Skocz do zawartości

unavailable

Użytkownicy
  • Postów

    3 080
  • Dołączył

Treść opublikowana przez unavailable

  1. Za takie uprzejmości, to liczyłam, że jednak obiad Ty fundujesz ? No nic, powróćmy do rowerów. Mierzymy tyle samo, a z nogą trudno mi powiedzieć, bo mierzyłam to już jakiś czas temu, nie wiem, czy dobrze i nie wiem, którą nogę zmierzono (bo wskutek operacji na stawy biodrowe mam 1,5cm różnicy). Powiedzmy zatem, że mniej więcej jesteśmy podobnej budowy. Problem mam dokładnie ten sam - 50 czy 52. Niestety, z dostępnością takich małych rowerów szosowych jest ciężko i kiedy ja szukałam, to 50-tki nie było właściwie żadnej. Jeżdżę więc na damskim Treku 52 i nie wiem, czy ryzykowałabym z 50, skoro 52 ma wyższy stack (co daje większy komfort), podczas gdy reach to różnica rzędu - uwaga - 3mm. Tyle to nawet mostkiem nie trzeba nadrabiać. Z przekrokiem z kolei nigdy w żadnym rowerze problemu nie miałam, stąd zresztą trzykrotny (masakra, nie?) zakup ciut za dużej ramy. U mnie objawia się to tym, że właśnie stack był za wysoki, choć gdy czytałam te wszystkie mądre rady, nie sądziłam, że może być ta wartość za duża. Jednak może i w takich przypadkach moje ramiona, a wraz z nimi wkrótce cała reszta, odmawia współpracy. W każdym razie w tej ramie 52 stack jest odpowiedni, a jeśli nawet byłoby za wysoko, są ponad 3cm możliwości obniżenia - w rozmiarze 50 natomiast wyżej już kierownicy nie wyciągnę. Jeździłam na MTB, ale mocno rekreacyjnie i na pewno nie jakoś technicznie. Mnie jarają głównie dystanse - to, jak dużo świata mogę zobaczyć jednego dnia. Nie znaczy to, że robię po 200-300km. Mój ubiegłoroczny rekord to 112km, a życiowy to 150km (w dodatku na MTB 26", szosą do tego jeszcze nie doszłam :p). Nie mam przy tym jakichś zawrotnych prędkości, ale niewątpliwie szosa ma dla mnie tę zaletę, że jest lżejsza i za cenę tego mogę pomęczyć się czasem w lesie ze sztywnym widelcem. Właściwie nawierzchni nie unikam żadnych. Różnie się to kończy - czasem trzeba rower prowadzić, czasem przenieść, a czasem łatać kapcia. Nie jest to jednak na tyle uciążliwe, abym wyobrażała sobie powrót do roweru ważącego fabrycznie 13-15kg (co dopiero po obwieszeniu go dodatkami). Może też bierze się to stąd, że więcej na moich trasach jest górek aniżeli piachu. Co zaś do napędu... Claris by mnie nawet satysfakcjonował, ale brakuje mi czegoś o oczko bardziej miękkiego. Z kolei jakbym wymieniła kasetę z tył na takową, to przy 8 biegach, byłoby to jeszcze gorzej zestopniowane (a już teraz przydałoby się czasem coś pomiędzy). Tak więc główna wada, odkąd sama to sobie na tip top wyregulowałam, polega na poczuciu, że nie wykorzystuję efektywnie tego, co w teorii mam do dyspozycji. Na przykład blatu 50 nie użyłam w ubiegłym roku ani raz, a jak go wymieniłam na 48, to skorzystałam może kilka, jeżdżąc jednak przede wszystkim na tym małym. Dlatego decyzja o zakupie korby przełajowej 46/34 i nieco zmiękczonej kasecie Tiagry (ale też nie na poziom górski, bo i tak wcześniej serducho zablokuje jazdę, nim bym doszła do super miękkich biegów), to znaczy 12-28. Ale to się jeszcze zobaczy. 105 miałam i nie rozumiem ogólnego podniecenia. Może miałam jakąś lewą? ? Pełna Tiagra w Emondzie działała perfekcyjniej.
