Skocz do zawartości

Jednodniowe wyprawy - gravel, ht, full ???


Rekomendowane odpowiedzi

Godzinę temu, Pitrich napisał(a):

Co do serwisowania fulla, jako że mam już trzeciego to się wypowiem. Rocznie robione różnie, w zależności od roku - 3500-5000km. Dojazdówki asfaltami i jak jest opcja to drogi boczne, las, pola, itp. Rower wjeżdża wszędzie, dzięki czemu można dużo fajnych rzeczy odkryć jak choćby bunkry, opuszczone gospodarstwa, cmentarze, itp. Trasy rożne, zimą w błocie i śniegu po 30-40km a czasem 60-80. Latem 80-130 a czasem i 150-170 🙂 

Rower nr 1.

1.thumb.webp.9d093b6e852eacc9b76fc1440dc64ae8.webp

Serwis dampera Rockshox Monarch co ~6 miesięcy, wyczyszczenie, danie trochę smaru na oringi i oleju do puszki. Pierwszy pełny serwis po 2 latach - 250zł u fachowca.  Amortyzator Suntour XCR a później Raidon - oba serwisowane co kilka miesięcy. Wystarczyło przetrzeć i wyczyścić lagi i golenie i dać smaru pod uszczelki bo tłumik nierozbieralny a do komory powietrznej nie zaglądałem nawet. Koszta póki co jakieś śmieszne. Około 170zł kosztował zestaw łożysk i śrub do zawieszenia i w sumie kilka musiałem wymienić po 2 latach a rower przejeździł jeszcze rok po tym zabiegu i wszystko chodziło dobrze.

Rower nr 2.

2.thumb.webp.3c626040ae34bc166a82348180069b60.webp

Co ~5 miesięcy podstawowy serwis amortyzatora i dampera. W środku czysto i nawet olej i smar jeszcze obecny. Po około roku zrobiony pełny serwis amortyzatora - koszt tyle co zestaw serwisowy i olej, około 150zł. Łożysk nie ruszałem i po roku nadal chodziły dobrze, potem pękła rama i tylny wahacz poszedł do dobrego ludka.

 

rower nr 3.

3.thumb.webp.1fa95679c805e929f8ed5f38560816a9.webp

Właśnie minęło pół roku z lekkim groszem od zakupu. Wczoraj serwis dampera czyli czyszczenie + olej i smar, jakieś grosze (pół tubki dynamic seal grease + 2ml 15w50. Na dniach serwis Recona z przodu, tylko muszę dokupić oleju bo mi zabraknie, za ~50zł ? Łożyska póki co się kręcą dobrze.

Rowery myte na myjkach co jakiś czas gdy już było mega błota (rower wisi w pokoju na ścianie) lub kurzu także nie pieszczę się z tym nie wiadomo jak. aha, koszt supportu BSA to było coś około 50zł i tylko raz zmieniałem. Do tego mleko do opon i inne fanaberie.

 

To tyle odnośnie drogiego serwisu fulli 🙂

Plusem tych rowerów jest to, że wjedziesz prawie wszędzie a jazda powiedzmy od 5 rano do 20 nie obciąża tak organizmu jak telepanie się po dziurach na sztywniaku. Tu też zależy kto jaki ma organizm. Ja na Marinie Kentfield, jak i 3 innych hardtailach jakie miałem wcześniej robiłem po 40-60km i miałem dość. Tylko u mnie akurat plecy uszkodzone.

Z minusów to niestety waga (targałem go kilkanaście razy na jakieś punkty widokowe, klify i wzniesienia i było ciężko ale dało się to zrobić) i większe zmulenie. Jakbym mi plecy nie dokuczały to kupiłbym lekki mtb ht, na oponach 2.0-2.2 i zapierdzielał. Jak jadę czasem z kolega (on na gravelu) to on bez problemu łyka mnie pod górkę czy na prostym ale za to na zjazdach czy w cięższym terenie jestem górą. Ok, jest wolniej ale czy w jeździe eksploracyjno-przygodowej jest to potrzebne? 🙂

