Skocz do zawartości

Szwedacz

Użytkownicy
  • Postów

    370
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Szwedacz

  1. No to już uciekamy w filozofię. Pytanie czy cieszysz się bardziej rowerem czy jazdą rowerem? Jak wiem, że torby, albo co gorsza współpasażerowie w pociągach zaraz i tak zdemolują mi połowę lakieru ramy, widelca, i najobrzydliwsze ubytki zostaną jako zabezpieczenie antyzłodziejowe (zaraz obok loga dla pospólstwa) lub zakleję jakąś naklejką; wobec logo nigdy jakichkolwiek emocji nie żywiłem, to po co na jakiś anegdotyczny plac budowy pchać się fajnym jeepem zamiast budżetowym Dusterem? 😉
  2. Wyregulujecie pozycję, ustawicie wideł tak, by dobrze pracował, wrzucicie fajne oponki, żeby naprawdę lekko się toczył i będziecie zadowoleni.
  3. Na początku mówiłeś, że chcesz pakować się w pola i lasy. Tu masz koła 27.5" i tracisz amortyzator. Wąskie obręcze - praktycznie gravel z płaską kierownicą. Bez rewolucji w częściach, za to z osiami QR. No i +25% do ceny 😉
  4. Czyli reasumując, skoro wszyscy jeżdżą, to jest do dupy, więc kup co tobie się podoba, ale nie jeżdżą tym wszyscy? Przecież to kompletnie niezależne rzeczy. Jak ma brać co mu michę cieszy, to po cholerę ma się oglądać na innych? Niech po prostu bierze pod siebie, bez różnicy czy na ramie nakleili Krossa, logo firmy od toaletowych suszarek do rąk, czy widoczny z kilometra napis REKT. No tak to jest, jak marketingowcy robią ludziom wodę z mózgów, byle wcisnąć sprzęt z największą marżą, a biedni klienci nasłuchali się historii o cudownych rowerach do wszystkiego i się potem męczą, próbując ich używać na siłę, inaczej. Liczy się specyfikacja w stosunku do zastosowań. U mnie się sprawdza jako coś, co idzie po asfaltach lepiej niż MTB (a głównie do jazdy po nich ma być, >80% tras), daje się obwiesić na wielodniowe włóczęgi i wciąż daje mi pewność, że nawet jak się wpakuje na jakieś single, to rower z takiej niebieskiej trasy zjedzie w 1 kawałku (choć delikatny bieżnik opon gravelowych kompletnie nie daje sobie rady z sypką nawierzchnią, baranek na stokach w terenie to nieporozumienia, a malutkie tarcze ograniczają możliwości w górach).
  5. Błagam formatuj to! Ten LLM wypluwa jakiś koślawy pseudo-LaTeX, więc powiedzmy, że jestem w stanie to zrozumieć, ale bardzo źle się to czyta. Albo zmuś go by wypluwał w Markdownie / BB-Code, czy jakich tam znaczników forum używa, albo ręcznie popraw po nim. Do meritum, czytałeś co ten model Ci wypluł? Przy bardzo pesymistycznych założeniach odnośnie cięższego roweru, wciąż wychodzi wynik nieznacznie powyżej 2% i czasu poniżej pół godziny w przypadku bardzo konkretnej, górskiej wyrypy. Pomijam to, że w #5 coś z aero bez sensu wtrąca. Dla celów rekreacyjnych kompletnie nic i w zasadzie potwierdza to moją wcześniejszą wypowiedź. Jednocześnie potwierdza się to, że zamiast skrobać 20g lakieru z ramy, większy zysk na czasie uzyskamy z dłuższej wizyty w toalecie przed jazdą czy szukając lżejszych ciuchów, a tu wbrew pozorom też solidne setki gramów na całym komplecie się uzbierają! W praktyce jednak mamy o wiele mniej pesymistyczną sytuację - nie zatrzymujemy