Skocz do zawartości

Czy dbacie o swoje rowery?


Rekomendowane odpowiedzi

Czyli, tak jak w pytaniu.

 

Jak to jest z Waszymi rowerami? Mimo starych rowerów, potraficie należycie dbać o rowery? Ja mogę podać jeden z przykładów tego, że, mając bardzo stary rower, który ma już ok. 15 lat, a nadal wygląda, jak prawie nowy.

Fakt, że felgi trochę rdzewiały, kierownica również trochę rdzewiała, jak również szczęki hamulcowe - przednie, gdyż jest to, słynny, rometowski rower ze stali.

No ale ja trochę czyściłem tą rdze, praktycznie zawsze przeczyszczam rower i zawsze o niego dbałem.

Nigdy go nie niszczyłem, dlatego wygląda nadal dobrze.

Nie potrafiłbym jeździć na rowerze, który ma powyginane błotniki, poluzowane szprychy, zardzewiały łańcuch, a widzę, że po ulicach wielu ludzi takimi rowerami się porusza.

 

Ludzie po prostu jeżdżą "gratami", gdzie koła są poluzowane, pokrzywione, łańcuchy aż skrzypią od rdzy, a podczas jazdy, słychać skrzypienie.

Często widzę, do jakiego stanu ludzie doprowadzają rowery i jeszcze na takich jeżdżą, a to również jest ważne, aby rowery były sprawne technicznie.

 

Ja bym nie dopuścił do tego, żeby takim rowerem wyjechać na ulicę, a to, jakim jeździmy rowerem, również świadczy o nas, jak dbamy o rowery.

Poza tym, nie można, według przepisów o rowerzystach, wyjeżdżać na publiczne drogi niesprawnymi rowerami, ponieważ, każdy rowerzysta jest tak samo zobowiązany do zadbania o stan techniczny roweru, jak i kierowcy samochodów.

Odnośnik do komentarza

Jest jeszcze jedna kwestia że ludzie jeżdżą na takim, a nie innym, sprzęcie - finanse. Nie każdego stać na nowy rower, nie każdy może sobie pozwolić na częste naprawy. O ile finanse związane ze smarowaniem to żart bo oliwa do maszyn to wydatek 3 zł za 100 ml i starczy na długi czas, tak naprawy techniczne są już większym wydatkiem. Rozumiem że jest to duże ryzyko dla jeżdżącego i przechodniów, ale nic z tym nie zrobimy. Przepisy przepisami, ale skoro jest problem z pilnowaniem innych by mieli jakiekolwiek oświetlenie to co dopiero prawidłowy stan techniczny naszych jednośladów.

Jest też kwestia "bezpieczeństwa", jak ktoś jedzie takim sprzętem tylko po bułki, to takiego złoma może przypiąć nawet na najtańśzą linkę, i tak go nikt nie ukradnie :)

Odnośnik do komentarza

Jest jeszcze jedna kwestia że ludzie jeżdżą na takim, a nie innym, sprzęcie - finanse. Nie każdego stać na nowy rower, nie każdy może sobie pozwolić na częste naprawy. O ile finanse związane ze smarowaniem to żart bo oliwa do maszyn to wydatek 3 zł za 100 ml i starczy na długi czas, tak naprawy techniczne są już większym wydatkiem. Rozumiem że jest to duże ryzyko dla jeżdżącego i przechodniów, ale nic z tym nie zrobimy. Przepisy przepisami, ale skoro jest problem z pilnowaniem innych by mieli jakiekolwiek oświetlenie to co dopiero prawidłowy stan techniczny naszych jednośladów.

Jest też kwestia "bezpieczeństwa", jak ktoś jedzie takim sprzętem tylko po bułki, to takiego złoma może przypiąć nawet na najtańśzą linkę, i tak go nikt nie ukradnie :)

Wiesz, może i jest tak jak mówisz, ale dbanie o rowery, żeby były w należytym stanie, nie kosztuje wiele, a czasami sa to znikome wydatki, bo zależy, co zrobimy.

Ja, mając stary rower, wprawdzie jakieś tam koszty musiałem ponosić, żeby go naprawiać, bo rower musiał być sprawny, żebym na nim się poruszał.

