jajacek Opublikowano Wtorek o 20:27 Udostępnij Opublikowano Wtorek o 20:27 Jak tam Wasz sezon? Zrealizowaliście założenia o ile jakieś mieliście? Kogo mamy w tej grupie wiekowej oprócz mnie? @Pepe75 @Greg29 @liftlodz @tmax Ja planowałem wrócić w miarę do formy po paru latach problemów zdrowotnych. Udało się to częściowo. Waga przez większość roku 85-86 a w ostatnich dniach 87. Chciałem dojść do 82-83. Zabrakło samozaparcia. Jeśli chodzi i cele dotyczące jazdy na rowerze to chęci były takie: 100 km, z tego 80 pętla testowa ze średnią 30 we trzech. To się nie udało. W ogóle to ze 3 czy 4 razy pojechaliśmy stówę. Regeneracja jest za słaba. Nie chce nam się już tak piłować bo potem jesteśmy dwa dni wycięci z życia. 70-80 km, z tego 50-60 testowe, nasza stała pętla ze średnią 30 we dwóch. Tu zrealizowaliśmy w nadmiarze. Dwa razy pojechaliśmy ze średnią 31. Parę razy powyżej 30. To cieszy. 70 km z tego 50 testowe ze średnią 30 samotnie. Zrobiłem tylko jedną próbę i pojechałem 29,2 i nie dokończyłem próby. Złapałem kichę a okazało się że w zapasie miałem dętkę ze zbyt krótkim wentylem. Pozostało koło ratunkowe w postaci telefonu do przyjaciela 🙂 Dystans roczny 10k km. Nie żebym jakoś się na to zaginał ale miałem nadzieję, że się uda. Już wiem że się nie uda i wrzucam na luz. Mam trochę ponad 7k km najechane. Za mało jeździłem w styczniu i w lutym. Potem miałem czerwiec wycięty przez grypę czy innego covida. Widzę że muszę dążyć do 40 godzin jazdy miesięcznie. Trochę miałem problemy z kręgosłupem lędźwiowym i kolanem, z więzadłem rzepki. Parę razy coś mnie pobolewały przyczepy achillesa. Muszę jak zimno rozgrzewać i smarować maścią lub olejkiem rozgrzewającym i uważać żeby nie naderwać. Zmiana korby w końcu w MTB parę dni temu. Zobaczymy czy pomoże na kolano. Kręgosłup się uspokoił. Ale muszę się wziąć za siłkę, która w tym roku nie istniała. Cele na 2026 podobne. 80 kg. 10k km. Dobrze by było wyjść na średnią co drugi dzień na rowerze, czyli ok. 180 jazd. Trochę dłuższe dystanse niż w tym roku. Błąd był taki, że jak okrutnie piździło to jeździliśmy w pętli, niepotrzebnie się katując pod wiatr. Dopiero parę dni temu pojechaliśmy sobie stówę z wiaterkiem wschodnim i powrót pociągiem. Bilet Kolei Mazowieckich z Sochaczewa do Warszawy to jakieś 12 zł. Więc nie majątek. 70 km, z tego 50 ze średnią 30 samotnie. No i może 32 we 2-3 czy trzech na naszej pętli testowej. 10 lat temu jeździliśmy 100 km ze średnią 32 we dwóch. Fajnie byłoby wrócić z formą w pobliże tego. No i może start na MTB w Memoriale Bercika jak będzie waga i noga. Źle się odżywiałem w czasie jazdy w pierwszej połowie roku. Za mało jadłem węglowodanów przed jazdą i w czasie jazdy i miałem spadki energii. To do poprawy. Więcej jazd muszę zrobić typu FatMax. A mniej piłować na średnią. Tak wyglądałem do końca sierpnia. We wrześniu 38h. Odnośnik do komentarza
