Skocz do zawartości

MaciejRutecki

Użytkownicy
  • Postów

    652
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez MaciejRutecki

  1. Tak z ostatniej mojej wizyty w Krakowie: jakie okolice? Jak to będzie jazda po bruku i po centrum (szyny tramwajowe), to nie bierz zbyt wąskich opon, bo można się u Was solidnie "przejechać", szczególnie w deszczową pogodę. Ja stanę w obronie rowerów trekkingowych: jeśli planujesz używać sakw (bagażnik) i jazdę w niepogodę (błotniki), to lepiej już kupić rower wyposażony w te akcesoria, niż później dokupywać i nie zawsze z gwarancją, że będą idealnie pasować. Z drugiej strony "goły" cross będzie miał lepsze podzespoły, niż trekking w tej samej cenie. BTW jeżdżę na miejskim rowerze i byłem -- delikatne mówiąc -- sceptyczny do amortyzatorów, ale ile razy mnie wytrzęsło na bruku na starym mieście w Gdańsku, czy w ogóle na śniegu ubitym przez pieszych (szczególnie okolice przystanków), to zmieniłem zdanie. Kiedyś miałem coś w rodzaju syndromu operatora młota pneumatycznego -- polecam drogę zrobioną z płyt. ;-) Niemniej, w tańszych rowerach amortyzatory są kiepskie.
  2. "Wadą może jest tylko to, że jeżeli jadę całkiem ciemną szosą, gdzie nic innego nie świeci, a po obu stronach jest tylko las, to nie ma zbyt dobrej widoczności na szosę, w przypadku np. wybiegnięcia jakiejś zwierzyny z lasu na szosę, mogłoby nawet dojść do zderzenia lub wjechać kołem na jakąś dziurę, ponieważ można nie zauważyć. Może wtedy faktycznie wariant dwóch lampek. Nie jestem zwolennikiem robienia "choinki" z roweru, ale -- z drugiej strony -- nie ma niczego uniwersalnego. Jedna lampka pozycyjna i do miasta (odpowiednik świateł dziennych/mijania) i druga już konkretna (nawet bez odcięcia światła) poza miasto (odpowiednik świateł drogowych). Wiadomo, jak ktoś jedzie z naprzeciwka, to będzie trzeba ją wyłączyć, ale na drodze poza miastem tak częste to nie jest (a jak jest duży ruch, to i tak dużo pomagają światła samochodów i można jechać tylko z słabszą). "Myślę, że zdecydowanie wielu rowerzystów woli wybierać lampki z bateriami, niż na dynamo, bo jednak z DYNAMEM jest tak, że musi ono się kręcić razem z kołem, a to jest jakiś szum i wtedy rower trochę ciężej jedzie." Głównymi wadami dynama są nie opory toczenia (pomijalne dla jazdy amatorskiej), ale waga oraz fakt, że wymaga zaplecenia koła z taką piastą (jeśli rower jej nie posiada). To drugie to koszt, który jest średnio opłacalny -- ok ja tak zrobiłem, bo straciłem cierpliwość do ładowania akumulatorów, a wcześniejszy rower miał to dynamo i bardzo mi go brakowało. Z komentarza wnioskuję, że dynamo -- masz na myśli te zewnętrzne, co były napędzane przez bok opony. Nie polecam: mało wydajne, głośne, w deszczu/błocie/śniegu szybko przestawało działać. Zdecydowanie polecam te w piaście: szczelne, ciche, wydajne. Da się podłączyć konwerter (często zintegrowany z lampką), do ładowania telefonu, nawigacji itp. "Inna rzecz to, jeżeli jakieś oświetlenie przednie ma być dość mocne i wyraźne, to potrzeba więcej mocy, czyli więcej baterii, ale nie wiem, czy są takie lampki, w których jest więcej baterii." Nie śledzę rozwiązań bateryjnych, ale dla mocniejszych lampek to dominują akumulatorki wbudowane. Generalnie z obserwacji lampek z odcięciem światła, do miasta (niezależnie od zasilania): 15 lux -- dobra jako pozycyjna i coś tam pozwala dostrzec na ulicy 30 lux -- wyraźnie lepiej, da się przejechać przez ciemny park, ale w deszczu refleksy swoje robią, duża loteria rozkładu światła (producenci różnie się do tego przykładają), ok 50 lux -- mój ulubiony zakres od miasta, często mają doświetlenie strefy bliskiej, w deszczową noc już jest całkiem przyjemnie, w wersji na dynamo coraz popularniejszy tryb świateł dziennych (automatycznie przełączany -- byłem przeciwnikiem, dopóki nie kupiłem takiej) 80-100 lux -- już konkret do miasta, ale nie chciałbym "uszczęśliwiać" pieszych na ciągach pieszo-rowerowych B&M wymyślił niedawno 150 lux -- nie wiem gdzie to wykorzystać, chyba już poza miastem, no i jako nowość -- lampka jest bardzo droga, poza miasto bym chyba kupił zwykłą mocniejszą lampkę bez odcięcia światła i włączał gdy jadę sam.
