Skocz do zawartości

Zauważone na trasie ;-)


Rekomendowane odpowiedzi

Młody chłopak, nastolatek, może ok. 14 lat (?), wyglądał na sprawną, zdrową osobę. I teraz, trochę retoryczne, pytanie. Jaki jest sens kupowania roweru elektrycznego dla kogoś, kto powinien ćwiczyć i bez problemu śmigać na "zwykłym" rydwanie? Dla rozwijającego się organizmu, to jest przecież "upośledzanie". Taka osoba jak się przyzwyczai do elektryka, to będzie narzekać na zwykły rower, że za ciężko pod górkę, nie mogę jechać pod wiatr, nogi mnie bolą itd.. 

Pomijam kwestię, że może akurat to była jednorazowa sytuacja, że taki miał pod ręką. ? 

Zdjęcie poglądowe na czym mniej więcej jechał. ? skladany-rower-elektryczny-engwe-engine-pro-nowa-wersja-16ah-opony-pelne-204-cali-750w-45kmh-czarny.jpg (600×600) (geekbuying.pl)

Ot takie tam luźne spostrzeżenie. ?

Odnośnik do komentarza

Ostatnio słyszałem od osoby, która pracuje na uczelni wyższej, że większość 18-19 latków jeździ windą na pierwsze piętro i z powrotem na parter. Chyba nie muszę dodawać, że 90% z nich ma na nogach obuwie sportowe. Mój kolega, który wykonywał jakieś prace na boisku szkolnym powiedział, że jak widział ćwiczących i biegających licealistów to był załamany - te dzieciaki nie były nawet w stanie przebiec jednego okrążenia. Zresztą mam przykład z liceum mojej córki, moja córka trenuje pływanie i generalnie jest sprawna ale wf się generalnie nie odbywa a jak już jest to moja córka i jej kumpela co gra w siatkówkę często prowadzą zajęcia jako te "sportsmenki" w klasie

Odnośnik do komentarza

Lepsze to dla zdrowia niż autobusy albo jazda autem. Nie demonizujmy rowerów elektrycznych. Z jakiś badań wynikało, że osoby które mają rowery elektryczne chętniej wychodzą na rower i przejeżdżają sumarycznie więcej kilometrów niż osoby na konwencjonalnych rowerach. W rowerze elektrycznym jednak też trzeba pedałować, jest więc to jakiś trening dla naszego układu krwionośnego. Od strony organizmu nie ma znaczenia, czy jedziemy 20 km/h na rowerze bez wspomagania z mocą 100 watów, czy jedziemy 25 km/h gdzie 100 watów daje rower elektryczny a kolejne 100 watów pedałujemy My. Często jest narracja, że młodzieży od dobrobytu się w dup.. poprzewracało, jednak po prostu się zmieniają czasy. Mieszkając w małej miejscowości bardzo popularne do przemieszczania się młodzieży były skutery. Autobus szkolny jechał do szkoły na 6 i wracał o 16, jeśli ktoś miał zajęcia od 9 albo kończył o 13 i był za młody na prawko to jedynym ratunkiem był skuter. Obecnie rowery elektryczne wypierają skutery, sportu na elektryku będzie więcej niż na skuterze, człowiek się mniej spoci niż na skuterze, można dojechać jakimiś chodnikami czy ścieżką rowerową więc jest bezpieczniej, do tego mniej pali, same plusy. 

Z rowerami jest taki problem, że trzeba trochę jeździć, aby móc jeździć. Jeśli ktoś przez miesiąc nie wsiada na rower to nie będzie miał siły aby dojechać 10-15 km do szkoły, albo będzie miał siłę ale nie będzie to dla niego przyjemne. Rower elektryczny pozwala w tym przypadku pójść na skróty. 

Ja czasem dojeżdżam do pracy na rowerze, mam 35 km w jedną stronę, ale mam ten komfort, że mam możliwość wziąć prysznic po dojechaniu. We wcześniejszej firmie takiej opcji nie miałem, więc do wcześniejszej pracy nie dojeżdżałem na rowerze. Pracuje jako kadra kierownicza, często się spotykam z klientami czy prowadzę szkolenia, trochę głupio przyjść na takie spotkanie spoconym po jeździe na rowerze, elektryk w takim przypadku też pomaga w drodze do pracy się mniej spocić a wracając, mając więcej czasu wspomaganie można wyłączyć. 

