Jakiś czas temu poruszałem na blogu temat liczby przełożeń w kasecie. Producenci powoli dokładają kolejne biegi, a rowerzyści podzielili się na dwie grupy: postępowych oraz sceptyków, gdzie Ci drudzy i tak ostatecznie skończą na większej liczbie przełożeń, bo przy wymianie roweru innych nie będzie. Tym razem chcę opisać sytuację po przeciwległej stronie łańcucha, czyli na korbie. Tam akurat dzieje się odwrotna sytuacja i producenci zamiast dokładać przełożeń, tym razem je odejmują. I tutaj ludzie też podzielili się na dwie grupy, aczkolwiek tak samo jak w przypadku liczby przełożeń na kasecie, w pewnym momencie może się okazać, że musimy kupić to, co wymyślił producent, a nie to co jest nam tak naprawdę potrzebne.
Rower górski
Kiedyś przez pewną chwilę pojawiły się w rowerach górskich korby czterorzędowe, był to jednak techniczny niewypał i dziś niewiele osób o tym pamięta. Do niedawna w góralach standardem były trzy tarcze na korbie. Dzięki takiemu rozwiązaniu można uzyskać dużą rozpiętość przełożeń – jest wtedy lżej w terenie oraz szybciej na długich prostych czy asfaltowych zjazdach. Bardzo popularne w tym przypadku są zestawy zębatek takie jak: 44/32/22, 42/32/24 czy 40/30/22. Ale można uzyskać sporo innych kombinacji.
Trzy tarcze z przodu były kiedyś praktycznie jedynym rozwiązaniem w MTB (poza domowymi lub niskoseryjnymi przeróbkami) ponieważ 7/8/9 przełożeń z tyłu nie pozwalało na zastosowanie tam kaset o bardzo dużej rozpiętości (byłyby zbyt duże przeskoki pomiędzy kolejnymi trybami). Dlatego ten brak trzeba było nadrobić rozpiętością na korbie.
Ten stan zmienił się, gdy pojawiły się na rynku najpierw kasety 10-, a następnie 11. rzędowe. Tam gdzie dotychczas produkowane były 9. rzędowe kasety o maksymalnej rozpiętości 11-34, pojawiły się modele 11-36 (10. rzędowe, choć obecnie dostępne są takie kasety także w wersji 9. rzędowej), a także 11. rzędowe 11-46 czy 11-42 (oraz produkowane przez SRAM 10-42). Następnym krokiem było dołożenie dwunastego przełożenia i zaprezentowanie przez SRAM kasety o zakresie 10-50. Później w tej kwestii nadgoniło Shimano, pokazując 12. rzędowe grupy XTR, XT, SLX oraz Deore z kasetami o zakresie 10-51. Chwilę później SRAM marketingowo odpowiedział kasetami 10-52. Czy to koniec powiększania dużej zębatki na kasecie? Czas pokaże :)
Dzięki takim zabiegom, możliwe stało się zastosowanie dwóch, a później jednej tarczy z przodu, bez aż tak znaczącej straty na dostępnej rozpiętości. Nadal można łatwiej podjeżdżać i szybciej zjeżdżać, a sam napęd bardzo się uprościł.
Co nam daje pozbycie się jednej czy dwóch tarcz? Na pewno redukcję masy, zwłaszcza w przypadku zostawienia jednego blatu na korbie, kiedy odpadają nam nie tylko pozostałe zębatki, ale także przednia przerzutka i manetka. Oczywiście wzrośnie waga kasety, ale nie aż tak bardzo jak zysk na „wyrzuconych” elementach.
Do tego dochodzi wygodniejsza zmiana przełożeń, ponieważ nie trzeba aż tak bardzo „wachlować” obiema przerzutkami. Takie zestawienie napędu daje też więcej efektywnych przełożeń. W napędzie z dwiema tarczami znaczne „krzyżowanie” łańcucha będzie występować jedynie na najbardziej skrajnych przełożeniach, a w napędzie z jedną tarczą bardzo mocne przekosy prawie nie występują. Oczywiście łańcuch będzie w skrajnych położeniach pracował pod kątem, ale nie aż tak dużym, jak w przypadku trzyblatowej korby i jazdy np. na dużej zębatce z przodu i z tyłu.
