Oskarr Opublikowano Niedziela o 16:31 Udostępnij Opublikowano Niedziela o 16:31 Co do ilości wody - jak jeżdżę sam, zabieram zwykle 2 bidony, starczają mi na 80-90 km, jak chcę zrobić 100 km bez zatrzymania, to albo dużo piję przed wyjściem z domu, albo biorę jakąś tubkę z musem owocowym do kieszeni lub jogurt pitny, ale często jeżdżę też turystycznie z żoną i z psem. Żona ma wtedy jeden bidon 0,5 litra a ja muszę mieć zapas dla siebie, żony i psa. Akurat u mnie gravel sprawdza się super bo lubię jeździć turystycznie długie dystanse a później próbować atakować komy na szosie czy w lesie. Jeden z moich graveli wygląda obecnie tak (obecnie wygląda trochę inaczej, bo zmieniłem sposób mocowania transportera i jest sztywniej i estetyczniej, ale zamysł się zgadza) To jest najszybszy i najwygodniejszy (dla mnie i dla psa) sposób na transport psa. Bagażnik na obejmy byłby za słaby, więc montaż do mtb odpada. W tej konfiguracji mam prędkości przelotowe 27 km/h, pies się chowa za mną jak jadę i nie odczuwam dużo większych oporów aero. W moim przypadku, żaden inny rower nie byłby tak użyteczny. Coś pokroju crossa/trekkinga jest po prostu dla mnie za wolne. Z napędem 2x10 GR spokojnie utrzymam koło jadąc za rowerem szosowym, przejadę tym rowerem każdy singletrack, co prawda, raczej bez większej przyjemności, ale przejadę. U góry kands toro alu na grx 2x10, rama alu, ciężkie koła, taki osiołek do tyrania. Co do przyszłości graveli - myślę, że zadomowią się na dobre. Jaki jest sens roweru szosowego, jeśli gravel będzie jechał wolniej o mniej niż 0,5 km/h dając większe bezpieczeństwo, wygodę, możliwości pakowania, większą prędkość na gorszych odcinkach, większą prędkość w mieście itp? Mając gravela możemy mieć 2 zestawy kół, jedne typowo pod szosę na oponie 32 c, drugie 47/50c na jazdę po bezdrożach. Tu na zdjęciu drugi gravel, szybszy, 8,5 kg gotowy do jazdy z garminem, pedałami i koszykiem. Tu są jakieś chińskie patenty aero, aero koła, wewnętrzne prowadzenie kabli itp. Napęd 2x11 grx z korbą 46/30. Dzięki szerokim oponom mamy możliwość zalania mlekiem, mleko ma mniejsze opory niż dętki, nawet dętki tpu. Mamy więc ochronę przed przebiciem, wyższy komfort, niskie opory toczenia, na gorszych asfaltach czy szutrach 1 kategorii jest to szybsze niż typowa szosa. Pobiłem na tym rowerze w tydzień większość moich PR zrobionych na rowerze szosowym. Udało się też zdobyć na tym rowerze parę komów na asfaltach w Toruniu, gdzie paru dobrych kolarzy szosowych też jeździ 🙂 Rower jest też dużo, dużo, dużo stabilniejszy przy dużych prędkościach w stosunku do standardowej szosy, to ze względu na większy rozstaw kół, ten w rozmiarze 52 ma aż 1033 mm, szosy w tym rozmiarze mają w okolicy 980. Szosy mają też kąt główki w okolicy 72-73, gravele 70. Do ścigania w peletonie lepiej mieć mniejszy rozstaw kół, bo jest mniejsza szansa, że ktoś nas skosi przez przypadek, ale do jazdy solo większy rozstaw kół to plus. Rower gravelowy ma też dużo większą odporność na przebicia. Na gravelach zrobiłem w 2 lata jakieś 10kkm. 0 razy musiałem wymieniać dętkę albo dzwonić po kogoś, aby mnie ściągnął bo mam awarię. Na szosie miałem 1 kapcia średnio na 1000 km. Przez rower szosowy nauczyłem się jeździć z dętką i pompką w kieszeni. 