Skocz do zawartości

unavailable

Użytkownicy
  • Postów

    3 080
  • Dołączył

Treść opublikowana przez unavailable

  1. Bardzo Ci dziękuję za wyczerpującą odpowiedź. Powiedz mi jeszcze tylko, jak wygląda kwestia złożenia tych toreb? Da się na przykład zabrać ją potem na rower, czy nie ma szans? Albo przynajmniej przechowywać we w miarę przyzwoitych warunkach.
  2. Ja mam Tektro w Spartacusie, też z fabrycznymi klockami. W maju zjeżdżałam z Rowokołu i koło ani drgnęło, co nie znaczy, że nie było momentami ciężej. Jednak główny problem ze zjazdami w moim przypadku sprowadza się do przyczepności opony, która nawet nieruchoma potrafi ślizgać się po miękkiej ziemi, liściach (również suchych), igliwiu itd. Warto abyś i o tym pamiętał. Hamowanie to jedno, często znacznie gorzej jest zaraz po nim ;) W każdym razie nie do końca rozumiem bum na tarczówki. Będzie taka sama bieda, jak z tymi nieszczęsnymi amortyzatorami. W zasadzie to już jest, bo nie idzie znaleźć roweru na dobrym osprzęcie bez tarcz. Tymczasem w większości przypadków korzyść nikła, za to kolejny element do serwisowania.
  3. Czy ktoś z Was używał pokrowców Zator lub ewentualnie jakichś innych w cenie nie przewyższającej wartości roweru? ;) Zastanawiam się, jaka jest trwałość (jest też dostępna prawie dwukrotnie droższa wersja strong) oraz zastosowanie takiego rozwiązania, szczególnie przy transporcie pociągiem lub samochodem. Czy takie torby można poskładać, czy jak już jest z pianką, to niestety trzeba mieć ją zawsze rozłożoną?
  4. To jest mniej więcej to samo, co różnica między adidasami a mokasynami. Na MTB, crossa czy szosówkę w tych drugich bym nie wsiadła. Ale może mam dziwne poczucie estetyki ;)
  5. Zadania na temat kwot są podzielone. Na co kogo stać, to tak będzie mówił. Nie dalej jak wczoraj Jacek napisał o rowerze za ponad 3000zł (mocno przecenionym), że jest "przyzwoity", a są tacy, co jeżdżą na rowerach za 1000zł i są zadowoleni. Oczywiście nie twierdzę tym samym, że Włoszczowska powinna sobie kupić na Allegro Lazaro i poszłoby jej tak samo, bo to oczywista bzdura. Ja zawsze porównuję to do ludzi, którzy kupują laptopa z i7 i 8GB ramu po to, żeby oglądnąć filmik na YouTube, otworzyć pokaz slajdów, przeczytać artykuł na jakimś Onecie, a raz na czas napisać stronę w Wordzie. Jeśli więc jeździsz wyłącznie rekreacyjnie, a przy tym głównie po mieście, w dodatku nie jest to San Francisco z setką podjazdów i zjazdów, według mnie naprawdę do 1500zł znajdziesz już coś przyzwoitego. A jak będziesz chciał szaleć bez umiaru po korzeniach i leśnych ostępach, to i za 4000zł rower Ci się rozleci.
  6. Można też dodać prywatny album na Facebooku i potem tylko wyciągnąć linki do samych obrazków (w adresie będzie nazwa jakiegoś serwera, a nie Facebooka).
  7. Można, ale pytanie było o "góra/dół", więc raczej nie mówimy o tym zagadnieniu ;)
  8. Po zdziwieniu Twoją wcześniejszą wypowiedzią, Jacku, stawiam, że jednak za więcej ;) Tak przy okazji, jak na wiosnę widziałam, co ludzie chcą sprzedać za 300zł, to ten model byłby przy nich okazją życia.