się do zera co pół minuty, żeby potem rozbujać się do tych 18 km/h i za kilka sekund znowu stawać w miejscu. Nawet całkowite zaniedbanie przyspieszeń w Twoim modelu daje nam błąd oszacowania rzędu 10% (co nie dziwi, gdyż jak wspominałem tu nam wpływ wagi wchodzi pod pierwiastkiem), czyli aż 90% wpływu zależy wprost proporcjonalnie od całkowitej masy. Zaniedbujemy też pozytywny wpływ cięższego roweru na jazdę - rower ma większy pęd, więc lepiej (też o porównywalnie niski %) trzyma prędkość w bardzo nierównym terenie oraz pozwala nam zwiększyć stosunek masy resorowanej do nieresorowanej (o ile dalej mówimy o bagażu na rowerze, a nie odchudzaniu kół), stąd też w dyscyplinach zjazdowych czasami możemy zobaczyć specjalne ciężarki przykręcane pod ramą. Summa summarum, obracamy się wokół jakichś 1-2% różnicy przy sporych różnicach w obciążeniu i dyskutujemy o tym, że podczas sobotniej wycieczki dookoła komina zaoszczędzimy tyle czasu co na jednym postoju w krzakach przez to, że okroimy zestaw naprawczy, nie zabierzemy kurtki w zapas, będziemy musieli kanapki kupić po drodze i polować na otwarty GS, zamiast wieźć swoją paszę, czy co tam jeszcze we wspomnianych tobołach może być. Ja rozumiem i nie neguję tego, że przy jeździe wyczynowej nawet 1s na godzinnej trasie to jest być albo nie być dla zawodnika i każdy szuka osiągalnych zysków na czasie absolutnie wszędzie, to nie jest case niedzielnego kręcenia po podmiejskich lasach (raczej). Przy treningu dodatkowe obciążenie raczej nie musi być wadą. Ja rozumiem, że jazda lekkim rowerem daje kompletnie inne odczucia niż jazda w czołgiem i to, samo w sobie może być źródłem frajdy podczas niedzielnej wycieczki, ale to wciąż jest bardziej frajda, niż przełomowy zysk na czasie - na pierwszych lepszych światłach wyjeżdżając z miasta odstoimy dłużej. Z frajdą natomiast nie zamierzam dyskutować, bo chyba praktycznie wszyscy tu dyskutujący zazwyczaj jeździmy dla frajdy i chodzi o to by ją mieć, zgoda? Natomiast w tym miejscu dyskusja dryfuje w klimaty miłośników sprzętu audio, gdzie intuicja i wrażenia nie idą w parze z technicznymi parametrami, za to wyraźnie w eksperymentach można zaobserwować wiele zjawisk o podłożu bardziej psychologicznym niż fizycznym. Możemy powymieniać się opiniami, można pobawić się w różne testy i oceny na bazie subiektywnych odczuć, ale nie ma miejsca na absolut i jedyną rację. Zwracam uwagę też na to, że piszemy to z perspektywy osób, które ważą powyżej tych 80+ kg. Nas masa roweru mniej rusza niż zawodnika 55 kg siłą rzeczy. Ogólna konkluzja pozostaje bez zmian - praktycznie nie ma różnicy gdzie oszczędzimy masę, czy na rowerze, czy na sobie; przy jeździe rekreacyjnej (rozumianej jako zaprzeczenie ściganctwa i brak parcia na czasy) po terenie w płaskopolsce nie dostaniemy obiektywnie znaczących korzyści z radykalnej redukcji wagi. Dopiero jak będziemy próbowali uniknąć nadwagi bagażu przy locie, albo będziemy musieli regularnie rower taszczyć/wypychać pod górę, to te małe korzyści zaczynają zamieniać się w coraz bardziej wymierne liczby, gdzie i przeciętny Kowalski doceni zysk z urwania każdego kilograma.
