Skocz do zawartości

unavailable

Użytkownicy
  • Postów

    3 080
  • Dołączył

Treść opublikowana przez unavailable

  1. Spina spinki w jeden łańcuch :D Kiedyś czytałam, że podobno wtedy się nie wyciąga ;)
  2. Tylko ja tam widzę hydrauliczne, chyba że coś nie doczytałam, a chodzi mi o te tradycyjne.
  3. Zrobiłam dziś 60km na Treku. Miał niefabryczne, lepsze koła, ale geometria pozostaje geometrią, no i ta muszę przyznać, że jest jeszcze lepsza niż Liva. Z przerzutkami faktycznie coś nie halo, ale nadal nie wiem, czy to winny Claris, czy po prostu coś jest źle ustawione lub zepsute. Na pewno Tiagra jest znacznie lepsza, jednak po tych kilku jazdach różnymi rowerami stwierdzam, że bez względu na osprzęt i gadanie kolegów, gdybym dziś stała przed wyborem, to choćby i na Clarisie, ale wzięłabym najwygodniejszy. Niestety, cały problem w szosach leży w klamkomanetkach - gdyby nie one, można by sobie usprawniać rower stopniowo i powolutku, co nie bolałoby tak bardzo. A przecież nie będę co miesiąc kupować jednej części i chować na półeczkę, bo to się za szybko zmienia. Dopiero co kupiłam nowy łańcuch i kasetę, a zaraz musiałam sprzedawać ze stratą, bo przeszłam na inną liczbę rzędów :( Na Twoim miejscu nie kupowałabym roweru w ciemno, to znaczy bez przymiarki. Rok temu kupiłam szosę niby po wstępnej jeździe, a w tym roku z przebiegiem raptem 1,5kkm musiałam ją sprzedać, bo była za duża i niewygodna. Potem też się trochę wkopałam, bo niby jeździł chłopak niższy ode mnie. Ale co mi z tego, że rower był na Shimano 105, skoro mnie po 20km wysiadało to i tamto?
  4. Dzięki, zdecydowałam się na nie. Miałam jeszcze przez moment na oku jakieś Shimano na OLX za stówkę, ale jak zapytałam o dowolną darmową przesyłkę, facet napisał mi, że mam sobie nie żartować. Nie wyjaśnił, czemu tak bardzo z niego zakpiłam ;) W każdym razie znalazłam polecone przez Ciebie Tektro w sumie z przesyłką za 133zł w sklepie sbike.pl, o czym wspominam, bo nie dość, że tanio, to zapłaciłam wczoraj w nocy, a dziś o 8:30 już zamówili kuriera i spakowali paczkę. Na przyszłość jednak, gdyby ktoś zechciał mi wyjaśnić różnice w szczękach: Claris/Sora/Tiagra, będę wdzięczna. Bo mnie to ciekawi, a nigdzie nie wygooglałam. Teraz nawet wagę widzę, że mają zbliżoną.
  5. Serio aż 54? Moja siostra ma 168cm i jeździ na ramie 51. Jej jakaś tam internetowa znajoma ma 170cm i kupiła Availa w rozmiarze S, tak samo jak my. Dokładnie tego Treka mam. Ale poza podsklepowym testem jeszcze nie jeździłam ;) Siostra narzeka na Claris i mówi, że już nie chce, nawet jeśli to jedyne klamkomanetki, które pokazują jej, na jakim biegu jedzie. Nie wiem niestety, czy należy jej wierzyć, bo autorytetem rowerowym w naszym domu jestem ja, a ona tylko coś tam czasem pojeździ :D Co do wyprzedaży, jeśli możesz poczekać, to niby zawsze warto, o ile masz jakieś konkretne upatrzone modele. Bo żeby oczekiwać, że nagle przecenią z 4tys. na 2-3tys. coś na Sorze i jeszcze w Twoim rozmiarze, to jednak trzeba trzymać rękę na pulsie.
