Szwedacz Opublikowano Sobota o 18:52 Udostępnij Opublikowano Sobota o 18:52 27 minut temu, pogifan napisał(a): Okej a ten gravel https://www.centrumrowerowe.pl/rower-gravel-kross-esker-6-0-grx-2x12-pd45869/ bo tutaj nawet wczesniej byl polecany? Tylko tutaj niby strona pokazuje mi XL (59 rama wedlug nich) ale to raczej za duza bedzie wiec nie wiem jaki tutaj rozmosr bylby dla mnie Tak jak Jacek sugeruje przymierz się, ale Kross znany jest z tej skopanej rozmiarówki, która nie obejmuje najwyższych. Jeśli ci to pomoże, to mam 183, przekrok 83 i 185 rozpiętości. Byłem na granicy L/XL. Jak się przymierzałem, to na XL mogłem się wygodniej wyciągnąć jadąc 'on hoods', ale jakbym chciał podczas jazdy zrobić chwilę przerwy i się móc wyprostować (co sobie cenię przy dłuższych wycieczkach), to do kierownicy brakowało by mi nieco ponad 1cm. Wziąłem L i idealnie się wpasowałem w sklepowe ustawienie wszystkiego. Weź pod uwagę, że Esker to trochę taki XC starej daty ze sztywnym widelcem i barankiem. Jest masywniejszy, ale i gwarancję ma jak rowery MTB do lżejszego traktowania. Teoretycznie na dropy do 0.6m jest projektowany 😉 Odnośnik do komentarza
Greg29 Opublikowano Sobota o 19:05 Udostępnij Opublikowano Sobota o 19:05 Rozmiarówka w tych Eskerach jest faktycznie z lekka dziwna, już gdzieś kiedyś o tym czytałem i starałem się to jakoś poskładać do kupy. Rowery te są bardzo długie, bo dla wzrostu 183 cm, jak dla mnie czy 184 cm jak dla Ciebie, przewidziany jest rower w rozmiarze 59, z efektywną górną rurą 591 mm i bardzo krótkim mostkiem jak w mtb. Biorąc pod uwagę efektywną długość górnej rury to musiałbyś kupić rozmiar 56 albo, biorąc pod uwagę bardzo krótki mostek, rozmiar 57,5. Chyba bym wrócił do rozważania zakupu Superiora, ewentualnie Sensy Odnośnik do komentarza
pogifan Opublikowano Sobota o 20:38 Autor Udostępnij Opublikowano Sobota o 20:38 Dobra to juz ostatni rower ale tutaj https://www.orbea.com/us-en/fahrrader/rennrader/terra/cat/terra-h30 jak przejrzalem temat to znalazlem, ze rozmiar L powinien byc na mnie okej i przy wzroscie 184 i tym przekroku 85/86. Co sadzicie? Odnośnik do komentarza
karol1994czx Opublikowano Sobota o 22:03 Udostępnij Opublikowano Sobota o 22:03 4 godziny temu, liftlodz napisał(a): Masz rację i jej nie masz. Kupi aluminiowy rower i będzie miał sztywno, twardo i przez to niewygodnie. Zrazi się do szosy. Wiem bo sam jakiś czas jeździłem Giant'em Content, na hamulcach tarczowych, hydraulicznych. Nota bene w szosie przy oponach 25mm - 30mm nie widzę jakiejś przewagi hamulca hydraulicznego nad mechanicznym obojętnie czy tarczowym czy obręczowym - każdy z nich zablokuje koło. Zupełnie inne są wrażenia z jazdy szosą zbudowaną z karbonu, stali lub tytanu i mówię to jako bez mała 60 letni dziadek. Od 2 lat jeżdżę karbonowym specializedem roubaix, a w zasadzie dwoma , w sierpniu kupiłem zapasową szosę - gianta defy ( 3 z rzędu w moim życiu , to jest chyba to samo co giant defy, kilka mm róznicy w w rozstawie kół jest róznica). Dziwię się, że uważasz że na tej ramie jest twardo. Ja bardzo sobie chwale jazdę na tym rowerze. Czuć delikatną różnicę pomiędzy karbonowym specializedem, ale dalej twierdzę, że jest to bardzo wygodna rama. W tym roku zrobiłem na aluminiowym defy trasę 300 km ze średnią okolicy 30 km/h, zero dolegliwości po trasie. Na drugi dzień wstałem jakbym nic dzień wcześniej nie robił. Wg mnie ludzie strasznie przeceniają właściwości ram karbonowych. Odnośnik do komentarza