Pierwszą wersję tego tekstu pisałem w 2015 roku. Przewidywałem wtedy, że musi minąć trochę czasu, aby napędy 1x i 2x stały się dostępne dla każdego. Minęło kilka lat i już tak jest. Pomijając kwestię znacznych podwyżek cen części rowerowych, napędy z jedną czy dwiema tarczami z przodu, pojawiają się w coraz większej liczbie rowerów górskich, także z niższej półki cenowej. I nie chodzi o to, jak piszą niektórzy „znawcy”, że napędy 1x są droższe od 3x. Z jakiego powodu miałyby być droższe, skoro opada nam przednia przerzutka i manetka? Mit drogich napędów 1x brał się z tego, że początkowo zostały one wprowadzone do najdroższych grup osprzętu. Potem stopniowo zaczęły pojawiać się w niższych grupach, a obecnie są one powszechnie dostępne.
Rower szosowy
Od wielu, wielu lat standardem w rowerach szosowych są dwa przełożenia z przodu. To klasyczne rozwiązanie, w którym stosuje się szeroki wybór zębatek, od kompaktowego 50-34 po ultra-twarde 55-42. Dostępne są również korby z zębatkami do rowerów przełajowych z rozstawem 46-36 (choć w przełajkach szturmem miejsce zdobywają napędy z jedną tarczą z przodu, ze względu na prostszą budowę i mniejsze ryzyko awarii).
Od razu przypomnę, zwłaszcza młodszym czytelnikom – nie jest tak, że po założeniu większej zębatki do korby, automatycznie pojedziemy na rowerze szybciej. Oczywiście tak będzie, ale jedynie w przypadku gdy będziemy mieli wystarczająco dużo mocy w nogach. W przeciwnym wypadku spadnie kadencja z którą się pedałuje (co to jest kadencja) i co za tym idzie – prędkość. Może się okazać, że na większej tarczy jedziemy tak samo szybko, ale pedałujemy wolniej – maltretując kolana. Sam kiedyś „chorowałem” na duży blat w korbie, ale w końcu doszedłem do tego, że jazda siłowa nie jest najlepszym rozwiązaniem. Jako element treningu, używany z głową – jak najbardziej, ale jechać cały czas siłowo nie ma sensu. Tak więc jeżeli nie jesteś wytrenowanym kolarzem, nie polecałbym myślenia o tarczy 55, bo to po prostu nic nie da.
Wracając do rowerów szosowych. Jedno przełożenie spotyka się głównie w rowerach torowych, dwie zębatki to standard w większości rowerów, a trzyrzędowe korby są obecnie w nowych szosówkach montowane niezmiernie rzadko. Gdyby zapytać tych, którzy jeżdżą na rowerach szosowych, co myślą o trzyrzędowych korbach – większość zdecydowanie odpowie, że to bez sensu, że brzydko, że „nie wypada”.
Mi trzyrzędowa korba w rowerach szosowych nawet się podobała, ale piszę to z perspektywy bardziej turystyczno-przyjemnościowej jazdy, a nie bicia rekordów prędkości. Mając taką korbę można było jechać przez sporą część czasu na średniej tarczy, zrzucając na mniejszą jedynie na większych podjazdach, a na większą gdy prędkość rosła powyżej 40 km/h. Do tego można było (w nowszych konstrukcjach) uzyskać przełożenie 30-34, bardzo potrzebne przy słabszej nodze czy rowerze załadowanym sakwami (tak, do wielu rowerów szosowych można zamontować bagażnik i torby).
Niemniej dwurzędowa korba to mniejsza komplikacja napędu i szybsza zmiana przełożeń. Choć trzeba pamiętać, że jeżeli chcecie robić trochę większe przekosy łańcucha na kasecie, będzie trzeba pamiętać o trymowaniu przerzutki. A jeżeli ktoś potrzebuje lżejszych biegów, zawsze może pomyśleć o założeniu korby 46-30, która pozwala jechać 48 km/h przy kadencji 90! To że nadal do zdecydowanej większości rowerów dla amatorów są pakowane korby 50/34 niekoniecznie do mnie przemawia. Ale być może to tylko ja mam słabą nogę, a pozostałe 99,9% nie :)
Rower gravelowy
Tu również, poza sporadycznymi wyjątkami, nie uświadczymy korby z trzema tarczami. Standardem są dwa blaty lub jeden. Producenci rowerów, z tylko sobie znanego powodu, bardzo lubią wciskać do graveli szosową korbę z tarczami 50/34. Może zapominają, że rower gravelowy to nie szosa (choć z powodzeniem może go zastąpić w wielu przypadkach) i czasem/często fajnie jest założyć torby/sakwy i zjechać z asfaltu. A w takich warunkach przydałyby się lżejsze przełożenia, niż w typowym rowerze szosowym dla amatorów. Nie będę się powtarzać, całą litanię zarzutów opisałem w tekście – gdzie się podziały lekkie przełożenia w rowerach gravelowych.
