Skocz do zawartości

unavailable

Użytkownicy
  • Postów

    3 080
  • Dołączył

Treść opublikowana przez unavailable

  1. Na szczęście Lidl nie ma jeszcze korekcyjnych, więc mnie nie kuszą ;) Biorąc pod uwagę, jak często zmieniam okulary i jak bardzo ważna to dla mnie rzecz (na pewno ważniejsza niż bidon czy odpowiednia odzież), jestem gotowa wydać na oprawki do 300zł (wolałabym oczywiście 200, ale jak nie będzie, to jakoś to przełknę), ale właśnie pod warunkiem, że spełniałyby powyższe kryteria. A na razie to albo trafiam na wymieniane szkła, albo na metalową ramkę. Inna rzecz, że koszmarnie się tego szuka. Bardzo niewiele sklepów ma filtr do zaptaszkowania dotyczący korekcji. Kto w ogóle jest na rynku prócz Arctiki, Force'a i Accenta? Bo miałam w rękach wszystkie trzy i wyglądają tandetnie. Z kolei Uvex ma ceny z innej klasy społecznej niż moja :P
  2. Jaki lansik w tym mundurku :D Fajna rzecz takie wspomaganie, zwłaszcza dziś by mi się przydało (na 35km średnie tętno walnęło mi na 170bpm :D). Na razie wciąż po cichu wierzę, że na moje stare lata wymyślą coś, żeby było to o połowę lżejsze, bo obecnie nawet wynoszenie z piwnicy takiego żelastwa mi się nie uśmiecha, a co dopiero z trzeciego piętra. A jak to jest z tymi akumulatorami? We wszystkich rowerach trzeba je podpinać potem do gniazdka czy naukowcy przewidzieli już metodę pozyskiwania energii z naszego pedałowania? ;) Znając życie pewnie nie, skoro nawet ładowarki do telefonów nie dali rady ogarnąć i rozpowszechnić, ale wolę dopytać, bo temat całkowicie dla mnie obcy.
  3. No właśnie - albo leży kwestia estetyki i jeździ się jak Stevie Wonder lub ksiądz proboszcz z zaprzyjaźnionej parafii, albo przy pewnych wadach na szkła trzeba wydać ciężkie tysiące, bo inaczej nie można osiągnąć takiej krzywizny. Dlatego najlepszym rozwiązaniem jest wkładka korekcyjna, jak np. w okularach Arctica S-221. Niestety, ja jestem wciąż na etapie poszukiwań, bo chcę metalową oprawkę (pod korekcyjne) oraz wymienne szybki w trzech lub co najmniej dwóch kolorach. No i koniecznie w Polsce, bo mam troszkę nietypową budowę nosa i nie każde okulary dobrze leżą, tak że muszę przymierzyć i mieć ewentualną możliwość zwrotu.
  4. @martinb33, czy od odpowiedzi uzależniasz swoją ocenę końcową? ;) Specyfikację trochę widać, ale wszystko zależy od tego, jak się ona sprawuje, bo rdza go już trochę bierze, a niektóre napisy mocno starte. Jakkolwiek za te pieniądze, jeśli rama ma tylko rysy i nic więcej, to zawsze może być podstawa do rozwoju.
