Skocz do zawartości

Jaki rower wybrać?


Rekomendowane odpowiedzi

29 ma znacznie więcej powietrza w oponie jak i znacznie grubsze opony oraz koła o większej średnicy co przekłada się na kilka czynników. Taki rower przede wszystkim jest znacznie bardziej komfortowy, jedzie szybciej po płaskim i w moim odczuciu wymaga mniej energii potrzebej w napędzanie go. Jest znacznie stabilniejszy na zjazdach na których "wybacza" znacznie więcej niz 26 lub 27,5 cala. Dużo łatwiej przejeżdża przez przeszkody takie jak małe powalone drzewka. A podjazdy? Na podjazdach raczej nie nabiera się prędkości tylko się ją wytraca. Czy podjeżdża się trudniej? Nie, natomiast są oczywiscie takie sytuacje gdzie jest się na granicy przyczepności przedniego koła i trzeba je dociążyć żeby tę przyczepność utrzymac. I wtedy łatwiej to zrobić z mniejszym kołem. Zaletą mniejszego koła jest zwrotność. Promień skrętu zależy od wielkości koła, długości mostka i szerokości kierownicy. Jak dasz krótszy mostek to rower będzie bardziej skrętny ale będzie gorzej podjeżdżał bo trudniej będzie dociążyć przednie koło. Rozwiązaniem jest wydłużenie mostka i zwiększenie szerokości kierownicy. Szersza kierownica daje większą skrętność podobnie jak dłuższy mostek. Natomiast trzeba uważać bardziej między drzewami.

 

Mam w domu dwa średniej klasy rowery, ważące poniżej 12kg. Jeden na kołach 27,5 (mojego syna), drugi 29, mój. Oba są podobnie skonfigurowane bo obaj jesteśmy podobnego wzrostu, ja 175, on 178. Nie ma żadnej możliwości żebym jeździł na 27,5 jeśli mogę jechać na 29 bo jedzie się wolniej i mniej komfortowo i przyjeżdżam na 27,5 dużo bardziej zmęczony i wytrzęsiony. Młody też w tym roku się kilka razy ścigał na 29 i mimo początkowych uprzedzeń, kazał mi sprzedać swojego 27,5 i kupić 29.

 

Myślę że dobre podejście prezentuje firma Trek, czołowy światowy producent. Produkuje ona rowery na kołach 27,5 tylko w rozmiarze 13,5 i 15,5 cala. Zaleca je do 162 wzrostu. W przedziale 162-168 wzrostu daje wybór między kołem 27,5 na mniejszej ramie i 29 cali na większej. Od 168 w górę nie ma już opcji. Tylko 29 cali.

Jacku, odpowiedz mi proszę: jak podjeżdża się na rowerach wg Ciebie terenowych na kołach 29"? Ja w swoim Author Kinetic 26" (opony bardzo agresywne, różny bieżnik przód/tył, szerokość 2.1") blokuję amortyzator ale zazwyczaj wybieram takie podjazdy że koło napędowe traci przyczepność (przełożenie 22/32, trasy to wydeptane ścieżki na łąkach). Czy na 29" podjeżdża się stojąc na pedałach czy to technika przestarzała? Tak zachwalasz zalety 29" że zaczynam się zastanawiać nad nowy rowerem...    

Odnośnik do komentarza

Nie czuję się uprawniony udzielać jakichś porad na temat techniki jazdy. Jestem tylko amatorem entuzjastą. Dłuższe podjazdy podjeżdżam raczej na siedząco, krótsze różnie, niketóre na sztywno w staniu, niektóre na siedząco.

Mogę zacytować co pisze na temat wyboru koła znany bloger i kolarz enduro. Żrodło 1enduro.pl

 

Jak większy rozmiar kół wpływa na jazdę?