Dużo lepszą, moim zdaniem, opcją jest korba np. 46/30. Tarcza 46 pozwoli jechać z kadencją 90 aż 50 km/h! A już lekkie przełożenie 30 na korbie i 34 na kasecie jest w miarę sensownie lekkie, choć w wielu sytuacjach chciałoby się lżej :)
Co ciekawe, wiele osób twierdzi, że w rowerach gravelowych dominują napędy z jedną tarczą z przodu. I nie jest to prawda, napędy 1x stanowią niedużą część oferty, przynajmniej w 2022 roku. Sam uwielbiam napędy bez przedniej przerzutki, ale nie dziwię się, że mogą być mniej chętnie wybierane, skoro do graveli najczęściej pakowana jest korba 40T i kaseta 11-42. Lekkim biegom mówimy pa pa, natomiast 40-11 pozwoli na bujnięcie się do co najmniej 44 km/h, czyli jak na tego typu rower, nadal aż z górką wystarczająco.
Poza tym wady i zalety obu rodzajów napędu są podobne do tych, które opisywałem wcześniej. Napęd z dwiema tarczami z przodu daje możliwość pedałowania przy większej prędkości (lekkie biegi bez trudu można mieć takie same w napędzie 1x), za to napęd z jedną tarczą z przodu jest lżejszy, ma mniej elementów, które mogą się popsuć, no i odpada zabawa w zmienianie przełożeń z przodu – manipulujemy tylko prawą manetką.
Rower crossowy/trekkingowy
Tu sprawa jest prosta, przy zakupie na 90% dostaniesz trzyrzędową korbę 48-36-26, która jest standardem odkąd pamiętam. Niemniej część producentów rowerów idzie swoją drogą, montując np. dwurzędowe korby z przełożeniami 44/28 czy 46/30. Ciekawie do tej sprawy podszedł Canyon, który w modelach Pathlite na 2022 zamontował napęd 1×12 z kasetą o zakresie znanym z rowerów górskich, czyli 10-51.
Rower miejski
W rowerach miejskich bardzo popularne są przerzutki w tylnej piaście, co w zasadzie wiąże się z jedną zębatką z przodu. Co prawda cały czas trwają prace i eksperymenty nad zwiększeniem dostępnej liczby przełożeń z przodu, ale żadne rozwiązanie nie weszło jeszcze do masowego użytku. Można kupić np. 3-biegową przerzutkę Efneo, polskiej produkcji, niemniej jej koszt to 500 dolarów.
Drugą kategorią są napędy z zewnętrzną tylną przerzutką i… jedną tarczą z przodu. Dokładnie tak jak w topowych rowerach MTB! :) Zresztą, mogę Wam zdradzić, że ja już w 1993 roku miałem juniorski rower jedynie z tylną przerzutką. Technologicznie mój rower wyprzedzał swoje czasy o epokę :) Ale żarty na bok. Można dostać rowery miejskie jedynie z tylną przerzutką. To fajna i wygodna sprawa, nie trzeba się martwić krzyżowaniem łańcucha czy doborem konkretnej kombinacji przełożeń. Biegi zmieniasz jedną manetką i o nic więcej się nie martwisz.
Ile biegów?
Na koniec sakramentalne pytanie: to w takim razie ile przełożeń na korbie wybrać? Odpowiedź jest prosta i trudna zarazem. Częściowo ten dylemat rozwiązują za nas producenci. Szukając roweru w konkretnym budżecie, otrzymamy zazwyczaj podobny zestaw co u konkurencji. Ja jestem wielkim miłośnikiem napędów z jedną tarczą z przodu, więc moje podpowiedzi mogą nie być obiektywne :)
Jeżeli zupełnie nie wiesz na co się zdecydować, polecam mimo wszystko skupić się na dostępności lekkich przełożeń. Zwłaszcza jeżeli nie jeździsz szybciej niż 40 km/h (chyba, że z górki), bo do takiej prędkości pozwoli pedałować prawie każdy napęd w rowerze, może poza miejskimi.