  2. Wiem, miałam czarny mat w Tribanie. Przewaga jest jednak taka, że przejedziesz to byle jak pierwszą lepszą szmatką. Spróbuj to powtórzyć z ramą białą lub inną jasną - wystarczy, że zahaczysz delikatnie o napęd i już szmata odpada, trzeba brać nową. Albo jak masz ręce takie na dwa razy (też nietrudno przy rowerze) - złapiesz rower po myciu, by przestawić z miejsca na miejsce i bach, ślady na ramie gotowe. Trek zrobił dwa lata temu przecudne malowanie Leksy S, ale niestety nie mogę jej dostać. A wiem dobrze, jaki to kolor, bo mam w domu - facet sprzedał mi jako 52, a jest 54 (dużo by opowiadać). W każdym razie malowanie idealne - czarny, ale lekko mieniący się (jakby brokat, choć nie do końca), więc prawie nie widać obić czy rys. Do tego pociągnięte białobure paski, które odbijają światło, więc dodatkowo zwiększa się bezpieczeństwo. W dodatku to jeden z tych rowerów, który nigdy i na żadnym zdjęciu nie jest w stanie dorównać oryginałowi (mimo wszystko fotogeniczny, bo wychodzi na idealnie czarny).
  3. Kategorii MTB aż tak wnikliwie nie przeglądam, ale Chisel Comp (1620$) ma piasty Speca i obręcze Stout. To samo w Ruze Expert i Chiselu Expert za ponad 2000$.
  4. Jak kiedyś będę mieć nerwa, to aż zważę Axisy, bo mam je w podobnej kategorii, co Bontragery, tzw. "ciekawe, kiedy je szlag trafi". Równie ciekawe, co masz na myśli z tą średnią półką, bo się widać wysoko u Ciebie zaczyna. Dla mnie rower za ponad 4-5k na Tiagrze to już nie jest taniocha. Tymczasem proszę: Dolce Evo i koła Axis, Diverge na Tiagrze i koła Axis... Na chwilkę przerwę robi Tarmac, ten ma DT Swiss, ale już następne rowery nie. Roubaix - Axis, Ruby - Axis, Diverge na 105 - Axis. I znów jedno DT Swiss w Amirze. Wnioski? W cenie do 2000$ koła dostają dwa wyścigowe modele, więc naprawdę nie ma się czym podniecać. Można ich chwalić za inne rzeczy, ale nie róbmy z nich wzoru bez skazy (podobnie jak z Garmina, tak na marginesie, który ma tyle za uszami, że tak naprawdę napędza go brak alternatywy i świetne uzależnianie od swoich produktów, niż rzeczywiste ich właściwości).
  5. A gdzie on pisał, że nie czyści? W sumie pewnie nie czyści, skoro chce biały... Nikt o zdrowych zmysłach czyszczący swój rower nie chciałby białego ? To jest jak z myciem szyby - ile by się człowiek nie narobił, wiecznie są smugi.
  6. Właśnie przeglądam zdjęcia na telefonie i trafiłam na fotki wagi kół w Anyroadzie. Niewiele lepsze. Podobnie, jak Twoje, z tarczami i kasetą - 1188 i 1383. A to przecież tylko gravel.
  7. Z własnego doświadczenia (164cm) powiem, że cross był bardzo niewygodnym rowerem. Właśnie z uwagi na jego manewrowość. Teraz do miasta też wolałam MTB 26", choć wszyscy mi mówią, że to przeżytek. 28 cali to ja mogę mieć w szosie, ale tam jest zupełnie inna geometria i inna pozycja za kierownicą. Cross natomiast to dla mnie uosobienie idei "kobiety na traktory" ?
  8. @thalcave, przyznaj, boisz się szybkości ? Ja odkąd mam szosę, muszę mieć ją zawsze na błysk, a odkąd muszę mieć na błysk, to niestety pojawiła się ogromnie długa lista kolorów, które się nie nadają. Czerwony także ?
