-
Postów
521 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez sl66
-
Wracając do tematu: jakie modele szosy road plus (tak, żeby weszły opony 35 mm) albo lekkiego gravela z rekreacyjnymi geometriami są warte rozważenia w budżecie ~7k? Nie muszą być teraz dostępne, nie mam ciśnienia żeby zakupu dokonać na ten sezon. Bardziej mi chodzi o to, na które modele warto w ogóle patrzeć.
-
Bardzo chętnie! Mam małe dziecko, więc nie jest mi tak łatwo zaplanować, ale jak będzie okazja to się odezwę ?
-
Ja jakoś do biegania też nie mogę się przekonać. Tak samo jak do klasycznej siłowni - za nudno dla mnie. Dużo bardziej wolę ponaparzać w worek bokserski, a potem zrobić jakąś dynamiczną siłówkę czy interwały. Z wodnych sportów to mnie kusi deska typu SUP. Dostałem od żony voucher na pływanie na 2 godziny, ciekawy jestem czy mi się spodoba ?
-
Jak w tytule, jakie inne sporty poza kolarstwem ćwiczycie? Ja kiedyś trenowalem koszykówkę (na pozycji rozgrywającego, za niski jestem na inne), potem przestalem ze względu na kontuzję kolana. Od 12 lat trenuję rekreacyjnie sporty walki - boks, potem Krav Maga, obecnie MMA. Mam taki stały, żelazny slot w kalendarzu, co tydzień 2h treningu nie do ruszenia, niezależnie od okoliczności (poza emergency). Do tego najlepiej nadaje sie sport cwiczony na sali, niezależny od pogody (śnieżyca, upal 40 stopni, burza, ...). Zarówno koszykówka, jak i sporty walki spełniają ten warunek.
-
Jak jeżdżę zimą to też chowam rzeczy po kieszeniach. Latem, gdy jest mniej kieszeni, najbardziej lubię mieć dodatkową bluzę czy softshell na bagażniku albo w sakwie (wraz z innymi drobiazgami). Jak mi zimno to zakladam, a jak ciepło to nie muszę kombinowac z rozpinaniem, kwestią odprowadzania potu itp., tylko po prostu zdejmuje :) Ale ja ogólnie jeżdżę ubrany jak casual, gdybym tak wszedł na szosę to bym przyciągal mnóstwo spojrzeń z politowaniem. Niestety tak to środowisko (szosowcy + sama Warszawa) chyba dość często ma.
-
Jeszcze jedno - do gravela, podobnie jak szosy 'obowiązuje' strój obcisly, prawda? (Dla mnie często przydatne jest to, że wsiadam i jadę tak jak jestem ubrany).
-
Mokre Łąki też znam i uwielbiam to miejsce :) ogólnie też lubię spokój, z tego powodu odwiedzam niekiedy Las Kabacki w dniach i porach, kiedy jest pusty, typu poniedziałek do południa albo ogólnie dni robocze po zmroku. Z drugiej strony, tak jak pisałem, fajnie jest niekiedy poczuć miejską energię i entuzjazm skejtów czy ulicznych muzyków. Co do muzyki ogólnie, ja może też inaczej na to patrzę, bo sam jestem muzykiem, gram na gitarach (elektrycznych, klasycznych i akustycznych) od 20 lat. Lubię popatrzeć na innych muzyków, ich instrumenty, brzmienie itp.
-
Ja lubię czasem pojeździć po mieście. Podjeżdżam na Bulwary i łykam klimat chillu. Zajrzę ma Starówkę posłuchać ulicznych muzyków i popatrzeć na miasto oczami turystów, którzy widzą to wszystko po raz pierwszy. Zatrzymam się na Placu Defilad i obserwuję, jak wszyscy poza mną się gdzieś spieszą. Wraz z rozwojem infrastruktury rowerowej jeździ się coraz przyjemniej. Przy czym do jazdy stricte po mieście preferuję mój rower elektryczny - wg mnie poza głęboką zimą, najbardziej praktyczny sposób poruszania się w ruchu wielkomiejskim.