18 godzin temu, jajacek napisał(a): Nawet jak pod wulkan na Teneryfie wjeżdżaliśmy na rowerach MTB 50 km, chyba z 5h to więcej niż 2 bidony nie były mi potrzebne. To źle, za mało wody. lecąc z chatu gpt: W trakcie jazdy (30°C i duży wysiłek) Przy dużym wysiłku w takiej temperaturze powinno się pić ok. 0,6–1 litra na godzinę. Lekka jazda → 0,4–0,6 l/h Średnio intensywna → 0,6–0,8 l/h Wysoka intensywność → 0,8–1,0 l/h, czasem nawet do 1,2 l/h u bardzo dobrze wytrenowanych osób Ale jeszcze co do kierunku rozwoju - sam nie wiem jaki gravel jest najlepszy. Przerabiałem gravele z napędami 2x10 i 2x11, jeden alu z rekracyjną pozycją, drugi karbon ze sportową, kolejnego będę składał takiego, który mi przyjmie opony 29x2" do tyłu i zastanawiam się nad napędem 1x, choć jako rower uniwersalny, gravel z 2x11 jest świetny. Na karbonowym gravelu ostatnio sprawdzałem jaki miałbym czas na zawodach mtb w mojej rodzinnej miejscowości. Na MTB byłem 9 w generalce i 3 w kategorii wiekowej z czasem 1:23. Na gravelu ten sam odcinek zrobiłem w 1:25, robiąc przejazd gravelem miałem gorszą pogodę i więcej piachu na trasie. Gravelem na 45 c (jechałem wtedy na 40c) na 100% byłbym szybszy niż na rowerze mtb. Jasne, na mtb lepiej się bawiłem i odrabiałem czas na elementach technicznych, jechałem z dużo większą granicą bezpieczeństwa. Samą trasę bardzo dobrze znam, dzięki czemu mogłem jechać na granicy na gravelu. Na gravelu też mnie ostro wytelepało, ale startując na gravelu na zawodach miałbym lepszy czas. Były to zawody mtb typu maraton, z dość prostymi elementami. Oczywiście na trasach XC, gravel dostałby mocno po dupie. Ostatni punkt to koszt obsługi. Obsługa gravela nie kosztuje. Łańcuch do napędu 2x10 czy 2x11 jest tani w porównaniu do napędów 1x12, kaseta jest tania, zawieszenia nie ma. W dniu 25.10.2025 o 17:40, jajacek napisał(a): W miejskim codziennym użytkowaniu – brak błotników i często zbyt agresywna pozycja. każdy gravel ma miejsca do montażu bagażników. Pozycja jest mniej agresywna niż rower szosowy, często też mniej agresywna niż rowery XC. Ja bym jeszcze przyrównał gravela do auta typu SUV. Jasne, że w terenie jest lepsza normalna terenówka a na autostradzie szybsze i stabilniejsze będzie zwykłe kombi, ale tym przejedziesz wszędzie i daje Ci poczucie wolności. Każdy hejtuje suvy i uważa je za głupie a jednak w zeszłym miesiącu najlepiej sprzedającym się nowym autem w polsce był hyundai tuscon wyprzedzając corollę i octavię. Odnośnik do komentarza
jajacek Opublikowano Niedziela o 17:19 Autor Udostępnij Opublikowano Niedziela o 17:19 Sądzę że dużo zależy od tego jaki kto ma background sportowy. Ja jako dzieciak trenowałem judo, potem skok w dal, w końcu podstawówki rzut dyskiem, potem w liceum rzut młotem 🙂 Potem już jak poszedłem do pracy to już tylko tenis, rowery i siłka. Z moim najlepszym kumplem z którym jeździmy razem na rowerach od 35 lat, rozegraliśmy pewnie z 1000 meczów w tenisa i graliśmy razem w dziesiątkach turniejów tenisowych. Rowery MTB, bardzo dobrze jak na te czasy wyposażone, kupiliśmy chyba w 1993 roku. I od czasu jak mieliśmy liczniki Cateye Astrale to zwracaliśmy uwagę na średnią. Pamiętam że jak mieszkaliśmy w Turcji to już wtedy pojechaliśmy na tych rowerach ze średnią 30 na dystansie 60 km. Więc po prostu mamy w sobie ten gen rywalizacji. Trzeci co z nami jeździ też często naciąga średnią i na szosie i na MTB. I ma ksywkę Cyborg 🙂 Wszyscy trzej jeździliśmy przez ostatnie 