-
Postów
14 004 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez jajacek
-
Jechaliśmy dziś we czterech. Była chwila czasu na rozmowę. M.in o ciuchach. Dwóch jechało w ciuchach firmy Quest, mamy Mai Włoszczowskiej. Jeden ocenił że wkładki w spodenkach są słabe. Jeden dał im 4+. Koszulki obaj oceniają pozytywnie. Mój młody wygrał ostatnio dwie koszulki tej firmy i są bardzo przyzwoicie wykonane. Dostał też komplet od sponsora uszyty w tej firmie i też chwali. Aczkolwiek mówi że nic co miał na razie nie równa się z jakoscią spodenek Specialized RBX Pro. Ja też niedawno takie kupiłem na wyprzedaży i na razie mi się podobają. Ale młody ma wyższy model z innego materiału i z lepszą wkładką. Mialem Specialized SL ale nie przeżyły roku. Ale SL to seria wyścigowa, bardzo cienka a RBX to seria bardziej MTB wytrzymała. Trzeci dziś jadący jechał w spodenkach firmy Sugoi, o której nie słyszałem. Chwalił ale mówił że napisy zeszły po dwóch praniach. Jeden z jadących bardzo chwalił ciuchy Interportu. Ich własną markę, bodajże Nakamura. Mówił że ma je już 8 lat i nijak nie chcą się rozpaść a zamki działają znakomicie. To trochę tak jak z moją koszulką Biemme, którą w kółko używam i jest niezniszczalna.
-
1000 za Jagu te co kosztują normalnie 4000? Dobry deal. Jechał dziś ze mną gość co kupił używanego Speca Venge. Od razu dostał info że przednie koło do wymiany dlatego taniej. Pojeździł i szybko okazało się że tylne też walnięte. A dał za rower 12 tys. Wysłał koła do Speca zobaczyć co będzie. Jedno mu od razu wymienili na nowe. A co do drugiego powiedzieli że mogą mu załatwić obręcz po taniości za 1000 zł bo nie jest pierwszym właścicelem. Zgodził się ale strasznie się wszystko przeciągało. W końcu stwierdzili że przepraszają że tak długo i przysłali mu nowe za free. A to koła na karbonowych piastach DT Swiss 180. Czasem można miec farta :)
-
Mnie w zeszłym tygodniu rozebrało. W poniedziałek zaczęło mnie boleć gardło na rowerze. We wtorek ból mięśni i gardła, sądziłem że grypa. W środę 40 gorączki a w czwartek powrót do normalności. W sobotę byłem już na rowerze.
-
A ile dałes za te Jagu? Jakoś nie mam przekonania do tej firmy.
-
Twoja własna waga ma kluczowe znaczenie. Przy moich 85kg nie mam specjalnych problemów. Mając wysoki stożek z przodu utrzymanie kierownicy na silnych wiatrach nie jest dla mnie problemem. Natomiast jazda bez trzymanki w celu wyciągnięcia np. jedzenie a kieszeni już jest. Moje koła FFWd są starszego typu z przekrojem w kształcie litery V. taki rodzaj koła jest bardziej podatny na wiatr niż nowsze modele z bardziej półokragłym przekrojem. Na tych stożkach 64 na których dziś jechałem w ogóle nie czułem wiatru. Mój młody ściga się często na moich FFWD. Jak mocno wieje to z przodu zakładamy mu standardowe koło alu. Tył zostaje bo jest mało podatny na wiatr. Optymalnie byłoby mieć wyższy stożek z tyłu, niższy z przodu. Np 40-45 z przodu, 60-80 z tyłu. W górach jak się wyjedzie na jakąś przełęcz czy bardziej odkryty teren to czasem cholenie wieje i wtedy bywa grożnie. W zeszłym roku jak jechałem pod Grossglockner to gdzieś na 2500 jak nas dmuchnęlo tuż pod przełęczą to nawet na moich niskich kołach alu mało mnie nie zwiało. W tym roku na Kralovej Holi na szczycie wiało chyba ze 100-120 km/h. Zjeżdzałem na MTB trzymając jedną nogę w bok jak baletnica dla balansu :)
-
Co do kół to jestem odmiennego zdania niż część z Was. Nie uważam żeby waga kół była kluczowa. Natomiast aerodynamika tak. Oczywiście nie mówię o zejściu z jakichś podłych kół firmowych 2,5kg na 1800 gram. Bo to będzie oczywiście odczuwalne nie tylko na wadze ale tez na piastach. Ale szukanie kół super lekkich uważam za bezprzedmiotowe. Dla mnie koła dzielą się na takie grupy: 1. Shit Większość kół firmowych z Decathlonu i mniej lub bardziej no name w wadze 2 i więcej kg 2. Koła alu treningowe Wiele Modeli Campagnolo, Fulcrum, Mavic DT Swiss o wadze 1500-1800 gram 3. Stożki alu-carbon 4. Stożki full carbon Nie kupiłbym super lekkich kół alu. Bo raz że będą sporo kosztować a dwa że żeby były bardzo lekkie nie będą z reguły wytrzymałe. Więc po diabła mi takie koła? Jak dla mnie nadają się tylko na czasówke pod górę. Oszczędze 200-300 gram. Czy to coś zmieni? Pojadę jakąś górkę 1-2 sekundy szybciej? Dla mnie nie ma to żadnej wartości. A stosunek ceny do jakości bardzo słaby. Więc jeśli wymieniałbym koła alu z kategorii shit na koła treningowe to kupiłbym koła