Skocz do zawartości

Nakama

Użytkownicy
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Nakama

Forumowicz

Forumowicz (2/4)

  1. Witam ponownie. Zamówiłem w końcu rower, i jednak padło na Cube. Właśnie mi go przywieźli. Wszystko wygląda ok, ale mam pytanie. W rowerze jest korba Deore (fc m6100) z zębatką 32t, większych nie ma w tej grupie. Czy zębatka 34t z wyższej grupy SLX wejdzie bez problemu na tą korbę ???
  2. L prawie 13, byłem przy ważeniu. Robiłem już takie kalkulacje. Gdybym chciał wymienić koła, amor, napęd, hamulce to sumarycznie wyszłoby ok 6-7 koła za kompenenty. Doliczyć trzeba jeszcze robociznę (500 zł ?), bo sam bym tego nie zrobił. Ze sprzedaży części można odjąć ok 1500. A więc 3500+6000+500-1500=8500. Plus/minus 500 zł.
  3. Po pierwsze, chodzi mi o zmniejszenie wagi - Chisel fabrycznie waży prawie 13 kg, nie wiele mniej od mojej Indiany. Chciałem mieć trochę lżej przy dżwiganiu. Po drugie, chcę mieć lepszy rower niż ten którym dotychchczas jeździłem - bez powtarzających się ciągle awarii, usterek, skrzypień, stuków itp. Lepsze koła - a nie jakieś kowadła krzywiące się od byle dziur, z pękającymi szprychami i nieszczelnymi piastami. Lepszy amor- który nie pada po 2 sezonach, i wybiera też mniejsze nierówności. Ta Judy to chyba poziom niżej od Recona. Lepszy napęd - a nie taki który trzeba nieustannie regulować i poprawiać. Lepsze hamulce, support itp. itd Niby jeżdzę rekreacyjnie, bez szaleństw, w ciepłym półroczu, a już po 3 sezonach, dotychczasowy rower, nadaje się do generalnego remontu. Nie chcę powtórki z rozrywki.
  4. Dobra trzeba się na coś zdecydować. A więc, pozostały mi dwie opcje: 1. Chisel z Bikein (plus stopniowy upgrade). 2. Cube Reaction Race z Bike Discount. Który byłby lepszy na moje jedniodniowe wyprawy ? Aluminium czy karbon ? Kupić tańszy i potem go stopniowo ulepszać, czy może droższy ale już porządnie wyposażony. Cube mi się bardzo spodobał, ale z drugiej strony może to przerost formy nad treścią (biorąc pod uwagę mój styl jazdy) ? Za Chiselem przemawia rama alu, przeciw - niskiej grupy komponenty. Oczywiście można je wymieniać, ale czy sumarycznie nie wyjdzie to wszystko drożej (kupując podobne elementy) niż gdbymym wziął Cube ? Już sam nie wiem, chyba wpadłem w paraliż decyzyjny. Będę wdzięczny za rady.
  5. Wybrałem się do Wawy aby przymierzyć te Cuby. W jednym sklepie był ten Reaction Race, ale tylko w rozmiarze 21 (pomarańczowy). Wydawał mi się wygodny, choć czułem się troszkę wyciągnięty. Przymierzyłem też Reaction Pro (rama ta sama co w Race) rozmiar 19 (niebieski), niby ok, choć sprzedawca powiedział że się trochę garbię. Tak to wygląda: Jeżeli bym się zdecydował (w necie są 19 i 21), to brać rozmiar większy czy mniejszy ???
  6. Fox AX - pierwsze podejście tej firmy do amorów gravelowych. Chyba średnio udane, skoro wypuścili nową linię - 32 Step Cast, bardziej dedykowane stricte pod gravela. Parafrazując słynne powiedzenie: gravel to taki rower, którego producenci bohatersko walczą z problemami które sami stwarzają. W gadaniu że gravele to czysty marketing jest trochę prawdy, a tego typu rozwiązania są tego dowodem. Przecież w tej cenie można mieć porządnego amora mtb o skoku 100 mm, a nie jakąś jego wykastrowaną wersję, która wygładzi tylko drobne nierówności. Zamiast baranka można wsadzić coś takiego: https://theradavist.com/surly-corner-bar-review/
  7. To był mój zeszłoroczny typ, jechałem do wawy go przymierzyć. Niestety nie było rozmiaru dla mnie. OK, czyli nie ma sensu pchać się w karbonowe ht pokroju Cube/Radon/Rose ??? Nie odczuję jakiejś zauważalnej różnicy (porównując ramy) ???