Coraz częściej problemem jest też wiatr przy traktowaniu roweru jako środka transportu. Kiedyś aż tak nie wiało jak teraz, jest to spowodowane zmianami klimatycznymi. W zależności od wiatru moja droga do pracy na rowerze mtb zajmuje mi od 55 minut do 1h i 30 minut. Tutaj ponownie, mam ten plus, że mam elastyczny czas pracy i mogę być na 8 czy 8:30 w pracy, jednak większość ludzi tak nie ma, elektryk też pozwala zniwelować te różnice w czasie i być dzięki temu bardziej stabilnym środkiem transportu. 

Co do dojazdu do pracy, ja robię tygodniowo jakieś 10-12 godzin treningów na rowerze, jadąc do pracy robię jedynie ćwiczenia w tlenie, głównie bazę tlenową czy jakieś ćwiczenia na kadencję itp. Wykonanie w drodze do pracy normalnego treningu z interwałami sprawia, że w ciągu dnia jestem trochę zamulony. W pracy nie mogę być zamulony bo mi maszyny mogą rękę urwać. Podejrzewam, że dla osób niewytrenowanych 30-40 minutowa jazda na rowerze będzie podobnym wysiłkiem co u mnie treningi interwałowe, więc ponownie, tutaj ratunkiem może być rower elektryczny. 

Odnośnik do komentarza

Zmam kilka osób, które ze względów lokalowych nie mogą sobie pozwolić na posiadanie kilku rowerów na każdą okazję a elektyczny ścieżkowiec jest dla nich najbardziej uniwersalny bo najczęsciej poruszają się po górach gdzie liczy się promień działania (możesz odjechać od samochodu np. na 80km gdzie przy rowerze zwykłym byłoby to 30-35km) czy możliwość przejechania się typowo zjazdowym singlem kilka razy tego samego dnia. Zdarza im się jednak też wyjechać tym na drogi utwardzone bo nie mają innej możliwości.

Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, Oskarr napisał(a):

Lepsze to dla zdrowia niż autobusy albo jazda autem. Nie demonizujmy rowerów elektrycznych. reszta ciach.

Ty mówisz o przemieszczaniu z A - B - A i ok. Taki elektryk, przy tym trybie i dłużnym dystansie może być pomocy. Jednak, czy jest jakaś przyjemność podczas przejażdżki/wycieczki spacerowo-turystycznej, gdzie więcej jedzie się na prądzie niż pedałuje, a ja się energia wyczerpie, to chyba też lekko nie jest. Może elektryki są w jakimś tam zakresie dobre, ale ktoś, kto nie przejechał jakiegoś rajdu rowerowego lub dłuższej wycieczki z Wigry, czy innym Uniwersalem, to nie zaznana tej  przyjemności posmakowania prawdziwego roweru, skoro od razu "rzuca" mu się elektryka. ?

Na skuterze w ogóle się nie spocisz. ?

Te zmiany klimatyczne, to pic, ale nie będę się wgryzał w temat. Nie to miejsce. Wystarczy gdzieś sięgnąć do niezależnych źródeł, innych niż te główne nurty. 

Co do wiatru, to i tak wiadomo, nie od dziś, że "pod" jedzie się, czy idzie, płynie kiepsko. ? Już w innych wątkach pisałem, więc się nie bee powtarzał.

No muszę przyznać, że 35km w jedną stronę, to już "konkretny" dystans. Jednorazowo lub co kilka dni do przejechania bez problemu. Jednak szacunkowo wychodzi na miesiąc jakieś 1400 km, a na rok 16800. Spory wysiłek i wyzwanie, żeby robić taka trasę codziennie, przez cały rok. Różne warunki, więc prysznic się przydaje. ? Jakbyś miał tak codziennie "dymać", to na pewno byłbyś zamulony. ?

Ty jw. trenujesz, ale świadomie. Ja nie trenuję, ale jadąc z A-B-A robię pewnie automatycznie i nie myślę o tym. ? Po płaskim w miarę równym tempem, pod górkę szybciej, a jak się zmęczę, to ciężko oddycham ;-), więc są interwały, jakaś tam kadencja i baza tlenowa. ? 

A osoby niewytrenowane, moim zdaniem, właśnie powinny jeździć na zwykłym rowerze, powoli zacząć od krótkich dystansów, przyzwyczaić się do roweru. Jeśli nie pada, to prawie codziennie po kilka km. Raz na tydzień zrobić jakąś dłuższą wycieczkę. Nie wiem, czy to dobre porównacie, ale w odniesieniu do Grega i WF, to rower elektryczny jest jak piłka z elektronicznym celowaniem ;-), np. do koszykówki. Rzucasz, a ona sama leci do kosza. Nie ćwiczysz właściwych ruchów, rzutów, ułożenia dłoni, wyskoków, dwutaktu, nie ruszasz się i itp..

