Skocz do zawartości

unavailable

Użytkownicy
  • Postów

    3 080
  • Dołączył

Treść opublikowana przez unavailable

  1. Niby tak, ale mnie taka zabawa kosztowała 1500zł za - uwaga - trzymiesięczny i tysiąckilometrowy eksperyment. W dodatku do tej pory się z tym rowerem bujam. Z drugiej strony przeżyłam na nim na wiosnę dwie wspaniałe długie wycieczki wzdłuż polskiego wybrzeża (nawet ślad pozostał w postaci mojego awatarka). No tak, ale to jest pytanie, czy tego samego nie przeżyłabym sobie na moim Kandsie? Ależ owszem! I jeszcze by mi 1500zł zostało w kieszeni ;) Dlatego, gdybym miała jeszcze raz podejmować decyzję, na takie ujeżdżanie i szukanie formy za 1500zł kupiłabym właśnie Kandsa. Ale kto biednemu zabroni udawać, że jest bogaty! :D
  2. Ja bym na pierwszy rower (lub prawie pierwszy) raczej nie brała fitnessa. No chyba że takiego trochę udawanego (czyt. endurance), typu Tribany FB, do których można założyć szersze opony, bagażniki i tak dalej ;) Ewentualnie crossa, chociaż nadal zachodzę w głowę, dla kogo są to przeznaczone rowery, bo odkąd pojawiły się 29ery, to w ogóle cross stracił dla mnie sens. To oczywiście taka uproszczona opinia, proszę się nie czepiać, że inna geometria itd., bo to chyba właśnie głównie geometria jest tym, co do MTB mnie przekonuje, a do crossa zraża :) Za szerokie opony też nic fajnego, trochę w to siły trzeba włożyć. Tak więc podsumowując - jeśli istnieją takie MTB, które przyjmą opony minimum 1,75 (jeśli chodzi o komfort i prędkość, dla mnie na asfalt były znacznie lepsze niż 1,95, z kolei poza piachem też spokojnie dawały radę), to MTB, a jeśli nie, to coś tribanopodobnego z prostą kierownicą (ja do mojego Tribana upchnęłam 35c i jest jeszcze ciut luzu, montowałam też bagażnik i byłam na kilku ponad 100km wyjazdach - sprawdził się).
  3. W sumie to Basia Ci nie odpowiedziała na ani jedno pytanie, które jej zadałeś, więc nie wiem, czy zbyt sportowa pozycja będzie jej nie odpowiadać. Szczególnie mnie to zastanawia w kontekście zainteresowania crossem/trekkingiem, a więc właśnie rowerami mało sportowymi. Dodatkowo "szybko" jest pojęciem względnym. Po pierwsze już sama jazda po mieście nieco to wyklucza, a po drugie zauważyłam wielokrotnie, że definicja szybkości jest mocno zależna od płci ;) Ja proponuję, żebyś jednak Basiu napisała coś więcej, jeśli chcesz w miarę trafnej porady. Nie ma czegoś takiego, jak "dobry rower do tego i tego", bo jeśli nie odpowiada on rowerzyście, to umarł w butach.
  4. Niby ustawiają, ale w sumie tak, jak Ci pisałam - Sigma jakoś dziwnie to przelicza. Miałam tak z trzema różnymi modelami, więc zapewne kwestia algorytmu. Poza tym ciekawym jest i co mnie zawsze szalenie dziwiło, że każdy producent ma jakąś zupełnie inną tabelkę z obwodami kół, nawet jeśli to są te same rozmiary. Dla przykładu dla opony 700x25c Cateye mówi, że obwód wynosi 2105, Sigma i VDO, że 2146, a Łukasz na blogu pisze, że 2135, co skądinąd zgadza się z moimi eksperymentami, bo mam wpisane 2130. Z metrówki natomiast wyszło mi jakoś inaczej (nie pamiętam ile, bo po co pamiętać złą wartość :)).
