Skocz do zawartości

Chcesz mieć sprawny rower, to serwisuj sobie sam?


Rekomendowane odpowiedzi

Na wstępie możecie mieć do mnie pretensje, że przygotowuję rower do sezonu na ostatnią chwilę i że brakuje mi wiedzy na temat konserwacji sprzętu. Mam kilka rowerów, każdy ma inne przeznaczenie i ten, którym startuję w zawodach, schowałem na zimę do piwnicy.

Podstawowe prawa Murphy'ego:

  1. Jeżeli przewidziałeś cztery możliwe awarie i zabezpieczyłeś się przed nimi, to natychmiast wydarzy się piąta, na którą nie byłeś przygotowany.
  2. Sprawy pozostawione sobie samym zmieniają się ze złych na gorsze.
  3. Jeżeli wydaje się, że wszystko działa dobrze, to znaczy, ze coś przeoczyłeś.

Po sezonie wszystko działało, więc założyłem, że nic się nie może zepsuć. Nie miałem czasu na treningi. Na dojazdy do biura mam tani rower, a na niedzielne przejażdżki biorę rower typu cross (być może wymienię go na szosę). Tuż przed zawodami wyjąłem maratończyka z piwnicy. Jedna opona twardo trzymała powietrze. Z drugiej całkiem zeszło. Po napompowaniu do pełna po 2 godzinach był flak. Z innych problemów trochę łańcuch trzeszczy.

Pojechałem do serwisu i wyjaśniłem, że przez 6 miesięcy nie jeździłem. Zleciłem wyczyścić opony i zalać od nowa.

Mechanik: Czy przebiłeś oponę?
Klient: Raczej nie.
Mechanik: Możesz nie wiedzieć.
Mechanik: Czy tylko dolewamy, czy ściągamy opony, czyścimy i zalewamy od nowa?
Klient: Czyścimy i zalewamy od nowa, bo nie wiadomo, co się w środku dzieje.
Mechanik: No to bierzemy rower na serwis i jutro będzie do odbioru (zapisuje w zeszycie).
Klient: Czy mogę kupić mleko, żeby samodzielnie dolewać?
Sprzedawca: Tak, ale nie mamy w tej chwili na sprzedaż.

Zadzwonili po kilku godzinach, że gotowe. Gdy ich spytałem, czy zaschło, to powiedzieli, że tylko dolali mleka do opony, z której schodziło powietrze i że nie ma potrzeby nic więcej robić. Chciałem protestować, ale zarówno mechanik jak i sprzedawca się zmienili, a ja nie miałem żadnych dowodów, co im zleciłem. Mogłem włączyć dyktafon. Ewentualnie dopilnować, co wpisują do zeszytu i zażądać poświadczenia. Zaufałem im. Podczas przejażdżki druga opona nadal twardo trzymała. Następnego dnia, kiedy odbywały się zawody, powietrza trochę ubyło. Zaraz mam pociąg, więc dopompuję na miejscu. Dopompowałem na stanowisku serwisowym.

Trzy. Dwa. Jeden. Start! Po przejechaniu 300 metrów powietrze zeszło całkowicie. Nie pozostało nic innego niż zawrócić i udać się do punktu napraw. Tego dnia mechanik miał ręce pełne roboty, zwłaszcza w rowerach dziecięcych, a do serwisu ustawiały się kolejki. U mnie zeszło 15 minut, bo brakowało narzędzi, m.in. kleszczy, aplikatora do mleka (dobrze, że było mleko - jakiekolwiek), ale ostatecznie udało się odkręcić wentyl i wlać mleko wentylem (bez aplikatora). W międzyczasie pojechał dystans mini, a po nich rodzice z dziećmi. Straciłem pół godziny tylko dlatego, że ktoś wcześniej poleciał w kulki i nie sprawdził chociaż stanu mleka w drugiej opinie - profesjonalny serwis to powinien sprawdzić. Na singlach musiałem wlec się za dziećmi (lepiej się wlec niż spowodować kolizję). Kiedy wyprzedziłem family, to nie było sensu gonić na 100% mocy, ale pod koniec i tak dogoniłem kilka osób z dystansu hobby.

Być może zawiodła komunikacja. Jeden źle zapisał, drugi zrobił co innego. Mleko bym kupił gdzie indziej i sam dolał, ale pojechałem do serwisu, żeby mi wyczyścili opony i zalali porządnie od nowa niż samemu się babrać, nie mając ani wiedzy, ani doświadczenia w tym temacie, ani narzędzi.