wytrzymałe, całoroczne, może z uszczelnianymi piastami, sztywne, o rozsądnej wadze, powiedzmy nie więcej niż 1800 gram. I w cenie nie wyższej niż ok. 1000 zł. Przegładałem ofertę firmy Daveo. Wszystkie produkty jakie widziałem były z mojego punktu widzenia nie warte swojej ceny. Te koła z linku mają limit wagowy 85kg. Ozncza to że są bardzo wycieniowane i będą kłopoty z gwarancją jakby co. Ja i wielu z moich kolegów jeździ od lat na kołach Fulcrum/Campagnolo i Mavic. Wielu z nich waży grubo ponad stówę. Zero problemów. Mam w domu trzy pary dobrych kół alu. Campagnolo Zonda, ok. 1500 gram, Fulcrum Racin 7, ok. 1750 czy 1800 gram i DT Swiss, chyba Recon 1700 czy jakoś tak, ok. 1700 gam. Nie widzę między nimi żadnej róźnicy oprócz tej że DT Swiss są trochę szybsze po plaskim bo mają szprychy Aero ale są mało wytrzymałe i zgubiłem już kilka szprych. Między bardzo chwalonymi Zonda a Fulcrum Racing 7 nie widzę prawie żadnej różnicy oprócz jakościowej. Zonad nigdy nie naprawiałem i nigdy nie centrowałem więc są to koła bardzo dobrej jakości. Racing 7 miały już kilka serwisów. Gdybym dziś miał kupić jakieś koła treningowe alu to byłyby to koła z lekkim aero. Najbardziej podobają mi sie Campagnolo Scirocco albo ich odpowiednik Fulcrum Racing Quattro. Mogłby to też być Vison Team 35. A jak mamy trochę większe fundusze to kupujemy stożki alu-carbon. Czemu? Bo się jedzie na nich dużo szybciej niż na kołach alu mimo że są od nich dużo cięższe. Moje stożki FFWD F6R o stożku 58mm ważą 1800 gram. Jak osiągnie sie ok. 30 km/h to ilość energii potrzebna do utrzymania tej prędkości jest znacznie mniejsza niż na dużo lżejszych kołach alu. To się od razu czuje. GCN Network robił test. Co podjedzie pod górę szybciej. Super lekki rower na super lekkich kołach czy rower aero na cięzszych stożkach aero. Wyniki są bardzo zaskakujące bo super lekki wygrał z aero bardzo nieznacznie. Dziś po raz pierwszy testowałem stożki full carbon pod oponkę na płaskiej trasie 90km. Koła Specialized CLX 64 o stożku 64mm. Od razu powiem że nie interesują mnie zadne testy laboratoryjne podające ile % coś jest lepsze. Dla mnie jak nic nie czuję to znaczy że dla mnie amatora jest to ściema marketingowa nie warta inwestycji. Więc mogę powiedzieć że prawie od razu była odczuwalna jedna rzecz. Komfort. Te koła były bardzije komfortowe niż moje stożki aero alu-carbon. Tłumiły nierówności drogi dokładnie w taki sam sposób jak tłumi je dobra rama karbonowa w stosunku do aluminiowej. Natomiast w kwestii tego czy były szybsze. nie odczułem znacznej poprawy szybkości. Ale też trzeba powiedzieć że jechałem piąty dzień z rzedu, byłem zmęczony i zakwaszony a jednak udało mi się utrzymać z lokalną koniną ze średnią 32. Czy widzę sens inwestowania w takie koła? W koła obręczowe nie. Bo hamowanie na ich jest upośledzone w stosunku do hamowania z obręczą alu. A zysk prędkości niewielki dla przeciętnego amatora. Mają one również problemy z przegrzewanie się na zjazdach w górach i rozwarstwianem się w wyniku dużej temperatury. A czasami wybuchaniem dętek z tego powodu. Natomiast do roweru z hamulcami tarczowymi jak najbardziej tak. Dostajemy wtedy koła komfortowe , pozbawione wad związanych z hamowaniem i przegrzewaniem. Mam pomysł na kolejny rower. Marzy mi się Specialized Roubaix Disc na karbonowych stożkach dobrego producenta. Nie na żadnych chińczykach. Fulcrum Racing Quattro Carbon Disc można kupić poniżej 1000 Euro. No i plus byłby taki że mój młody nie mógłby mnie prosić o pożyczenie ich na wyścig bo nie pasowałyby do jego roweru, gdzie ma hamulce obręczowe :)
-
Ja ma po kumpla liczniku gdzieś jakieś czujniki i podstawkę bezprzewodową
-
Celujesz z grubsza w rower rekreacyjny plus. więc nie dajmy się zwariować z rzeczami typu zwężana główka. Czy ją masz czy nie nie będzie żadnej różnicy oprócz tej że łatwiej jest teraz znaleźć amor pod zwężaną niż po prostą. Sprężyny występują w trzech wersjach, twarda, średnia i miękka. Wymiana sprężyny wiąże się z kompletnym rozebraniem amora. Nie ma żadnej regulacji. To jest stalowa sprężyna. Regulacja jest jedynie w zakresie jej fizycznego ściśnięcia pokrętłem. Zwykle to ściskanie nie daje żadnych odczuwalnych zmian. Nie dałbym za tego Krossa więcej niż jakieś 2800. Ma podłe hamulce, ale prawie wszystkie rowery w tej klasie cenowej takie mają i podłą korbę. Meridy bym nie kupił. Możesz jeszcze spojrzeć na Romet Mustang 29 1. Może jest gdzieś do kupienia.
