Skocz do zawartości

Zauważone na trasie ;-)


Rekomendowane odpowiedzi

12 godzin temu, sl66 napisał(a):

Czyli nie poparłbys nastolatka, który mając do wyboru granie na komputerze i elektryka, wybiera elektryka - bo przecież 'mógłby normalnie jeździć na rowerze'?

Nie popadajmy w jakieś skrajności. ? W tym konkretnym przypadku ok, niech już jedzie na elektryku,;-) ale jakby miał do wyboru "zwykły" rower, to wolałbym, żeby wybrał "zwykły".

Odnośnik do komentarza
12 godzin temu, Greg29 napisał(a):

Mam takiego kolegę w pracy - codziennie dojeżdża do pracy lekko ponad 30 km w jedną stronę (grawelem Cube Nuroad Pro albo Race, nie przyjrzałem się w sumie), lato, zima, nie ważne, cały rok. Zimą jak bardziej wieje to ze dwa razy w tygodniu przyjeżdża elektrykiem ale tylko dwa razy w tygodniu bo by treningu nie miał ?. Oprócz tego jeszcze biega i czasami na siłkę chodzi. Szczupły, wręcz wyżyłowany, wygląda na czterdzieści parę max

Nie twierdzę, że każdy 60+, czy 70+ nie da rady na zwykłym. Jak jest wysportowany/wytrenowany lub itp. i się czuje na siłach, to da radę. Nikomu nie umniejszam, ale jest to zauważalne, że dla osób w tym wieku elektryk może być pomocny, jako napęd wspomagający. Na marginesie, te "potwory", zap...ce ponad 50 km/h, które spotykam, to już nie rowery. Cały czas podkreślam, ze dla młodych osób lepszy jest zwykły rower, niż elektryk. Za bardzo od razu przyzwyczajają się do ułatwienia, a potem jw. napisałem, prosty przykład, nie może podjechać pod górę lub go nogi bolą. ? 

 

Odnośnik do komentarza
W dniu 21.07.2023 o 09:48, Greg29 napisał(a):

Ostatnio słyszałem od osoby, która pracuje na uczelni wyższej, że większość 18-19 latków jeździ windą na pierwsze piętro i z powrotem na parter. Chyba nie muszę dodawać, że 90% z nich ma na nogach obuwie sportowe. Mój kolega, który wykonywał jakieś prace na boisku szkolnym powiedział, że jak widział ćwiczących i biegających licealistów to był załamany - te dzieciaki nie były nawet w stanie przebiec jednego okrążenia. Zresztą mam przykład z liceum mojej córki, moja córka trenuje pływanie i generalnie jest sprawna ale wf się generalnie nie odbywa a jak już jest to moja córka i jej kumpela co gra w siatkówkę często prowadzą zajęcia jako te "sportsmenki" w klasie

I o tym właśnie mówię. Poziom sprawności młodzieży jest tragiczny. Piłka nie, bo muszę w fejzb..o..czka przejrzeć., "po schoooodach mam iść? Za ciężko".  W szkole jak akurat WFefiscie nie chciało się ? prowadzić lekcji, to pykaliśmy w piłę lub kosza. I już był ruch, nikt nie siedział na ławce. Sami chcieliśmy, a teraz paździerz i tandeta. 

Odnośnik do komentarza
W dniu 21.07.2023 o 10:42, Oskarr napisał(a):

Z rowerami jest taki problem, że trzeba trochę jeździć, aby móc jeździć. Jeśli ktoś przez miesiąc nie wsiada na rower to nie będzie miał siły aby dojechać 10-15 km do szkoły, albo będzie miał siłę ale nie będzie to dla niego przyjemne. Rower elektryczny pozwala w tym przypadku pójść na skróty. 

Tylko, czy te skróty są dobre? Pytanie zostawiam Wam do osobistego rozważenia. ? Co do jazdy po miesiącu. Może to nie jest dobre porównanie, ale mam takie osoby, dla których przejażdżka ok 25-26 km, co 5-7 dni, czasami po prawie dwóch tygodniach nie sprawia problemu. 

Jak ktoś nie jest wprawiony ;-), to niech robi te 5 km "dookoła bloku", ale codziennie, a potem można wydłużać dystans. ? Oczywiście mówię o rowerze, a nie elektryku. ? 