jajacek Opublikowano 21 godzin temu Udostępnij Opublikowano 21 godzin temu @Szwedacz To co tu napisałeś o komforcie i podlinkowane strony są bardzo ciekawe. Zaczynam się w to wczytywać. Sądzę, że trzeba będzie zrobić oddzielny "sticky" wątek. Karbon karbonowi nierówny. Tak samo jest z alu czy stalą. Miałem kiedyś karbonową ramę szosową Ridley Excalibur. Była cholernie sztywna i niekomfortowa. Natomiast była to rama, która mieściła opony maks 23 a może w porywach 25 mm. Co znacząco zmniejszało komfort. Mam teraz karbonową ramę szosową Specialized Tarmac SL6 Pro. Też jest niekomfortowa. Bo jest to rama wyścigowa przeznaczona do ścigania przez zawodników wyczynowych i pro amatorów. Jej niekomfortowość wynika głównie z prostego karbonowego widelca bez offsetu. Natomiast rower to jest cały system. W którym mamy ramę, widelec, kierownicę, mostek, sztycę podsiodłową, koła, opony. I możemy zmieniając te komponenty wprowadzać zmiany. Opony i ciśnienie w nich jest kluczowe. Jak jeżdżę sam na szosie karbonowej Roubaix na oponach 29 mm to pompuję 4,8 z przodu i 5,0 z tyłu na dętkach. Czyli tyle żeby nie dobijać ale żeby było w miarę komfortowo. Jak jadę ustawkę w kumplami o której wiem że będzie szybko, to pompuję 5,0 przód, 5,2 tył. W MTB jak chcę komfortu to pompuję na 2,3 cala i obręczach 30 mm na dętkach 1,2 przód, 1,3 tył. Kolejnym elementem komfortu jest materiał z którego wykonano kierownicę. Kierownica alu szosowa jest bardzo niekomfortowa w porównaniu do karbonu. Za 200-300 zł możemy kupić używaną markową karbonową kierownicę. Czasem trafilmy nową na promocji w dobrej cenie. Pamiętam tu wątek że ktoś kupić niedawno nową 3T za 400 zł na wyprzedaży. Dyskomfort kierownicy możemy skorygować bardzo grubą, żelową owijką. Albo podkładkami z żelu pod owijkę. Sztyca i siodełko są kolejnymi elementami. Ostatnio widzę trochę rowerów typu szosa lub gravel ze sztycą podsiodłową 30.9. To jest chore. Znacząco pogarsza to komfort. Takie sztyce są w Bianchi koleżanki i w Merida Silex. Koła alu są zwykle bardziej komfortowe niż karbonowe. Miałem raz Fulcrumy na dużej llości stalowych szprych i było wręcz szokujące jak dobrze się na nich jeździło. Ja nieustająco staram się poprawić komfort w moich rowerach ale starając się nie tracić szybkości. Natomiast to wszystko jest to dzielenie włosa na czworo po 30 latach doświadczenia w jeździe różnymi rowerami. I są to rozkminy które większość mało doświadczonym użytkowników nie potrafi zdyskontować. Pewnie też potwierdzisz z własnych doświadczeń że dyskomfort zależy też od dystansu. Zanim wibracje nas na tyle dopadną że tracimy komfort i nam to zacznie dokuczać, trwa to pewien czas. Mogę przejechać 50 km na niemal każdym rowerze. Ale po powiedzmy 2 godzinach jeżdżenia po nędznej jakości asfaltach ilośc tych mikro uderzeń i wibracji zaczyna zbierać swoje żniwo. A 10 lat temu kiedy byłem w lepszej formie chodząc na siłkę nie zbierało. Więc nasza osobista kondycja też jest tu czynnkiem. Ostatnio miałem dyskusję z Wichu Workshop na temat rowerów MTB hardtail i full. Pisałem, że na HT mnie strasznie telepie. I on i inni napisali: weź się za siłkę, ćwicz mięśnie głębokie, brzucha, prostowniki grzbietu i obręczy barkowej to będzie mniej telepać. Więc ja bym autorowi wątku radził kupić rower w swoim rozmiarze i dobrze skonfigurowany. A rozkminy odnośnie komfortu wdrożyć jak poczuje że coś jest nie tak. Odnośnik do komentarza