Głównie były wymieniane korby, dwa razy nowy łańcuch, dwa razy też tarcza z tyłu koła i nawet kupiłem dwie takie same, nowe opony w rowerowym, bo stare opony były już zdarte, a poza tym, opona z tyłu koła była inna od tej opony w przednim kole.

W rowerze też jest dość istotne, żeby jeździć na pełnych, sprawnych oponach, a nie na zdartych i zjechanych.

Dobre, nowe opony są też przystosowane do jazdy zimą, po cienkim śniegu i wtedy się tak nie ślizgają po tym śniegu lub oblodzonej drodze.

 

Ja o takie rzeczy zadbałem w rowerze.

Fakt, że nie każdego stać na nowe rowery i nie mam nic do tego, ale można "doprowadzić do porządku" i stare rowery, jakie kto ma, można je pomalować SPRAYEM, jeżeli są bardzo zdarte, a jeśli je, to wyczyścić rdzę, przemyć wodą, żeby jakoś rowery wyglądały.

Można dokręcić śruby, poluzowane koła dokręcić, sprawdzić, czy są dobrze przykręcone błotniki, czy łańcuch wymaga nasmarowania.

Nie są to aż takie koszty. Ja mam smar do urządzeń metalowych, kupiłem go w rowerowym, za jakieś 11 zł. Sporo tego smaru jest, a jest on w sprayu, do psikania.

Odnośnik do komentarza

Jak to mówią, lepiej zapobiegać, niż leczyć. Jeśli ktoś nie wie, jak trzeba przechowywać rower, że należy go czyścić (bez przesady, ale nie trzymać uwalony błotem czy śniegiem lub zakurzony przez kilka miesięcy aż samo wyschnie lub odpadnie), konserwować, a także - że tak to ładnie ujmę - dokonywać regularnych czynności serwisowych (hamulce, śrubki, przerzutki, smarowanie), to marne są jego szanse na zadowolenie z roweru oraz na długą żywotność tego drugiego. Ale to nie jest kwestia finansów, a bardziej jeszcze kwestii trzeciej i czwartej, czyli priorytetów oraz świadomości. A ta jest kiepska, czasem nawet wśród samych rowerzystów.

 

Ani trochę nie znam specyfiki wielkich miast, typu Kraków, Wrocław, Warszawa, Poznań czy inne Trójmiasto. Widzę za to, co dzieje się w byłych miastach wojewódzkich jak: Tarnów, Nowy Sącz, Słupsk (pewnie pod to podejdzie jakiś Radom, Siedlce itp.), miasteczkach (np. Bochnia lub Dębica), a także bliższych i dalszych miejscowościach, wioskach i wioseczkach. Ludzie w tych rejonach - poza nielicznymi wyjątkami czyt. pasjonatami - kompletnie nie mają pojęcia o większości tego, co wypisujecie na tym forum, a przysłowiowy Jacek najprawdopodobniej jest z innej planety (nie no, z naszej, ale to przecież zawodowiec :P). I, co szalenie istotne, nie chodzi o zasób portfela, a właśnie o priorytety i świadomość. Oczywiście, jak ktoś ma naprawdę za dużo kasy lub za dużo kompleksów i daje sobie wcisnąć sprzedawcy niepotrzebny mu MTB za 3000zł w imię zasady: kto bogatemu zabroni, to i owszem. Jakkolwiek ludzie ze zdrowym rozsądkiem i - podkreślam - wcale nie biedni, kupują rowery do 2000zł, bo ileż można za rower dać. Ich świadomość jest przy tym bardzo nikła. Rower prosty jest jak budowa cepa: kierownica, siodełko, dwa koła, łańcuch, pedały i z grubsza byłoby na tyle. Co miałoby być warte takiego majątku i co w ogóle miałoby się zepsuć, skoro taki skomplikowany samochód, który podlega obowiązkowemu przeglądowi, musi mieć de facto jedynie sprawne ogumienie, oświetlenie, hamulce, układ kierowniczy i emisję spalin? Skoro nikt nie sprawdza podczas przeglądu, czy akumulator odpali zimą albo czy oleju w skrzyni biegów lub silniku nie należy wymienić, to zapewne tak samo postrzega się "przegląd" roweru. Metodą doświadczalną sprawdza się, czy kierownica się kręci w prawo i w lewo, czy da się jakoś zatrzymać (to nie jest tożsame z hamulcami, mogą być spowalniacze, bo zostają przecież jeszcze awaryjnie podeszwy butów) i czy pedałowanie przekłada się na jakiekolwiek jechanie do przodu. No, a serwis? Ogranicza się do napompowania opon - o ironio! - nie zawsze bez dziur (serio, spotkałam się z takimi przypadkami, gdzie: "a po co to wymieniać, przecież uchodzi bardzo mało i trzeba tylko przed przejażdżką napompować, to do powrotu spokojnie wystarczy"), no i może posmarowania łańcucha. Najlepiej raz do roku na początku sezonu. Koniec.

