Skocz do zawartości

Prędkości na rowerze.


Rekomendowane odpowiedzi

No mnie się na płaskim terenie do 50km/h jeszcze nie udało rozpędzić. Moje osobiste rekordy po pół roku jazdy na szosówce:

 

- 24,5km ze średnią prędkością 35,4km/h

(start na wysokości 305m, koniec na 275m, maksymalna wysokość 307m, minimalna 255m, przewyższenie "pod górę" 139m, "w dół" 145m),

 

- 65km ze średnią prędkością 32,3km/h

(start na wysokości 273m, koniec na 219m, maksymalna wysokość 369m, minimalna 209m, przewyższenie "pod górę" 644m, "w dół" 697m, generalnie ciągle góra-dół, ale więcej w dół)

Odnośnik do komentarza

No mnie się na płaskim terenie do 50km/h jeszcze nie udało rozpędzić. Moje osobiste rekordy po pół roku jazdy na szosówce:

 

- 24,5km ze średnią prędkością 35,4km/h

(start na wysokości 305m, koniec na 275m, maksymalna wysokość 307m, minimalna 255m, przewyższenie "pod górę" 139m, "w dół" 145m),

 

- 65km ze średnią prędkością 32,3km/h

(start na wysokości 273m, koniec na 219m, maksymalna wysokość 369m, minimalna 209m, przewyższenie "pod górę" 644m, "w dół" 697m, generalnie ciągle góra-dół, ale więcej w dół)

 

Bardzo przyzwoite wyniki. Ja jeśli chodzi o samotną jazdę na szosie to miałem kilka celów które próbowałem osiągnąć. Długo walczyłem żeby przejechać 100 km w 3h i się udało czyli ok, 33,3 km/h. Raz przejechałem na trekkingu z lemondką 160 km ze średnią 30,5. Nie jestem specjalnym fanem jazdy długodystansowej ale raz postanowiłem przejechać 200km. Wyszło 209 ze średnią 25. Ale po 170 miałem serdecznie dosyć i dalszych rekordów dystansowych nie planuję.  Aczkolwiek są dwie pętle których nigdy nie zrobiłem a mnie kręcą. Dookoła Tatr czyli ok. 200 km i Otztaler Marathon, 238km 5500 m przewyższenia. Gdyby udało mi się schudnąć jeszcze 10kg to może bym spróbował. W grupie udało mi się przejechać ok. 50 km ze średnią ciut ponad 40 km. Na finiszu z grupy kiedyś lekko pod górkę wyciągnąłem 59 km/h. Na zjeździe 82 km/h i więcej nie planuję. Staram się już 75 nie przekraczać. W górach nigdy nie byłem za mocny ale kiedyś udało mi się przejechać 100km z podjazdem pod Przehybę po środku ze średnia ponad 25.

Odnośnik do komentarza

Uooh, 238km z 5500m przewyższenia to jeszcze nie dla mnie... Zrobiłem ostatnio 99km z przewyższeniem ~1500m i nogi pod koniec już nie bardzo chciały kręcić. No, ale to moje pierwsze pół roku na szosówce. Jeżdżę regularnie, przejechałem  5200km od kwietnia, ale głównie na dystansach 40-100km. Raz przejechałem 170km, ale po takiej jeździe musiałem odpocząć jeden dzień.

Odnośnik do komentarza

Wpis muarte o rozpędzeniu do 50km/h na płaskim odcinku mnie zmobilizował no i spróbowałem  :) Rozpędzanie z 25km/h do 50,2km/h. Ciężko jak cholera. Trzeba jeszcze trochę potrenować to się może uda utrzymać taką prędkość z 10 sekund... A ostatnio Marcin "Machine" Białobłocki pobił na ziemiach Wielkiej Brytanii dwa tamtejsze rekory. Przejechał 10 mil ze średnią 58,2km/h i 25 mil ze średnią 54,46 km/h, niestety nie wiem na jakiej trasie. Tak czy inaczej te wyniki są dla mnie niewyobrażalne... 

Odnośnik do komentarza
  • 9 miesięcy temu...

Odświeżam, bo bardzo ciekawa dyskusja;)

 

ja zaczynam przygodę, staram się póki co te 100km tygodniowo robić, średnia prędkość po mieście i okolicach 20-23km/h (endo, bo licznika jeszcze nie kupiłem. Jeżdżę cross-em. Na fajnym asfalcie pod miastem byłem w stanie utrzymać 25-28km/h przez jakieś 5km (kończyła się dobra nawierzchnia). Przy czym ważę 105 przy 185cm. 

 

W następnym miesiącu chciałbym już rozejrzeć się za dobrym licznikiem z kadencją i pulsometrem, przy czym nie chcę, żeby mnie zrujnował...;P bo powoli też myślę o SPD.

 

Ja na dobrym asfalcie blokuję sobie amor, nie wiem czy dużo to daje, czy takie placebo, ale pomaga:)

Odnośnik do komentarza

Ja w niedzielę postanowiłem się nieco sprawdzić. Na trasie o długości 25 km (najpierw ok. 15 km płaskiego szutru, reszta pagórkowaty, łatany asfalt i jedna wioska z remontowaną nawierzchnią na całej długości - max 15 km/h) wyciągnąłem średnią 18,8 km/h. Sprawdzając w kalkulatorach wyczytałem, że kadencję miałem pewnie ok. 100.

 

Oczywiście ja jestem rekreacyjnym rowerzystą i nogi mam słabe.

 

W drodze powrotnej już nie miałem zamiaru się śpieszyć, ale i tak po tych 50 km średnia wyszła 17 km.h z hakiem.