  6. Jazda terenowa nie wyklucza się z turystyczną i tak samo, niezależnie nie wyklucza się z płaskością. Tak jak sugeruje @APZ, dużo większe zyski na wadze będziesz miał na własnej masie (nie wspominając o cenie). Odchudzając rower o 1 kg zyskasz 1s na minutę podjazdu [M.Miller + dalsze odniesienia do artykułów]. Ile czasu spędzasz na rundzie w Kampinosie podjeżdżając? Bo przy rekreacji mówimy o kilku minutach na całodniowej, górskiej wyrypie. Jeśli chodzi o przyspieszenie na prostej, to temat z liczbami wyjaśniał [Uzurpator + addendum], tu sprawa jest trywialna, a czas jest proporcjonalny do pierwiastka z % zysku na przyspieszeniu i to tylko i wyłącznie podczas przyspieszania/hamowania. Oczywiście, że czuć różnicę w zachowaniu roweru. Zaczynając wyrypę z ±4 L wody na pokładzie czuję tą większą bezwładność roweru oraz przy nieco mniejszym nachyleniu zacznę prowadzić zamiast podjeżdżać względem tego co jest pod koniec dnia, gdy woda prawie wyszła. Ale to jak z drogim sprzętem audio - michę cieszy, ale przełożenie na mierzalne skutki dla Kowalskiego zaniedbywalne (chyba, że latamy samolotem z rowerem lub wracamy do dyskusji o noszeniu).
  7. Nikt tu nie mówi o błotnikach jak na drogi. Masz błotniki typu SKS Mudrocker, Mudhugger, Mucky Nutz czy jakieś Zefale pod nie za szerokie opony do XC, które dają bardzo dobre krycie jak na MTB, a nie stwarzają dodatkowego zagrożenia. Jak ci się o to sklinuje badyl, to równie dobrze i o widelec / ramę się sklinować może (choć jedyne o co mi się faktycznie w terenie potrafiły sklinować badyle, to przydługi wózek przerzutki). Żaden błotnik cię nie osłoni w pełni na MTB. Z przodu, do kolan to i tak bryzg spod koła cię równo usyfi, powyżej? No 90% zatrzymanego syfu z ziemi to konserwatywny strzał będzie powiem. A brak piachu, błota (a nie zawsze to błoto leży na ziemi, zwłaszcza jak się w okolicach ex-PGRów zjeżdża) czy drobnych kamyków lecących w twarz na zjazdach to ogromna zaleta. Tylny to kosmetyka, ale wciąż to dużo mniej czyszczenia wszystkiego i odrobina komfortu jak lecisz kilka dni. No nie. Wydaje się, że jest ociężały, bo wolniej przyspiesza i ma większą bezwładność, ale jedzie tak samo (pomijam zaniedbywalny wzrost oporów toczenia opon i łożysk w związku z większym naciskiem). Prędkość podczas jazdy po płaskim nie zależy od masy. Przy wadze systemowej 100 kg ten 1 kg różnicy w wadze pogarsza przyspieszenie o 1%, jak całą różnicę wagi wpakujesz w dętki/obręcze/opony to może 2%. Przy jeździe rekreacyjnej nie ma to kompletnie żadnego znaczenia (chyba że elementem rekreacji jest wnoszenie roweru na plecach pod górę, to tam każdy kilogram w perspektywie każdego kolejnego kwadransu niesienia jest na wagę złota). Oczywiście, że w sytuacji sportowej, gdzie mierzymy czas przejazdu, z każdego zakrętu gdzie się da wychodzimy sprintem, a my już osiągnęliśmy nasze fizyczne limity, to ugranie w kilku miejscach po tym 1% pozwala urwać z czasu te -naście sekund na godzinę jazdy. Czy to ma znaczenie przy rekreacji? A w terenie jeszcze dochodzi kwestia trzymania prędkości, gdzie większa masa systemowa daje nam większą bezwładność i ułatwia przelatywanie z rozpędu przez krótkie ujeby.