kryptoszosowiec Opublikowano 19 godzin temu Udostępnij Opublikowano 19 godzin temu Zawsze mnie dziwi że zawsze gdzieś w takim wątku pojawia się ten Centurion. Rower z wypożyczalni, tłuczony niemiłosiernie przez niewiadomo ile lat. No ale ważne że karbon i Ultegra. Autor ma 6k, a dowiaduje się że na szosie to tylko karbon. Najlepiej żeby wszystko było z karbonu, bo od aluminium to się na szosie umiera... Dziwi mnie że jeszcze nikt nie wrzucił jakiegoś antyka na pierwszym Di2. Kup nowy rower na hydraulice, taki który będziesz w stanie utrzymać bez zgrzytania zębami, czyli Tiagra/105. Dokup od razu dobre opony, bo to jest kluczowe. Sugeruję także wpinane pedały szosowe. Jeżeli budżet pozwoli, tarcze Ultegra które zmieniają jakość hamowania. Pojeździsz, zobaczysz jak to jest na szosie, sam stwierdzisz co Ci pasuje i czego potrzebujesz, a za kilka lat bez problemu ten rower sprzedasz (w przeciwieństwie do jakiegoś karbonu na szczękach) i kupisz coś, czego będziesz w 100% pewny. Szczęki są fajne, ale wydaje mi się że głównie przez sentyment. Hydraulika jest mocno demonizowana w rowerze szosowym przez niektórych. Wczoraj robiłem ten diaboliczny serwis po sezonie. 15 minut mi zajęło podpięcie lejka i przesmarowanie tłoczków. Drugie 15 minut by doszło, gdybym chciał przelać układ. Oczywiście w przypadku awarii będzie drożej i bardziej problematycznie, no ale nie ma co wszystkiego rozważać pod kątem awarii. Odnośnik do komentarza
jajacek Opublikowano 19 godzin temu Udostępnij Opublikowano 19 godzin temu Tu się z pewnymi rzeczami nie zgodzę Wpinane pedały szosowe są amatorowi kompletnie niepotrzebne. Dużo lepiej sprawdzą się dwustronne pedały SPD. Łatwiej i bezpieczniej chodzić, szczególnie po schodach. Bloków nie wymienia się nigdy. Łatwiej się wpiąć. Pedały szosowe są niesamowicie przereklamowane dając bardzo niewiele w stosunku do pedałów SPD. Hamulce tarczowe są przereklamowane. Problem z nimi jest taki, że oferują za dużą moc. I zbyt łatwo jest zablokować koło wpadając w poślizg. Tarcze się gną i wymagają po jakimś czasie wymiany, klocki się zużywają dużo szybciej niż w systemie z hamulcami obręczowymi. Nie każdy ma chęć rozkminiać jak przelewać i odpowietrzać układ i kupować w tym celu zestawy serwisowe. Jak mi bije koło w hamulcach obręczowych to pokręcę baryłką żeby otworzyć szerzej hamulec i po problemie. A problemów z hamulcami tarczowymi widziałem już dziesiątki. Dopiero w najnowszej wersji 12-rzędowej Shimano ogarnęło że tarcze nie dzwonią o klocki i jest więcej przestrzeni między klockiem i tarczą. Pierwsze Di2 działały zajebiście. Mamy nadal rower na 11-rzędowym Di2 6800, które powstało w roku 2014. Absolutnie bezproblemowe. Mamy w sprzedaży całą gamę rowerów kloców ważących po 11 kg, kóre kolega tu podlinkowywał. Podczas gdy stare rowery karbonowe ważą w przedziale 7-8 kg. A to jednak robi różnicę podczas przyspieszeń i w paru innych okolicznościach. Mój kolega mechanik specjalnie ściągał ostatniego Treka Emonda jaki produkowali po obręcze, bo nie chciał kłopotów i zwiększonej wagi. Drugi, też mechanik, po tym co widzi w serwisie, też woli jeździć na obręczowym. Natomiast zgadzam się że jak na pierwszy rower nie ma co dzielić włosa na czworo. Jak się pojeździ to po pewnym czasie mogą się zmienić potrzeby i nie będzie to ostatni rower. Też zaczynałem na aluminiowych szosach i jeździłem na nich latami. Odnośnik do komentarza
