Skocz do zawartości

janciowodnik

Użytkownicy
  • Postów

    471
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez janciowodnik

  1. Kolega @pepe dobrze poradził. Narzędzie, które polecił, to klucz i ściągacz (2 w1). Czasem korby są zapieczone i sam ściągacz nie daje rady. Trzeba podgrzać, a ostatecznie przeciąć wałek od strony lewej korby, jeśli suport i tak jest do wyrzucenia. Najlepszy by był wkład z łożyskami maszynowymi. Do montażu będzie potrzebne jeszcze jedno narzędzie: https://www.centrumrowerowe.pl/klucz-do-suportu-prox-pd2347/?v_Id=97387 Ale warto. Suport na maszynach kręci się jak wiatrak, jest bezobsługowy i szczelny. Korbę kupisz - wg upodobania. Do niej powinna być podana w specyfikacji zalecana długość osi suportu. I taki wkład trzeba kupić. Z odchyłką do kilku mm. Na minus - jeśli częściej jeździsz na miękkich biegach. Na + jeśli na twardych.
  2. Również jeżdżę po płaskim i lekkich pagórkach. Nie ścigam się. Rekreacyjno-tyrystcznie. Szosa retro: Romet-Jaguar. Z tym, że suport, piasty i kółka przerzutki - na maszynach. W sumie - kosztował mnie ok. 1000 zł. Korba 1-tarczowa 50T, wolnobieg 5-rzędowy 14-24. Ponad 5 dyszek z górki poleci. Pod 10% wjedzie. Opony 25x700C uważam za optymalne przy jeździe: 70% - dobry asfalt, 20% - kiepski. 10% - drogi nieutwardzone. Stalowa rama Cr-Mo daje niezłą amortyzację, ale ważne też jest dobre siodełko. Niedawno kupiłem takie: https://www.olx.pl/oferta/siodlo-siodelko-vertu-super-wygodne-super-waga-super-wyglad-CID767-IDfyY4R.html Niewielkie pieniądze, a doskonale się sprawdza zarówno na lepszych, jak gorszych drogach. Bez pieluchy - oczywiście. Na razie - ze względu na porę roku - najdłuższa trasa to 190 km, ale więcej - też powinno dać radę.
  3. Nigdzie nie napisałeś, czy masz suport z miskami wkręcanymi, czy wciskanymi? Jeśli masz gwinty BSA, to nawet się nie zastanawiaj i zakładaj wkład z łożyskami maszynowymi i korbę na kwadrat. Jeśli to mufa pod miski wciskane - to inna bajka. Jeżdżę na takim rowerze i mam ostre koło, więc przeciążenia zdarzają się spore. Używam kompletnego mechanizmu korbowego do Wigry/Jubilat. Kupowałem w Arkus&Romet, ale w tej chwili chyba nie mają. Poszukaj w innych sklepach lub na allegro. Moim zdaniem - łożyska są bardzo przyzwoitej jakości i nieźle uszczelnione. Osłonki tworzą przejścia labiryntowe i woda niechętnie dostaje się do środka. Zastrzeżenia mam jedynie do zębatki. Jest niewspółosiowa i z plasteliny. Ale na ostrym jest narażona na duże przeciążenia, do których chyba nie jest dostosowana. Jest taki mały myk. Nie wkładam wianków, lecz same kulki. Większa ilość punktów podparcia, a w razie pęknięcia którejś - można na lekko zgrzytającym mechanizmie - dojechać do celu. Mój rekord - to 150 km. Również w Romecie kupiłem wianki (opakowanie zbiorcze 25 szt.) Wydłubuję z nich kulki. Kładę rower prawą stroną do góry, przyklejam kulki do miski na smar. Nie mogę go w tej chwili znaleźć w necie. Kupiłem w markecie. Niemiecki, w żółtej tubie. Następnie - wkładam prawą korbę z osią, przytrzymując palcem - kładę rower na drugi bok, tak, aby korba była podparta jakimś klockiem, albo czymkolwiek. Przyklejam kulki do lewej miski i nakręcam konusa. Podczas nakręcania - kulki lubią się piętrzyć. W miarę potrzeby - poprawiam ich ułożenie cienkim wkrętakiem. Z tego co pisałeś wcześniej - można zrozumieć, że w serwisie wymieniali Ci tylko wianki. A to duży błąd. Jeśli konus lub miska ma choćby minimalne uszkodzenie bieżni - łożysko padnie nawet po kilkunastu kilometrach.
