Skocz do zawartości

Paraliż palców


Rekomendowane odpowiedzi

Porównanie rumaka i osła ok. Tyle że ja o prędkości i zrywnosci. Tyle, że to mnie nie zaskoczyło. Zaskoczył mnie brak jakiejś wyczuwalnej, od pierwszego siedzenia, wygody w porównania z moją wyścigówka.

Jeździsz w wyścigach i ustawkach? Co masz na myśli pisząc o prędkości i zrywności. Masz aż taką łydę, że 105 i semikompaktową korbę w Tribanie przekręcasz jak licznik w samochodzie i mało? Sorry ale trzeźwy jestem i nie rozumiem: zakładasz wątek na 5 stron o tym, jak odpadają Ci ręce po jeździe rowerem na ramie race, oponach 23  i wadze, jak dobrze doczytałem prawie 100 kg, dobrzy ludzie sypią radami, po czym piszesz, że odczuwasz brak wygody na T540 w porównaniu z Twoją wyścigówką. O co tu kaman bo chyba pójdę się napić..

Odnośnik do komentarza

@kaliniec, właśnie z takich przyczyn, o których piszesz, coraz mniej mam przekonanie co do jakiegokolwiek mojego doradzania i wypowiadania się w wielu rowerowych kwestiach. I tak zawsze czegoś nadal nie wiem, doświadczenie mam za małe, pewnych rzeczy nazwać nie umiem, technikę jazdy mam lipną, a prędkości z perspektywy szosowca żałosne, więc z łatwością można moje teorie obalić. W dodatku nie jeżdżę drogim sprzętem, wskutek czego to obalanie jest w zasięgu każdego przeciętnego rowerowego pasjonata, który wie lepiej.

Nie będę do niczego przekonywać. Może istotnie miałam szczęście. Potem wprawdzie, wierząc, że tylko rozmiar ma znaczenie, chciałam to szczęście przenieść na inne rowery, ale nie chciało się przenieść. Taki ze mnie dziwak. Jedyne, o co walczyć będę, to posądzanie o magię nowego roweru, którą wykluczam. Przeciwnie. Kupiłam Treka bez przekonania, na trenażer, tylko dlatego, że w tej cenie był wyłącznie Triban 100, a czegoś potrzebowałam. Wcale mi nie odpowiadał, bo miał podrdzewiałe śruby, średni kolor i Clarisa z linkami idącymi na zewnątrz klamkomanetek (a fe! ;)). Cała magia polegała wyłącznie na tym, że pewnego dnia lało jak z cebra i szkoda mi było mojego pięknego, wymuskanego rowerka, w przeciwieństwie do kiepskiego Treka. Wsiadłam i po prostu poczułam to coś, czego nie czułam na innych mierzonych przeze mnie w sklepach i poza nimi. "Sunięciem dostojnym i lekkim" bym tego nie nazwała, jest to spore nadużycie. Zostańmy przy tym, że jest mi wygodnie - tylko i aż tyle. A co kto z moimi bajkami sobie zrobi, to nie moje zmartwienie.

Co do bronienia czy oskarżania Tribana - też nie zamierzam stawać po którejkolwiek stronie. Polecany wszystkim i przez wszystkich, na co też można patrzyć różnie. Taki super? Niewykluczone. A może to też magia - magia sugestii? Skoro odpowiada takim rzeszom, to te rzesze mylić się nie mogą. Wcale nie twierdzę, że tak jest. Traktuję to jako taką samą opcję, jak i każdą inną. W obiektywne prawdy absolutnie nie wierzę. Nie ma czegoś takiego, jak idealny rower i tyle. Jednym odpowiada to, innym tamto.