-
https://roweroweporady.pl/f/topic/2719-dla-dziecka-za-rozsadne-pieniadze/?hl=woom
-
Te są jedne z najlżejszych ale drogie: http://www.thelittlebikecompany.co.uk/blog/woom-bikes-uk Giant ma chyba też fajne modele. Gdzieś ti na forum są podobne posty. Poszukaj.
-
Zalecam kupić rower odpowiedni do wzrostu dziecka, wiek nie ma znaczenia i nie za duży na którym będzie mu trudno jeździć. Zastanów się jakbyś sobie radził na rowerze dwa numery za dużym. Ja zawsze kupowałem używane i wymieniałem co rok. Kup najlżejszy jaki dostaniesz w ramach budżetu którym dysponujesz. Bez amortyzatora, błotników, światełek innych elementów zwiększających wagę. 24 cale są odpowiednie do wzrostu 132-152. Polecam trzymać się poniższej tabeli
-
Shimano PD-M540 czy CB Candy 2
jajacek odpowiedział(a) na Merson temat w Części i akcesoria rowerowe
Na faktycznie 14 dni kalendarzowych. Ale to zwykle wychodzi 10 roboczych :) -
Shimano PD-M540 czy CB Candy 2
jajacek odpowiedział(a) na Merson temat w Części i akcesoria rowerowe
Mając 43 zawsze kupuję ochraniacze 44-47 i są dobre -
Shimano PD-M540 czy CB Candy 2
jajacek odpowiedział(a) na Merson temat w Części i akcesoria rowerowe
Krzysiek, letnie buty powinny być dobrze dopasowane, zimowe mogą być nawet ciut za duże żeby móc poruszać trochę palcami i mieć możliwość założenia dodatkowej pary skarpet jak trzeba. Po za tym kupując przez neta zawsze możesz oddać w ciągu 10 dni. -
W kwestii amora powietrznego. Dobry amor powietrzny (RockShox, Fox, DT Swiss, Manitou) jest drogi w utrzymaniu. Pełny serwis za 400 prodecent zaleca co ok. 200 godzin jazdy albo co rok. Można przeciągnać 2 lata jeśli nie jeździ się bardzo dużo. Pełny serwis amora powietrznego firmy Suntour 120-150 zł. Więc jeśli koszt serwisu Cię odstrasza to albo przyzwoity amor powietrzny Suntoura, np Raidon albo olejowo-sprężynowy RockShox. Niekórzy mówią że RS olejowo-sprężynowy słabo pracuje przy wadze poniżej 80kg. Nie jest to prawda pod arunkiem że dobrze się dobierze sprżynę. Mój przyjaciel o wadze 60kg ma starego RockShox Judy z odpowiednio dobraną sprężyną i pięknie się ugina. Amor olejowo sprężynowy teoretycznie też powinien zostać przeserwisowany raz na rok. Ale rzeczony kolega serwisuej raz na 5 lat i tez dobrze działa. Jest to więc wersja dla oszczędnych. Najlepszy amor olejowo-sprężynowy to raczej RockShox Recon Coil. Tu za nim plasują się RS XC 30/32 to można poczytać: http://bike-advisor.com/bicycle-guides/budget-cross-country-forks-for-your-bike.html Przy tym wzroście tylko koło 29. 27,5 będzie duzym błędem. Nie przeczytałem dokładnie wszystkich proponowanych modeli ale od razu rzuca mi się w oczy Cube Attention SL, który ostatnio rekomenduję jako mający bardzo dobry stosunek ceny do jakości.