  9. Przepraszam, ale lepiej przed zakupem niż po ? Możesz wpadać, ale uprzedzam, że mam rowery tylko osób 164-170cm, więc jak jesteś wyższa lub niższa od widełków, to tylko możesz się przekonać, co znaczy rower niedopasowany. No i przyt takiej pogodzie na zewnątrz Cię nie wypuszczę, bo są wypucowane ? Ja i tak z tym dopasowywaniem jestem gorsza od siostry - u mnie komplikacje wychodzą szybko, ale niestety nie podczas jazd próbnych. W sumie w ubiegłym roku zaliczyłam pięć rowerów plus jeden, na którym jeździłam (Triban 500). Dwa były ewidentnie moją wtopą odnośnie rozmiaru (dłuższa historia), ale pozostałe miały ten niby, co trzeba. Na gravelu zrobiłam przeszło 600km, ale dokuczać zaczynał na dłuższych dystansach, więc zorientowałam się późno (kupiłam go początkiem sezonu i dopiero na nim wyrabiałam formę). Podobnie było z męskim Trekiem Emondą (a miało być - wow, karbon!). Tu przed zakupem było super, kolejnego dnia pobiłam rekord prędkości, ale już jak go zabrałam na jakąś setkę, dał mi się bardzo we znaki (nie mogłam potem kilka dni żadnego słoika odkręcić). Gianta Liv za bardzo nie poznałam, przejechałam ze 100km (i to nie jednorazowo). Był kupiony dla siostry i ona była nawet zadowolona, tylko ja nie - po pierwsze ja u nas czyszczę rowery (ona za to świetnie je brudzi :p), więc biała rama to był koszmar. Druga rzecz, jeździmy czasem na trenażerze i do tego (żeby się nie pitolić z oponą) używamy drugiego koła. Liv zrobił tymczasem tylne widełki z niestandardowym rozstawem - miałam ogromne problemy z zakupem koła. Tak więc tutaj zadecydowały trochę poboczne względy. Treka Leksę kupiłam z głupia, jako niby taki wspólny, na brzydką pogodę, bo był tani, więc może warto... Wymieniłam mu tylko hamulce, no i koła na lepsze. Na razie zrobiłam na nim 1400km i ani raz mnie nie zawiódł. Rozważam właśnie Domane, bo ma podobną geometrię, ale niestety używka w moim rozmiarze i jeszcze czarnym kolorze, to jest rower widmo. Ale jak sprzedam ten cały magazyn, to nie wiem, czy się nie skuszę na nowy, nawet na Clarisie i przepłacony - nową Tiagrę mam prawie skompletowaną w domu, wystarczy tylko podmienić, a więcej kompletnie nie potrzebuję. Jedyna dla mnie wada tych rowerów to opony do 28mm. Z uwagi, że ja na szosie jeżdżę rekreacyjnie i z miłości, to ląduję czasem w różnych nieszosowych miejscach - lasach, szutrach itp. Ale jak widzę ceny Checkpointów oraz Diverge'a od Speca (które zresztą nawet nie wiadomo, czy byłyby wygodne), to jakoś przełykam tę gorycz i radzę sobie z tym, co mam ?
  10. Ano, niestety tak jest. Nie wiem jak z kołami MTB, do szosy idzie kupić lżejsze w tajnych cenach i dobrym stanie. Ja moje DT Swissy kupiłam dokładnie rok temu za 340zł i ważą 1950g. Może i szał to nie jest, ale toczą się cudnie, co również ma znaczenie. No i na razie nie mam z nimi problemów, czego o kołach Treka (Bontrager) czy Speca (Axis) powiedzieć nie mogę. Co jest zabawne, najlepszej jakości fabryczne koła, jakie miałam, były w... Kandsie ?
  11. Generalnie tyle statystyczne koła ważą. To zawsze jest pierwszy element do odchudzania i zawsze trzeba wydać dodatkową kasę, żeby móc się cieszyć mniejszą wagą. W dodatku nie jakąś druzgocąco mniejszą. Za druzgocąco mniejszą trzeba dać druzgocące sumy ?
  12. A niebieski rower to pewnie dlatego, że jest uniwersalniejszy. Wyobrażasz sobie, jak teraz musisz z żoną wolniej niż normalnie, to co dopiero na czerwonym? Musiałbyś pewnie prowadzić.
  13. Nie próbuj. Ja już dawno zrezygnowałam ? Wy to sobie chociaż jeszcze wyjaśnicie, że kobiety nie należy rozumieć, tylko kochać, a mi zostały wyłącznie przyjaźnie damsko-męskie ?