liftlodz Opublikowano Środa o 04:18 Udostępnij Opublikowano Środa o 04:18 No to też napiszę, chociaż nie tak długo jak Jacek.Kilogramy - chciałem zejść do 92 kg , brakuje mi 5 kg i do końca roku powinno się udać. Dystans - chciałem przejechać 10 tys km i się nie uda z przyczyn niezależnych ode mnie, wypadły mi w tym roku 2 miesiące jazdy z powodu kontuzji i ... własnej głupoty.Wnuk - cel zrealizowany, mój 9 latek przejechał w tym roku trasę ponad 70 km, a dokładnie 75 km.100 km + - w tym roku 6 takich tras, a będą jeszcze 2.Jeżdżę w 99 % sam, nie zwracam większej uwagi na średnią prędkość.Starty - zimowa 100 po Łodzi - zrealizowanaPolonika na odbudowanym od podstaw własnoręcznie rowerze (Alan Carbonio R 303) - zrealizowany Odnośnik do komentarza
liftlodz Opublikowano Środa o 07:42 Udostępnij Opublikowano Środa o 07:42 Zapomniałem napisać cele na 202610.000 km100 + z wnukiem na szosie100 po Łodzi Polonika na być może "nowym" rowerze wyprodukowanym w państwie które już nie istnieje. Wrócić na basen. Odnośnik do komentarza
jajacek Opublikowano Środa o 08:15 Autor Udostępnij Opublikowano Środa o 08:15 Ja z moim młodym zrobiłem 100 km jak miał 10 lat po Mazurach. pojechał na rowerze górskim na kołach 26 cali. Średnią wykręcił 20, więc całkiem nieźle jak na takiego małolata i rower ważący ok. 15 kg. Odnośnik do komentarza
tygrysek Opublikowano Środa o 09:17 Udostępnij Opublikowano Środa o 09:17 Ja w tym roku kończę 40 lat. Zawsze byłem bardzo szczupły, na komisji wojskowej przy 181 cm namierzyli mi 57 czy 59 kg. Potem życie, cierpię również z powodu zaburzeń lękowych i przyjmuje leki antydepresyjne już ładnych parę lat, okresowo bardzo duży stres w pracy (taką mam akurat robotę), teraz również małe dziecko itd. Tak jak kiedyś miałem w ciul czasu na trening i jazdę na rowerze (potrafłem wyjechac od 17.30 i wrócic dopiero po północy) nawet kilka razy w tygodniu tak teraz mam go bardzo mało - tyle co na dojazd do pracy rowerem i jak mam urlop to pokręcić się w koło komina. Choć ostatecznie w tym roku zrobiłem koło 2,5 tys km. I teraz najciekawsze - bez żadnej diety, mimo robienia bardzo dużych dystansów na rowerze (szacuje je na min. 5 tys km rocznie, ale raczej sporo więćej w niektórych latach) moja waga z tych 57 kg w szczycie sięgnęła 95 kg. Dopiero przejąwszy sie cholesterolem i otyłością brzuszną w tym roku przeszedłem na diete opartą o płatki owsiane, owoce, ryby i z rzadka jakieś mięso + niepodjadanie wieczorami. Obecnie zrzuciłem juz z 95 kg do 85 kg, a na przyszły sezon - gdy maleństwo już na dobre zadomowi sie w foteliku rowerowym - chce zrzucic do 75 kg. Odnośnik do komentarza
liftlodz Opublikowano Środa o 10:58 Udostępnij Opublikowano Środa o 10:58 Ja z moim młodym zrobiłem 100 km jak miał 10 lat po Mazurach. pojechał na rowerze górskim na kołach 26 cali. Średnią wykręcił 20, więc całkiem nieźle jak na takiego małolata i rower ważący ok. 15 kg. No to mój młody w tym roku , też na MTB Odnośnik do komentarza