  5. Genialne :D Powinniśmy założyć temat z humorem rowerowym - Jacek kiedyś wrzucił świetne podsumowanie sposobu przyjmowania reklamacji u poszczególnych producentów. Tylko pewnie u nas więcej byłoby postów "hahaha" niż tych z żartami, a pod każdym zaczynałby się offtopic na dwie strony :D
  6. unavailable

    Brevet

    Wspominałam Ci już o niej, jak rozmawialiśmy na temat sakw. Torba z Biedronki, na Allegro krąży dość podobna, ale znacznie droższa: http://allegro.pl/showitem/description/7048184794.html. Powiem tak: tej z Allegro bym nie kupiła, bo nie dość, że ja dałam ok. 25zł, to jeszcze moja jest czarna, a nie "zgaś, panie, ten kolor!" (ta wstawka na telefon ma u mnie jaskrawożółte tło, ale od razu wycięłam odpowiedni kształt ze starego prześcieradła, włożyłam i jest stonowana :)). Ja ją wożę nieco inaczej niż na obrazku, bo nie potrzebuję patrzyć na ekran telefonu i wszystko trzymam wewnątrz. A upchać można tam tego trochę. Mój zwyczajowy bagaż podręczny na dłuższe wyjazdy to: telefon 5'2", wspomniany krowiasty powerbank, chusteczki, ściereczka do okularów, selfie stick (rozkręcony, bo na długość się nie mieści), dwa batoniki i pewnie coś by jeszcze upchał. Rekordowo wcisnęłam tam paczkę biszkoptów, ale dopiero po otworzeniu i spuszczeniu z niej powietrza ;) Materiał jest gruby, wewnątrz wyłożone dodatkowym, troczków też wystarczy (dwa u góry i jeden u dołu), więc jest dość stabilna. Jedyne, czego można się doczepić, to fakt, że nie jest sztywna. Mnie to nie przeszkadza, ale była tu kiedyś dyskusja na forum i osoba poszukująca jakiejś kieszonki właśnie na tej podstawie tę torbę zdyskwalifikowała. Ja z kolei to nawet wolę, bo przy węższej kierownicy (a takie mam zawsze) i założeniu zbyt wielu bambetli na niej, torbę można w miarę wygodnie ułożyć :) A, no i oczywiście nie wygląda jak Deuter czy inny Topeak - gdzieś tam nitka wisi, w innym miejscu szyte dwa razy. Ale to się trzeba przypatrzyć i tylko dla estetów ;) Tu zdjęcie mojej, jeszcze na Spartacusie: https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/19247894_293038421167300_1725427336844338167_n.jpg?oh=74c55e5607fd02a613a61a0203a18f33&oe=5AE9811B
  7. Raaany, no pisałam dopiero co w nocy, że im to nigdy ufać nie można, bo zawsze coś wcisną, to masz... Ale spójrzmy na to pozytywnie: przerzutkę z przodu wymienić jest znacznie łatwiej niż korbę, a po drugie jest dużo tańsza :) Może CR nawet by Ci wymieniło, gdybyś dopłacił za część? O ile takie coś w ogóle robią, bo to różnie bywa. Z tym drugim rowerem nie przesadzajmy. Oczywiście, da się. To, co wydałam na moje uposażenie kosztowało zapewne w sumie tyle, co oba moje rowery (jakby doliczyć trenażery, wyszedłby trzeci rower :P), ale: po pierwsze nie kupiłam tego wszystkiego na raz, tylko w ciągu trzech lat jazdy, natomiast po drugie nie było mi to wszystko niezbędne i ponad połowę mogłabym sobie odpuścić (np. cztery sakwy, każda na inną okazję czy licznik za blisko tysiąc, który był naprawdę sporym kaprysem). Tak naprawdę zaczynałam od totalnej bidy, miałam rower, a w nim lampki z Tesco na paluszki - w ogóle nie było nic widać, tylko dla policji na ozdobę ;) więc jeździłam tylko za dnia. Błotniki najtańsze za 25zł (w sumie używałam ich do ubiegłego sezonu, aż kupiłam takie za... 10zł :D). Koszyk na bidon za 7zł (używam do dziś, polecam wszystkim), a w nim przez dwa lata plastikowe butelki, nim dorobiłam się teraz na zimę Podium Chilla. Dzwonek dostałam od producenta. Poza tym chyba wszystko fabryczne. A ubrania? Jeździłam w dresowych spodniach i bawełnianej koszulce, potem dopiero przyszedł czas na najtańsze koszulki z Decathlonu, a od ok. pół