Skocz do zawartości

Psy biegające samopas po wsiach


Rekomendowane odpowiedzi

Jakie są wasze sposoby na psy, które nagle wybiegają z podwórek lub czekają na środku jezdni, żeby "odprowadzić" rowerzystę do końca wsi? Może to będzie wpadanie w paranoję, ale często, gdy tylko zobaczę gdzieś otwartą bramę, to zerkam, czy przypadkiem nie czai się jakiś pies. Małe "dziamacze", które najpierw słychać, a dopiero później widać, raczej krzywdy nie zrobią, tylko pobiegną przez kilkanaście metrów i wrócą do siebie. Co jednak zrobić, gdy trafi się jakiś większy pies, który ma "alergię" na rowerzystów. Ja doczepiam sobie do kierownicy taki tani gaz pieprzowy za 15 zł na wszelki wypadek. Na szczęście (odpukać) nie miałem jeszcze okazji, żeby go użyć. Wiem, że trzeba zachować spokój, nie krzyczeć itp. itd., ale w sytuacji zagrożenia emocje często biorą górę. Jak wy radzicie sobie w takich sytuacjach?

Odnośnik do komentarza

Super pytanie! Sam nosiłem się z zamiarem wrzucenia takiego tematu. Jeżdżę po wsiach i polach (tutaj zdecydowanie groźniej, bo jak pieski w gromadzie i doświadczone, to mogą dac popalić). Jeden sposób podał Marek, ale profilaktycznie, przez wieś jadę wolno, bez szybkich ruchów- to działa (też spoglądam na otwarte bramy :D). Ostatecznie to chyba trzeba będzie zejść z rowerka i radzić sobie w bezpośrednim kontakcie (łańcuch do przypinania rowerka chyba w radykalnej sytuacji byłby na miejscu o ile zdążymy go wyjąć). Ale generalnie to mi szkoda tych psiaków, bo krzywdę można im zrobić jak zaplączą się w szprychy lub pod kółka. Pomysł z gazem też gdzies mi świtał. Generalnie - jak obrona to tylko w sytyuacji koniecznej i wyłącznie na niezbędnym poziomie. Taka przecież ich natura. Przy okazji - warto uważać jadąc blisko trwiastego pobocza na koty, aby je nie skjrzywdzić, które generalnie mają nas za nic (słusznie zresztą :D ).

Odnośnik do komentarza

Jak się pies zaplącze, to może przy okazji i nam krzywdę zrobić. Ja kiedyś po prostu zawróciłem, bo na drogę wybiegły trzy wilczury. I jak widzisz psa, to od razu po nim wydać, czy to taki lokalny przytulasek, którego wszyscy dokarmiają, a z oczu mu dobrze patrzy, czy to agresywne typy, którym lepiej nie wchodzić w drogę. Pamiętajcie, że na wsiach nie brakuje zwyroli, którzy głodzą psy, trzymają je w fatalnych warunkach, biją. I potem jak taki pies ucieknie, to ostatnie co chce, to przymilać się do ludzi.

 

Także ja zalecam zdrowy rozsądek i w razie wyczucia ewidentnego problemu, wycofanie się. Gaz, pałka, łańcuch - po pierwsze może się nam nie udać użyć, po drugie zamiast uspokoić napastnika, może go tylko rozwścieczyć.

 

A z małymi ujadaczami zawsze się ścigam :)

Odnośnik do komentarza

Nie zawsze można się ścigać z małymi psami, bo wszyscy chyba wiemy, w jakim stanie jest większość dróg na wsiach.  :)  Jak wspomniał Łukasz, są sytuacje, kiedy zdecydowanie lepiej zawrócić, niż wjeżdżać między grupę psów. Owszem, trochę szkoda, jeśli właśnie tą drogą przebiega nasza trasa do celu, ale bezpieczeństwo ważniejsze. W środę na drodze ujrzałem takiego dużego bydlaka (nie znam się na rasach psów). Zwolniłem, odwróciłem wzrok od niego, a moja ręka delikatnie przesunęła się w stronę gazu, ale pies tylko spojrzał na mnie i nawet nie raczył się ruszyć. Są jednak kulturalne psy. :P

Ostatecznie wolę jednak jeździć po bardziej ruchliwych drogach, gdzie jest więcej samochodów, a mniej czworonogów.