  4. Do Jaguara kupiłem hamulce z epoki ;). Może nawet od tego samego roweru :D . Mają cechę ZZR (!). Sprężyny bardzo mocne. Palcami naprawdę trudno ścisnąć szczęki. Żadnych problemów z odbijaniem. Testowane już na mokrej drodze i w ujemnej temperaturze. Klocki - oczywiście nie oryginalne :D (dedykowane do Shimano 105 - nie pamiętam szczegółowo symbolu, a zresetowali mi historię zamówień). Nie piszczy, przód ładnie hamuje, tył - jako dodatkowy przy hamowaniu awaryjnym. Koło oczywiście staje dęba przy mocniejszym szarpnięciu za klamkę.
  5. Nie chodziło mi o złapanie kapcia. Dokąd jeździłem na pancernych oponach marki Stomil Olsztyn - nic się nie działo. Jak już te opony się skończyły i weszły współczesne (chińskie) - w ciągu 2 lat pękły mi 4 - przy rancie felgi. Raz nawet dętka wyszła. Dopiero wtedy się zjarzyłem, że wbijam za mało wiatru, a raczej - za rzadko sprawdzam. Jak zacząłem pompować na twardo - więcej takich zdarzeń nie miałem. W mieście też się to zdarza (o ile Radom można nazwać miastem :D ). O godz. 5.30 czasem ciężko jest przejechać prawym pasem, bo zwalają z chodników.
  6. Ok. Nie będę się spierał, bo na takich nie jeździłem. Wiem natomiast, że w przypadku samochodów - zabronione jest używanie opon z kolcami na czystym asfalcie. Rozumiem, że w przypadku roweru - to przechodzi (?)
  7. W sumie - to mam małe pojęcie o oponach do MTB. Kiedyś jeździłem na takich - jednych z pierwszych - chyba Dębica. Na asfalcie - całkowita porażka. Koło potrafiło się zsunąć z koleiny na mokrej jezdni przy dodatniej temperaturze. Nie wiem jednak, czy warto dramatyzować? Rozumiem, że autor tematu chce jeździć po mieście, po utwardzonych drogach. Tym bardziej, że jest to Śląsk, więc sztywna zima trafia się sporadycznie. Nie sądzę, żeby przydały mu się opony z kolcami :) Myślę, że większą zmorą będzie w tym przypadku - chlapanie. Zarówno mechanizmów roweru, jak i rowerzysty. Jakieś 2 tyg. temu spadł w Radomiu pierwszy śnieg i ulice w zasadzie nie były posolone. Sporadycznie - przed skrzyżowaniami. Na wierzchu - śnieg, pod spodem - lód - czasem muldy. Samochodów nie wyprzedzałem tylko dlatego, że bałem się, by jego nie rzuciło. Na oponach uniwersalnych, na których jeździłem jeszcze kilka lat temu - latał bym od krawężnika do krawężnika, a niewykluczone, żebym się parę razy wyglebił. Autor pisał, że ma na trasie jakieś przykre podjazdy. Nie wiem jak przykre, nigdy nie jeździłem na rowerze w tych okolicach, ale na płaskie i lekko pagórkowate tereny - na miasto - bezkonkurencyjne jest dla mnie ostre koło. Bardziej dynamiczne od wolnobiegu (przynajmniej ja mam takie wrażenie) i nie ma się co popsuć. Wystarczy wyczyścić i posmarować łańcuch - jak się zachlapie... i to wszystko. Wsiadasz i jedziesz. Jedyna możliwa awaria - to złapanie gumy. Zresztą - zimą zdarza się rzadziej, bo ludzie raczej nie piją piwa na świeżym powietrzu i tym samym - nie rzucają butelek na drogę :) I nigdy nie pękła Ci opona na boku? Mnie się to kilka razy zdarzyło i od tego czasu nauczyłem się pilnować ciśnienia. Poza tym - po mieście częściej się jeździ po - w miarę czystym asfalcie - niż po śniegu i lodzie, a wejść w zakręt na flaku - to... nie jest fajnie ;) A co powiesz na to, jak trzeba podjechać pod krawężnik, albo nawet przejechać przez lekko wystającą studzienkę, lub przez tory?
