Skocz do zawartości

Piwpaw

Użytkownicy
  • Postów

    543
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Piwpaw

  1. https://www.decathlon.pl/p/rower-miejski-elops-900-dlugodystansowy/_/R-p-305017?mc=8611229&c=Turkusowy_Niebieski Ten jest wg mnie bardzo fajny. Lekki jak na tego typu rower i z przyzwoitym osprzętem. Poza tym dobra gwarancja Decathlonu. Tylko trzeba parę stów dołożyć.
  2. Oj tam specjalistą:) Jestem entuzjastą graveli, ale akurat nie bikepackingu.
  3. Ale tylko ten nowy, tj. GRVL 520 Subcompact, bo ten starszy 520 mieści opony tylko do 36 mm (nowy do 42). Chyba, że te 35 Ci wystarczą. Poza tym nowy ma wg mnie lepiej dobrany napęd pod gravela, dzięki korbie subcompact 48/32. Stary ma twardsze przełożenia. Ten nowy w swojej cenie jest na prawdę spoko. Tak więc ode mnie masz błogosławieństwo.:)
  4. To teraz już kapuję w czym rzecz.
  5. To ja już zgłupiałem. Przecież zawsze było, że to aluminium jest najsztywniejsze, a karbon bardziej "pracuje", więc daje większy komfort. Po to daje się widelce karbonowe, żeby mniej z przodu trzęsło. Ale ja jestem laik jeśli chodzi o karbon, nigdy nie miałem roweru karbonowego, tylko parę razy się przejechałem karbonowymi szosówkami. I odniosłem wrażenie, że karbon - właśnie jak powiedział Oskarr - jest sztywny tam, gdzie ma być sztywny, ale też bardziej pracuje, tam gdzie ma pracować.
  6. W pełni się zgadzam. Mieszczuch ma uzasadnienie jeśli miasto to 100 % i rower ma służyć wyłącznie do przemieszczania się w cywilnym ubraniu, przewożenia zakupów, itd. Do jakiejkolwiek rekreacji on się nie nadaje. Oczywiście można, ale są do tego dużo lepsze rowery. Właśnie taki cross jest idealny zarówno do miasta jak i do lasu. Równie wygodny, a ze 4 kg lżejszy. Jazda na crossie będzie dużo większą przyjemnością niż na miejskim. Chyba, że córka jeździ do pracy w sukience, wtedy lepiej jak wszystko co ostre jest osłonięte.
  7. Tego roweru już dawno nie mam. Może to zdjęcie tego nie oddaje, ale na żywo to był duży rower z krótkim dziubkiem. Taki był efekt skracania go. Po za tym po założeniu tego mostka, który był o 3 cm krótszy od oryginalnego rower zrobił się jakiś narowisty. I to było wyraźnie czuć. Wydaje mi się, że skracanie za dużego roweru bardziej upośledza rower niż odwrotnie.
  8. To jest Triban 540 w rozmiarze L, z założonym krótszym mostkiem 80 mm. Tak wygląda rower za duży, którego chcemy zmniejszyć ? Od razu widać, że z rowerem jest coś nie tak.
  9. Ja jeszcze dopowiem mniej merytorycznie. Kiedyś kupiłem Tribana 540 o jeden rozmiar za dużego. Kiedy w domu ustawiłem sobie prawidłowo siodełko to okazało się, że jestem zbyt wyciągnięty, chociaż w sklepie wydawało się w miarę ok. Był to jedyny dostępny rozmiar. Zdecydowałem, że wezmę go i najwyżej zmienię mostek na krótszy. Założyłem mostek 2 cm krótszy i rower z tą dużą ramą i krótkim mostkiem wyglądał fatalnie. Po prostu widać było gołym okiem, że z rowerem jest coś nie tak. Poza tym stał się nieco nerwowy. Tak więc myślę, że lepiej już mieć ramę trochę za małą i zmienić mostek na dłuższy, ewentualnie z większym kątem. Pół roku temu kupiłem gravela i też długo nie mogłem się zdecydować na rozmiar. Znów wziąłem rozmiar większy, bo jakoś najpierw na większym wydawało się wygodniej. W domu poprzymierzałem się na spokojnie i ... wymieniłem na mniejszy, w którym mostek ustawiłem na plus i jest już ok. Więc jeśli nie można się zdecydować to chyba bezpieczniej jest brać mniejszy, bo jednak łatwiej dostosować mniejszy niż większy. Ale trzeba wziąć pod uwagę to wszystko o czym pisze Jacek.