Odnośnik do komentarza

Jednego razu jak jechałem przez jakąś uliczkę domków jednorodzinnych to przy otwartej brami rozmawiało dwóch panów, minąłem ich i z posesji wyleciał jakiś potwór, nie zaszczekał ani nic tylko mnie zaczął gonić, szczęście że kawałek od nieszczęsnej bramki odjechałem i i właściciel miał refleks i pupilka zawołał, wytresowany pies bo w lusterku widziałem że stanął jak wryty. 

Nigdy tak szybko do domu nie wróciłem jak wtedy :D

Odnośnik do komentarza

Pamiętajcie, że na wsiach nie brakuje zwyroli, którzy głodzą psy, trzymają je w fatalnych warunkach, biją. I potem jak taki pies ucieknie, to ostatnie co chce, to przymilać się do ludzi.

 

Łukasz - w miastach zwyroli też nie brakuje, szczególnie sporo tego wśród rozmaitych "karków". Oczywiście omijanie psów i nie patrzenie im w oczy to dobra rada. One często instynktownie gonią coś-kogoś kto według nich ucieka. Jak się zastanowią dlaczego gonią i czy mają powód to najczęsciej odpuszczają. Zresztą to widać czy pies chce dogonić, czy tylko pogonić (jak chce to raczej dogoni niestety :o

 

z posesji wyleciał jakiś potwór, nie zaszczekał ani nic tylko mnie zaczął gonić

 

Paweł, to miałes szczęście, bo taki co nie szczeka, to raczej zna się na robocie... ;)

 

Spotkanie kilku psów , małej, polującej, zgranej sfory na środku pola to jest wrażenie. Ten jeden jedyny raz mnie zignorowały uznając chyba, że zbyt chudy i swoją godnośc mają :D Ale łydki dygały :)

No to mamy wątek przygodowy! :P

 

 

Odnośnik do komentarza

No trzęsłem się wtedy jak nigdy^ Wielki był jak koń!!! I zaraz po wydarzeniu wszystkich znajomych cyklistów poinformowałem żeby tam nie jeździli :D

A na dobrą sprawę nie wiem co bym zrobił wtedy, jakby ten właściciel go nie zawołał. Bo na pewno bym nie uciekł. Chociaż jak mówisz że chudemu odpuszczają, to czuję się bezpieczniej. Chociaż z drugiej strony kości na prawie na wierzchu :D :D

Odnośnik do komentarza

Ja też używam wody z bidonu. Reakcja psa bezcenna, chociaż raz po oblaniu psa wodą i zobaczeniu, że się zatrzymał troszkę zwolniłem i to był błąd, bo on sobie tylko znanym skrótem dogonił mnie w dalszej części wioski i ponowne polanie wodą już go tak nie zaskoczyło. Wtedy też przekonałem się że jednak ten odcinek potrafię przejechać szybciej niż mi się do tej pory wydawało :-) Mimo wszystko koty są bardziej nieprzewidywalne, bo kiedyś jeden taki szedł w stronę rowu, aby nagle zawrócić i wpaść dokładnie między moje przednie i tylne koło. Na szczęście udało mi się utrzymać równowagę a i kot ponownie zmienił zdanie i po zawróceniu pobiegł z powrotem w stronę rowu.

Odnośnik do komentarza

U mnie to wygląda zupełnie inaczej. 

Mam jakieś szczęście i bardzo rzadko mam sytuację w której pies w mojej obecności jest agresywny, wiadomo czasami jakiś ciapek pobiegnie za mną 100-150m ale raczej dla zabawy(chyba) ;)

Inna kwestia że jestem trochę pozbawiony instynktu samozachowawczego jeśli chodzi o psy i z zasady nie boję się ich nawet jak pokazują kły, a one chyba to wyczuwają bo nie odwzajemniają mi agresją. Można się na tym przejechać oczywiście. Zostałem dwa razy mocniej ugryziony przez psa i zawsze to była moja wina, zbyt pewnie do nich podszedłem. Po prostu trzeba być zawsze opanowanym i wyczuć nastawienie psa. Jak obcy pies jest wystraszony, ranny albo w grupie lepiej nie podchodź. A generalnie to psy jak ludzie często są mocni tylko w gębie, robią dużo hałasu o nic ...

Odnośnik do komentarza

Jeżeli pies jest jeden i mamy rower bez sakw, to można zeskoczyć i użyć roweru jako tarczy. Są tereny, gdzie rowerem szybko się nie da jechać, a akurat trafimy na silnego psa.. Wtedy z roweru i zasłaniając się wycofujemy się. Jak pies nas obleci, to przestawiamy rower itd.

Najgorsza sytuacja to watacha psów. Wtedy bez pomocy z zewnątrz marne nasze szanse.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...