kryptoszosowiec Opublikowano 17 godzin temu Udostępnij Opublikowano 17 godzin temu Godzinę temu, jajacek napisał(a): Wpinane pedały szosowe są amatorowi kompletnie niepotrzebne. Dużo lepiej sprawdzą się dwustronne pedały SPD. Łatwiej i bezpieczniej chodzić, szczególnie po schodach. Bloków nie wymienia się nigdy. Łatwiej się wpiąć. Pedały szosowe są niesamowicie przereklamowane dając bardzo niewiele w stosunku do pedałów SPD. A ja się nie zgodzę z tym. Bloki MTB mają większy luz, a jeżeli nie masz bardzo sztywnej podeszwy, to po jakimś czasie zaczynają boleć stopy, bo podparcie jest dość małe w stosunku do bloków szosowych. Miałem, zmieniłem po krótkim czasie. Chodzę po schodach w butach szosowych z karbonową podeszwą i żyję. Przecież to nie zawody, kto wejdzie/zejdzie szybciej. Jedyny atut bloków MTB to niższe zużycie, zwłaszcza jak ktoś ma w zwyczaju przy zatrzymywaniu szorować podeszwą o podłoże. Wpinanie też jest łatwiejsze, ale szosa to nie rower gdzie się wpinasz co 5 minut. Zdarza mi się, że wpinam się przy wyjeździe i wypinam po przyjeździe. Oczywiście, jeżeli ktoś zatrzymuje się co chwilę bo światła czy skrzyżowania, to MTB będą lepsze. Tylko po co wtedy rower szosowy? Godzinę temu, jajacek napisał(a): Hamulce tarczowe są przereklamowane. Problem z nimi jest taki, że oferują za dużą moc. I zbyt łatwo jest zablokować koło wpadając w poślizg. Modulacja. Nie trzeba od razu cisnąć klamki do kierownicy, tak jak w hamulcach szczękowych. Wolę mieć za dużo mocy, niż za mało. Godzinę temu, jajacek napisał(a): Tarcze się gną i wymagają po jakimś czasie wymiany, klocki się zużywają dużo szybciej niż w systemie z hamulcami obręczowymi. Jeżdżąc po Mazowszu, żeby zajechać tarcze i klocki trzeba się naprawdę postarać i nakręcić. A w górach hamulce tarczowe wygrywają pod każdym względem. No i hamulce obręczowe działają byle jak na mokro. 1 godzinę temu, jajacek napisał(a): Nie każdy ma chęć rozkminiać jak przelewać i odpowietrzać układ i kupować w tym celu zestawy serwisowe. Lejek Shimano, 100 ml oleju który wystarczy na wieki, strzykawka i rurka to koszt około 70 zł. Tyle co przyzwoite pancerze i linki na jeden serwis. Proces przelewania układu w Shimano jest banalnie prosty. Tak jak pisałem, raz zalane hamulce można ogarnąć w 30 minut po sezonie. 1 godzinę temu, jajacek napisał(a): Jak mi bije koło w hamulcach obręczowych to pokręcę baryłką żeby otworzyć szerzej hamulec i po problemie. No i każde takie odkręcenie, powoduje że hamulec łapie coraz dalej. 1 godzinę temu, jajacek napisał(a): A problemów z hamulcami tarczowymi widziałem już dziesiątki. A ile miałeś osobiście? Ja widziałem dziesiątki problemów z amortyzatorami, sterami i piastami. Widziałem jak byłem w zaprzyjaźnionym sklepie. Jeżdżę na hydraulice od 11 lat. W zasadzie nigdy nie miałem problemów. Mnie za to doprowadzało do szału ustawianie klocków żeby były idealnie dopasowane do obręczy, regulowanie prześwitu żeby było jak najbliższej i nie obcierało czy prowadzenie pancerzy żeby były ułożone idealnie, bo w przeciwnym razie opór klamki rósł bardzo szybko. 