  10. Ten pierwszy ma najniższy napęd Tourney (miałem kiedyś w składaku, często się rozregulowuje i trwałość marna), hamulce tarczowe mechaniczne, pewnie jakieś noname, czyli gorsze od obręczowych i waży 15 kg na kołach 26". Najlepsze jest to, że w opisie roweru czytamy, że jest "lekkim wyścigowym MTB". Z tej dwójki już lepszy Romet, bo ma chociaż Altusa z tyłu, czyli jakieś minimum przyzwoitości. Hamulce też mechaniczne. Jeśli miałbym wchodzić w mechaniczne to tylko markowe, tj. Shimano, Hayes, itd. Te noname są najczęściej gorsze od v-brake. Od tej dwójki wolałbym już chyba któregoś Rockridera z Decathlonu. Kiedyś miałem RR 520 za 1200 zł, z napędem SRAM X3 i hamulcami mechanicznymi Hayes i nie był to wcale zły rower jak za tą cenę. Poza tym tu masz przynajmniej bardzo dobrą obsługę gwarancyjną. Z drugiej strony, jeśli to ma być tylko 300 km rocznie to chyba nie ma co wydziwiać.
  11. Tu też masz sprężynowca, tylko gorszego, bo XCT. Napęd też dużo niższy. Miałem go kiedyś i to jest szajs. XCR też szału nie robi, ale też nie jest zły. Mój kumpel ma rower z takim amorem i nie działa to źle. Tylko, ze ja ważę 85 kg. W okolicach 3 tys. z amorem powietrznym to jest chyba tylko Indiana Storm X7 lub Pulser 6.9. Albo dołożyć do Levela 5.0. Tu masz też powietrzny, choć gorszy od tego w Indianach, ale też tańszy w utrzymaniu. https://www.greenbike.pl/rower-gorski-kross-level-50-29-2021-p-6709.html
  12. Ten Kross Level 4.0 jest bez porównania lepszy, a kosztuje podobnie.
  13. Po takiej przesiadce orgazm gwarantowany:)
  14. 2x11 będzie zawsze lepsze niż 2x10, obojętnie czy to napęd szosowy czy gravelowy. Zawsze to 1 zębatka więcej na kasecie, więc trochę mniejsze skoki pomiędzy zębatkami. Chociaż na poziomie rekreacyjnym to nie jest to takie istotne. 2x10 w zupełności starczy.
  15. Trek Domane to szosówka endurance, do której wsadzi się szersze opony (zgodnie z opisem 35 mm, ale 38 ponoć też spokojnie wchodzą). Ma napęd szosowy Tiagra (2x10, korba 50/34, kaseta 11-32, Kross to gravel z napędem GRX w układzie 2x11 (korba 46/30, kaseta 11-34). Jeśli jeździsz głównie po asfalcie, a w teren zjeżdżasz sporadycznie i to jest raczej lekki teren to Trek może być lepszym wyborem. U mnie też przeważa asfalt, ale mam gravela z napędem GRX, w takiej samej konfiguracji, tylko 2x10 i mi taki napęd bardziej odpowiada. Na szosie daje to samo, a jest bardziej uniwersalny, ma większy potencjał terenowy, większy zapas lekkich przełożeń, no i lepszą stabilizację łańcucha dzięki sprzęgłu. Jedynie na zjazdach braknie przełożenia żeby dokręcić, ale mi na tym w ogóle nie zależy. Nie ścigam się, nie jeżdżę na ustawkach, nikt mnie nie goni. Kross wg mnie jest rowerem bardziej wszechstronnym, zmieści szersze opony (z tego co piszą do 45 mm), można go wykorzystywać na wiele sposobów. Poza tym Kross ma lepsze koła. Oba są dość ciężkie. Trek jak na Tiagrę trochę drogi, chociaż teraz trzeba inaczej na te ceny patrzeć. Za Trekiem z kolei przemawia obsługa gwarancyjna, z której Trek od dawna słynie (co prawda słychać głosy, że i tu się coś popsuło). W Krossie to ponoć wygląda dużo gorzej.