jajacek Opublikowano Środa o 14:25 Autor Udostępnij Opublikowano Środa o 14:25 4 godziny temu, tygrysek napisał(a): Ja w tym roku kończę 40 lat. Zawsze byłem bardzo szczupły, na komisji wojskowej przy 181 cm namierzyli mi 57 czy 59 kg. Potem życie, cierpię również z powodu zaburzeń lękowych i przyjmuje leki antydepresyjne już ładnych parę lat, okresowo bardzo duży stres w pracy (taką mam akurat robotę), teraz również małe dziecko itd. Tak jak kiedyś miałem w ciul czasu na trening i jazdę na rowerze (potrafłem wyjechac od 17.30 i wrócic dopiero po północy) nawet kilka razy w tygodniu tak teraz mam go bardzo mało - tyle co na dojazd do pracy rowerem i jak mam urlop to pokręcić się w koło komina. Choć ostatecznie w tym roku zrobiłem koło 2,5 tys km. I teraz najciekawsze - bez żadnej diety, mimo robienia bardzo dużych dystansów na rowerze (szacuje je na min. 5 tys km rocznie, ale raczej sporo więćej w niektórych latach) moja waga z tych 57 kg w szczycie sięgnęła 95 kg. Dopiero przejąwszy sie cholesterolem i otyłością brzuszną w tym roku przeszedłem na diete opartą o płatki owsiane, owoce, ryby i z rzadka jakieś mięso + niepodjadanie wieczorami. Obecnie zrzuciłem juz z 95 kg do 85 kg, a na przyszły sezon - gdy maleństwo już na dobre zadomowi sie w foteliku rowerowym - chce zrzucic do 75 kg. Widzę, że muszę zrobić nowy wątek dotyczący diety i zdrowia. Niestety jesteśmy ogłupiani informacjami o cholesterolu i diecie. Według osób takich jak profesor Frydrychowski z którym się znam, całkowity cholesterol dla osób poniżej 60 lat powinien wynosić ok. 250. A powyżej 60 ok. 260. Według wielu innych 200 plus wiek. Według lobby farmaceutycznego poniżej 200. Bo to pozwala sprzedawać milionom ludzi statyny. Mój partner treningowy, 60 lat, 175 wzrostu, 62 wagi, zero problemów zdrowotnych, dobrej jakości odżywianie tylko domowe, wszystkojedzący, ma cholesterol 270. I idiotka lekarka władowała go na statyny. Moja przyjaciółka, ponad 50 lat, szczupła, jeżdżąca na rowerze 25 tys km rocznie, wegetarianka, też na cholesterol 270. Tylko że tym razem jej lekarka powiedziała jej że zgodnie z zaleceniami powinna przepisać jej statyny. Ale że zna ją 10 lat i wie, że nie ma żadnych problemów z ciśnieniem czy sercem to byłoby to bzdurą. Prawidłowym działanie w przypadku cholesterolu powinno być zrobienie tomografii komputerowej naczyń wieńcowych określającej calcium score. Określający czy dana osoba ma czy nie ma zwapnienie naczyń wieńcowych. Podawanie statyn bez pogłębionej diagnostyki powinno być karalne. Mają one poważne skutki uboczne. Cholesterol jest niezbędny dla prawidłowego funkcjonowania mózgu i prawidłowego wytwarzania hormonów. M.in jednego z najważniejszych dla nas, testosteronu. Dieta oparta o płatki owsiane i owoce to bzdura niestety. Też tak się odżywiałem. I skończyłem na kardiologii i z cukrzycą. Próbowałem niemal wszystkich diet. Obecnie i ja i moi kumple z którymi jeżdżę na rowerze jesteśmy na poście przerywanym i diecie niskowęglowodanowej. Żadnych płatków owsianych, minimalne ilości owoców. Niski indeks glikemiczny. Po latach wróciłem do czerwonego mięsa. Ale głównie jaja, indyk, ryby, warzywa, orzechy, sery, Co do depresji i leków antydepresyjnych to napiszę w wolnej chwili na prv. Bo mam tu ciekawe doświadczenia. I ogólnie udało mi się dojść do tego że nie biorę żadnych leków na nic. Odnośnik do komentarza