Odnośnik do komentarza

A to mnie, koledzy, zaskoczyliście pozytywnie ;) Bo mnie w okolicy to ciągle wszyscy na szosówkach śmigają, a ostatnio na podjeździe to nawet jakiś chłopak na MTB (fakt, że "łysym", a nie obwieszonym, jak mój juczny osioł). O statystykach na Stravie nawet nie wspominam, przestałam sprawdzać swoje odcinki, żeby się nie dołować :lol: Mam 165cm, ważę 65-67kg i normalnie średnią mam w granicach 21-22km/h na dystansach ok. 50-60km lub więcej. Większość to drogi asfaltowe, ale średnie lecą na łeb na szyję po miastach oraz dzięki mapom Google, które zawsze pokażą mi jakiś rewelacyjny leśny lub polny trakt, który w ogóle nie istnieje. Albo kończy się w czyjejś zagrodzie. Tak czy owak w tym roku niestety dopiero rozwijam formę. Rok temu takie prędkości wykręcałam na 26-calowych oponach 1,95. Teraz mam crossa 700x35c, więc niby powinno być szybciej, no ale wciąż jeszcze nie jestem w stanie. Najlepszy dowód, że stosunkowo rzadko udaje mi się jechać na prostej na największym blacie, co w MTB było regułą (fakt, było tam ciut mniej zębów) i nawet się zastanawiałam czasem, po co w ogóle ktoś wymyślił najmniejszą koronkę dla amatorów, bo u mnie to chyba była używana tylko, kiedy ktoś sprawdzał, czy przednia przerzutka jest dobrze wyregulowana :P

W każdym razie po półtora sezonu jazdy stwierdzam, że góra nie góra, waga roweru, typ, opony i tak dalej, to wszystko jest nic w porównaniu do wiatru, który ma kolosalne znaczenie. Wczoraj moja prędkość na prostej bez żadnego przyciskania, tylko przy jeździe w swoim normalnym tempie potrafiła się wahać między 19 a 27km/h w zależności, czy jechałam pod wiatr, czy też był on z boku lub lekko popychał. Właśnie dzięki wiatrowi na obecnym rowerze na 10km odcinku z małymi różnicami poziomów (serwisówka wzdłuż autostrady A4, wysokość 210-240m, jazda w górę 20m, w dół 40m) wykręciłam średnią 32km/h, której teraz za nic nie jestem w stanie pobić :rolleyes: Generalnie jednak nie lubię się ścigać, a ewentualne (coraz rzadsze) rekordy najczęściej zaskakują mnie dopiero w domu, kiedy już się wyślą na serwer. Jedyne co, to staram się nie spaść ze średnią poniżej jakiegoś tam ubzduranego sobie w głowie progu przyzwoitości (który wymyślam na podstawie warunków atmosferycznych, aktualnej formy oraz trasy, jaką pokonuję). Raczej jest on jednak wyznacznikiem do utrzymania w miarę równego tempa, a nie dyktowany chęcią windowania czegokolwiek.

Odnośnik do komentarza

Kiedyś udało się przejechać 120 km w ok. 3,30 h. ale to było na szosówce i duża część w peletonie. Poza tym wyścig, presja i w ogóle. I tylko raz. I było ciężko.

Szosówką robiłem do pracy (30 km) i z powrotem tak w około godzinkę ale to krótki dystans więc szału ni ma.

Max z jakiejś górki to prawie 70 km/h.

Teraz na MTB przez las (tylko 20 km.) nie jest już tak szybko. Lecz jak nie wieje w twarz, to też nie cała godzinka.

W zeszłym roku pozbyłem się licznika. Ciągłe patrzenie jaką mam prędkość zaczęło mnie drażnić i teraz czerpię większą radość z samej jazdy, a nie z wyników. Zresztą jak się jest w połowie drogi do 50-tki, to już się nie chce ścigać B). Za udaje mi się pokonać całkiem spore dystanse, bo ok 8-9 tys. rocznie. 

Jak będzie mnie stać to na okrągłe urodziny może znowu kupie szosówkę jako drugi rower. Może wtedy jeszcze spróbuję prędkości  ;) Jak sił starczy...

Odnośnik do komentarza

Moje rekordy pętla 160 km ze średnią 30,5 na trekkingu. 60 km pętla na tym samym trekkingu ze średnią 33,5. 50 km ze średnią 38 na szosie w grupie. 100km na szosie we dwóch poniżej 3h więc ze średnią 33,5. Z górki 82, więcej się boję i raczej już nie pojadę. Jeszcze 10 tys km rocznie nie przekroczyłem. Zwykle 8-9. W tym idę na 10 :) Przez jakiś czas się nie ścigałem. Nie miałem formy i chęci. Ostatnio chęci wracają. Mam od niedawna nową wyścigową szosę. Wczoraj jechaliśmy z kolegą w grupie ze ścigantami z maratonów MTB i wcale nie odstawaliśmy.  Na bardziej płaskich odcinkach po lesie 25 nie schodziło. Kiedyś jazda w terenie stanowiła 1% mojego kilometrażu. Teraz jakieś 30% i sprawia mi to coraz większą frajdę. Na licznik patrzę na szosie. W MTB patrzę na pulsometr jeśli jadę ze ścigantami.

 

@rowerowy365. 8-9 tys to bardzo przyzwoity wynik. Moi najbardziej zatwardziali kumple jeżdżą po 15 tys km. Wiekiem się nie tłumacz. Jestem parę lat starszy :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...