszedł odkształcony, więc miałam dobry pretekst żeby towar zwrócić, bo całość prezentowała się dosyć tandetnie, naklejka z logo trzymała „na słowo daję”, opony efekciarskie niebieskie, ale jakościowo nie robiły dobrego wrażenia. Niesmak mi został, chciałam wspomóc lokalny rynek, ale ta firma niestety się zdyskwalifikowała w moim prywatnym rankingu. Odesłałam z ulgą i czekam teraz na Krossa, który żeby zmieścić się w tym progu cenowym, musiał być już modelem sprzed kilku lat i pozbawionym przerzutek, ale wolę mieć coś prostego, a porządnego (mam nadzieję!). Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wszystkie wskazówki, dużo się tutaj uczę.

    • Cześć,
      dzięki za miłe słowa :)

      Jeżeli chodzi o rowery do 1000 złotych, to niestety nie można się spodziewać, że będą one jakościowo wybitne. Jasne, nie powinny przychodzić uszkodzone, to już kwestia reklamacji. Niemniej osoby trochę bardziej wymagające i jeżdżące trochę więcej muszą spojrzeć na wyższy pułap cenowy albo zainteresować się rowerami używanymi.

  • Dzień dobry.
    Czy wie Pan cokolwiek o rowerach firmy Unity? Zastanawiam się nad jednym z ich modeli miejskich, konkretnie Unity Mosca.

    Cena katalogowa jest podana jako 1249 zł, ale ta zniżka o 47% wydaje się zbyt dobra na prawdziwą. Czy to jakiś przekręt, czy to rzeczywiście rower o jakości z przedziału cenowego do 1500zł?

    Przy okazji, ma Pan bardzo fajną stronę. Pozdrawiam!

    • Cześć,
      nie znam tej marki rowerów, nie wiem czy to nie są przypadkiem rowery skręcane na zlecenie właśnie sklepu Centrum Rowerowe. 650 zł to uczciwa cena za rower z trzybiegową piastą i na stalowej ramie. Nie oczekiwałbym od takiego roweru cudów, to prosty, miejski pomykacz po bułki do sklepu i na krótką przejażdżkę od czasu do czasu.