  8. Jeśli idzie o komfort to w pierwszej kolejności opony - szerokość / tubeless / ciśnienie (wzajemnie się wiążą ze sobą). W drugiej sztyca siodełka. Nic nie wiemy o tym by ktoś mierzył sztywność typowych ram w gravelach czy MTB, a tu pewnie te wyniki jednak od wyników dla sportowych szosówek (które kiedyś w innym wątku dyskutowaliśmy), ale raczej nie ma szans to być rewolucja względem większego komfortu ugranego na oponach. Eskery 5/6 gen 2, zwłaszcza jak dorwiesz na zniżkach, to fajne maszyny w swojej klasie i cenie. U mnie dobrze się sprawdza na trasach gdzie szkoda na MTB się wlec, choć na szutrach w Alpach (gdzie nie dało się ani na chwilę odpuścić hamulców i jedyna opcja na studzenie to postój i mniej funu ze zjazdu) małe tarcze hamulcowe szybko pokazały swoje limity. W odróżnieniu od szosówek w tym budżecie swobodnie pozwala się obwiesić i jechać z bagażami do spania na dziko na kilka dni. Ale to co sprawdza się u mnie, u innych nie musi. Nie mierzę czasów, nie ścigam się, moje średnie nie przekraczają 30 km/h po płaskim. Jeżdżę na dętkach TPU nabitych między 2.5, a 3 bar i oponach 40mm w wersji z dodatkową wkładką antyprzebiciową. Z twojego opisu brzmi jakby gravel / cross / ATB się mogły spisać, ale to już musisz się przymierzyć i sprawdzić jak się tobie jeździ.
  9. Ze zdjęć wygląda na to, że na dole masz pod QRki rozstaw, więc czeka cię rżnięcie na pół dystansu. Na górze przynajmniej od razu są takie blachy, które na płask do bagażnika są dokręcone, a nie bardziej fikuśne rozwiązania, które ograniczają prześwit. Wysokość jest mierzona od czapy, de facto to nie wysokość, tylko długość rurek. Wciąż, wygląda na dobrego kandydata, aby pasować docelowo do roweru. Stopka najlepiej żadna. Wolisz samemu rower położyć, zanim grawitacja czy wiatr cię wyręczą. Przy bagażu nawet na chodniku będzie miał problem ustać ze stopką. Nie bardzo rozumiem po co ci dyskretne błotniki. Albo bierzesz takie, które osłonią ciebie przed większością gnoju z gleby, albo szkoda sobie nimi zawracać głowę.
  10. Najbardziej mnie bolą braki w minimalistycznych opcjach. Na DIY nie mam za bardzo warsztatu, ani ostatnio czasu, a ideałem wydaje się coś w takim stylu: Mocowane do punktów montażowych w ramie. Wysokość idealnie 40+cm, żeby jeszcze błotnik upchnąć pod spód. Platforma na mały worek kajakarski, na bocznych wspornikach tylko nitonakrętki, pod koszyki na butelki, no może ewentualnie matę do spania (żeby gabarytem pasowało). Finito. Nie wygląda jak żadne rocket science, ot długie popołudnie z prasą do gięcia rurek + wciśnięcie w to nitonakrętek. I wszystko super, ale nie za więcej niż 2-3 stówki max. Podobnie zaczęło być ostatnio z małymi sakwami mocowanymi na rzepy, zamiast bardziej lub mniej wymyślnych haczyków, które na trasach pod MTB się nie sprawdzają. Zrobiła się jakaś kretyńska moda, a takie sakwy normalnie jak dobro luksusowe nagle się cenią. (Mam na myśli takie boczne sakwy z litrażem rzędu 5-12 L na stronę)
  11. Tylko podaję, że model sprawdzony jako jeden z wyższych i nie kosztujących fortuny 😉 Jak poszukasz w sieci po różnych dyskusjach o bagażnikach pod MTB, to niczym u audiofili, dowiesz się, że tani bagażnik to 6-8 stów minimum oraz koniecznie musisz go importować z manufaktury w szopie za oceanem, bo inaczej strach jeździć 😉
  12. Ja przerabiałem Ibera IB-RA5, by wchodził w Bonero nad 29"x2.6". Górne wsporniki na blaszki od Topeaka wymieniałem, a dolne dystanse na pół przepiłowałem, by do rozstawu pod boost pasowały. Potencjalnie też tu się sprawdzi.
  13. I tak zaraz porysujesz sobie rower, jak to detale, to negocjuj dobry upust albo gratisy/usługi i wszystko będzie się zgadzać.
  14. Szwedacz

    Bikein.com

    Trzecie zamówienie konkretnie od nich (na trekinn złego słowa nie powiem po kilku zamówieniach) i znowu (2 z 3) ta sama zabawa. Termin dostawy dostępnych opon upłynął i nawet nie nadali towaru. Bez powiadomienia przesunęli prognozowany termin dostawy o kilka dni, a support odwraca kota ogonem tłumacząc, że o co chodzi, przecież zamówienie jest processowane.