  3. Mają podany czas, ale w przypadku tych z niższej półki i mniej znanych producentów wynik podziel przez 2 (w zimę przez 3-4). W każdym bądź razie łatwo ocenić samemu jak długo świecą lampki i odpowiednio często je ładować, a w przypadku dłuższych wycieczek -- zabierać zapas. Też nie ma co przesadzać także z mocą: sam przeszedłem etap "im jaśniej tym lepiej", tyle że wcale lepiej nie byłem widoczny, a tylko podnosiłem ciśnienie jadącym z naprzeciwka, gdy przednie koło podskakiwało na dziurach.
  4. "Lampy na dynamo to już dawno przeżytek, choć można jeszcze takie na rowery kupić i są nowe rowery z lampami i dynamem." Oj zdecydowanie jesteś w błędzie, ale wątek nie na ten temat. Nie bez powodu w rowerze, którego używam na co dzień mam dynamo w piaście i zastanawiam się nad opcją ładowania telefonu. :-) Co do baterie alkaliczne vs. akumulatorki w kształcie baterii. Pytanie jakie masz oczekiwania. Akumulatorki, szczególnie dobrych firm są wyraźnie droższe od baterii alkalicznych dobrych producentów. Ale jak jeździsz zawsze z włączonymi lampkami (i jeździsz często), to bardziej opłaca się mieć akumulatorki. Z drugiej strony w dwóch rowerach mam lampki tylne na baterie, gdzie realny czas pracy to 120-150h, można się zastanowić nad bateriami (ok, ja mam akumulatorki tam, ale tylko dlatego że nie musiałem ich kupować). Przy 2h dziennie starczają na ponad 2 miesiące. Ale jakbym miał kupić przednią lampkę na baterię, zastępującą obecną na dynamo, to bym zbankrutował: zbyt duża moc lampki. Zawsze możesz mieć takie rozwiązanie (choć to pewien kompromis): http://www.rowerowedziecioly.pl/lampka-rowerowa-trelock-ls-750-test/ Zasilany 3 bateriami AA, które możesz zastąpić akumulatorkami. Jak masz akumulatorki, to możesz lampkę ładować w domu przez USB w komputerze lub ładowarką od np. telefonu. Jak na trasie Ci zabraknie światła, to ładujesz power bankiem lub po prostu idziesz na np. stację benzynową i kupujesz baterie. Z tym że 30 lux to przeciętny wynik (mocniejsza lampka by wymagała większej liczby baterii albo krócej by świeciła). Dla porównania: miejskie lampki na dynamo mają do 150 lux (nieprzerwanej pracy), po wynalazki typu Supernova (od 600 lumenów -- generalnie nie na drogi publiczne). W zimę dochodzi problem szybszego spadku pojemności akumulatorów. Co prawda są Eneloop Pro, ale też cudów nie ma.