roku powoli kompletuję odzież termoaktywną. Spodenek kolarskich nie miałam i nie mam, i na razie nie zanosi się, aby to się zmieniło. Po długich walkach ideologicznych sama ze sobą kupiłam w tym roku kask. Łyżek do opon też długo nie miałam, dobrej pompki dorobiłam się w lecie ubiegłego roku i tak dalej. Nie można wszystkiego kupić na początku (chyba, że ktoś naprawdę nie ma co robić z pieniędzmi), bo potem czym się nagradzać i co ma nas cieszyć? Przede wszystkim zaś - to dopiero jazda określa nasze potrzeby. Gdybym trzy lata temu skompletowała wszystko, co wówczas wydawało mi się niezbędne, dziś większość z tych rzeczy byłaby bezużyteczna. Nie dlatego, że była inna technologia czy że by się popsuły - miałam kompletnie inną wyobraźnię, inne rzeczy też wygłaszałam na tym forum. Tymczasem większość potrzeb zrodziła się właśnie na siodełku, a nie podczas czytania w domku :)
  8. Brudny do pracy, czysty na niedzielny lansik ;) Podobne nie znaczy identyczne. Zwłaszcza, jeśli zdecydujesz się na rower innego typu... O, kup holendra :D :D :D Ale doskonale Cię rozumiem. Mnie co i rusz coś korci, a jak sobie zacznę liczyć koszty zmian, to zaraz tonę w odmętach internetu i szukam nowego potencjalnego nabytku. Na szczęście zawsze kończy się tym, że nikt nie wyprodukował roweru moich marzeń - a to osprzęt zły, a to hamulce nie takie, a to malowanie kiepskie (decydujące zwłaszcza w tych rowerach z górnych półek, no bo jak to tak - tyle zabulić i koloru nie móc wybrać?). Jak dobrze, że producenci tak się ze mną nie liczą, bo inaczej to chyba skończyłabym z kredytem hipotecznym :P
  9. Rowerowy, mnie akurat MTB z tymi mniejszymi kołami oraz blatem 48 jak najbardziej by urządzało (skądinąd porzuciłam takiego Kandsa). Szczególnie, że autor większość czasu chce jeździć po mieście. V-brake'i faktycznie odeszły do lamusa i - o czym pisałam w ostatnich dniach, tylko nie wiem już czy w tym, czy w innym temacie - niestety w MTB Kandsa na dobrych komponentach są do znalezienia jedynie w 26". Żebyś tak chociaż miał te 10cm mniej, to by można rozważać, bo ceny są świetne, ale z takim wzrostem 26" to niestety rower juniorski :P Może w jakimś Krossie czy innym Romecie by się zapodziały? Tylko oni mają taką dziwną manię wsadzania zawsze jakiegoś kwiatka, licząc, że kupujący się nie zorientuje. Na przykład: pełne Alivio, a tu cyk! i korba Suntour. Albo: Acera i nagle jakiś Tourney z przodu. Ci z Allegro przynajmniej takich numerów nie wykręcają... A przynajmniej do pewnego momentu nie wykręcali, bo już gdzieś trafiłam na jakieś naciągactwo.
  10. Wszystko zależy od potrzeb oraz zasobności portfela. Tak jak pisze Dawid - pełno tego na forum było, spróbuj coś odkopać. Całkiem niedawno się produkowałam, a poza tym teraz piszę z telefonu, więc nie powtórzę wyczynu ;) W każdym razie nie przepłacaj ani nie oszczędzaj na siłę. To raz, a dwa - mogłeś coś już kupić w CR - swego czasu mieli np. bardzo tanio rewelacyjny multitool Kellysa. Najpierw wzięłam na próbę, a wkrótce do drugiego roweru zakupiłam drugi :D Co do Decathlonu, to są rzeczy, które warto (na pewno łyżki), są takie, które można wziąć (np. torebki lub pompki, choć uważam, że są lepsze opcje) oraz takie, które lepiej sobie darować (np. lampki - bez względu na potrzeby są dużo lepsze oferty na rynku). Ten już ma. Wcześniej podlinkowamy był model z 2016: https://www.goride.pl/mtb-29/kross-level-b1-2016 i on miał Suntoura. Super, że udało Ci się tak okazyjnie :) Tak, jak pisze Rowerowy - szaleństwa odpadają, ale to chyba sam zakładałeś, pisząc pierwszego posta. Natomiast rower całkiem sympatyczny do rekreacyjnej jazdy w terenie i poza nim.