  8. Z autopsji, czy teoretyzujesz? Mam teraz slicki - miśki 700x25C i duuuużo lepiej jeżdżą po śniegu (świeżym i niegłębokim), błotku pośniegowym i muldach - niż klasyczne, uniwersalne opony o szerokości 1 i 3/4". Trochę gorzej - na lodzie, no ale w takich warunkach - to żadna opona nie zapewni przyczepności.
  9. Witam. Zbudowałem rower na starej ramie szosowej (Romet - Jaguar). Mały rozstaw haków tylnych, a więc wolnobieg 5-rzędowy. 6-ka też by może weszła, ale uważam to za gorsze rozwiązanie. Korba torowa Prowhel Solid. Zależało mi na krótkich ramionach (165 mm). Tarczę torową zmieniłem na szosowy blat 50T (Shimano FC 2403). Po namyśle - chciałbym dołożyć młynek. Jest taka możliwość po zmianie śrub na dłuższe. Pasowała by mi różnica ilości zębów 10. Wtedy - na średnich przełożeniach zyskał bym półbiegi. Przy różnicy 8, 11 lub 12 - przełożenia będą się dublować. Niestety - nigdzie nie udało mi się znaleźć młynka 40T. Teoretycznie jest możliwość założenia zestawu 52/42T, ale taki - mniej mi pasuje i wyszedł by dość drogo. Młynki 42T widziałem tylko w wyższych klasach. Proszę o porady jak skonfigurować napęd 2x5? Miał bym jeszcze pytania dodatkowe: 1) Jaką długość powinny mieć śruby do korby 2-tarczowej? 2) Założyłem suport o długości osi 113 mm i linia łańcucha jest w zasadzie idealna. Wypada między 3 a 4-tą koronką - licząc od największej. Tarcza przykręcona po zewnątrz (jak blat). Czy po dołożeniu młynka powinienem zmienić suport? Z góry dziękuję za porady.
  10. Znam tę regułę. Oczywiście - zdaję sobie sprawę, że ktoś, kto ją wymyślił - był mądrzejszy ode mnie, ale gdzieś czytałem, że niektórzy ustawiają bliżej. I mnie chyba jest lepiej, jak siedzę na czubku. Muszę poeksperymentować, jak zmienię sztycę. W ostrzaku mam podobnie. Z tym, że te kierownice mają różne gięcia. Dolny chwyt wypada na tej samej wysokości i tym się sugerowałem. Będę podnosił po cm i zobaczę, co się będzie działo. Jeśli chodzi o siodło - masz rację, że to bardzo indywidualna sprawa, dlatego, jeśli mam robić eksperymenty - to za małe pieniądze. Dziękuję za wskazówki.
  11. No i właśnie - niekoniecznie. Chyba, że ktoś ma idealnie równe nogi. Najlepiej skręcić na sztycy - tak z czuciem i się przejechać. Samo się ustawi.
  12. Te - marketowe - mają właśnie nieco twardszą. Poza tym - pedały bez ząbków. Takie: https://www.centrumrowerowe.pl/czesci/pedaly-rowerowe/uniwersalne-platformowe/p,pedaly-szosowe-z-noskami-pd-r01-xlc,613778.html Tys prowda ? . No i dość szybko wysychają ?
