Skocz do zawartości

janciowodnik

Użytkownicy
  • Postów

    471
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez janciowodnik

  1. Dokładnie. Chociaż - w sumie - nie widzę w tym nic złego ;) Mój rekord na ostrym kole, to 270 km, ale w zasadzie po płaskim i po asfalcie. Brutto ok. 13 godzin. Browar był w trakcie. Zimno było ;) (listopad).
  2. https://www.centrumrowerowe.pl/lyzki-do-opon-bike-hand-yc-313-pd10960/?v_Id=57454 Używam już 3 lata. Jeśli przez dłuższy czas nie są potrzebne - trochę rdzewieją, ale poza tym - nie mam zastrzeżeń. Z tego, co się orientuję - Tribany fabrycznie mają założone Michelin Dynamic Sport. 25 i 28C spokojnie założysz palcami, jeśli rant posmarujesz mydłem. 23C - już nie bardzo.
  3. Zauważ, że zęby są pochyłe, ale w odwrotnym kierunku. Tarcze Shimano w systemie HG50 mają tak od nowości. Brud zapewne dostał się przez otworek na dole mufy. Ale dobrze, że on jest. Mam mufę bez otworka i któregoś razu (po jeździe mokrą drogą) odwróciłem rower do góry kołami i szczelinami w główce ramy (nie wdając się w szczegóły - u mnie tak jest) - wylałem ćwiartkę wody. Dostała się otworem w sztycy - pod siodłem. Po tym - zaślepiłem go. Woda i brud dostaje się do łożyska pedału od strony korby. Zewnętrzne - chroni zaślepka (jeśli jej nie zgubiłeś). Jeśli jeździsz po mokrej drodze - trzeba to łożysko smarować i to dość często. Nie jestem nadgorliwy, nie rozbieram pedałów. Czyszczę widoczną część osi szczoteczką do zębów, przechylam rower, wpuszczam w szczelinę kroplę gęstego oleju (Hipol). Zdarza się, że po tym zabiegu coś zachrzęści, ale po kilku, najdalej kilkunastu km odgłosy zanikają.
  4. Uczyłem się na oponach Deestone - wyjątkowo sztywnych i pancernych. Doszedłem do wniosku, że palcami - nie da rady. Zakładałem na 2 łyżki. Jedną dętkę przebiłem, ale potem szło już gładko. Miśki są znacznie bardziej łaskawe ;) . A jak przyszło mi zakładać w czasie deszczu (nie mogłem naprawiać w tych warunkach), to przy mokrej oponie i obręczy - sama wskoczyła :) Kenda tak ma. Zdarzało mi się kilkakrotnie spuszczać powietrze i poprawiać ułożenie opony, bo koło było mimośrodowe. Rzeczywiście. Tyłka nie urywa ;) . Chyba, że ktoś lubi baaardzo długie skidy :) .
  5. Wygląda na to, że jeszcze dużo się muszę nauczyć. Znam takie trasy, gdzie przez 30 km nie ma stacji benzynowej.
  6. Kto bogatemu zabroni? ;) Nikt też Ci nie zabroni narobić się. Musisz wyjąć koło, a następnie zsunąć całą oponę przynajmniej z jednego rantu, wyjąć dętkę, włożyć nową i za każdym razem rozkręcić zawór (jeśli to Dunlop). Również nikt Ci nie zabroni się umazać. Nie wierzę, żebyś miał czyste ręce po demontażu i montażu tylnego koła. Czy potrafisz wymienić dętkę na drodze w 10 min? A może ktoś z użytkowników forum to potrafi? Jeśli w obręczach masz otwory 8 mm - zdecydowanie wybrał bym zawory Dunlop, a nie samochodowe. Chociaż raz miałem z nim przygodę: powietrze powoli schodziło i nie mogłem ustalić którędy. W końcu doszedłem do wniosku, że to przez wentyl. Założyłem nowy wkład - to samo. Stożek w rurce zaworu był trochę za głęboko nawiercony i nakrętka nie dociskała dostatecznie wkładu. Skróciłem rurkę o 0,5 mm (pilnikiem) i dętka odzyskała szczelność.