  15. 1x w typowej konfiguracji pozwala ponad 4 dychy po płaskim robić. Kwestia dziur między biegami, czy kretyńskiego, długiego wózka, który będzie nonstop haczył o badyle i kamienie. Niestety coraz ciężej o 2x w MTB, nie wspominając o ramach kompatybilnych z osłoną. W stormie nie masz mocowania na bagażnik, musisz wykosztować się na Ortlieba i poszerzony zamiennik tylnej osi albo zostają cuda na obejmach.
  16. Nowe (a może i nie nowe?) Saguaro są jakby poza ich główną linią opon do MTB. Nie chwalą się nimi w selektorze opon. Są tylko w wersji zwijanej, 29"x2.25" na pojedynczej mieszance - tak samo jak bardziej budżetowe wersje Mezcali czy Barzo. https://int.vittoria.com/collections/cross-down-country-tires https://int.vittoria.com/products/saguaro-xc
  17. Chcesz jeździć fullem, stać cię aby jeździć fullem, jeździj fullem. Olej internetowe gadanie. Określ swoje wymagania i oczekiwania, i szukaj roweru, który je spełni. Chcesz skupić się głównie na skakaniu, to popatrz na dirtówki. Tak jak wyżej sugerowali, masz całą linię San Quentinów od Marina, która miała być czymś pomiędzy rowerem w góry, a BMXem. Hardtailami da się naprawdę dużo pojeździć w naszych warunkach, ale wszystko ma swoje granice. W pewnym momencie to przestanie być albo przyjemne, albo będziesz błyskawicznie kasował sprzęt. Czego nie zamortyzujesz nogami pójdzie bezpośrednio w rower. Większość GSB na swoim Bonero przejechałem z michą na twarzy, choć załamanie pogody nie pozwoliło mi spróbować nacieszyć się stokami Koziego Żebra czy Cergowej. Ale jak na długi weekend w Izery wyskoczyłem, to już pierwszego dnia zostawiłem małą fortunę za nowe pedały u Czechów od Treka i jakieś zapasowe ramię korby ze śmietnika, a potem pół dnia zmarnowałem na wyskok do Świeradowa i dobranie nowej korby, bo pogiąłem wszystko. Ostatniego dnia ze Stogu zjeżdżałem na zasznurkowanej oponie, bo trailowe Vittorie to za mało na tamtejsze kamulce przy sztywnym tyle i w końcu rozciąłem na tyle mocno, że mleko nie miało szans. 3 rundy góra-dół nieznakowanymi singlami, na których czasami ustawiają OSy pod zawody, spokojnie wystarczyły na blyskawiczne dojechanie się rano, przed podróżą powrotną, a prędkości i fun na tamtych istnych schodach na HT były kompletnie nieporównywalne do tego, co byś zrobił z pełnym zawieszeniem. Podobnie Jeleniewskie w Świętokrzyskim - czerwone trasy już są na tyle nastromione, że chociaż będziesz miał na tyle pędu, by przelecieć po kamieniach, ale po kilku rundach będziesz mieć najzwyczajniej w świecie, fizycznie, dość. Na niebieskiej będziesz musiał ciągle dopedałowywać w dół, a i tak za bardzo się nie najeździsz. Kultowy singiel pod Duklą, z Piotrusia w stronę Kaput Waldu dokładnie to samo - za płasko, za kamieniście.
  18. @Veriv Oczywiście. Zamailowałem jeszcze do producenta z pytaniem o ich opinię. Tak naprawdę wybór zawęziłem do combo Mazza przód, Agarro TNT / Martello Enduro tył lub polecanego przez ciebie combo (tym bardziej, że Assegaie na MaxxTerra EXO+ znalazłem za śmieszne grosze), ew mix. @ozzmozz Zakazu nie ma. Z tego co kojarzę, to w przypadku oferty Vittorii jedyna różnica między dedykowanymi modelami do e-bike'ów i zwykłych MTB to o 5-6% większa twardość zewnętrznej warstwy mieszanki. Nic w oplocie najwyraźniej nie zmieniali, bo masa opon identyczna. Tak jak przedmówca zaznacza, lepiej poszukać jakichś wzmacnianych modeli w stronę zjazdowych, żeby lepiej sobie radziły z dodatkową masą.