  5. Co prawda dawno już "uciekłem" w kierunku oświetlenia zasilanego na dynamo, ale kiedyś głównie używałem lampek na baterie i akumulatory. Generalnie, masz trzy rozwiązania: na baterie wymienne, akumulatorki wymienne (np. popularne "paluszki") i dedykowane akumulatorki. Na baterie mają niezaprzeczalną zaletę: kupisz je gdziekolwiek i nieużywane (o ile to nie "chińczyk") nie tracą szybko ładunku. Wada: ograniczona pojemność i wydajność prądowa: zapomnij o mocnych lampkach i długim czasie pracy. Baterie możesz zastąpić drugim rozwiązaniem: uniwersalnymi akumulatorkami: wychodzi o niebo taniej, jak używasz oświetlenia cały czas. Ale nadal masz pozostałe wady znane z baterii. Najfajniejsze są lampki z wbudowanymi akumulatorkami (np. li-ion), są wydajniejsze, często szybciej się je ładuje niż tradycyjne i przy tej samej wielkości maja większą pojemność. Wada: cena i fakt, że jak się rozładuje gdzieś na peryferiach, to masz duży problem. "Te lampy mają nawet taką funkcję, że można sobie ustawiać długie i krótkie strumienie światła, jak w samochodach." Taka prośba, jeśli zamierzasz używać lampek w ruchu ulicznym, to takie, które mają odcięcie strumienia światła na pewnej wysokości. Zrobiło się ciemno i znowu jest wysyp rowerzystów z latarkami taktycznymi na kierownicy. Januszerka i druciarstwo jednak w narodzie silne. Czekam na mrozy, jak ich temperatura przegoni. :D "Bardzo wyraźne, niebieskie i ledowe światła" Wbrew pozorom najlepszą barwę światła miały żarówki halogenowe (lekko żółta), zimne białe lub niebieskie światło męczy. "Jakie oświetlenia, które są mocno wyraźne są najlepsze? Chyba wszystkie są produkcji chińskiej?" Nie wszystkie, ale te najpopularniejsze (bo tańsze). Ja dawno już zrezygnowałem z chińczyków i kupiłem coś porządniejszego, zaprojektowanego (przynajmniej) w Europie/USA (i przeznaczonego na ten rynek). I przekładam sobie zmieniając rower (przeżyły na razie jeden). Mój i innych komfort oraz bezpieczeństwo są ważniejsze niż setki lumenów. :-)
  6. Dzięki za linka. Z tego co widzę, byli w Trójmieście, a tutaj w mediach cisza.
  7. Większość lampek spełniających normę StVZO najłatwiej ustawic (o ile mają dobre odcięcie) tak ,aby główny snop światła padał mniej więcej 10 metrów przed rowerem*. Norma zapewnia, że powyżej głównej wiązki lampka musi świecić światłem rzędu 2,4 lux (albo coś koło tego -- światła samochodów muszą mieć dwukrotnie więcej, o co trwa obecnie spora dyskusja) i zapewnia to wystarczającą widoczność na ulicy. Wyłącznika w Blueline 30 też nie ogarniałem, ale automat działał. Ja odwróciłem rower do góry kołami i zakręciłem przednim kołem. Latarką poświeciłem w czujnik światła (polecam latarkę o dobrym skupieniu światła) i widziałem jak przygasa główny reflektor i zapalają się dodatkowe lampki po bokach. Np. w lampce B&M, też w czasie jazdy tego nie widać momentu przełączenia, ale tam jest przełącznik w którym można w nocy wymusić tryb dzienny i wtedy (o ile jest ciemno) widać różnicę w oświetleniu (jakby boki roweru są lepiej oświetlone, kosztem zasięgu). W każdym bądź razie i w tej AXA co posiadałem, i B&M widoczność lampki w witrynach sklepowych itp. jest bardzo dobra także w dzień, a nie oślepiają. I o to głownie chodzi w mieście. "Opcja „podtrzymania po zatrzymaniu” działa całkiem przyzwoicie z uwagą, że wprawdzie wytrzymuje obiecywane 4 minuty" To dobra wiadomość: w Blueline 30 podtrzymanie było farsą: bardzo słabe (miałem wątpliwość czy działa!) i szybko padało (cecha modelu, a nie konkretnego egzemplarza -- opinie w Internecie to potwierdzają). 