  11. Pojęcie ładności oraz lepszości jest względne - ja mam MTB za 1400zł oraz szosę za 1700zł, czyli biorąc pod uwagę, że dzieli je trzy lata, niemal za tyle samo. Szosa jest nowsza i jest szosą, więc oczywiście to ona siedzi w domu i jest faworyzowana, ale czy na pewno obiektywnie lepsza? No, szybsza, lżejsza, ma lanserskiego baranka, ale to w zasadzie byłoby na tyle. MTB jest za to bardziej komfortowy, karbonowy widelec może czyścić golenie pseudoamortyzatorowi Suntoura (bo świetnie tłumi asfaltowe dziury oraz teren), no i nie muszę zwalniać na każdym żwirku, a kiedy trafi się wyboista droga lub wręcz jej koniec, to po prostu jadę dalej. O jakości napędu nie wspomnę - Alivio jest przy Microshifcie ciche, płynne, a poza tym napęd jest lepiej dobrany pod moje możliwości (50 zębów to jakiś hardcore). Czasem myślę, że jakbym miała nowego MTB 27,5", byłaby wielka zagwozdka. Dlatego kup sobie niewypasiony rower na poziomie swojego Unibike'a, a cała nagroda polegać będzie na tym, że wycieczki będą się odbywać na miłym dla oka rowerze o podobnej specyfikacji ;)
  12. Dobrze jakby wypowiedział się tu ktoś mający większe ode mnie doświadczenie, bo stety-niestety jeździłam wyłącznie ma korbach Shimano, a teraz na Prowheel i o tej mogę śmiało powiedzieć, że chłam. Możliwe więc, że ten uraz przenosi się na wszystko "nieshimanowe" :P Jeśli ta różnica nie byłaby duża, zgadzam się, że lepiej kupić rower, który mierzyłeś. Poza tym mechaniczne tarczówki łatwiej serwisować. A jak Ci nikt nie odpowie, to weź Krossa - jaki by Suntour nie był, nie zajedziesz tej korby z dnia na dzień, tymczasem korba Alivio dostępna w Comp-erze to wydatek poniżej 100zł, więc jakby kiedyś przyszło wymienić, to nie jest to jakaś dziejowa tragedia ;)
  13. Jasne. To tylko różnica sposobu prowadzenia górnej rury :)
  14. A ile masz wzrostu? Bo został Ci z jednej strony 29er, z drugiej MTB na 27,5" - celowo czy przypadkiem? Wiesz, jakiego roweru potrzebujesz/chcesz? Odnośnie samej specyfikacji, Rambler jest dużo gorszy - zarówno w kwestii napędu, jak i amortyzatora, a do tego nie wiem nawet, jakie te hamulcowe tarczowe. Kands wypada pod tym względem od początku do końca znacznie lepiej i dlatego właśnie go polecamy (bo tak między nami, jeśli idzie o wygląd, to akurat mogliby go podrasować ;)). Tak przy okazji Rambler nie jest aż tak bardzo tańszy - tu gość ma Kandsa za 1899zł: http://allegro.pl/hero-kands-comper-29-alivio-3x9-hydraulic-okazja-i7132447870.html, ewentualnie Lazaro Core V3 (wygląda na identyczny jak Kands) za 1869zł: http://allegro.pl/29-lazaro-core-v3-wypasione-mtb-alivio-alivio-i6863656950.html. Jest też Kands na 27,5" na identycznych komponentach, co 29" i w tej samej cenie: http://allegro.pl/hero-kands-comper-27-5-alivio-3x9-hydraulic-okazja-i6807917390.html. Żywotność jest uwarunkowana w dużej mierze sposobem, w jaki rower użytkujesz i jak o niego dbasz. Życie napędu skraca: brud, suchość (w sensie brak smarowania, bo akurat słoneczko milej widziane niż błoto :D), krzyżowanie łańcucha, zmienianie przerzutek podczas silnego naciskania na pedały (np. pod górę), stawanie na pedałach, no i oczywiście waga użytkownika wraz z bagażem. Przy dystansie, jaki planujesz, przydałby się pomiar łańcucha, bo pewnie zajedziesz go w jeden sezon, a użytkowanie zbyt wyciągniętego nie tylko niszczy zębatki, ale może sprawić, że po jakimś czasie już nowego łańcucha nie przyjmą.