-
Shimano PD-M540 czy CB Candy 2
jajacek odpowiedział(a) na Merson temat w Części i akcesoria rowerowe
Te buty mają nieprawidłową rozmiarówkę. Noszę 43 a te buty musiałem kupić w rozmiarze 45. Więc trzeba dodać 2 do normalnego rozmiaru. Mierzyłem 44 i były za małe. Wkładam jedną ciepłą skarpetę. Więcej nie trzeba. Z tym że wymieniłem wkładkę na taką od skośnych za kilka zł z alu z jednej strony i z grubym filcem z drugiej. I był to bardzo dobry ruch. -
Fotki z Mistrzostw Polski w kolarstwie torowym
jajacek odpowiedział(a) na jajacek temat w Luźne rowerowe rozmowy
Z medialnością kolarzy się zgadzam. Niska rozpoznawalność. Parę razy rozmawiałem z ludźmi mówiąc że syn się ściga na rowerze. Powiedziałem że na szosie i na MTB. 90% pytało co to jest MTB bo nie miało pojęcia. Sądzę że 90% nie będzie też miało pojęcia kto to jest Włoszczowska. Za to Anita Włodarczyk jest już chyba rozpoznawalna. Z całym szacunkiem do jej dyscypliny, którą zresztą uprawiałem i byłem Mistrzem Mazowsza, to rzut młotem jest dyscypliną beznadziejną w porównaniu do kolarstwa, które nie dość że można uprawiać całe życie to jest ono znacznie ciekawsze moim zdaniem. Ale na Kwiatka czy Włoszczowską ludzie potrafią przyjść. Na Mistrzostwach Polski MTB było bardzo dużo kibiców. Na oficjalny trening z Kwiatkiem w Warszawie przyjechało ponad 500 szosowców :) W UK torowcy też dostali tytuły szlacheckie a raczej rycerskie. Znany Wam być może Bradley Wiggins i mało znany Chris Hoy, sprinter torowy. Cieszą się wielką estymą. Nie mają problemu z kontraktami reklamowymi. Kiedyś byłem absolutnym przeciwnikiem monarchii, szlachty i tego typu spraw uznając je jako nie mające prawa bytu w obecnych czasach. Dziś dostrzegam ich zaletę. Jest to piękna sprawa że można uzyskać tytuł rycerski za wybitne zasługi dla kraju w sporcie czy kulturze. Prowadząc się niegodnie można go również stracić. Więc on zobowiązuje. Wiggins otrzymał najpierw Order Komandora Imperium Brytyjskiego za zasługi dla kraju a następnie tytuł rycerski. Ilość kibiców na imprezach innych niż piłka nożna czy siatkówka nie jest duża. Co do kolarstwa to kiedyś była niesamowita. Rodzice zaprowadzili mnie jako małe dziecko na stadion w Koszalinie, na którym finiszował Wyścig dookoła Polski. Czekałem wypatrując mojego idola, Szurkowskiego. Przyjechał na tym etapie daleko, pokrwawiony w rozdartych ciuchach. Nie wiem ile widzów mieścił statdion ale był prawie pełny. Mówiono mi że jak Szurkowski jechał na Wyścigu Pokoju jako faworyt i etap kończył się w Warszawie na Stadionie Dziesięciolecia, to po drodze stało ponad milion kibiców a na stadionie nie było ani jednego wolnego miejsca a to był stadion, który mieścił blisko 100 tysięcy! Szurkowski był wtedy Bogiem! Zresztą lekkoatletyka czy boks też były bardzo popularne. Mam do dziś autograf Tadeusza Ruta, Mistrza Europy w rzucie młotem. Działacze to kolejny temat rzeka. Ostatnio mocno się posprzeczałem z pewnymi panami w PZkol i napisałem prośbę do przezesa żeby zrobił porządek z "leśnymi dziadkami". Wielu z nich ma nawet dobre chęci ale zupełnie się nie nadaje do obecnego modelu sportu. Powinno się im umożliwić pełnienie funkcji honorowych ale odsunąć ich od spraw bieżących. Nie wspomnę już o takich, których interesuję tylko podzielenie 1000 zł na pięciu a znam takie przypadki. -
Fotki z Mistrzostw Polski w kolarstwie torowym
jajacek odpowiedział(a) na jajacek temat w Luźne rowerowe rozmowy