  6. Jak nie ta Conneksa do 11s, to idzie nawet przeboleć ;) Przy okazji tematu: dziś wypróbowałam te "kombinerki" do rozpinania spinek - rewelacja. Niby takie proste urządzonko, a naprawdę warto wydać te 20zł. Sprawę załatwiłam w minutę. Chyba do nowego 11-rzędowego łańcucha kiedyś tam zdecyduję się jednak na KMC :)
  7. Potrzebuję kupić szczęki do szosy. Klocki mam dobre, więc nie mają znaczenia, zależy mi jedynie na bezawaryjnych, w miarę sensownych dual pivotach. I teraz nie wiem, czy między Clarisem-Sorą-Tiagrą są jakieś istotne różnice (prócz zapewne wagowych)? Cenowo wszystkie da się kupić około 150zł (+/-), ale nie znaczy to, że od razu chcę się pchać w najdroższe, jeśli nie ma to sensu ;)
  8. Ja wczoraj odpaliłam na ten tydzień trenażer, ale tam bidony nie bardzo mają szansę wypaść :D Może uda się w sobotę.
  9. No cóż, nie lubiłam wszystkiego z przymiotnikiem: damski, póki nie wsiadłam na taką właśnie szosę ;) Siodełko wprawdzie za szerokie, za to geometria roweru rewelacyjna. Mam w domu Treka Leksę oraz Liva Avail i oba są według mnie od Tribana wygodniejsze. Poza nimi fajny jest też Spec Dolce. Niestety, wadą nowych rowerów jest beznadziejna cena. Natomiast można kupić niezłe używki: za rocznego Treka Leksę na Clarisie dałam 1400zł. Tylko trzeba cierpliwości i lepiej nie brać nic poniżej rocznika 2016. Z drugiej strony, jeśli się nie znasz i nie masz nikogo, kto by z Tobą pojechał taki rower zobaczyć i ocenić, lepiej zostać przy Tribanie. Też był moją pierwszą szosą :)
  10. A to możliwe - ja mam tarcze mechaniczne i jedyne, dlaczego nie żałuję, to że po prostu i tak nie ma graveli bez tarcz. Oczywiście obręcze są zniszczone, tylko też pytanie, ile zamierzacie jeździć i jak bardzo przy tym hamować. Niedawno pozbywałam się ponad 10-letniego najtańszego MTB Krossa. Miał ok. 10kkm na liczniku i koła tak naprawdę miały zjechane piasty, ale nie obręcze. To znaczy w sensie takim, aby nie nadawały się do użytku, bo że były przyczernione to raczej oczywiste. Polecałabym co najwyżej kupić bardziej przyjazne klocki - ja używałam KLS DualStop, ok. 30zł za parę. Lubię je za to, że były ciche i nie zostawiały czarnych śladów, za to hamowały jak na moje potrzeby dobrze. Odnośnie 100kg niestety nie umiem się wypowiedzieć. Jakkolwiek przy wadze ok. 70kg jeździłam z 20kg bagażem i nie narzekam. To nie do końca tak, że Univeg nie biorę pod uwagę. Przyznam, że nawet na nie nie spojrzałam, bo marki typu Kands/Lazaro/Spartacus od lat są bezawaryjne i bezkonkurencyjne, jeśli chodzi o wyposażenie w stosunku do ceny. Dlatego, kiedy szukam roweru rekreacyjnego z Alivio, moje kroki kieruję od razu ku nim. Jedyna wada tych firm to dla mnie damskie ramy (sama miałam Spartacusa i mam Kandsa na ramach męskich), które są zwyczajnie brzydkie i na takich to się jeździło 20-30 lat temu. Mogliby coś wreszcie z tą górną rurą zrobić. Na szczęście geometria kompletnie się nie różni i tak jak wspomniałam, kobieta może kupować ramę męską, jeśli tylko rozmiar jest odpowiedni.
