Skocz do zawartości

Cele na 2025 i na 2026, dla nas 50+


Rekomendowane odpowiedzi

@Pepe75 tak logistycznie lepiej pasuje. Odchodzi problem z szukaniem kartonu aby wrócić samolotem. Tak to lecisz do wenecji ryanairem, bilet dla Ciebie + roweru to koszt razem 400 zł. 

150 km to nie jest dużo jak masz tyle do przejechania w cały dzień i pod warunkiem, że nie masz 40 kg roweru i nie chcesz zbyt dużo zwiedzać. Jadąc z prędkością 25 km/h to raptem 6 godzin jazdy dziennie 😄 To w ogóle temat na inny wątek, ale aby robić dużo kilometrów dziennie, wcale nie potrzeba super mocnej nogi, ale trzeba po prostu ograniczyć postoje. Paśnik i jedzenie podczas jazdy na rowerze zamiast się zatrzymywać na każdego batonika, daje więcej niż wydanie 20k pln na nowy rower 🙂 

Ja w moim rowerowym życiu mam 3 sposoby jazdy:

1. z kolegami - tu zwykle wyjazdy mtb, dziennie + 2000 metrów przewyższenia, dość mocne tempo ale też sporo przerw na kofolę czy pizzę. 

2. z rodziną - niska prędkość, jazdy turystyczne od 80 - 120 km na dzień, ze zwiedzaniem, często wtedy jeżdżę z przyczepą albo obładowany bagażami innych osób z wycieczki, więc nie poszaleję. 

3. solo - tu mam frajdę z samej jazdy, jak najmniej postojów, dużo kilometrów, równe tempo bez zażynania się, tak jadąc zrobienie 200 km nie jest wyzwaniem. Nawet opracowałem sikanie bez schodzenia z roweru, ale dalej muszę się zatrzymywać, kolejny przeskok będzie jak zacznę sikać w trakcie jazdy 😄 

 

Co do waszych celów - ambitnie podchodzicie. Ja mając 33 lata, w zeszłym roku zrobiłem 12 k km, 2 lata temu 10,5, w tym wyjdzie koło 3 kkm (porażka). Nastawiając się na dystans, wpadamy w płapkę stravy. Zamiast jeździć dla zabawy i tam gdzie chcemy jechać i coś zobaczyć, to jedziemy pętlę tak, aby jak najszybciej zrobić jak najdłuższą trasę z jak najlepszą średnią. Moi rodzice rywalizują w plebiscycie na mieszkańca gminy, który w danym miesiącu przejedzie najwięcej kilometrów. Warunkiem tych zawodów jest start i meta w obrębie gminy. Przez te zawody odmawiają mi wspólnej jazdy po lesie czy nawet odmawiają wyjścia na spacer jak ich odwiedzam w weekend, bo na asfalcie zrobią więcej kilometrów 😕 

Jasne, takie wyzwanie przynosi też rezultaty, np. rodzice zaczęli jeździć do pracy na rowerach a nie autem (mają 6 km), ale z minusów - wybierają drogę naokoło przez asfalt z autami a nie bezpieczniejszą drogę przez las, bo w tym samym czasie zrobią więcej kilometrów 😄 

 

 

Odnośnik do komentarza

@jajacekz tym cholesterolem to wiem że jest silny nacisk na przepisywanie statyn i różnorodne poglądy co do diet na jego obniżenie. U mnie poza cholesterolem to też kwestia że w pewnym momencie przestałem sie mieścić w kurtki zakupione jeszcze przed Covidem w 2019 r. i już słabo wyglądałem w garniturze ze ślubu z 2021. Obecnie - jak jest mnie 10 kg mniej - to wygląda to juz nieźle. Natomiast przy 180-181 te 85 kg to dla mnie wciąż dużo, tym bardziej że moja zawartośc tkanki tłuszczowej to w granicach 30%, a wiec wciąż za dużo. 

Co do planów - w tym sezonie zaliczyłem juz kilka wycieczek z corka w wieku 17 msc aktualnie, takich po 10 km. Na foteliku jest duży entuzjazm i wraca zadowolona, więc licze że w 2026 r. będa dalsze wycieczki.

Natomiast udała mi sie zrobic w tym roku z kolega Mazurska Petlę Rowerową i chciałbym w przyszłym roku zrobic szlak R10 lub ewentualnie trase wzdłuz Wisly od Krakowa do Warszawy po śladzie Wisły 1200. Moj kolega i brat bliźniak nie mają jakiejś wielkiej formy, praca biurowa, wiec dla nich odcinki po 60 km dziennie z sakwami to juz jest dużo. 