  5. A czy Ty myślisz, że my tego sposobu nie znamy? ;) Cała sztuka zapamiętać, czy w kierunku tyłu się odkręca, czy przykręca :D I tu mam identycznie, jak Rowerowy. Tak przy okazji jeszcze pedałowej dygresji - smar, nie smar (też używam, żeby nie było), zauważyłam ostatnio, że bardzo dużo zależy od gwintów. W Kandsie mam korbę Shimano Alivio, jeżdżę bez oszczędzania, nie czyszczę roweru, wstawiam do piwnicy - pedały po dwóch latach poszły po jednym mocniejszym przekręceniu. Tymczasem w szosie mam korbę Ounce (co zrobić, tak dali) i tu gwinty są koszmarne - po miesiącu (!), mimo smarowania, jeżdżenia w suchych warunkach i regularnego czyszczenia roweru, walczyłyśmy z siostrą we dwie kilkanaście minut, żeby je ruszyć. Aha, pedały te same - shimanowskie M520. Tourney nie jest taki zły. Ostatnio podarowałam znajomej mojego starego 10-letniego rozkleciołka na wolnobiegu z mieszanką SIS i Tourney'a. Ku mojemu zdziwieniu, to wszystko wciąż działa :) Oczywiście nie ma takich przebiegów, jak Twoje, @rowerowy. Może przez te 10 lat uzbierał ciut więcej, co Ty rocznie :D
  6. Oraz jak się zna. Zarówno na rowerach, jak i na zakupach. Zakładam, że przynajmniej na tym pierwszym ludzie, którzy pytają tu o rowery za 1500-2000zł, raczej się nie znają. Ja z kolei nawet jeśli o rowerach coś tam wiem i czas bym zawsze jakiś znalazła, to niestety nie mam zielonego pojęcia, jak i gdzie takich rewelacyjnych okazji szukać. Z kolei, jak masz o czymś pojęcie, to każda rzecz wydaje się banalnie prosta.
  7. Łukaszu, pamiętaj o walorze edukacyjnym - za kurs warsztatu rowerowego dałbyś znacznie więcej, w dodatku psuło się na tyle szybko, że człowiek nie zdąży zapomnieć, jak to się robiło :D Dla przykładu ja mam taki problem z odkręcaniem pedałów - robię to raz na 1-2 lata, więc każdorazowo muszę sprawdzić, w którą stronę trzeba ciągnąć. Jakbym musiała wymieniać je co pół roku, robiłabym to z marszu z zamkniętymi oczami ;)
  8. A masz możliwość jakiejkolwiek weryfikacji prędkości? Nawet, powiedzmy, "na oko" na podstawie Twoich doświadczeń z wyświetlaczem. Ja swoją Sigmę jak ustawiłam zgodnie z obwodem koła (w zwykłym rowerze), to też zawsze zaniżała. Dopiero metodą prób i błędów, z pomocą GPS, po kilkunastu razach doszłam do właściwej wartości i taką teraz wpisuję.
  9. Te "Allegrzaki" są chyba porównywalne (mój z małym obwieszeniem waży 14,3kg, ale mam mniejsze koła i bez tarcz, a rozmiar ramy 17"). Problem jest taki, że 29ery są droższe (trudno będzie wykopać coś za 1500zł) i/lub pakują tam gorszy osprzęt niż w 26" czy 27,5". No i jest się chyba skazanym na tarcze.