  16. Tak, ale mi nie chodzi już nawet o prędkość, tylko o możliwość zmiany chwytów i co za tym idzie pozycji pleców, tułowia. Nie wyobrażam sobie jechać intensywnie przez np. 5 godz. po asfalcie na rowerze z inną kierownicą niż baranek. Owszem w terenie prosta kierownica jest lepsza, ale u mnie przeważa asfalt.
  17. Jeśli to ma być góral to wg mnie w cenie do 3000 zł, oprócz polecanej tu Indiany, której rowery mnie jakoś nie porywają (ale to bez znaczenia), bardzo dobrym wyborem jest ten. https://allegro.pl/oferta/rower-kross-level-4-0-2021-l-29-szary-czerwony-11110829405?utm_feed=aa34192d-eee2-4419-9a9a-de66b9dfae24&utm_source=google&utm_medium=cpc&utm_campaign=_uzsd_sport_rowery_pla_ss&ev_adgr=rowery&ev_campaign_id=14398658358&gclid=EAIaIQobChMI2tvtjY3A9AIVzeF3Ch32nABGEAQYAiABEgIUxPD_BwE Oczywiście w odpowiednim rozmiarze. Fajny napęd Deore 1x10 (oczywiście dla tych co lubią jednorzędowe), niezłe hamulce Sram Level, wg mnie o niebo lepsze od tych w Cannondale i dość przyzwoity amortyzator, najwyższy spężynowy Suntour. Mój kupel ma rower z tym amorem i robi swoją robotę całkiem nieźle (testowałem). Ale pod warunkiem, że waży się w przedziale 70-80 kg. Ewentualnie można zmienić sprężynę na bardziej miękką. Na tym Krossie jechałem i wrażenia były pozytywne. Fakt, że dokładając parę stów ma się lepszego Indianę Pulsar 6.9 lub Storm X7 z amorami powietrznymi. Ale nie wiem czy znajdzie się odpowiedni rozmiar. Jeśli rower ma być do czystej rekreacji, czyli lasek, park, niezbyt intensywnie i niezbyt często to nie ma co wydziwiać. Po prostu nie schodzić poniżej Altusa, albo w ogóle kupić inny rodzaj roweru. Wg mnie do takiej jazdy lepszy jest cross. Szybszy na asfalcie i daje wygodniejszą pozycję. jeśli chodzio tego Cannondale to w Tourneya bym się nie pchał. To się nie nadaje do jakiejkolwiek intensywniejszej jazdy.
  18. A ja mam teraz korbę 46/30 i kasetę 11-36 i dla mnie jest super. Podjeżdżam wszędzie, również w pagórkowatym terenie poza asfaltem taki zapas miękkich przełożeń się przydaje. Na płaskim twardych mi nie brakuje, a na zjazdach mi nie zależy na dokręcaniu. I jeżdżę teraz ze zdrowszą dla mnie kadencją.
  19. Myślę, że to jest kwestia wyłącznie indywidualnych preferencji i pary w nogach. Ja zawsze preferowałem kompaktowe.
  20. Masz rację, że w mtb się nie wkręciłem, może dlatego, że nie miałem wysokiej klasy mtb. Ale ja się wywodzę z szosy, na której jeździłem przez ostatnie 25 lat i taki rodzaj kolarstwa preferuję. Po prostu lubię rowery lekkie, proste, bez amortyzatorów, o które trzeba dbać, serwisować itd, a które dla mnie poza cięższym terenem są zupełnie zbędne (za cięższy teren uważam trasy górskie oraz płaskie z kamieniami, korzeniami i piachem). Z tym, że kiedy wskoczyła mi piątka z przodu przestałem patrzeć na średnie, zacząłem jeździć wyłącznie dla siebie i coraz bardziej zaczęło mi doskwierać to, że szosa skazuje mnie tylko na asfalt. W dalszym ciągu najbardziej lubię długie asfaltowe jazdy, tak 100-150 km, ale z możliwością przejazdu przez las czy polne gruntówki, a także kontynuowania jazdy, gdy kończy się asfalt i przechodzi w szuter. I do takiego zastosowania gravel jest dla mnie oczywistym wyborem i kompletnie nie rozumiem dywagacji na temat po co komu gravel. Zauważyłem też, że teraz jeżdżę bardziej spontanicznie, o wiele częściej po prostu gdzie mnie oczy poniosą, bo wiem, że każda droga jaka figuruje na mapie drogowej będzie dla mnie przejezdna. Wreszcie nie muszę już upewniać się czy wszędzie jest asfalt i wszystkiego planować jak to było, gdy posiadałem szosę. Być może mylę