  8. 100-130 km, ale chciałbym robić więcej. Średnia prędkość na takich wyprawach wahała się w okolicach 20-23 km/h. Fabrycznie były Schwable Smart Sam 2.1, teraz mam Conti RaceKing 2.25. Hehe, raczej nie, wystarczy mi męczarni na Indianie. Mam nadzieję, że po przesiadce na coś wygodniejszego i lepiej wyposażonego, będę w stanie jeżdzić szybciej o te 2-3 km/h. Właśnie byłem dzisiaj w sklepie zobaczyć na żywo to cudo. Jestem pod wrażeniem wykonania ramy, jest taka cieniutka. Przymierzyłem rozmiar L, i zaskoczyło mnie (pozytywnie) że nie jestem na nim jakoś bardzo rozciągnięty. Miałem obawy, bo Indiana ma w reach 4-5 cm mniej. Zmartwiła mnie waga - prawie 13 kg. Ale biorąc pod uwagę badziewne wyposażenie, to nie powinno dziwić. W związku z tym pojawia się problem - konieczność wymiany tego i owego. A tak poza tym, to myślałem że Zapropononujesz coś z Decathlonu, skoro wszędzie tak zachwalasz te rowery. Zajrzałem i tam, ale u mnie w Lublinie nie bardzo mają co pokazać. Widziałem tylko Rockridera Race 740 i muszę przyznać że też fajnie wygląda. Producent twierdzi że tylko 1x. Zagięcie dolnej cześci rury podsiodłowej zrobiło swoje. Cóż taka moda, mi tam przednia przerzutka nie przeszkadzała. Jedyny HT z napędem 2x jaki jeszcze znalazłem to Merida Big Nine 700 z 2021 roku.
  9. Źle mnie zrozumiałeś. Napisałem że zabieram ze sobą tylko najpotrzebniejsze rzeczy - w domyśle, nie jeźdżę objuczony sakwami i torbami. Zresztą w tytule tematu jest jasno napisane: "jednodniowe wyprawy" 🙃. Dotychczas korzystałem jedynie z 2,5 litrowej podsiodłówki. Jeżeli chodzi o masę - biorę pod uwagę wszystko co jest lżejsze od mojej Indiany. @jajacek Czyli przykład Pitricha nie jest zbyt reprezentatywny, przynajmniej dla mnie. Moja waga oscyluje wokół 65-68 kg.
  10. Tak, zabieram tylko co najpotrzebniejsze rzeczy. To jeden z najpoważniejszych kandydatów, ale wiele podzespołów jest takich sobie. Więc trzeba by go trochę podrasować. Wiem po swojej Indianie, że wszelkie oszczędności producentów szybko się mszczą w trakcie jazdy. A potem bujam się z rowerem po serwisach, zamiast korzystać z pogody i jeździć. Jeżeli full, to raczej jakiś pod xc/dc i na karbonie. Często zabieram rower do pociągu, ale by dostać się na peron trzeba pokonywać dużo schodów. Więc waga jest dla mnie ważną kwestią - moja Indiana waży ok 14 kg, a po dołożeniu bidonów, torby itp. dochodzi kolejne 2 kilo. Raczej tak, stąd moje pytanie dotyczyło kwestii związanych z czystością. Jeżeli pył, brud i (w wyjątkowych sytuacjach) błoto nie prowadzą do jakiś większych problemów, to ok. W fullu jest więcej ruchomych elementów i zwyczajnie nie chciałbym spędzać zbyt dużo czasu na ich czyszczeniu. Dziwny ten rower, karbon i 13 kilo wagi 🤔 @Pitrich Dzięki, za wyczerpującą odpowiedź, daje mi trochę do myślenia. Choć widzę że twoje fulle to chyba bardziej z tych trailowych i cięższych. Przerabiałem sztycę tej firmy, a mianowicie thudbustera lt g4. Ustawienie siodełka w pożądanej pozycji to masakra. Wszystko przez zacisk na jedną śrubkę. W dodatku po jakimś czasie się luzuje, więc zabawa w ustawianie zaczyna się od nowa. Mimo że dokręcasz z momentem zalecanym z instrukcji. A jak dokręcisz za mocno to śrubę trafia szlag. W końcu miałem dość i wróciłem do normalnej sztycy. Tak więc podsumowując wyłaniają się trzy opcje: 1. Full 2. Chisel + upgrade 3. Inny ht, najlepiej na karbonie. Kupiony stacjonarnie albo wysyłkowo. We wcześniejszych tematach, czytałem pozytywne opinie na temat rowerów mtb z Decathlona. Plus że w Lublinie są dwa salony, więc mogłbym osobiście przymierzyć. Z rowerów "wysyłkowych" przewijały się Radony i Cube, ale zniechęca mnie trochę problem gwarancji.