1 godzinę temu, jajacek napisał(a): Dopiero w najnowszej wersji 12-rzędowej Shimano ogarnęło że tarcze nie dzwonią o klocki i jest więcej przestrzeni między klockiem i tarczą. To prawda z tego co wiem, natomiast to nie jest tak że każdy starszy model "dzwoni". U mnie ten problem występuje, ale usłyszysz to tylko na stojaku w zupełnej ciszy. 1 godzinę temu, jajacek napisał(a): Pierwsze Di2 działały zajebiście. Mamy nadal rower na 11-rzędowym Di2 6800, które powstało w roku 2014. Absolutnie bezproblemowe. Bo to Twój rower i wiesz co się z nim działo. Polecisz z czystym sumieniem zakup używki z takim napędem? 1 godzinę temu, jajacek napisał(a): Mamy w sprzedaży całą gamę rowerów kloców ważących po 11 kg, kóre kolega tu podlinkowywał. Podczas gdy stare rowery karbonowe ważą w przedziale 7-8 kg. A to jednak robi różnicę podczas przyspieszeń i w paru innych okolicznościach. Mój kolega mechanik specjalnie ściągał ostatniego Treka Emonda jaki produkowali po obręcze, bo nie chciał kłopotów i zwiększonej wagi. Drugi, też mechanik, po tym co widzi w serwisie, też woli jeździć na obręczowym. Z tym się zgadzam i... 1 godzinę temu, jajacek napisał(a): Natomiast zgadzam się że jak na pierwszy rower nie ma co dzielić włosa na czworo. Jak się pojeździ to po pewnym czasie mogą się zmienić potrzeby i nie będzie to ostatni rower. Też zaczynałem na aluminiowych szosach i jeździłem na nich latami. No ale realia mamy jakie mamy i rowery z hamulcami hydraulicznymi opanowały rynek. Plusem jest to, że mieszczą dużo szersze opony. Żeby nie było, to nie jest jakiś pocisk hamulców szczękowych czy autora cytatów. Sam kilka razy pisałem, że bardzo chętnie bym sobie kupił rower na szczękach i że stała się straszna krzywda, że teraz wszędzie pakowane są tarcze. No ale jest jak jest. Po prostu hamulce tarczowe hydrauliczne już dawno przestały być jakąś nowością której należy się bać i unikać. Trochę wygląda to jak batalia w temacie piast z łożyskami maszynowymi i systemem kulki/konus. Oczywiście takie dyskusje były prowadzone dobre kilka lat temu, ale jednak sytuacja jest podobna. Jedni twierdzą że dobrze serwisowane kulki są wieczne, a drudzy jeżdżą na maszynowych i raz na kilka lat, za niezbyt wygórowaną cenę wymieniają łożyska i zapominają o temacie. Odnośnik do komentarza
jajacek Opublikowano 14 godzin temu Udostępnij Opublikowano 14 godzin temu Moim zdaniem nie ma żadnego znaczenia czy bloki mają czy nie mają większy luz. Jeżdżę w różnych butach wpinanych od 20 lat i SPD i Look Keo i to czy kogoś boli stopa zależy od jakości buta a nie od bloku. Mam dwie pary butów pod SPD i nylonowe i karbonowe, robię w nich tysiące kilometrów i nic mnie nie boli. Właśnie wróciłem z 50 km na MTB po lesie i zero problemu. W butach szosowych z nylonową podeszwą i w niskim modelu z karbonową miałem dolegliwości i drętwienie stopy. I przestałem na jakiś czas jeździć w butach szosowych. Zostałem obdarowany najwyższym modelem butów karbonowych Speca więc wróciłem do pedałów szosowych. I dopiero w tych butach nic mi nie dolega. Natomiast pedały Look Keo są kiepskiej jakości i mają nędzne, trzeszczące