Skocz do zawartości

jajacek

Użytkownicy
  • Postów

    14 994
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez jajacek

  1. Moim zdaniem nie ma żadnego znaczenia czy bloki mają czy nie mają większy luz. Jeżdżę w różnych butach wpinanych od 20 lat i SPD i Look Keo i to czy kogoś boli stopa zależy od jakości buta a nie od bloku. Mam dwie pary butów pod SPD i nylonowe i karbonowe, robię w nich tysiące kilometrów i nic mnie nie boli. Właśnie wróciłem z 50 km na MTB po lesie i zero problemu. W butach szosowych z nylonową podeszwą i w niskim modelu z karbonową miałem dolegliwości i drętwienie stopy. I przestałem na jakiś czas jeździć w butach szosowych. Zostałem obdarowany najwyższym modelem butów karbonowych Speca więc wróciłem do pedałów szosowych. I dopiero w tych butach nic mi nie dolega. Natomiast pedały Look Keo są kiepskiej jakości i mają nędzne, trzeszczące bloki. Załatwiliśmy już z młodym 5 par pedałów. Różne. Blade, Keo2Max, Keo Classic. Natomiast pedały XT mamy 3 pary i zero problemów. Chodząc po mokrych schodach łatwo się wyglebić. A z kolei chodzenie w blokach szosowych dalej niż parę metrów nie ma sensu. A w butach MTB raz zdarzyło mi się przejść 5 km. Jeżdżąc turystycznie, łatwo gdzieś podejść, coś pozwiedzać. Tyle lat używam Look Keo a nadal mi się zdarzają problemy z wpięciem się. Z SPD zero problemów. Żeby wyjechać z miasta trzeba często minąć wiele skrzyżowań. Moc jeśli chodzi o hamulce jest potrzebna wyłącznie do tego żeby zablokować koło. Nadwyżka mocy powyżej tego poziomu już niczemu nie służy. Natomiast modulacja jest bardzo ważna. I potrafi być dobra zarówno w hamulcach obręczowych jak i w tarczowych. Natomiast mniej siły trzeba w tarczowych żeby zablokować koło. Co do tarcz i klocków to w rowerze MTB zajeżdżam klocki w pół roku. Tylna tarczę, którą hamuję więcej w rok. Nie wiem jak to wygląda w szosie z tarczówkami bo nie mam. Mamy gravela na tarczówkach hydraulicznych ale mamy na nim znikome przebiegi. Co do tego rzekomo prostego procesu serwisowego, to kolega syna handlował rowerami i widziałem jak się męczył z serwisem hamulców. Czasem się poddawał i oddawał do okolicznych serwisów. Czasem dopiero drugi serwis zewnętrzny dał radę doprowadzić je do ładu. W MTB też miałem takie przygody. Hamulce wyły. Zmiana klocków nic. Zmiana przewodów za stówę plus montaż. Nic. Odtłuszczanie tarcz, wypalanie klocków, nic. Zmiana klamek testowo na inne, nic. Ciekły zaciski, dopiero ich wymiana pomogła. Z jedną klamką też miałem że nie dało rady jej do idealnego stanu doprowadzić. W tych używanych, które ten młody sprzedawał pełny dramat. W niemal co drugim cieknące klamki lub zaciski. W mokrej pogodzie oczywiście że tarczówki działają lepiej. Ale większość ludzi unika jazdy w deszczu. Co do piast mam zarówno na kulki jak i na maszynowe. Dobra piasta po kulki działa dobrze tylko na szosie. I wymaga dobrego mechanika. Do gravela czy MTB zdecydowanie lepiej na łożyskach maszynowych. Nawet Shimano to zrozumiało.