 

Nie pomaga też fakt, że trochę juz obawiam się jazdy w kierunku na Gassy z powodu pinezek. Dla mnie z Gocławia to jest najwygodniejsza trasa gdzie w 2 -2,5godz zrobię te 45-50 km i wrócę jeszcze na wieczór. Poza tym jeżdząc z córką mam inne obserwacje niż kiedyś samemu - dostrzegam jak wiele jest złych rozwiązań na trasach rowerowych - już nawet nie przejazdów z samochodami, ale miejsc gdzie np. 2 trasy rowerowe krzyżują się przy tunelu pod kątem 90 stopni, albo na zjeździe po wiadukcie jest wąsko i słaba widoczność. Dostrzegam tez że na ścieżkach rowerowych jest sporo ryzykownych zachowań rowerzystów, kiedyś sam tak jeździłem i wszystkich wyprzedzałem, teraz mnie to irytuje

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Oskarr napisał(a):

@Pepe75 tak logistycznie lepiej pasuje. Odchodzi problem z szukaniem kartonu aby wrócić samolotem. Tak to lecisz do wenecji ryanairem, bilet dla Ciebie + roweru to koszt razem 400 zł. 

150 km to nie jest dużo jak masz tyle do przejechania w cały dzień i pod warunkiem, że nie masz 40 kg roweru i nie chcesz zbyt dużo zwiedzać. Jadąc z prędkością 25 km/h to raptem 6 godzin jazdy dziennie 😄 To w ogóle temat na inny wątek, ale aby robić dużo kilometrów dziennie, wcale nie potrzeba super mocnej nogi, ale trzeba po prostu ograniczyć postoje. Paśnik i jedzenie podczas jazdy na rowerze zamiast się zatrzymywać na każdego batonika, daje więcej niż wydanie 20k pln na nowy rower 🙂 

Ja w moim rowerowym życiu mam 3 sposoby jazdy:

1. z kolegami - tu zwykle wyjazdy mtb, dziennie + 2000 metrów przewyższenia, dość mocne tempo ale też sporo przerw na kofolę czy pizzę. 

2. z rodziną - niska prędkość, jazdy turystyczne od 80 - 120 km na dzień, ze zwiedzaniem, często wtedy jeżdżę z przyczepą albo obładowany bagażami innych osób z wycieczki, więc nie poszaleję. 

3. solo - tu mam frajdę z samej jazdy, jak najmniej postojów, dużo kilometrów, równe tempo bez zażynania się, tak jadąc zrobienie 200 km nie jest wyzwaniem. Nawet opracowałem sikanie bez schodzenia z roweru, ale dalej muszę się zatrzymywać, kolejny przeskok będzie jak zacznę sikać w trakcie jazdy 😄 

 

Co do waszych celów - ambitnie podchodzicie. Ja mając 33 lata, w zeszłym roku zrobiłem 12 k km, 2 lata temu 10,5, w tym wyjdzie koło 3 kkm (porażka). Nastawiając się na dystans, wpadamy w płapkę stravy. Zamiast jeździć dla zabawy i tam gdzie chcemy jechać i coś zobaczyć, to jedziemy pętlę tak, aby jak najszybciej zrobić jak najdłuższą trasę z jak najlepszą średnią. Moi rodzice rywalizują w plebiscycie na mieszkańca gminy, który w danym miesiącu przejedzie najwięcej kilometrów. Warunkiem tych zawodów jest start i meta w obrębie gminy. Przez te zawody odmawiają mi wspólnej jazdy po lesie czy nawet odmawiają wyjścia na spacer jak ich odwiedzam w weekend, bo na asfalcie zrobią więcej kilometrów 😕 

Jasne, takie wyzwanie przynosi też rezultaty, np. rodzice zaczęli jeździć do pracy na rowerach a nie autem (mają 6 km), ale z minusów - wybierają drogę naokoło przez asfalt z autami a nie bezpieczniejszą drogę przez las, bo w tym samym czasie zrobią więcej kilometrów 😄 

 

 

W czerwcu pojechaliśmy w pięciu w okolice Białegostoku: pierwszy dzień - 100km, drugi dzień - już było ciężko i pojechałem krótszą trasę 60km (dwóch kolegów zrobiło ok 80km). Jeździliśmy na lekko, z przerwą na obiad, itp. Myślę, że składa się na to kilka rzeczy: wolniejsza regeneracja w wieku 50+ niż 33 lata, jakieś tam kontuzje które po 100km potrzebują więcej niż 12h na odpoczynek, a może i brak codziennego wyjeżdżenia.