Z tym zajechaniem zawodnika przez trenerów nie do końca bym się zgodził. Wielu z tych trenerów nabywa doświadczenie z czasem. Wraz z nim jest w stanie lepiej ocenić jak duże obciążenia zastosować. Pytanie brzmi co trener z tego ma? Różnie bywa. Najczęściej własną satysfakcję. Zarobki w kolarstwie są raczej niskie. Zarobić i to nieźle można natomiast na trenowaniu dorosłych amatorów, którzy mają pieniądze. Pojawiło się wielu trenerów, którzy to robią. Najlepsi mają stawki za ułożenie planów treningowych, dietetycznych i suplementacyjnych dochodzące do 600 i więcej zł miesięcznie. Jak ma 10-15 zawodników to może wyciagnąć 10 tys miesięcznie. Co najmniej tyle zarabia kilku topowych jak Kogut czy Starzyński. Natomiast jest wielu trenerów prawodzących własne kluby. Jest to trochę niewdzięczna praca. Ale jak ktoś ją lubi to fajnie jest obserwować postępy dzieci. W młodszych grupach wiekowych jest jeszcze mało wyścigu zbrojeń, chamstwa i gry nie fair więc rywalizacja jest czysta i fajna. Im dalej w las tym gorzej. Nasz klub bardzo się rozrósł. Jest to obecnie jeden z największych klubów w Polsce. Najwięcej jest małych dzieci, do 12-tego roku życia. Potem zaczynają się wykruszać. Tych najmniejszych mamy chyba ponad 60. W kategorii młodzik czyli 13-14 lat mamy ok. 30. Junior młodszy 15-16 lat ok. 20 a juniorów 17-18 już tylko 10. Więc idzie naturalna selekcja. Największym zagrożeniem dla takiego dziecka jest talent, zbyt szybki sukces i rodzice żądni sukcesu. Mamy kilkoro takich co bardzo szybko zaczęli wygrywać prawie wszystkie wyścigi w których startowali. Wynikało to z dobrej wydolności, dobrej techniki, częstych treningów i bardzo częstych startów w wyścigach. Dwa lata temu konkurent mojego Marka z Mazowsza startował w ok. 50-ciu wyścigach rocznie. To jest ilość dni wyścigowych, które robią w sezonie niektórzy zawodowcy. Rodzice bardzo zamożni, dzieciak miał więc rowery po 10-25 tysięcy każdy. Wygrywał bardzo dużo, na podium był prawie zawsze. Ale nie urósł i przytył. W kolejnym roku silniejsi fizycznie zaczęli mu dokładać. Pomału spadał na dalsze miejsca. Sprzęt nie był już mu w stanie pomóc. Dziś już startuje tylko sporadycznie ale widzę po nim że jest sfrustrowany i chyba już za chwilę zobaczymy go tylko na maratonach rodzinnych. Mamy w klubie jednego chłopca, bodajże 11-latka. Duży talent jeśli chodzi o MTB. Bardzo dobry technicznie. Malutki, szczuplutki. Ma super sprzęt. Dużo startuje. Trenuje chyba 5 razy w tygodniu. Wygrał szybko wszystko co było do wygrania w jego kategorii wiekowej. Ale teraz zaczyna przegrywać. Widać że bardzo ciężko to znosi. Czy będzie jeszcze trenował za 2-3 lata? Nie wiadomo. Mój syn też dosyć szybko miał umiarkowane sukcesy. W MTB nigdy mu specjalnie dobrze nie szło. Był wyrośnięty, nie miał zbyt dobrej koordynacji i techniki i nigdy nie miał wypasionego sprzętu. Wygrywali z nim dwa lata młodsi i niźsi o głowę. Ale trenował w miarę regularnie. Zimą się totalnie obijał ale pływał, grał w piłę, tyle że odpoczywał od roweru. Na szosie jego warunki fizycznie powodowały że szybko zaczął zdobywać wysokie miejsca. Ale jeszcze nie dominował. Z kolei ma wyjątkową naturalną wydolność taką, której większość nie ma. Nie trzeba było dużych bodżców trenignowych żeby osiągnąć skutek. W zeszłym roku na Mazowszu na szosie dominował już totalnie. Były dwa wyścigi. W jednym jechał on, w drugim reszta. w jakimś momencie odjeżdżał i nikt nie był w stanie się utrzymać. Ale też miał już sprzęt z którym od nikogo specjalnie nie odstawał a był o głowę wyższy od większości więc dominował warunkami fizycznymi. W MTB jeszcze nie dawał rady. I nie miał sprzętu. Ale z założenia startował tylko w ważnych wyścigach. Namawiano mnie żeby startował w różnych pomniejszych ale od początku się na to nie zgadzałem. Interesował mnie tylko rozwój w dłuższym dystansie i medale Mistrzostw Polski. Tak zwane lokalne "ogórki" ani żadne cykle zawodów nigdy mnie nie interesowały co zresztą czasami było źródłem konfliktu. No i w ciągu roku mało startował. Kilkanaście wyścigów. Jak inni startowali on jeździł ze mną po górach. Śmiesznie było na jego pierwszych Mistrzostwach Polski na szosie. Na czasówce nie miał stroju czasowego tylko opływową koszulkę pływacką z Decathlonu. Miał wpinane pedały szosowe ale jechał w nich trzeci raz i miał problemy z wpięciem się na starcie. Jak ochraniacze aero na buty miał moje zimowe ochranicze przeciwdeszczowe. Koła miał już stożki ale nie karbonowe jak czołówka tylko alu. Rower na starej ramie karbnowej ze starym osprzętem Ultegra na którym jeździ do dziś. Pytałem nascyh trenerów fachowców z Mazowsza jak oceniają jego szanse. Pytają. Jeździ na torze? Nie. Ile razy trenuje? 