Cała ta rewolucja zaczęła się od 29er-ów, które jak widać po cyferkach, najbardziej odstają od reszty. „Duża kicha” ma swoje zalety:

  1. Łatwiejsze przetaczanie się po przeszkodach. Większe koło ma mniejszy kąt natarcia, więc każdy kamień, korzeń i luźno biegający pies jest mniejszy względem koła. Przekłada się to zarówno na szybkość, jak i komfort jazdy. Przesiadka z 26″ na 29″ daje efekt, jak dodanie do zawieszenia 20 mm skoku.
  2. Osie kół położone wyżej względem suportu. Suportu w nieskończoność obniżać się nie da, a podniesienie piast daje podobny efekt: poczucie siedzenia W rowerze, a nie NA nim. Daje to większą stabilność, poczucie pewności siebie, fajniej pokonuje się zakręty.
  3. Lepsza przyczepność. Większe koło zapewnia większą powierzchnię styku z podłożem (zastanawialiście się kiedyś, jak mikroskopijny jest ten obszar, od którego zależy wasze uzębienie?). Poza tym większa objętość i wspomniany mniejszy kąt natarcia pozwala na jazdę na niższym ciśnieniu bez masakrowania dętki.
1enduro-wheel-size-approach-angle-800x34

Różnice liczbowe przy najeżdżaniu na przeszkodę o wysokości 100 mm dupy nie urywają, ale są odczuwalne na szlaku – zwłaszcza przy przesiadce z 26″ na 29″. Średnice zewnętrzne podałem przy założeniu wysokości opony 60 mm.

Cytując Misia, „Rozchodzi się jednak o to, żeby te plusy nie przesłoniły wam minusów!„. Gdyby nie było żadnych wad, wszyscy dawno jeździlibyśmy na 29”. Wady są:

  1. Mniejsza sztywność i wytrzymałość / większa masa. Im większe koło, tym wszystko jest dłuższe (szprychy, golenie amortyzatora itd.), więc nieuchronnie staje się: cięższe, słabsze lub astronomicznie drogie. Problem rozwiązują dopiero wypasione carbonowe koła w cenie, która przeciętnego, niewtajemniczonego nie-rowerzystę mogłaby zabić (bo mówimy tu o wartościach rzędu golfa czwórki w dieslu).
  2. Problemy z niskim wzrostem. Jeśli masz widelec o dużym skoku i <175 cm wzrostu, będziesz mieć problem z umieszczeniem kierownicy odpowiednio nisko, a w wolnych, ciasnych nawrotach możesz zahaczać butem o koło. Uzyskanie odpowiednio niskiego przekroku wymaga też karkołomnych zabiegów od projektantów ram: mówiąc wprost, 29ery dla niskich są równie brzydkie, jak 26ery dla wysokich.
  3. Gorsze hamowanie. Lekkie przetaczanie się po nierównościach jest super, jeśli chcesz pędzić jak wicher, ale nie tak bardzo, jeśli trochę za późno zauważyłeś zamknięty szlaban w poprzek szlaku. Również podniesione osie kół nie pomagają – na dohamowaniu, pchając rower stopami, zamiast wciskać przednie koło w glebę, pchasz je do góry (pamiętasz, że suport jest poniżej osi?). Na domiar złego, tarcze muszą sobie radzić z większym momentem obrotowym.
  4. Niższa zwrotność i skoczność. To jest dyskusyjna kwestia, bo te parametry w równie dużym stopniu zależą od geometrii, więc znajdziesz zwrotne i skoczne 29-ery, podobnie jak mułowate i przyklejone do podłoża 26-ery. Ale generalnie, decydując się na suport zawieszony pod osiami zyskujesz stabilność i możliwość cięcia zakrętów jak na nartach, ale zainicjowanie tych skrętów będzie wymagało bardziej stanowczej mowy ciała.

 

Czyli 27,5″ albo 29″ – które lepsze?

W rowerach enduro wybór domyślny to 27,5″. Niewielka różnica w stosunku do 26″ powoduje, że rower w zasadzie prowadzi się tak samo, tylko troszkę lepiej. Troszkę płynniej się toczy i troszkę lepiej trzyma podłoża, ale nie towarzyszą temu żadne z wymienionych wyżej efektów ubocznych (poza drobną niedogodnością w postaci konieczności kupna nowego roweru…).

Rower na kołach 27,5″ prowadzi się tak samo, tylko troszkę lepiej.

Z drugiej jednak strony, geometria rowerów na „małych” kołach uparcie dąży w jednym kierunku: stabilność, stabilność, niski suport, trakcja w zakrętach, pewność prowadzenia i jeszcze raz stabilność. Geometria progresywna zakłada, że masz jechać szybko, najlepiej w prostej linii lub po szybkich łukach, masz mieć dużą przyczepność i siedzieć w rowerze. Kamieniami i korzeniami masz się nie przejmować, po to masz 160 mm skoku, żeby rower sobie z tym poradził.