No, to jak czytam, to te 3.5 tys/ rok nie robi wrażenia. To tylko eskapady w trudny teren. Niż ona. Gdybyś mieszkał i używał to w górach, wtedy czapka z głowy. Ja swojego pierwszego i jedynego ( canyon  lux trai - używka) pozbyłem się po 10 mies. W końcu przejrzałem na oczy że Full mnie zabija. Więcej czadu spędzałem na przygotowaniu maszyny, czyszczeniu napędu niż przyjemności z jazdy. W zimie, listopad, luty, marzec , błota, woda, to była gehenna. Teraz mam spokój. Gdziekolwiek, kiedykolwiek, dokądkolwiek. Marin El Roy Grande na gumie 2,8". Stal. Zmienony napęd. Zmieniony amor.  

 

Edytowane przez ram
.
Odnośnik do komentarza

Tak wyszlo ze mam teraz 2 fulle i w sumie spoko. Nie da się jeździć na dwóch jednocześnie, więc to jakoś się rozkłada. Większość rzeczy robię sam

Latem jak będzie dłużej jasno, to będę użytkować mtb 2x w tygodniu, teraz to tylko w weekend jakieś enduro lub glacensisy. A poza tym to szosa, w szosie prawie nic się nie robi. Łańcuch nasmarować raz na kilkaset km i cisnienie w oponach sprawdzić. 

 

Odnośnik do komentarza

Tu jest parę wątków. Po pierwsze większość użytkowników nie chce serwisować hydrauliki samemu. Bo nie mają wiedzy jak to serwisować i nie chcą uszkodzić jak i nie mają do tego narzędzi jak i nie chce im się z tym pierniczyć.

@Pitrich W pierwszym rowerze masz coś co trudno nazwać amortyzatorem hydraulicznym. Bo Suntour XCR czy Raidon to jednak pseudoamortyzatory nie mające oleju w goleni, nie mające porządnych uszczelek przeciwkurzowych, gąbeczek nawilżających, porządnych tłumików. Więc Suntoury to zostawmy do osobnej kategorii.

Normalny amortyzator hydrauliczny, wymaga regularnego serwisu w zależności od tego jak się o niego dba i w jakich warunkach się go użytkuje. Jak ktoś jeździ fullem 3-6km km głównie w terenie to raz na rok taki rower wymaga porządnego serwisu.

Fulle testowałem wiele razy. Bardzo mi się niektóre z nich podobały. Ale ponieważ mieszkam w Warszawie i głównie tu jeżdżę, tudzież czasem w Górach Świetokrzyskich, to prosta kalkulacja wskazuje, że jak potrzebowałbym raz czy dwa w roku pojeździć po górach to zamiast kupować fulla i go utrzymywać, dużo taniej jest go wypożyczyć.

Mimo że mam stwierdzone wielokrotne zwyrodnienia kręgosłupa to nie mam z nim na rowerze żadnych problemów. A w celu uzyskania większego komfortu na hardtailu w terenie mam kupione koła na szerszych obręczach, szerszych oponach, jeżdżę na niskim ciśnieniu, mam ramę z podsiodłówką 27,2 mm ze sztycą podsiodłową przeznaczoną na bruki, która się coś tam ugina. Z przodu też mam stosunkowo wygodny amor Foxa. 

Z moich znajomych żaden z tych co mieli fulle enduro już ich nie ma. Albo przesiedli się na hardtaile albo na lekkie fulle downcountry, które sami serwisują.

Więc nie dziwię się @ram że ma hardtaila plusa na grubych gumach. To może być całkiem ciekawa opcja. Szczególnie zimą. Analogiczny Trek Roscoe podobno też się nieźle sprzedaje.

Odnośnik do komentarza
24 minuty temu, jajacek napisał(a):

XCR czy Raidon to jednak pseudoamortyzatory nie mające oleju w goleni, nie mające porządnych uszczelek przeciwkurzowych, gąbeczek nawilżających, porządnych tłumików. Więc Suntoury to zostawmy do osobnej kategorii.