15-20 lat w różnych ustawkach szosowych i MTB. Więc na pewno jest nam bliżej do rywalizacji niż do rekreacji. Oskar widzę ma też ten ciąg do rywalizacji. Reszta chyba niekoniecznie. No i większość jeździ chyba samotnie? Ja połowę a może i większość jazd jadę z kimś. Ale też często jeżdżę relaksacyjnie. Wtedy wybieram w zależności od pogody szosę lub MTB. I albo robię 50-80 km na szosie jak jest ładne słoneczko albo 40-60 km na MTB. Natomiast ze 2-3 zostałem wyciągnięty na jakieś wyjazdy relaksacyjne w większej grupie i nudziłem się jak mops. Było zdecydowanie za wolno. Za mało jazdy, za dużo gadania, zatrzymywania, żarcia obiadów po drodze. To nie moja bajka. Raz mnie kumpel wyciągnął na wyjazd sakwowy pod namiot. Też nie moja bajka. Natomiast jak raz pojechaliśmy w Góry Świętokrzyskie parę lat temu z laskami co się ścigały na MTB to była zupełnie inna bajka. Dziewczyny naciągały tempo, dystans ani przewyższenia nie były dla nich żadnym problemem. Gravel kompletnie nie wpisuje się w moje potrzeby. Na szosie zamula, w terenie leśnym jest beznadziejny. Nie widzę żadnej potrzeby jeździć nim w terenie mieszanym. Ładnych szutrów w naszej okolicy prawie nie ma. Problem przebitych dętek prawie kompletnie mnie nie dotyczy. Zwykle łapię kapcia raz na rok albo na 2 lata. Długą pompkę co pompuje momentem mam na stałe przymocowaną do ramy w szosie. Asfalty w okolicy mam w większości dobre. Nie ma większego znaczenia czy pojadę na oponach 25, 28 czy 32 mm. Natomiast za cholerę nie widzę ani jednego powodu żeby jeździć po asfaltach na szerokich trekkingowo-przełajowo-gravelowych kapciach. Nie odczuwam dyskomfortu na szosie. Mam tak skonfigurowany rower że wszystko mi w nim pasuje i jest zoptymalizowane w kierunku komfortu i szybkości. Dla mnie najlepszym gravelem jest hardtail MTB. Bo ma amora i szeroką oponę. Więc jak mam pojechać w terenie mieszanym to zdecydowanie hardtail. Moi dwaj kumple z którymi jeżdżę mają przełajówki przerobione na gravele. Wyciągają je gdzieś tak raz na 2-3 lata na jakiś wyjazd w nieznane. Raz tak byliśmy na Kaszubach, raz w Górach Świętokrzyskich. Na Kaszubach żałowałem że nie wziąłem MTB a w Świętokrzyskich, że nie wziąłem szosy. Przejeździłem ze 100 tys km na rowerach typu fitness i cross. Gravel jak dla mnie jest ich odmianą. Nic nie robi dobrze. Więc wolę szosę na asfalt a MTB w teren. Natomiast rozumiem podejście typu jeden rower do wszystkiego. Tylko że to chyba żadnego z nas nie dotyczy. Bo chyba wszyscy w tym wątku mają po kilka rowerów 🙂 Nasz kumpel Cyborg, był teraz miesiąc w Toskanii, gdzie są jedne z najbardziej znanych szutrów w Europie. Jeździł po nich na hardtailu MTB. W zeszłym roku jeździł tam na szosie ale przeciął oponę na ostrych kamieniach. Odnośnik do komentarza
liftlodz Opublikowano Niedziela o 17:41 Udostępnij Opublikowano Niedziela o 17:41 Co do ilości wody - jak jeżdżę sam, zabieram zwykle 2 bidony, starczają mi na 80-90 km, jak chcę zrobić 100 km bez zatrzymania, to albo dużo piję przed wyjściem z domu, albo biorę jakąś tubkę z musem owocowym do kieszeni lub jogurt pitny, ale często jeżdżę też turystycznie z żoną i z psem. Żona ma wtedy jeden bidon 0,5 litra a ja muszę mieć zapas dla siebie, żony i psa. Akurat u mnie gravel sprawdza się super bo lubię jeździć turystycznie długie dystanse a później próbować atakować komy na szosie czy w lesie. Jeden