4 minuty wynikają właśnie z niemieckich norm, w zasadzie wszyscy producenci mają tak samo (poza paroma modelami m.in. B&M, gdzie dali solidny akumulatorek, ale czy potrzebujemy 24h światła postojowego?). "Gdybym musiał przejechać przez szerszą ścieżkę leśną, również dałoby się to zrobić." Z tym to ostrożnie: lampki z odcięciem są najlepsze do miasta i żadne wynalazki w postaci latarek taktycznych nie mają sensu. Sytuacja zmienia się w lesie: odcięcie światła nie pozwala zauważyć gałęzi na wysokości twarzy: dokładnie ten sam problem masz w światłach mijania w samochodzie. Żałuję, że nie zaryzykowałem tej 50-tki, ale po mniejszej wersji trochę się zraziłem. 50 lux to wystarczająco dużo w mieście, nawet w nieoświetlonych miejscach (jedynie w deszcz czasem jest za mało). Obecnie mam 60 lux i jest aż nadto. * będąc precyzyjniejszym: po 5 metrach główna wiązka światła powinna świecić w połowie wysokości, na jakiej jest zamontowana lampka -- tak mierzą niemieckie urzędy.
  8. Dokładnie o to. Z resztą nie tylko kobiety, ale -- jak pisałem -- ubranego zdecydowanie nie rowerowo (nie będę się przecież przebierał w "obcisłe" żeby zrobić zakupy w sklepie rowerowym), też traktuje się jako potencjalnego jelenia, lub przynajmniej: idiotę. Ale to wychodzą braki w szkoleniu i szukaniu pracowników jak najtańszych.
  9. Decathlon to sieciówka i każdy oddział to niewiadoma. Co do tych łożysk: jakby oddając powiedzieli, że dają na innych łożyskach, bo są lepsze albo mają solidniejsze uszczelnienia i w tej samej cenie, żeby zrekompensować stracony czas przez klienta, to powiedzmy, że ok. Ale jak siedzą cicho i liczą (choć może nie), że klientka nie zauważy, to co innego. Nie a propos. Zauważyliście inne podejście do klientek (pań) niż do facetów w serwisach? Kiedyś z dziewczyną zrobiliśmy tak, że to ona zgłosiła problem, a ja sobie osobno oglądałem ofertę sklepu. Serwisant szybko zmienił front jak ja dołączyłem się do rozmowy. Polecam takie testy jak chcecie sprawdzić co jest wart sklep czy serwis. Podobne efekty daje jak w stroju biurowym ich odwiedzam i mnie nie kojarzą. Ściemnianie na całego. Jakby: błękitna koszula==frajer. :-)
  10. Taki komentarz osoby, która patrzy na kolarstwo mocno z boku: pomijam fakt, że u nas narodowym sportem jest piłka nożna, w której mamy zwykle kiepskie wyniki, ale gry inne niż zespołowe są po prostu nudne. Dla przeciętnego widza jedynie jakieś kraksy, względnie widowiskowe ewolucje budzą zainteresowanie. Podobne wrażenia miałem z zawodów konnych: na widowni jedynie znajomi i rodzina startujących. W zasadzie jedynym wyjątkiem był ostatnio Małysz, który potrafił przyciągnąć przed telewizor tłumy.