  19. Tak i nie. Generalnie nie podają parametrów mieszanek w skalach Shore'a. Na opory toczenia pod kątem MTB w wersji bardziej górskiej kompletnie brak zestandaryzowanych pomiarów (bo i jak to dobrze scharakteryzować?). Oploty każda firma stosuje inne. U jednego wzmocniony oplot to będzie 2x60 TPI, u drugiego 4x120 TPI. Więc zostaje mgliste opieranie się na opiniach i bazowanie na marketingowych opisach co do zalecanych zastosowań, upraszczając być może na wyrost i zakładając, że takie Super Gravity to będzie odpowiednik DD, a Super Trail - EXO+. Addix Soft będzie jak 3C MaxxTerra, a Addix Speedgrip bedzie tam bodaj 3C MaxxSpeed... No i tu porównania się kończą, bo Vittoria oferuje tylko Trail (TNT) / Enduro casingi, a łatwo dostępne na rynku Micheliny czy Pirelli są z jednej mieszanki (jak już gdzieś są Micheliny na Gum-X3D, to w cenach /szt większych niż za komplet Vittorii).
  20. Po tylu godzinach nie mogę edytować, więc leci kolejny: Podobnie jak z większością. Na przód znajdę jeszcze Softa SuperTrail (3x osnowa pod bieżnikiem, 2x boki, 1x Apex na bokach, 1x Snakeskin dookoła całego przekroju), czy to Magic Mary (choć wg. strony producenta, 29x2.6 jest tylko Soft SuperGravity; w bike-discount twierdzą że jednak sprzedają Soft Super Trail), czy Hans Dampf (choć wg. ich strony, 29x2.6 jest tylko SuperTrail SpeedGrip), Wicked Will prawie jak Hans Dampf (producent nie podaje takiej konfiguracji, niektóre sklepy mają 29x2.6 SpeedGrip Super Trail). Na tył SpeedGrip Super Gravity (4x osnowa całość, 1x Apex boki, 1x Snakeskin) nie istnieje w ofercie, a i w Sofcie wybór mocno ograniczony.
  21. Słyszałem o tej dziurze jak i tym, że bieżnik w szerszych rozmiarach różni się jedynie odstępami między klockami, wiele osób też polecało Mazzę z tego powodu - podobno główny projektant jest ten sam, jedynie zmienił firmę i dopracował wzór, żeby pozbyć się tej martwej strefy podczas przechylania. Jeśli wierzyć temu opracowaniu (a wygląda na zgodne z aktualną stroną produktów), to różnica między wariantami TNT (nie XC, tam o inserty antydobiciowe mniej), a Enduro, to jedynie to czy jest 1, czy 2 warstwy karkasu 120 TPI. Inna mieszanka wydaje się być tylko w dedykowanych do wyścigów wariantach. Wtedy potencjalnie ta Mazza TNT by była OK, natomiast wciąż pozostaje narzekanie na brak Agarro w wersji 2ply. Wiem, że eBarzo męczyłem ponad sezon i trochę kamulców w Sądeckim, Żywieckim czy nawet Świętokrzyskim przeżyła zanim się poddała Izerom, ale wciąż chcę być jak najbliżej pewności że te kilkaset czy może nawet tysiąc kilkaset kilometrów przejedzie bez większych niespodzianek. Schodzenie z szerokości nie wchodzi w grę, bo to hardtail z masą systemową w okolicach 115-120 kg, więc jeśli Vittoria, to chyba tylko Martello Enduro zostaje wtedy, a więc wciąż kategoria kotwic (a te waty jednak z każdym kolejnym dniem będą się sumować). Bagaże pewnie i tak 50/50 pójdą rower/plecak, więc ideałem będzie zmieścić się w granicach 4-5 kg na rowerze, w praktyce pewnie zaraz się z tego zrobi 6-7 kg (oj minimalizowanie listy rzeczy to będzie wyzwanie, podobnie zakupy spożywcze w sklepach/chatkach po drodze), więc utrzymania aż tak się nie boję. Z dotychczasowych doświadczeń powiem, że