Jak co roku odświeżam dla Was listę pomysłów na prezent dla rowerzysty w różnych cenach, tak aby każdy znalazł coś na własną kieszeń. Kupującym rowerowe prezenty dam tylko jedną, dobrą radę. Jeżeli nie jesteście pewni, czy dany prezent się spodoba/przyda, delikatnie wypytajcie obdarowywanego o jego preferencje prezentowe. Podarowanie na przykład lampki świecącej z jasnością 200 lumenów (która przyzwoicie sprawdzi się w mieście) osobie, która jeździ po zmroku w terenie niezabudowanym, może okazać się nietrafionym pomysłem. Uważajcie także z kupowaniem roweru na prezent. Koniecznie dobrze zastanówcie się nad doborem rozmiaru ramy, bo wbrew temu co mówią niektórzy, jest to niesamowicie istotne i ważniejsze od typu przerzutki czy koloru lakieru :)
Chusta buff – niezastąpiony element odzieży, zwłaszcza jesienią i zimą. Jest to chusta w formie „tuby”, którą możemy osłonić szyję oraz twarz, zrobić z niej opaskę na głowę, a nawet czapkę pod kask. Oryginalne chusty firmy Buff (od której wzięło się potoczne określenie takich chust) kosztują od 50 złotych w górę, można oczywiście kupić także produkty innych firm. W sklepach dostępne są chusty w setkach różnych kolorów i wzorów. Chusty mogą być także wykonane z różnych materiałów – od sztucznych, po naturalne typu wełna merynosów (sam mam właśnie dwie chusty z merino – jedną cienką i jedną średniej grubości). Są dostępne wersje z polarem, z membraną przeciwwiatrową Windstopper, jednokolorowe, wzorzyste, ze zdjęciem (jak widoczny powyżej Żbik z serii Bieszczadzcy Mocarze).
Rowerowy multitool – niezbędne akcesorium dla każdego, kto regularnie wybiera się rowerem gdzieś dalej, niż swoje okolice – a jednocześnie nie chce wozić ze sobą dużego kompletu kluczy. Rowerowy narzędziownik to idealny gadżet dla rowerzysty – zajmuje mało miejsca, jest relatywnie lekki i posiada od kilku do kilkunastu funkcji. Najważniejsze aby posiadał imbusy 3/4/5/6 mm oraz śrubokręt krzyżakowy. Posiadaczom hamulców tarczowych, w większości przypadków przyda się także klucz „gwiazdkowy” Torx T-25. Oczywiście taki multitool będzie wyposażony w większą liczbę narzędzi – to tym lepiej dla niego. Przestrzegam tylko przed kupowaniem bardzo tanich zestawów za 10-20 złotych, zwykle wykonane są z lichego materiału i bardzo szybko wyrabiają się w nich końcówki. Sam przerobiłem kilka takich zestawów i ostatecznie od lat posiadam multitoola Crank Brothers Multi-19, kosztuje ok. 110 złotych, ale jeżeli chcemy kupić tańszy prezent, są też tańsze modele, z mniejszą liczbą narzędzi.
Scyzoryk albo turystyczny multitool – z takiego prezentu z pewnością ucieszy się każdy rowerowy turysta. Jeżeli myślimy o turystycznym multitoolu, myślimy – Leatherman. Najdroższe modele kosztują ponad 700 złotych, ale to są modele dla wytrawnych mieszkańców lasu :) Podstawowe, ale też solidne modele kosztują ok. 120-140 złotych i wyposażono je oczywiście w kombinerki, ale także nóż, pilnik, śrubokręty, otwieracze i inne przybory. Taki zestaw przyda się także w domu.
Gdy mówimy o scyzorykach – mamy na myśli oczywiście te szwajcarskie. A jeżeli szwajcarskie scyzoryki – to Victorinox. Podstawowe modele tego producenta są do kupienia już od 50 złotych, ale modele z większą liczbą funkcji (i w większym rozmiarze) są droższe. Mój ulubieniec to oficjalny nóż szwajcarskiej armii (model 0.8461.MWCH widoczny na zdjęciu powyżej), który ma jedynie to co jest naprawdę potrzebne, bez zbędnych „bajerów”. Bardzo duże ostrze noża (które można otworzyć jedną ręką), piłkę do drewna, otwieracz do puszek i butelek, śrubokręt, szpikulec. Można kupić go w wersji zielonej-militarnej oraz czarnej.
Powerbank – w dzisiejszych czasach, zwłaszcza jeżeli jeździmy z telefonem komórkowym jako nawigacją, niezbędne jest posiadanie przy sobie powerbanku, czyli podręcznego akumulatora, do którego można podłączyć różne urządzenia elektroniczne, aby je naładować. Oczywiście są inne sposoby naładowania telefonu na rowerze, ale powerbank jest najbardziej uniwersalny. W sklepach dostępne są modele o różnych pojemnościach – najpopularniejsze to 5.000/10.000/20.000 mAh, ale są też mniejsze (mieszczą się w każdej kieszeni i służą w awaryjnych sytuacjach) i większe (już te o pojemności 20.000 średnio nadają się do noszenia w kieszeni, a jeszcze pojemniejsze mają oczywiście jeszcze większe gabaryty). Warto kupić powerbank znanej marki, niestety te bardzo tanie, typu 20.000 mAh za 25 złotych – niestety zwykle nie mają takiej pojemności akumulatora, jaką deklaruje producent.