  7. http://rowersy.blogspot.com/2011/06/nadal-uwazam-ze-zmienne-przeozenie-jest_25.html
  8. Właśnie w Warszawie jest i lepiej i gorzej ;) 99 kierowców na 100 zatrzymuje się przed przejazdami dla rowerów. W Radomiu jest dokładnie odwrotnie, więc nikt nie jeździ na pewniaka.
  9. Nie używałem wprawdzie opon bezdętkowych, ale miałem dętki fabrycznie zalane żelem. W ogóle nie zabezpiecza przed przebiciem szkłem. Być może na MTB ma to zastosowanie (kolce akacji, jeżyn itp.), ale do normalnej jazdy po utwardzonych drogach - moim zdaniem - szkoda pieniędzy. A na dodatek - kłopot. W taką, przeciętą szkłem bezdętkę - trzeba włożyć dętkę, trzeba ją wieźć ze sobą, a demontaż/montaż takiej opony jest dużo trudniejszy niż zwykłej. Z oponami terenowymi lub nawet uniwersalnym - jest zawsze większy problem. Między kostki bieżnika zawsze coś wlezie, a tam gdzie są rowki - guma jest cienka jak kondom. Co innego - slick. Na całej szerokości styku z nawierzchnią ma chociaż te 3 - 4 mm grubości. Im węższa opona - tym statystycznie - mniejsze prawdopodobieństwo najechania na jakiegoś śmiecia. Im wyższe ciśnienie - tym opona twardsza. Opona szosowa - na dodatek jest obła, jak wąż do podlewania. Bardzo często wjeżdżam w rozbite szkło, bo za późno zauważę, żeby wyhamować, a ominąć nie da rady ze względu na warunki ruchu. I wtedy słyszę, jak te kawałki odbijają się od ramy, albo od barierek, czy innej infrastruktury drogowej. A czasami jest taki przypadek, że na czystej - z pozoru - drodze trafi się jakaś drobinka o granulacji 3 - 4 mm i przebije. Ale jak pisałem wcześniej - naprawa jest bardzo łatwa i szybka. Przynajmniej w warunkach letnich ;)
  10. Bardzo ciekawy wynalazek, ale dość drogi i z tego, co można obejrzeć i poczytać - ma też swoje wady. Jeśli chodzi o opony szosowe, to nie dramatyzował bym. Żeby złapać kapcia, to trzeba mieć naprawdę wyjątkowego pecha, albo być niedbaluchem (ciśnienie, jazda na zdartych do płótna itp.). Od samej opony - oczywiście też dużo zależy. Np. Michelin Dynamic Sport - choć na wylot nie przebijałem często (25C), a 23C/8 bar - na razie wcale - to jednak po kilku kkm - wygląda jak pochlastana żyletką, natomiast do Continental Ultra Sport - wygląda - jakby w ogóle szkło się nie kleiło. Gorzej się przedstawia sprawa z oponami szerszymi. Sam nie jeżdżę, ale z tego co słyszałem, to w MTB - zwłaszcza tych lżejszych - to naprawdę koszmar. Z kapcia jednak naprawdę nie ma co robić problemu. Zwłaszcza - mając opony tzw. zwykłe o szerokości ok. 1,75", które łatwo się zakłada i zdejmuje. Znajdujesz dziurę. Jak nie widać, to na pluja, podważasz rant opony (bez zdejmowania koła), wyciągasz kawałek dętki, kleisz łatkę. Kupiłem w markecie zestaw łatek za ok. 10 zł, ważący ok. 30g, w praktycznym pudełku. Klej szybko łapie, dodatkowo dołączone jest coś jak papier ścierny na twardej gumce. W sumie nie więcej niż 10 min roboty. W tym 2 -5 min na schnięcie kleju (w zależności od temperatury).