  9. No, jakbym miała cruisera albo przynajmniej mieszczucha i jeździła z godnością, to też bym się tym zainteresowała. Niestety na rowerze zbytnio godności nie mam i żadna torba mi jej nie zdoła dodać, więc wybieram rzeczy, które się w tę ogólną tendencję wkomponowują :D No, ale jak ktoś zna słowo velcro, to niewykluczone, że właśnie po takie rozwiązanie powinien sięgnąć ;) Ja do dzisiejszego dnia tylko o rzepach słyszałam, więc dzięki za ciekawostkę :) Gdyby ktoś był zainteresowany torbą, którą wrzuciłam, znalazłam bardzo podobną na Allegro. Możliwe nawet, że to klon różniący się przede wszystkim metką (i niestety również ceną): http://www.allegro.pl/ShowItem2.php?item=6851356331
  10. Lol, ano nie. Tamto na mostku to resztki z etui przyczepione dwoma opaskami kablowymi ;) Trzymam w tym "Garmina dla ubogich", czyli Lumię 530, na której mam zainstalowane jedynie Endomondo, więc to nie zawsze jest kwestia uzależnień od mediów społecznościowych. Bywa, że samo rzucenie okiem na mapę nie wystarcza i wtedy dobrze jest kontrolować położenie przez jakiś czas, mając przy tym obie ręce na kierownicy. Tutaj jest ta torba na stronie Biedronki: http://www.biedronka.pl/pl/product,id,42272,name,torba-rowerowa
  11. Kurczę, jakoś nie mam przekonania do tych bez jakiejkolwiek ochrony ekranu przed zachlapaniem czy zarysowaniem np. gałęziami. Hm, na oko bym nie wydała na to nawet 15zł, a komentarze użytkowników jedynie potwierdzają przypuszczenia, co do bezpieczeństwa. O moją Lumię za 200zł bym się bała, a co dopiero iPhone'a ;) Znasz kogoś, kto by to polecił na podstawie własnych doświadczeń?
  12. Torba to walec o średnicy ok. 10cm, szeroki na jakieś 20cm. Mocowanie za pomocą trzech pasków na rzepy (dwa krótsze na kierownicę i jeden pośrodku). Na metce twierdzili, że można ją montować zarówno klasycznie z przodu roweru, jak i u góry na mostku (tej drugiej opcji nie testowałam, bo nie mam miejsca). Dodatkowo jest średni pasek na ramię (po prostu kawałek regulowanej taśmy) z plastikowymi karabińczykami, więc jak go zdjęłam na dzień dobry, tak nie wiem, gdzie jest ;) Jeśli komuś przeszkadza kolor (mnie przeszkadzał, bo nie pasuje do roweru), to na szczęście torba jest czarna, a kolorowa wstawka jest za folią. Dzięki temu można sobie wyciąć kawałek szmatki dowolnego koloru i po prostu włożyć za "szybkę" :D Przy okazji szybki, teoretycznie chyba jest to miejsce na telefon, o czym mogłaby świadczyć dodatkowa miękka warstwa z grubym rzepem, ale żeby miało to sens, kieszonkę trzeba by wozić w innym miejscu niż ja. Torba raczej nie jest wodoodporna (za tę cenę?!), ale ochlapanie jej niestraszne i łatwo się zmywa. Materiał średniej grubości, jednak wystarczający, poza tym dodatkowo wewnątrz jest druga warstwa wyściółki. Zamek z dwoma zasuwkami, każda z troczkami, dobrej jakości. Szycia również dobre, choć warto przy zakupie się przyjrzeć, bo jest to masówka i już inna torebka miała lekko zmarszczoną folię przez krzywe zaszycie. Generalnie jednak bardzo polecam. Była w ofercie od 18.04 w tym roku, może jeszcze wróci. O drgania zbytnio bym się nie obawiała. Zwłaszcza, jeśli telefon nie będzie miał towarzystwa w postaci kluczy itp. Ale jak dbasz przesadnie (co dla mnie jest zrozumiałe, bo sama mam etui, szkło hartowane i jeszcze zawsze jakąś wyściółkę :P), zawsze możesz mu wymościć gniazdko z jakiegoś kawałka szmatki w rozsądnej wielkości ;) Tak w ogóle jednak myślę, że gorszy dla telefonu pot i temperatura pleców, niż drgania kieszonki, która dzięki trzem rzepom trzyma się naprawdę mocno. Pisząc o zaginaniu, miałam bardziej na myśli fakt, że gdyby nie wygięty kształt kierownicy i zmienna grubość rury, uchwyty miałyby szansę sprawować się znacznie lepiej (teraz trochę się przesuwają, w zależności od skrętu kierownicy). Wszystko, o czym piszę, widać na zdjęciach: przód torby widok z góry od przodu widok z góry od strony rowerzysty mocowanie do rury sterowej widok z boku widok wnętrza widok klapki rzep na klapce
  13. Może koledze chodzi o regulację kąta nachylenia? Ja niestety i w Kandsie, i w Spartacusie nie mam, więc podejrzewam, że z Lazaro pewnie taka sama bieda.