Sam używam trzech powerbanków, oczywiście nie jednocześnie :) Kieszonkowego, średniej wielkości oraz największego, na nocne wyjazdy, gdy ładuję nim nie tylko telefon, ale także przednią lampkę – jest to Xiaomi 20.000 mAh (dostępne są dwie wersje – zwykła za 100 zł i z cyfrowym wskaźnikiem naładowania za ok. 140 zł).
Klucz dynamometryczny – jest to niezbędne narzędzie dla każdego posiadacza elementów w rowerze, które wykonane są z karbonu czyli włókna węglowego. Taki klucz pozwala na precyzyjne dozowanie siły, z jaką przykręca się śruby – dzięki czemu nie ściśniemy zbyt mocno danego elementu (karbon nie jest odporny na zbyt mocne ściskanie). Ale jest to także ciekawy prezent dla osoby lubiącej majsterkować przy rowerze aluminiowym czy stalowym. Dostępne są klucze z różnymi zakresami momentów obrotowych. Do większości śrub w rowerze wystarczy klucz od 3 do 15 Nm.
Klucze dynamometryczne nie są tanimi narzędziami. Przynajmniej te z ustawianą skalą i porządną rączką. Można pomyśleć także nad tańszą alternatywą, czyli kluczem wychylnym, np. Topeak Combotorq (w sklepach jest kilka innych kluczy tego typu, które wyglądają identycznie). Pokazywałem go na YouTube, razem z innym budżetowym kluczem dynamometrycznym. Jest to przydatne narzędzie, z tym zastrzeżeniem, że służy do okazjonalnego, bardzo amatorskiego użytku.
Bidon Camelbak – o tym nieśmierdzącym bidonie pisałem już na blogu. Nie jest tani, ponieważ jego cena startuje od 40 złotych, natomiast jest warty tych pieniędzy. Większość bidonów dostępnych w sklepach po prostu śmierdzi i nawet mycie w zmywarce, nie pomaga w pozbyciu się zapachu plastiku. Można próbować wyparzyć bidon we wrzątku, ale mam wrażenie, że zamiast zabić zapachy, jeszcze bardziej je uwalniamy. A ten bidon po prostu nie śmierdzi (nowy ma delikatny zapaszek, który znika po umyciu). Minusem jest zbieranie się drobnego osadu w ustniku, ale da radę go wyczyścić, o czym pisałem w podlinkowanym wpisie. Dostępne są dwie pojemności – 620 i 710 ml (jeżeli nie wiesz który kupić, weź większy). A do tego wersja Chill (620 i 750 ml) oraz Ice (620 ml), które są dodatkowo zaizolowane i dłużej utrzymują temperaturę wlanego napoju.
Rowerowy uchwyt na telefon – na YouTube pokazywałem sposoby montażu telefonu na rowerze oraz zaprezentowałem uchwyt rowerowy, którego sam używam. Temat uchwytu nie jest taki prosty, ponieważ jest wiele modeli różniących się jakością wykonania, która niestety nie zawsze wynika z ceny. Ale można z góry założyć, że niestety te najtańsze nie działają najlepiej (co potwierdza wiele osób). Można także rozważyć zakup torby na górną rurę ramy, z „okienkiem” na górze, przez które będzie widać telefon.
Olej do łańcucha – jak mówi stare przysłowie – kto nie smaruje, ten nie jedzie. Idealnie sprawdza się to w przypadku łańcucha rowerowego. A czym smarować? Najlepiej specjalnym olejem przeznaczonym do tego celu. Nie olejem samochodowym, nie wazeliną, nie smarem stałym, nie olejem roślinnym. Oleje do łańcucha nie są aż tak strasznie drogie, buteleczka 100 ml kosztuje od 15 złotych, a wystarczy na sporo czasu. Ja od lat używam oleju Shimano PTFE, ale jest cała masa innych, dobrych smarowideł, takich producentów jak Finish Line, Brunox, Rohloff (ten jest wyjątkowo gęsty i dobry na mokre warunki), Pedros itd.
PS Do smarowania łańcucha nie polecam preparatów w sprayu, taka forma dozowania nadaje się do innych elementów roweru. Najlepiej kupić olej i nanosić po kropelce na każde ogniwo. Na blogu możesz przeczytać więcej o czyszczeniu i smarowaniu łańcucha.
Przymiar do łańcucha – to drobne i niedrogie (ok. 10 złotych) narzędzie przyda się absolutnie każdemu rowerzyście. Przymiarem w łatwy sposób sprawdzimy, czy łańcuch w rowerze nie wyciągnął się nadmiernie i czy nie nadeszła pora na jego wymianę. Jeżeli w porę założymy nowy łańcuch – zębatki na korbie i kasecie będą działać dłużej, ponieważ stary, wyciągnięty łańcuch o wiele szybciej je wyciera. Więcej o tym, kiedy wymienić łańcuch w rowerze, opowiadałem na YouTube.
Stojak serwisowy – przegląd roweru można zrobić, odwracając go kołami do góry – to prawda. Ale nie jest to wygodne, a w dodatku ryzykujemy zapowietrzenie hydraulicznych hamulców tarczowych, jeżeli rower jest w nie wyposażony. Prosty stojak z ramieniem (czyli tego typu, który widzicie na zdjęciu), kosztuje od 180 złotych w górę i niesamowicie ułatwia wszelkie czynności serwisowe, które musimy wykonać przy rowerze. Możemy go mieć na wysokości naszych rąk, co daje swobodny dostęp do wszystkich jego części.