2. Obejrzeli rower, sprzęt. Jeszcze się pośmiali z niego na starcie że nie umiał się wpiąć. Zapytałem jak oceniają który będzie? Powiedzieli miejsca 40-60. Jechało ponad 80. Był trzeci! Jakby nie to że śię nie umiał wpiąc byłby drugi bo do drugiego stracił jakiś ułamek sekundy :) Na razie jak widać po wynikach wydaje się że miałem rację. Dwa brązowe medale Mistrzostw Polski na szosie, złoty medal MTB. Ale nie należy dmuchać balonika. Są to na razie strasznie krótkie dystanse. Czasówka na Mistrzostwach Polski na szosie ma 5km. Wyścig ze startu wspólnego 32 km. Wyścig na Mistrzostwach Polski MTB 9 km. Dopiero za dwa lata kiedy przejdzie do juniora młodszego będzie widać czy jest w stanie być w czołówce. Tam już będą czasówki po 10km, wyścigi ze startu wspólnego 80-100 km i wyścigi MTB 2-3 razy dłuższe. Na razie zaczynamy też bawić się na torze. Za tydzień wystartuje po raz drugi w życiu. Zobaczymy jak mu pójdzie. W pierwszym starcie, który był na Mistrzostwach Polski w wyścigu na jedno okrążenie ze startu lotnego nie zmieścił się w dziesiątce. W wyścigu punktowym nie ogarnął na którym okrązeniu trzeba finiszować i przestrzelił dwa finisze. Ale pierwsze koty za płoty. Natomiast ma bardzo duże rezerwy. Trenuje średnio ze 2-3 w tygodniu. 3 w porywach ale rzadko. Mało się ściga. Nie jest wyeksploatowany. Więc zwiększając umiejętnie obciążenia można bardzo dużo osiągnąć. Ale musi sam do tego dorosnąć. Na razie jak mówi że mu się nie chce isć na trening to ja mówię, ok, nie idź. Odżywia się byłe jak. Płatki śniadaniowe, parówki, pizza, MCDonalds, kebab, słodycze. Je co chce i kiedy chce. Ale jest naturalnie szczupły. No i sam pilnuje wagi. Jak się obje to następne dwa dni je mniej. Przy 177 wzrostu waży ok. 60 kg. Tkanka tłuszczowa 6,7%. To są parametry jak u dorosłego kolarza zawodowego. Więc jeszcze mamy rezerwy w doborze składników odżywczych. Nigdy nie spożywał żadnych suplementów diety a wielu w tym wieku już tak. Więc to kolejna rezerwa. Nie ma żadnych super rowerów ani kół, rezerwa. Nie ma masażysty, nie jeździ za motorami, nie jeździ zimą na zgrupowania zagraniczne. A niektórzy jego rówieśnicy owszem. Dlatego sobie spokojnie chodzę i podśmiewam się z tych wszystkich, którzy stają na głowie żeby dziecko zwyciężyło w klasyfikacji generalnej jakiegoś cyklu wyścigów w 10,11,12 czy 13 lat. Ja wiem że my mamy czas. A co zrobić z dzieckiem, które trenuje 5-6 razy w tygodniu i ściga się 40-50 razy? Jaki mu zwiększyć obciążenia? No i tu jest własnie rola rodzica i trenera żeby go odpowiednio prowadzić. Ale nie jest to łatwe i większości się nie udaje. -
Natomiast zachęcam Cię do jeżdżenia z Legionem. Tam się bardzo dużo nauczysz jeśli chodzi o jazdę na szosie. Jutro w sobotę 10:00, tempo spokojne ok. 90-100 km ze średnią ok. 32. W niedzielę 9:45 110-120 km trochę ostrzej. Start spod ich sklepu na Górczewskiej
-
Nasze dzieci w WKK prowadzi jeśli chodzi o plan treningowy Darek Kołakowski. Plany dla nas są tworzone w aplikacji Training Peaks. Darek ma swoje studio nad sklepem Airbike na Ostrobramskiej. Tam robi testy wydolnościowe, bike fitting, itd. Pracuje też w klubie fitness jako trener personalny. O ile mi wiadomo robi treningi szosowe ze swoimi klientami w soboty na Wilanowie. Można podejrzeć na Stravie. Co do cen nie wiem bo my korzystamy z jego wiedzy za poziomu klubu. Na pewno go polecam. Jest to sympatyczny i bardzo pozytywny gość.