najważniejszą zmianą względem obecnego Agarro z przodu będzie agresywniejszy bieżnik, żeby stawiał większy opór w błocie gdy wszystko płynie. W drugiej kolejności (zwłaszcza że spodziewam się sporej ilości kamieni) mieszanka i nieco poprawy na litych, twardych nawierzchniach. Assegai Maxterra brzmi już mocno kotwicowato, ale z takimi oponami nie mam kompletnie doświadczenia (nie licząc traumy po pożyczonym rowerze na mniej agresywnych 29x2.3 WTB Breakout z dętką, który dosłownie toczył się 2x ciężej niż moje Vittorie 29x2.6 i w zasadzie nie pozwalał na jazdę 20 km/h po płaskich ścieżkach). Na tył i Minion SS by mógł być, gdyby robili 29x2.6. Forekaster to trochę przypadek Agarro, gdzie wszystko fajnie, tylko nie ma wariantu z dodatkowymi wzmocnieniami, EXO+ to max. Po ślizganiu się w dół na stokach Małej Fatry z Mezcalem z tyłu, na amen zaklejonym gliną (inna sprawa, że warunki były takie, że na Hnylicką Kycerę nie szło podejść tam gdzie stok przekraczał 50%, bo nie przyszło mi do głowy na rower wraz z bagażami pakować kijków trekkingowych) niespecjalnie oczekuję czegokolwiek od tylnej opony poza tym, że ma napędzać na płaskim i lekkich podjazdach oraz nie dać się za łatwo przebić 😉 Aggressor brzmi jak najszybsza opcja 29x2.6 z DD od Maxxisa na tył. Sznury pod hasłem 'bacon stripes' znałem, stąd 'bekon' w poście. Biorę, jeszcze specjalnie dokupuję trochę od majfrendów, żeby mieć i kilka grubszych w arsenale. Jak się trafi katastrofa, to wiadomo że będzie trzeba jakoś improwizować, żeby jakkolwiek się dalej toczyć. Nie nada się na górskie szlaki, to się ucieknie na szutrówki przez lasy u podnóża. Nawet na prowizorce dojedzie się dużo szybciej gdzieś do serwisu, niż jakby maszerować, holując rower przywiązany do plecaka. Muszę jeszcze potem przez ofertę Schwalbe się przekopać, bo tam największa szansa na znalezienie jeszcze czegoś w potencjalnie dobrej cenie.
  22. Pisząc o super miękkiej, nie chodziło mi o konkretne warianty szczególnego producenta, tylko właśnie ogólne unikanie tego typu mieszanek. Wiem, że zarówno typowo zjazdowy mix na tył, to będzie kotwica, jak i (jak już odnosimy się do Maxxisa) Dual/DC to może być przeginka w drugą i ślizganie się na mokro na jakichkolwiek podjazdach. Weekend na Stogu Izerskim i okolicach rozprawił się ostatecznie z eBarzo u mnie, a Agarro z przodu pójdzie do kartonu z zapasami. Zachciało mi się poszukać i wrzucić świeży zestaw na oba koła, bo czeka mnie z nim miesiąc przedzierania się przez Góry Skandynawskie. Nie mam kompletnie pojęcia co i ile z tego planu wyjdzie, bo wiadomo, że to dłuższy wyjazd i logistycznie cięższy. Warunki to też będzie kompletna ruletka. Jak popada, to w północnej części gór, zwłaszcza na norweskich szlakach na mokre głazy z ichnimi glonami nie pomoże nic, choćbym miał 2x Assegaia w MaxxGripie. Na mokro będą śliskie jak lód i nawet prowadzenie roweru będzie nietrywialne. Po szwedzkiej stronie szlaki są lepiej utrzymane i będzie więcej ubitej ziemi z pojedynczymi kamieniami, a mniej gołoborzy. Poza oporami, ważna jest ogólna pancerność i odporność na kamulce. Opony zamleczone i bez wkładek, a w zestawie naprawczym pełna kolekcja - bekon, nitka dentystyczna i igły szewskie, dętki