I właśnie to było w nich piękne, prostota. Do jazdy jakiej uprawiam szczerze mówiąc nie czuję między nimi a Reconem różnicy. No ale ja to typowy amator a na singlach byłem tylko na 14 w Szkarskiej Porębie.By było śmieszniej to nie przeszkadza mi sztywny widelec w Kentfieldzie. Najgorsze są tylko strzały na kręgosłup a tu już niestety hardtail przegrywa. Trochę pomogła amortyzowana sztyca Suntoura ale to nadal nie to.

W sumie przetestowałbym coś na grubszych oponach 29+ na ramie karbonowej + lekka sztyca amortyzowana np: Cane Creek.

Tak generalnie to bym potrzebował ze 3-4 rowery by mieć wszystko co chcę ale to trzeba i miejsce mieć i kasę 🙂

Odnośnik do komentarza

No zgadza się. Ja mam 4 i jeszcze mi brakuje ze dwóch do kompletu 🙂

Natomiast wynika z tego co pisze, że nie użytkujesz fulla do tego do czego on został zaprojektowany. Czyli jazdy terenowej w trudniejszym terenie. Stąd i zapewne niższe koszty serwisowe. A ile ważysz?

N 29+ nie jeździłem. Trzeba by kiedyś potestować. Jeździłem natomiast na fat bike'u. To jest opcja dla tych co nie chcą za dużo serwisować.  Ale swoje waży i jest to raczej rower do jazdy po płaskim.

Odnośnik do komentarza

W ostatnich 3 latach w przedziale 95-105kg 🙂 Moje fulle to widziały co najwyżej nadmorskie lasy i klify ale bardzie dużo dają przy jeździe po dziurawych asfaltach z PRL, płytach jumbo i wiejskich drogach. Po takiej trasie dajmy na to 10h w siodle i 120-130km (jeżdżę i eksploruję rożne niedostępne miejsca + fotografia) wracam do domu i po ogarnięciu się jestem żywy. Natomiast po 60-80km na HT chodzę jak połamany dziadek i muszę łykać NLPZ.

Ja bym na taki rower do wszystkiego brał jakiś lekki mtb. Do tego oponki 2.1-2.2 z lekkim bieżnikiem. Kierownica nie za szeroka, powiedzmy 640mm. Napęd 2x10 jak komuś nie przeszkadza przerzutka przednia i upierdliwość a inaczej Linkglide 1x11,

Odnośnik do komentarza
W dniu 13.03.2024 o 17:27, Veriv napisał(a):

Jeśli jeździsz bez maneli to śmiało.

Tak, zabieram tylko co najpotrzebniejsze rzeczy. 

W dniu 13.03.2024 o 17:54, ram napisał(a):

Odp 2ydajd się wskazywać na Chisela.

To jeden z najpoważniejszych kandydatów, ale wiele podzespołów jest takich sobie. Więc trzeba by go trochę podrasować. Wiem po swojej Indianie, że wszelkie oszczędności producentów szybko się mszczą w trakcie jazdy. A potem bujam się z rowerem po serwisach, zamiast korzystać z pogody i jeździć. 

W dniu 13.03.2024 o 18:15, grzegorz75jan napisał(a):

O fulach tylko słyszałem, że utrzymanie tego kosztuje a czy tańszy full ma tu sens .. nie wiem.

Jeżeli full, to raczej jakiś pod xc/dc i na karbonie. Często zabieram rower do pociągu, ale by dostać się na peron trzeba pokonywać dużo schodów. Więc waga jest dla mnie ważną kwestią - moja Indiana waży ok 14 kg, a po dołożeniu bidonów, torby itp. dochodzi kolejne 2 kilo. 

W dniu 13.03.2024 o 18:15, grzegorz75jan napisał(a):

Piszesz o jeździe rekreacyjnej więc nie będziesz masakrował, amortyzacji, wahaczy, łożysk.