Zepsuli mi wynik!!!

Chyba nie, że to Specjalnie zrobili?

A może poszli po najniższej linii oporu "jakoś to będzie" i 60 zł skasowali.

Zaufałem im, bo kilka razy poprawiali fuszerki po innych i robili to dobrze.

A wracając do meritum, to:

  1. Jak często dolewać i ile?
  2. Czym sprawdzacie stan mleka? Czy są jakieś dedykowane sondy z podziałką?
  3. Teraz mleko w jednej opinie mam zmieszane, a stare prawdopodobnie zaschnięte. Co może z tego wyniknąć i czy mogę tak jechać na kolejne zawody, czy lepiej iść do kogoś solidnego, żeby faktycznie zdjął opony, wyczyścił i zalał od nowa?
Odnośnik do komentarza
4 godziny temu, wino napisał(a):

Na wstępie możecie mieć do mnie pretensje, że przygotowuję rower do sezonu na ostatnią chwilę i że brakuje mi wiedzy na temat konserwacji sprzętu. Mam kilka rowerów, każdy ma inne przeznaczenie i ten, którym startuję w zawodach, schowałem na zimę do piwnicy.

Podstawowe prawa Murphy'ego:

  1. Jeżeli przewidziałeś cztery możliwe awarie i zabezpieczyłeś się przed nimi, to natychmiast wydarzy się piąta, na którą nie byłeś przygotowany.
  2. Sprawy pozostawione sobie samym zmieniają się ze złych na gorsze.
  3. Jeżeli wydaje się, że wszystko działa dobrze, to znaczy, ze coś przeoczyłeś.

Po sezonie wszystko działało, więc założyłem, że nic się nie może zepsuć. Nie miałem czasu na treningi. Na dojazdy do biura mam tani rower, a na niedzielne przejażdżki biorę rower typu cross (być może wymienię go na szosę). Tuż przed zawodami wyjąłem maratończyka z piwnicy. Jedna opona twardo trzymała powietrze. Z drugiej całkiem zeszło. Po napompowaniu do pełna po 2 godzinach był flak. Z innych problemów trochę łańcuch trzeszczy.

Pojechałem do serwisu i wyjaśniłem, że przez 6 miesięcy nie jeździłem. Zleciłem wyczyścić opony i zalać od nowa.

Mechanik: Czy przebiłeś oponę?
Klient: Raczej nie.
Mechanik: Możesz nie wiedzieć.
Mechanik: Czy tylko dolewamy, czy ściągamy opony, czyścimy i zalewamy od nowa?
Klient: Czyścimy i zalewamy od nowa, bo nie wiadomo, co się w środku dzieje.
Mechanik: No to bierzemy rower na serwis i jutro będzie do odbioru (zapisuje w zeszycie).
Klient: Czy mogę kupić mleko, żeby samodzielnie dolewać?
Sprzedawca: Tak, ale nie mamy w tej chwili na sprzedaż.

Zadzwonili po kilku godzinach, że gotowe. Gdy ich spytałem, czy zaschło, to powiedzieli, że tylko dolali mleka do opony, z której schodziło powietrze i że nie ma potrzeby nic więcej robić. Chciałem protestować, ale zarówno mechanik jak i sprzedawca się zmienili, a ja nie miałem żadnych dowodów, co im zleciłem. Mogłem włączyć dyktafon. Ewentualnie dopilnować, co wpisują do zeszytu i zażądać poświadczenia. Zaufałem im. Podczas przejażdżki druga opona nadal twardo trzymała. Następnego dnia, kiedy odbywały się zawody, powietrza trochę ubyło. Zaraz mam pociąg, więc dopompuję na miejscu. Dopompowałem na stanowisku serwisowym.

Trzy. Dwa. Jeden. Start! Po przejechaniu 300 metrów powietrze zeszło całkowicie. Nie pozostało nic innego niż zawrócić i udać się do punktu napraw. Tego dnia mechanik miał ręce pełne roboty, zwłaszcza w rowerach dziecięcych, a do serwisu ustawiały się kolejki. U mnie zeszło 15 minut, bo brakowało narzędzi, m.in. kleszczy, aplikatora do mleka (dobrze, że było mleko - jakiekolwiek), ale ostatecznie udało się odkręcić wentyl i wlać mleko wentylem (bez aplikatora). W międzyczasie pojechał dystans mini, a po nich rodzice z dziećmi. Straciłem pół godziny tylko dlatego, że ktoś wcześniej poleciał w kulki i nie sprawdził chociaż stanu mleka w drugiej opinie - profesjonalny serwis to powinien sprawdzić. Na singlach musiałem wlec się za dziećmi (lepiej się wlec niż spowodować kolizję). Kiedy wyprzedziłem family, to nie było sensu gonić na 100% mocy, ale pod koniec i tak dogoniłem kilka osób z dystansu hobby.