  11. Piszę z pozycji odbiorcy. GLS rzeczywiście sms-em podaje wszelkie przydatne informacje, choć kurier nie dzwoni. Odbieram w pracy, więc chyba wszyscy kurierzy przyjeżdżają na pałę. Przez DPD też zawsze dochodziło w terminie. Któregoś razu na paczce nie było mojego nr telefonu, a paczka miała przyjść na dom, więc kurier wrzucił do skrzynki kartkę z nr swojego telefonu. UPS też informuje sms-em, kurier wrzuca awizo do skrzynki, ale - przynajmniej w Radomiu - jakaś ta firma niekontaktowa. Przesyłkę odbierałem 3 dni. FedEx jeszcze nic mi nie przywoził, ale ode mnie z pracy odbierał przesyłki. Chłopaki - totalne luzaki. Nie chciał bym, żeby moja paczka wpadła w ich ręce ;) Paczkomaty InPost, oraz Pocztex - na razie bez problemów. Mnie obie te opcje najbardziej odpowiadają ze względu na cenę, oraz to, że mogę odebrać w dowolnej chwili.
  12. Zazwyczaj pedały są tańsze od butów.
  13. Suport kompakt? Nie zdarzyło mi się jeszcze, żeby był zapieczony. Nawet w starych rowerach wykręcał się zaskakująco lekko. Z korbą, to już może być różnie. Przede wszystkim - nic na siłę. W tanim ściągaczu możesz zerwać gwint na nim, ale znowu jak on wytrzyma - to możesz wyrwać ściągacz z korby i wtedy jest większy problem. Odkręcasz śruby, psikasz WD-40 i w 95% przypadków - daje radę. Jak nie idzie - to już trzeba podgrzać. Jeśli to aluminium, to niewiele potrzeba. Oczywiście - nie używasz tej śmiesznej, blaszanej pokrętki na ściągaczu. Normalny, płaski klucz (chyba 17) lub nastawny.
  14. Przypuszczam, że suport jest na łożyskach maszynowych. Najczęściej ciężko chodzi, jak mufa jest krzywo nagwintowana, albo krzywo wkręcone miski miski suportu. Na takim ułożyskowaniu korba powinna się kręcić, jak wiatrak. Bicie koła 2 mm to bardzo dużo, ale gdyby tylko o to chodziło - wolał bym sam wycentrować. Szybciej, prościej, pewniej. Jeśli nie widać, o co koło obciera, to pewnie klocki, bo ich właśnie przy tarczówkach nie widać. A może tarcza bije? To dasz radę zauważyć. Teoretycznie tak. Sprawdzić zawsze warto, ale mnie jeszcze nigdy nie udało się wyregulować naciągu linki tak, żeby wszystkie biegi wchodziły płynnie w górę i w dół. Wprawdzie bawiłem się napędami niższej klasy ;) .Tych, których znam - co mają manetki indeksowane - zawsze stosują jakieś patenty w rodzaju: 2 biegi w górę - 1 w dół. Ale, oczywiście - to nowy i drogi rower na gwarancji, więc trzeba naciskać sprzedawcę, by to wyregulował.