Odnośnik do komentarza

@gosc, wydaje mi się że podchodzisz do tematu zbyt życzeniowo. Piszesz, że młodzi się nie ruszają sprzed kompa i FB, więc powinni wskoczyć na zwykłe rowery i jeździć codziennie, żeby z czasem być w stanie robić dłuższe trasy. Skoro się nie mogą oderwać od kompa, to prawie żadnemu nie będzie się chciało tak bardzo zmieniać nawyków. Rozumiem Twój punkt widzenia, że tak byłoby najlepiej i dla nich najzdrowiej, ale w ten sposób narzucając im z góry raczej byś tylko ich zrazil. To już lepiej pokazać elektryka, że może w miarę bezwysilkowo pokonać 50-60km, może zlapie zajawke i zacznie jeździć jeszcze dłuższe trasy, albo przesiadzie sie na zwykły rower. A nawet jeśli nie, to lepiej jeżeli będzie dojeżdżal do szkoły na elektryku wymagajacym jakiegokolwiek wysiłku niż hulajnodze elektrycznej czy samochodzie.

Odnośnik do komentarza
12 godzin temu, sl66 napisał(a):

@gosc, wydaje mi się że podchodzisz do tematu zbyt życzeniowo. Piszesz, że młodzi się nie ruszają sprzed kompa i FB, więc powinni wskoczyć na zwykłe rowery i jeździć codziennie, żeby z czasem być w stanie robić dłuższe trasy. Skoro się nie mogą oderwać od kompa, to prawie żadnemu nie będzie się chciało tak bardzo zmieniać nawyków. Rozumiem Twój punkt widzenia, że tak byłoby najlepiej i dla nich najzdrowiej, ale w ten sposób narzucając im z góry raczej byś tylko ich zrazil. To już lepiej pokazać elektryka, że może w miarę bezwysilkowo pokonać 50-60km, może zlapie zajawke i zacznie jeździć jeszcze dłuższe trasy, albo przesiadzie sie na zwykły rower. A nawet jeśli nie, to lepiej jeżeli będzie dojeżdżal do szkoły na elektryku wymagajacym jakiegokolwiek wysiłku niż hulajnodze elektrycznej czy samochodzie.

Nic nikomu nie narzucam i nie, nie mam takiego podejścia, życzeniowego, może raczej "staroświeckie" ? i stopniowanie "umiejętności".  ? Owszem, masz w jakiś tam sensie rację (niech już pokręci na elektryku niż nic nie robi na hulajnodze ? ), ale to jest jednak pójście na łatwiznę. ? Znowu użyje porównań ;-), "Karate Kid" od razu nie walczył, tylko mył samochód i malował płot, a elektronik najpierw uczy się porządnie i prawidłowo lutować, a nie zabiera się za naprawy. ? 

Odnośnik do komentarza

Dyskusja coraz bardziej akademicka... ? 

Właśnie masz podejście życzeniowe, chciałbyś, aby każdy dzieciak stał się Karate Kidem. To tak nie działa, z takim podejściem znajdziesz 1 na 100 dzieciaka, który zostanie Karate Kidem, a zniechęcisz 99 pozostałych. Cieszmy się, że w ogóle chce się ruszać ludziom, nieważne czy na elektryku, czy nie. 

Zresztą, temat można rozszerzyć - zwykły rower to też jest jakieś wspomaganie ludzkiego ciała. Więc idąc Twoim tokiem rozumowania można by lamentować, że ludzie jeżdżą 20km rowerem, zamiast przebiec chociaż 15km. W końcu bieg wymaga więcej energii, a rower to, cytuję, jednak pójście na łatwiznę. Na to ostatnie jednak nie narzekałeś - można zatem wysnuć wniosek, że wspomaganie ludzkiego ciała w postaci systemu przekładni (rower) jest dla Ciebie ok, ale już wspomaganie w postaci systemu przekładni + energii mechanicznej uzyskanej z elektryczności (rower elektryczny) już nie jest dla Ciebie ok. Nie bardzo rozumiem, dlaczego?

Jeżeli u większości użytkowników (jak pokazują badania, ponad 80%) rowerów elektrycznych frajda z jazdy ze wspomaganiem jest tak duża, że w efekcie jeżdżą o wiele więcej niż by jeździli na zwykłym rowerze - zatem łączny efekt zdrowotny jest dla nich na plus względem zwykłego roweru - to dlaczego by im to wypominać? Dajmy każdemu prawo wyboru.
 