z moich graveli wygląda obecnie tak (obecnie wygląda trochę inaczej, bo zmieniłem sposób mocowania transportera i jest sztywniej i estetyczniej, ale zamysł się zgadza) To jest najszybszy i najwygodniejszy (dla mnie i dla psa) sposób na transport psa. Bagażnik na obejmy byłby za słaby, więc montaż do mtb odpada. W tej konfiguracji mam prędkości przelotowe 27 km/h, pies się chowa za mną jak jadę i nie odczuwam dużo większych oporów aero. W moim przypadku, żaden inny rower nie byłby tak użyteczny. Coś pokroju crossa/trekkinga jest po prostu dla mnie za wolne. Z napędem 2x10 GR spokojnie utrzymam koło jadąc za rowerem szosowym, przejadę tym rowerem każdy singletrack, co prawda, raczej bez większej przyjemności, ale przejadę. U góry kands toro alu na grx 2x10, rama alu, ciężkie koła, taki osiołek do tyrania. Co do przyszłości graveli - myślę, że zadomowią się na dobre. Jaki jest sens roweru szosowego, jeśli gravel będzie jechał wolniej o mniej niż 0,5 km/h dając większe bezpieczeństwo, wygodę, możliwości pakowania, większą prędkość na gorszych odcinkach, większą prędkość w mieście itp? Mając gravela możemy mieć 2 zestawy kół, jedne typowo pod szosę na oponie 32 c, drugie 47/50c na jazdę po bezdrożach. Tu na zdjęciu drugi gravel, szybszy, 8,5 kg gotowy do jazdy z garminem, pedałami i koszykiem. Tu są jakieś chińskie patenty aero, aero koła, wewnętrzne prowadzenie kabli itp. Napęd 2x11 grx z korbą 46/30. Dzięki szerokim oponom mamy możliwość zalania mlekiem, mleko ma mniejsze opory niż dętki, nawet dętki tpu. Mamy więc ochronę przed przebiciem, wyższy komfort, niskie opory toczenia, na gorszych asfaltach czy szutrach 1 kategorii jest to szybsze niż typowa szosa. Pobiłem na tym rowerze w tydzień większość moich PR zrobionych na rowerze szosowym. Udało się też zdobyć na tym rowerze parę komów na asfaltach w Toruniu, gdzie paru dobrych kolarzy szosowych też jeździ Rower jest też dużo, dużo, dużo stabilniejszy przy dużych prędkościach w stosunku do standardowej szosy, to ze względu na większy rozstaw kół, ten w rozmiarze 52 ma aż 1033 mm, szosy w tym rozmiarze mają w okolicy 980. Szosy mają też kąt główki w okolicy 72-73, gravele 70. Do ścigania w peletonie lepiej mieć mniejszy rozstaw kół, bo jest mniejsza szansa, że ktoś nas skosi przez przypadek, ale do jazdy solo większy rozstaw kół to plus. Rower gravelowy ma też dużo większą odporność na przebicia. Na gravelach zrobiłem w 2 lata jakieś 10kkm. 0 razy musiałem wymieniać dętkę albo dzwonić po kogoś, aby mnie ściągnął bo mam awarię. Na szosie miałem 1 kapcia średnio na 1000 km. Przez rower szosowy nauczyłem się jeździć z dętką i pompką w kieszeni. każdy gravel ma miejsca do montażu bagażników. Pozycja jest mniej agresywna niż rower szosowy, często też mniej agresywna niż rowery XC. Ja bym jeszcze przyrównał gravela do auta typu SUV. Jasne, że w terenie jest lepsza normalna terenówka a na autostradzie szybsze i stabilniejsze będzie zwykłe kombi, ale tym przejedziesz wszędzie i daje Ci poczucie wolności. Każdy hejtuje suvy i uważa je za głupie a jednak w zeszłym miesiącu najlepiej sprzedającym się nowym autem w polsce był hyundai tuscon wyprzedzając corollę i octavię. Mój gravel z moimi psiakami.No i spróbuj to spakować na MTB, zwłaszcza na fula Odnośnik do komentarza