-
Fotki z Mistrzostw Polski w kolarstwie torowym
jajacek odpowiedział(a) na jajacek temat w Luźne rowerowe rozmowy
Temat rzeka. Sport się bardzo zmienił w ostatnich latach. Dramatycznie się skomercjalizował a co za tym idzie dramatycznie zwiększyła się konkurencja, między innymi za pomocą sprzętu czyli "wyścigu zbrojeń" jeśli chodzi o kolarstwo oraz nowych metod treningowych. Kiedyś wystarczyło mieć trochę talentu, klub dał rower i jak ktoś był pracowity, zacięty i dobry wydolnościowo to szybko osiągał dobre wyniki. Dziś chętnych do osiągnięcia tych wyników jest wielokrotnie więcej. Są rodzaje sportu w którym są duże pieniądze. Jeśli chodzi o kolarstwo to takie są na szosie. Ale dotyczą tylko garstki na absolutnym topie. Reszta walczy o przetrwanie. A kolarstwo torowe to już sport absolutnie niszowy. Są państwa gdzie trochę tych welodromów mają i gdzie kibice przychodzą. Tak jest w UK, Francji czy Niemczech. Ale tamtejsze związki są bogatsze i lokalni sponsorzy są bogatsi. I mają gwiazdy, które oprócz jazdy na szosie, mają sukcesy na torze. Jak Wiggins czy Cavendish. My mamy jeden tor. Wybudowany w korupcjogennym układzie w bardzo złym, źle skomunikowanym miejscu. Ale są państwa, wcale nie biedne, które nie mają ani jednego. Norwegia swoje mistrzostwa torowe od lat rozgrywa w Pruszkowie :) Ta historia z Mistrzem Świata, Adrianem Teklińskim, jest z pewnością smutna. Ale sądzę że znajdzie pozytywne zakończenie. Jestem pewien, że prezes Banaszek nie pozwoli mu przepaść. Sam jest byłym kolarzem i wie jakim zaszczytem i honorem dla naszego kolarstwa jest koszulka Mistrza Świata zawodowców. Miałem ostatnio zgrzyty z pewnymi działaczami w związku związane z moim młodym i byłem zmuszony poprosić go o pomoc i pomógł. Więc nie jest to działacz kręcący tylko swoje biznesy tylko człowiek, któremu na kolarstwie zależy. W kapitaliźmie kariera sportowa to bardzo niepewna inwestycja. Czytałem ostatnio fajny artykuł sprzed paru lat, jednego z braci Banachów, ile potrzeba żeby "wyhodować" topowego zawodnika MTB. Absolutnie minimalna kwota na stworzenie pięcioosobowej grupy z której byc może wyhodujemy medalistę czołowych imprez to 5 mln złotych. Ale raczej bliżej w stronę 10. Kto da takie pieniądze bez żadnych gwarancjiy sukcesu? Nikt. Dlatego tylko państwo może się tym zająć. Projekt "Justyna Kowalczyk" przyniósł efekty bo stworzono dla niej profesjonalny team. Z trenerem, sparingpartnerem, serwisantami i masażystą. Obserwusję jak ona trenuje i gdzie jeździ. Czasem nawet wymienimy parę słów pod komentarzen na FB. Jest poza domem ponad 300 dni w roku. Ostatnio trenowała katorżniczo na nartorolkach w Bułgarii na podjazdach szosowych na ok. 2000 m. Mają Włoszczowska to samo. Stworzono dla niej team. Czasem przewijały się w tym teamie inne, bardzo utalentowane zawodniczki. Ale nie podołały. Teraz stworzono super team. Maja i "Jolka Demolka" czyli Jolanda Neff. Efektem jest tytuł Mistrzyni Świata Jolki i czwarte miejsce Majki. A dla firmy Kross, głównego sponsora, wyśmienita reklama i otwarcie drzwi z jej pomocą do wejścia na rynki zachodnioeuropejskie. A u młodzieży kolarskiej. Mój znajomy, ojciec 14-latka, Mistrza Polski Szkółek Kolarskich na torze i czołowego zawodnika na szosie, zdradził mi niedawno że ten sezon kosztował go "dobry samochód". Więc zapewne ponad 50 tys zł. Składa się na to sprzęt torowy i szosowy i wyjazdy na topowe wyścigi w Polsce w ilości ok. 30 z noclegiem i jedzeniem. Inny znajomy, załatwił konkurentowi mojego Marka, 13-latkowi, kontrakt sponsorski z producentem rowerów. Dostał od producenta sprzęt plus budżet na wyścigi. Sam zaczynam przygotowywać ofertę dla sponsorów i rozpoczynać ich poszukiwanie. Bo z własnych środków nie jestem w stanie pokryć kosztów mojego młodego, pozwalających na rozwój na najwyższym poziomie. Natomiast związki jeśli mają sponsorów tytularnych, jak ostatnio