  10. Pisał przecież kolega, że woli rower na żywo, więc Radon odpada ;) Na nowym roczniku da się już utargować kilkaset złotych? Oczywiście ani słowem nie zaprzeczam, że cross się do MTB nie umywa, ale często kluczowa jest szerokość opon. Jak pojechałam do Słowińskiego Parku Narodowego (ciekawe, jakie jest porównanie poziomu piaszczystości obu tych parków :)), na jakieś 50km z okładem wyłożyłam się tylko raz (SPD mnie zatrzymały :D), jednak jazda generalnie nie była najprzyjemniejsza, bo 35c zwyczajnie tonął. Kiedy kolejnego dnia pojechałam tam na starym, zdezelowanym MTB, ale z oponami 1,95, jechało się bez porównania lepiej. Natomiast w ogóle co do samego typu roweru po dziś dzień mam wątpliwości i nie wiem, czy kiedykolwiek dam szansę jakiemuś crossowi nawet z wyższej półki. Dla mnie geometria MTB jest wygodniejsza, o dziwo również na dłuższych dystansach. @Fandango, wymienione przez Ciebie zalety i wady Treka vs. Gianta można ustawić zupełnie na odwrót, w zależności od potrzeb. Ja wolałabym opony z dętkami, natomiast Jacek wielokrotnie pisał tu o dobrych i złych stronach amortyzatorów sprężynowych i powietrznych, więc to nie jest dla mnie aż tak oczywisty wybór. Trek kusi gwarancją na ramę, ale jest droższy (wiadome) i niekoniecznie podoba mi się ta mieszanka Sramowo-Shimanowa. Poza tym jeśli Giant jest wygodniejszy, to dla mnie w ogóle kończy jakąkolwiek dyskusję. Wszystko dokupić możesz, ale pozycja na rowerze podlega wyłącznie niewielkim modyfikacjom, co zresztą wymaga albo wieloletniego doświadczenia, albo worka pieniędzy na bikefitting, albo ogromu czasu (nie jest rzadkością, że ludzie piszą o szukaniu odpowiedniej pozycji przez dwa lata), albo fury szczęścia. To ostatnie porównywalne z zakładami w totolotku.
  11. Oj, wiem, taki żarcik, skoro piszą, że 60cm dobre i dla barczystych :)
  12. Ciekawe, dla kogo w takim razie są jeszcze szersze kierownice. Dla yetich? :D Z tą myszą widziałam wcześniej. To był z mojej strony skrót myślowy, że taki żelek pod nadgarstek też często przynosi dużą ulgę ;) Natomiast co do chwytów, mimo wszystko będę bronić również "tradycyjnego" z MTB, ponieważ w moim odczuciu wyższość kierownicy szosowej nie polega na łapach i dole, tylko na możliwości zmian. Gdyby było inaczej, nikt nie zakładałby owijki na poprzecznej rurce (bo i po co, skoro dostęp do klamek jest gdzie indziej?), byłoby więcej miejsca na liczniki i inne duperele, a tak to na tej wąskiej chudzince nic nie da się upchać. Zdarzało mi się wielokrotnie, i przy łapach, i przy rogach, że łapałam się na tym, że zaczynam odpoczywać (zarówno ręce, jak i kręgosłup) właśnie w tej nieanatomicznej pozycji. Zresztą nadal kiedy jadę z kimś rekreacyjnie szosą na tzw. spacerek, żeby pogadać, w ogóle unikam innego chwytu. Więc to nie do końca jest tak całkiem złe.
  13. Na stronie producenta piszą, że rok, a natomiast jak wygląda realizacja, nie mam pojęcia, bo nie spotkałam się na forach, żeby ktoś o tym pisał. Prawdę mówiąc, ma to dla mnie średnią wartość, bo z zasady korzystam zawsze z dwuletniej rękojmi, dającej kupującemu dużo większe prawa (może jakby wszyscy producenci byli jak Specialized, nie byłoby to konieczne :)). Korzystałam z niej wielokrotnie, prawie zawsze dostając nowy sprzęt albo pieniądze, wysyłam na koszt sprzedawcy i nie muszę czekać ileś tygodni, a w razie czego jest magiczne słowo: UOKiK. Dla mnie same korzyści, dlatego zresztą często pytam o polskich dystrybutorów.