  11. Sensownego gravela w tej cenie w ogóle kupić trudno, a z hydraulicznymi hamulcami jeszcze nie spotkałam. I jeszcze ma mieć napęd SRAM?
  12. A ja nie wiem po kiego te tarczówki do czystej rekreacji. W deszczu, błocie czy śniegu zamierzacie jeździć, z sakwami, na wielkich zjazdach, czy ważycie po 100kg? Bo w każdym innym przypadku VB wystarczy i przy Alivio 400zł zostaje w kieszeni (a dwa rowery to już niezła sumka). Jeździłam na Spartacusie Crossie 4.0, teraz wybrałabym raczej Lazaro Integral V3 - za 1450zł rower świetny na długie wycieczki. Innych zresztą prawie nie robiłam - kiedy go sprzedawałam był w stanie idealnym i miał 1250km zrobionych podczas 24 wyjazdów. Braku tarczówek nigdy nie odczułam, za to teraz mam i... wcale się z nich nie cieszę. Więcej elementów do zepsucia i cięższy rower.
  13. No i dodajmy, że przy wymianie głupiej kasety z Alivio czy łańcucha zapłacisz znacznie mniej, a nie ukrywajmy, że wszystko podlega zużyciu, bez względu na cenę. To jest analogiczna sprawa, jak z amortyzatorem, czyli powietrzny oczywiście lepszy, ale i droższy w serwisie, tymczasem nie zawsze konieczny.
  14. Przyjrzałam się rowerom raz jeszcze i nadal poza hamulcami istotnej różnicy nie widzę. Niestety, nie mogę znaleźć informacji na temat jednych i drugich. Na pewno Shimano są nieco tańsze, ale czy idzie to w parze z gorszą jakością, tego nie wiem. W każdym razie, jeśli nikt by na forum nie pomógł, pisząc, że Shimano to "zuo", to bym nie dopłacała ;) Do rekreacyjnej jazdy oba powinny wystarczyć, a ewentualna wymiana to też nie jest jakiś kolosalny majątek. Często zresztą zdarza się, że o sile hamowania decydują klocki, a nie same hamulce.
  15. @Macieju, ale ja właśnie pytam o te drogi wiejskie. Po mieście biorę poprawkę, że niestety - pieszy święta krowa, trzeba ustąpić, może wypaść piesek, dziecko czy pijak, no i trudno. Tyle, że ja piszę o wsiach, gdzie są takie drogi, jak ta (tu jeszcze w trakcie budowy, teraz leci przez całą wieś): https://www.google.com/maps/@49.9888463,21.0820469,3a,75y,321.87h,75.96t/data=!3m6!1e1!3m4!1sHIUyDxShxrWAHunf3CZfWw!2e0!7i13312!8i6656 albo tutaj: https://www.google.com/maps/@50.0158242,20.8733646,3a,51.4y,146.73h,67.13t/data=!3m6!1e1!3m4!1sk8nfl8rVWOhecZ-2MiFgOQ!2e0!7i13312!8i6656 (tu jest w dodatku bezpieczniej na drodze, ponieważ z jednej z przecznic jest wyjazd z autostrady i kierowcy wypadają z podobną prędkością, tylko zatrzymują się dopiero przy drodze - kilka razy już prawie łupłam w auto). Podrzuciłabym jeszcze jeden, według mnie największy absurd, ale Google Mapa jeszcze go nie zna ;) W każdym razie pas dla rowerów wzdłuż ulicy, tylko oczywiście z kostki. Coś w tym stylu: https://www.google.com/maps/@50.0253406,20.9698378,3a,52.1y,17.99h,79.1t/data=!3m6!1e1!3m4!1scwtGSf5Aczhtbrdlj0x6vw!2e0!7i13312!8i6656, tylko kostka jeszcze gorsza. Przy okazji, jakby ktoś był ciekaw, to najgłówniejsze drogi rowerowe miejskie w Tarnowie ;) Właściwie zdecydowana większość wszystkich dróg :D https://www.google.com/maps/@50.0028036,20.963763,3a,75y,208.33h,72.62t/data=!3m6!1e1!3m4!1sPIOfjH6oSyAlAyYcEmRX_Q!2e0!7i13312!8i6656 https://www.google.com/maps/@50.0220017,20.9826747,3a,75y,317.42h,72.84t/data=!3m6!1e1!3m4!1sRg2-1bcRe2LzBHRfwgb9hQ!2e0!7i13312!8i6656 https://www.google.com/maps/@50.0180951,20.9798797,3a,75y,318.77h,87.17t/data=!3m6!1e1!3m4!1siaTN92v5ZC6oF1QXoGn0nw!2e0!7i13312!8i6656 https://www.google.com/maps/@50.0173361,21.0060002,3a,54.2y,293.05h,81.46t/data=!3m6!1e1!3m4!1sfizUdZO68LZSDaadSxmnKw!2e0!7i13312!8i6656 https://www.google.com/maps/@50.0218552,20.9975234,3a,75y,36.11h,76.42t/data=!3m6!1e1!3m4!1sSUggImsASom0jUvunzT2Rw!2e0!7i13312!8i6656 https://www.google.com/maps/@50.0220583,20.9726816,3a,75y,252.69h,82.33t/data=!3m6!1e1!3m4!1sqVmKgSscr-w6ZTKZHOaH1A!2e0!7i13312!8i6656 https://www.google.com/maps/@50.0357091,20.9889645,3a,44.6y,118.3h,88.11t/data=!3m6!1e1!3m4!1srUyMvgjXaymlWBc5du86zw!2e0!7i13312!8i6656 https://www.google.com/maps/@50.0407387,20.9801284,3a,75y,108.18h,67.1t/data=!3m6!1e1!3m4!1sD8cluG6HoxONZn53AR9hTw!2e0!7i13312!8i6656
  16. Trzeba było wracać do "off-tematu", a nie pisać o kostkach ;) Liczenie ścieżek rowerowych jest dla mnie w ogóle bez sensu. Tak naprawdę infrastrukturę można ocenić, kiedy chwilę gdzieś pojeździsz. Ja wiem, że Tarnów dziura i te sprawy, bo sami od lat w tę dziurę coraz mocniej się wpychamy, wybierając nowe-stare władze, bo żaden Biedroń nie chce u nas sobie robić challenge'ów i i tak wybiera się między ludźmi starymi oraz kompletnie nie budzącymi zaufania :p Dla przykładu Nowy Sącz jakoś sobie radzi, a my się jaramy, że autostrada... Z której nawet Polski Bus nie widzi sensu zjechania na drodze Kraków-Rzeszów :D W każdym razie jakby zliczyć nasze ścieżki rowerowe, to może nawet ilościowo wyszłoby fajnie (biorąc pod uwagę ogólną długość dróg), tylko co z tego? Po pierwsze dla pieszych są to chodniki (znak nie ma znaczenia, ma tylko znaczenie, żeby zrypać rowerzystę jadącego ulicą). Po drugie część pamięta lata 90-te (o ironio, to te jedyne asfaltowe!, więc może dobrze, że nikt się za nie nie bierze). Po trzecie prawie wszędzie przejścia dla pieszych, bo po co utrudniać kierowcom. Po czwarte też prawie wszędzie BrukBet ze swoją kostką z frezowanymi krawędziami. I to czwarte to niestety zaraza straszna, szerzy się wszędzie, gdzie tylko komuś się uwidzi i ile ma pieniędzy. Pod Tarnowem takie ścieżki rowerowe