  14. Moja saga dobiegła końca! ? Tak, jak pisałam - facet od Garmina to zwykły idiota, a nie oszust. Nie odbierał telefonów przez cały tydzień, wreszcie dostałam smsa, że może się spotkać w weekend. Przez cały piątek i sobotę nie odbierał telefonu, wreszcie napisał, że w niedzielę i jeszcze da znać odnośnie godziny. W niedzielę (nadal nie odbiera) napisał wreszcie, że nie może się spotkać, bo ma pogrzeb. Zaproponował wysłanie mu paczki za pobraniem. Po kilku godzinach czekania podał adres. Paczkę wysłałam na własny koszt, nie chcąc ryzykować, że jeszcze jej nie odbierze dlatego tylko, że go naciągam. We wtorek kurier paczkę awizował. Zawzięłam się. Wykonałam 30 połączeń telefonicznych jedno po drugim, potem dzwoniłam średnio co godzinę. Wieczorem napisał mi, że jestem pozbawiona empatii i się z nikim nie liczę, bo mówił, że ma pogrzeb, i żeby mu dać numer do kuriera. Ani jednego słowa "przepraszam", ani jednego także "proszę" (nie tylko w tej wiadomości, w każdej innej - wszystko na zasadzie, jak mi dasz, to może zrobię ci łaskę, a jak nie, to się bujaj). Na szczęście wczoraj rano odebrano paczkę. Koszmar skończony, pieniędzy jeszcze nie mam, ale przynajmniej są w bezpiecznych rękach. OLX, jak można się było domyślić, zlało mnie totalnie. Nie prosiłam ich o interwencję, dane, pośrednictwo - poprosiłam o zablokowanie gościa, aby innych już nie oszukiwał. Odmówili zarówno tego, jak i wyjaśniania sprawy z nim, bo oni nie są od tego. Wspaniałomyślnie zapewnili mnie, że jak sąd lub policja zwróci się do nich w tej sprawie, to im udostępnią dane użytkownika (bo mają wybór, nie?). W dodatku połowa korespondencji na "ty". Pogratulować. W poniedziałek rano na Allegro pojawił się Garmin za 1250zł. Drogo, ale... do licznika sprzedawca nareszcie dorzucił wszystko, co dostaje się przy zakupie. A więc trzy uchwyty, kabel USB, sznureczek (z metką jeszcze), komplety gumek, książeczki, pudełko. Ponadto gratis karta pamięci microSD 16GB. Całość z fakturą i gwarancją do maja 2021 roku. Międzyczasie wysłałam do pana wiadomość - odpowiedź dostałam od razu. Gdy dopytałam o opis, że wożony w etui (które nie było wymienione w aukcji), pan zaproponował sam z siebie, że dorzuci mi je gratis. Pół godziny później zaproponował mi też tani komplet nowych czujników, który dostał z Garminem 1030, ale podziękowałam (mam już zestaw na dwa rowery). Następnie przysłał mi linki z kilkoma mapami oraz instrukcją, jak je wgrywać do licznika. Dziś przyszła paczka. Powiedzieć, że licznik jest idealny, to nic nie powiedzieć - na ekranie była nawet naklejona ta folia z obrazkami, co to jest na nim w chwili zakupu ? Zero rys, zero śladów. Jedyne, jakich można się dopatrzeć, to od przykręcania licznika do uchwytu. No i do tego etui... zapakowane w oryginalnym pudełku Garmina. Mogłabym sprzedawać jako nowe. Pomyśleć, że kupując 520-tkę od takiego pana z Rzeszowa, wydawało mi się, że już bardziej to chyba o sprzęt i akcesoria zadbać się nie da ? Nie żałuję ani jednej złotówki, o którą naciągnęłam budżet (kiedy go kupowałam, na jedzenie zostało nam na koncie 30zł :D). Na szczęście niebawem odzyskam 850 od łobuza z Krakowa, jakaś wypłata pewnie wpadnie, to na powrót zacznę żyć w miarę normalnie. Co do sprawności samego urządzenia, to niestety na razie wiele nie wiem - w domu raz po raz znajduje i gubi sygnał, ale w mieszkaniu zwykle tak jest. Pozostałe funkcje sprawdzalne w domowych warunkach działają bardzo dobrze. Natomiast rejestrację zobaczy się w najbliższym czasie, jak pogoda pozwoli. Mam nadzieję, że Dawidowi też się poszczęściło. Choć nie uwierzę, że aż tak, jak mi ? P.S. Gdyby ktoś coś na OLX chciał kupować od Marcina z Krakowa, można się do mnie zgłosić, czy to przypadkiem nie ten sam delikwent. Szkoda, by inni musieli przechodzić przez to, co ja. Aczkolwiek ma znak rozpoznawczy w postaci bardzo utrudnionego kontaktu - nawet przed zakupem :]