  15. Będąc Tobą, miałabym chyba dwa rowery. Pierwszy do pracy, o który dbałabym podobnie, jak o mój samochód - czyli robię regularne przeglądy i jak tylko coś stuka, bezzwłocznie jadę do mechanika i to naprawiam, chyba że mówi mi wyraźnie, że nie ma to sensu. Poza tym raz czas jeżdżę na myjnię, ale tylko taką za pieniążka, gdzie poświęcam 4-6zł, wskutek czego samochód nigdy nie jest tak czysty, żeby po przejechaniu go szmatą, szmata była idealnie czysta. Natomiast drugi rower bardziej "wyjściowy", na wycieczki, na słoneczko, na przygodę ;) I ten drugi mogłabym pucować raz na czas, gdyby lekko się zakurzył czy zaliczył akurat jakieś polną chlapę. Na bardzo podobnej zresztą zasadzie mam MTB oraz szosę. Odkąd, po trosze dzięki Jackowi, zrezygnowałam ze sprzedaży Kandsa, jeżdżę nim w brzydką pogodę i jedynie pobieżnie czyszczę (i tak na przykład golenie amortyzatora wiecznie mają smugi, bo niestety są białe), natomiast szosę mam dla lansu :P Przy czym najbardziej to chyba się lansuję sama przed sobą :D
  16. A tak, to też wydawało mi się, że tam przemyciłam, ale może nie aż tak dokładnie. Powiedzmy więc, że jeśli te Krossy to najpiękniejsze rowery, jakie widziałaś w życiu, to do celów, o jakich piszesz, na pewno się nadadzą :)
  17. Zwłaszcza po błocie. Ja miałam ostatnio "tylko" brudny zamarznięty śnieg i zwykłe przeczyszczenie szmatą zajęło mi ponad pół godziny, czyli bez rozkręcania, dłubania itp. Dla mnie mimo wszystko więcej roboty jest z szosą, bo MTB stoi w piwnicy i np. to, czy opony są ładne czy nie, a obręcze dokładnie doczyszczone (w sensie ich koloru, a nie osadu), to mnie mało obchodzi. Natomiast szosa stoi w domu i nawet jak trafię jedynie na kilka kałuży (zwłaszcza na drodze gruntowej), to potem już trzy godziny nie moje, bo trzeba domyć opony, obręcze, napęd, rozkręcić, nasmarować, skręcić i takie tam ablucje. Błoto skądinąd błotem, ale chyba znacznie gorszy jest piasek, bo to można myć i myć, i zawsze jeszcze jakieś ziarenko zachrzęści pod ściereczką. Na koniec dopiero, jak już wszystko jest ładniutkie, biorę na frotową szmatkę ten Sidolux i pucuję na błysk. No, pseudobłysk, bo Triban jest matowy :D Przy okazji - nie wiem, jakie macie doświadczenia, ale wydaje mi się, że błyszczący lakier czyści się dużo łatwiej niż matowy. W ogóle chyba jest mniej do czyszczenia, bo mat łapie wszystko, nawet byle kurz. Na myjni natomiast byłam tylko kilka razy i to z rowerami, których mi nie żal. Najczęściej były to zresztą jednoślady siostry tuż przed ich sprzedaniem :P Moich tak nie traktuję, wolę sobie sama doczyścić. A odkąd mieszkam bez mamy i mogę sobie na przedpokoju stare prześcieradełko rozłożyć i zająć się tym w komforcie i ciepełku, to nawet od czasu do czasu sprawia mi to niejaką przyjemność ;) Na pewno większą niż sprzątanie czegokolwiek innego :D
  18. Przy tym wzroście absolutnie nie warto. To nie do końca jest zawsze tak, że skrócisz mostek, przesuniesz siodełko do przodu i szlus - z krótkim mostkiem rower prowadzi się nieco inaczej, bo bardziej czuły na każde poruszenie kierownicą, co jednym odpowiada (np. mnie), a innym już niekoniecznie. Takie zabawy mają sens, kiedy w grę wchodzi lekka korekta pozycji, a nie pseudozmiana ramy na mniejszą. Natomiast przesuwanie siodełka już w ogóle jest ryzykowne, bo jego regulacja ma na celu jedynie dbałość o kolana, a nie skrócenie linii tułowia. Tak, jak Ci pisałam na priv - gdybyś mieszkał gdzieś niedaleko, mam 17-calowego Spartacusa Crossa 4.0 (model wyższy i lepszy, ale rama identyczna), to możesz sobie zobaczyć, jaki to rozmiar ramy. Chyba że bardziej podoba Ci się Vellberg, to niestety nie wiem, kto ma 17" :)
  19. Plastikowymi też sobie można nieźle przejechać, nawet bez ząbków ;) No, chyba że takimi ogumowanymi od składaka, to nie, ale obić to już jak najbardziej. Dlatego przyznam, że jedną z rzeczy, którą wymieniam jako pierwszą, kiedy mnie jakiś laik pyta: na co ci SPD - bo już nie muszę pamiętać, co to zjechana łydka czy Achilles, nawet kiedy wracam do domu na mocnej rezerwie ;)
  20. Rowery, które podlinkowałaś to rowery górskie - jesteś pewna, że taki typ potrzebujesz/chcesz? Zakładając, że wyboiste drogi, o których piszesz, to jednak nie jest Włoszczowska, a po prostu polna droga, która - jak to na wsi - zawsze się trafi, wówczas bardziej nadałby się cross - to taki rower, który na pierwszy rzut oka wygląda podobnie, bo też ma amortyzator, ale koła są 28" i nieco węższe (dzięki temu wkłada się mniej siły w pedałowanie i potem utrzymanie prędkości), a pozycja na nich nieco bardziej wyprostowana (choć absolutnie nie tak, jak to ma miejsce w rowerach miejskich i mimo wszystko bliżej crossowi do MTB). Poza tym w tej samej cenie, co MTB, cross będzie miał po prostu lepsze komponenty. Określ budżet, jakim dysponujesz i który typ roweru bardziej by Cię interesował, a następnie poszukaj na Allegro takich marek, jak: Kands, Vellberg, Spartacus oraz Lazaro. Chyba, że planujesz wydać powyżej 1600zł - wtedy możemy dyskutować o innych producentach. Natomiast do 1600zł to są najlepsze wybory i to nawet jeśli założymy upusty i promocje. Jest oczywiście także możliwe, że nie potrzebujesz osiągać górnej granicy - pytanie, jak często jeździsz i jak długie są to wycieczki? Bo jeśli ma to być raz czy dwa w tygodniu po godzince, to wystarczy bodajże za 1039zł Vellberg Explorer 2.0. Natomiast jeśli planujesz jeździć więcej lub zwyczajnie Ci się on nie podoba, podlinkuj coś innego spośród wymienionych przeze mnie producentów.