  11. Ja nie mogę się doczekać prawdziwej zimy. Od kiedy przeprowadziłem się na północ Polski to prawdziwego śniegu jest zaledwie kilkanaście dni w zimę (łatwiej o gołoledź). Nawet nie wiecie jaka dla mnie jest frajda wracać z pracy jak jest ciemno po świeżym, czystym śniegu: rześko, mimo ciemności jest jasno i to chyba jedyny okres kiedy niemal wszyscy przejeżdżający rowerzyści się pozdrawiają. :-) A i kierowcy jeżdżą ostrożniej; odnoszę wrażenie, że traktują nas wtedy jak nie do końca normalnych, a przecież jeździ się przyjemnie. W zasadzie jedyny minus, to ryzyko oblodzenia dróg.
  12. Miałem BlueLine30 i byłem nieco zawiedziony kiepskim odcięciem światła i światłem postojowym, ale słyszałem, że 50 jest zdecydowanie lepsza: https://swhs.home.xs4all.nl/fiets/tests/verlichting/koplampen/index_en.html#Axa_blueline_50 Jak podłączysz i będziesz miał okazję potestować, to napisz recenzję. Z góry dzięki. Co do podłączenia, to obowiązuje rysunek dla 2/3/4 Zgadza się, opis jest błędny. Patrząc na przewody od prawej: -- podwójny, długi kabel idzie do dynama. Nie pamiętam, ale przewód z białym paskiem idzie do masy dynama (będzie symbol uziemienia na wtyczce -- przynajmniej w Shimano i Panasonic), drugi jako "+". W praktyce to i tak dużego znaczenia nie ma, o ile mówimy o dynamie w piaście. - krótkie kable idą do tyłu -- ja je zaizolowałem i nie podłączyłem (tył miałem na baterie). Mówiąc krótko: B powinno być bardziej z prawej. Francuzi się nie popisali. :-)
  13. Co prawda minął miesiąc, ale akurat trafiłem na taki opis: http://mslonik.pl/rowery/technika/1032-rozbieram-dynamo-w-piascie może komuś się przyda.
  14. Na razie bardzo dobra reakcja serwisu. W sumie po sposobie zachowania podczas reklamacji wychodzi który sklep jest coś wart. Który do Decathlon?
  15. Z serwisami mam podobne doświadczenia. Znam jeden w Gdyni solidny, ale tempo mają takie, że musiałbym się z rowerem pożegnać na tydzień albo i dłużej (jakbym miał drugi rower, to by było mniej bolesne).
  16. No właśnie mam ramę o owalnym kształcie i sporej średnicy (rower miejski, a Gazelle robi samodzielnie ramy i zwykle są nieco nietypowe). Najlepszy byłby wieszak mocowany do sufitu, ale tego w mieszkaniu nawet bym nie chciał. W dodatku musi być mocny, limit większości do 25kg, mój ma 19kg i wtedy wieszaki robią się wiotkie. Zmieniłem duży domek 30km od dużego miasta na znacznie mniejsze mieszkanie w centrum i to 300 metrów od morza. Mowy nie ma, żebym chciał wrócić. :D Nie dość, że wszędzie blisko do sklepów (w zasadzie auto zbędne), to do pracy mogę i samochodem, jak i rowerem, czy kolejką. Minus, to -- oczywiście -- problemy z parkowaniem samochodem, ale tylko w weekendy, jak nie ma płatnego parkowania. No i niektórzy nie lubią miejskiego zgiełku i imprez -- mnie nie przeszkadzają.
  17. "Da się je przeciągnąć na centrownicy czy trzeba zaplatać od nowa?" Da radę bez zaplatania. "Po pierwsze czy coś się mogło popsuć przez takie moje jeżdżenie ze źle zaplecionym kołem (nie wiem, obręcz czy coś się nadwyrężyła, nie znam się na tym :D przedwczoraj stuknął mu pierwszy tysiączek i wszystko wskazuje na to, że cały ten tysiąc zrobiłam na krzywym kole) oraz czy przez naprawianie tej usterki serwisanci mają szansę coś sknocić lub zwyczajnie będzie to słabsza konstrukcja czy coś?" Pierwsze: teoretycznie na koło (szprychy) działały bardziej niesymetryczne siły, ale skoro bicie masz 1-2mm, to raczej nie. A drugie: serwisant zawsze może coś sknocić, ale jeśli kojarzy do czego służy centrownica i nie musi przeplatać koła, to powinien dać radę.