Odnośnik do komentarza

Elle tu nie chodzi o doradzanie i wiedzę. Jak napisałem, jeżdżę szosą w zasadzie od tego roku i w tej materii g.. wiem. Jak o czymś piszemy czy coś nazywamy tak a nie inaczej to zakładam, że posiadamy argumenty aby to uzasadnić. Synonimów mułowatości jest pół słownika ale nie znajdziesz tam określenia niekomforfowy czy niewygodny a taki jest wg Ciebie ten Triban. I tyle. Tak jak napisałaś ważne są nasze odczucia ale ja tu racjonalnego uzasadnienia za bardzo nie widzę. A magia znaczka - cóż istnieje ale ja tego nie zarzuciłem aczkolwiek gdzieś coś, podprogowo czy jakoś tak, kto wie?. Oby nam się dobrze jeździło?

Odnośnik do komentarza

Może masz słuszność. Określenie zmałpowałam od @nieta i po prostu tak walnęłam, dorabiając teorię ;) Na upartego powiem tyle, że jednak wygoda ma przełożenie na prędkość. Szczególnie dla początkującego.

Natomiast gdyby tak całkiem chcieć być poprawnym językowo - nie znam mułowatych szos, bo mułowaty rower to dla mnie krakowskie Wavelo czy inny rower miejski do wypożyczenia. Ten chyba bez względu na nogę nie jest w stanie udawać konia ;) Szosa zaś może być co najwyżej naszą szkapą. I to też nie do końca dowierzam, bo bardzo dużo zależy od tego, jak kto jeździ. Siedzę teraz we Wrocławiu i widzę, jak po mieście zasuwają relatywnie często na zdezelowanych szosach retro - śmiem wątpić, że jakakolwiek nowa szosa by im tę zrywność odebrała ;)

 

Odnośnie jeszcze racjonalnych argumentów - sorry, ale właśnie stąd mój kryzys doradzania i wypowiadania się, że w kwestii rowerów kompletnie takich nie znam. Bo nawet te pseudoracjonalne są zawsze podszyte jakimiś osobistymi odczuciami i sympatiami.

Odnośnik do komentarza

na boku kompletnie i nie do końca na temat - jak to dobrze, że nie jeżdżę na szosie szosówka  i nie mam Waszych dylematów niewygodności ;) - to tak a propos podsumowania "dostojnego nieusnięcia".

Przy okazji Wrocek to chyba najbardziej płaskie miasto Polski jest i to duży plus dla rowerów miejskich - niestety mimo dość dobrze rozwinietej infrastruktury ściezkowej to kostka stanowi utrapienie dla "nieposiadaczy" opon balonowych lub full-ów.

Z racji trochę innego podejścia do poruszania się rowerem rozumiem niewygody szoszonów szczególnie mocno nakręconych na wyniki których pozycja "supermana" celem zmniejszania oporów jest jedyną słuszną - dla młodych z elastycznym jak guma kręgosłupem i starych "wygów" z wytrenowaną pozycją nie ma znaczenia - zawsze idzie przetrzymać. Gdzieś pośrodku są ci którym marzy się prędkość i wygoda zarazem - myślę, że bez dobrego bikefitingu (dopracowana pozycja na rowerze) i dobrego elastycznego widelca czy współpracującej z rytmem kadencji ramy (oddającej nieco energii co odbierane jest jako "samopchanie sie" roweru - rzadkie zjawisko częściej spotykane w ramach stalowych - raz dawno miałem na starej stali poczucie "zgrania się" przy kadencji ok 80/min że rower wspomagał mnie - niestety już nie jeżdżę na szosie żadnej i nie zamierzam) taki średnio doświadczony szoszon będzie narzekał i narzekał i narzekał az nie stanie sie wygą lub nie dopracuje pozycji do "swojego ja" czy nawet roweru.

Często padają pytania - jaki rower do kwoty X - dla bardziej obeznanych wiedza, że nie samą kolorowa ramą resorowana sprężyną rower stoi ale osprzętem także - stąd suma wszystkich"minimalnie dobrych" części wynosi ok. 900-1000 zł - o jakiej to radości jazdy można mówić i jak przekonać kiedy w makro czy innym keszu stoją wypucowane pełne fulle za 499 złotych - nic tylko brać?