Co do dystansu to u mnie jak napisałeś porażka i do 3kkm daleko 😉

 

Odnośnik do komentarza

Pare lat temu (pewnie z 10) wsiedlismy rano w pieciu w pociag Sloneczny na Mazury. Wysiedlismy w Dzialdowie i zrobilismy 270 km w dwa dni. Na crossach, MTB  i fitnessach. Dzis juz byloby ciezko. Ale wszystko zalezy tez od tempa i odzywiania. Jak ktos zna swoje tempo FatMax i wie ile powinien przyjac wegli tak zeby nie naruszyc zapasow glikogenu to bez problemu powinien zrobic 200 km w dni dni moim zdaniem. Ale trzeba sporo zezrec na takim wyjezdzie zeby nie bylo bomby. Zalezy tez jak kto sie odzywia na codzien. Ktos na diecie wysokoweglowodanowej slabo spala tluszcze. Wiec jak mu sie wegle skoncza to ma bombe. Ten co jest na keto lub low carb poradzi sobie lepiej podczas niskiej intensywnosci.

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Pepe75 napisał(a):

W czerwcu pojechaliśmy w pięciu w okolice Białegostoku: pierwszy dzień - 100km, drugi dzień - już było ciężko i pojechałem krótszą trasę 60km (dwóch kolegów zrobiło ok 80km). Jeździliśmy na lekko, z przerwą na obiad, itp. Myślę, że składa się na to kilka rzeczy: wolniejsza regeneracja w wieku 50+ niż 33 lata, jakieś tam kontuzje które po 100km potrzebują więcej niż 12h na odpoczynek, a może i brak codziennego wyjeżdżenia.

Co do dystansu to u mnie jak napisałeś porażka i do 3kkm daleko 😉

 

To jest jedna z moich jazd z tego roku:

image.png.7ef06fe8c901eeff4c99a9d197950357.png

Pojechałem z kumplem, który jeździ trochę więcej ode mnie i jest w moim wieku. Ale jest chudy jak chart afgański i lubi jeździć stówami.
Ponieważ nie wiedziałem jaki będzie dystans futrowałem na zapas.
Jeśli dobrze kojarzę to zjadłem jajecznicę z trzech jaj z bekonem i z chlebem z masłem.
Dofutrowałem w domu jakimś bananem i jogurtem greckim.
Podjeżdżaliśmy pociągiem więc zjadłem na stacji bułkę z Lidla z jabłkiem i kolejną w pociągu.
Kieszeń miałem całą wypchaną batonami i jadłem kolejne co godzinę.
Jazda była właśnie w moim tempie FatMax, które oceniam na 115-118 BPM.
Byłem totalnie świeży tego dnia po powrocie i mogłem zrobić podobną kolejnego dnia.
Co było dla mnie zaskoczeniem.
Więc wysokie spożycie węglowodanów w takie dni dłuższej jazdy jest kluczowe.

Odnośnik do komentarza
9 godzin temu, Oskarr napisał(a):

szlak wokół tatr i szlak orlich gniazd

Te też bym chciał kiedyś przejechać 😁

6 godzin temu, jajacek napisał(a):

To jest jedna z moich jazd z tego roku:

Moja jedyna setka w tym roku była znacznie wolniejsza ale jechałem grawelem pi R10/EV10 ze Świnoujścia do Kołobrzegu gdzie większość trasy to szuter i drogi leśne, sporo piasku i grubego tłucznia a że jechałem w długi weekend 15 sierpnia to w miejscowościach dzikie tłumy

Screenshot_2025-10-02-22-52-08-762_com.garmin.android_apps.connectmobile-edit.thumb.jpg.d0d98b0337f94fc4d9a279c0b06422b1.jpg

Odnośnik do komentarza
15 godzin temu, jajacek napisał(a):

W Alpach pojawiłem się za późno. Zrobiłem kilka kultowych podjazdów takich jak Stelvio, Grossglockner, Kaunertal czy Rettenbachferner.
Ale gdybym pojawił się tam 10 lat wcześniej to miałbym szansę zrobić większość z TOP10 najwyższych czy też większość 15 tych powyżej 2500.
Tu lista:
List of highest paved roads in Europe - Wikipedia

Alpy to na razie moje odległe marzenie.

15 godzin temu, jajacek napisał(a):

O Rajdzie Doliną Dunajca nie słyszałem. W Szczawnicy byłem wiele razy. Uwielbiam te okolice rowerowo.
Nigdy nie jeździłem w Beskidzie Niskim. Mój partner treningowy był dwa razy i bardzo chwali.
Średnia 28 na takim dystansie kosmiczna.
Ostatnio kolega bikefitter i były kolarz, rocznik 1971, mówił mi że startował w Tatra Road Race na dystansie 80 km.
Wyciągnął średnią 22. Ale było 2300 przewyższenia.