  14. E, chyba nie. Co najwyżej za tę cenę wolałabym królów Allegro, bo i tak - jak już napisaliście - nie sprzeda tego w żadnej sensownej cenie i to chyba nawet po pół roku, a osprzęt ciut lepszy (nadal amatorski i bez zaawansowanych szaleństw).Co do opon, sytuacja taka sama - chyba we wszystkich tańszych rowerach są one takie sobie. Jak już nawet trzymają się nawierzchni i na pozór są w porządku, to zaraz coś innego wyjdzie. Ja tak mam w Tribanie - po pół roku mikropęknięcia i robią się sztywne jak koci ogon. Do tego stopnia, że wczoraj jedną oponę zdejmowałam (tylko zdejmowałam) przez około dziesięć minut, a łyżki chyba muszę kupić nowe ;) Nie wiem natomiast jak jest z klockami. W VB też z reguły była to rzecz, którą warto było wymienić czasem przed pierwszym użyciem :P Porównanie do Skody Fabii było fantastyczne! :)
  15. A tak z ciekawości, napiszesz kto to ten dystrybutor? :) Jak kiedyś upadnę na głowę, Wahoo ma pierwszeństwo przed Garminem :D
  16. Nie no, wiem, że nie tylko jaskółki. To było takie ekstremum, zwłaszcza, że sam przywołałeś rowery z chwytem wzdłuż kierunku jazdy. Oczywiście chwyty nie zmieniają znacząco ułożenia ręki, czasem jednak nie chodzi o to, a o możliwość podparcia poduszki dłoni (trochę jak w żelowych podkładkach w przypadku przywoływanej przez Ciebie myszki :)). Dużą rolę odgrywa także odległość kierownica-siodełko oraz różnica ich wysokości, ponieważ zdarza się, że nie chodzi o ułożenie dłoni, ale o samo opieranie na nich ciężaru ciała. I w tym przypadku miękkie podparcie poduszek jest nie do przecenienia.
  17. Co to w ogóle za potwór z lewą korbą Alivio i prawą Arkus? Ciekawych rzeczy można się dowiedzieć, naprawdę nie spodziewałam się, że tak się da złożyć rower :) Szacun dla Ciebie, że wystartowałeś i ukończyłeś zawody na czymś takim. Jakkolwiek jednorazowe 70km to nie jest jakiś szałowy dystans, więc trudno ocenić, na ile w ogóle możemy mówić o jakimkolwiek komforcie jazdy. Inna sprawa, że jesteś młody. Ja jak miałam 20 lat, dojeżdżałam codziennie po dwie godziny na studia. Ponieważ czasem zajęcia zaczynały się o ósmej, a kończyły o siódmej wieczorem, regularnie sypiałam na siedząco w pociągach. Teraz natomiast nie jestem się w stanie zdrzemnąć, żeby nie obudzić się z bólem tego i owego ;) Myślę, że tak samo jest właśnie i z rowerem, zwłaszcza na dłuższą lub częstszą jazdę. Ciekawa jestem, co konkretnie Ci się sypało i było nie tak, ponieważ dopiero to weryfikowałoby w moich oczach, czy rower nadaje się dla Januszów do sklepu, czy też wyłącznie na śmietnik. Bo tak to raczej nie widzę zastosowania - włożyłeś w niego drugie tyle i nadal jest to produkt roweropodobny. Ale też ten wpis potwierdził mi to, co twierdzę uparcie, broniąc na tym forum rowerów za 1500zł - liczy się na pierwszym miejscu zapał i samozaparcie, a sprzęt to taki dodatek. Podpisuję się również pod życzeniami przedmówcy - obyś tych dwóch nigdy nie stracił! :)
  18. Faktycznie, 60cm wydaje się odpowiednia. Ja mam w MTB 58cm. Tak na marginesie, przy cenach Tranz-X i innych Joy'ów cięcie kierownicy mija się z celem, bo jak utniesz, to już nie dorobisz, a zawsze możesz jednak zechcieć wrócić do szerszej. Druga rzecz, że w przypadku średnicy 31,8 może być potem kłopot z zamontowaniem czegokolwiek, bo zwykle to zwężenie idzie od środka proporcjonalnie i w szerszych kierownicach kończy się ciut dalej. Jak Cię stać ma Ergony, to kup. Zbierają dużo pozytywnych opinii, więc powinieneś być zadowolony. Jak pisałam, mnie wystarczyło rozwiązanie znacznie tańsze, a również zdarzało mi się spędzać na rowerze całe dnie. Z wycięciem kierownicy jest identyczna loteria, jak z siodełkami - kwestia mocno indywidualna. Zależy nie tylko od preferencji, ale też od pozycji na rowerze (nie chodzi nawet o jazdę na stojąco, ale nawet siedząc). Co innego pakować jaskółkę do holendra, a co innego do roweru sportowego.