Greg29 Opublikowano Środa o 18:44 Udostępnij Opublikowano Środa o 18:44 U mnie całkowita porażka "planowa". Od roku mam kontrakt w innym mieście i do domu wracam na weekendy, gdzie zawsze jest coś do zrobienia więc mogę zapomnieć o "rowerowaniu". W tygodniu w poniedziałki i czwartki staram się chodzić na siłkę, więc na rower zostaje mi tylko wtorek i środa po pracy i czasami niedziela (też nie za długo bo po południu obiad rodzinny i wyjazd do pracy). W tym roku udało się zrobić tylko jedną setkę, poza tym traski 50-70 km. W porywach, czasami się 30 km zadawalam, szczególnie w niedziele albo teraz jak się szybko ciemno po pracy robi. Wczoraj np. wyjechałem jak już było ciemno o 19:00 i zrobiłem 33 km ale przyjemności w tym nie było 😞 Latem też miałem wycięte 2 tygodnie przez covid. Poza tym dość często gdzieś wyjeżdżam czy to służbowo czy prywatnie i też odpadają dni z rowerem. Waga 89 kg przy 183 cm wzrostu i się trzyma ale to "zasługa" siłowni. Żadnego maratonu w tym roku nie było choć planowałem jeden mtb, jeden grawelowy i jeden szosowy. Na średnich mi nie zależy, jeżdżę z reguły sam, typowe kolarstwo romantyczne. Nie wiem czy w tym roku uda mi się do 3 tys. dobić... W przyszłym roku chciałbym przynajmniej jakąś jedną dłuższą, kilkudniową trasę zrobić typu Szlak Odra-Nysa albo R10 i jakiś maraton grawelowy, raczej na krótszym dystansie, do 100 km. Odnośnik do komentarza
Marcin76 Opublikowano Środa o 22:00 Udostępnij Opublikowano Środa o 22:00 Czołem, co prawda nie mam jeszcze 50-tki ale już bliżej jak dalej (49 w tym roku). Jeżdżę na szosie od końca 2021 roku, wcześniej był cross od 2019. Plan na 2025 był następujący: 1. Dystans roczny min.7kkm - na razie jest 6,7kkm więc blisko; 2. Stała waga ok. 72kg bez głodzenia się przy 173cm wzrostu - jest 75-77 przez cały rok (brakuje konsekwencji, samozparcia, wiedzy??); 3. Ćwiczenia na wzmocnienie mięśni postularnych i w ogóle lepszą mobilność (bo robota siedząca i na rowerze też byłoby lepiej jeździć) - kompletna porażka praktycznie zero ćwiczeń tylko rozciąganie po rowerze; 4. Wielka Pętla Bieszczadzka - do tej pory nie udało się; 5. Rajd Doliną Dunajca dystans Pro w Krościenku n/Dunajcem - nie udało się (zimno było, miało lać, koledzy też nie pojechali) szkoda bo impreza fajna - byłem na dwóch poprzednich edycjach; 6. Powrót z Pielgrzymki Rowerowej z Częstochowy - wyszło super. Dystans 226km, czas netto 6:40h, czas brutto 8:36h, średnia 34km/h, do 190 kilometra grupa 6 osobowa, końcówka w 3 osoby, wiatr nie przeszkadzał, zmiany co 5 minut, bez bomby; 7. Midsummer z Bidonem (sklep w Tarnowie) - nie planowany ale spontanicznie przejechany. Trasa Tarnów-Beskid Niski(Gorlice)-Tarnów 237km, 2567m przewyższeń, średnia 28km/h, jazda w grupach 15 os. bez ścigania (w sumie ponad setka ludzi), 3 zorganizowane bufety na trasie, wóz techniczny, super atmosfera - trzeba to powtórzyć w przyszłym roku; Plan na 2026: 1. Dystans roczny 8kkm; 2. Stała waga ok. 72kg - bardziej świadome odżywianie? 