Tańszym prezentem może być stojak serwisowy pod tylne koło. Kosztuje od 40 złotych i umożliwia utrzymywanie tylnego koła w powietrzu, dzięki czemu w łatwy sposób sprawdzimy, czy np. tylna przerzutka jest już dobrze wyregulowana. Samemu, bez takiego stojaka, zakręcenie tylnym kołem jest bardzo uciążliwe. Postawienie roweru na takim stojaku, da nam także możliwość wygodnego podejścia do niego z każdej strony (czego nie umożliwia oparcie o ścianę). Na blogu znajdziecie także listę najważniejszych narzędzi rowerowych do domowego warsztatu.
Koszyczek na bidon Lucky Cat – koszyczek na bidon stylizowany na kota :) Dostępny jest w dwóch kolorach – czarnym i białym. Są także zestawy z tematycznym bidonem. Warto przejrzeć pozostałą ofertę tego producenta, mają kilka ciekawych, ładnych akcesoriów.
Przednia lampka Cateye Volt400 i tylna Cateye Rapid 3 – dobre oświetlenie roweru sprawia, że jesteśmy widoczni na drodze, ale także widzimy to, co się dzieje przed nami. Nie muszę też dodawać, że w nocy oraz w złych warunkach pogodowych, włączone lampki na rowerze są obowiązkowe. Przednia lampa Volt400 dysponuje mocą 400 lumenów, co w zupełności wystarczy do jazdy w mieście, oraz spokojniejszych przejazdów poza nim. Oprócz tego dostępne są słabsze oraz migające tryby świecenia. W zależności od wybranego trybu, lampka świeci od 3 do 60 godzin. Wymienny akumulator ładowany jest przez gniazdo USB, a do lampki możemy dokupić jeszcze uchwyt na kask oraz ładowarkę.
Tylna lampka Rapid 3 zasilana jest dużym paluszkiem AA. Jedna duża dioda i dwie mniejsze są wystarczające, aby inni uczestnicy ruchu dostrzegli nas z daleka. Sam mam taką lampkę w wersji na przód i jestem z niej bardzo zadowolony. Dostępne są trzy tryby: ciągły, migający oraz stroboskopowy. W trybie migającym bateria wytrzymuje 80 godzin. Obie lampki mocowane są za pomocą uchwytu FlexTight, który jest niesamowicie wygodny i bardzo dobrze trzyma się kierownicy lub wspornika siodełka. Do tylnej lampki można dokupić klips do plecaka czy paska, mocowanie bezpośrednio do siodełka oraz mocowanie do bagażnika rowerowego.
Ochraniacze na buty Rogelli Hydrotec – chronią stopy i buty przed przemoknięciem oraz przemarznięciem. Ten model idealnie nadaje się do jazdy w temperaturze, która oscyluje w okolicach zera stopni. Nadaje się do wszystkich rodzajów butów, także SPD. Gruby neopren powinien skutecznie chronić przed wodą i wiatrem.
Pokrowiec na rower Zator – pokrowiec bardzo się przydaje, gdy chcemy przewieźć rower np. w samochodzie. Nie ryzykujemy wtedy pobrudzenia wnętrza czy walających się części po bagażniku. Sam mam od ponad pięciu lat dwa pokrowce (są dostępne różne modele, w zależności od rozmiaru roweru) zgierskiej firmy Zator i swoje zadanie spełniają znakomicie. Są naprawdę dobrej jakości, nic się nie popruło, ani nie rozdarło. Pokrowce nie są wyjątkowo tanie, ale za taką jakość warto dać trochę więcej.
Błotniki SKS Raceblade Pro – jeżeli chcesz obdarować kogoś, kto posiada rower szosowy, a nie ma błotników – to ten model może być miłą niespodzianką. O błotnikach opowiadałem w jednym z odcinków na YouTube. Zazwyczaj w szosówkach nie tak łatwo je zamontować. Poza tym, większość szosowców jeździ bez nich, ale mogę się założyć, że jesienią, gdy często pada – mogliby się na nie skusić. Jednak ciągłe przykręcanie i odkręcanie błotników jest bardzo upierdliwe. Tymczasem model Raceblade montowany jest do roweru za pomocą gumowych opasek. Raceblade’y dostępne są w dwóch rozmiarach: zwykłe na opony o szerokości do 25 mm, oraz wersja XL na opony o szerokości do 32 mm (dodatkowo każdy błotnik w wersji XL jest o 5 cm dłuższy). Sam używam wersji Raceblade Pro XL – pisałem o nich na blogu.
Bagażnik rowerowy Tubus Cargo Classic – ten bagażnik to obiekt westchnień wielu rowerowych podróżników. A jeżeli nie ten, to inny model firmy Tubus :) Cargo wykonany jest ze stali chromowo-molibdenowej, a i tak waży tyle, co mój tani aluminiowy bagażnik (680 gramów z elementami montażowymi). Dodatkowo jego dopuszczalne obciążenie to aż 40 kilogramów! Gdzie na większość bagażników da się załadować 25 kg. To świadczy o jego wytrzymałości i nawet jeżeli nie załadujemy na niego tych 40 kilo, to powinien lepiej znieść trudne warunki, niż tańsze modele. Tubus daje na swoje bagażniki 5 lat gwarancji oraz 3 lata gwarancji mobilnej. Jeżeli w dowolnym kraju na świecie Twój bagażnik ulegnie uszkodzeniu, Tubus wyśle Ci nową sztukę. Cena Cargo Classic’a nie należy do niskich, jeżeli się poszpera, uda się go kupić poniżej 400 złotych. Ale zwłaszcza jeżeli jeździ się na ekstremalne wyjazdy rowerowe, warto zadbać o dobry bagażnik.