Finał jest dwojaki lub trojaki. Najczęściej rower idzie w odstawkę po jednej czy drugiej zimie i pojawiają się tłumaczenia w rodzaju "znudził mi się" lub "to nie dla mnie" (wcale przy tym nie wiążąc tego z faktem, że jeździ się ciężej i to faktycznie może zniechęcać do czegokolwiek). Druga wersja to zryw - może nie raz na rok, ale tak na 3-4 lata - zakup kolejnego, tym razem już "naprawdę porządnego" roweru (też się popsuje po zimie, ale to wiadomo, bo teraz wszystko chińskie barachło, a nie jak kiedyś!). Wreszcie trzeci przypadek - według moich obserwacji są dotyczący głównie mieszkańców wsi i wioseczek, które są prawdziwymi wsiami, a nie noclegowniami dla większych miejscowości - jeżdżenie na rzęchu, o którym pisze Wyczynowy. Taki rower w dzień nie potrzebuje nawet dzwonka - jest słyszalny z 20 metrów, a użytkownik porusza się najczęściej ruchem jednostajnie posuwistym do najbliższego GS-u po bułki lub coś do bułek (czy innego śledzika ;)). Albo na pole, najlepiej z kosą przewieszoną przez kierownicę lub workami ziemniaków po obu stronach ramy.

 

Wracając do samej zimy, ludzie zarówno przechowują rowery, jak i jeżdżą na nich w warunkach bardzo różnych. Nie ogarniam, jak można włożyć niezakonserwowany rower do wilgotnej piwnicy lub trzymać pół roku pod chmurką i stwierdzać, że nie działa tak, jak wtedy kiedy był nowy, bo teraz wszystko z tanich chińskich części jest zrobione, to i wiadomo, że badziew. Czy faktycznie? No i owszem, może taka Ukraina nawet przy tym samym sposobie przechowywania jeździła lepiej, ale dlaczego nie zważa się w ogóle na to, jak urósł stopień skomplikowania napędu? Jeśli więc ktoś oczekuje, że rower będzie miał przerzutki, będzie lżejszy, będzie wygodniejszy, ale jednocześnie ma być tak samo wytrzymały, to nie wiem, czemu nie narzeka, że garnitur nie daje takiego bezpieczeństwa jak zbroja. Tak więc sposób przechowywania i zabezpieczenia roweru postawiłabym na pierwszym miejscu listy priorytetów.

Dla porównania taki przykład z życia: Mam ponad 10-letni tani rower Krossa (w chwili zakupu niespełna 700zł i to najpewniej przepłacony w sklepie). Dziesięć lat temu moje pojęcie na temat serwisu było takie samo, jak to, o jakim piszę powyżej. A więc miałam niedziurawe i zawsze napompowane koła oraz raz, na samym początku sezonu, jechałam do dziadzia, który jakimś smarem samochodowym zakrapiał mi łańcuch oraz wszystkie inne części ruchome (jednak bez ich rozkręcania). Po czymś takim robiłam od 500 do 1000km najczęściej w okresie letnim. Łańcucha, przerzutek, a nawet linek przez te 10 lat nie wymieniłam. Rower nie wygląda jak nowy, to byłoby wmówić trudno (chociaż z daleka chyba dałoby spokojnie radę), ale wygląda lepiej niż niektóre dwuletnie, jakie zdarzyło mi się widzieć. Obręcze prawie proste, szprychy w komplecie, wszystkie biegi działają, nic nie skrzypi. Dodam, że opisywany przeze mnie Kross istotnie jeździł głównie w okresie kwiecień-wrzesień, ale też zdarzyło się mu takie półrocze, kiedy dojeżdżałam na dworzec (łącznie z siarczystą zimą, podobną do tej obecnej), kiedy to stał on pod chmurką przez około 8-10h. No tak, tylko cokolwiek na mój rower "skapło" - deszcz, śnieg, błoto - zawsze zaraz po przyjeździe do domu wycierałam ściereczką, przynajmniej z grubsza. A jeśli stał w piwnicy całą zimę, to przynajmniej raz na czas dopompowywałam koła, by  obręcze nie cięły opon. No i piwnicę mam niewilgotną. Trudno wprawdzie nazwać ją ciepłą, ale na pewno stwarza lepsze warunki niż zbita z desek szopa. Tak więc nawet do takiego minimum nie trzeba wiele. Tym bardziej więc dziwi mnie, dlaczego ludzie nie zwracają na to uwagi.