Odnośnik do komentarza
Cytat

Jeżeli u większości użytkowników (jak pokazują badania, ponad 80%) rowerów elektrycznych frajda z jazdy ze wspomaganiem jest tak duża, że w efekcie jeżdżą o wiele więcej niż by jeździli na zwykłym rowerze - zatem łączny efekt zdrowotny jest dla nich na plus względem zwykłego roweru - to dlaczego by im to wypominać? Dajmy każdemu prawo wyboru.

Jest ogromny bum na rowery elektryczne i badania pokazują to co mają pokazać żeby ludzie kupowali coraz więcej rowerów elektrycznych. To jak kiedyś z badaniami na temat szkodliwości spożywania tłuszczy nasyconych, o dziwo sponsorowanych przez nesquik, nutelle, cole i inne firmy produkujące masowo cukier. 

Po latach okazało się że to brednie a cukier nie do końca jest taki zdrowy. Mówię tylko że za kilka lat może się okazać, że nowe padania pokażą że wciskanie młodym ludziom pojazdów elektrycznych wcale nie miało takiego pozytywnego efektu i było tylko gwoździem do trumny coraz bardzie otyłego i cierpiącego na schorzenia społeczeństwa. 

Jeśli dorosły zdrowy człowiek, który cierpi na brak ruchu wybiera rower elektryczny to wybiera go żeby się mniej zmęczyć. Więc argument, że rower elektryczny da komuś taki sam efekt zdrowotny to brednie. Co zresztą widać bo większość ludzi na elektrykach to ludzie otyli.

Pomijam tutaj wszelkich sportowców, którzy trenują i wiedzą jak elektryka wykorzystać, żeby osiągnąć taki sam efekt jak na analogu. Pomijam również wszelkiej maści endurowców dla których chcą jak najszybciej wyjechać pod górę żeby jak najwięcej zjechać. Tacy ludzie jednak różnią się od przeciętnego Kowalskiego który po prostu potrzebuje trochę ruchu. 

Ebike dla osoby młodej jest taką samą zabawką, jak hulajnoga elektryczna, quad czy motocykl.  

Ja podziwiam mojego dziadka, ma 75 lat. Długich tras nie jeździ bo około 30km na starym składaku. Elektrykami gardzi, i ktoś może powiedzieć jeden z tym popularnych tekstów, "nie jeździ bo go nie stać", "nie jeździ bo głupi i nigdy nie próbował", "jak by spróbował to by nigdy nie analoga nie wrócił". A prawda jest taka że to człowiek wychowany na wsi, przyzwyczajony do wysiłku fizycznego, który może nie jeździ tak szybko i daleko jak ludzie na ebike, ale w efekcie nikt z tych młodych ludzi na elektrykach NIGDY nawet swoich najlepszych latach życia nie zbliży się do takiej formy jaką ma mój dziadek w wieku 75 lat. 

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, sl66 napisał(a):

Dyskusja coraz bardziej akademicka... ? 

Właśnie masz podejście życzeniowe, chciałbyś, aby każdy dzieciak stał się Karate Kidem. To tak nie działa, z takim podejściem znajdziesz 1 na 100 dzieciaka, który zostanie Karate Kidem, a zniechęcisz 99 pozostałych. Cieszmy się, że w ogóle chce się ruszać ludziom, nieważne czy na elektryku, czy nie. 

Zresztą, temat można rozszerzyć - zwykły rower to też jest jakieś wspomaganie ludzkiego ciała. Więc idąc Twoim tokiem rozumowania można by lamentować, że ludzie jeżdżą 20km rowerem, zamiast przebiec chociaż 15km. W końcu bieg wymaga więcej energii, a rower to, cytuję, jednak pójście na łatwiznę. Na to ostatnie jednak nie narzekałeś - można zatem wysnuć wniosek, że wspomaganie ludzkiego ciała w postaci systemu przekładni (rower) jest dla Ciebie ok, ale już wspomaganie w postaci systemu przekładni + energii mechanicznej uzyskanej z elektryczności (rower elektryczny) już nie jest dla Ciebie ok. Nie bardzo rozumiem, dlaczego?

Jeżeli u większości użytkowników (jak pokazują badania, ponad 80%) rowerów elektrycznych frajda z jazdy ze wspomaganiem jest tak duża, że w efekcie jeżdżą o wiele więcej niż by jeździli na zwykłym rowerze - zatem łączny efekt zdrowotny jest dla nich na plus względem zwykłego roweru - to dlaczego by im to wypominać? Dajmy każdemu prawo wyboru.
 