  13. Nie sądzę, żeby lekarz (ten) ;) mi w tym pomógł, ale wydaje mi się, że powinienem siedzieć znacznie bliżej. Myślę, że samo siodło też ma znaczenie. W ostrzaku mam podobne do tego: https://www.olx.pl/oferta/siodlo-ostre-kolo-blb-pomaranczowe-CID767-IDnlFaY.html#bd99f179b8 Nie jest przesadnie komfortowe. Muszę się trochę powiercić, od czasu do czasu - wstać, ale w sumie - jeździ mi się na nim najlepiej ze wszystkich, których próbowałem. Być może chodzi tu o kształt (bardzo obły). Chciałem je nawet wymienić, bo jest już mocno zużyte, ale wszystkie - tego typu - okazały się za miękkie. Moje - ugina się pod naciskiem palca ok. 3 mm. Do szosy założyłem podobne do tego: https://www.olx.pl/oferta/siodlo-selle-royal-CID767-IDpzkDB.html#d49770d777 Chyba jest jednak zbyt płaskie i miękkie. Intuicja mi podpowiada ;), że takie mogło by się nadać: https://www.olx.pl/oferta/siodlo-siodelko-vertu-super-wygodne-super-waga-super-wyglad-CID767-IDfyY4R.html#c60380e922 Czy mógłbyś (lub ktoś z forumowiczów) wystawić o nim opinię? To stary rower (jeden i drugi). Klasyczny mostek-fajka, pewnie miał 40-50 lat i nie wiadomo, jak był używany. Jeśli pchnę siodło do przodu, to konieczna będzie wymiana właśnie na taki - 13-14 cm. W takim przypadku chyba będę musiał założyć prostą sztycę, adapter i mostek typu ahed (?) Spróbuję jeszcze trochę podwyższyć kierownicę. Trochę mi szkoda, bo pół roku szukałem ramy takiej by dało się ustawić 8 cm niżej od siodła. No ale jak mus, to mus :(
  14. Przecież dokładnie to samo napisałem w poprzednim poście. Kiedyś - na platformach - jeździłem w gumofilcach, ale w noskach - się nie da :D. Mam trochę zdeformowany palec u nogi i w zasadzie jedyne buty, które mi się nadają do jazdy, to tzw. do pływania. Coś w tym rodzaju: http://allegro.pl/buty-brugi-meskie-do-wody-plywania-na-plaze-44-i6790758105.html Wbrew pozorom - dość ciepłe. Mają piankę między warstwami tkaniny, a na lato - wersja z siatką. W tym miejscu zgodzę się z Elle, że nie warto kupować używanych butów, bo takie - są dostępne w marketach za ok. 15 zł.
  15. Wielkie dzięki za wskazówki. Niestety - nie wiem jak sprawdzić, czy mam proste plecy? Fakt, że mostek powinien być dłuższy o 1 - 2 cm, ale po pierwsze: boję się długich mostków, bo lubią się złamać na nierównych drogach, a po drugie: nie jest mi wygodnie. Czuję się za bardzo wyciągnięty. Powinienem też siodło pchnąć do przodu o 1 - 2 cm, ale muszę założyć inną sztycę (bez ofsetu). Co do różnicy prędkości - chyba masz rację. Przyszło mi coś takiego do głowy, że na ostrym staram się cisnąć pod górkę, żeby utrzymać kadencję, a na szosie - zmieniam bieg na lżejszy i po ptokach. Co do przedniej przerzutki - chyba też masz rację. W starym rowerze jej nie lubiłem, bo łańcuch spadał przy zmianie biegu, ale to chyba dlatego, że blat był krzywy. No i linka zamarzała, a tam - jak nie dało się zrzucić na młynek, to już była kaplica. Najlżejsze przełożenie - realnie - 2,73. Teoretycznie - 2,48, ale ciężko szedł, aż łańcuch zgrzytał (zła linia). Na tym rowerze nie powinno być tego problemu. Jeszcze raz - dzięki za zainteresowanie. P.S. Jak się urwie linka tylnej przerzutki - można ją zablokować wkrętami na dowolnej koronce.
  16. Bardzo dziękuję za zainteresowanie. Jeżdżę głównie po płaskim, chociaż płaski - to pojęcie względne. Starałem się ustawić podobnie, jak mam na ostrym. Na zupełnie płaski, przy neutralnym wietrze - przełożenie 2,8 - kadencja 90 - 100. Na ostrym też zdarza mi się kręcić na zjazdach 130 - 140, ale to wtedy, kiedy nie odczuwam oporu. Jako-taki moment obrotowy wykręcam gdzieś-tak do 110. Mam taki zwyczaj, nie wiem, czy dobry? Jak mam trochę za ciężko (np. pod wiatr) i kadencja spada gdzieś do 80 - wstaję z siodełka, podkręcam do ok. 100 i wykorzystuję zyskaną energię kinetyczną przez następne kilkaset metrów. Nie lubię kadencji niższych niż 80, ale czasem tak wychodzi, jak brakuje miękkich biegów. Na tę chwilę - najlżejsze przełożenie, to 2,09. Chyba pomyślę o założeniu młynka i przedniej przerzutki. Właśnie dzisiaj zaistniały nowe fakty. Byłem u lekarza. Podejrzewa zwyrodnienie kręgosłupa lędźwiowego, ale to jeszcze nie ostateczna diagnoza. Tak - równolegle - zastanawiam się, czy nie pomogło by podwyższenie kierownicy? Zastanawiam się również nad bardziej interwałową jazdą. Moja noga chyba nie lubi stałego obciążenia. Tyle na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć. Wdzięczny będę za kolejne porady.