typu 100m kostki kończące się w rowie po drugiej stronie drogi, to już klasyk. Dlatego jestem szczęśliwa, że niektóre gminy kładą chodnik, ale nie walą do tego znaku CPR - wtedy dzieci z lodami, panie z bułkami itp. jadą sobie tamtędy do pobliskich Delikatesów Centrum, a dalekobieżni rowerzyści wybierają asfalt. Mnie osobiście frustruje nieco fakt, że niespecjalnie widzę zainteresowanie średnią półką rowerzystów. Bo ci, co zasuwają po prostej 40km/h, raczej na drodze nie przeszkadzają, ci, co jadą z koszyczkiem 12km/h, też nie odczuwają dyskomfortu na kostce. A co się robi z takimi, jak ja czy moja siostra - 20-25km/h, które mają do wyboru zostać zawalidrogą albo chodnikowym piratem? :p A potem się dziwić, że pół społeczeństwa na rowerzystów napieprza. Męczące jest to, że za każdym razem muszę planować wyjazd, a niektóre gminy omijać szerokim łukiem lub na przykład wybrać przejazd tamtędy, ale tylko w godzinach porannych, żeby nie było ruchu. Nawet przy DK94, gdzie było sympatyczne, szerokie pobocze, musieli walnąć jakąś symboliczną rowerową dróżkę. I jak ja potem mam być zwolennikiem budowania infrastruktury rowerowej, jeśli poza Velo Dunajec oraz odcinkiem WTR, nie widziałam nic wartego uwagi? Ostatnio przejechany krótki fragment Green Velo był żenujący. Zwłaszcza z jakimś idiotycznymi dwoma przejazdami przez ruchliwą drogę. A to był odcinek raptem kilkanaście kilometrów i już taki klops? Przy okazji jeszcze szlaków rowerowych, też by mogli się za nie zabrać. Nie wiem, jak w Waszych okolicach, ale zarówno wokół Tarnowa, jak i Słupska, a ostatnio również Rzeszowa, oznakowanie woła o pomstę do nieba. Na szczęście miałam przygotowywany ślad w liczniku - bez niego za Chiny ludowe bym nie trafiła tam, gdzie trzeba, ponieważ na rozwidleniach w ogóle nie ma oznaczeń. Uf, no to sobie ponarzekałam z rana na wszystko :p
  17. E tam, rower to sposób myślenia ;)
  18. A którą konkretnie? Ostatniego dnia września zrobiłam odcinek WTR z Tarnowa do Krakowa (stricte trasa kończyła się w okolicach Woli Batorskiej, resztę przejechałam według inwencji własnej ;)). Tutaj mapka: https://www.bikemap.net/en/r/4224883/ Jak jechałam, nie było ani grama kostki. Głównie asfalt, odrobinę szutru, no i na koniec zwykła droga. Ale aż do samego Krakowa nie było jakiegoś dużego natężenia ruchu. Tyle, że to była sobota pod wieczór. W nadchodzący piątek/sobotę mam nadzieję przejechać się w okolicach Krakowa-Tyńca oboma brzegami Wisły. Ale to jeszcze do dopracowania i zależy także od pogody.
  19. Wyczaiłam Custom Race w Decathlonie za 35zł, więc poszłam dziś na spacer i mam. Teraz czekam do końca przyszłego tygodnia na sensowną pogodę, bo na razie leje i nie mam jak przetestować.