  15. Pewnie lepiej, ale jaką to właściwie robi różnicę? No, może taką, że ktoś może dostać niepotrzebne powiadomienia ?
  16. A Ty tak zawodowo na tym MTB czy po prostu akurat taki typ roweru miałaś? Ja MTB mogłam i dalej mogę mieć w moim rozmiarze każde, a szosa 52 od szosy 52 różni się tym, że na jednej zrobię 100km i mogę jechać dalej, a na innej zrobię 25km i ból wszystkiego doskwiera mi kolejny tydzień. Żadna Ultegra czy inna 105-tka tego nie zmienia. Przerabiałam w ubiegłym roku kilka rowerów, obecnie jeżdżę na najtańszym z nich, Treku Leksie, na Clarisie i jestem zadowolona, bo wreszcie jest to rower wygodny, po którym nic mnie nie boli. Dla tego roweru zrezygnowałam z gravela na 105-tce, z tarczami i z nowymi kołami Fulcruma. Więc radzę najpierw pojeździć, a potem kupować, zamiast kierować się specyfikacją czy radami kolegów - którzy chcą niewątpliwie dobrze, ale nigdy nie znalazłam mężczyzny, któremu aż tak dokuczałaby pozycja na rowerze. Facet, jak ma karbon i do tego super napęd, to weźmie szosę o numer za dużą i i tak sobie wmówi, że ją uwielbia. Kobieta zrobi inaczej - najpierw zaczyna stwierdzać, że może dziś sobie odpuści, może jutro też, będzie chodzić na rower coraz rzadziej, wreszcie na koniec stwierdzi, że to jednak nie jest sport dla niej, kompletnie nie podejrzewając, że to rower jest źle dobrany do niej, a nie ona do roweru. To nie są moje doświadczenia - ja akurat się zawzięłam i uparłam, że TO JEST sport dla mnie i rowery są do kitu. Natomiast moja siostra nie wierzyła. Teraz ma Speca Dolce na starej Sorze i jakoś zupełnie równolegle skończyło się narzekanie, że przerzutki źle działają oraz inne argumenty z kosmosu, bo wreszcie jeździ się jej wygodnie. Znam też mnóstwo takich przypadków, które przegadać sobie nie dały. Decydowały się na wybór męża plus własną decyzję odnośnie koloru. Żadna nie jeździ, a rowery stoją gdzieś zakurzone.
  17. Super, niechaj się Wam dobrze sprawują ? A co do sklepu, szkoda, że Treka nie prowadzą, może też bym ich wystawiła na próbę ?
  18. Jaaa, nie są Podkarpacia! Niemożliwie. To nie mogą być prawdziwi królowie ? @disaster3 nawet nie kombinuj z głupim Specem. Znaczy Spec może nie głupi, ale nie w tej cenie. W tej cenie zakup nowego to strata kasy. Unibike jest całkiem fajny, od dłuższego czasu nie widzę dla niego sensownej konkurencji. Natomiast co do żony... cóż, kolor niestety także jeździ. Rowerowy Ci napisze, że z czerwonym masz +10 do prędkości, więc nie można przejść obojętnie ? A tak całkiem serio - nie wiem, czy do rekreacyjnej jazdy jest potrzebny żonie lepszy. Nie o to chodzi, że zachęcam do kupowania kobietom szmelcu dla zasady, bo i tak się nie znają. Sama się wielokrotnie złościłam, że większość tu odwiedzających facetów zawsze musi brać dla siebie coś prawie dwukrotnie droższego, ale często tych kobiet też do końca nie rozumiem. Niczym się nie interesują, zlecają zadanie swojemu rycerzowi, chłop, co może, to zrobi, drugi chłop doradzi mu jak najlepszy osprzęt (bo Deore jeździ samo, a przy Tourney'u trzeba pedałować), a potem wszyscy zdziwieni, że babie nigdy nie dogodzi. Tylko, że tu nie mamy szmelcu, a jak ona nie chce sama czegoś poczytać, pochodzić, poprzymierzać, no to niechaj ma biały i niech ten kolor ją do jazdy zachęca, bo każda motywacja jest dobra. Sama mam rower, który gdyby trafiła się okazja, wymieniłabym bardzo chętnie. Obecny ma tylko jedną wadę: kolor ? A przy okazji - te różnice między grupami są naprawdę mocno przesadzone i więcej w tym widzę wiary oraz samospełniających się życzeń niż prawdziwych doświadczeń osobistych. Nie mówię o ludziach uprawiających sport zawodowo lub półzawodowo (nawet bez startów w pucharze sołtysa Wąchocka), tylko o jeżdżących rekreacyjnie. To jest takie samo gadanie, jak to, że do jazdy po każdym lesie potrzeba od razu terenowego MTB za minimum 3k. Jak ktoś ma na myśli hopki, korzenie i tym podobne, to i owszem. Ale jakoś wielu takich nie widzę, za to MTB na asfalcie raz po raz jakieś się toczy.