  11. Chodzi mi to głowie, na fullu mógłbym więcej jeździć po nierównych nawierzchniach, i omijać drogi. Ale z drugiej strony rozsądek podpowiada że to jednak przesada. Obawiam się utraty prędkości, i nowych problemów wynikających z działania systemu zawieszenia. Stąd moje pytanie w pierwszym poście, o to czy to działa tak dobrze i zwyczajnie nic nie zaczyna trzeszczeć, piszczeć, zgrzytać po jakimś czasie. Hehe, to chyba jakiś mtb z barankiem.
  12. Możesz podać linka ? Czyli jest o co walczyć. Nie będę się ścigać, ale też nie chcę niepotrzebnie marnować watów. Tym bardziej jeżeli mój wybór padnie na ht. To jedna z wad która mnie odstręcza od graveli. U mnie na lubelszczyznie jest często tak, że masz kawałek dobrej nawierzchni a zaraz potem podziurawiony asfalt, albo żwir sporych rozmiarów, albo zwykła polna droga z pólmetrowymi koleinami po ciągnikach. Oczywiście da się zaplanować trasę tak by korzystać z dobrych dróg, ale wiąże się to ze zwiększonym ruchem samochdowym. Właśnie, nie wspomniałem o kwestiach zdrowotnych - zmagam się z dyskopatią wielopoziomową odcinka krzyżowego. Amory do graveli kosztują tyle co topowe odpowiedniki do ht, a mają skok nie przekraczający 30-40 mm. Trochę to taka bohaterska walka z problemem który sami sobie stworzyliśmy. Coś w tym jest, choć z drugiej strony tyle osób tym jeździ i to zachwala. Mieszkam koło Lublina, na Roztoczu byłem kilka razy, i drogi są tam różne. Często jeżdziesz kawałek po gładziutkiej nawierzchni, a zaraz potem masz pełno kamieni, korzeni, piasku itp. Do tego dużo pagórków, wąwozów, dolinek. Dlaczego odradzasz karbon ? Ten Spec mi chodzi po głowie, głównie ze względu na zachwalaną przez wszystkich ramę, ale rozmiary M i L już są niedpostępne. Nawet taki bardziej wyścigowy ??? Przymierzałem w zeszłym roku, tragedia - czułem się jakbym miał zaraz wypaść za kierownicę, do tego zaczepiałem butem o przednie koło. To dotyczyło zarówno Mki, jak i Lki. Eskery mają jakąś dziwną geometrię. U mnie właśnie jest tak pół na pół - asfalty/gładkie drogi oraz drogi/ścieżki szutrowe, leśne, polne. Nigdy nie jeździłem na baranku, i zwyczajnie boję się że ze zbyt wąską kierownicą będę miał problemy ze sterownością. Wsiadam na rower by podziwiać widoki, zrelaksować się. Nie chcę zamiast tego skupiać się na "walce" z kierownicą i uciekającym kołem w trudniejszym terenie. Najlepiej to mieć kilka rowerów, ale ja szukam tego jedynego. Czegoś najbardziej uniwersalnego. Oglądałem ten film i równierz inne od tego youtubera. On właśnie jeździ (trochę) przerobionym chiselem, robi maratony, i twierdzi że tak mu wygodnie i dobrze.