Ale świadomość jest, jaka jest. W ubiegłym roku w marcu szukałam jakiejś taniochy dla dziadzia. Pojechaliśmy do jednego faceta zamieszkującego wieś pod Bochnią. Sprzedawał on całe naręcza jednośladów za ok. 300zł. To, co zobaczyłam w jego szopie, przeszło moje najśmielsze oczekiwania - zardzewiałe obręcze, sprężyny wychodzące z siodełek, sparciałe popękane opony, wiszące łańcuchy, nakrapiane rdzą stalowe elementy. A ja jakieś siedem lat temu wywaliłam na śmietnik wyłącznie nakrapianego rdzą makrokesza, bo uznałam, że brać za to pieniądze, to przestępstwo :]

 

Obecnie nadal nie mam sprzętu na widok którego "wszystkie foczki w powiecie moje" ;) ale podobnie jak Wy, niezbyt wyobrażam sobie jeździć na czymś, na czym nie czułabym się bezpiecznie. A wizja pęknięcia, wywrotki, wjechania w coś/kogoś wskutek niesprawnych hamulców jest dla mnie na tyle sugestywna, że zawsze o to minimum dbam. Przy czym oczywiście z roku na rok i z setki na setkę to minimum mi się przesuwa. Od przerzutek oczekuję większej płynności i reguluję je, nie machając już ręką na to, że "a szóstka mi jakoś nie wchodzi, tylko przeskakuje od razu na siódemkę", a łańcuch, który dwa lata temu był smarowany średnio co 200-300km, teraz dorobił się spinki (oczywiście nie ten sam łańcuch :)). Ale też przyznaję, że jak już całkiem nerw mnie dopadnie, to wolę czasem kupić nowe i ciut lepsze, niż użerać się ze starym. Nie mówię tego tylko o rowerze, tylko bardziej ogólnie. Chociaż i w rowerze się zdarza, jak na przykład klocki hamulcowe.

 

Na pewno z jednym rowerem 15 lat bym nie wytrzymała. Technika idzie do przodu, a wraz z nią komfort. Co więcej, wiele rzeczy tanieje, więc w miarę możliwości też staram się, aby i u mnie jakoś to ewoluowało. No, ale tu wracamy do punktu wyjścia, czyli priorytetów. Pracuję w domu, więc oszczędzam na komunikacji oraz ubraniach wyjściowych, nie wydaję na kino czy Starbucksa, nie mam kablówki ani Netfliksa, nie palę, nie piję alkoholu, nie prenumeruję czasopism, nie kupuję aplikacji na smartfona, a na sam telefon wydaję około 5zł na dwa miesiące, nie wiążą mnie też żadne abonamenty poza rachunkami za mieszkanie, prąd i internet, do tego wszystkiego niczego nie kupuję na raty i umiem oszczędzać, więc potem zostaje na takie fanaberie, jak eksperymentowanie z nowymi rowerami oraz dodatkami do nich ;)

Odnośnik do komentarza

Temat powinien brzmieć: "Jak dbacie o swoje rowery?". Bo zakładam, że każdy dba w jakiś sposób. Jeden nasmaruje łańcuch jak przestanie się zginać, a drugi będzie biegał ze ściereczką i wycierał kurz z ramy. :) 

Ja nie jestem ideałem, widzieliście mój rower i niestety poza okresem letnim kiedy w miarę sucho na dworze lub zimowym kiedy nieźle przymrozi wygląda jak wygląda. @Elle zapewniam Cię, że błoto czasem odpada - szczególnie jak się go nazbiera więcej  ;) 