 

Jak to klasyk mówił " nie mieszajmy myślowo dwóch różnych systemów walutowych". Bieganie to bieganie, jazda na rowerze, to jazda na rowerze. Mamy błędne koło. Napisałem jw., że mam takie zdanie, ale niech każdy jeździ czym/jak chce, a ciągle "namawiasz" ? mnie na życzeniowość. Badania pokazują 80%. Na jakiej próbie? W tym przypadku bierzmy je z lekkim dystansem. ?

Odnośnik do komentarza
13 minut temu, damianKr napisał(a):

Jest ogromny bum na rowery elektryczne i badania pokazują to co mają pokazać żeby ludzie kupowali coraz więcej rowerów elektrycznych. To jak kiedyś z badaniami na temat szkodliwości spożywania tłuszczy nasyconych, o dziwo sponsorowanych przez nesquik, nutelle, cole i inne firmy produkujące masowo cukier. 

Po latach okazało się że to brednie a cukier nie do końca jest taki zdrowy. Mówię tylko że za kilka lat może się okazać, że nowe padania pokażą że wciskanie młodym ludziom pojazdów elektrycznych wcale nie miało takiego pozytywnego efektu i było tylko gwoździem do trumny coraz bardzie otyłego i cierpiącego na schorzenia społeczeństwa. 

Jeśli dorosły zdrowy człowiek, który cierpi na brak ruchu wybiera rower elektryczny to wybiera go żeby się mniej zmęczyć. Więc argument, że rower elektryczny da komuś taki sam efekt zdrowotny to brednie. Co zresztą widać bo większość ludzi na elektrykach to ludzie otyli.

Pomijam tutaj wszelkich sportowców, którzy trenują i wiedzą jak elektryka wykorzystać, żeby osiągnąć taki sam efekt jak na analogu. Pomijam również wszelkiej maści endurowców dla których chcą jak najszybciej wyjechać pod górę żeby jak najwięcej zjechać. Tacy ludzie jednak różnią się od przeciętnego Kowalskiego który po prostu potrzebuje trochę ruchu. 

Ebike dla osoby młodej jest taką samą zabawką, jak hulajnoga elektryczna, quad czy motocykl.  

Ja podziwiam mojego dziadka, ma 75 lat. Długich tras nie jeździ bo około 30km na starym składaku. Elektrykami gardzi, i ktoś może powiedzieć jeden z tym popularnych tekstów, "nie jeździ bo go nie stać", "nie jeździ bo głupi i nigdy nie próbował", "jak by spróbował to by nigdy nie analoga nie wrócił". A prawda jest taka że to człowiek wychowany na wsi, przyzwyczajony do wysiłku fizycznego, który może nie jeździ tak szybko i daleko jak ludzie na ebike, ale w efekcie nikt z tych młodych ludzi na elektrykach NIGDY nawet swoich najlepszych latach życia nie zbliży się do takiej formy jaką ma mój dziadek w wieku 75 lat. 

Chyba lepiej bym  tego nie ujął. ? Jak już pisałem. Niech ktoś zaliczy kilkudniowy lub dłuższy rajd rowerowy na Wigry 3, a nawet Flmingu, to poczuje prawdziwy smak rowerowej jazdy i przygody. ?

Odnośnik do komentarza
20 minut temu, damianKr napisał(a):

Jest ogromny bum na rowery elektryczne i badania pokazują to co mają pokazać żeby ludzie kupowali coraz więcej rowerów elektrycznych. To jak kiedyś z badaniami na temat szkodliwości spożywania tłuszczy nasyconych, o dziwo sponsorowanych przez nesquik, nutelle, cole i inne firmy produkujące masowo cukier. 

Po latach okazało się że to brednie a cukier nie do końca jest taki zdrowy. Mówię tylko że za kilka lat może się okazać, że nowe padania pokażą że wciskanie młodym ludziom pojazdów elektrycznych wcale nie miało takiego pozytywnego efektu i było tylko gwoździem do trumny coraz bardzie otyłego i cierpiącego na schorzenia społeczeństwa. 

Jeśli dorosły zdrowy człowiek, który cierpi na brak ruchu wybiera rower elektryczny to wybiera go żeby się mniej zmęczyć. Więc argument, że rower elektryczny da komuś taki sam efekt zdrowotny to brednie. Co zresztą widać bo większość ludzi na elektrykach to ludzie otyli.