  15. Z Radomia na południe jeździłem DK7. Ostatnio - przerabiają ją (etapami) na ekspresówkę. Któregoś razu - na rondzie otwarty tylko 1 zjazd (na nową ekspresówkę). Reszta zagrodzona barierkami, a za nimi na dodatek - rozkopane. Nie było znaku zakazu wjazdu rowerów, ani innych, powolnych pojazdów, ani informacyjnego: droga tylko dla pojazdów samochodowych - więc pojechałem B) Innym razem - jechałem z Owocka na Ursynów (Warszawa). Drogowskazy poprowadziły mnie na Trasę Siekierkowską. Jakaś ścieżka rowerowa tam jest, ale trafić na nią - dla obcego i bez nawigacji - nierealne. Nie było żadnego z ww. znaków - no to - kita :) Gdzieś tak - może w połowie - wyprzedził mnie gość na skuterze, ale do końca ekranów - nie uciekł mi więcej niż na 200 m. Skoro jemu wolno się tak wlec - to dlaczego ja miał bym być ukarany? Mnie on powala. Coś koło tego udało mi się osiągnąć w W-wie, z Piaseczna na Młociny, ale to bardzo dobra i szybka trasa. Dużo zależy od infrastruktury, a chyba jeszcze więcej - od stylu jazdy. Przykład: w drodze do pracy często wyprzedzałem rowerzystkę z różnicą prędkości ok. 20 km/h :) . Chwilę później ona zjeżdżała na chodnik, potem - na skuśkę - przez parking, ulicą jednokierunkową pod prąd, przez park. Jeśli w tym czasie 2 razy stanąłem na światłach, to wyjeżdżała z parku 100 - 200 m przede mną. Listonosze tak mają ;) W latach 60-tych mój teść pracował w tym zawodzie i miał służbowy rower. Nie wiem - jaki - ale na pewno nie wyczynowy :D . Raz wzywał pogotowie do żony. Nie było telefonów, więc pojechał na stację pogotowia tym rowerem. Nie potrafił im wytłumaczyć jak dojechać na przedmieście, więc powiedział, że ich poprowadzi. Kierowca w pierwszej chwili uznał go za niespełna rozumu, ale jak dojechali na miejsce - powiedział, że tak przeważnie - to 4 dyszki ciągnął. @gielo - wiatry są różne. 2 razy tak miałem, że przy porywach włączał mi się wsteczny ;) , a to, że z trudnością objeżdżałem pieszych - co najmniej kilka razy.
  16. Ja tak mam, ale rower jest kombinowany. Do ramy szosowej 53 cm - widły od MTB 26" i do tego - po przejściach ;) Mnie to się akurat podoba, bo dzięki temu rower jest bardzo zwrotny. Rozstaw osi 99 cm, ale jak przeglądałem wymiary ram szosowych - nawet w rozmiarze S - mają ponad metr, więc nie sądzę, by przy prawidłowym ustawieniu stopy coś takiego się działo. Na szosie - można się do tego przyzwyczaić, czego jestem żywym przykładem :) , ale np. na ostrym kole już bym na to sobie nie pozwolił.
  17. Używasz zatrzasków, lub nosków? Może warto spróbować? Pewnie źle ustawiasz stopę na pedale. Jeszcze nie spotkałem się, żeby przy oryginalnych widłach (i nie po przejściach), oraz oponie o szerokości sugerowanej przez producenta - nosek zawadzał o koło na zakręcie.
  18. Nigdy nie miałem sztywnej osi, przynajmniej - nie tej generacji. Z drugiej strony był klin :) Natomiast na kwadracie jeżdżę, bo jest ekonomiczny, ale mnie nie zachwyca. Trzeba regularnie dociągać śruby, bo jak korba dostanie luzu na kwadracie, to już po niej. Nigdy nie ułoży się idealnie prostopadle do osi. Tarcze zawsze trochę biją. Mnie to akurat nie przeszkadza, ale przy napędach tak... powyżej 9 rzędów - trudno ustawić przednią przerzutkę, żeby łańcuch o nią nie obcierał.