A co, jeśli to wszystko automatycznie dostałbyś w pakiecie z większymi kołami? Przy mniejszym skoku i bez radykalnych zmian w geometrii?

Koła 29″ dają Ci wszystko to, do czego przy kołach 27,5″ potrzebujesz progresywnej geometrii i dużego skoku.

Moim zdaniem, koła 29″ idealnie pasują do oczekiwań większości osób, które spotykam na szlaku. Po prostu poczucie pewności, stabilność, trakcja i duża tolerancja na błędy uczącego się ridera, są zazwyczaj wyżej na liście priorytetów, niż skoczność czy wytrzymałość kół.

Odnośnik do komentarza

Mały update. Wziąłem sobie do serca Wasze opinie i wypróbowałem dzisiaj Kellys Gate 30. Pierwsze wrażenie - no jednak większe są te koła :-) Ale waga z kolei wydaje się niewspółmierna do tego wrażenia (a 13,5kg to jednak sporo, gdzie omawialiśm modele nawet w granicach 12 kg). Podczas jazdy zwróciłem przede wszystkim uwagę na zwrotność, tutaj jest różnica. Sprzedawca mówił, że zmiana na 29tki często wymaga przyzwyczajenia do trochę innej jazdy, jednak absolutnie nie mam złych odczuć po tej przejażdżce. I jestem znacznie spokojniejszy co do decyzji przejścia na 29tki. Rama 17 jest odpowiednia, chociaż sztyca była wciśnięta na maksa. Cała reszta, bez zarzutu. W głowie decyzję chyba już podjąłem, choć dałem sobie czas, żeby za bardzo nie ulegać emocjom :-). Jeśli nie podrzucicie alternatyw do Kellys'a, raczej nie będę już kombinował.

Powoli zaczynam myśleć o akcesoriach do skompletowania. I choć nie jest to treść stosowna do tego tematu, może macie pod ręką link z pigułą "must have"? Ceny akcesoriów, ich mnogość przyprawiają o zawroty głowy. A nie po to czeka się na okres wyprzedaży, żeby się niemądrze obkupić :-). Łukasz popełnił, co prawda, wpisy typu "5 akcesoriów na których nie warto oszczędzać", ale widzę w ofertach sklepów ceny znacznie wyższe, a same akcesoria nie wydają się warte przepłacania.

Odnośnik do komentarza

Nadal uważam że Kellys Gate 30 to świetny wybór. 29 wymaga przyzwyczajenia. Zajęło mi to dłuższy czas. Teraz sobie nie wyobrażam innej wielkości koła.

W moim rowerze mam osprzęt SLX/XT, hamulce XT i świetny amor Foxa. Czego nie mam to sztywnych osi i wycieniowanych kół.

To że mam napęd 10x w niczym mi nie przeszkadza. Przy korbie 38x24 jadąc pod górę na przełożeniu 24x36 jeśli nie podjężdżam pod coś to znaczy że koło się już odrywa i trzeba dać z buta. Zresztą jak ktoś chce może zamiast kasety 11-36 kupić 11-42. Są też w sprzedaży same koronkki. Tzw system One-Up gdzie z kasety 11-36 XT wyjmujemy koronki 15 i 17, wstawiamy 16 i dokładamy patelnię 42.

 

Co do akcesoriów to gdzieś jest lista, Najważniejsze:

komplet łyżki plus łatki z Deca, 14,99

ze dwie zapasowe dętki

pompka

zapasowy hak przerzutki (koniecznie, wozić zawsze ze sobą, ostatnio widziałem 3 złamane)

multittool ze skuwaczem albo skuwacz oddzielnie

koszyczki na bidon

bidony (jedyne jakie uznaję to Specialized Purist i Camelbak Chilli)

podsiodłówkę albo box koszyczkowy na dętkę, pompkę i narzedzia

podstawowe środki opatrunkowe

 

Reszta to ciuchy, ewentualnie inne siodło i ergonomiczne gripy

Odnośnik do komentarza

@jajacek, wielkie dzięki za listę. Kończąc offtop, pozwoliłem sobie na jeszcze jeden post dot. akcesoriów.