Odnośnik do komentarza

Jeżeli ktoś traktuje rower jako środek transportu, to elektryk jest bardzo praktyczny. Nie ma znaczenia, ile lat ma użytkownik. Plusem względem skutera jest też to, że jest zeroemisyjny (ma to znaczenie, o ile użytkownik nie odrzuca zdania jakichś 98% naukowców co do zmian klimatycznych).

Podobnie przy amatorskiej rekreacji, ktoś kto na zwykłym rowerze mialby zasieg 30km, nagle ma 80km. Dla wielu osób to duża zachęta. Potwierdzam to co pisal Oskar, badania pokazują, że większość osób po przeniesieniu się na elektryka jeździ sporo więcej, zatem łączny efekt zdrowotny jest dodatni.

Odnośnik do komentarza
8 godzin temu, gosc napisał(a):

rower elektryczny jest jak piłka z elektronicznym celowaniem ;-), np. do koszykówki. Rzucasz, a ona sama leci do kosza. Nie ćwiczysz właściwych ruchów, rzutów, ułożenia dłoni, wyskoków, dwutaktu, nie ruszasz się i itp..

Porównanie bezsensowne. Na (legalnym) rowerze elektrycznym jak najbardziej się ruszasz, rower tylko wspomaga Twój ruch. Żeby jechał, musisz pedalowac. Wciąż musisz umieć kierowac rowerem i panować nad nim (a chwilami nawet bardziej niż na zwykłym, bo ma znacznie większe przyspieszenie). @gosc jeździles kiedyś na elektryku?

Odnośnik do komentarza

Wracałem wczoraj późnym popołudniem z przejażdżki, niestety przymusowo skróconej przez wielką czarną chmurę, i jak już byłem na ostatniej prostej przed domem to usłyszałem za sobą gwizd grubych opon mtb na asfalcie i wyprzedził mnie bardzo otyły, młody człowiek na elektrycznym mtb - jechałem 32-33 km/h ale on też musiał kręcić nogami żeby jechać mimo odblokowanego elektryka. Tak jak napisano powyżej, normalnym rowerem na pewno by nie pojechał a tak jakiś tam ruch ma

 

Odnośnik do komentarza
W dniu 21.07.2023 o 21:50, sl66 napisał(a):

@gosc jeździles kiedyś na elektryku?

Nie, nie miałem okazji i nie mam. To nie zmienia mojej opinii, ze jeśli ktoś, zwłaszcza młodzi ludzie/nastolatkowie mogą normalnie pojeździć, to nie elektrykami. Poza tym, żeby jeszcze bateria była samoczynnie ładowana przy hamowaniu, to można by było się ew. zastanowić, czy kupić. ?

Na elektryku mniej pokręcisz nogami, niż na normalnym rowerze. Na mojej trasie często widzę różne modele, wyglądające jak rower i motocykl. Mało kto na takim kręci pedałami. Owszem, jakieś tam wspomaganie jest, ale np. pod górkę (niekoniecznie alpejką, tylko taką zwykła, gdzieś w mieście ?) niech taki elektryczny jeździec wjedzie na normalnym rowerze, szybko i dodatkowo pod wiatr, to wtedy możemy pogadać.  ? 

Odnośnik do komentarza
W dniu 21.07.2023 o 21:47, sl66 napisał(a):

Podobnie przy amatorskiej rekreacji, ktoś kto na zwykłym rowerze mialby zasieg 30km, nagle ma 80km. Dla wielu osób to duża zachęta. Potwierdzam to co pisal Oskar, badania pokazują, że większość osób po przeniesieniu się na elektryka jeździ sporo więcej, zatem łączny efekt zdrowotny jest dodatni.

Może i tak, ale jak się wyczerpie akumulator, to weź napędzaj takiego, ponad 20 kg(?) lub więcej "kloca". Słyszałem dialog dwóch starszych (ponad 60 lat(?)) panów, typu "będziemy musieli zawrócić jak nam się poziom baterii obniży poniżej połowy, żeby starczyło na powrót". 

Odnośnik do komentarza
10 godzin temu, gosc napisał(a):

jeśli ktoś, zwłaszcza młodzi ludzie/nastolatkowie mogą normalnie pojeździć, to nie elektrykami

Czyli nie poparłbys nastolatka, który mając do wyboru granie na komputerze i elektryka, wybiera elektryka - bo przecież 'mógłby normalnie jeździć na rowerze'?