Raczej tak, stąd moje pytanie dotyczyło kwestii związanych z czystością. Jeżeli pył, brud i (w wyjątkowych sytuacjach) błoto nie prowadzą do jakiś większych problemów, to ok. W fullu jest więcej ruchomych elementów i zwyczajnie nie chciałbym spędzać zbyt dużo czasu na ich czyszczeniu. 

W dniu 13.03.2024 o 19:48, Przemeg napisał(a):

Jeśli skłaniasz się do HT - rzuć okiem na nowy projekt Focus Raven.

Dziwny ten rower, karbon i 13 kilo wagi 🤔

 

@Pitrich Dzięki, za wyczerpującą odpowiedź, daje mi trochę do myślenia. Choć widzę że twoje fulle to chyba bardziej z tych trailowych i cięższych.

5 godzin temu, Pitrich napisał(a):

+ lekka sztyca amortyzowana np: Cane Creek.

Przerabiałem sztycę tej firmy, a mianowicie thudbustera lt g4. Ustawienie siodełka w pożądanej pozycji to masakra. Wszystko przez zacisk na jedną śrubkę. W dodatku po jakimś czasie się luzuje, więc zabawa w ustawianie zaczyna się od nowa. Mimo że dokręcasz z momentem zalecanym z instrukcji. A jak dokręcisz za mocno to śrubę trafia szlag. W końcu miałem dość i wróciłem do normalnej sztycy.

 

Tak więc podsumowując wyłaniają się trzy opcje:

1. Full

2. Chisel + upgrade 

3. Inny ht, najlepiej na karbonie. Kupiony stacjonarnie albo wysyłkowo. We wcześniejszych tematach, czytałem pozytywne opinie na temat rowerów mtb z Decathlona. Plus że w Lublinie są dwa salony, więc mogłbym osobiście przymierzyć. Z rowerów "wysyłkowych" przewijały się Radony i Cube, ale zniechęca mnie trochę problem gwarancji. 

Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, Nakama napisał(a):

Tak, zabieram tylko co najpotrzebniejsze rzeczy. 

To jeden z najpoważniejszych kandydatów, ale wiele podzespołów jest takich sobie. Więc trzeba by go trochę podrasować. Wiem po swojej Indianie, że wszelkie oszczędności producentów szybko się mszczą w trakcie jazdy. A potem bujam się z rowerem po serwisach, zamiast korzystać z pogody i jeździć. 

Jeżeli full, to raczej jakiś pod xc/dc i na karbonie. Często zabieram rower do pociągu, ale by dostać się na peron trzeba pokonywać dużo schodów. Więc waga jest dla mnie ważną kwestią - moja Indiana waży ok 14 kg, a po dołożeniu bidonów, torby itp. dochodzi kolejne 2 kilo. 

Raczej tak, stąd moje pytanie dotyczyło kwestii związanych z czystością. Jeżeli pył, brud i (w wyjątkowych sytuacjach) błoto nie prowadzą do jakiś większych problemów, to ok. W fullu jest więcej ruchomych elementów i zwyczajnie nie chciałbym spędzać zbyt dużo czasu na ich czyszczeniu. 

Dziwny ten rower, karbon i 13 kilo wagi 🤔

 

@Pitrich Dzięki, za wyczerpującą odpowiedź, daje mi trochę do myślenia. Choć widzę że twoje fulle to chyba bardziej z tych trailowych i cięższych.

Przerabiałem sztycę tej firmy, a mianowicie thudbustera lt g4. Ustawienie siodełka w pożądanej pozycji to masakra. Wszystko przez zacisk na jedną śrubkę. W dodatku po jakimś czasie się luzuje, więc zabawa w ustawianie zaczyna się od nowa. Mimo że dokręcasz z momentem zalecanym z instrukcji. A jak dokręcisz za mocno to śrubę trafia szlag. W końcu miałem dość i wróciłem do normalnej sztycy.

 

Tak więc podsumowując wyłaniają się trzy opcje:

1. Full

2. Chisel + upgrade 

3. Inny ht, najlepiej na karbonie. Kupiony stacjonarnie albo wysyłkowo. We wcześniejszych tematach, czytałem pozytywne opinie na temat rowerów mtb z Decathlona. Plus że w Lublinie są dwa salony, więc mogłbym osobiście przymierzyć. Z rowerów "wysyłkowych" przewijały się Radony i Cube, ale zniechęca mnie trochę problem gwarancji. 