 

komplet łyżki plus łatki z Deca, 14,99 - czyżby większość dobrej jakości akcesoriów można było zgarnąć w Decathlonie? :-)

pompka - wpadł mi w oko model z manometrem: https://www.rowertour.com/p/54576/sks-injex-control-pompka-rowerowa-srebrna-z-manometrem- gdzieś na forum czytałem, że to raczej nie jest tylko bajer, ale może się przydać?

zapasowy hak przerzutki - tę część kupujemy tylko pod daną markę napędu, na jakim jeździmy, czy są też inne "wymagania"

multittool ze skuwaczem albo skuwacz oddzielnie - byłybym wdzięczny za rekomendację czegoś sensownego, co nie rozleci się w rękach, psując przy okazji śruby. 


Oprócz Twojej listy, na pewno brałem pod uwagę błotniki, kask i sensowne oświetlenie. W zasadzie każdy z tych 3 komponentów kosztuje od kilkunastu do grubych setek złotych... Nie chce mi się wierzyć, że aż tyle trzeba by wydać za sensowne akcesoria.

PS te 2-3 skondensowane posty będzie można z powodzeniem podpiąć pod dział akcesoriów. Świetna "piguła".

Odnośnik do komentarza

Pompka rzecz gustu. Mam różne. I z Lidla, i z Decathlonu, Topeak, Vetta i Specialized. Wiadomo że Specialized podobają mi się najbardziej jako fanowi tej marki ale są najdroższe. Z Decathlonu i Lidla jakiś czas pociągną dopóki nie złamią się plastikowe elementy. Spec ma tę zaletę że plastiku w lepszych pompkach nie stosuje. Wszystko z alu. Czy potrzebny manometr? Jeśli dobre działa to czemu nie? Użyłem raz :) Pompuję na wyczucie i nacisk palcami na oponie. Zwykle nie odbiega dużo od manometru :)

 

Multitool ze skuwaczem mam niestety też Specialized :)

Specialized-EMT-Pro-MTB-Mini-Multi-Tool-

Miałem Krossa ale rozpadł się w podsiodłówce podczas pierwszej czy drugiej jazdy po wybojach. Jak widać nie jest mi z tą marką po drodze :)

Mam też Topeaka. Dostałem w prezencie. Fajny, ma z grubsza to samo co Specialized ale waży dwa razy więcej. Łukasz chyba gdzieś taki opisywał.

Metoda najtańsza to wozić dwa klucze imbusowe, 5 i 6 i skuwacz i z grubsza się wszystko ogarnie. Komplet dobrych tanich pojedynczych imbusów, 10 czy 12 sztuk kupiłem ostatnio w Kauflandzie za 14 zł. W Decathlonie też mają

 

Zapasowy hak przerzutki jest dedykowany do ramy i można go zwykle kupić w serwisie producenta. Do Rometa kosztuje ok. 60 zł, do Speca 65. Do innych nie wiem.

Błotniki mam z Deca typu flash za grosze. Ale to są błotniki typu ass saver z tyłu czyli tylko żeby mieć suchy tyłek a z przodu żeby nie chlapało na lagi. Do jazdy w terenie na MTB są dobre. Jak ktoś chce porządniejszą ochronę to SKS lub Zefal (znowu w Decathlonie).

Przyzwoity kask kosztuje od ok. 200 zł. Jest teraz przecena na przykład w metrobikes.pl Widziałem gdzieś kask jaki używam Specialized Align chyba za 160 zł

Lampki to tu gdzieś były rekomendacje na forum.

https://www.1enduro.pl/convoy-s2-plus-latarka-na-rower/

Czytaj tego bloga. Można się dużo nauczyć

Odnośnik do komentarza

Lubię Decathlon, ale nie przeceniałabym go zbytnio ;) Łatek na pewno bym tam nie wzięła, bo z wszystkimi gumami od nich mam złe doświadczenia, ale daj Ci Bóg, abyś nigdy nie sprawdzał ich przydatności ;) Z pozostałych rzeczy, których bym u nich nie brała:

* większość tego, co nie jest ich produkcji - z uwagi na cenę, która mocno przewyższa tę rynkową. Jedyny znaleziony przeze mnie wyjątek stanowiły pedały SPD M520

* kasków - powiadają, że niewygodne i moje przymiarki raczej to potwierdziły. Nic na głowie nie leżało mi jak trzeba i jak to trafnie określiła moja mama, wyglądałam jak kapusta z żółwiem na czubku :P

* liczników - jak już miałabym kupować taniochę, brałabym w ciemno Sigmę. Jak coś droższego, to są dużo lepsze wybory.