Szwedacz Opublikowano Niedziela o 19:15 Udostępnij Opublikowano Niedziela o 19:15 W HT nie ma problemu, wystarczy przy wyborze ramy pilnować otworów montażowych. Nawet z segmentu All Mountain coś się zawsze znajdzie: W fullu to już trzeba kombinować z tymi drogimi bagażnikami, z dodatkowym zawiasem. Tylko raczej koszyk nie będzie najlepszym wyborem dla pasażera w terenie wymagającym takiego MTB. Odnośnik do komentarza
liftlodz Opublikowano Niedziela o 19:18 Udostępnij Opublikowano Niedziela o 19:18 No a da się na tym zamontować kosz dla psa, tak żeby nie uderzać w niego piętami podczas jazdy i żeby nie opierał się o siodełko? Przy geometrii MTB myślę, że może to być problem. Odnośnik do komentarza
Szwedacz Opublikowano Niedziela o 21:25 Udostępnij Opublikowano Niedziela o 21:25 Tak wygląda 20L wór na tym. Wydaje mi się, że w rower pokroju Decathlonowego EXPL, nowych Grand Canyonów czy Procaliber 8 spokojnie by się nadał na leśne wycieczki z podobnie mocowanym koszem dla psiaka. Jest na tyle wysoko, że pięty zupełnie nie powinny zastanawiać. Dropper w pełni się chowa, więc jak widać siodełko da się odpuścić bez kolizji, ale przy większym koszu by się przydała skośna ścianka od strony siodełka, by równolegle do rury pod siodłowej szła. No i oczywiście trasa odpowiednio łagodna, by nie poobijać psa. Odnośnik do komentarza
Oskarr Opublikowano wczoraj o 07:28 Udostępnij Opublikowano wczoraj o 07:28 9 godzin temu, Szwedacz napisał(a): Decathlonowego EXPL Raczej dałby radę, choć w rowerach mtb jest niżej poprowadzona górna rurka i pręty mocujące z przodu bagażnika bardzo mocno muszą iść w dół, w gravelach są trochę prościej zamontowane. EXPL ma odległość osi tylnego koła do supportu 44 cm, więc 1 cm więcej niż mam w kandsie i 1 cm mniej niż mam w BXT, czyli lepiej niż Kands. Mając duży box dla psa, trochę mi odciąża przednie koło i mało stabilnie się przez to jedzie. Szukając więc nowej ramy szukam czegoś, co będzie miało jak największą odległość tylnego koła od suportu, aby ciężar psa przenieść nad oś tylnego koła a nie poza oś. Ale, EXPL 540 na asfalcie jest wolny w porównaniu do graveli, ma też dużo bardziej wyciągniętą pozycje, niż gravel w podobnym rozmiarze. 13 godzin temu, jajacek napisał(a): Oskar widzę ma też ten ciąg do rywalizacji. Reszta chyba niekoniecznie. No i większość jeździ chyba samotnie? U mnie 50% czasu na rowerze to jazda solo, rzadko kiedy potrafię się powstrzymać aby nie przycisnąć. Choć w tym roku przez budowę domu mam gorsze wyniki i mniej się ścigam niż w zeszłym. 30% czasu na rowerze to czas spędzony z żoną i wiozę wtedy też psa, tempo regeneracyjne. 10% to turystyka, z żoną albo rodzicami, do 200 km na dzień, asfalty, drogi rowerowe, ładnej jakości szutry, typu velo dunajec, szlak wokół tatr, velo wisła itp. 10% to enduro z kumplami. Jeżdżąc turystycznie, często jestem odpowiedzialny za organizację transportu, wsiadam rano w auto, jadę do kolejnego hotelu, dojeżdżam, wsiadam na rower (bez psa), wracam do pierwszego hotelu 100 km, podpinam psa i jadę później spokojnym tempem kolejne 100 km do kolejnego noclegu. Gravel do tego jest super. Jak jeździmy po jakiś bieszczadach, to rano czasem wychodzę pętlę 40-50 km pojeździć sportowo na podjazdach a później z żoną i z podpiętą przyczepą jeździmy sobie po trasach typowo turystycznych. Czasem też jak jest jakiś problem na drodze, typu zamknięcie drogi, to w połowie wycieczki turystycznej odpinam psa i jadę solo na rekonesans a wtedy reszta wycieczki odpoczywa. Ja jestem zadowolony, bo się spałuje a oni są zadowoleni, bo mogli odpocząć 😄 Jeszcze co do gravela, dałem ostatnio żonie zamiast mtb pojeździć na karbonowym gravelu, jej średnia na ddr wzrosła z 24 na 28 km/h. Gravel na 40mm ją jednak do szutrów nie przekonał bo ją wytłukło. Odnośnik do komentarza