Osłona na koło + koszyk na kierownicę + nakrętki na wentyle – z tej serii jest jeszcze pokrowiec na siodełko, chwyty kierownicy i dzwonek. A samych motywów kolorystycznych też znajdziecie więcej. Polecam przejrzenie całej oferty Pana Pompki. Mimo, że ja swojego roweru bym tak nie udekorował, to myślę, że znajdą się miłośniczki takiego stylu.
Siodełko Brooks Cambium – brytyjski Brooks słynie ze skórzanych siodełek. Ale w tym wypadku chciałbym pokazać Wam model Cambium, wykonany z wulkanizowanej gumy, bawełny organicznej i płótna. Piękny i stylowy model. Kosztuje niemało, ale w razie gdyby był to zbyt kosztowny prezent, Brooks ma w swojej ofercie inne siodełka oraz stylowe akcesoria.
Bidon Rosół – bidon o pojemności jednego, dużego talerza na zupę :) Sprzedawany przez łódzką firmę Pan Tu Nie Stał, którą wiele osób kojarzy z ciuchów. Według producenta, bidon nie zawiera szkodliwego BPA oraz ftalanów.
Lampki Knog Blinder 4 – małe, zgrabne i całkiem przyzwoicie świecące. Do oświetlenia drogi nie wystarczą, ale do błyskania podczas jazdy w dzień będą idealne. I przy okazji wyglądają świetnie.
Koszulka Peleton – jeszcze jeden produkt z Pan Tu Nie Stał. Mam kilka ich koszulek i mogę Wam zagwarantować, że ich jakość jest świetna. Ta koszulka jest dodatkowo uszyta z grubszej bawełny.
Pedały rowerowe Crankbrothers Eggbeater – u „ubijakach” śmiało można powiedzieć, że to najładniejsze wpinane pedały na świecie. Z możliwością wpinania w czterech punktach, a do tego bardzo lekkie (od 290 do nawet 180(!) gramów za parę).
Kocyk rowerowy – prezent dla trochę młodszych rowerzystów. Sprawdzi się jako kołderka do wózka rowerowego lub mata na piknik. Od urodzenia będą przekazywane dobre wzorce :)
Plakat rowerowy – a jeśli już coś ma wisieć na ścianie i łapać kurz, to warto by było ładne :) W internecie można znaleźć niezliczoną liczbę plakatów z motywem rowerowym. Mi bardzo podobają się reprodukcje obrazów brytyjskiej artystki Sam Toft.
Knog StrongMan – kto powiedział, że zapięcie do roweru musi być nudne? U-Lock od Knoga wygląda jak milion złotych, ale powinien skutecznie powstrzymać przed kradzieżą tego miliona :) Wykonany jest z hartowanej, 13 milimetrowej stali, a cała powierzchnia jest pokryta gumą silikonową, tak by nie porysować roweru.
Komplet rowerowego oświetlenia – prawdziwy rowerzysta na pewno posiada lampki na baterie albo podłączone do dynama. Ale mogę się założyć, że jest spora grupa jeżdżących na rowerach, którzy takich lampek nie mają. Często nawet nie zdają sobie sprawy z tego, jak takie lampki podnoszą nasze bezpieczeństwo, przede wszystkim podczas jazdy w nocy. W dodatku podczas jazdy nocą są wymagane przez prawo. W sklepach znajdziecie całą masę lampek. Od takich za 20 złotych, po prawdziwe reflektory za dwa tysiące. Tak naprawdę do jazdy po mieście, nie jest potrzebne żadne super mocne oświetlenie. Wystarczy takie, które sprawi, że będziemy widoczni dla innych rowerzystów, kierowców i pieszych. Ewentualnie takie, dzięki któremu zauważymy dziurę w jezdni.
Czapka pod kask – zimą co prawa liczba rowerzystów drastycznie maleje, ale pewna grupa jeździ przez cały rok i to głównie do nich jest skierowana taka czapka. Warto dbać o głowę i nie dopuścić do jej wychłodzenia. Świetnie nadaje się do tego specjalna rowerowa czapka, ponieważ zwykłe czapki są za grube by zmieściły się pod kask. Kupując taką czapkę pamiętaj, że na rynku są dwa rodzaje takiego nakrycia głowy: letnie i zimowe. Letnie nie są ocieplane, jedynie wyposażone w oddychającą membranę. Przydają się zwłaszcza osobom, które się intensywnie pocą. Zimowe wersje są dodatkowo ocieplane, co pozwala jeździć rowerem przy ujemnych temperaturach. Ceny takich czapek zaczynają się od 30 złotych. Warto zwrócić uwagę na takie marki jak Rogelli, Craft, Pearl Izumi, Shimano, SIDI, a także Accent. U mnie na blogu znajdziesz test mojej czapki pod kask Shimano Windbreak.
Sakwy rowerowe – sakwy, torby, worki, jakkolwiek by ich nie nazywać, służą do przewożenia rzeczy na rowerze. Są to bardzo przydatne akcesoria nie tylko dla rowerowych podróżników. Sakwy przydają się również podczas dojazdów do pracy, szkoły czy na zakupy. Jest to bardzo praktyczny dodatek do każdego roweru, nie tylko miejskiego czy turystycznego. O wyborze sakw opowiadałem w jednym z odcinków na YouTube. Wybierając je warto pamiętać o kilku rzeczach: pojemność, łatwość montażu i wodoszczelność. Sakwy muszą być dopasowane wielkością do wymagań i preferencji. Nie ma sensu kupować olbrzymich sakw, jeżeli mają służyć jedynie do przewożenia kilku drobiazgów.