* toreb - wbrew temu, co Jacek pisze o swoich, ja tam jakoś na nic dobrego jakościowo nie trafiłam. Miałam dwie, oddałam trzy dni potem. ani to ładne, ani ładnie wykonane. Również w podobnej cenie sięgnęłabym po innych producentów.

* bidonu i koszyka - chyba że nic innego w okolicy by nie było. W każdym razie są tańsze, są lepsze, są wygodniejsze w użytku.

* magnesy, śrubki i tym podobna drobnica - ceny jak w markowym sklepie w centrum miasta. Może nie Warszawy, ale powiedzmy Nowego Sącza.

* lampki - nie czytałam ani jednej pozytywnej opinii na ich temat

To tak z grubsza moja lista rzeczy, których szukam zawsze gdzie indziej.

 

Manometr jest przydatny, ale czy ja wiem, czy w pompce ręcznej? I w ogóle czy warto kupować jako główną pompkę, pompkę ręczną? Raczej kupiłabym średnią ręczną i lepszą stacjonarną, choć to nie zawsze znaczy bardzo drogą. Ja akurat mam stacjonarną za 30zł z Lidla, a dwa razy droższą awaryjną Topeaka, aczkolwiek wynika to głównie z tego, że szosy nie mogę sobie nawet awaryjnie napompować do 3 barów, bo to za mało. Jednak wcześniej na MTB jeździłam z najtańszą (może 19zł?) plastikową Kellysa i na potrzeby roweru górskiego ona mi w zupełności wystarczała. W każdym razie pompka stacjonarna to kilka bezwysiłkowych machnięć, a tych kapci nie łapie się przecież w takich ilościach, żeby warto było inwestować w nie wiadomo co. Chyba, że Cię stać, to oczywiście kupuj lepsze. Ja bym wolała spożytkować pieniądze na coś potrzebniejszego ;)

 

Hak przerzutki musi pasować do ramy. Poza tym wymagań z tego co mi wiadomo nie ma. Ale niech mnie tu nawrócą, jak piszę głupoty :)

 

Zależy co dokładnie z tym multitoolem chcesz robić. Jak to ma być cały Twój warsztat i chcesz zostać majsterkowiczem, to może i ma to sens. Ja mam niezbyt drogi Kellysa Stinger 8 i jestem z jego jakości bardzo zadowolona (zresztą nie tylko moja opinia). Ma raptem osiem kluczy (co za zaskoczenie :P), bez skuwacza. Czy to narzędzie jest Ci niezbędne... hm, ja kupiłam i właściwie nigdy mi się nie przydał, bo spinki są dużo wygodniejsze. Tak więc leży od dwóch lat w szafie, rozkułam tylko jeden łańcuch i to wcale nie dlatego, że było trzeba, tylko nie doczytałam mądrych książek i mi się zdawało, że fajnie sobie łańcuch wyczyszczę (tylko potem zonk, jak nie miałam nowego pinu :P). Według mnie ma to rację bytu, jak ktoś naprawdę coś robi przy rowerze, a nie tylko drobne prace serwisowe.

 

Co do wydatków, zależy, czego tak naprawdę potrzebujesz. I radzę Ci, zastanów się nad tym dobrze w szczerości ze sobą, zanim poczytasz nasze opinie. Jeśli masz pieniądze, nic mi do tego i używaj ich, ale jestem zdania, że nie każdy musi mieć koszyk na bidon Speca, bo wystarcza Alustar za 8zł (ja przynajmniej przez 10 lat nie dałam rady go zniszczyć). Nie każdemu potrzebne są diody cree, bo jeśli na przykład jeździ głównie za dnia i czasem tylko dopadnie go wieczór, najczęściej na rogatkach miasta, to i zwykły komplet za 30zł da radę. Nie każdy musi mieć błotniki za 200zł, bo wystarczają mu ass savery za 20zł komplet. Te przykłady można mnożyć. Zaznaczam przy tym - nie oszczędzaj na siłę. Niektóre rzeczy muszą kosztować, ale też nie wszystkich potrzebujesz niezbędnie i koniecznie najwyższej jakości. Poza tym z czasem możesz pewne rzeczy dokupywać, a nie od razu huzia, wywalić pół wartości roweru na dodatki, bo ktoś powiedział, że to dobre.

Odnośnik do komentarza

https://www.decathlon.pl/zestaw-naprawczy-do-dtki-500-id_8085468.html

To są najlepsze łyżki do opon z jakimi miałem do czynienia. Wożę jedną zapasową dętkę, łatki i klej z tego zestawu. Takich łatek i kleju używam od ponad 20 lat i zawsze działają w przeciwieństwie do łatek samoprzylepnych.