  2. Tu się z pewnymi rzeczami nie zgodzę Wpinane pedały szosowe są amatorowi kompletnie niepotrzebne. Dużo lepiej sprawdzą się dwustronne pedały SPD. Łatwiej i bezpieczniej chodzić, szczególnie po schodach. Bloków nie wymienia się nigdy. Łatwiej się wpiąć. Pedały szosowe są niesamowicie przereklamowane dając bardzo niewiele w stosunku do pedałów SPD. Hamulce tarczowe są przereklamowane. Problem z nimi jest taki, że oferują za dużą moc. I zbyt łatwo jest zablokować koło wpadając w poślizg. Tarcze się gną i wymagają po jakimś czasie wymiany, klocki się zużywają dużo szybciej niż w systemie z hamulcami obręczowymi. Nie każdy ma chęć rozkminiać jak przelewać i odpowietrzać układ i kupować w tym celu zestawy serwisowe. Jak mi bije koło w hamulcach obręczowych to pokręcę baryłką żeby otworzyć szerzej hamulec i po problemie. A problemów z hamulcami tarczowymi widziałem już dziesiątki. Dopiero w najnowszej wersji 12-rzędowej Shimano ogarnęło że tarcze nie dzwonią o klocki i jest więcej przestrzeni między klockiem i tarczą. Pierwsze Di2 działały zajebiście. Mamy nadal rower na 11-rzędowym Di2 6800, które powstało w roku 2014. Absolutnie bezproblemowe. Mamy w sprzedaży całą gamę rowerów kloców ważących po 11 kg, kóre kolega tu podlinkowywał. Podczas gdy stare rowery karbonowe ważą w przedziale 7-8 kg. A to jednak robi różnicę podczas przyspieszeń i w paru innych okolicznościach. Mój kolega mechanik specjalnie ściągał ostatniego Treka Emonda jaki produkowali po obręcze, bo nie chciał kłopotów i zwiększonej wagi. Drugi, też mechanik, po tym co widzi w serwisie, też woli jeździć na obręczowym. Natomiast zgadzam się że jak na pierwszy rower nie ma co dzielić włosa na czworo. Jak się pojeździ to po pewnym czasie mogą się zmienić potrzeby i nie będzie to ostatni rower. Też zaczynałem na aluminiowych szosach i jeździłem na nich latami.
  3. @Szwedacz To co tu napisałeś o komforcie i podlinkowane strony są bardzo ciekawe. Zaczynam się w to wczytywać. Sądzę, że trzeba będzie zrobić oddzielny "sticky" wątek. Karbon karbonowi nierówny. Tak samo jest z alu czy stalą. Miałem kiedyś karbonową ramę szosową Ridley Excalibur. Była cholernie sztywna i niekomfortowa. Natomiast była to rama, która mieściła opony maks 23 a może w porywach 25 mm. Co znacząco zmniejszało komfort. Mam teraz karbonową ramę szosową Specialized Tarmac SL6 Pro. Też jest niekomfortowa. Bo jest to rama wyścigowa przeznaczona do ścigania przez zawodników wyczynowych i pro amatorów. Jej niekomfortowość wynika głównie z prostego karbonowego widelca bez offsetu. Natomiast rower to jest cały system. W którym mamy ramę, widelec, kierownicę, mostek, sztycę podsiodłową, koła, opony. I możemy zmieniając te komponenty wprowadzać zmiany. Opony i ciśnienie w nich jest kluczowe. Jak jeżdżę sam na szosie karbonowej Roubaix na oponach 29 mm to pompuję 4,8 z przodu i 5,0 z tyłu na dętkach. Czyli tyle żeby nie dobijać ale żeby było w miarę komfortowo. Jak jadę ustawkę w kumplami o której wiem że będzie szybko, to pompuję 5,0 przód, 5,2 tył. W MTB jak chcę komfortu to pompuję na 2,3 cala i obręczach 30 mm na dętkach 1,2 przód, 1,3 tył. Kolejnym elementem komfortu jest materiał z którego wykonano kierownicę. Kierownica alu szosowa jest bardzo niekomfortowa w porównaniu do karbonu. Za 200-300 zł możemy kupić używaną