gravela i road plus. Myślę, że ten drugi też by się u mnie sprawdził. Zresztą mój gravel robi u mnie właśnie za road plus. Jednak nie żałuję, że wziąłem właśnie gravela. Na 35tkach daje mi to co road plus, ale jednocześnie daje mi więcej, bo ma większy potencjał terenowy. Po pierwsze układ przełożeń bardziej mi pasuje, jest bardziej uniwersalny niż w napędzie typowo szosowym, no i łańcuch jest jednak stabilniejszy. Po drugie mogę do niego wrzucić opony 47 mm kiedy chcę zmienić jego charakter i pojeździć więcej po terenie. I właśnie to należy do uroków graveli, że można ich używać na wiele sposobów. Podsumowując, w moim przypadku szosa nie ma już racji bytu, bo ten mój Diverge mi ją z powodzeniem zastąpił. Natomiast gdybym miał się w 100% kolarsko realizować to w moim przypadku powinienem mieć gravela i mtb. Gravela na asfalt i lekki teren i mtb w cięższy teren. Ale ponieważ w cięższym terenie rzadko bywam, a ilość miejsca na trzymanie rowerów też mam ograniczoną to pozostanę tylko przy gravelu. Natomiast absolutnie zgadzam się, że gravel to nie jest rower do regularnej jazdy po terenie. Gdybym miał kupować rower do jazdy tylko poza asfaltem to również rozważyłbym mtb. Gravel jest idealny do jazdy mieszanej, gdzie udział asfaltu to min. 50%. Natomiast w dalszym ciągu będę się upierał, że mtb na asfalt się kompletnie nie nadaje, choćbyśmy nie wiem jakie wąskie opony założyli. Oczywiście na krótkich odcinkach się da, ale ta monstrualnie szeroka kierownica wymuszająca bardzo szeroki chwyt, a długie asfaltowe dystanse całkowicie się wykluczają. Po prostu nie ta pozycja. Tu baranek jest niezbędny(pomijam już wagę typowego mtb, ale powiedzmy waga ok 11-12 kg jak w przypadku dobrych mtb nie jest już problemem). Natomiast crossy i trekkingi to rowery zdecydowanie bardziej do turystyki i typowej rekreacji. Cięższe i wolniejsze od gravela.
  21. Że się wtrącę. Najlepszy rower do wszystkiego? Oczywiście, że gravel. Najbardziej uniwersalny? Oczywiście gravel. Mam Speca Diverge na oponkach 35 mm. Bez problemu śmignę nim 150 km po asfalcie z prędkością porównywalną do szosy endurance, którą wcześniej posiadałem. Ale również bez problemu przejadę przez las, szutry czy ubite gruntówki. Nie wyobrażam sobie takiego połączenia na crossie czy trekkingu, nie mówiąc o mtb. Miałem kiedyś szosę, dokupiłem mtb i stwierdziłem, że każdy z tych rowerów z osobna w dalszym ciągu mnie ogranicza. Dokupiłem więc gravela i pozbyłem się tamtych obu, bo od kiedy mam gravela to tamte stały, a jeździłem tylko nim. Nawet jeśli mtb jest lepsze w terenie to na asfalcie to traktor (oczywiście traktorowi da się założyć węższe opony, tylko po co). Dla mnie rower uniwersalny to taki rower który równie dobrze radzi sobie na asfalcie, jak i w terenie. A w obu tych środowiskach gravel jest zdumiewająco dobry (oczywiście nie mówię o ciężkim terenie). Ja w każdym razie nie zamienię swojego na żaden inny. Nie twierdzę, że to co napisałem to jedyna prawda. Każdy ma prawo do swoich odczuć, w końcu najważniejsze, żeby czerpać z jazdy przyjemność. Tylko nie rozumiem czemu jest tyle negatywnych emocji wokół graveli. Ja np nie lubię mtb, bo lubię w rowerach lekkość, szybkość i prostotę. Ale nie siedzę i nie wypisuję jakie to mtb są do dupy. Po prostu nie kupię więcej i tyle.
  22. Hamulcom dałbym trochę czasu, żeby się ułożyły. Nowe z reguły działają gorzej. Te Levele są wg mnie o niebo lepsze od popularnych Shimano MT200, które są masowo wkładane do tańszych MTB.
  23. Z tego co widzę to jest tylko w rozmiarze 52.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...