Czy to oznacza, że nie dbam? Absolutnie nie! Napęd czyszczę raz na tydzień, czasem raz na dwa tygodnie. Opony całe, ciśnienie sprawdzane, przerzutki pracują należycie, hamulce regularnie sprawdzane. A co do błota to mam tak gównianą drogę do pracy, że musiałbym myć rower codziennie po południu żeby był w miarę czysty. Owszem miałem takie momenty. Przyjeżdżałem, podłączałem szlauch pod ciepłą wodę i jazda. Potem wytarcie łańcucha i nasmarowanie go. Dopiero wtedy rower szedł do garażu. Niestety nie zawsze miałem czas, a poza tym zaczęło to być cholernie irytujące. Od tej pory rozumiem ludzi, których rowery nie lśnią. Jeżdżę głównie komunikacyjnie więc rower musi być sprawny ale w "mokrych" warunkach przestaje mieć dla mnie znaczenie czy jest czysty.

W mieście pewna część osób posiada rower na pokaz, po to by ubrać się odpowiednio i zrobić lans. "Wow - jaki jestem gość, mam świetny sprzęt i wyglądam szałowo". W końcu teraz to modne. Dlatego być może ma się wrażenie, że tam lepiej dbają.

Na wsiach faktycznie mniejszą wagę przykłada się do czystości i kultury pracy napędu. Rowery zazwyczaj są starsze, mocniej zużyte. Mimo to nadal służą. Ludzie używają ich na dojazdy na pociąg, do sklepu. Dla takich osób wydanie nawet 2 tys. na nowy sprzęt zakrawa na żart. No bo po co? Skoro stary rower jeździ to niech jeździ. Jak się coś zepsuje to się naprawia i jeździ dalej.

A że tu coś brzęczy, tam coś stuka...

​Dialog z moim sąsiadem mechanikiem:

​- Michał coś mi stuka w samochodzie.

​- Stukotko.

- I co mam zrobić?

​- Zrobić głośniej radio.

Odnośnik do komentarza

Bardzo lubię stare rowery, choć chyba 15 lat na tym samym nie jeździłem. Korozja, kolizje i te sprawy ;)

To, że jest zardzewiały - nie przeszkadza mi, ale napęd musi być sprawny i łańcuch nasmarowany (nie tawotem :D)

Oponę zjeżdżoną łatwiej przebić, więc myślę, że wszystko jasne :)

Bardzo mi się podoba sposób konserwacji roweru stosowany przez dziadka @ElleWszystkie łożyska nieuszczelniane (pedały, stery, wolnobieg) - suport i piasty mam na maszynach - smaruję po każdym zachlapaniu przez wpuszczenie kropli gęstego oleju (Hipol) i ułożenie roweru w takiej pozycji, żeby mógł wpłynąć. Ciągłe rozbieranie tych elementów było by dla mnie zbyt pracochłonne, a przedłużenie trwałości - wątpliwe.

Hamulce - w zasadzie powinny być sprawne, choć czytałem artykuł na temat, że ci co jeżdżą na ostrym kole bez hamulców - jeżdżą bezpieczniej od tych, którzy je posiadają. I coś w tym jest. Mnie też się zdarzało, że się linka zatarła/urwała, albo klocek odpadł, a jechać trzeba było. I w takiej - awaryjnej sytuacji - nigdy nie miałem kolizji, ani nawet sytuacji grożącej kolizją. Wtedy po prostu jeździ się bardziej asekuracyjnie. Wolniej i z większą wyobraźnią. 

Odnośnik do komentarza

Rower można doprowadzić do fatalnego stanu, nawet jeżeli kupi się go niedawno, który jest jeszcze nowy.

To zależy od użytkownika takiego roweru.

Jeśli ktoś nie był nauczony lub sam się nie nauczył, że trzeba dbać nie tylko o rower, to już wina to będzie takiej osoby.

Tak naprawdę, każdy rower, po latach jeżdżenia się zużywa, nawet jeżeli się dba o rowery i zawsze coś będzie trzeba wymienić w rowerach.

Oczywiście, może to zależeć od pewnych czynników, czyli, że jeżeli ktoś mało jeździ na rowerze, częściej nie jeździ, to taki rower będzie miał 20 lat i będzie wyglądał dobrze.