  19. Kands rządzi! ? Zrobiłam ok. 10kkm, Deore znam tylko z opisów innych i sklepowych półek i w sumie tylko amortyzator tak sobie żyje. Piast może się bym czepiała na upartego (jak nasłuchuję, tylna nie chodzi już bezgłośnie), ale taki sam dźwięk wydaje po około tysiącu piasta Bontragera w szosie (dla niewtajemniczonych - to firmowe koła Treka), a także w tanim Romecie. Nie wiem, po co podajecie ceny piast - za ok. 150zł jest już całe koło, a te obręcze tak warte przeplatania, że hej ? Trek jako firma ma sens, sama jestem zakochana w mojej szosie, ale to ze względu na geometrię - w MTB takich problemów nie miałam nigdy i każde 17" było szyte na miarę. W szosie jak na razie Trek nie ma konkurencji. Ale jeśli już chwalę tego nawet taniego Treka, to może powiem całą prawdę: wyjściowo kosztował ponad 3k (a mówię tani, bo był to jeden z najtańszych ich modeli), ja kupiłam roczną używkę za mniej niż 1500zł. Koła moim zdaniem są do kitu (szybko centrujące, głośne, nie za lekkie), więc przejechałam na nich tyle, co przed zakupem i włożyłam inne, droższe, choć też używane. W Kandsie i potem Spartacusie (ta sama marka kół) takich problemów jakoś nie było. Co do cen - ja już na tym forum przestałam wierzyć w bajkę, że brak ALE zaczyna się od pewnej kwoty. Mit dla biedoty, która myśli, że pieniądze dają wszystko ? Byli tu ludzie, którzy pytali o rower do 5tys. i potem uznawali za konieczne kupować taki za 7, a pewnie ci za 7, znaleźli by coś, co byłoby warte dołożenia do 9. Oczywiście, jest ich niewiele, ale to wynika z faktu, że w ogóle ludzi kupujących rower za ponad 5k jest relatywnie mało, a nie z samych zalet droższych modeli.
  20. W lwiej części zgadzam się z @naczesanym - nie musi być nie wiadomo co i na co dzień waga rzeczywiście daje najwięcej (a doświadczenia mamy podobne - u mnie do pracy jest ok. 4km, ale tyle przejść dla pieszych, że także zajmuje to kwadrans). Niestety, jest jeden mały haczyk - albo waga, albo komfort/uniwersalność. I nie mówię tu nawet o amortyzatorze (choć na średnio rowerowe miasto jestem zwolennikiem nawet najtańszego zamiast sztywnego widelca), ale o oponach. Rowery pokroju Pulso to opony ok. 35mm, co na śniegu i brei nie mają szans. Średnio też amortyzują. Jak już wielokrotnie stwierdzaliśmy, najoptymalniejsze są opony 1,75, a takich do crossów (a tym bardziej fitnessów) nikt nie wciśnie. Każdy z nas musi więc sam podjąć decyzję, co ma większe znaczenie - szerokość opony czy waga roweru. U mnie jednak komfort wygrał - na obu rowerach w mieście się męczę, ale jednak na tanim MTB ta męczarnia trwa kilka, kilkanaście minut, głównie na górkach i schodach (gdy rower trzeba wnieść). Na szosie tę samą drogę pokonuję raptem 1-2min. szybciej, za to pół dnia czuję ręce i spięty kark. Natomiast cross był najmniej praktycznym rowerem w moim życiu - ani to w teren nie dawało dodatkowych bonusów, ani dodatkowej szybkości na asfalcie.