 

Pompki stacjonarne. IMHO powinno się mieć jedną przyzwoitą stacjonarną z manometrem. Z Lidla miałem dwie. Pierwsza się rozpadła, był to nieudany model. Druga żyje do dziś chociaż wężyk już parę razy się złamał i musiałem go skracać. Zawór też się rozpada. Problem w tym że nie ma tego w Lidlu w stałej sprzedaży. Mogę polecić znowu pompkę z Deca, która jest bardzo dobra ale droga:

https://www.decathlon.pl/pompka-rowerowa-podogowa-900-id_8385480.html

Po dogorywaniu lidlowej kupiłem pompkę stacjonarną Specialized za 129 zł. Ale coś mi w niej nie pasowało i oddałem. Kolega na wyścigu miał tę wyżej wskazaną z Deca za 99 zł i bardzo mi się podobała. Wykonana z alu, szybko pompuje, ma dobry manometr (ale nie kupować żółtej bo słabo widać na żółtej skali). Poszedłem i stwierdziłem że kupię a jak mi się nie będzie podobać to oddam. System z Deca na kasie wbił mi ją po kodzie za 14,99. Pomstował nie będę, nie oddaję i polecam :)

Koszyk i bidon. Oczywiście można mieć najtańszy.Mam ich pół balkonu. Jak ktoś podjedzie oddam za free :) Ale większość używana i się nie sprawdziła. Więc może lepiej mieć jeden a dobry?

Koszyczki Zefal też miałem. Chyba za 15 zł. Długo nie pożyły. Ale zawsze polecam koszyczki Barbieri, które są czasem na Allegro za 15 zł

Odnośnik do komentarza

Z Zefalem w ogóle mam przykre doświadczenia. Niby takie to markowe, a wszystko, co mi wcisnęli w sklepach, mocno mnie rozczarowało. Najlepiej wypadły opaski na obręcz, choć też bez rewelacji, poza tym mam lusterko (biorąc pod uwagę system mocowania wewnątrz kierownicy, dość średnie), dzwonek (wielki słoń, nie wiem na co to takie i do tego niezbyt dobrej jakości plastikowe elementy) oraz bidon (porażka - leje i wcale nie trzyma temperatury, choć niby miał). Tak więc to też pokazuje, że czasem producent to jedno, a doświadczenia to drugie.

 

Ja nie mówię, że każdy koszyk jest cudowny. Ale jest różnica między 15zł, a polecanymi przez Ciebie znacznie częściej Specami za wielokrotność tej kwoty. I tak jak napisałam wcześniej - ja nie przeczę, że one mogą być wspanialsze, to znaczy ładniejsze i lepsze jakościowo. Po prostu uważam, że nie każdy takiej jakości potrzebuje. Jedynie tyle :) Pisałam wyłącznie o swoich doświadczeniach - nie jeżdżę agresywnie, mniej niż Ty, ale powiedzmy, że te 150-200 godzin na siodełku rocznie spędzam i prócz siarczystej zimy nie zdarzyło mi się nie korzystać z bidonu, natomiast w lecie robię to wielokrotnie. Na taką jazdę mnie Alustar wystarcza i jeszcze nic mu się nie stało, ale nie przeczę, że dla kogoś może być to za mało. Poza tym też może być tak, że jestem jakaś dziwna, bo w sumie w całym swoim życiu tylko jeden koszyk na bidon miałam zepsuty - jak mi kolega z osiedla lekko wjechał oponą w bok roweru i urwał ów plastikowy badziew z Chin.

Odnośnik do komentarza
W dniu 16.01.2018 o 23:52, jajacek napisał:

Z Zefala używam tylko błotniki. Innych ich produktów nie miałem.

Dzwonek polecam mikro, taki:

https://www.centrumrowerowe.pl/dzwonek-cateye-oh-2400-pd6365/?v_Id=57804

A na głuchych i opornych, szczególnie na ścieżce rowerowej taki:

http://airzound.pl/index.htm

Miałem ten mikro, fajnie wygląda ale jednak z uwagi na rozmiar nie dawał wystarczająco donośnego dźwięku. Wymieniłem też na Cateye ale większy.

Tym już mogę straszyć na krakowskich ścieżkach ?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...