TPU z kompletem łatek. Do przemyślenia mała buteleczka z odrobiną mleka. Zatem przewiduję mix skał, hardpacka i torfowisk, raczej bez gliny. Zarówno mokro jak i sucho. W przypadku Maxxisa idealnym zestawem mi się wydaje zatem coś na przód EXO+ / MaxxTerra oraz tył DD / MaxxSpeed, ewentualnie Dual. Tył pewnie Forekaster, a przód DHF lub coś pokrewnego? Przyczepność na pewno będzie potrzebna, ale to będzie zaprzeczenie jazdy pod Stravę, więc jak warunki będą fatalne, to w pełni godzę się z wolniejszymi zjazdami na rzecz bezpieczeństwa. Tylko dochodzę do tego, że jak jeszcze dorzucę rozmiar 29x2.6, to uzyskuję kombinację, która może być niemożliwa do znalezienia na rynku. Większość firm oferuje na odwrót - wzmacniane opony na miększych mieszankach pod wyczynowców, lżejsze opony na twardych mieszankach pod niedzielnych ujeżdżaczy. W warunkach bardziej suchych niż mokrych, Vittoria mi się sprawdzała świetnie. Jak na swoje możliwości, opony toczyły się rewelacyjnie lekko. Jak jednak przyszły dłuższe opady i wszystko rozmokło, a beskidzkie błotko było gęsto przykryte warstwą runa, to niski bieżnik w Agarro pokazał swoje wady. Teraz będę miał więcej dni mokrych raczej niż suchych, więc Mazza TNT na przód wydaje się oczywistym wyborem. Do tego, w tym konkretnym przypadku, marzy mi się z tyłu nieco solidniejsza opona, którą będzie ciężej rozciąć na kamieniach i tu zaczynają się schody z szukaniem takiego wariantu. Patrzyłem po Michellinach Wild/Force AM2, ale większość sprzedaje je na GUM-X a nie GUM-X3D, do tego w recenzjach i opiniach kompletny rozstrzał co do ich wytrzymałości. Sporo Schwalbe w Niemczech na promocjach za mniej niż 50 EUR obecnie wisi. Vittoria jak już wspominałem, gdyby nie brak bardziej wzmacnianej wersji Agarro, to pewnie bym nawet nie pytał. (eAgarro CHYBA różni się tylko nieco twardszą mieszanką gumy stosowaną na środku zewnętrznej warstwy, brak dodatkowych wzmocnień pod bieżnikiem)
  23. Do czego doszedłeś? Ja w drugą stronę kombinuję i poszukuję zestawu, który będzie miał trochę lepszą dzielność terenową, ale bez dramatycznego wzrostu oporów toczenia (odniesienie: Agarro + eBarzo). Co prawda nie eMTB, ale czasem ląduje u mnie te 10-15kg ekstra bagażu na zwykłym MTB. Chodzi mi po głowie para Vittoria Mazza + Agarro, ale teraz trochę kamienistych szlaków przede mną i z tyłu przydało by się coś jeszcze mocniejszego niż ich trailowy wariant TNT, a przy tym z tyłu nie potrzebuję super miękkich mieszanek (a wręcz wolałbym mieć nie miększą niż z przodu, gdzie z kolei nie potrzebuję nie wiadomo jakich wzmocnień). Na plus ceny do "tylko" 160zł/szt z dostawą. Conti powoli rozwija linię Gravity, ale 29x2.6 wciąż mało. Trail soft wyłącznie pojawił się Kryptotal Fr 2.4. Enduro endurance nic wciąż chyba się nie pokazało. Schwalbe sporo na promocjach, ale tam z kolei taka mnogość wersji, że aż ciężko coś znaleźć.
  24. Oczywiście że skoki proporcjonalne do kadencji, bo zmiana zębatki powoduje procentową zmianę przełożenia. Skoro przeskakujemy z przełożeniem o 20%, to i kadencja się zmieni o 20%.
  25. Bo to świeżynka. Jakoś na wiosnę wszedł, a do tego nawet do miesiąca się na dostawę czekało.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...