Łatwość montażu do bagażnika przydaje się zwłaszcza osobom, które będą chciały częściej je zakładać i zdejmować. Uwierz mi, że zdejmowanie sakw mocowanych na kilka rzepów, po jakimś czasie potrafi grać na nerwach. Ostatnia sprawa to wodoodporność. Tańsze sakwy najczęściej przeciekają, jeżeli będzie się jeździło w deszczu, droższe oferują sporą odporność na wodę albo wręcz całkowitą wodoszczelność.
Z niedrogich sakw mogę Ci polecić łódzką markę Brador. Znam kilka osób, które użytkują ich sakwy i są zadowolone. Prosty, dwukomorowy model kupisz za ok. 50 złotych. Nie są to żadne topowe sakwy, po prostu zwykłe bagażówki, które sprawdzą się w mieście czy na krótkich wycieczkach. Tańsze, ale przyzwoite sakwy robią też Basil, Sport Arsenal, Kelly’s.
Dla osób podróżujących dużo oraz szukających sakw, które ich nie zawiodą i przeżyją wszystko warto spojrzeć na sakwy trzech firm. Jest to niemiecki Ortlieb oraz polskie Crosso i Extrawheel. Dobrych firm jest zapewne więcej, ale jeżeli chodzi o zaufanie polskich podróżników, to te trzy firmy mają największe. Nie są to tanie sakwy, ale ich jakość zrekompensuje cenę. Najprostsze, ale i tak bardzo dobre sakwy Ortlieb Back Roller City o pojemności 40 litrów, są do kupienia za ok. 250 złotych. Sakwy Crosso Dry o pojemności 30 litrów kupimy za ok. 150 złotych, natomiast o pojemności 60 litrów za 200 złotych. Są dostępne także wyższe modele sakw – na YouTube zrobiłem porównanie serii Back Roller Ortlieba, pokazując różnice pomiędzy modelami City, Classic oraz Plus. Warto spojrzeć również na materiał o sakwach Extrawheel.
Przy okazji dodam, że w sklepach znaleźć można nie tylko turystyczne sakwy, ale także bardziej miejskie. Są często szykowne i będą pasowały do stylowego roweru. A także takie, które swoim wyglądem przypominają biznesowe aktówki. Warto poszperać, ponieważ można znaleźć naprawdę ciekawe modele.
Zabezpieczenie do roweru – chyba nie muszę pisać, jak istotna jest to sprawa. Rower dobrze jest przypiąć niezależnie od tego czy wchodzisz do pracy na cały dzień czy do sklepu na pięć minut. Okazja niestety czyni złodzieja. O zabezpieczaniu roweru napisałem szerzej w tym wpisie. Warto tam zajrzeć i obejrzeć wideo na którym widać, które zabezpieczenia stanowią barierę dla nożyc do cięcia metalu, a które zostają przecięte w kilka sekund. Od razu napiszę – nie warto kupować żadnych linek. Wszystkie, nawet te najgrubsze można bardzo szybko przeciąć, zresztą obejrzyj film w tamtym wpisie to zobaczysz jaka to prosta sprawa. Dobrze zabezpieczyć rower można jedynie U-lockiem, czyli stalowym pałąkiem w kształcie litery U, albo markowym łańcuchem.
Wadą takich zabezpieczeń są ich wymiary i waga, ale zawsze można dobrać je tak, by były dopasowane do danej osoby i roweru. Tutaj nie warto oszczędzać, przyzwoite U-locki zaczynają się od około 65 złotych – np. za zapięcie Kryptonite Keeper 12. W niektórych sklepach szekle można kupić już za 20-30 złotych, ale są to zabezpieczenia śmiechu warte, które przy odrobinę większym uporze niż przy lince – też można rozbroić. Kupując U-Locka pamiętaj o jego wymiarach, są zabezpieczenia dla jednego roweru, są także dłuższe dla dwóch rowerów. Warto to przemyśleć, by niepotrzebnie nie kupić dużego modelu, który potem będzie trzeba ze sobą wozić. Firmy na jakie warto zwrócić uwagę i które robią naprawdę porządne zabezpieczenia to Kryptonite, Abus, a także OnGuard.
Stacjonarna pompka rowerowa – pompka to moim zdaniem jedno z obowiązkowych akcesoriów do posiadania. Jeżdżąc na rowerze zawsze mam ze sobą pompkę i zapasową dętkę/łatki, tak by w przypadku złapania gumy, nie zastanawiać się jak wrócę do domu. Ale większość rowerzystów jakieś ręczne pompki posiada, tak więc podsunę Ci inny pomysł – pompka stacjonarna. Bardzo dobry prezent dla kogoś, kto ma np. dwa komplety opon i często je przekłada. Albo dla kogoś kto posiada rower szosowy i pompuje opony do wysokiego ciśnienia, a ręczną pompką nie jest to najwygodniejsze.