  19. Ja lubię takie rogi, niektórzy wolą gięte - rzecz gustu. Natomiast zwykłe chwyty zdecydowanie wymieniłabym na ergonomiczne, żeby mieć podparcie. Zwłaszcza, jeśli spędzasz na rowerze więcej niż 2h. A kierownica jaką ma szerokość? Bo chyba mogłaby być węższa, zwłaszcza, że przy 165cm nie masz raczej barów jak kulturysta ;) Poza tematem: tę rurę już ktoś Ci przyciął? Pal sześć estetykę, ale szkoda byłoby się nadziać.
  20. Jednak zaraz kupiłeś szosę Speca, a teraz szukasz Garmina/Wahoo ;) Zresztą tej Sigmy też bym w życiu nie kupiła, a na crossie też się przejechałam (nie tylko dosłownie ;)). Tak w ogóle nie chciałam Cię urazić, poza tym to chyba dobrze, że znalazłeś podobnie myślącego pasjonata? Ja przynajmniej też bym tak chciała :) @Jacku, z wieloma napisanymi przez Ciebie rzeczami się zgadzam. Ba, zaryzykowałabym, że w gruncie rzeczy często myślimy dość podobnie. Powiedzmy, że mam jedynie czasem problem z Twoim specyficznym językiem, do którego ciągle usiłuję się przyzwyczaić. Zresztą mam tę samą tendencję, tylko w języku mówionym i w tematach, w które się mocniej angażuję emocjonalnie. Wiesz, mam na myśli te Twoje na wpół pogardliwe: strucle, zabawki i chłamy. Chyba po prostu jak je czytam, to od razu dla zasady przyjmuję rolę adwokata diabła ;) A to, co piszesz o zarobkach bez wątpienia jest prawdą. Widzę to nie tylko po poziomie Warszawy - wystarczy, że pojadę na wieś lub odwiedzam mniejsze miasta i miasteczka. Rowerów jest tam od groma i to nie balkonach, a w użytku. Jak się zdarzy tani model Krossa, znaczy się, że bogacz albo szpaner ;) Reszta bogatsza ma Kandsy, biedna - coś, czego marki nie można już przeczytać :D Pamiętam, jak mało nie padłam ze śmiechu, kiedy w Spartacusie złapałam kapcia i pomagał mi facet, który miał kompresor w stodole. Na pożegnanie popatrzył raz jeszcze na rower i mówi: "pani to już ma taki profesjonalny, wyścigowy! To musiał być drogi". Ja mu, że skąd, mniej niż 1500zł. "O, no to przecież mówił, że strasznie drogi". I taka myślę jest świadomość większości przeciętnych zjadaczy chleba. Bardzo często spotykam się z podejściem, że jak ktoś już uzbierał na rower dwa tysiące to będzie na dekadę, a jak za trzy, to już chyba przechodzi na zawodowstwo ;) Czy natomiast cokolwiek zmieniłby w przypadku takich ludzi rower za 3000zł? Ja nie przeczę, że to większy komfort jazdy, ale na brak chęci to i full karbon nie pomoże. Pewnie, raz, drugi pojedzie, bo nowy, bo ładny. A potem sam mówisz o tych warszawskich balkonach. W sumie żadna różnica, czy marnowaliby się tam królowie Allegro. Na koniec wszystkiego zostaje relatywizm. Zapytaj kogoś, czy chce się grzać w samochodzie w lecie, jeździć niesprawnym rowerem, robić zdjęcia kiepskiej jakości albo mieć mulący