Odnośnik do komentarza
9 godzin temu, gosc napisał(a):

ale jak się wyczerpie akumulator

Takie ograniczenia ma każdy pojazd nienapędzany energią mięśni. To samo możesz powiedzieć o samochodzie, skończy się benzyna po 600km i weź potem to pchaj... Po to są wskaźniki zasięgu, żeby planować przebieg trasy. I trzymając się tego ograniczenia, elektryki stwarzają naprawdę duże możliwości. Np. niewiele jest 60-latkow, którzy na zwykłym rowerze daliby radę zrobić 80km.

Odnośnik do komentarza
12 minut temu, sl66 napisał(a):

Np. niewiele jest 60-latkow, którzy na zwykłym rowerze daliby radę zrobić 80km.

Mam takiego kolegę w pracy - codziennie dojeżdża do pracy lekko ponad 30 km w jedną stronę (grawelem Cube Nuroad Pro albo Race, nie przyjrzałem się w sumie), lato, zima, nie ważne, cały rok. Zimą jak bardziej wieje to ze dwa razy w tygodniu przyjeżdża elektrykiem ale tylko dwa razy w tygodniu bo by treningu nie miał ?. Oprócz tego jeszcze biega i czasami na siłkę chodzi. Szczupły, wręcz wyżyłowany, wygląda na czterdzieści parę max

Odnośnik do komentarza
Takie ograniczenia ma każdy pojazd nienapędzany energią mięśni. To samo możesz powiedzieć o samochodzie, skończy się benzyna po 600km i weź potem to pchaj... Po to są wskaźniki zasięgu, żeby planować przebieg trasy. I trzymając się tego ograniczenia, elektryki stwarzają naprawdę duże możliwości. Np. niewiele jest 60-latkow, którzy na zwykłym rowerze daliby radę zrobić 80km.
No nie przesadzajmy, znam takich 60 + latków dla których 200 km i to nie na elektryku nie jest żadnym wyzwaniem całkiem sporo - może dla tego że sam się zbliżam do tego wieku...
Odnośnik do komentarza
20 godzin temu, gosc napisał(a):

Słyszałem dialog dwóch starszych (ponad 60 lat(?)) panów, typu "będziemy musieli zawrócić jak nam się poziom baterii obniży poniżej połowy, żeby starczyło na powrót". 

No i sam masz dowód, że elektryki dały możliwość dwóm panom po 60 na śmiganie na rowerze. Ja elektryka nie mam ale ścigam się na mtb na trasach do 80 km, ja obserwuje puls i moc na podjazdach. Przy krótkich wyścigach tak do 2h jedzie się od początku ogień, tam nie ma czasu na myślenie o zmęczeniu itp. Ale przy dłuższych dystansach od początku patrzę aby nie przekraczać progu mleczanowego w tętnie i aby na podjazdach nie przekraczać mojego ftp. Do tego dochodzi wskaźnik TSS, czyli obciążenie treningowe, wiem, że na 4 godzinnym wyścigu jestem w stanie wytrzymać do 200 tss, jeśli po pierwszej godzinie mam ponad 70 tss to oznacza to tyle, że nie dojadę na moich rezerwach siły, skończą mi się całkowicie węglowodany w organizmie i będę jechał z tłuszczu, czyli zamiast generować 260 watów moc mi spadnie do 160. W praktyce niczym się to nie różni jak w przypadku rozładowanego akumulatora w elektryku, u Ciebie w organizmie działa to tak samo, tylko nie znasz dokładnie swoich parametrów wydolnościowych. 

Nie jeżdżę codziennie do pracy, mam obecnie ściśle rozpisane treningi i taka jazda by mogła źle wpływać na moją kondycję. Co do kilometrów, od początku roku mam obecnie 7100 km według stravy. Realnie jest tam z 500 km więcej bo parę razy mi garmin padł na wyjeździe. 

Jak chcesz to na elektryku możesz pokręcić dokładnie tyle samo nogami co na zwykłym rowerze, po prostu zrobisz większy dystans. Musisz kiedyś wypożyczyć elektryka aby zobaczyć z czym to się je. Też kiedyś miałem podejście, że elektryki to blee ale na jednych zawodach organizator dawał zawodnikom za darmo jeździć na elektrycznym fullu. Na 2 kilometrowej pętli na moim karbonowym ht jechałem koło 5 minut ze średnim tętnem 175, na elektryku zrobiłem tą samą pętlę z czasem o 20 sekund lepszym z średnim tętnem w okolicy 173, zabawa była przednia i przestałem narzekać na elektryki. Później się z organizatorem jeszcze ścigałem na tej pętli, ja na moim ht a on na elektrycznym fullu. Efekt był taki, że facet 50 lat pracujący za biurkiem, jeżdżący 1000km rocznie był w stanie rywalizować z chłopakiem 30 letnim który dużo trenuje i się ściga. 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...