Ja dopiero w zeszłym roku kupiłem sobie taką pompkę i powiem Ci, że ten zakup odmienił moje życie :) Skończyły się problemy z odpowiednim ustaleniem ciśnienia w oponie, moja pompka ma wbudowany ciśnieniomierz i Tobie też polecam właśnie taki zakup. No i napompowanie opony do 6,5 bara to czysta przyjemność, a nie walka o przetrwanie. Jeżeli będziesz chciał kupić pompkę dla osoby, która ma rower szosowy, zwróć uwagę, by mogła ona pompować przynajmniej do 12 barów. No chyba, że ta osoba jeździ na szytkach zamiast opon (co to jest szytka?), bo wtedy przydałby się sprzęt pompujący do 16 barów, ale wtedy zapewne ta osoba posiada odpowiednią pompkę.
Kupując pompkę znów nie warto patrzeć na najtańsze modele. Te za 20 złotych rozpadają się w rękach i często po jakimś czasie są już nie do użytku. Ale przyzwoitą pompkę można kupić od 50 złotych, a już za 80 złotych kupisz bardzo dobrego SKS X-Press Control, którego osobiście posiadam i szczerze polecam.
Tak jak pisałem na wstępie, większość takich zakupów robię przez internet. Jest wygodniej i zawsze mogę na spokojnie przejrzeć ofertę wielu sklepów bez ruszania się z domu. Warto w takich sytuacjach wypatrywać promocji, przecen, rabatów. Zwłaszcza zimą, gdy rowery i rowerowe akcesoria potrafią być sporo przecenione.
Warto zajrzeć na przykład do serwisu Picodi, jest tam dostępnych kilka sklepów typowo rowerowych, ale także multisportowych, gdzie możesz znaleźć rabaty rzędu 10-30%. I to nie tylko na sportowe rzeczy, znajdziesz tam również kody rabatowe do wielu innych sklepów. Jeśli nawet nie uda się upolować żadnego cenowego rabatu, to wiele sklepów daje przynajmniej przesyłkę gratis, co też jest sporą oszczędnością. A już najfajniej jest, gdy produkt jest w sklepie przeceniony i jeszcze można dodatkowo obniżyć cenę kodem rabatowym.
Przygotowując tę listę, do głowy przyszło mi kilka rzeczy, które sam bym chętnie dostał. Czyli jednak nie jest tak, że mam już wszystko czego bym potrzebował :) A może Wy macie rzeczy, które dostaliście/kupiliście w ostatnim czasie i polecilibyście innym? Piszcie śmiało w komentarzach.
Licznik rowerowy – to jeden z popularnych dodatków do roweru, a nie każdy taki gadżet posiada. Moim zdaniem to rzecz niezbędna, zwłaszcza gdy jeździ się na dłuższych trasach. Wiedza ile przebyliśmy kilometrów bardzo podbudowuje psychikę. Najtańsze liczniki można kupić już od 10 złotych, ale zdecydowanie takie odradzam – jakość ich wykonania jest tragiczna i po pierwszym deszczyku można go wyrzucić. Najpopularniejsi producenci liczników to Sigma, Cateye, VDO, Author, Kellys – z naciskiem na pierwszą trójkę.
Ze swojej strony proponuję przewodowy model Sigma BC 16.12 lub jego starszego brata bliźniaka czyli model Sigma BC 1609 (tu znajdziesz mój test tego licznika). Cena to ok. 100 zł. Jest to model, który posiada wszystko co niezły licznik posiadać powinien. Z tańszych propozycji godne rozważenia są liczniki marki Cateye.
Odblaskowa kamizelka – co do jazdy w kamizelce odblaskowej zdania są podzielone. Według mnie jest to rzecz godna rozważenia, zwłaszcza dla turystów poruszających się głównymi drogami. Oczywiście nie myślę tutaj o „fruwajce” ze stacji benzynowej za 10 złotych. Takie kamizeli nie dość, że są kiepsko uszyte – to do tego nie przylegają odpowiednio do ciała. Na rynku znajdziemy sporo kamizelek i kurtek odblaskowych. Warto zwrócić uwagę na liczbę odblasków na kurtce. Jeżeli są tam jedynie niewielkie paski, jak np. na bezrękawniku na zdjęciu powyżej, to takiej kurtki, mimo jaskrawego koloru, nie będzie zbyt dobrze widać w nocy. Warto aby w kurtce był wszyty szeroki odblask, którego będzie widać z daleka.
Książka – dobra książka to ponadczasowy i uniwersalny prezent. Najpopularniejsze rowerowe książki to przewodniki, poradniki oraz podróżnicze. Dla każdego coś się znajdzie. Ja wybrałbym przewodnik ’Polska na dwóch kółkach’, bardzo fajnie opisane są tu różne rowerowe trasy w całej Polsce. Jeżeli chodzi o poradniki, to najlepszą jeżeli chodzi o serwisowanie roweru jest książka Lennarda Zinna „Sztuka serwisowania roweru górskiego„. Napisałem o niej kilka słów w tym wpisie. Polecam ją z całego serca, bo to prawdziwa biblia rowerowa, jeżeli chodzi o serwis. Niezłą alternatywą jest Wszystko o rowerze, również ciekawa pozycja na 500 stronach opisująca serwisowanie i naprawę roweru. Z kategorii książek podróżniczych wybrałbym Campa w sakwach Piotrka Strzeżysza, autora bloga On The Bike albo ’Rower to jest świat’ – Karola Wernera.