  19. Ok. Wygrałaś ;) Serio, serio? Używasz lusterek? Chciał bym to zobaczyć :D Możesz wrzucić jakieś zdjęcie?
  20. @ Elle najtrafniej to ujęła: takie rzeczy - tylko w erze :D Prawie wszystko zostało powiedziane. Mogę dodać: - 40 km/h pojedziesz na każdym rowerze. 42 - wykręcałem na kultowej Ukrainie w latach 80-tych. - Nie zawracaj głowy nóżką.Jak dojdziesz do wniosku, że jest Ci niezbędna - dokupisz za 20 - 30 zł - przykręcaną do dolnej rury tylnych wideł. - Komfort jazdy i ból pleców - to sprawa indywidualna, a może bardziej - kwestia przyzwyczajenia i treningu. Na sztywne widły - nie narzekam - po lesie - do 40 km/h, po bardzo dziurawym asfalcie - do 30, po ścieżkach rowerowych - do 20. - Ostre hamulce są bardzo niebezpieczne. Przynajmniej dla mnie. W chwilach zagrożenia nie panuję nad siłą nacisku na klamkę. -Wolę wjechać w tył samochodu, niż przelecieć przez kierownicę. Mam hamulce cantliver (najsłabsze) i działają tak, jak powinny. Przednim - nie da się zablokować koła na suchym asfalcie, ale są na tyle skuteczne, że tylne koło ma niemal zerowy nacisk na podłoże. Warunek: dobre klocki i obręcze. Współczesne, nowe - w zasadzie wszystkie go spełniają. - Nie ma rowerów bezobsługowych. Chyba, że ktoś bardzo mało jeździ i tylko w dobrych warunkach atmosferycznych. Normalne, że im prostsze (starsze) rozwiązania konstrukcyjne - tym tańsze części zamienne. Ale tym samym gorzej działają. Kompromis musisz wybrać sam.
  21. Na takie drogi przydał by się amor z przodu. Możliwe, że karbonowe widły częściowo rozwiązują ten problem. Nie wiem. Nigdy nie miałem. Na widłach Cr-Mo zdarza mi się jeździć po takich drogach, ale nie więcej niż kilka km. Powyżej 40 km/h to już śmierć w oczach. Z szerokimi oponami - nie dramatyzował bym. Na 25C - zatrzymują mnie tylko piaskownice i grząskie błota. A na takich drogach - dopiero od 1,75" można myśleć o jeździe. Raczej - 1,9" Tribany ludzie chwalą za stosunek jakości do ceny, ale oprócz 500-ki! Widziałem go na żywo w Decatlonie. Porażka. Coś mi się tu nie zgadza. Jestem niższy, a przekrok mam wyższy. Rama 53 - to dla mnie max. Mostek 10 cm - od biedy może być, ale 11 - 12 cm - był by lepszy. Mostek zawsze można zmienić na krótszy. Taki myk, jeśli preferujesz pozycję rekreacyjną. Jeśli bardziej agresywną - mniejsza rama i bardziej wyciągnąć sztycę. Jak zajdzie potrzeba - można wymienić. Dostępne są nawet do 400 mm i nie są drogie. Edit: Sory, przestrzegałem przed Tribanem 100. 500-kę użytkuje jedna z aktywnych użytkowniczek forum i jest z niego dumna ?
  22. Już gdzieś wcześniej o tym pisałeś. W Radomiu rzadko spotyka się takie wynalazki, a jeżeli już - to jak do tej pory - wszystkie objeżdżałem. Pewnie im dalej na wschód - tym słabsze silniki zakładają :) W Radomiu takich nie mają. Wykroczenie. Na ekspresówce spokojnie przekroczysz 40. Ekrany zasłaniają od wiatru, szybko jadące auta - naprawdę ciągną. Tym samym - odpowiednio interpretując przepis (zakaz ruchu pojazdów, których cechy konstrukcyjne ograniczają prędkość poniżej 40 km/h) - nie popełniasz wykroczenia :) Trochę pobłądziłem na lokalnych drogach. W płaskiej okolicy była jedna górka. Podjazd na mapie nie wygląda groźnie (35/450 m), ale realnie ma kształt paraboli. Ostatnie 100 m - zygzakiem. Na górce stanąłem, by zapytać o drogę. Gość odpowiedział, że w zasadzie - to dobrze jadę, ale można było dołem. Tam jest druga droga :) Taka kolej rzeczy :( Jeszcze nie tak dawno jeździłem na ostrym na przełożeniu 3,07, potem zmieniłem na 2,89, a jak miałem pod wiatr - przekładałem na 2,71. W końcu doszedłem do wniosku, że na dłuższe trasy jednak potrzebuję zmiennych przełożeń. Coś z nogą nie halo. W przyszłym tygodniu zjeżdżam do serwisu. Zobaczymy, co fachman powie ;) Ale, co ciekawe - na ostatniej ścieżce - pod wiatr - noga wytrzymała, ale rozbolało mnie śródstopie od spodu. Miałaś rację, pisząc kilka miesięcy temu, że buty do pływania są za miękkie, ale ze względu na inną dolegliwość - inne na razie nie wchodzą w rachubę.