  14. Wczoraj byłam zmuszona wziąć plecak z jedną cieniutką książką i popieram przedmówców. Plecak lekki, bukłak w zasadzie (tyle że nie brałam wkładu), wentylowany, a i tak w życiu się tak nie ugotowałam. Problem z za dużym telefonem przerabiałam na kilka sposobów, aż z głupia na wiosnę kupiłam za 25zł torbę na kierownicę z Biedronki. Teraz mieści się i klocowaty powerbank (142x73x22), i telefon (5,2 cala plus pancerna obudowa), i jeszcze dużo luzu jest. Co najwyżej mogłaby być ciut sztywniejsza, bo przez giętą kierownicę lekko się zagina, ale nie ma co przesadzać. W każdym razie, jak telefon postawię pionowo, w każdej chwili mam do niego dostęp, a jak się zdarzy trudniejszy teren i mocno wytrzepie, to każdorazowo telefon wpada mi do środka kieszonki.
  15. O, a tak z ciekawości, prócz wymiany widelca na sztywny, zjechali z ceny? I druga rzecz - czytałam, że z amorem zawsze będzie wyższa pozycja kierownicy, a co za tym: wygodniejsza pozycja rowerzysty. Prawda to? Obecnie jeżdżę właśnie na Spartacusie Crossie i bardzo mi jego geometria odpowiada, podczas gdy amor chyba faktycznie nienajpotrzebniejszy.
  16. Może za jakieś 50 lat, jak dostaną sztuczną inteligencję, będą rozpoznawać obuwie ;) Tak całkiem serio natomiast, na logikę powinny ustawiać się platformą do dołu, ale trzeba byłoby zapytać o konkretny model kogoś, kto naprawdę go używał, bo jeśli tylko wpisać w Google zapytanie, nawet po polsku znajdzie się mnóstwo wątków o irytującym szukaniu właściwej strony. Mnie te opinie skutecznie odstraszyły, więc nie mam doświadczenia. No to Ci zazdroszczę, bo jakbym ja zdjęła kask, to by nie było już czego pokazywać :P Więc jeżdżę bez. Inna sprawa, że nie wyobrażam sobie, jak zrobić, żeby w kasku nie było gorąco, skoro ja nawet w dłuższych włosach zaczynam parować ;)
  17. Są też nakładki, ale o ile mi wiadomo, raczej to ciekawostka z kategorii bubli ;) Zależy, jak jeździsz (dokąd, jak ubrana itp.). Ja wszędzie dojeżdżam samochodem (może tylko z wyjątkiem, kiedy mam sklep rowerowy w promieniu 50km, wtedy mi szkoda benzyny :P), a rower traktuję typowo rekreacyjnie, więc sportowy ubiór jest czymś naturalnym. Moją główną obawą przed zakupem było, że się będzie trudno przyzwyczaić i że na krótkie trasy będę wolała zwykłe buty. Jednak już po godzinie jeździło mi się tak, jakbym nigdy żadnych innych pedałów nie miała. I choć rzadko dołączam do chóralnych pochwał, tu rzeczywiście muszę przyznać, że do zwykłych butów na pewno już nie wrócę ;)
  18. Fajny patent. Tak całkiem bez ironii, żałuję jedynie, że nie chroni przed jakimiś rankami, bo i te się niestety przy serwisach zdarzają. Jak ktoś ma twardą skórę, to jeszcze okej, a u mnie to zwykły drucik z przerzutki potrafi przeciąć :rolleyes:
  19. Zacznijmy może od tego, że mieszkania w ogóle dzielą się na takie, w których się żyje oraz takie, które można pokazać ludziom, będąc przy tym dumnym jak paw :D Oczywiście, jeśli ktoś pracuje ileś godzin w tygodniu, wraca pooglądać telewizję i się przespać, jest to bardziej do ogarnięcia. Ja mam o tyle "trudniejszą" sytuację, że mieszkanie jest również moim miejscem pracy, bo pracuję zdalnie, więc niestety kończy się to tym, że raz po raz funkcjonalność wygrywa z estetyką. I tak obecnie w salonie, między stołem a regałem stoi od dwóch tygodni rower, bo czekał na części i mój czas, a w biurze mam na stałe rozłożony trenażer, który zawala mi w zasadzie pół pokoju, szczególnie, jeśli doliczyć stolik pod laptopa naprzeciwko ;) Wracając do uwag kolegów, zgadzam się, że trzeba by się było zdecydować na zastosowanie roweru jedynie jako ozdoby lub jedynie jako środka transportu, bo w naszym klimacie pogodzenie obu tych funkcji jest dość trudne. Między innymi dlatego zresztą zdecydowałam się na drugi rower, a stary zostawiłam na trenażerze. Pal sześć okres zimowy, ale nie wyobrażam sobie rotowania między dniami/tygodniami deszczowymi w lecie, a szczególnie późną wiosną i wczesną jesienią, kiedy często jeszcze można wyjść, bo słonko grzeje mocno, ale kałuże na drodze po wczorajszym jednak pozostają i cały ten brud zbiera się niemiłosiernie. Szczególnie czarno (i to dosłownie) widzę to na białej ścianie. Chyba trzeba by było jeździć torowo, żeby opony nie zebrały chociażby kurzu. A druga rzecz to sama guma, która (o ile nie jest biała), też może zostawić ślad. Wiem jak wyglądają u nas w piwnicy wymalowane na żółto ściany - można jeździć po suchym, rower wygląda jak ze sklepu, ale nie daj Bóg zahaczyć kołem o ścianę - kolejna czarna pręga murowana ;) Edit: Tak jeszcze sobie pomyślałam przy okazji aranżacji wnętrz. Zdjęcia to można zrobić, dla picu podrzuci się nawet rzuconą niedbale gazetę czy kurtkę, żeby było naturalnie. Tyle, że to nie jest naturalne. Najpierw wybiera się kolor i krój, a potem układa się takiego ciucha dziesiątki razy, żeby dobrze się prezentował. Jednym słowem nie jest sztuką zrobić dobre zdjęcie nawet przeciętnego wnętrza. Sama jak zrobiłam zdjęcia poprzednio wynajmowanego mieszkania, to po 2-3 dniach zgłosiło się kilku chętnych, podczas kiedy rok wcześniej chciałam wynająć je ja, ogłoszenie wisiało trzy tygodnie, nim się zdecydowałam (dodam oczywiście, że nic w mieszkaniu nie remontowałam i nie dokupowałam, bo przecież nie było moje, jedynie ogarnęłam i dorzuciłam drobne dodatki). Tym bardziej łatwo ukazać od podstaw rozwiązanie jak z obrazka. Gorzej potem w czymś takim naprawdę żyć i wygodnie funkcjonować. Spojrzałam na tę stronę, której linka podrzuciłeś. Kiedy wpisałam w wyszukiwarce "rower", pojawiło się takie zdjęcie: https://static02.domzpomyslem.pl/files/media/image/770/1799770/interior/uchwyt-na-rower,main.jpg Nie wiem, czy ktoś się zastanawiał, czy ten facet w ogóle kiedykolwiek gotował lub jeździł na tym rowerze. Czyściutki góral i biała kuchnia to naprawdę połączenie dla kogoś, kto kupuje rower MTB jako miejski i jeździ nim tylko w słoneczne dni albo jest rowerowym pasjonatem typu Szajbajk i wszystkie jego rowery wyglądają, jakby nic innego nie robił, tylko je polerował. A przy okazji do tego zamawia catering i jedynie odgrzewa posiłki, bo w przeciwnym razie taka kuchnia wymaga ciągłego sprzątania (jeszcze te błyszczące czarne szafki, na których będzie znać wszystkie paluchy). Podsumowując, aranżacja przypomina dzieło tych samych ludzi, którzy w całej Polsce projektują dla nas ścieżki rowerowe ;)