  20. A wiesz, że niekoniecznie. Jeden przypadek to akurat faktycznie rower, konkretnie turystyka, ale bez rozmachu, bo to obecnie dwie nauczycielskie emerytury, a kiedyś dwójka dzieci w domu, więc nigdy za dużo kasy nie mieli (np. auta do tej pory żadnego nie mają, całe życie w jednym mieszkaniu itp.). Ale drugi przypadek misia to akurat polityka (najlepiej bliskowschodnia oraz stowunki polsko-wschodnie, czyli tam gdzie najwięcej punktów zapalnych :p) oraz działalność społeczna. Facet jakieś 20 lat temu w tajemnicy wziął kredyt, żeby wysłać na Ukrainę autokar z paczkami dla dzieci. Jego własne chodziły w tym samym czasie w starych swetrach i dziurawych butach ;) Ale żona nie obraziła się (w sensie nie na całe życie), choć podstawy miała i nie zażądała rozwodu, tylko kolejne lata poświęcili na pracę nad związkiem m.in. po to, aby unikać takich numerów z jego strony. W tym, co pisze @kudl4t4 jest sporo racji. Ale uważam, że kobiety niestety też są same sobie winne. Znam mnóstwo żon, które wygłaszają świetne teorie, a potem hakują, myjąc okna i robiąc 12 dań na wigilię, no bo przecież trzeba i kto jak nie ona, i dzieckiem ona też musi się opiekować, bo on nie umie, a potem się dziwią, że chłop nic się angażować nie chce. A po co się ma angażować, skoro i tak wszystko robią gorzej? Moi rodzice nie byli (tato nie żyje) idealnym małżeństwem, przynajmniej w mojej opinii, ale z czasem widzę, że byli dobrym małżeństwem, tylko nie reprezentowali modelu, o którym ja oczyma nastolatki marzyłam ;) W każdym razie mój tato gotował, prasował, prał, szył, sprzątał. Mama robiła to samo. Zwyczajnie: dzielili się, kto miał czas, siłę i kto mógł. Może stąd nie lubię tych płciowych podziałów, które w większości przypadków są dla mnie funta kłaków warte. Większość różnic wynika z wychowania i potem oczekiwań społeczeństwa, reszta to jakiś totalny bullshit. Mężczyzni mają takie same uczucia, a kobiety tak samo chcą się realizować. Większość różnic jest taka, że po prostu mamy różne charaktery albo właśnie ktoś skrzywił nam przez lata psychikę. @Maciej, przyznam się, że też czasem zachodzę w głowę, czemu pewne osoby są razem. To jest tajemnica wyginięcia dinozaurów ;)
  21. A to niestety jest racja. Prawdę powiedziawszy jeszcze nie było dnia, żebym cieszyła się z tej mojej 105-tki - chyba tylko dla lansu. Na razie wady są niewspółmierne do jakichś tam znikomych zalet. Jak będę mieć nerwy, to chyba po sezonie wrócę do Sory.
  22. Chodziło mi o znaki, które stoją jak wół na przykład w Skrzyszowie, gdzie za jazdę po ulicy jeden kierowca chciał kiedyś mnie sprać na kwaśne jabłko, ale ograniczył się do wyzwania od pań lekkich obyczajów... I takich teraz wokół Tarnowa powstaje niestety coraz więcej, w dodatku BrukBet ostro chyba daje komuś w łapę, bo wszędzie tylko jego kostki, zamiast położyć normalny asfalt ;) Zresztą to samo ostatnio spotkałam na Green Velo (!) Tym słynnym, reklamowanym Green Velo, gdzie kilkanaście kilometrów do Rzeszowa od południowej strony to zwyczajny chodnik z kostki góra-dół, bo przecież każdy musi mieć wjazd do posesji. A pod sklepem ludzie na środku ścieżki mają parking. I trzeba omijać ruchliwą ulicą. Yeah! :P Pisałeś początkowo, że Tarnów, stąd moje pytanie o te trasy. Natomiast za Pleśną czy Tuchowem, to wiem, że drogi dzikie i piekne :) Tylko podjazdy koszmarne. Ale poza tym rewelacja. Jak wyrobię formę, to może na koniec wakacji się dowlekę. @Jacek, w Tarnowie nieco inny model życia mamy. Bardziej zaściankowy, więc rozwodów relatywnie mało. Aczkolwiek nie znaczy to, że tutejsze związki można stawiać za wzór. Najczęściej mamy Grażyny i Januszów żyjących zupełnie obok siebie, innymi życiami. Ale znam też kilka wyjątków. Dziwnym przypadkiem są to rodziny wierzące (niekoniecznie katolicy), stąd zresztą mój pogląd o wspólnym systemie wartości. Wcale nie znaczy to, że ci ludzie spijają sobie z dzióbków. To chyba nie na tym polega po 30-40 wspólnie spędzonych latach. Ale mają w sobie oparcie i wciąż patrzą na siebie z prawdziwą miłością. I co ciekawe (ale to już zbieg okoliczności) najczęściej to układ przebojowa kobieta plus miś, który gdzieś tam sobie poza domem udowadnia swoją wartość, realizując się w takim czy innym hobby. Niestety, jest tego jak na lekarstwo, ale mimo wszystko nadal jestem zdania, że wynika to z obopólnego zaniedbania i braku chęci, i daleka jestem od wyrokowania, kto bardziej jest winien czy może kto ma większe zasługi. Związek to związek - trzeba współpracy.