  13. Witam, Od kilku miesięcy zastanawiam się nad wyborem roweru, ale nie mogę się zdecydować w którą stronę konkretnie pójść. Ale zacznijmy od początku. Od 4 lat jeżdżę rowerem mtb - Indianą Pulser 6.9, głównie rekreacyjne trasy po 100-150 km, co drugi dzień w ciepłej porze roku (kwiecień-wrzesień). Lubię kontakt z przyrodą (dlatego las to obowiązkowy punkt każdej wycieczki), omijam ruchliwe drogi i miejsca. Od typowe wałęsanie się po lubelskich drogach i bezdrożach: leśnych, polnych, żwirowych, piaszczystych. To jest ok 50% nawierzchni po której jeżdżę, reszta to jednak drogi asfaltowe. Nie ścigam się w zawodach, nie robię jakiś terenowych akrobacji. Łącznie mam już przejechane ponad 15 000 km, i rower już zwyczajnie dogorywa. Po za tym to ciężkie, marketowe kowadło, na którym po kilku godzinach jazdy robi się niezbyt komfortowo. Nie chcę ładować kasy w reanimację tego trupa, wolę kupić już coś porządnego. Budżet 8-10 tysięcy. Widzę trzy opcje: 1. Gravel - kilku sprzedawców mi go doradzało, jako najlepsze rozwiązanie. I ja do pewnego momentu byłem na niego zdecydowany (celowałem w meridę silexa). Wiadomo, po co się męczyć na mtb: cieńsze koła, bardziej aero pozycja, baranek dają przewagę na gładkich drogach i dalekich trrasach. Ale z drugiej strony mam wątpliwości czy te różnice względem górala są tak duże. Przymierzałem kilka graveli i byłem zaskoczony jak wyprostowaną ma się na nich pozycję. Oglądałem różne filmiki na yt porównujące mtb i gravel, i również byłem zaskoczony tym, jak niewielkie są różnice między nimi w średnich prędkościach. Do tego ta wąziutka kierownica, osłabiająca sterowność, no i sztywny widelec. Nie mogę się nadziwić yutuberom którzy zapierdzielają na takich rowerach po leśnych i polnych drogach , pełnych korzeni, dziur i kamieni. Czy na dłuższą metę to nie jest bardziej męczące oraz niebezpieczne, i zwyczajnie lepiej jest mieć ten amor i szerszą kierownicę ??? 2. HT.Zatem chyba zostałbym przy hardtailu, pytanie jakim ??? Czy w moim stylu jazdy karbonowa rama ma sens ??? Niby lepsza sztywność powinna przełożyć się na średnią prędkość, mniejsza waga też jest ważna (łatwiej dźwigać po schodach). Ale trochę boję się o trwałość karbonowych elementów, w przypadku gdy zbyt mocno dokręcę gdzieś śrubę. Używam też czasami błotników na rzepy i gumowe obejmy, ale żeby się trzymały ramy to trzeba je porządnie zacisnąć. Czy karbon toleruje dobrze takie ściskanie ??? Z napędów w tym segmencie to już królują tylko jednorzędowe. W Indianie mam deorkę 26/36 na 10/11-36, ale jadąc po płaskim, trochę irytują mnie większe przeskoki na kasecie, gdy wchodzę na małe koronki. W ogóle to najbardziej odpowiadał by mi zakres rodem z GRXa 2x12, ale przecież takiego napędu nie wsadzę do ramy mtb. 3. Full. Po głowie chodzi mi jeszcze jedna opcja, trochę zwariowana. A może zaszaleć trochę z kasą i pójść w fulla ??? Wiem że to trochę przerost formy nad treścią, ale komfort jazdy podobno nieporównywalnie lepszy. Pytanie jak dużo traciłoby się z mocy jadać takim po płaskim, mając nawet zablokowane amory. No i dochodzą dodatkowe elementy do serwisowania: drugi amor, kilka łożysk. Tak mnie zastanawia jedna rzecz - czy przy jeździe w zapylonych warunkach albo po błocie, te ruchome elementy wahacza nie skrzypią ??? Trzeba je często rozbierać i czyścić ??? Będę wdzięczny za dobre rady i odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...