3. Przesunięcie strefy komfortu poprzez: - Systematyczne ćwiczenia ogólnorozwojowe i siłowe (w warunkach domowych); - Jakiś kilkutygodniowy plan treningowy w zimie na trenażerze (MyWhoosh - bo darmowy); - Częstsza jazda po górkach; - Spróbować jazdy w grupie z młodymi (młodszymi) chłopakami - ustawki; - Zadbać o lepszą regenerację; 5. Zaliczyć trasy od pkt 4 do 7 z 2025r; 6. Zaliczyć Przehybe na szosie (kilka lat temu przejechałem 16 kilogramowym crossem na 26 calowych kołach); 7. Słuchać mądrych rad na forum "Rowerowe Porady" 😉 Pozdrawiam Wszystkich Odnośnik do komentarza
jajacek Opublikowano wczoraj o 06:04 Autor Udostępnij Opublikowano wczoraj o 06:04 Niektóre tematy są zbieżne. Wiele lat jeździłem na crossach zanim przesiadłem się na szosę. Byłem parę razy w Polańczyku ale nie czułem się na siłach żeby pojechać Wielką Pętlę Bieszczadzką. Jest ona na mojej potencjalnej liście wyzwań. Będąc parę lat starszym powiedziałbym że te wyzwania należy realizować jak najszybciej. Bo może nie starczyć nam czasu, zdrowia lub kondycji żeby to zrobić. W Alpach pojawiłem się za późno. Zrobiłem kilka kultowych podjazdów takich jak Stelvio, Grossglockner, Kaunertal czy Rettenbachferner. Ale gdybym pojawił się tam 10 lat wcześniej to miałbym szansę zrobić większość z TOP10 najwyższych czy też większość 15 tych powyżej 2500. Tu lista: List of highest paved roads in Europe - Wikipedia Wagę masz super, raczej dla mnie już nieosiągalną. 71 ważyłem na studiach jak biegałem. Jeśli chodzi o mobilność to coś tam robię. ale muszę się bardziej przyłożyć. O Rajdzie Doliną Dunajca nie słyszałem. W Szczawnicy byłem wiele razy. Uwielbiam te okolice rowerowo. Nigdy nie jeździłem w Beskidzie Niskim. Mój partner treningowy był dwa razy i bardzo chwali. Średnia 28 na takim dystansie kosmiczna. Ostatnio kolega bikefitter i były kolarz, rocznik 1971, mówił mi że startował w Tatra Road Race na dystansie 80 km. Wyciągnął średnią 22. Ale było 2300 przewyższenia. Ja w górach chyba nigdy 25 nie przekroczyłem jeżdżąc w Bieszczadach i Pieninach. Ale też nigdy nie ważyłem jeżdżąc tam poniżej 82 kg. Przehybę jechałem kilka razy na crossie 15 kg i raz na szosie. Znalazłem taki wpis: "Dystans podjazdu 13.2 km, 780m przewyższenia, pojechałem w czasie 1:09 ze średnią 11.5 i HR AVG 145. Myślę że na świeżo stać by mnie było żeby pojechać poniżej godziny. " Zapoznaj się z parametrem VAM. Czyli ilość metrów w górę na godzinę. Najlepsza jaką miałem to ok. 700. Nie wiem czy nie na Przełęczy Knurowskiej, którą bardzo lubię i zrobiłem kiedyś test na maksa (znalazłem że podjechałem z VAM 744, czas 23:34, średnie tętno 155). Zwykle jeździłem bliżej 500-600. Bardzo dobrzy amatorzy potrafią wyciągnąć ponad 1000. Ale zależy to też od nachylenia drogi. Mój znajomy, zawodowy kolarz Patryk Stosz, ważący ok. 70 kg, jechał ją w 12:00 🙂 Odnośnik do komentarza