Brak spójności wyłania się z Twojego podsumowania. Najpierw piszesz, że jeździsz bez maneli , zaraz potem, że jednak  zabierasz sakwy/ torby. Na pierwszym planie stawiasz zakup fulla choć wiesz, że to najcięższa opcja przy transporcie pionowym między peronami. Potem wskazujesz  na lekkiego karbonowego HTeka, choć wiesz, że do niego nie zamontujesz  toreb/ sakwy , przynajmniej boczych .

Na forum ogłoszono powrót dostępności Chisela w rozum L. 

Edytowane przez ram
.
Odnośnik do komentarza

@Pitrich Po tym jak napisałeś że nie widzisz równicy między Suntourem a Rockshoxem, nabrałem podejrzeń że sporo ważysz. Co potwierdziłeś. Na podstawie własnych doświadczeń mam taką niepotwierdzoną teorię że przy wadze bliżej 100 jest już trudno odróżnić działanie niektórych amorów bo ze względu na wagę trudno wychwycić pewne subtelne różnice w ich działaniu. Potwierdził to też mój kolega mechanik, który mówił że jak np. ważył 65 kg to różnica dla niego w sztywności korby Tiagra i 105 była znacząca a jak się upasł w małżeństwie do 85 to była nieodczuwalna.

Być może Twoje doświadczenia są też ograniczone jak i jak napisałeś że w terenie po singlach prawie nie jeździsz, więc tym bardziej trudno wychwycić różnicę pomiędzy porządnym a badziewnym amorem. Nie wiadomo też czy w ogóle ustawiałeś te amory odpowiednio do wagi i czy eksperymentowałeś z ciśnieniem i nastawami tłumienia powrotu.

Ja ostatnio chudnąc ponad 10 kg co 5 kg podjeżdżałem do serwisu żeby mi spuścili 5 PSI z amora bo po gumce na goleni widziałem że wykorzystuję w lesie zbyt mały zakres pracy amora. Suntour nawet nie ma gumki więc pewnie nawet nie wiesz w jakim zakresie pracuje podczas Twojej jazdy. 

Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, ram napisał(a):

Brak spójności wyłania się z Twojego podsumowania. Najpierw piszesz, że jeździsz bez maneli , zaraz potem, że jednak  zabierasz sakwy/ torby. Na pierwszym planie stawiasz zakup fulla choć wiesz, że to najcięższa opcja przy transporcie pionowym między peronami. Potem wskazujesz  na lekkiego karbonowego HTeka, choć wiesz, że do niego nie zamontujesz  toreb/ sakwy , przynajmniej boczych .

Źle mnie zrozumiałeś. Napisałem że zabieram ze sobą tylko najpotrzebniejsze rzeczy - w domyśle, nie jeźdżę objuczony sakwami i torbami. Zresztą w tytule tematu jest jasno napisane: "jednodniowe wyprawy" 🙃. Dotychczas korzystałem jedynie z 2,5 litrowej podsiodłówki. Jeżeli chodzi o masę - biorę pod uwagę wszystko co jest lżejsze od mojej Indiany. 

@jajacek Czyli przykład Pitricha nie jest zbyt reprezentatywny, przynajmniej dla mnie. Moja waga oscyluje wokół 65-68 kg. 

Odnośnik do komentarza
11 godzin temu, Nakama napisał(a):

Tak więc podsumowując wyłaniają się trzy opcje:

 

1. Full

2. Chisel + upgrade 

3. Inny ht, najlepiej na karbonie. Kupiony stacjonarnie albo wysyłkowo. We wcześniejszych tematach, czytałem pozytywne opinie na temat rowerów mtb z Decathlona. (...)