  21. A, bo ja myślałam, że to tylko link do Krossa zamiast do kilku rowerów :P W sumie i tak ten B1 najlepszy, z tym, że teraz widzę, że jest też wersja droższa za 1589zł z korbą Shimano. Niestety, nadal gorszą niż w Kandsie (niższa klasa). A Merida to już widać było po cenie, że kiepska, co potwierdza specyfikacja (hamulce, których nigdzie nie idzie znaleźć, bo chyba tylko Merida je u siebie pakuje). Jak chcesz coś lepszego od Comp-era, to szukaj MTB z ceną wyjściową powyżej 2000zł. Ja nie wiem, że ludzie uparli się na to, że naprawdę znajdą coś lepszego od królów Allegro w tej samej cenie. Powiedz może otwarcie, że chcesz mieć coś z ładną etykietką, to wtedy Ci powiem: bierz Level B1 albo szukaj dalej, np. Unibike Mission 29 z 2016 - to samo, co Kross.
  22. O cenie Ci napisałam - droższy, bo płacisz tyle samo za korbę Suntoura zamiast Shimano oraz hamulce mechaniczne w cenie hydraulicznych. Jakkolwiek na papierze te rowery są dość porównywalne i który weźmiesz to będzie. W sumie i tak żaden mnie w pełni nie przekonuje, bo za cenę zbędnych tarcz wolałabym lepszy napęd. No, ale to takie pobożne życzenie, które odeszło w niepamięć razem z 26-calowymi kołami. A w ogóle jaka Merida? Nie pisałeś ani słowa o Meridzie.
  23. Vellberg 3.0 to właściwie to samo co Spartacus Cross 4.0 czy Kands Maestro. Ja sobie Alivio bardzo chwalę i według mnie dopłacić warto, nie wiem tylko, czy aż 400zł. Na Allegro piszą, że niby 17" i chyba słusznie, bo te ramy są ciut większe niż standardowo.
  24. A przeczytałeś całość czy tylko tę uwagę? W teorii niby racja, ale jak widzę, jaką gość robi aferę i do tego podciąga wszystkie mocno naciągane żale, to już nie do końca mam pewność, jak bardzo prawdziwa jest to wada konstrukcyjna. A już pretensje o korbę Suntour oraz amortyzator to jakiś śmiech na sali :D To nie czytał specyfikacji? Linki czasem strzelają. Bez względu na to, czy są dobrze dobrane i pociągnięte, czy też nie. Po prostu - jak się coś może zepsuć, to znaczy, że może i nie jest niezniszczalne. A wracając do samej wady - Krzysiek napisał Ci, że jeździ i jest zadowolony. To, że gość trafił na wadliwego Eriesa, po pierwsze nie świadczy, że inny egzemplarz będzie miał tę samą wadę (choć oczywiście może). Po drugie natomiast, jeśli chcesz mieć pewność, że rower nie będzie miał żadnych wad konstrukcyjnych, a jeśli, to Twoja reklamacja zostanie potraktowana z należytą starannością, kup sobie Specialized. Tylko to już co najmniej dwa razy tyle. Bo nikt nie da gwarancji, że to samo nie trafi się z Kandsem, Spartacusem czy czymś tam jeszcze. Takie jest przynajmniej moje zdanie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...