-
Do jazdy po mieście i tak wolę prądnicę. Opory nie są duże, bez znaczenia do rekreacyjnej (gdzieś czytałem info ile dokładnie Wat, ale teraz nie mogę znaleźć). Migające światełka są wkurzające jak dla mnie. Pytanie też, ile te lampki by wytrzymały gdybyś musiał włączyć wieczorem żeby widzieć drogę. Mi w poprzednim rowerze parę razy się zdarzyło, że akurat jak miałem wracać wieczorem to mi baterie padły. Czułem się bardzo niebezpiecznie. Ale dla mnie największym plusem prądnicy jest to, że nie muszę pamiętać o ładowaniu. Jest to system całkowicie bezobsługowy. W świecie, gdzie człowiek jest rozpraszany przez setki drobnych czynności każde takie bezobsługowe udogodnienie jest wytchnieniem. Oczywiście to moje preferencje, nie krytykuję lampek jako takich ?
-
Ja mieszkając na Mokotowie, siłą rzeczy każdą trasę zaczynam i kończę w centrum Warszawy. Jak mam krótsze okienko czasowe to w ogóle poza miasto nie wyjadę. Wtedy bardzo doceniam prądnicę w moim trekkingu. Na włączonych światłach jeżdżę zawsze, w dzień i w nocy, bardzo poprawia bezpieczeństwo. Kierowcy i piesi widza mnie z daleka (lampkę przednią wymieniłem na mocniejszą 70lx). Co ciekawe, w miejscach takich jak Bulwary Wiślane taka lampka przydaje się do jazdy szybszej niż tempo pieszego, bo ludzie sami ustępują widząc, że coś mocnego im świeci po łydkach ?
-
@jajacek, z ciekawości, co jest do roboty na MTB w Lesie Kabackim? Tam jest zupełnie płasko, są szerokie ubite ścieżki, z których nie można zjeżdżać, bo to rezerwat. Plus sam pisałeś w tym wątku, że 'Po tym lesie da się przejechać niemal czymkolwiek. W jakim sensie bezpieczniej? Masz na myśli wyłącznie jazdę w terenie czy coś innego?
-
Tu jest sprawa jeszcze bardziej skomplikowana, bo trzeba mieć gdzie na tym MTB jeździć i mieć na to czas ? Mam obecnie 8-miesięczne dziecko i zazwyczaj jak już uda mi się urwać na rower to mam 2-3 godz. okno. Raz na 1-2 miesiące udaje mi się wyjść na cały dzień. Trasę zaczynam w mieście, czyli tam gdzie na trekkingu czy (w trochę mniejszym stopniu) gravelu mogę sensownie jeździć od razu. W przypadku MTB dochodzi kwestia czasu na dojazd w miejsce, gdzie mógłbym poszaleć (bo inaczej po co zmieniać z crossa). Plus żona mówiąca, że przecież coś mi się może stać jak będę zjeżdżał, i co zrobi jak złamię rękę... Jeśli mam już kupić nowy rower, to łatwiej ją będzie przekonać do gravela ?
-
Może miałem zbyt wygórowane oczekiwania, spodziewałem się sama zmiana na lżejszego gravela da mi +3-4km/h, a to jak się dowiedziałem nieprawda. Podjazdów w mojej okolicy prawie nie ma, (jakieś 1-2% całego mojego czasu jazdy), więc ten czynnik można wykluczyć. Bardziej istotnym argumentem jest łatwiejsza jazda pod wiatr. Wyjściem w kierunku prędkości byłaby szosa, ale ja raczej za dużo jeżdżę na terenach nieasfaltowych. Na papierze wychodzi więc, że przy moim nieśpiesznym tempie (20-22 km/h na trekkingu) niekoniecznie jest sens wydawać kasę na nowy rower. Tyle teorii, rzeczywiście mam plan w wolny weekend wypożyczyć i potestować rowerki z Deca. Może sama frajda z jazdy zrekompensuje brak racjonalnego uzasadnienia ?
-
Dzięki! Jeśli zysk prędkości miałby wynosić tylko 1-3 km/h, to nie będę kupować nowego roweru. Czy jest gdzieś w internetach wyliczenie pozwalajace oszacować prędkość przy znanych: a) masie rowerzysty i roweru, b) mocy przekazywanej na pedały, c) typie i szerokości opon, d) pozycji za kierownicą (kierownica prosta vs baranek na łapach/chwycie dolnym), e) typie nawierzchni?