markową karbonową kierownicę. Czasem trafilmy nową na promocji w dobrej cenie. Pamiętam tu wątek że ktoś kupić niedawno nową 3T za 400 zł na wyprzedaży. Dyskomfort kierownicy możemy skorygować bardzo grubą, żelową owijką. Albo podkładkami z żelu pod owijkę. Sztyca i siodełko są kolejnymi elementami. Ostatnio widzę trochę rowerów typu szosa lub gravel ze sztycą podsiodłową 30.9. To jest chore. Znacząco pogarsza to komfort. Takie sztyce są w Bianchi koleżanki i w Merida Silex. Koła alu są zwykle bardziej komfortowe niż karbonowe. Miałem raz Fulcrumy na dużej llości stalowych szprych i było wręcz szokujące jak dobrze się na nich jeździło. Ja nieustająco staram się poprawić komfort w moich rowerach ale starając się nie tracić szybkości. Natomiast to wszystko jest to dzielenie włosa na czworo po 30 latach doświadczenia w jeździe różnymi rowerami. I są to rozkminy które większość mało doświadczonym użytkowników nie potrafi zdyskontować. Pewnie też potwierdzisz z własnych doświadczeń że dyskomfort zależy też od dystansu. Zanim wibracje nas na tyle dopadną że tracimy komfort i nam to zacznie dokuczać, trwa to pewien czas. Mogę przejechać 50 km na niemal każdym rowerze. Ale po powiedzmy 2 godzinach jeżdżenia po nędznej jakości asfaltach ilośc tych mikro uderzeń i wibracji zaczyna zbierać swoje żniwo. A 10 lat temu kiedy byłem w lepszej formie chodząc na siłkę nie zbierało. Więc nasza osobista kondycja też jest tu czynnkiem. Ostatnio miałem dyskusję z Wichu Workshop na temat rowerów MTB hardtail i full. Pisałem, że na HT mnie strasznie telepie. I on i inni napisali: weź się za siłkę, ćwicz mięśnie głębokie, brzucha, prostowniki grzbietu i obręczy barkowej to będzie mniej telepać. Więc ja bym autorowi wątku radził kupić rower w swoim rozmiarze i dobrze skonfigurowany. A rozkminy odnośnie komfortu wdrożyć jak poczuje że coś jest nie tak.
  4. Jest dużo sklepów Krossa. Może dasz radę się gdzieś przymierzyć?
  5. Ten jest bardzo dobrze skonfigurowany. Ma świetny napęd i nawet koła ma dobre.
  6. To jest korba od przełajówki. Mam taką samą. Fakt że takich się w gravelach nie stosuje. No i z tą stalą to możesz mieć rację. Bo jak się interesowałem stalowym Specem Sequoia, gravelem, to niskie modele były na strasznie ciężkiej ramie. A dwa najwyższe na bardzo wycieniowanej gdzie za samą ramę Spec krzyczał 1500 czy 2000 USD. Edit, 1500: Sequoia Pro Module
  7. Ten Kross niezły ale jeśli się nie mylę te hamulce są zupełnie do dupy. Trzeba to zweryfikować. Edit: 5 pierwszych postów na Google i potwierdza się że są do dupy. To są hamulce tarczowe mechaniczne. Jedyne mechaniczne, które dobrze hamują to chyba TRP HyRd. Komplet 800 zł w Decathlonie.
  8. Ja nie polemizuję z tą oceną. Bo też nie mam szos innych niż karbonowe. Ale człowiek nie kupi nowej szosy karbonowej w tym budżecie. Wszystkie szosowe rowery aluminiowe na których jeździłem były beznadziejne. Natomiast im szersza opona tym mniejszą rolę wydaje się odgrywać materiał z którego wykonano ramę. Mam przełajówkę z aluminium i jeździ się nią znakomicie. Ale nie jest to standardowy stop alu. Natomiast gravel karbonowy, który mamy od roku idzie na sprzedaż. Jakoś coś nam w nim nie pasuje. Materiał ramy jest bardzo dobry. Producent bardzo dobry. Hamulce, napęd, brak zastrzeżeń. Ale coś jest z nim nie tak geometrycznie.