Pepe75 Opublikowano wczoraj o 07:02 Udostępnij Opublikowano wczoraj o 07:02 Mój kilometraż pominę milczeniem bo nie ma się czym chwalić, ale cieszył mnie progres z roku na rok odkąd zacząłem rejestrować jazdy. Plan na 2025 był taki, żeby było więcej kilometrów niż w 2024 - tu niestety z różnych względów się nie udało. Był też plan na 2025 był żeby zrobić 200km - nie udało się. Podobnie jak @Greg29 głównie uprawiam kolarstwo romantyczne. Z jazdami "treningowymi" z kimś to mam trochę problem, bo Ci co chcą tak pojechać to zazwyczaj osoby jakieś 15lat młodsze ode mnie i ciężko mi utrzymać tempo. Był plan ze znajomymi przejechać Alpe Adria - niestety a to komuś termin nie odpowiadał, albo coś innego i rozeszło się po kościach. Wagę w pierwszej części roku miałem ok 75-78kg (przy wzroście 175cm), niestety ostatnio parę kilo wróciło. Jak byłem na lowcarb to udawało się wagę trzymać, ale miałem mniej siły - przy jeździe solo nie było to tak istotne, ale z jakąś ekipą to raz odpadłem i wróciłem na własną rękę. Drugi raz zbombiłem ze znajomymi to dali mi żela w tubce i odzyskałem siły 😉 Jak jem więcej węgli to niestety waga podskoczyła. Odnośnik do komentarza
jajacek Opublikowano wczoraj o 07:31 Autor Udostępnij Opublikowano wczoraj o 07:31 Po konsultacjach z ChatGPT wyszło że też jem za mało węgli. Stąd parę jazd, gdzie mi odcięło prąd. Ale jak zacząłem jeść więcej to już nie dało się zrobić wagi. No i nie dajmy się zwariować. Jak był okres na to co lubię czyli maliny, borówki, kurki i fasolkę szparagową to łoiłem to codziennie 🙂 Teraz jak się to wszystko kończy i będę jeździł sobie lajtowo to chcę zrobić reset keto a potem wrócić do low carb i postu przerywanego. I spróbować zejść do 80. Alpe Adrdia wydaje się fajny. Mieszkaliśmy w Villach i jeździliśmy częścią jego. Ale ciekawe też jest pojeździć wokół jeziorek w rejonie Salzkammergut. Salzburg też podobno piękny. Dziś mi taką trasę podpowiedziało: Odnośnik do komentarza
Oskarr Opublikowano wczoraj o 08:52 Udostępnij Opublikowano wczoraj o 08:52 1 godzinę temu, Pepe75 napisał(a): Był plan ze znajomymi przejechać Alpe Adria Ja się w przyszłym roku wybieram. Planuje samolotem polecieć do venecji, stamtąd wrócić do Polski przez alpe adrię + czechy. Muszę dojechać do Jeleniej góry, stamtąd pociąg powrotny do torunia. Szlak ma 1500 km, myślę, że około 10 dni powinienem się wyrobić. Nie wiem jeszcze co ze spaniem, myślę o jakimś hamaku podróżnym aby móc zrezygnować z namiotu i karimaty. Co 2-3 noc w jakiejś agroturystyce. Odnośnik do komentarza
Pepe75 Opublikowano wczoraj o 09:05 Udostępnij Opublikowano wczoraj o 09:05 9 minut temu, Oskarr napisał(a): Ja się w przyszłym roku wybieram. Planuje samolotem polecieć do venecji, stamtąd wrócić do Polski przez alpe adrię + czechy. Muszę dojechać do Jeleniej góry, stamtąd pociąg powrotny do torunia. Szlak ma 1500 km, myślę, że około 10 dni powinienem się wyrobić. Nie wiem jeszcze co ze spaniem, myślę o jakimś hamaku podróżnym aby móc zrezygnować z namiotu i karimaty. Co 2-3 noc w jakiejś agroturystyce. Czyli w odwrotną stronę - bardziej pod górę 😉 Średnia 150km dziennie to nie dla mnie, poza tym ja bym chciał na spokojnie pozwiedzać po drodze - ale każdy ma swój pomysł na podróżowanie 👍 Odnośnik do komentarza