  21. Powiem Ci, że mnie zaskoczyłeś swoją logiką - jak widzisz to, żeby niesprawna jednoblatowa korba na jednym biegu się obracała, a na innym nie? To nie, że się wyśmiewam, tylko mi wyobraźni brakuje. A jak piasta jest uszkodzona, to według mnie jak najbardziej może być tak, że raz się kręci, innym nie i niekoniecznie musi to być na konkretnym biegu. Ale wiesz, mogę się mylić, bo tego typu rowery to absolutnie nie moja bajka. Jeździłam tylko na jednym i to właśnie było związane ze wspomnianą wizytą w serwisie. Tam był bodajże Nexus 7 i problem trochę "na odwrót" niż u Ciebie. To znaczy od czasu do czasu na niektórych biegach po prostu można było sobie kręcić korbą, ale nie miało to przełożenia na napędzanie koła. Nie działo się to na konkretnym biegu ani za każdym razem, ale na tyle często, by być uciążliwe. Jak Holandia, to Holandia - nic, tylko do serwisu ? Na pewno będą mądrzejsi, bo tutaj u nas jedynym mi znanym specjalistą od rowerów miejskich jest użytkownik Maciej Rutecki. Ale on także nie jest żadnym serwisantem, tylko świadomym użytkownikiem, który ma zupełnie inny zawód ?
  22. A jesteś pewien, że jest to blokada korby? Bo brzmi raczej jak blokada tylnej piasty. Prawdopodobnie coś stało się z mechanizmem, możliwe, że jakieś zapadki czy coś - to dość skomplikowane, więc na odległość raczej nikt nie pomoże. Nie jestem też optymistycznie nastawiona do samego serwisu. O ile mi wiadomo, w Polsce jest problem z częściami zamiennymi i w ogóle naprawą piast planetarnych powyżej 3 biegów (te są u nas najpopularniejsze, ale też mają najprostszą budowę), najczęściej w takich razach konieczna jest wymiana piasty lub całego tylnego koła (jeśli przeplatanie ma wątpliwy sens ekonomiczny). Mnie przynajmniej taką informację podano w jednym z krakowskich serwisów, sprawiając, że zrezygnowałam z zakupu używanego holendra i zostałam przy tradycyjnym rozwiązaniu.
  23. Przepraszam, a przejazd to przypadkiem nie jest część "pasa ruchu dla rowerów"? Zresztą, nawet jeśli nie, to przecież nie jest tak, że w kodeksie obowiązuje tylko punkt 1a, a punkt 1 można sobie ominąć. Tak więc w punkcie 1. masz już odpowiedź - czy skręcasz, czy nie skręcasz, niewątpliwie gdy do przejazdu dla rowerzystów się zbliżasz, masz ustąpić im pierwszeństwa. W ogóle dyskusja dla mnie pozbawiona sensu, jak większość roztrząsania przepisów na czynniki pierwsze i to chyba naprawdę trzeba być Mikołajem Rejem, żeby taką linię obrony przyjąć w sądzie, walcząc o swoją bezzasadną rację.
  24. Sam sobie przeczysz ? Nazwano go po taką cholerę, żeby odróżniać go od tych trekkingów, które mają błotniki, bagażnik oraz dynamo w piaście. I to samo proponujesz Ty, chcąc nazwać "rowerami terenowymi" te górskie, którym do jazdy po górach czegoś brakuje. Tak że ta uwaga wydaje mi się totalnie bez sensu - to tak, jakbyś stwierdzał, że nie może być czegoś takiego jak adidasy firmy Nike albo że adidasy mogą być tylko do biegania czy koszykówki. Tymczasem mnóstwo tak zwanego sportowego obuwia i odzieży kompletnie do uprawiania sportów się nie nadaje. Część osób to wie i szuka czegoś o lepszych właściwościach, a część uprawia sport na takim poziomie, że nawet w klapkach jest w stanie jeździć na rowerze, a co dopiero w "sportowych adidasach".
  25. Niestety, dobry miałam i mam tylko jeden. Reszta kosztowała mnie tyle, że do tej pory wyjść na finansową prostą nie mogę. Niby racja, że co za to wypróbowałam, to moje, ale trochę trudno mi tego nie żałować i mimo wszystko łatwiej w ogóle nie myśleć. Bo jednak ze wszystkiego innego byłam zmuszona zrezygnować. Nie byłam na wakacjach, komputer i telefon muszą poczekać kolejny rok na wymianę, na miasto nie wychodzę, a jedyne moje ubiegłoroczne wycieczki, to tylko po rowery ?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...