Inna sprawa, że tarcze na korbie zwykle da się wymienić na mniejsze/większe (ale różnie z tym bywa), wymienić można również całą korbę. Jeżeli masz już jakiś rower, zastanów się, których przełożeń w ogóle nie używasz, a czego Ci brakuje. Być może w nowym rowerze/napędzie uda się zrobić tak, aby napęd był wykorzystywany w pełnym zakresie.
Inne wpisy dotyczące korb i suportów:
1. Wymiana korby i suportu Shimano na zewnętrznych łożyskach
2. Wymiana korby i suportu SRAM na zewnętrznych łożyskach GXP
3. Wymiana korby i suportu (na kwadrat i Octalink) w rowerze
4. Jak dobrać tarczę do korby w rowerze
5. Z iloma tarczami wybrać korbę
6. Rodzaje suportów rowerowych
Ten fragment o zagrożeniu przekosami w 3 blatach (czy ew. 2) z przodu i jeździe na dużym blacie z przodu i z tyłu to przesada. Tak przecież się nie jeździ (nie wolno ;-)). Główną zaletą więcej niż jednego blatu z przodu jest brak (albo relatywnie mały) przekosu. Można jeszcze podnieść kwestię szybkości indeksakcji o kilka przełożeń.
Napędy z jednym blatem z przodu mają przekos a ja ubolewam, że nie mogę kupić teraz nowego 2×12 (ew. 2×11)
Cześć,
poza oczywiście szosowymi, Shimano oferuje napędy 2×12 z grup MTB – SLX, XT i XTR. Tak więc da się coś poskładać :)
Jest jeszcze sprawa kadencji. Fajnie jak z tyłu koronki idą co dwie, no co trzy maks. A wszystko co więcej to już duży skok kadencji i robi się niefajnie. Te kasety 10/50 to nawet nie chcę widzieć stopniowania. Druga sprawa. Jak ktoś nie ma giry zawodowca, a chce pojeździć po górach to przynajmniej przełożenie 1:1 by się przydało. I tu właśnie dobrze się sprawdzają stare 3 blaty. A konkretnie ten najmniejszy. Ostatecznie zostaje wymiana kasety (10) w zestawie 11/34 na 11/36 bo lepsze stopniowanie ma.
Jeżeli chodzi o dobór skrajnych przełożeń (najszybsze i najlżejsze) to wszystko zależy od możliwości i preferencji. Przełożenie 1:1 czyli np. znane z rowerów szosowych 34-34 może być okej, ale jeżeli ktoś nie ma zrobionej nogi to i na takim przełożeniu spuchnie na większym podjeździe. Nie mówiąc o jeździe z torbami bikepackingowymi czy sakwami :)
12. rzędowa kaseta Shimano ma stopniowanie: 10-12-14-16-18-21-24-28-33-39-45-51
tak więc dość długo utrzymuje stopniowanie co 2-3 koronki, o których piszesz.
10-rzędowa kaseta 11-36 ma stopniowanie: 11-13-15-17-19-21-24-28-32-36
czyli pierwsze pięć koronek jest w takim samym rozstawie. I tak naprawdę obie kasety utrzymują odstęp 2-3 koronek pomiędzy pierwszymi siedmioma. I w obu przypadkach wypada to na zębatce 24. Tylko że dzięki większej liczbie przełożeń 12. rzędowa oferuje znacznie większy zakres przełożeń. 10-rzędowa dużo skoromniejszy, a stopniowanie jest bardzo podobne.
Tak więc nie deprecjonowałbym kaset o szerszym zakresie, przeznaczonych zresztą do napędów 1x.
Inną bajką jest 12. rzędowa, szosowa kaseta 11-36 ze stopniowaniem 11-12-13-14-15-17-19-21-24-28-32-36. Tu oczywiście zagęszczenie koronek jest już znaczne i typowo do jazdy szosowej, zwłaszcza w grupie.
Każdemu według potrzeb :) Na szczęście w ostatnim czasie oferta największych producentów rozszerzyła się na tyle, że naprawdę prawie każdy znajdzie coś dla siebie.