  23. To był żart :) Jestem przekonany, że w swojej okolicy też znajdziesz zarówno kaszaniarzy, jak i wyczynowców :) Ale jeśli chodzi o tych miejscowych, to wcale nie żartuję. Co powiesz na to: Było dobrze pod wiatr. Wyprzedziłem gościa wracającego z kościoła (w gajerku) na klasycznym single-speed (torpedo). Ja - cały czas na dolnym chwycie, bo inaczej - mnie cofało. Gość utrzymał koło przez ok. 4 km aż do miejsca swojego zamieszkania.
  24. To wybierz się kiedyś w okolice Warki lub Góry Kalwarii :). Tam jeżdżą naprawdę konkretnie. Tak szacunkowo - nawet i 50 km/h po płaskim. Znowu - na trasie Radom - Brzóza (droga lokalna, którą jeżdżę w kierunku Warszawy) - miejscowi potrafią zaskoczyć. Czasem trzeba przycisnąć, żeby nie dać się objechać np. babci na Wigry. Trasę najczęściej wyznaczam - kierując się innymi przesłankami. No cóż... trzeba być cierpliwym i pokornym. Łańcuch na młynek i ogień ;) Miałem już takie cuda (i to niejednokrotnie), że z górki zjeżdżałem wolniej (na lżejszym biegu) - niż pod nią wjeżdżałem. Po prostu górka zasłania od wiatru. Miałem tak kiedyś jadąc pod wiatr (na ostrym kole) do Piotrkowa. Droga prawie cały czas przez pola: 2 godziny, a tu zaledwie 40 km przejechane. Odwróciłem koło na lżejsze przełożenie. Było ciut lepiej, ale też - kaszana :( . Dopiero od Sulejowa, gdzie DK12 łączy się z DK74 i pojawiło się dużo ciężarówek - to już - bajka 30, w porywach do 40.
  25. Ładny rower. Karbon, to podobno najlepsze, co może być. Sam - nie jeździłem i dlatego piszę: podobno :) Osprzęt Shimano 105 uchodzi za najlepszy do amatorskich zastosowań. Sam mam kilka elementów. Dla turystyczno-rekreacyjnej pozycji rama 52 cm powinna być ok. dla Twojego wzrostu, o ile przekroku wystarczy. Ja mam ramę 52 na miasto, ale na trasę daje zbyt agresywną pozycję. W drugim - mam 53. Tylną oponę pewnie zajeździł i wymienił na najtańszą, ale niewykluczone, że do turystyki - będzie Ci pasować. Trochę to dziwne, że w miarę nowy rower, ma jakiś strasznie zabytkowy mostek i kierownicę. Trudno powiedzieć, czy była kraksa, czy po prostu zabrał lepsze części. Na podstawie zdjęć wydaje mi się, że ma kasetę (nie wolnobieg), ale pewności nie mam. Z tym, że to kaseta bardziej do MTB. Nie wiem, czy przerzutka z krótkim wózkiem ją ogarnia? Za to korba - taka bardziej kolarska. Blat - chyba 52T. U siebie założyłem blat 50T i młynek 39T. Na sztywne góry powinien być jeszcze mniejszy. Co-nieco na ten temat miał byś tutaj: https://roweroweporady.pl/lekkie-przelozenia-w-rowerze-szosowym/
×
×
  • Dodaj nową pozycję...