  20. Dokładnie - "bez jaj" :D U mnie mama uparła się w dzieciństwie, że pierwszy "górski" muszę mieć damkę i od tego czasu mam straszną awersję. Ani bidon się nie mieścił większy, ani żadnej kieszonki nie szło kupić. Teraz niby jest łatwiej, ale uraz pozostał, poza tym nadal jest większy wybór (zarówno w ramach, jak i dodatkach). Zależy też, jaki masz rozmiar. Ja mam 165cm, więc jeżdżę na 17-calowej ramie, która nawet w wersji męskiej jest niezupełnie męska ;) To znaczy górna rura i tak lekko w dół zawsze będzie lecieć i z trójkątnych sakiewek zrezygnowałam na rzecz Sport Arsenal nr 513.
  21. Tylko uważaj, gdzie je trzymasz. W moim mieszkaniu nic nie wytrzymuje tyle, ile pisze Jacek ;) Do tego ostatnie rękawiczki załatwiły mi pudełko na narzędzia i teraz mam takie "osmarkane" wtopioną gumą :/ Inna sprawa, ile w takich gumiakach wytrzymasz. Ja co i rusz zdejmuję, bo jednak grzeje się w nich człowiek nieziemsko i kończy się tym, że i tak prędzej czy później jestem usmarowana.
  22. Z racji amatorskiego charakteru i niskiego budżetu na niemal najtańszą opcję ;) Co do firmy, wątpliwości nie miałam i po prostu wybrałam najpopularniejsze Shimano. Szczególnie, że mają w ofercie buty, które nie wyglądają aż tak mokasynowato, czyli SH-WM34 (jak się poszpera, spokojnie idzie je kupić poniżej 200zł; jeśli kupujesz w necie, warto przymierzyć gdzieś u siebie na miejscu przed zakupem). Według mnie są bardzo wygodne. Przetarł mi się jedynie nieco materiał w okolicy ostatniej górnej dziurki, no i mam v z boku podeszwy dzięki durnemu psu, który mnie gonił :P Początkowo kupiłam pedały M530, które wszyscy gremialnie wyzywają od chłamu ;) Trochę tej fali krytyki nie rozumiem, bo dla mnie jedyną ich wadą był kolor - z racji tego, że są tylko czarne lub białe, masakrycznie widać każde obicie. A tych niestety zawsze się gdzieś człowiek nabawi. Lubię je natomiast za to, że na upartego da się przejechać krótkie dystanse w zwykłym obuwiu. Moja ekstremalna (w szerokim i niedosłownym znaczeniu :P) siostra potrafi spędzić na trenażerze w zwykłych adidasach całą godzinę i nie narzeka (weź jednak pod uwagę, że ona nie "trenuje", tylko po prostu "sobie jeździ" w swoim tempie). Z racji jednak wspomnianej wady estetycznej, a przede wszystkim ceny (ok. 20zł różnicy, które wtedy akurat były na wagę złota ;)) do nowego roweru kupiłam tańszą wersję, czyli M520. Jeździ się równie dobrze i nie żałuję (w zwykłym obuwiu już niestety nie bardzo, ale też nie potrzebuję). Poza tym na srebrnych faktycznie mniej widać rysy. Przepraszam, że musiałaś czekać na odpowiedź :) Mam nadzieję, że choć trochę się przyda.