Życzmy sobie braku bólu, trzymania pionu i szybkości po 500 km i radości jazdy samej w sobie ;)

Odnośnik do komentarza

Mili Panstwo,

 

Zapewniam ze sa rowery szosowe, gdzie jadac po bruku nie trzeba kurczowo trzymac kierownicy i podnosic tylka z siodelka. Sam takowy posiadam. Dojscie w nim do optimum komfortu zajelo mi troche czasu. Ostatnio z mlodym zwiedzalismy Bielsko-Biala. Scisle centrum z okolicami rynku to same bruki. Bylem zdziwiony jak dobrze mi sie po nich jechalo na moim Roubaix i jak widac bylo ze trzepie mojego mlodego na jego Tarmacu. Ale ja mam opony 28, ktorych zwykle nie pompuje na wiecej niz 5-5,5 bar, mam mega wygodne zelowe siodlo mtb, Spec Rival, zmiekczajaca karbonowa sztyce podsiodlowa, karbonowa kierownice i mega gruba zelowa owijke ze specjalnie umieszczonymi w kluczowych miejscach grubymi paskami zelu pod nia.

 

Zupelnie nie rozumiem dlaczego Michal nie chce zmienic opon na szersze. 25 lub 28. Szersze opony robia kolosalna roznice a roznica w predkosci jest niemal zadna. Mozna tez zrobic podobne modyfikacje jakie ja zrobilem w celu zmiekczenia roweru.

 

Sa natomiast ramy, ktore sa po prostu debowe i nic sie na to nie poradzi. Sa tez kola sztywniejsze i kola bardziej komfortowe. Te bardziej komfortowe sa zwykle na obreczach aluminiowych podwojnie oczkowanych, z duza iloscia szprych stalowych. Majac wiec pewna wiedze i wiedzac jakie cechy ma dany komponent mozna tak manipulowac ich doborem aby otrzymac pozadane cechy dotyczace badz komfortu badz sztywnosci, badz jakiegos kompromisu miedzy jednym a drugim.

 

Sent from my SM-T360 using Tapatalk

Odnośnik do komentarza

Poza założycielem wątku nikt tu nie ma problemu z prędkością. Jak widać niektórym 1 km na średniej robi różnicę, takie ich prawo. Do ciebie niet mam tylko jedno przesłanie:nie masz nic do powiedzenia to przemilcz, zgryź to w sobie i nie kieruj pod moim adresem takich buraczanych uwag. O tym, kiedy pójdę spać lub się napić zdecyduję sam

Odnośnik do komentarza

Tak zaproponowałes sam ja tylko stwierdziłem, że to świetny pomysł, z uwagi na twój mało uprzejmy sposób pisania i krytykowania. Oczywiście każdy ma prawo do gorszego dnia.

 

Poza założycielem wątku nikt nie ma problemu z prędkością. Założyciel wątku również nie ma problemu z prędkością, a nawet jeśli by miał to po to zakłada wątek żeby problem rozwiać. A jeśli ktoś nie potrafi to lepiej niech zagryzie język i zamilknie, niż dzieli się swoimi problemami na temat buraków, bardzo zdrowych warzyw z resztą.

 

A już dla kalinca bezpośrednio odpowiadając: 1km/h różnicy wolniej w stosunku do grupy powoduje, że zostaje za grupą, a jak pewnie wiesz w grupie jedzie się znaczącą szybciej, szczególnie jak się jedzie pod wiatr. Wyjeżdżając 50-70km za miasto oraz mając ograniczony czas, zależy mi żeby dojechać z grupą, po pierwsze, a po drugie mieć siłę wyjść na zmianę i utrzymać tempo. To tak do wyjaśnienia zdenerwowanym i zapatrzonym w swoją filozofię rowerozową.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...