-
Wracając do tematu, czy po przesiadce z trekkinga na gravela poczuję istotną różnicę w przyspieszeniu, lekkości i prędkości jazdy? Wagowo będzie jakieś 11,5-12 kg (waga gravela + światła i ew. błotniki) vs 15,5kg. Do tego dochodzi bardziej pochylona pozycja.
-
Dzięki za odpowiedzi, niezła dyskusja się wywiązała. Może doprecyzuję, jak i gdzie chciałbym jeździć. Preferuję jazdę samotnie, z reguły jeżdżę raczej wolno (na trekkingu tak średnia 20-22km/h to max). Lubię często się zatrzymywać, robić zdjęcie, podziwiać widoki itd. Nie napinam się w czasie jazdy. Nie jeżdżę na ustawki. Rzeczywiście pisałem o ucieczce z miasta, ale nie oznacza to, że chciałbym jeździć głównie po asfalcie. Myślę, że tak 65% asfalt, 35% inne płaskie drogi (ubite leśne, gruntówki polne, lekki szuter). Zazwyczaj jak mam do wyboru asfalt i drogę leśną to wybiorę to drugie. Ogólnie we wszystkie te miejsca wjadę crossem/trekkingiem, więc może nie ma sensu dokupywać roweru? Tylko chciałem poczuć trochę więcej zwinności, lekkiej jazdy i prędkości (większe zasięgi tras), stąd pomysł szosy endurance road plus albo gravela. PS. w zasadzie w cięższy teren niż leśna ścieżka z korzeniami nie wjeżdżam, stąd nie widzę potrzeby zamiany crossa na MTB.
-
Dzięki za odpowiedź. Mieszkam w Warszawie, obecnie na Mokotowie, ale w przyszłości bliższej lub dalszej przeprowadzę się na Kabaty. Stąd wymarzylem sobie rower, żeby szybko pojeździć po Lesie Kabackim (szerokie i ubite drogi lesne + gruntówki przez pola), a potem śmigać na południe Warszawy (Piaseczno, Góra Kalwaria itp) :)
-
Witajcie, Obecnie jeżdżę na trekkingu Kross Trans Solar 11, który bardzo dobrze się sprawdza do jazdy po mieście, po zakupy, z dzieckiem,wypad sakwowy itp. Jest praktyczny, ale cholernie ciężki (15,5 kg). Mam w nim opony 42mm z agresywnym bieżnikiem i jeżdżę nawet w zimę. Naczytalem się na forum, jak to super mieć lekki, zrywny rower, dający frajde z poczucia prędkości. I w ten sposób zapragnąłem kupić sobie drugi rower :) Miałby on być do jazdy na lekko, głównie poza miasto. Nawierzchnie to drogi rowerowe, asfalt, gruntówki, szerokie ubite drogi leśne (choć czasem z błotem), dystanse na początek do 70km. Ponieważ nie mam doświadczenia z barankiem i nie jestem zbyt rozciagniety, geometria musiałaby być łagodna. Jeżdżę rekreacyjnie bez napinki. Co będzie lepsze na takie zastosowania - szosa emdurance road+ czy gravel? Jakie modele polecicie do 6-7k?
-
Dziękuję za pomoc :)
-
Dzięki Jacku. Przykładowo, taki Romet Orkan 9 przy gabarytach 1,83m wzrostu, 75kg, przekrok 86cm podpada pod rozmiar 18" czy 20"?
-
Dzięki Jacku za linka, sensownie wygląda i mieści się w budżecie (chociaż na styk) ten model: https://www.romet.pl/Rower,ORKAN_9_M,10,775,776,15384,2020.html Northtec jest ponad budżet, ale może kolega by trochę ugrał i/lub naciągnął budżet: https://nrowery.pl/crossowe/97-caledon-db-xt.html Czy ktoś ma jakieś doświadczenia z powyższymi rowerami? Ewentualnie inne sensowne alternatywy?
-
On by raczej wolał kupić nowy rower, trochę bardziej w stronę sportową, już trekkingowo-miejska. Może jakiś model Cube byłby odpowiedni?