Koszyczek na bidon – jedno z niedocenianych akcesoriów. Kiedyś pisałem o skutkach odwodnienia na rowerze, moim zdaniem warto pamiętać, by na dłuższych niż kilkanaście kilometrów przejażdżkach mieć ze sobą coś do picia. Niekoniecznie w bidonie, niestety zazwyczaj nie pachną one zbyt ciekawie. Ale do typowych koszyczków idealnie mieści się butelka od napoju izotonicznego na O… o pojemności 0,75 litra :) I można jej spokojnie użyć kilka razy po umyciu. Koszyczki na bidon można kupić już od 15 złotych. Do wyboru są w przeróżnych kształtach i kolorach. Można wybierać między aluminiowymi, z tworzyw sztucznych, a także włókna węglowego. Przed zakupem warto sprawdzić, czy rama roweru osoby obdarowywanej posiada otwory montażowe na bidon (zazwyczaj są dwa miejsca, na rurze podsiodłowej oraz rurze dolnej). Starsze rowery lub część rowerów z zawieszeniem typu full może nie mieć otworów montażowych, w takim przypadku zapraszam do wpisu o tym jak zamontować bidon w ramie bez śrub.
Czekoladowy zestaw rowerowy – bardzo fajny i uniwersalny prezent. No chyba, że ktoś nie lubi czekolady ;) Zestawy sprzedawane przez Chocolissimo zawierają rower, bidon, dzwonek, pompkę oraz kask. Wszystko oczywiście wykonane z czekolady. Jeżeli nie wiesz do końca, co może ucieszyć bliską Ci osobę – to ten zestaw na pewno to uczyni :)
Zimowe rękawiczki rowerowe – na rynku mamy bardzo bogaty wybór rękawiczek. Od lekko ocieplonych na wiosenne i jesienne chłody, po bardzo ciepłe na największe mrozy. Warto pamiętać by rękawice nie były zbyt grube. Może to powodować problemy z trzymaniem kierownicy oraz hamowaniem. Lepiej wybierać modele bardziej dopasowane do dłoni. Nie zawsze grubość materiału świadczy o tym, że rękawiczki są cieplejsze. Przyzwoite zimowe rękawiczki na niewielki mróz, kupimy już za 80-90 złotych. Firmy na które warto zwrócić uwagę to Endura, Rogelli, Shimano (mają bardzo fajne rękawiczki „trójpalczaste”), Ziener, Giro.
Pomysłów na prezent jest jeszcze dużo, dużo więcej :) Lampki rowerowe, pedały i buty SPD (pamiętajcie o zmierzeniu wkładki), sakwy rowerowe, błotniki, kominiarka, bielizna termoaktywna. Mam nadzieję, że dostarczyłem Wam choć odrobinę inspiracji co kupić rowerzyście. Chętnie poznam Wasze pomysły na prezenty – piszcie w komentarzach jaki był Wasz najlepszy, rowerowy prezent lub co chcielibyście dostać.
Dostałem dzwonek Knog i bidon termiczny Camelbak ;)
https://www.mad-squirrel.net/shop?
Polecam. Extra prezent dla rowerzysty. Da się dogadać wysyłkę do Polski.
Witam.
Łukasz, sporo słyszałem pozytywnych opinii o prezentowanym Camelbaku, dobrze widzieć rekomendację tego bidonu i u Ciebie. A co sądzisz o tym Elite Corsie? – https://www.decathlon.pl/bidon-maxi-corsa-950-ml-id_8355185.html. Też ludzie piszą w internetach dużo dobrego o nim, Szajbajk polecał na swoim kanale. Ciekawi mnie Twoja opinia :)
Nie miałem z nim do czynienia. Elite robi fajne rzeczy. Natomiast raczej to nie jest bidon z tych nieśmierdzących.
Ok, dzięki za odpowiedź.
Wiecie do byłoby najlepszym prezentem dla absolutnie każdego rowerzysty w Grudniu? Co najmniej 10 stopni Celsjusza i wiatr nie większy niż 5-10 km/h ;-)
Mi wystarczyłoby, żeby było sucho :) Może być zimno, byleby nie trzeba było brnąć przez kałuże. Ba! Może nawet śnieg leżeć, byleby to był śnieg, a nie breja. Ale w Łodzi takie warunki zwykle zdarzają się może przez 2 tygodnie w ciągu zimy.
Raz, kilka lat temu, była taka zima, że śnieg leżał może przez dwa tygodnie. Przez resztę czasu było sucho i jeździło mi się wtedy rewelacyjnie przez całą zimę :)
Przednia lampka z powerbankiem dla mnie proszę.
Mactronic chyba miał taką w swojej ofercie, a teraz Knog coś takiego wypuścił.
Ten pokrowiec Zatora jest bardzo wielki? Zastanawiam się, czy sprawdziłby się na wyprawie rowerowej, gdy trzeba przewieźć rower samolotem, a później cały czas z nim jeździć. Dotychczas nie znalazłem żadnego zadowalającego rozwiązania tego problemu…
Ja mam „lekki pokrowiec na wyprawy” w rozmiarze M. Po włożeniu do etui, całość ma około 35x25x13 cm i waży 1,8 kilograma.
Tylko sprawa wygląda tak, że ładując się z nim do samolotu i tak będziesz musiał dodatkowo zabezpieczyć czymś rower. Ten pokrowiec nie chroni roweru w praktycznie żaden sposób przed uszkodzeniem.
Dzięki za informację! Jest to dosyć duży pakunek, ale pewno wygodniejsze niż zawijanie wszystkiego w plandekę z Castoramy. Będę musiał to jeszcze przemyśleć… A sam rower zabezpieczyć trzeba umiejętnie ułożonym bagażem :-) Zmieści się tam coś jeszcze oprócz roweru?