Veriv Opublikowano wczoraj o 09:11 Udostępnij Opublikowano wczoraj o 09:11 ChatGPT za każdym razem ocenia jaki model będzie najlepszy (najtańszy) do udzielenia odpowiedzi. Im mniej ustrukuryzowane pytanie, gorzej wyrażona potrzeba, gorzej przedstawione tło, gorzej dostarczone kryteria i brak zadań analitycznych - tym gorszy model jest używany. To co jest w 1szym poście przypomina GPT 4.0, generalnie stary model, który nie jest wyposażony w funkcjonalność rozumowania(krytyczne myślenie, strukturyzowanie pytań w ramach jednej odpowiedzi). By uzyć wyższych modeli należy faktycznie postawić pytanie badawcze. 4.0 wypluwa prozę i poezję niskich lotów. ps. mam chwile i dodam swoją odpowiedż. Moją, nie LLM. Moim zdaniem pytanie można zmodyfikować by poszukać źródeł komfortu dyskomfortu podczas jazdy. Ustalmy wpierw wartości skrajne - jak się użytkuje szosę i jak sie użytkuje gravela. Na swoim przykładzie, szosą jeżdżę po równych, gładkich asfaltach, gdzie nie ma drgań. Jeśli wpadnę w kostkę (pełno na dolnym śląsku), to drę po kostce tak szybko jak tylko sie da bo prędkość ogranicza drgania. Drgania, wibracje są generalnie tym, co odróżnia gravela od szosy. Na gravelu można jezdzić po mniej równych drogach bo trochę lepiej tolerują nierówności. Ok, gravel toleruje nierówności - ale co z użytkownikiem? 🙂 I tu jest własnie clue problemu, kolarz niekoniecznie dobrze będzie znosić nierównosci. Absorbcja takich drgań jest diablo męcząca i aktywizuje zupełnie inne partie mięśni niż jazda po szosie. Moze ominąłem coś, ale pod szosę raczej nie dzwiga się ciężarów, nie pracuje nad motoryką. Z drugiej strony skali, pod enduro i downhil, to siłownia stanowi śmiało połowę wszystkich jednostek trenigowych w skali roku - własnie po to by znosić wibracje i przeciążenia. konkludując, do pytania na jakim levelu (1-3) jest gravel, trzeba zadać pytanie na jakim "levelu" jest jego użytkownik 🙂 Odnośnik do komentarza
jajacek Opublikowano wczoraj o 12:46 Autor Udostępnij Opublikowano wczoraj o 12:46 To są dobre uwagi @Veriv Ja też jak mam jechać fragment po bruku to staram się go jechać szybko bo szybka jazda ogranicza amplitudę drgań. To samo dotyczy jazdy szutrem na wąskiej oponie szosowej. Druga sprawa to sam użytkownik. Ze względu na problemy a arytmią miałem okres kiedy przez rok prawie w ogóle nie jeździłem na rowerze. Potem leżałem 4 tygodnie w szpitalu więc nastąpiła atrofia mięśni. Powrót na rower był cholernie ciężki. Musiałem we wszystkich rowerach podnieść maksymalnie pozycję bo miałem bóle kręgosłupa szyjnego. Nie mogłem długo jechać off roadem bo następowało szybkie zmęczenie mięśni stabilizujących sylwetkę. Bardzo długo mi zabrało żeby wrócić do poprzednich pozycji i dystansów. Ponad 1,5 roku. Więc widać że poziom dyskomfortu jest też zależny od wagi i punktu startowego w postaci wytrenowania. Parę dni temu zacząłem przygotowania do przyszłego sezonu. Obejmują one trening siłowy i mobilizujący. Widziałem wczoraj posta na FB gdzie