  18. Znowu wyjdzie jestem inny. Dziewczyna nie ma nic przeciwko rowerom (w sumie to ona mnie zmotywowała do zakupu po wielu latach), choć ja chyba bardziej je lubię, to ja zrezygnowałem z zakupu kolejnego, bo nie chciałem "zagracić" mieszkania (mój pedantyzm i mały metraż wygrał ;-) ). @jajacek ma rację: wspólne zainteresowania albo charaktery dużo ułatwiają. Zazdroszczę z jednej strony właścicielom domków jednorodzinnych. Z drugiej strony "uciekłem" z takiego do bloku w centrum miasta, ale -- mimo zalet -- nie wrócę. No, chyba że będzie mnie stać na wynajęcie ludzi od remontów, sprzątania, koszenia trawy itd. Robiłem to samodzielnie i szkoda mi było czasu. :-) W domu mam stojak typu: http://www.icetoolz.com/ec99/ushop10074/GoodsDescr.asp?category_id=78&parent_id=50&prod_id=P643 do drobnych prac serwisowych fajny, ale ostatnio mało go używam, bo wszystkie moje rowery mają obecnie hamulce rolkowe i linka do nich prowadząca uniemożliwia użycie tego typu stojaka. Niemniej solidny i długo mi służył. Znajomy ma w garażu coś tego typu: https://www.rowerystylowe.pl/p-5900/podnosnik-serwisowy-podsufitowy-icetoolz Nie jest super stabilny (buja się), ale bardzo wygodny -- może ustawić dowolną wysokość. Fajna sprawa przy cięższych rowerach. Taki bym sobie sprawił, ale drogie to no i nie wiem czy poradziłby sobie z "damską" ramą, gdzie rura jest gruba: https://www.topeak.com/global/en/products/repair-stands/259-prepstand--elite ale patent z składaniem bardzo mi się podoba.
  19. Raz miałem problem (jak jeszcze jeździłem rowerem z zewnętrznymi przerzutkami), że oś była krzywa. Może wina producenta, może mojej wagi, nie wiem. Objawy podobne. Spróbuj zrobić taki test: odkręcić śruby mocujące koło (czy szybkozamykacz) i obróć oś piasty (nie całe koło) o 180*, przykręć i czy przypadkiem nie będzie tak, że teraz koło będzie miało tendencje do przesuwania się w drugą stronę. Druga, równie prawdopodobna przyczyna: partactwo producenta (krzywa rama lub spaw przy haku do którego przykręcasz koło) i musisz się pogodzić z tym, że będziesz musiała przykręcać koło nieco pod kątem, a nie jak nakazuje logika. Obawiam się, że to najbardziej prawdopodobne. "Piszesz o sprawdzaniu osi piasty, czyli: luzy, przekrzywiona/zgięta oś, uszkodzone łożysko - nie mam o tym niestety bladego pojęcia ;) Możliwe jest to, żeby koło kręciło się cicho, gładko i prosto oraz było sztywne, a występował któryś z wymienionych przez Ciebie problemów? Jak mam to sprawdzić?" Luzy to prosta sprawa, i byś wyczuła szarpiąc ręką za przykręcono koło (ale bez przesady, jakiś być musi, a jak masz szybkozamykacz, to i tak się skasuje po przykręceniu). Wadę łożyska też łatwo wyczuć trzymając zdemontowane koło w palcach za końce osi i wprawiając je w ruch: w palcach szybo zauważysz nierównomierny opór. Największa jest jazda z krzywą osią -- ja ją wykryłem metodą powyżej, ale nie daje 100% pewności. BTW odchyłka występuje tylko w okolicy rury idącej w kierunku siodła, czy także ją widzisz w okolicach suportu? Nie jestem pewny po zdjęciach i wolę się upewnić. Teoretycznie, jeśli offset jest na całym obwodzie i w dowolnym punkcie ramy (koło nie jest przekoszone), to może ktoś źle zaplótł koło (i obręcz jest za bardzo "przeciągnięta" w którąś z stron. No chyba że ktoś źle założył tuleje, ale to już skrajność.