  17. Statystycznie - najwięcej jest w W-wie, a z Radomia to niewiele ponad 100 km. Czasem można sobie zrobić wycieczkę. Przy okazji - odwiedzić córkę w Piasecznie :) Uszy też zasłania. A mnie na odmianę - w głowę nie jest gorąco, bo już włosów coraz mniej :( Za to nie potrzebuję kominiarki, czy - jak to się tam nazywa, bo broda rośnie całkiem przyzwoicie :) Pisałem - nawet na tym forum - z gościem, który był gotów wydać bardzo konkretne pieniądze, żeby odchudzić rower o kilkadziesiąt gram. A przecież można dużo prościej i taniej. Wystarczy się wysikać przed podróżą :D A tak serio-serio: gdybyś jeździła po Mazowszu, albo Wielkopolsce - nawet bym się nie wysilał. Ale w okolicach Tarnowa chyba są jakieś górki? Na 10% podjeździe nawet 1 kg robi mi różnicę. A tak mniej na serio: niedawno widziałem na trasie kilku szosowców, których znam z widzenia i wiem, że latem jeździli bardzo konkretnie. Odziani w zimowe ciuchy (jak najbardziej rowerowe i markowe) - ruszali się jak muchy w smole. Ach, te gorące dziewczyny... :D Parę km - do pracy - to inna bajka, ale na 100 km - nawet przy małej mżawce - nie ma rzeczy nieprzemakalnych. Chyba, że OP-1 :D. Mokro musi być, trzeba się z tym pogodzić, ważne, żeby nic nie odmrozić.
  18. Mnie się to jakoś nie sprawdziło. Dużo kartek - mało treści, ale jak dajesz radę, to ok. To takie coś, jak stojak na nuty? A jak to się sprawdza, gdy wieje wiatr, albo jak się trochę przyciśnie? Chyba jestem jeszcze bardziej antyelektroniczny :) W moim telefonie chyba nie da się wyświetlić mapy.
  19. Druga trasa na nowo-złożonej szosie i całkowita porażka. Pierwsze 40 km - w zasadzie - spoko, chociaż bardzo wolno. Godzina i 3 kwadranse - lekko z wiatrem (!). Na ostrym - w takich warunkach przejeżdżam 50 - 53 km. Chyba na szczęście - sprawy rodzinne zmusiły mnie do zawrócenia z trasy, bo pewnie bym nie dojechał. Z powrotem - już pod pierwszą górkę - zaczęła mi drętwieć noga. Zmiana biegu na lżejszy - nie pomogła. Było coraz gorzej. Wróciłem zupełnie bez czucia. Trudno mi było zejść z roweru. Jakby nie dość było zagadek - z powrotem - ze zdrętwiałą nogą i pod wiatr - jechałem 5 min. krócej. Naprawdę nic już z tego nie rozumiem.
  20. W celu napompowania wystarczy odkręcić tylko tyle, żeby po wciśnięciu trzpienia usłyszeć syk powietrza (ze 2 obroty). Inna rzecz, że czasem trzeba próbę ponowić, a żeby spuścić powietrze całkowicie - trzeba po prostu przytrzymać. Inna bajka jest w przypadku dętki antyprzebiciowej (z żelem). Lubi się skleić. Muszę uderzyć jakimś metalowym narzędziem. Natomiast po napompowaniu trzeba szybko zakręcać, bo sam się nie chce zamknąć.