komputer. Wiadomo, że nikt. Potem jednak okazuje się, że jakoś jeździsz bez klimy, ktoś inny nawet nie zauważa potrzeby wymiany przeskakującego łańcucha i wali na niego kolejną porcję smaru do samochodów, następny robi zdjęcia telefonem za 1zł z umowy w abo 25zł i wiesza je potem w formacie A5 w salonie, a jeszcze innemu komputer śmiga jak szalony, bo teraz jak się włącza, to nawet herbaty nie zdąża zaparzyć. Co najśmieszniejsze, ja tych przykładów nie wymyśliłam - to ludzie, którzy nas otaczają. I o ile nie wiem, jak Ty, ale tamtą trójka jest zachwycona tym, co ma i nie widzi żadnej potrzeby zmiany. Zapewne póki nie pokażesz im ładniejszych zdjęć, płynniej jeżdżącego roweru oraz bardziej zadbanego komputera... ale to też nie zawsze kwestia ceny, a czasem tego, co bardzo często na tym forum się pomija lub niedostatecznie podkreśla (dziwi mnie to nie mniej, niż Ciebie polityka walki z wydawaniem większych pieniędzy), czyli odpowiedniego zadbania. O ile o taki rowerowy licznik zadbać być może trudno (chociaż? zostawianie rozładowanej baterii na długo w szafie na pewno mu nie pomoże), o tyle resztę rzeczy często można podratować bez konieczności dużego wkładu finansowego lub całkowitej wymiany. Buntuję się więc trochę przeciw temu, aby nie sprowadzać wszystkiego do poziomu sprzętu, bo jak to mówią: zdjęcia robi fotograf, a nie aparat, natomiast rower nie jeździ sam, tylko z kimś na siodełku. edit: Z tymi kobietami chyba też masz słuszność. Większość przypadków, jakie znam, to albo kobiety, albo wieloryby (lub powoooli zmierzający w tym kierunku leniwce), albo 50+. Patrząc przez pryzmat jeżdżenia na rowerze to wbrew pozorom dość zbliżone grupy, którym daleko do nadmiaru testosteronu ;)
  21. Niet, ale Ty idziesz krok w krok śladami Jacka, co widać w niemal każdym temacie ;) Ja przynajmniej nie pamiętam, żebyś kiedykolwiek się z nim nie zgodził. To nic złego, macie jedynie podobną wizję zrowerowanego świata, ale zgadzam się z Maciejem, że nie każdy tak musi. Czasem mam co najwyżej wrażenie, że jak będę chciała wybierać rower, to pójdę zapytać na forum motoryzacyjnym, a jak samochód - to na pewno poproszę o radę tutejszych forumowiczów. Dlatego między innymi "w tajemnicy" kupiłam taniego Tribana i chiński rowerowy komputerek ;) Nie wiem, jak mam się tu zaklinać, że to nie jest ironia. Chodzi mi wyłącznie o to, że jakbym wierzyła w każde słowo Jacka (a mam wszelkie szanse, bo bardzo szanuję jego wiedzę), byłabym zwyczajnie nieszczęśliwa i nie jeździła na rowerze. Bo szkoda mi wydać wszystką kasę na Tarmaca, bo z kilku względów nie odpowiadały mi Garmin oraz Wahoo (ale są jednak Marką), bo bałabym się pojechać moim Kandsem do lasu, mając świadomość, że jak nie rower, to na pewno ja marnie skończę.