  20. Zależy jaką masz ramę i mocowanie tylnego koła. Pierwszy w moim rowerze zupełnie się nie sprawdza (zabudowany łańcuch) i jest mało uniwersalny. Drugi jest o niebo lepszy, bo pozwala wygodnie serwisować cały rower, a nie tylko napęd (w przypadku pierwszego równie dobrze możesz odwrócić rower). Problem jest taki, że tańsze stojaki są zbyt wiotkie i przy częstym serwisowaniu pojawią się luzy. Jeśli masz "męską" ramę to bym wybrał drugi. Ale masz rację, ten model nie ma niczego co oddala rower od stojaka i pedał będzie uderzać o niego. Dobre są stojaki z Lidla, solidne i wygodne, szczególnie jak się uwzględni ich cenę. "Są też takie w których zamiast tej trawersy jest jeden uchwyt (wygięty pręt) ale na różnych wysokościach. Czy rower jak na nim wisi to się nie buja?" Zawsze będzie trochę się bujać, ale to problem tańszych modeli. Solidniejsze są bardzo stabilne (warto poszukać wersji z możliwością zablokowania kierownicy przed obracaniem się).
  21. Podejrzewam, że sprawdziłaś, czy samo koło jest prawidłowo przykręcone, ale upewnij się, czy problem nie leży po stronie osi piasty (luzy, przekrzywiona/zgięta oś, uszkodzone łożysko). Inna możliwość, ale to byś zauważyła: pęknięcia ramy (okolice suportu oraz rury biegnącej od osi piasty do rury podsiodłowej -- szczególnie ostatni odcinek). Chyba że było tak od nowości i dopiero teraz to zauważyłaś, ale jeśli wcześniej nie miałaś problemów z ustawieniem klocków, to wątpię.
  22. Miałem nie komentować, ale na to zwróciłem uwagę. Kombinujesz z podatkami, bo politycy oszukujo. Nie płacisz za parkowanie, bo Ci się należy. Akurat mieszkam w miejscu, gdzie obowiązuje strefa płatnego parkowania. Powiedz mi, dlaczego czepiasz się polityków, a robisz to samo? Czemu ja mam płacić _uczciwie_ za parkowanie, a Ty kombinowałeś jak się da? Chyba to nie fair... Pewnie imprezy, w których bierze udział Twój syn są zabezpieczane przez policję. Powiedz mi, czemu mam na to się zgadzać, żeby opłacana z podatków (których unikasz) policja ma zajmować takim czymś? Za darmo to nie robią, a zwykle to wymaga dodatkowych pieniędzy (bo to zwykle weekend i trzeba ściągać dodatkowych ludzi z domu). Wolałbym ich w mojej okolicy. Wszakże mam większe do tego prawo, skoro uczciwie płacę podatki i często nie korzystam z ulg, które mógłbym zastosować. A może wolałbym więcej DDRów zamiast wydawać publiczne pieniadze na takie imprezy? Ale jak coś Ci ukradną, albo ktoś Ci uszkodzi np. auto to do kogo się zgłosisz? Do policji, która pracuje za grosze? Szanuję Ciebie za ogromną wiedzę o rowerach i doświadczenie, ale nie będę ukrywał, że po tych komentarzach mnie zaskoczyłeś. :-) A tak ogólnie do wszystkich, którzy są "nękani" przez policję i dostający mandaty. Nie wiem jak to robicie, ja w 100% święty nie jestem, nie raz miałem do czynienia z policją (i jako rowerzysta, i jako kierowca). Wszystko skończyło się pouczeniami, także przekroczenie prędkości autem, jazdę po chodniku rowerem (pozwolili mi dalej jechać!), błędy w parkowaniu, awarię świateł, jazdę pod prąd autem, pomyłkowe wjechanie w strefę pieszą i masę innych sytuacji. Pełna kultura z strony funkcjonariuszy i zero nerwów. No i miałem okazję poznać sporo policjantów i strażników miejskich -- są naprawdę w porządku. Inny jestem jakiś czy co? Ja podałem dwa rozwiązania, jeśli prawo komuś nie pasuje. Każde inne zalatuje anarchią, myśleniem rodem z PRL (walka z władzą) i często zwykłą cebulą. Szanujmy się trochę, bo nadal będziemy krajem, który będzie traktowany przez bardziej rozwinięte za jakieś dziwactwo, a mnie się to nie podoba. Ogólnie komentarze mnie zaskoczyły. Forum na poziomie, dyskusje techniczne też, a tu taka niespodzianka.