Pomijam tutaj wszelkich sportowców, którzy trenują i wiedzą jak elektryka wykorzystać, żeby osiągnąć taki sam efekt jak na analogu. Pomijam również wszelkiej maści endurowców dla których chcą jak najszybciej wyjechać pod górę żeby jak najwięcej zjechać. Tacy ludzie jednak różnią się od przeciętnego Kowalskiego który po prostu potrzebuje trochę ruchu. 

Ebike dla osoby młodej jest taką samą zabawką, jak hulajnoga elektryczna, quad czy motocykl.  

Ja podziwiam mojego dziadka, ma 75 lat. Długich tras nie jeździ bo około 30km na starym składaku. Elektrykami gardzi, i ktoś może powiedzieć jeden z tym popularnych tekstów, "nie jeździ bo go nie stać", "nie jeździ bo głupi i nigdy nie próbował", "jak by spróbował to by nigdy nie analoga nie wrócił". A prawda jest taka że to człowiek wychowany na wsi, przyzwyczajony do wysiłku fizycznego, który może nie jeździ tak szybko i daleko jak ludzie na ebike, ale w efekcie nikt z tych młodych ludzi na elektrykach NIGDY nawet swoich najlepszych latach życia nie zbliży się do takiej formy jaką ma mój dziadek w wieku 75 lat. 

W 100%ach zgadzam sie z Damianem.

Silnik elektryczny to perwersja, to stymulator przyjemności - nic wiecej. Chyba, że o to posoiadaczowi elektryka chodziło przy zakupie i na tym rozmowa sie kończy.

Rower z naturalnym napędem ma ogromny dobroczynny wpływ na układ sercowo - naczyniowy, stawy. Nie będę się rozpisywał, bo nie jestem medykiem. Pisze z autopsji jako "dziadek" jeżdżący od 13 roku życia. Różne episody sercowo - naczyniowe, obciażenie genetyczne chorobami krążenia, noszę w sobie jako spadek po przodkach (ojciec miał 4 zawały i wylew; pierwszy w wieku 32 lat - zero sportu). Jeżdżę cały (słownie "cały") rok bez wyjątku, bez względu  na pogodę, w każdą temperaturę otoczenia, każda porę, każdą pogodę. Dobroczynny wpływ zmęczenia po jeździe na rowerze, niekoniecznie w stylu wyczynowym, sprawia dobroczynny wpływ na układ sercowo - naczyniowy powodując kojącą fazę odprężenia po wysiłku co można stwierdzić dokonując pomiaru ciśnienia (zwłaszcza przez tych, którzy cierpią na nadciśnienie tętnicze samoistne, nerwice serca, zaburzenia rytmu). NIE MA innego lepszego argumentu do tego aby korzystać wyłącznie w celach zdrowotnych z fizjologicznego roweru. Znam gościa (70 lat) , który z dziurą w sercu jeździ rowerem w stylu podobnym do mojego. I on, i ja, mówimy zgodnym tonem: "rower ratuje mi życie". Są i inne, psychologiczne aspekty jazdy na mięśniobiku: ucieczka z domu. Jakkolwiek to zabrzmi, może zabawnie, Ci którzy mają małe dzieci mogą tego spróbować: po wielogodzinnej opiece nad maluchami i, co ważne, po spełnieniu obowiazków małżeńskich/partnerskich ? (żeby nam nie zarzucono że jesteśmy egoistami), mogą doświadczyć ucieczki (nocą) i objąć w posiadanie towarzystwo np. dzików, wychodzących na żer ? . Niestety powroty są bolesne - w okolicach północy. Z fascynacją patrzę na tych samych zawodników lub amatorów, którzy (ciągle te same twarze) robią samotne objazdy techniczne wokół Błoń krakowskich baaaardzo wczesną pora, 4:30 - 5:00 rano. Lub organizują ustawki. Ten sam rytuał na wyspach chorwackich, na której jednej z nich co roku, od wielu lat,  spotykam również wczesną porą te same brodate twarze dziadków - Czechów, na swych wypasionych maszynach szosowych. O dziwo na sprzęcie szosowym z najwyższej półki (spece, canyony, cannony). O kulcie jazdy na rowerze, goleniu klaty, ud, pisałem kiedyś - to cały ceremoniał.