Spokojnie jeszcze trochę rzeczy by weszło, ale raczej luźno wrzuconych, przynajmniej razem z moim rowerem.
hej, ochraniacze na buty Rogelli o których pisałeś występują jeszcze w żółtej barwie. Mam ten model ale niestety nie moge nikomu polecić. Po jeździe w lekkim deszczu mam nogi całe mokre. Na gwarancji dowiedziałem się że ochraniacze te są wodoodporne a nie wodoszczelne. Zdefiniowali słowo wodoodporne jako z materiału który pod działaniem wody nie traci swoich właściwości…
Też mam tej firmy ochraniacze (model Fiandrex) – niby nieprzemakalne, a efekt taki sam jak Ciebie, suwak się rozwalił przy pierwszym poważnym użyciu…
A jak bym nic nie chciał rowerowego :) Uważam, że gdy się ma „świadomego” rowerzystę bardzo trudno rodzinie dobrać mu prezent. Przykładowo – też mam tę lampkę CatEye 400, bo takiej szukałem i taką wybrałem z wielu. I niestety nie byłbym zachwycony, gdyby ktoś mi na prezent obecnie kupił inną – jakąś małą tanią chińską diodkę z supermarketu…
No pewnie, dlatego nie jestem zwolennikiem „niespodzianek”. Lepiej kogoś po prostu zapytać, czy chciałby to czy tamto. Jakieś dziesięć, a może jedenaście lat temu, dostałem pod choinkę od rodziców pierwsze pedały SPD (buty kupiłem sam na wiosnę, jeżeli dobrze pamiętam). Nie byłbym za bardzo zadowolony, gdybym nie dostał dokładnie takich, jakie chciałem, chociażby ze względów wizualnych różnych modeli :)
Tak czy siak, Allegro i inne serwisy ogłoszeniowe, jak co roku po Świętach, będą pełne ogłoszeń mających w tytule „nietrafiony prezent”. Lepiej tego unikać.
A ja bym chciał oponki, vittoria rubino pro. Model na 2016 rok zawiera grafen co ma dawać różne cudowne właściwości. Do tego jeszcze czujnik kadencji, bidon Camelbak Podium Ice i uchwyt elite custom race plus. Pewnie skończy się na kasie i będę musiał ją wydać na te zachcianki, raczej trzeba będzie dołożyć jakiś zaskórniak do tego.
Marzę o suporcie i sztycy podsiodłowej do mojego Wigry 3. Torbę Zatora mam. Odpowiedniom do moiego roweru.
Sam mam wigry 2 i powiem tak, na allegro za 10zł są sztyce o śr. 28,0mm. Do suportu kupujesz miski, jeśli są zjechane, kulki, klin 9,5mm koniecznie z gwintem M7, „pokrywkę” chroniącą przed syfem jeśli stara jest zniszczona, podkladkę z zębem na oś jeśli stara jest uszkodzona, żabkę do odkręcenie (uwaga, odkręcasz w prawo) i smar ŁT-43. Najdroższym elementem jest żabka, jeśli nie masz, a używanie kluczy hakowych jest tak niewygodne, że szkoda gadać i się kaleczyć. Same części to koszt góra 10 zł. I jeszcze zamiast wianków weź lepiej luźne kulki, wchodzi po 13 albo 14 na stronę.
Od dłuższego czasu marzy mi się przyczepka Extrawheel, a wraz z nią – porządna, długa rowerowa wyprawa w nieznane :)
Trzymam kciuki za realizację tych planów :)
Extrawheel da się lubić: https://youtu.be/WdmgjgBgWBU
Ja marzę o siodełku Lepper Primus. Może Gwiazdor wysłucha i znajdę je pod choinką
Mikołaj spełnia wszystkie prezentowe marzenia. Trzeba tylko o tym myśleć przed zaśnięciem :)
Coś oryginalnego a co za tym i idzie drogiego ,niestety ;)
http://www.japantrendshop.com/ferris-wheeled-bicycle-light-piaa-p-864.html
http://www.japantrendshop.com/shigaraki-pottery-designer-bicycle-stand-p-3541.html
http://www.japantrendshop.com/doggy-health-run-pet-owner-exercise-treadmill-p-3625.html
Stojak (2 link) bardzo mi się spodobał. Widziałem coś podobnego w innym japońskim sklepie, równie „tanie” (dodaj do tego koszty wysyłki prosto z Japonii).
Szukam właśnie czegoś do mieszkania, co nie wygląda jak stojak spod Biedronki, ale też nie będę musiał go wieszać i był prosty jak konstrukcja cepa. No, chyba że mówimy o czymś takim:
https://www.kickstarter.com/projects/277601164/parkis-space-saving-bicycle-lift
A może clug?
A zastanawiałem się nad nim i przymierzałem do zakupu. Tylko nie utrzyma (nawet w poziomie) 20 kg roweru miejskiego. Niemniej to fajne rozwiązanie dla lżejszych rowerów (uchwyty występują w różnych rozmiarach w zależności od szerokości opony).
Hah, ta bieżnia dla psa fajnie wygląda :)
Mam tego CatEye’a (400) i zdecydowanie polecam! Jeżeli zna się teren to można z nim zjeżdżać w nocy w lesie prawie z takimi samymi prędkościami jak w dzień. W nieznanym ciut wolniej. Na asfalt nawet za mocna ;) Fajne tryby świecenia. Ja mogę polecić.