Szwedacz Opublikowano wczoraj o 10:20 Udostępnij Opublikowano wczoraj o 10:20 4 godziny temu, jajacek napisał(a): (...) Nigdy nie jeździłem w Beskidzie Niskim. Mój partner treningowy był dwa razy i bardzo chwali. (...) Niski to raczej wypad MTB, z naciskiem na wyjazd w suszy. Ewentualnie gravel, żeby mieszać lokalne asfalty ze znakowanymi szlakami rowerowymi po lepszych gruntówkach. Pomiędzy Małastowem, a Krynicą jest trochę lokalnych asfaltów. Potem w Magurskim z 50km kompletnie pustych asfaltów się znajdzie. Skoro drogę przez Bałuciankę wyasfaltowali kilka lat temu, to ją + Szklarską Górę można w coś wpleść. I to w sumie tyle po polskiej stronie. Na północ od szosy Krosno - Sanok pradolina i płaska patelnia, ale można o Pogórze / Góry Słonne zahaczyć by zaliczyć Przysłup, przeplatając z lokalnymi asfaltami w dolinie Sanu. Po słowackiej stronie jest trochę asfaltów, które dają dodatkową opcję omijania głównych dróg w osi wschód-zachód. Godzinę temu, Oskarr napisał(a): Ja się w przyszłym roku wybieram. Planuje samolotem polecieć do venecji, stamtąd wrócić do Polski przez alpe adrię + czechy. Muszę dojechać do Jeleniej góry, stamtąd pociąg powrotny do torunia. Szlak ma 1500 km, myślę, że około 10 dni powinienem się wyrobić. Nie wiem jeszcze co ze spaniem, myślę o jakimś hamaku podróżnym aby móc zrezygnować z namiotu i karimaty. Co 2-3 noc w jakiejś agroturystyce. Grunt, to w Karyntii być nim zaczną się u nich wakacje (pierwsza połowa lipca) albo dopiero po wakacjach. W tym roku, przed otwarciem remontowanego tunelu do Mallnitz były absolutne pustki i noclegiem nie trzeba było się martwić (przynajmniej dostępnością wolnych miejsc, ceny to inny temat). Druga sprawa, to tak jak Pepe pisze, będziesz podjeżdżał najciekawsze zjazdy. Grado - Venzone lecisz przez pola. Potem do Tarvisio masz stałe ~1% w górę przez 57km. Widokowo zdecydowanie ciekawiej poszukać alternatywnej trasy po słoweńskiej stronie granicy. Najwyżej zarezerwować sobie te ~pół dnia, żeby z Tarvisio zjechać na dół i wrócić pociągiem regio. Potem, koło Spittal, w tę stronę jadąc wyjazd kolejką pod Goldeck, dopchanie szutrem na górę i zjazd widokową Panoramastrasse do Zlan i A.A. kompletnie mija się z celem. Odcinek pokrywający się z Drauradweg przyjemny. Za to zamiast jechać pociągiem pod Taurami z Mallnitz, to w tą stronę przejeżdżając przez Hochtor masz zjazd w całości, nie przeplatany większymi podjazdami w połowie (jak przy zjeździe na południe, w 'normalną' stronę). O fragmencie Salzburg - Sankt Johann nic nie powiem, bo przez Berchtesgaden objeżdżałem, ale napotkani na szlaku rodacy nie zostawiali suchej nitki i narzekali na jazdę w dużym ruchu bez nawet pobocza na jakimś dłuższym odcinku, który można ominąć koleją. Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się