bloki. Załatwiliśmy już z młodym 5 par pedałów. Różne. Blade, Keo2Max, Keo Classic. Natomiast pedały XT mamy 3 pary i zero problemów. Chodząc po mokrych schodach łatwo się wyglebić. A z kolei chodzenie w blokach szosowych dalej niż parę metrów nie ma sensu. A w butach MTB raz zdarzyło mi się przejść 5 km. Jeżdżąc turystycznie, łatwo gdzieś podejść, coś pozwiedzać. Tyle lat używam Look Keo a nadal mi się zdarzają problemy z wpięciem się. Z SPD zero problemów. Żeby wyjechać z miasta trzeba często minąć wiele skrzyżowań. Moc jeśli chodzi o hamulce jest potrzebna wyłącznie do tego żeby zablokować koło. Nadwyżka mocy powyżej tego poziomu już niczemu nie służy. Natomiast modulacja jest bardzo ważna. I potrafi być dobra zarówno w hamulcach obręczowych jak i w tarczowych. Natomiast mniej siły trzeba w tarczowych żeby zablokować koło. Co do tarcz i klocków to w rowerze MTB zajeżdżam klocki w pół roku. Tylna tarczę, którą hamuję więcej w rok. Nie wiem jak to wygląda w szosie z tarczówkami bo nie mam. Mamy gravela na tarczówkach hydraulicznych ale mamy na nim znikome przebiegi. Co do tego rzekomo prostego procesu serwisowego, to kolega syna handlował rowerami i widziałem jak się męczył z serwisem hamulców. Czasem się poddawał i oddawał do okolicznych serwisów. Czasem dopiero drugi serwis zewnętrzny dał radę doprowadzić je do ładu. W MTB też miałem takie przygody. Hamulce wyły. Zmiana klocków nic. Zmiana przewodów za stówę plus montaż. Nic. Odtłuszczanie tarcz, wypalanie klocków, nic. Zmiana klamek testowo na inne, nic. Ciekły zaciski, dopiero ich wymiana pomogła. Z jedną klamką też miałem że nie dało rady jej do idealnego stanu doprowadzić. W tych używanych, które ten młody sprzedawał pełny dramat. W niemal co drugim cieknące klamki lub zaciski. W mokrej pogodzie oczywiście że tarczówki działają lepiej. Ale większość ludzi unika jazdy w deszczu. Co do piast mam zarówno na kulki jak i na maszynowe. Dobra piasta po kulki działa dobrze tylko na szosie. I wymaga dobrego mechanika. Do gravela czy MTB zdecydowanie lepiej na łożyskach maszynowych. Nawet Shimano to zrozumiało. Odnośnik do komentarza
Szwedacz Opublikowano 7 godzin temu Udostępnij Opublikowano 7 godzin temu 14 godzin temu, jajacek napisał(a): Też jest niekomfortowa. Bo jest to rama wyścigowa przeznaczona do ścigania przez zawodników wyczynowych i pro amatorów. Wracamy do tego, że upraszczając problem do przesady, komfort stoi w sprzeczności z wyczynowym ściganctwem. Maksymalizująca efektywność przenoszenia mocy sztywność roweru utrudnia wyeliminowanie sztywności, które by mogło dawać komfort. Wiem, że projektanci na pewno mają swoje wypracowane sposoby i złote formuły na to, które części bardziej usztywnić, a które zostawić bardziej elastyczne, by coś tam resorowały, ale też tylko w jakichś granicach. 14 godzin temu, jajacek napisał(a): Kolejnym elementem komfortu jest materiał z którego wykonano kierownicę. Kierownica alu szosowa jest bardzo niekomfortowa w porównaniu do karbonu. Tu nie mam kompletnie doświadczenia, ale na pewno dużą rolę gra to, jaki % ciężaru przenosimy na ręce i jak trzymamy kierownicę. Jak nie mówimy o zjazdach, to wystarcza mieć luźniejszy chwyt, zamiast kurczowo ściskać kierownicę i już rękom się dostaje o wiele mniej. Dodatkowo zostaje kwestia tego gdzie trzymamy - siłą rzeczy, blisko mostka będzie najsztywniej, z kolei w dolnym chwycie kierownica będzie mogła pracować na pełnej długości (to już tak kompletnie zaniedbując częstotliwość wibracji, charakterystyką cz-ościową kierownicy i potencjalne rezonanse, które by mogły skutkować nieoczywistymi wynikami). 