Mam pierwsze dwie opcje(aktualne glacensisy 🙂 ) :

https://ibb.co/5kZqGvP

Oba rowery są fajne. karbonowy full na pewno wymaga więcej uwagi. Zawieszenie, nawet jednozawiasowe, potrafi być dość skomplikowane. Nagrałem na tym filmiku jak decathlon zaprojektował. Np największą śruba MA się obracać. Jak cos to poszukam

Nie testowałem jak takie rowery znoszą brak serwisu czy czyszczenia, (po jeździe rower wjezdza pod prysznic). Do tego jest wiele rozwiązań które mogą być uciążliwe poza XC, kierownica uderza o górną rurę, gąszcz kabli na kierownicy utrudnia założenie jakiejkolwiek torby etc. To po prostu nie jest rower zaprojektowany z myślą turystyce. Ale jednodniowe wypady po kilkadziesiąt km to żaden problem. Dobry maraton mtb na giga to 70-80km

Jak chcesz karbonowego hardtaila(opcja 3) to decathlon faktycznie ma fajna opcję, takiego niebieskiego ht. Bardziej komfortowego

 

Odnośnik do komentarza
W dniu 13.03.2024 o 12:15, jajacek napisał(a):

Tak jak pisałem, gravel musi mieć amortyzację 🙂

Dla mnie amortyzacja w gravelu to zaprzeczenie idei gravela jaką jest prostota. Poza tym po jakich wertepach wy jeździcie, że was aż tak trzęsie? Wczoraj pojeździłem po lesie na gravelu na oponach 40 mm z ciśnieniem 3 bary i 90% lasu przejechałem bez problemu nie czując żadnego dyskomfortu. Nawet na 35tkach z 5 barami nie mam problemu żeby przejechać przez las i nie przypominam sobie żebym jakoś cietpiał. Oczywiście do regularnej jazdy po lesie lepszy będzie mtb, no ale jeśli w naszych jazdach jest dużo asfaltu (>50%) to dla mnie wybór jest oczywisty. Wg mnie większość ścieżek leśnych jest do przejechania bez problemu na gravelu. Mtb z amortyzacją jest dla mnie niezbędny tylko w górach i na pagórkowatym terenie. Na płaskim gravel obskoczy prawie wszystko.

Odnośnik do komentarza

No ale my jeździmy właśnie po wertepach, po lasach, ścieżynkach, korzeniach, kamieniach , piachu, szlakach turystycznych pieszych (bo ciekawsze), nie po przeciwpożarówkach, ścieżkach rowerowych, asfaltach ( tylko jako krótkie dojazdówki).  Prawie robi różnice. Prawie tylko nie góry, nie pagóry, nie piachy, nie płyty jumbo(można dostać parkinsona) których pełno w lasach Lubuskiego,  Kaszub , Jury czy  Roztocza. Żeby nie było - mam gravela (1x11) i też nim jeżdżę (np do Puszczy Niepołomickiej, Dulowskiej itp  idealny)  ale MTB to uniwersalność. Jak mamy jechać na urlop w teren to bierzemy tylko Chisele i  opony 2.3" bo piachy są prawie wszędzie. Wystarczy tylko głębiej wjechać w las.

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, dfq napisał(a):

No ale my jeździmy właśnie po wertepach, po lasach, ścieżynkach, korzeniach, kamieniach , piachu, szlakach turystycznych pieszych (bo ciekawsze), nie po przeciwpożarówkach, ścieżkach rowerowych, asfaltach ( tylko jako krótkie dojazdówki).  Prawie robi różnice. Prawie tylko nie góry, nie pagóry, nie piachy, nie płyty jumbo(można dostać parkinsona) których pełno w lasach Lubuskiego,  Kaszub , Jury czy  Roztocza. Żeby nie było - mam gravela (1x11) i też nim jeżdżę (np do Puszczy Niepołomickiej, Dulowskiej itp  idealny)  ale MTB to uniwersalność. Jak mamy jechać na urlop w teren to bierzemy tylko Chisele i  opony 2.3" bo piachy są prawie wszędzie. Wystarczy tylko głębiej wjechać w las.

No to chyba te moje tereny koło Łodzi są po prostu lajtowe. 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...