Pod warunkiem, że ktoś jeździ na rowerze spokojnie i nie szaleje. Regularne smarowanie łańcucha jest potrzebne, szczególnie wtedy gdy dość często jeździ się po deszczu, zimą, kiedy jest wilgotne powietrze i również mokra droga, leżący śnieg, bo wtedy łańcuch jest podatny na wilgoć.

Ale to dotyczy i smarowania piast, zębatki z tyłu koła.

Dla mnie najbardziej niezrozumiałe jest to, gdy niektórzy jeżdżą rowerami z pokrzywionymi kołami, z luźnymi szprychami, a to wszystko można poprawić, wzmocnić u mechaników.

 

Ja sam dałem kiedyś rower do jednego gościa, który też zajmuje się centrowaniem kół rowerowych i składa rowery, a jest też serwisantem rowerów nowych i zajmuje się tym w hali, obok sklepu rowerowego.

W kole, z tyłu urwała mi się jedna szprycha i nie wiem, jak to się stało, ale to spowodowało, że koło z tyłu lekko się fajtało i to już mi nie pasowało.

Pojechałem tym rowerem do tego gościa, który sam popatrzył, wykręcił urwaną szprychę, wkręcił nową szprychę i wycentrował felgę.

Zresztą, w przednim kole też mechanik, tyle że inny centrował felgę, ponieważ kiedyś mi coś się wpieprzyło w szprychy, gdy jechałem, wygięły się dwie - trzy szprychy i koło się od razu fajtało.

Z tym się źle jedzie i nie może tak być, żeby koło lub oba koła się fajtały podczas jazdy.

Ja bym tak nie potrafił jeździć, dlatego dbałem o to, mimo starego roweru starych felg, żeby koła były równo wycentrowane.

Koła kręcą się lekko, bo są tak ustawione, że rower sam jedzie z bardzo lekkiego spadku.

Koła nie mogą być za mocno skręcone w środku, bo wtedy, podczas jazdy, hamuje rower i on nie jedzie szybko.

Czasami, jak się kupuje nowy rower, czy to w sklepach rowerowych, czy gdzieś na targach, to rowery tam są za mocno skręcone fabrycznie i ciężko chodzą.

Trzeba poprosić, w ramach gwarancji, żeby serwisanci lub mechanicy poprawili, poluzowali, żeby można było lekko sobie jechać, żeby rower nie hamował.

 

Bo fabrycznie to oni różnie mogą skręcać rowery i robią to szybko.

 

U mnie w rowerze jest wszystko ustawione i nawet, mechanik robił linkę do przedniego hamulca, bo stara linka była też zerwana, choć i tak nie korzystam z przedniego hamulca, a tylko z hamulca z tyłu koła.

Odnośnik do komentarza

Pewnie, że dbamy! W zimę ma lepiej ode mnie, stoi w cieple na dywaniku w salonie, raz do roku generalny serwis w Legionie na Górczewskiej (sam rzadziej chodzę na badania niż on na przegląd). Do tego lekkie smarowanie łańcucha i zakręcenie kołami raz na tydzień, żeby nie był smutny :)

Odnośnik do komentarza

Mój właśnie chyba niebawem wpadnie :D Przedwczoraj wymieniłam koła wraz z kasetą i oponami, wyregulowałam przerzutki i klocki, w grudniu wymieniłam linki hamulcowe oraz owijkę na piękną i białą. I nawet już go spod drzwi balkonowych podprowadziłam bliżej drzwi wyjściowych... Ale ilekroć pomyślę sobie, ile będzie roboty z jego myciem, jak wróci z tej chlapy na salony, to mi się totalnie odechciewa :P

Odnośnik do komentarza

Oj, wiedziałam, że się zaraz przyczepią ;) Chodzi o to, że jak pojeżdżę po tym śniegu (który miejscami na ulicach mimo wszystko jakieś mokrzejsze plamy tworzy), to nie uwierzę, że cudownie wszystko odpadnie, a do klatki schodowej wejdę z suchym, lekko zakurzonym rowerkiem, tak jak ma to miejsce w dni wiosenno-letnio-jesienne, kiedy asfalt jest suchutki :)

 

A dywan w salonie niestety kremowy...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...