  23. Generalnie pomyliłem wątki to pisząc, bo odpowiadałem też w innym o rowerze do 3 tysięcy, ale dla osoby o wadze 120kg. :-) Niemniej reszta odpowiedzi nadal aktualna, ale kwestie wytrzymałości kół możesz raczej pominąć. Jeśli rower jest w rozsądnej cenie, to powinieneś być zadowolony.
  24. Z ciekawości poszukałem co to za model i wychodzi na to, że to tak naprawdę Gazelle Chamonix C7 (rocznik 2016/2017, ale patrz na uwagę na samym dole). Zbijcie mnie, ale nie wiem czemu część polskich sklepów zmienia nazwę modelu (C jest od "comfort" z piastami planetarnymi, zaś T -- to trekkingowe z przerzutkami tradycyjnymi). Ogólnie: Chamonix "C" to rower trekkingowo-miejski. Z trekkingowego (seria "Chamonix") ma pozycję na siodełku, samo siodełko i parę detali. Z miejskiego ("C") komfortowe siodełko, kierownicę typu jaskółka, bagażnik pod sakwy (miejskie), solidne błotniki, hamulce rolkowe i (opcjonalnie) montowany centralnie pod sterami amortyzator. Obręcze ma najczęściej marki Rodi (VR19 -- pod 32 szprychy), wytrzymałe, bo kiedyś zamawiałem je dla siebie do innego roweru, bo szukałem czegoś pancernego. Nie wiem jednak, jakie ma szprychy (mam na myśli grubość). Przy 2,33mm grubości robią się z tego dosyć pancerne koła, ale nie wiem jaki jest limit wagowy dla kół. Na pewno 100kg (92kg ja + sakwy) nie robią na nich wrażenia. Ponoć obecnie oferują rower z obręczami Ryde Zac 2000 (w C7 pojedynczo oczkowana, tak jak Rodi), łatwo je rozróżnić: Rodi ma otwory na szprychy grupowane po dwa. W Ryde są rozłożone równomiernie. Kiedy nastąpiła zmiana -- nie mam pojęcia. Tak na koniec: zauważyłem, że 99% tych "Pure T7", to modele z 2015 roku. Nie pamiętam czy wszystkie już od 2017 roku nie powinny mieć przedniego amortyzatora. Czy to ma znaczenie? Szczerze myślę, że nie i nawet lepiej jakby nie miały: ze względu na Twoją wagę oraz fakt, że jest zbędny (ja go mam w Orange C8 i nie czuję się jakoś lepszy z tego faktu). W każdym bądź razie patrz na rocznik i negocjuj cenę jeśli to starszy model (a czemu by nie spróbować?), sam fakt, że jest starszy (o ile dobrze przechowywany) nie ma żadnego znaczenia. Ile wart: za rocznik 2016 i starszy (ale nieużywany!) cena do 2500 jest maksymalną jaką widziałem (ale bym się targował do maks. 2000). Tegoroczny model (ma amortyzator i lepsze akcesoria) można na wyprzedażach kupić za 3000-3200. Od przyszłego roku C7 chyba ma mocniejsze hamulce, ale nie mam danych.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...