  9. GF znaczy zapewne Gran Fondo. Czyli rower z rekreacyjną geometrią. Sprawdź tylko jak jest maksymalna szerokość opony. Nie kupiłbym żadnego nowego roweru na tarczach, który nie akceptuje opon 32 mm. Koła i opony które są w komplecie są beznadziejne. Ale do rekreacji wystarczą.
  10. Do każdych opon tubeless możesz wsadzić normalne dętki.
  11. Jak najbardziej. GRX 2x12 to moim zdaniem jedyny sensowny napęd do rowerów typu gravel. Więc jest to dobrze skonfigurowany rower. Natomiast to nie jest moim zdaniem gravel. Nie spełnia warunku jakim jest możliwość montażu szerokiej opony do jazdy w terenie. Więc jest to bardziej rower typu all road z napędem z gravela. Taki szybszy cross. W lesie będzie na nim męka. Natomiast po asfalcie, na gładkich szutrach czy w mieście spisze się dobrze.
  12. Ta rama ma stosunek reach-to-stack prawie 1,57 w rozmiarze 57 co sugeruje bardzo spolegliwą geometrię typu endurance. Natomiast miałem kiedyś ramę z takiego aluminium 7005. Jego charakterystyką jest to że jest sztywne jak zdechły pies. Nic nie amortyzuje, nie ugina się jest bardzo wytrzymałe. Jest to cholernie niekomfortowe. Co do rozmiaru wpasujesz się w jedną i w drugą. W większej będziesz miał wyżej kokpit, mniej wystającej sztycy z ramy więc mniejsza amortyzacja. Może zajść potrzeba skrócenia mostka. W mniejszej kokpit niżej, więcej sztycy wystaje, można dać dłuższy mostek co poprawia stabilność. Jeździłem parę lat na ramie 55 co miała górną rurę wirtualnie 565 przy 175 wzrostu i przekroku ok. 85. Oczywiście była na mnie za duża. Ale wtedy o tym nie widziałem. Kręgosłup mnie napieprzał bo rama alu i wąziutkie opony na wysokim ciśnienu. Teraz mam 54 co ma górną rurę wirtualnie 548. Jest ok. Ale jakby była 1,5 cm krótsza to bym taką wolał. Ale nie chciałbym mieć kokpitu za nisko bo mam kiepską elastyczność kręgosłupa. Mam mostek 90 a wolałbym 100 lub 110. Ale nie można mieć wszystkiego. Trzeba wybrać jakiś kompromis.
  13. 20 lat temu miałem Cateye Astrale. Działał 3 lata bez doładowywania 🙂 Nawigacja we wszystkich licznikach jest beznadziejna. Sugeruję w przypadku nawigacji, która wymaga zmian korzystać z telefonu. Mapy Garmina są totalnie nieczytelne od 15 lat odkąd używam. I nic się tu nie zmieniło.
  14. Sugeruję nie dotykać. Jeden znany mi zespół jeździł na tych kołach. Co wyścig to któreś połamane. Marka bez siedziby z adresem na Gmailu 🙂 Wojczal Bikes sprzedaje te koła. Może to jego marka. VYTYV
  15. @Greg29 Wokół Tatr to już tylko na elektryku mogę pojechać 🙂 Albo na dwa razy. 200 km po górach na własnym silniku to już nie w tym życiu 🙂
  16. Do Szczawnicy jeździł mój kumpel i on mnie tam pierwszy przyciągnął. A potem jeździłem tam z żoną i dzieckiem. Oni na spacer nad Grajcarkiem a ja na rower. Wstawałem o 6-tej i wracałem koło południa. Szczawnica jest fajna bo jest co robić i jest dobre jedzenie. Do Popradu na baseny termalne, żeby dzieci mogły się wyhasać ok. 70 km samochodem. Trochę po górach też chodziliśmy. Ale takich miejsc jest więcej. Parę razy byliśmy w Polańczyku. Na Słowacji w Dolinie Vratnej, W Słowackim Raju no i wiele razy w Czechach, w Jesenikach, które uwielbiam. I tam mieliśmy stałą metę w pensjonacie Relax Centrum Gol w Loucna nad Desnou. Skąd prowadzi drugi najtrudniejszy podjazd w Czechach nad zaporę Dlouhe Strane. A po drugiej stronie pasma podjazd pod Pradziada.