Co do lekkości/twardości przełożeń to warto zadać sobie również pytanie: W jakim terenie mam zamiar przede wszystkim jeździć? Wiele osób ma obecnie zajawkę na gravele, ale zapominają o tym, że jeśli będą chcieli wybrać się na wyprawę z sakwami w góry to raczej się umordują na 10km podjazdach 10%. Gravele, choć wybierane przez wiele osób na rowery wyprawowe, raczej się na nie nie nadają (chyba, że po nizinach). Poza tym mają zbyt słabe koła na sakwy. Ja w swoim wyprawowym treku mam korbę 48/36/26 a kasetę 11/36 do tego koła 26 cali co daje super lekkie przełożenia w góry. A w planach mam Norwegię. Pozdrower!
To prawda, pisałem o tym co nieco tutaj: https://roweroweporady.pl/lekkie-przelozenia-w-rowerach-gravelowych/
Producenci napędów niezbyt chętnie pokazują napędy do rowerów gravelowych z wybitnie lekkimi przełożeniami. Albo oferują taką opcję jedynie w napędach elektronicznych, gdzie można łatwo założyć przerzutkę i kasetę z MTB.
Jeżeli chodzi o Twoje 26/36 to jest to faktycznie fajne przełożenie, choć oczywiście definicja „super lekkie” dla każdego może być inna :) Ja na góry wolałbym wzięty żywcem z górala napęd z tarczą 30 z przodu i kasetą 10-51 :)
Ale to już kwestia osobistych preferencji oczywiście.
Mam pytanie. Jaką korbę 46/30 zaproponowałbyś mi do mojego gravela ? To jest M-bike GRV 100, przerzutki Sora 2×9, kaseta Sunrace 11-32, korba Prowheel 48/32, szerokość mufy suportu 68 mm. Problem w tym, że obecna korba jest na kwadracie i gdy mocniej nacisnę to obciera o przednią przerzutkę. Strasznie mnie to wkurza. Chciałbym za jednym razem poprawić dwie rzeczy. Zamontować suport Hollowtech II plus korba ze zintegrowana osią, dla lepszej sztywności, oraz ułatwić sobie jazdę po górkach, co mi da zestaw tarcz 46/30.
Cześć,
do napędu 2×9 opcją może być korba z grupy „górskiej” od Shimano czyli FC-MT210 46/30. Tam jest trochę inna linia łańcucha niż w szosowych napędach, ale tu ktoś napisał, że sobie z tym poradził (można też wymienić przednią przerzutkę): https://forum.szajbajk.pl/topic/15719-wymiana-korby-4630/
Tak samo można byłoby założyć 10-rzędowego Shimano GRX-a, ale tam też jest inna linia łańcucha, czyli albo kombinowanie z podkładkami, albo wymiana przedniej przerzutki i być może łańcucha na 10-rzędowy.
Trzecia opcja to poszukanie w zagranicznym sklepie korby FSA Omega Adventure 46/30 z suportem MegaEXO. Ona powinna mieć już szosową linię łańcucha więc obędzie się bez kombinowania. Ew. może będzie potrzebna wymiana łańcucha na 10-rzędowy, ale niekoniecznie.
Dziękuję za podpowiedź. Przy tej korbie FSA Omega jest napisane, że jest do 10cio rzędowych napędów. To może nie być kompatybilna ?
Znalazłem coś takiego, od producenta, którego korbę mam obecnie Prowheel RPL-521 (http://pro-wheel.com/main/?product=rpl-521). Wszystko pięknie, 46-30, linia łańcucha się zgadza 44 mm, do 9 rzędowych napędów, ale :( nie ma zintegrowanej osi i nie jest na Hollowtech II. Przeglądnąłem wszystkie ich korby i zastanawiam się, czy ktoś to robi złośliwie :). Jak jest 46-30 i reszta parametrów się zgadza, to nie jest Hollowtech II, a jak jest Hollowtech II, to nie ma 46-30, tylko są inne blaty. Widzę, że jeżeli chcę mieć te 46-30 to muszę zostać przy kwadracie. I co najważniejsze gdzie to w ogóle kupić ? :)
Powinna zadziałać także z 9-rzędowym napędem. Czy na 100% to tego nie powiem, ale nie widzę powodu dla którego miałaby nie zadziałać. Możesz w tej sprawie napisać do FSA, może coś podpowiedzą.