  21. Miałem przypadek, że mapy google pokazały mi trasę na rower (w Lublinie). Wyglądało na to, że będzie normalna ulica (miała nazwę), ale nie mogłem jej znaleźć. Pani wytłumaczyła mi, że trzeba wejść po schodkach między dwoma śmietnikami, a potem ścieżką przez haszcze. Trasa na samochód była by ze 100 m dłuższa i cały czas asfaltem. Jeżeli jest kogo się zapytać. 1 listopada, na wiosce - żywego ducha, sklep zamknięty. Na szczęście było skrzyżowanie ze znakiem Stop. Podchodziłem do zatrzymujących się samochodów i w końcu - w którymś z kolei - pani zechciała otworzyć szybę i udzielić mi informacji. W zeszłym roku 11 listopada - wyjeżdżając z Kielc - pomyliłem się o 1 skrzyżowanie. Jak miejscowi zaczęli mi tłumaczyć (a ze względu na porę roku - też trudno było kogoś spotkać) - to godzinę krążyłem po Górkach Masłowskich. W końcu - zdesperowany, bez wielkiej nadziei - zapytałem o drogę babcię idącą od lasu z wiązką chrustu - z wyglądu - tak 80+ i dopiero ona - ku mojemu zaskoczeniu bardzo dokładnie i rzeczowo wytłumaczyła jak mam jechać. I cały czas asfaltem. Na lokalnych drogach bywają też i takie kwiatki: skrzyżowanie z drogą asfaltową, drogowskaz, po 2 km znak A-30 z tabliczką koniec drogi utwardzonej. Ok. Całkiem niezła szutrówka, ale po kilkuset metrach przechodzi w zwykłą polną lub leśną dróżkę z bajorami i piaskownicami. A okazuje się, że można było skręcić 200 m dalej (w następną przecznicę) i dojechać asfaltem.
  22. Ostre jest dla mnie rewelacyjne na miasto, jeśli oczywiście - nie jest to w górach. W trasy zacząłem na nim jeździć niejako z konieczności, bo nie miałem innego roweru i efekty mile mnie zaskoczyły. Jak wspomniałem - to moje drugie podejście do szosy. Kupiłem wcześniej używkę, ale się nie znałem. To był taki uszosowiony turtstyk. Duży, ciężki, marny osprzęt i uniemożliwiał aerodynamiczną pozycję. Okazał się wolniejszy od ostrzaka, więc zbudowałem sobie inny - oczywiście - ekonomiczny, ale miał być pozbawiony wad poprzednika. Niestety - nie do końca :(. Będę jeszcze testował. Może coś się poprawi. Jestem rzadki i jeżdżę tylko turystycznie. Średnia powyżej 30 - to tylko sporadycznie - jak wiatr pomoże :) Blat 46T w szosie, to ciekawostka, ale poszedłem podobną drogą. Założyłem wprawdzie 50-kę, ale mam wolnobieg, więc nie ma twardych biegów. Ale jak na mój wiek i moją jazdę - jak poleci nieco ponad 50 - to mi w zupełności wystarczy. Niestety - chyba zbyt optymistycznie podszedłem do miękkich biegów. Wprawdzie na najwolniejszym - podjadę i pod 10%, ale z bardzo niską kadencją i nogi zaczynają drętwieć. Chciałem poprzestać na 1-tarczowej korbie w celu zmniejszenia masy i uproszczenia konstrukcji. W poprzedniej pseudo-szosie przednia przerzutka sprawiała mi najwięcej kłopotów z całego osprzętu, ale chyba będę musiał o tym pomyśleć.