  22. No i jeśli kolega się nie zna, dojdzie pewnie koszt robocizny (oraz ryzyko kupienia bubla). Oczywiście, nie jest to majątek, ale zawsze jakaś kasa. No i jednak czas. Kiedyś nie miał dla mnie znaczenia i wydawało mi się, że to bujda, ale teraz widzę całkiem realne przełożenie na pieniądze (lub inne wartości). A że tak jeszcze sobie troszkę namieszam - jesteś pewien tej szosy? 4000 czy nawet 3300zł za Tribana to jednak trochę grosza. Piszesz, że Krossa masz raptem rok, międzyczasie kupiłeś crossa, teraz mówisz o odważnej decyzji, więc dla mnie to wygląda na niezakończone poszukiwania. A na podstawie jazdy fitnessem i crossem trudno nagle stwierdzić, że szosa jest odpowiednia. Rzecz jasna życzę, aby była, jednak szkoda gdyby się okazało inaczej.
  23. Zdecydowanie koszty są odstraszające. Taka sama sytuacja, jak się komuś uwidzi wymiana napędu (liczby blatów i/lub koronek) w szosie. Czasem lepiej sprzedać stary rower i kupić nowy. W tej cenie dużo osób poleca 540. Mnie osobiście trochę zniechęcają jego hamulce, ale może niesłusznie.
  24. To ja jeszcze swoje offtopicowe trzy grosze ;) @Jacku, ale lasy też są różne, choć może to brzmi dla samców alfa nieprawdopodobnie ;) Tak całkiem serio - spotkałam się po prostu wielokrotnie z czymś takim, że ktoś przejeżdża po leśnej ścieżce, gdzie i owszem, korzenie może są, ale nie jest to nawet część tego, czego można się naoglądać na cross country czy nawet u przysłowiowego Szajbajka. Ot, zwyczajna droga przez las, a czasem jedynie niewymagająca ściółka, niezbyt równa, po deszczu dla normalnych śmiertelników nieprzejezdna, ale kiedy jest sucha, można na upartego przejechać po niej i składakiem, i szosą. I tacy ludzie mówią potem - w sumie zgodnie z prawdą - że zdarza się im zjeżdżać z asfaltu i poszaleć w lesie. A Ty i inni rasowi bikerzy MTB od razu macie wizualizację Kampinosu, jakieś przynajmniej małe hopki, jakąś piaszczystą muldę i tak dalej. I w takim wypadku nie dziwię się, że polecasz rowery takie, a nie inne, bo do takiego czegoś Kandsem można by wysłać delikwenta na pewną śmierć lub kalectwo ;) No, ale nie każdy tak szaleje. Nie każdy ma też na tyle siły w nogach, by szaleć i takiemu na piachu czy korzeniach to nawet i za 10 kafli rower nie pomoże, bo nie będzie miał ani techniki, ani siły, żeby przejechać to szybciej niż parę kilometrów na godzinę. Ja na przykład mam koleżankę, która jest święcie przekonana, że "szaleje w lesie jak wariat". Wiesz na czym? Na holendrze Kandsa :D Praktyka wygląda natomiast tak: rzut beretem z domu i wjeżdża na kamienistą drogę leśną, po której jedzie 18-20km/h. Normalnie ludzie jeżdżą tam spacerowym tempem, około 10km/h, więc trudno dziwić się, że tak swój styl jazdy określa. Dlatego wielokrotnie na tym forum nie do końca ufam rowerzystom, którzy szukają rowerów do jazdy między innymi po lesie. Dlaczego wciskają taki kit? Cóż, może z tego powodu, co ta koleżanka - porównują się że stylem jazdy znajomych (którzy może nawet nazywają ich samobójcami, szaleńcami itd.), a może zwyczajnie są zachowawczy. Rok temu dałabym się pociąć za to, że szosa to rower z plasteliny i trzeba na niego dmuchać i chuchać, a jeździć można tylko