Być może zawiodła komunikacja. Jeden źle zapisał, drugi zrobił co innego. Mleko bym kupił gdzie indziej i sam dolał, ale pojechałem do serwisu, żeby mi wyczyścili opony i zalali porządnie od nowa niż samemu się babrać, nie mając ani wiedzy, ani doświadczenia w tym temacie, ani narzędzi.

Zepsuli mi wynik!!!

Chyba nie, że to Specjalnie zrobili?

A może poszli po najniższej linii oporu "jakoś to będzie" i 60 zł skasowali.

Zaufałem im, bo kilka razy poprawiali fuszerki po innych i robili to dobrze.

A wracając do meritum, to:

  1. Jak często dolewać i ile?
  2. Czym sprawdzacie stan mleka? Czy są jakieś dedykowane sondy z podziałką?
  3. Teraz mleko w jednej opinie mam zmieszane, a stare prawdopodobnie zaschnięte. Co może z tego wyniknąć i czy mogę tak jechać na kolejne zawody, czy lepiej iść do kogoś solidnego, żeby faktycznie zdjął opony, wyczyścił i zalał od nowa?

Spytam bez konieczności odpowiedzi. Serwis dla Scott 930 ?

A druga sprawa to niedawno był wątek o naprawialności przebitych opon zalanych mlekiem, w którym nie brałem udziału, bo dla mnie to , powiem brutalnie, druciarstwo. Nigdy nie oszczędzam( chociaż jestem z Krakówka) na bezpieczeństwie i na możliwości życia sobie wypadu w teren.  

Po trzecie, czy jesteś pewny, że powodem zejścia powietrza była dziura w gumie a nie rant lub wentyl ?

W rowerze żony opona 29", która nie ma mleka, przez całą zimę zeszło jedynie powietrze na 8 machów pompką.

 

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, ram napisał(a):

Spytam bez konieczności odpowiedzi. Serwis dla Scott 930 ?

Tak, chodzi o Scott 930.

1 godzinę temu, ram napisał(a):

Po trzecie, czy jesteś pewny, że powodem zejścia powietrza była dziura w gumie a nie rant lub wentyl ?

Nie wiem. Nie byłem w stanie stwierdzić, którędy schodziło powietrze.

1 godzinę temu, ram napisał(a):

W rowerze żony opona 29", która nie ma mleka, przez całą zimę zeszło jedynie powietrze na 8 machów pompką.

Inny system bezdętkowy? U mnie w tylnej opinie przez zimę nic nie zeszło, podczas przejażdżki trzymało, dopiero w dniu zawodów zaczęło puszczać i przestało trzymać minutę po starcie. Gdzieś pojawiła się nieszczelność, a mleko zaschło i nie "załatało".

Niedługo zlecę zmiany, m.in. hamulce XT, może od razu koła. Będę kontynuował stary wątek.

Odnośnik do komentarza

Ogólnie świetny rower.

Widelec masz na Foxie

Rhythm Float 32 ?

Oczywiście o karbonowych obręczch myślisz ? Perfekcyjne rozwiązanie. Sprzęcior żyleta. To wydaje się najlepsze rozwiązanie z kołami. A przepraszam, że drążę, ten serwis robiący taką manianę to scotta ? 

Edytowane przez ram
.
Odnośnik do komentarza

Trochę dziwne, że startujesz rowerem na zawodach którym w danym roku nie jeździłeś. Nasz organizm jednak przyzwyczaja się do danego roweru, jego geometri, hamulców itp. start w zawodach mtb na rowerze na którym się nie jeździ może być nawet trochę niebezpieczny. Ja przy startach w niedziele zawsze w sobotę idę zrobić minimum 5 km aby sprawdzić działanie, sprawdzam przerzutki, bloki w butach czy się nie obluzowały, trzymanie spd czy mi się coś nie wypnie jak będę skakał, sprawdzam pod siebie ciśnienie (metoda na kciuka do startów mtb, naciskając całą masą mam mieć możliwość chwilowego minimalnego dotknięcia kciukiem felgi. 