-
Cześć, poszukuję dla kolegi crossa do rekreacyjnej jazdy (70% asfalt, 30% lasy i polne drogi) w budżecie 3000-4000zł. Kolega ma 1,83m wzrostu, waży 75kg, przekrok 86cm. Co doradzicie? ?
-
Mam dość podobne potrzeby i u mnie sprawdza się rower trekkingowy (czyli cross z fabrycznym wyposażeniem w błotniki, bagażnik itp.). Roweru sporo używam utylitarnie po mieście (małe i średnie zakupy, podjechać do kumpla z ciężkim laptopem 17", coś podrzucić, podwieźć itp.), dlatego przydaje mi się bagażnik i możliwość podpięcia sakw w każdym momencie. Błotniki, wiadomo niezbędne po mieście, w deszczową, śnieżną czy błotnistą pogodę. Bardzo sobie też chwalę prądnicę w piaście, dla bezpieczeństwa jeżdżę na światłach nawet w dzień i nigdy nie muszę pamiętać o ładowaniu. Przydaje się uniwersalność napędu 3x10, choć myślę, że 2x10 też by mi wystarczyło. Pod kątem wypadów dla przyjemności poza miasto (a także jazdy miejskiej zimą), wymieniłem opony na bardziej agresywne 42mm. Mi to wystarcza (jeżdżę rekreacyjnie, bez napinki), ale przy większych prędkościach np. na błocie grubsza opona niezbędna. Lubię brać sakwę i zrobić sobie minibiwak (herbatka na kuchence na paliwo stałe i takie klimaty). Moim zdaniem jeśli nie masz chęci jeździć szybko gravelowo-szosowo, a raczej rekreacyjnie, mógłbyś poszukać crossa i go dozbroić w tę część ww. ekwipunku, która będzie Ci pasowała. Ewentualnie poszukać naprawdę dobrej okazji na trekkinga (z reguły są niekorzystnie wyceniane). A jeśli nacisk jest bardziej na jeżdżenie terenowe, to w powyższym akapicie zamień crossa na mtb.
-
Łukasz, tak jak wspominałem w cytowanym przez Ciebie poście, ostatecznie zmieniłem opony na IRC Boken Doublecross 42c (z Continentali Speed King CX 35c). Poprawiła się amortyzacja, ale przede wszystkim mam teraz znacznie lepszą przyczepność. Rowerem jeżdżę w zasadzie przez cały rok i na 35mm semislickach bardzo się ślizgałem na śniegu czy błocie. Bokeny rozwiązały ten problem. Co do demontażu błotników i bagażnika, niestety nie mogę i nie chcę tego robić ? Dlaczego? Większość forumowiczów jeździ głównie jako hobby, natomiast dla mnie rower (poza aspektem hobbystycznym) jest również środkiem transportu po mieście. Czasem jadę nim popracować od kumpla, wioząc w sakwach laptopa i lunch, kiedy indziej pojadę na zakupy itd. Dlatego muszę mieć bagażnik i błotniki, prądnica w piaście też jest bardzo przydatna. To taki mój koń roboczy, a nie chcę mieć kolejnego roweru. Moje pytanie dotyczyły więc tego, jak zwiększyć możliwości terenowe trekkinga, ale tak by został trekkingiem ? Z odpowiedzi (za które dziękuję) wywnioskowałem, że albo przerobię rekreacyjnego mtb na trekkinga, albo (w niewielkim stopniu) mogę uterenowić swojego Solara. Wybrałem tę drugą, dużo tańszą i wymagającą mniej zachodu opcję. Oprócz zmiany opon utwardziłem amortyzator i zmieniłem pedały na metalowe z ząbkami; ponadto zainstalowałem też szersze błotniki, licznik i mocniejszą lampkę i obniżyłem trochę kierownicę na mostku. Teraz jest niemal idealnie pod moje potrzeby. Niemal, bo najchętniej zmieniłbym jeszcze amor z 65mm na 100mm, ale nie ma to raczej sensu (inna geometria) ? Ps. Przy okazji chciałem Ci podziękować za Twojego bloga, forum i kanał YT. To zdecydowanie moje ulubione miejsca w Internecie dotyczące rowerów, z których bardzo wiele się dowiedziałem :)