po gładziutkim (!) asfalcie, bo na bank na pierwszej dziurze pęknie mi obręcz :P Jeśli natomiast idzie o ewentualny zarzut nieprecyzyjnego opisu - proponuję Tobie lub jakiemukolwiek innemu forumowiczowi na przykład próbę analityczno-interpretacyjną pierwszej lepszej książki czy nie daj Bóg - poezji. Robiliście to w szkole, część z Was pewnie nadal czyta, ale pewnie trudno byłoby Wam uzasadnić, czemu coś jest dobre lub nie. Bo to, że się podobało, to już kwestia gustu. Podobnie jest z rowerami. To, że aktywni forumowicze są pasjonatami i przetestowali niejedno siodełko, oponę, ramę itp., nie znaczy, że ktoś, kto szuka dla siebie roweru, będzie takim samym pasjonatem, który określiłby precyzyjnie swoje potrzeby. No bo i skąd? Na podstawie jazdy na 10-letnim starym MTB, który zapragnął wymienić na coś lepszego? Zakładając (z dużą dozą prawdopodobieństwa), że ten 10-latek to nie jest Specialized lub Trek, za którego użytkownik zastawił wówczas samochód, niemal każdy odpowiednio dobrany (w sensie rozmiarówki) rower będzie dla niego rewelacją. @Macieju, również z tego powodu, o którym piszę powyżej, nie zgadzam się z Twoją opinią, że są to czcze dyskusje. Forum rowerowe nie powinno stanowić enklawy pasjonatów, którzy nie widzą dalej niż czubek własnego nosa i z dobrego serca będą wciskać wszystkim to, na co ich stać. Nie zawsze jest tak, że zdanie "szukam X za maksymalnie Y złotych" jest równoznaczne, że zostanie mi na wszystko, a to jest taki naddatek. Często jest zupełnie na odwrót. Ktoś sobie wyliczył, że tyle kredytu jakoś spłaci w ratach, zupełnie nie myśląc, że zaraz okaże się, że rower wymaga serwisu, jakichś akcesoriów itp. To samo tyczy się każdej innej rzeczy. Nie dalej jak dwa tygodnie temu mama mojej koleżanki postanowiła kupić pod choinkę swojemu mężowi Maca. Pomijam, że wcale jej na to nie stać, ale oni są w ogóle finansowymi kamikadze (nie jednymi w tym kraju). Sprzedawca w MediaMarkt namawiał ją na tysiąc złotych droższy no bo lepszy. Lepszość polegała na dedykowanej karcie graficznej, co udało mi się jej wyperswadować. Dlaczego? Bo gość używa komputera do wystawiania faktur, ofert w necie oraz przeglądania podesłanych mu dość prostych i lekkich grafik. Oczywiście, możesz powiedzieć, że jak ktoś jest głupi, to jego problem albo niech się uczy. Mnie zwyczajnie sumienie nie pozwala na to, żeby być sobie mądrym na własne potrzeby. I też jestem wdzięczna, jak mnie ktoś sprowadza na ziemię, bo nikt nie jest nieomylny.
  25. Mnie z kolei czemuś, co kosztuje 40% ceny "oryginału", bardzo trudno byłoby zaufać, ponieważ szczerze wątpię, że w tych 60% kryje się 10% funkcji oraz napis. Druga sprawa, że Lezyne nie jest mimo wszystko firmą Bryton, której kompletnie nie znam (swoją drogą ciekawe ilu polskich rowerzystów kojarzy nazwę) czy nawet Globalsatem. Zresztą Globalsata na forach wielu odradza, a w przypadku Lezyne z czymś takim się nie spotkałam. Ba, zdarzają się wariaci, którzy widzą jego wyższość nad Garminem. Tak czy owak nie odważyłbym się wyrokować, nie mając obu urządzeń w ręku, a tylko powtarzając opinie na podstawie statystyk użytkowania.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...