14 godzin temu, jajacek napisał(a): Sztyca i siodełko są kolejnymi elementami. Tu też znowu dochodzi kwestia dystrybucji wagi. Normalnie mamy 5 punktów styku z rowerem - 2 ręce, 2 stopy i cztery litery. Zależnie od wyregulowania wszystkiego i dobranej pozycji inaczej się rozłoży nacisk na poszczególne elementy. To nie jest tak, że całym ciężarem siedzimy na 4 literach, nawet jeśli założymy 50/50 przód/tył, to te 50% nacisku z tyłu rozkłada się dalej między siodełkiem i pedałami. Nie spodziewam się spektakularnie dużego udziału nóg tutaj, ale wciąż jest ciut mniej nacisku na siodełko. Ciekawe co by wyszło, gdyby pomierzyć jak to wygląda w dynamicznej sytuacji, podczas jazdy. 14 godzin temu, jajacek napisał(a): Pewnie też potwierdzisz z własnych doświadczeń że dyskomfort zależy też od dystansu. Zanim wibracje nas na tyle dopadną że tracimy komfort i nam to zacznie dokuczać, trwa to pewien czas. Mogę przejechać 50 km na niemal każdym rowerze. Ale po powiedzmy 2 godzinach jeżdżenia po nędznej jakości asfaltach ilośc tych mikro uderzeń i wibracji zaczyna zbierać swoje żniwo. A 10 lat temu kiedy byłem w lepszej formie chodząc na siłkę nie zbierało. Więc nasza osobista kondycja też jest tu czynnkiem. Ostatnio miałem dyskusję z Wichu Workshop na temat rowerów MTB hardtail i full. Pisałem, że na HT mnie strasznie telepie. I on i inni napisali: weź się za siłkę, ćwicz mięśnie głębokie, brzucha, prostowniki grzbietu i obręczy barkowej to będzie mniej telepać. Dystansu, prędkości i jakości nawierzchni. 20-30 minut na nędznej kostce czy gruntówce zasypanej grubym tłuczniem (o Bruzdowej nie wspominając!) daje mi w kość niewspółmiernie bardziej niż naście godzin na dobrych asfaltach. Podobnie korzenie / kamienie vs ubita, równa ścieżka na MTB. Moje odczucia są zbieżne z tym, co odpisał Wichu. Większość tych bóli, to zmęczenie konkretnych grup mięśni. Jak jedziemy, to większość z nich jest w pewnym stopniu napięta. Jak się robi nierówno, to rower przekazuje ciału wibracje i te bolące mięśnie je właśnie amortyzują, ciągle pracując. Coś podobnego jak te wszelkie statyczne ćwiczenia, gdzie jedna osoba musi utrzymać stabilną pozycję, a druga kręci się dookoła i przeszkadza, próbując wytrącić z równowagi. 12 godzin temu, jajacek napisał(a): Tarcze się gną i wymagają po jakimś czasie wymiany To jest kwestia lajtowania ich albo stosowania przekombinowanych kanapek z warstw o różnych współczynnikach rozszerzalności cieplnej. Jak fabryczne RT30 w gravelu lekko zgrzałem na wypadzie w Alpy, to gdzieś się lekko odkształciły i zaczęły od tej pory regularnie podzwaniać. W MTB wrzuciłem MDR-C, które również są z pojedynczego kawałka stali cięte, ale mają jeszcze dodatkowy, wewnętrzny pierścień zostawiony, to mimo niejednokrotnego zgrzania do tego stopnia, że się na brązowo im powierzchnia utleniła (czyli ~400 stopni) na zewnątrz od wewnętrznego pierścienia, to dalej wszystko jest super. Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się