  23. Nie wiem, czy się dobrze rozumiemy? Napisałem wyraźnie, że bawełnie podziękowałem. Do dresów też nigdy nie miałem sentymentu ;). Odzież typowo rowerowa jakoś mi nie podchodzi. Przynajmniej ta - w rozsądnej cenie. Za luźna, albo za gruba, albo coś innego brakuje. Nie ukrywam, że ekonomia ma dla mnie znaczenie. No i znajduję czasem naprawdę perełki na ciuchach lub portalach ogłoszeniowych z używkami. Przy czym - nie ma dla mnie znaczenia, czy to jest na rower, do biegania, czy jakiegokolwiek innego zastosowania. Ma być lekkie, aerodynamiczne i wygodne. No i bez obleśnych napisów. Jeśli chodzi o koszulki pod spód - rewelacyjne dla mnie - są takie z prążkowanego materiału (poliester). Nie znalazłem w sieci, żeby zalinkować i w ogóle nigdzie nie widziałem - jako nowe. Za to na ciuchach jest tego sporo. Przeważnie - marki Craft. Są niskie pod szyją, ale również ze stójką, czy półgolfem. Trafiają się - dłuższe z tyłu, a więc tak jakby na rower. Masa ok. 170 g, a naprawdę ciepłe. Akurat nie jeżdżę w SPD, tylko w noskach, ale to nie ma znaczenia. Worek zakładam na skarpetę, a na to naciągam drugą. Powinna być cienka i elastyczna, żeby wszystko zmieściło się w bucie. Ma tylko przytrzymać worek, żeby się nie zsunął. No a przy tym - nie widać worka. A więc - państwo esteci - zarzut był nie do końca na miejscu :) Nie zdarzyło mi się jeszcze, żeby przy -15*C padał deszcz. Akurat nie jeżdżę w kasku, ale zeszłej zimy wypatrzyłem w Kauflandzie czapkę 2-warstwową. Z wierzchu bawełna z elastanem, w środku - polar. Cienka, aerodynamiczna i bardzo ciepła. Myślę, że pod kask weszła by spokojnie. Nie była tania, chyba ze 2 dychy, ale wydaje mi się, że warta swojej ceny. Spróbuj rajtek na polarze. Masa ok. 120 g, w tym - ciepłe skarpety - gratis ;)
  24. Nie wątpię, że frajda niesamowita ;) Widzę tylko jeden mały problem: mapę papierową trzeba rozłożyć i złożyć :( Swojego patentu nie uważam za dobry, ale lepszego do tej pory nie znalazłem: klikam w google maps "wyznacz trasę", ale nie na rower, bo trasy rowerowe są na rower MTB: leśne ścieżki, kładki dla pieszych, schody itp. Klikam trasę na samochód, ale wybieram wariant, w którym nie ma ekspresówek. Jeśli nie chce pokazać rozsądnej trasy - wpisuję po kawałku. Robię notatki. Jeśli trasa jest w miarę prosta - zwykle ją zapamiętuję i notatki wiozę tak na wszelki wypadek. Czasem jest jednak tak, że na drogach lokalnych na 20 km jest 10 skrzyżowań. Wtedy po prostu małą kartkę z notatkami trzymam w ręce i zerkam w miarę potrzeby. Oczywiście w obecnej porze roku było by to trudne. Grube rękawice, mokro... W zimie będę się więc starał jeździć drogami, które już znam. No... Czeka mnie jeszcze przetestowanie odcinka (lokalnymi drogami) Drwalew - Piaseczno. To taka zimowa wersja trasy, żeby ominąć odcinek DK79: Góra Kalwaria - Piaseczno, który po zmroku jest bardzo przykry, a nawet niebezpieczny.
  25. Witam. O pewnego czasu jeżdżę na ostrym kole. Od kiedy zacząłem jeździć na dłuższe wycieczki - postanowiłem sprawić sobie szosę. Może niekoniecznie - by jeździć szybciej, ale żeby mniej męczyć się na górkach, pod wiatr itp. To już moje drugie podejście. Złożyłem rower taki, żeby mi odpowiadał. Po pierwszej trasie jednak mocno się rozczarowałem. Średnia niższa o ok. 4 km/h i wróciłem znacznie bardziej zmęczony. Rower chodzi lekko, pozycja - może nie do końca książkowa, ale podobna, jak na ostrzaku. Jedyne, co mi przychodzi do głowy: na ostrym 5 - 10% trasy przejeżdżam na stojąco, ale niekoniecznie siłowo. Częściej - tak dla rozprostowania nóg, ponieważ przy dłuższej jeździe z siodełka nogi tak jakby mi drętwiały. Nie wiem, czy prawidłowo to określam? W każdym razie nie ma siły i bolą. Na wolnobiegu - taka jazda mi się nie udaje. Szarpie. Jak ugryźć ten problem? Na wolnobiegu mam gorszą dynamikę. Pod górkę, którą biorę na ostrym na przełożeniu 2,88 - na szosie - na 2,09 - jest mi za ciężko. Czy dołożyć młynek do korby, żeby mieć jeszcze lżejsze przełożenia, czy problem leży gdzie indziej?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...