  17. Jak ktoś ma długie podudzia to zwykle musi się przesunąć do tyłu od środka suportu. Długości roweru nie reguluje się położeniem siodełka tylko przez dopasowanie kokpitu.
  18. Brawo! Wygląda niekulawo. Przy tej długości nogi zwykle potrzebna jest sztyca podsiodłowa z setbackiem żeby się przesunąć do tyłu.
  19. To jest jedna z moich jazd z tego roku: Pojechałem z kumplem, który jeździ trochę więcej ode mnie i jest w moim wieku. Ale jest chudy jak chart afgański i lubi jeździć stówami. Ponieważ nie wiedziałem jaki będzie dystans futrowałem na zapas. Jeśli dobrze kojarzę to zjadłem jajecznicę z trzech jaj z bekonem i z chlebem z masłem. Dofutrowałem w domu jakimś bananem i jogurtem greckim. Podjeżdżaliśmy pociągiem więc zjadłem na stacji bułkę z Lidla z jabłkiem i kolejną w pociągu. Kieszeń miałem całą wypchaną batonami i jadłem kolejne co godzinę. Jazda była właśnie w moim tempie FatMax, które oceniam na 115-118 BPM. Byłem totalnie świeży tego dnia po powrocie i mogłem zrobić podobną kolejnego dnia. Co było dla mnie zaskoczeniem. Więc wysokie spożycie węglowodanów w takie dni dłuższej jazdy jest kluczowe.
  20. Pare lat temu (pewnie z 10) wsiedlismy rano w pieciu w pociag Sloneczny na Mazury. Wysiedlismy w Dzialdowie i zrobilismy 270 km w dwa dni. Na crossach, MTB i fitnessach. Dzis juz byloby ciezko. Ale wszystko zalezy tez od tempa i odzywiania. Jak ktos zna swoje tempo FatMax i wie ile powinien przyjac wegli tak zeby nie naruszyc zapasow glikogenu to bez problemu powinien zrobic 200 km w dni dni moim zdaniem. Ale trzeba sporo zezrec na takim wyjezdzie zeby nie bylo bomby. Zalezy tez jak kto sie odzywia na codzien. Ktos na diecie wysokoweglowodanowej slabo spala tluszcze. Wiec jak mu sie wegle skoncza to ma bombe. Ten co jest na keto lub low carb poradzi sobie lepiej podczas niskiej intensywnosci.