  23. Tylko pamiętaj, że nie każdy drut da radę ;) Ja ostatnio rozpoznałam zapieczoną spinkę w nowozakupionym (ale używanym) rowerze przez ponad pół godziny. Zerwałam w tym czasie dwa druty, ostatecznie poszło na lince hamulcowej, z tym że dłonie wyglądały, jakbym trzymała kota w domu, a końcowe ogniwa łańcucha też tak nienajlepiej :p W każdym razie rób, jak uważasz. Nie będę się kłócić z całym forum na temat wygody za kilka złotych ;) Natomiast zgadzam się, że warto mieć dwie. W skrajnym przypadku u mnie raz jedna poszła do ścieków :(
  24. Tylko to jest takie koło zamknięte - jest niszowy, bo jest drogi, a że jest drogi, to jest niszowy ;) Poza tym ktoś tu (lub nie tu, tylko w innym temacie) słusznie powiedział: jak czegoś nie ma w peletonie, to nie przebija się do mas. A peleton nawet nie daje szansy "skundlenia", jak np. ma to miejsce w przypadku tarcz w szosach - w peletonie ich nie ma, ale są w MTB, no to ktoś wymyślił, że wpakuje je najpierw do przełaja, a stąd już tylko krok do szosy. Natomiast paska nie ma nigdzie. Nawet w kolarskich spodentkach ;) Część ludzi nawet nie wie, o istnieniu takiego wynalazku.
  25. Hm, autor szukał czegoś, co chroni przed wodą, a tu na siłę tylko ten pierwszy spełnia warunek. Na siłę, bo pewnie neopren przemaka, ale na kilka kropel powinien dać radę. Ja używałam przez długi czas czegoś w tym stylu: https://allegro.pl/uchwyt-rowerowy-pokrowiec-na-telefon-wodoodporny-i7290002917.html. Wodoodporne nie jest, bo przemakają szwy, ale na zwykły deszcz daje radę (jak znajdę, pokażę zdjęcia, bo mam). Niestety nie wygląda stylowo, jeśli komuś na tym zależy. Z bardziej płaskich krótko używałam pokrowca z Lidla - ten nie przemaka nawet pod prysznicem, ale jest wielki jak mapnik (no, bez przesady ;)). Nic mi się na kierownicy nie mieściło. Jest też coś takiego, jak Topeak Drybag, ale kiedyś szkoda było mi kasy, a teraz nie potrzebuję, bo mam licznik z GPS, a telefonu używam tylko do zdjęć, więc mogę schować gdzie bądź :) Licznik z temperaturą polecam Sigmę Base 1200 (z kabelkiem lub bez). Najlepszy nieskomplikowany licznik, jaki miałam w życiu. Potem już tylko komputerki za -set złotych, bo nie widzę sensu ładowania ileś kasy w kadencję, puls czy nachylenie w licznikach kompatybilnych samych ze sobą, bez programów treningowych/rejestracji trasy/eksportu/nawigacji/map itp. (opcjonalnie, co kto lubi, nie musi być wszystko na raz :D)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...