  23. W zaletach nowego roweru bardziej upatrywałabym tego, że nie musisz rozkminiać jego historii, ponieważ zwyczajnie jej nie ma. W takim rowerze nic nie jest podrasowane, łatane, pacykowane. Gwarancji natomiast zbytnio bym nie przeceniała. Jakby wnikliwie poczytać książeczki dołączane do rowerów, to się naprawdę można nieraz za głowę złapać, bo trzeba mieć do czynienia z ewidentną wadą fabryczną, żeby o cokolwiek wywalczyć. A jak masz scentrowane koło, lipny łańcuch, który zaraz się wyciągnie "sam z siebie" oraz inne tego typu drobiazgi, które "podlegają zużyciu", okazuje się, że trzeba bulić z własnej kieszeni. I w takim przypadku używany, ale zadbany rower staje się lepszym rozwiązaniem. No, ale wracamy do punktu wyjścia: czy znasz się na tyle, żeby rozróżnić takie niuanse.
  24. O, na pedały SPD bym nie wpadła. Pewnie stąd, że nie pisałaś o dysproporcjach i zasugerowałam się, że chodzi Ci ogólnie o inne mięśnie, a nie tylko "rowerowe". Ale nie znaczy, że to głupia myśl. Ja sama zakupiłam SPD pod koniec ubiegłego sezonu i tak polubiłam, że jak zostawiałam MTB na trenażerze, a do jazdy kupowałam crossa, to aż żal mi było odkręcać i kupiłam drugi komplet. Poza tym pedały pedałami, ale wygodniejszych butów niż te rowerowe w życiu nie miałam :) Oczywiście do jazdy, bo w kwestii komfortu chodzenia to akurat stawiałabym je pomiędzy butami na obcasie a z płaską podeszwą :D
  25. Pewnie siłownia pod okiem trenera. Dobrze też robi basen na ogólny rozwój mięśni i wydolności, dodatkowo nie obciąża stawów. Dużo jeździsz, ale mimo wszystko dopiero od początku sezonu. Na Twoim miejscu robiłabym swoje i dała sobie czas, bo szkoda się przeforsować. Mięśnie "na oko" to nie wszystko, szczególnie jeśli masz taką budowę ciała. Ja na przykład bardzo szybko zaczynam wyglądać atletycznie, ale rzadko ma to przełożenie na faktyczną siłę. Z mojego doświadczenia wynika, że najważniejsza jest regularność i stopniowe zwiększanie trudności (w szerokim znaczeniu, a więc nie tylko kwestia większej ilości podjazdów czy ich kąta nachylenia, ale też dystansu czy prędkości). Od jesieni, kiedy zaczęły się pierwsze pluchy zakupiłam trenażer. Nuda straszna, ale efekty w porównaniu do startowania w sezonie od zera są niebotyczne. W ubiegłym roku pierwsze rozjazdy to maksymalnie 20km, w tym natomiast już pierwszego dnia z ogromnym wiatrem (okolice Wielkanocy) spokojnie zrobiłam ponad 50km. Także podjazdy teraz są łatwiejsze (co nie znaczy, że je łykam, bo do tego wciąż mi brakuje ;)). Polecam też na dłuższe trasy izotonik. Odkąd go pijam, skończyły się regularne problemy z odwodnieniem, cierpnącymi palcami i jakimkolwiek bólem mięśni po wycieczkach (kupuję ISO+ z Decathlonu, ma dobry skład i wzbogacony jest minerałami). Aha, też jeżdżę bardzo amatorsko i bez spiny. Zawodów unikam, wyścigów nie lubię, a tym bardziej udowadniania facetom, że też mogę mieć taką formę, jak oni ;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...