  21. Po konsultacjach z ChatGPT wyszło że też jem za mało węgli. Stąd parę jazd, gdzie mi odcięło prąd. Ale jak zacząłem jeść więcej to już nie dało się zrobić wagi. No i nie dajmy się zwariować. Jak był okres na to co lubię czyli maliny, borówki, kurki i fasolkę szparagową to łoiłem to codziennie 🙂 Teraz jak się to wszystko kończy i będę jeździł sobie lajtowo to chcę zrobić reset keto a potem wrócić do low carb i postu przerywanego. I spróbować zejść do 80. Alpe Adrdia wydaje się fajny. Mieszkaliśmy w Villach i jeździliśmy częścią jego. Ale ciekawe też jest pojeździć wokół jeziorek w rejonie Salzkammergut. Salzburg też podobno piękny. Dziś mi taką trasę podpowiedziało:
  22. Kiepskie opinie ma ten Finish Line. Nie wiem na ile wierzyć testom Adama Keirina z Zero Friction Cycling ale ocenił ten produkt jako beznadziejny. Ja używam Effetto Mariposa Flowepower. Wosk do łańcucha EFFETTO MARIPOSA Flowerpower | CentrumRowerowe.pl Ludziska na forach bardzo chwalą Bike7 Pro Wax. Zamierzam kupić. Smar do łańcucha Bike7 Bike 7 Pro WAX 150 ml - 5414195007945 - 15647007776 - Allegro Wosk do łańcucha BIKE7 Pro Wax | CentrumRowerowe.pl
  23. To może wyjść droga zabawa. Bo wymaga wymiany elementów tłumika. Ponieważ jest to nędzny amor, to raczej bym szukał używanego RockShoxa Recona RL z blokadą albo Foxa Rhythm. Upieczesz dwie pieczenie na jednym ogniu. Używki chodzą czasem po 500.
  24. Niektóre tematy są zbieżne. Wiele lat jeździłem na crossach zanim przesiadłem się na szosę. Byłem parę razy w Polańczyku ale nie czułem się na siłach żeby pojechać Wielką Pętlę Bieszczadzką. Jest ona na mojej potencjalnej liście wyzwań. Będąc parę lat starszym powiedziałbym że te wyzwania należy realizować jak najszybciej. Bo może nie starczyć nam czasu, zdrowia lub kondycji żeby to zrobić. W Alpach pojawiłem się za późno. Zrobiłem kilka kultowych podjazdów takich jak Stelvio, Grossglockner, Kaunertal czy Rettenbachferner. Ale gdybym pojawił się tam 10 lat wcześniej to miałbym szansę zrobić większość z TOP10 najwyższych czy też większość 15 tych powyżej 2500. Tu lista: List of highest paved roads in Europe - Wikipedia Wagę masz super, raczej dla mnie już nieosiągalną. 71 ważyłem na studiach jak biegałem. Jeśli chodzi o mobilność to coś tam robię. ale muszę się bardziej przyłożyć. O Rajdzie Doliną Dunajca nie słyszałem. W Szczawnicy byłem wiele razy. Uwielbiam te okolice rowerowo. Nigdy nie jeździłem w Beskidzie Niskim. Mój partner treningowy był dwa razy i bardzo chwali. Średnia 28 na takim dystansie kosmiczna. Ostatnio kolega bikefitter i były kolarz, rocznik 1971, mówił mi że startował w Tatra Road Race na dystansie 80 km. Wyciągnął średnią 22. Ale było 2300 przewyższenia. Ja w górach chyba nigdy 25 nie przekroczyłem jeżdżąc w Bieszczadach i Pieninach. Ale też nigdy nie ważyłem jeżdżąc tam poniżej 82 kg. Przehybę jechałem kilka razy na crossie 15 kg i raz na szosie. Znalazłem taki wpis: "Dystans podjazdu 13.2 km, 780m przewyższenia, pojechałem w czasie 1:09 ze średnią 11.5 i HR AVG 145. Myślę że na świeżo stać by mnie było żeby pojechać poniżej godziny. " Zapoznaj się z parametrem VAM. Czyli ilość metrów w górę na godzinę. Najlepsza jaką miałem to ok. 700. Nie wiem czy nie na Przełęczy Knurowskiej, którą bardzo lubię i zrobiłem kiedyś test na maksa (znalazłem że podjechałem z VAM 744, czas 23:34, średnie tętno 155). Zwykle jeździłem bliżej 500-600. Bardzo dobrzy amatorzy potrafią wyciągnąć ponad 1000. Ale zależy to też od nachylenia drogi. Mój znajomy, zawodowy kolarz Patryk Stosz, ważący ok. 70 kg, jechał ją w 12:00 🙂
  25. Wydaje mi się że masz rację odnośnie szerokości.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...