gość pytał czy full pozwoli mu dużo bardziej komfortowo jechać po bruku. Takie pytania się pojawiają bo bardzo dużo osób nie jest w stanie zamortyzować swoim aparatem mięśniowym nierówności drogi. Albo za dużo waży co jeszcze bardziej amplifikuje problem. Natomiast gdzie nie masz racji to co do treningu siłowego. Mój syn cały rok trenuje siłowo. Podobnie jak większość kolarzy obecnie. W sezonie startowym w ograniczonym stopniu. Ale poza nim cały czas robi przysiady i martwe ciągi. Chodzi też zimą na siłownię do Michała Ficonia, który zbudował specjalnie urządzenia do treningu dla kolarzy i prowadzi treningi związane z siłą i motoryką. Michał Ficoń - Przygotowanie Motoryczne Sportowców Był czas kiedy chodziłem regularnie na moją lokalną siłownię i regularnie spotykałem na niej Bartka Borowicza, ścigającego się mechanika, który stawał na podium większości amatorskich wyścigów MTB w Polsce. Ostro na tej siłowni zasuwał. Odnośnik do komentarza
Szwedacz Opublikowano 19 godzin temu Udostępnij Opublikowano 19 godzin temu Nie zajmuję się mechaniką, ale intuicyjnie bym doszukiwał się rozwiązania zagadnienia męczenia wibracjami w ich widmie częstotliwościowym, z naciskiem na wzrost tłumienia wibracji przez jakieś elementy wraz ze wzrostem częstotliwości. To co najbardziej daje w kość, to wibracje przenoszone na już napięte mięśnie (spompowanie łap na zjazdach podczas hamowania na wertepach, bolące plecy itp.). Ze wzrostem masy idzie wzrost bezwładności - w przypadku roweru jest to dobrze odczuwalne, w przypadku zmiany wagi rowerzysty nie mam jakoś wyrobionej opinii (no chyba że mówimy o dociążaniu się plecakiem, to wiadomo że w terenie szybko odczujemy to na swoim siedzeniu). Z drugiej strony niższa waga systemowa pozwala zejść z ciśnieniem bez zwiększenia ryzyka snejków (ale to już nie mówimy o takich samych warunkach, gdzie tylko zmieniamy wagę). @Oskarr Ja podmieniałem górne wsporniki na Topeak Extra Long, żeby przechodziły nad oponą 2.6" i sięgały do punktów montażowych. Dokładniejszy opis jest w starym wątku o bagażnikach do MTB ze sztywną osią. Odnośnik do komentarza
Greg29 Opublikowano 38 minut temu Udostępnij Opublikowano 38 minut temu Ja właśnie swojego grawelo-commutera przygotowałem do sezonu jesienno-zimowego i założyłem mu prawie pełne błotniki: dzisiaj była pierwsza jazda do pracy i z powrotem w warunkach lekko deszczowych. Wcześniej, gdzieś od września jeździłem tylko z ass saverem ale w deszczu bardzo mocno chlapało z przedniej opony i miałem mokre buty. Co prawda w pracy zmieniam buty (bo jeżdżę w spd) i skarpety ale buty niecwysychały przed końcem pracy i musiałem ubierać mokre Odnośnik do komentarza
jajacek Opublikowano 20 minut temu Autor Udostępnij Opublikowano 20 minut temu No więc ja mimo mimo całych moich obiekcji postanowiłem doinwestować naszego gravelo-przełajówko-commutera 🙂 Dziś kupiłem do niego na OLX karbonową używaną kierownicę Speca za 200. Kierownica Hoover Speca 42/46 będzie na sprzedaż jakby komuś była potrzebna do szczęścia. Zrobię wreszcie coś co już dawno planowałem czyli założę mini klamki przełajowe. Tzw. trzeci hamulec do jazdy w środkowym chwycie: No i z pomiarów wynika że wejdzie mi z przodu bez problemu opona 47 mm i wyczaiłem na wyprzedaży oponę Specialized Trigger Sport, którą bardzo lubię. Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się