Reasumując, w mojej opinii, elektryk jest dobry, bardzo dobry, do codziennych dojazdów do pracy. Jest ekologiczny. Dla zdrowia już nie. Uzależnia (od prądu ? ) To zupełnie inna filozofia. Oczywiście jest jeszcze moda, jak słusznie zauważył Damian.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
6 godzin temu, damianKr napisał(a):

badania pokazują to co mają pokazać

W tę dyskusję nie wchodzę (chociaż kusi), bo to bardzo duży offtop i to nie miejsce na to. Powiem tylko, że uważam, że naukowe podejście weryfikacji tez poprzez popperowski falsyfikacjonizm to wg mnie najlepsza metody odnajdywania prawdy, jaką jak dotąd wynalazła ludzkość. Co oczywiście nie oznacza, że każde badanie udające naukowe jest wartościowe. Od tego mamy m.in. metaanalizy.

 

6 godzin temu, damianKr napisał(a):

Więc argument, że rower elektryczny da komuś taki sam efekt zdrowotny to brednie.

6 godzin temu, ram napisał(a):

Silnik elektryczny to perwersja, to stymulator przyjemności - nic wiecej.

Kompletnie nie rozumiem Waszego podejścia. Załóżmy, że osoba A zrobi na rowerze elektrycznym 60km. Osoba B zrobi na zwykłym rowerze 30km. Obie osoby wykonają taką samą pracę (ich mięśnie będą równie zmęczone). Czy możemy powiedzieć, że osoba A nie odniosła efektu zdrowotnego? Albo że jest perwersem...? Nie wydaje mi się.

Odnośnik do komentarza
Cytat

Kompletnie nie rozumiem Waszego podejścia. Załóżmy, że osoba A zrobi na rowerze elektrycznym 60km. Osoba B zrobi na zwykłym rowerze 30km. Obie osoby wykonają taką samą pracę (ich mięśnie będą równie zmęczone). Czy możemy powiedzieć, że osoba A nie odniosła efektu zdrowotnego? Albo że jest perwersem...? Nie wydaje mi się.

A osoba C zrobiła 200km na motocyklu, czy jego mięśnie wykonały taką samą pracę? Ludzie kupują elektryki żeby się mniej zmęczyć, wykonać mniejszą pracę. Po to powstał ebike. Te 60km na elektryku ze wspomaganiem nijak się ma do 30km na analogu. Rower analogowy stawia przed człowiekiem naturalne granice które musi pokonać i przez to się rozwija. I nieważne czy to sportowiec co robi 200km naraz na treningu czy babcia która zaczyna od 3km. Ebike te granice usuwa. 

Fitnes niestety nie działa tak jak piszesz. Gdyby tak było to na siłowni najlepiej wysportowani byliby goście co przez godzinę machają sobie na maszynie na najniższym obciążeniu z telefonem w dłoni.

Moja mama ma stwardnienie rozsiane i w ramach rehabilitacji zaczyna jeździć na rowerze. Jeździ śmieszne dystanse bo nie jeździła chyba 30 lat, ale jej to wystarcza i małymi kroczkami jeździ coraz więcej i cieszy się z tego, że jest coraz lepsza. Jej sąsiadka starsza od niej z podobnym doświadczeniem kupiła elektryka i pierwszą trasę machnęła 40km bez niczego... 

Lobby ebike jedzie na sloganach, że ludzie na ebike to tacy sami rowerzyści jak Ci na analogach bo to sprzedaje rowery. 

Rozumiem, że nadal mówimy o ludziach młodych a nie o ogólnym sensie elektryków? Bo tu nikt nie piszę że elektryki są bez sensu.

Ostatnio byłem na szkoleniu Enduro w Lasku Wolskim. Instruktor oczywiście na ebike chociaż na codzień dla zabawy jeździ na analogu. Podczas dwóch godzin treningu musieliśmy podjeżdżać pod Las Wolski 15 razy. A tego dnia miał jeszcze 6 kursantów.... na analogu zajechałby się na śmierć....

Odnośnik do komentarza
25 minut temu, damianKr napisał(a):

Ludzie kupują elektryki żeby się mniej zmęczyć, wykonać mniejszą pracę

Lub przy takiej samej wykonanej pracy pokonać większy dystans.

26 minut temu, damianKr napisał(a):

Te 60km na elektryku ze wspomaganiem nijak się ma do 30km na analogu

Piszesz nieprawdę. Przejechales kiedyś 60km na elektryku, żeby się wypowiadać w ten sposób? Ja tak, i to nie raz. 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...