Rajd Doliną Dunajca organizuje ta sama ekipa co Tatra Road Race czyli Tatra Cycling Events. Twój Kolega jak to były kolarz startował w wyścigu a ja w rajdzie bez spiny i rywalizacji (no może troszeczkę z samym sobą😉). Ale rzeczywiście Tatra RRace jest dużo bardziej wymagający niż Rajd DD, który na dystansie 140km ma ok.2000m przewyższenia. Rajd organizowany jest w drugą sobotę maja i ma też dystans krótszy Fun (ok. 80km i 900m w pionie). Polecam imprezę, super widoki, dobra organizacja, bufet na trasie. Szczawnicę też bardzo lubię. Odkryliśmy te okolice z żoną (wtedy jeszcze dziewczyną😜) z 25 lat temu. Od kilkunastu lat jeździmy z dzieciakami raz w roku na tydzień bądź weekend do Jaworek. Ale ostatnio krajobraz tam się bardzo zindustrializował turystycznie. Na każdej polanie domki na wynajem i masa ludzi. A droga wyjazdowa do Krościenka tylko jedna...
 

 

15 godzin temu, jajacek napisał(a):

Zapoznaj się z parametrem VAM. Czyli ilość metrów w górę na godzinę. Najlepsza jaką miałem to ok. 700. Nie wiem czy nie na Przełęczy Knurowskiej, którą bardzo lubię i zrobiłem kiedyś test na maksa (znalazłem że podjechałem z VAM 744, czas 23:34, średnie tętno 155). Zwykle jeździłem bliżej 500-600. Bardzo dobrzy amatorzy potrafią wyciągnąć ponad 1000. Ale zależy to też od nachylenia drogi. Mój znajomy, zawodowy kolarz Patryk Stosz, ważący ok. 70 kg, jechał ją w 12:00 🙂

Przełęcz Knurowska jest na trasie RDDunajca. W 2024r. przejechałem ten segment w 22:04, śr. bmp 157 z VAM 794. Pewnie mógłbym mocniej ale to nie była nawet połowa trasy i do przejechania zostało jeszcze kilka górek, z których jedna (Cisowy Dział) miał odcinki z ponad 20% nachyleniem. Koledzy (mocne harty) z którymi wystartowałem w Rajdzie przejechali Przełęcz 4-4,5 minuty szybciej z VAM 950-1010. Mijałem się z nimi na bufetach - ja przyjeżdżałem, oni odjeżdżali 😛. W 2023 r. Przełęcz przejechałem z 40 sekund wolniej z podobnym tętnem. A Patryk Stosz na tym segmencie jest 4 z czasem z 2018r.👍 

Pozdrawiam🙂

Odnośnik do komentarza

Do Szczawnicy jeździł mój kumpel i on mnie tam pierwszy przyciągnął. A potem jeździłem tam z żoną i dzieckiem. Oni na spacer nad Grajcarkiem a ja na rower. Wstawałem o 6-tej i wracałem koło południa. Szczawnica jest fajna bo jest co robić i jest dobre jedzenie. Do Popradu na baseny termalne, żeby dzieci mogły się wyhasać ok. 70 km samochodem. Trochę po górach też chodziliśmy. Ale takich miejsc jest więcej. Parę razy byliśmy w Polańczyku. Na Słowacji w Dolinie Vratnej, W Słowackim Raju no i wiele razy w Czechach, w Jesenikach, które uwielbiam. I tam mieliśmy stałą metę w pensjonacie Relax Centrum Gol w Loucna nad Desnou. Skąd prowadzi drugi najtrudniejszy podjazd w Czechach nad zaporę Dlouhe Strane. A po drugiej stronie pasma podjazd pod Pradziada.

Elevation profile Dlouhé Stráně from Loučná nad Desnou

Odnośnik do komentarza

ja jechałem z 2 noclegami szlak wokół tatr, podobnie szlak orlich gniazd. Szlak wokół tatr, jechałem na zastępczym rowerze wartym może z 500 zł i ciągnąłem przyczepkę rowerową ważącą 40 kg 🙂 Ogólnie nie jest zły ten szlak, każda normalna osoba sobie poradzi, podjazdy długie, ale maksymalne nachylenie było koło 10%, więc w przypadku np. graveli - luz. Po drodze sporo noclegów, dzięki bookingowi nie musimy znać języka, nie musimy też zabierać żadnych śpiworów, namiotów itp. Po drodze sporo sklepów spożywczych i restauracji. Robi się pętle więc logistycznie spoko. Ze mną jechali rodzice 60+ i jeszcze wtedy dziewczyna, ja ciągnąłem psa w przyczepce razem z bagażami. 

Szlak orlich gniazd mniej wymagający był, logistycznie też spoko - auto się zostawia w Częstochowie na pkp i pociągiem jedziemy do Krakowa. 

Obie trasy pewnie dałbym radę przejechać w jeden dzień, ale to na zasadzie wstanie o 4 rano i jazda do 21 - całkowity bezsens, biorąc pod uwagę ilość atrakcji na trasach. Szczególnie na szlaku orlich gniazd mamy co 20 km jakiś zamek do zobaczenia i kilometrów się nie czuje. 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...