został pozyskany Orlen dla PZKol, mają z pewnością możliwość pomóc najbardziej utalentowanym zawodnikom. Ale to dopiero od pewnego, zwykle wyższego poziomu. Zwykle od juniora. Ale w tym czasie jakoś do tego juniora trzeba zawodnika doprowadzić. Ministerstwo Sportu ma teraz program, nie pamiętam nazy, 100+ czy jakoś tak gdzie najlepszym zowodnikom, chyba tylko dyscyplin olimpijskich, w wieku 18-23 lata ufundowuje stypendium 40 tys zł rocznie. Dzięki temu nie musza isć do pracy i mogą trenować. Natomiast ich związki sportowe musza im pomóc ze startami, sprzętem i innymi tematami. Idealnie byłoby gdyby sport zawodowowy sam się finansował. Ale chyba nie jest to możliwe. Najbogatsza grupa zawodowa Sky, też jest w jakimś stopniu grupa narodową i jest związana z British Cycling. -
Czy za przegląd warto płacić więcej? Generalnie nie. Ale... Cozmo tani nie jest. Wiem. Też próbowałem zaoszczędzić. Na Broniewskiego serwisowałem dwa rowery. Oddałem im do złożenia mojego Tarmaca. Kupiłem sam frameset i oddałem im groupset i wszystkie graty do złożenia do kupy. żłożyli za co zapłaciłem 200. Mówiąc delikatnie nie do końca wyszło. Zawiozłem do Cozmo i musiałem po raz drugi zapłacić 200 żeby go rozłożyli i poskładali do kupy tak jak być powinno z linkami porzadnie w peszlach i paroma innymi elementami. Po prostu wyszło że chłopaki z Cozmo od lat uczestniczą w szkoleniach Speca i mieli do czynienia z dziesiatkami rowerów z najwyższej półki a chłopaki z Broniewskiego chyba nie. Drugi rower to mój MTB Spec Crave. Wyjące hamulce. Jedna wizyta to wymiana klocków. Nic nie dała. Druga to wymiana przewodu hydraulicznego. Nic nie dała. Trzecia to rower stał 2-3 tygodnie i obietnica że z pewnością tym razem wszystko będzie ok. No niestety nie było. Poproszono mnie żebym się więcej z tym rowerem nie pojawiał :) Trzeba było zdiagnozować że zaciski są do wymiany. Po ich wymianie w Cozmo temat zamknięty. Więc moja rada jest taka. Jeśli chcesz zaoszczędzić to nie jedziesz na Broniewskiego tylko do skleprowerowy ale na Śniegockiej 2 w centrum. Jest tam mechanik Janek, który serwisuje rowery naszego klubu kolarskiego. To jest serwisant magik. Złote ręce. Fuszerką się brzydzi. Do niego oddaję różne rzeczy. Nie naciąga. Nie wymienia co nie trzeba. Terminy czasem dłuższe bo dużo ludzi już wie że u niego nie ma lipy. Druga opcja to oddajesz do Cozmo do Bartka Prusika. Tam będzie drożej ale zawsze można negocjować :) Więc generalnie jak to z wszystkim. Jakość kosztuje. Z zestawu tanio, szybko, dobrze wybierz dwa elementy. Trzeci nie będzie w komplecie :)
-
Shimano PD-M540 czy CB Candy 2
jajacek odpowiedział(a) na Merson temat w Części i akcesoria rowerowe
Ja mam przeczucia że porządna zima będzie. Rychtuję biegówki a jeżdżenie rowerem MTB po śniegu jest bardzo fajne Te żółte ochraniacze są fajne i dobrej jakości Jzda po ciemku to już nie dla mnie. W tym roku zdarzyło mi się zagadać z kumplem i jechać 20 km po ciemku bez lampek przez Puszczę Kampinoską. Cud że żadnej gleby nie zaliczyłem ale następnym razem wezmę lampki :) -
Fotki z Mistrzostw Polski w kolarstwie torowym
jajacek opublikował(a) temat w Luźne rowerowe rozmowy
Pewnie mało to kogo stąd interesuje ale można obejrzeć z ciekawości... https://www.facebook.com/jacek.kapela.18/posts/1462231897194121 -
Shimano PD-M540 czy CB Candy 2
jajacek odpowiedział(a) na Merson temat w Części i akcesoria rowerowe
Miałem jakieś Authory czy Accenty ale były bezndziejne i oddałem koledze. Neoprenowe trochę ocieplają ale są cholernie niewygodne w użyciu. No i noga w środku nie oddycha więc szybko ma się mokre stopy. Przerabiałem po drodze jeszcze kilka innych. Najlepsze są Shimano H20, które występują w bardziej i mniej ciepłych wersjach. Ale kosztują koło stówy. Mój młody używa tekie zimą i mówi że są ok. Ale on jest taki typ co by zimą jeździł w krótkich spodenkach. Rzadko kiedy mu zimno.