Jeśli chodzi o tubelesy i dętki. Na dętkach można jeździć rekreacyjnie ale odpadają na zawodach gdzie startuje się w grupie i ściga się po lesie. Podczas ścigania jest zbyt duża prędkość, mamy zbyt słabą widoczność i czasami nie mamy możliwości ominięcia przeszkody typu kamień. Myślę, że średnio z 2 razy na jedne zawody dobijam gdzieś felgą, w przypadku dętki byłby to koniec jazdy. Trasy wyścigów mtb często są poprowadzone po leśnych drogach z trawą, która zasłania kamienie czy korzenie. 
 

Ogólnie jest też zasada, że po dolaniu mleka idzie się na te 10-15 km na rower. Mleko najlepiej się rozprowadza podczas jazdy mtb. 

Co do dętek, łyżek i nabojów to większość osób na zawody nie zabiera. Robi się prostą kalkulacje, jeśli uszkodzimy oponę to i tak ze względu na czas na łatanie stracimy tyle czasu, że już nic nie wywalczymy a zestaw naprawczy waży. Poprawnie przygotowany rower ma na zawodach małe szanse na przebicie opony i wylanie całego mleka. Mleko się wyleje całe tylko jeśli mocno rozetniemy oponę szkłem. 

 

Ja bym poszedł do serwisu i z nimi pogadał. Jeśli zapłaciłeś za uzupełnienie mleka a Ci nie uzupełnili w jednym kole to ich błąd, ale masz rację, najlepiej mieć ogarnięte podstawowe sprawy serwisowe samemu, posiadanie mleka w mieszkaniu dla osób, które jeżdżą na mleku to jest tak podstawowa sprawa jak posiadanie dętki dla osoby, która jeździ na dętkach (posiadacze mleka też mają zapasowe dętki w mieszkaniu). 

Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, Oskarr napisał(a):

 Co do dętek, łyżek i nabojów to większość osób na zawody nie zabiera. Robi się prostą kalkulacje, jeśli uszkodzimy oponę to i tak ze względu na czas na łatanie stracimy tyle czasu, że już nic nie wywalczymy a zestaw naprawczy waży. 

Serio? I co potem, 20km pieszo po górach? I odkrzykiwanie co chwilę ze "nie nie potrzebuje pomocy"?

Nie dajmy się zwariować, to jest 400g. Z dętką z PTU będzie może i 300g a nawet możnaby wozić sznur, piankę czy zrezygnować z podsiodłówki na rzecz przymocowania dętki taśmą do ramy.

20230517-130938.jpg

 

Odnośnik do komentarza
22 godziny temu, ram napisał(a):
Rhythm Float 32 ?

Tak.

22 godziny temu, ram napisał(a):

Oczywiście o karbonowych obręczch myślisz ?

Być może. Zależy, ile to wszystko będzie kosztować.

22 godziny temu, ram napisał(a):

A przepraszam, że drążę, ten serwis robiący taką manianę to scotta ? 

Nie. Scotta kupiłem w hurtowni na obrzeżach miasta i mam tam kawał drogi. Duży tłok tam jest, zwłaszcza w okresie komunijnym. Dałem do osiedlowego sklepu. Kilka razy korzystałem z ich serwisu i zrobili, co trzeba. Tam też zlecałem konwersję do tubeless. Teraz polecieli w kulki.

12 godzin temu, Veriv napisał(a):

2. Przejezdz się na rowerze więcej niż 300m przed startem. 

To nie wystarczy. Jak jest za mało mleka, to opona może puścić w losowym momencie.

11 godzin temu, Oskarr napisał(a):

Trochę dziwne, że startujesz rowerem na zawodach którym w danym roku nie jeździłeś.

Mój błąd, że nie przygotowałem sprzętu do sezonu odpowiednio wcześniej.

11 godzin temu, Oskarr napisał(a):

Co do dętek, łyżek i nabojów to większość osób na zawody nie zabiera. Robi się prostą kalkulacje, jeśli uszkodzimy oponę to i tak ze względu na czas na łatanie stracimy tyle czasu, że już nic nie wywalczymy a zestaw naprawczy waży. Poprawnie przygotowany rower ma na zawodach małe szanse na przebicie opony i wylanie całego mleka. Mleko się wyleje całe tylko jeśli mocno rozetniemy oponę szkłem. 

Wydaje mi się, że większość zabiera przynajmniej dętkę, pompkę i multitool. Ja nie zabieram, bo szybciej dojdę pieszo. Dużo maratonów zjeździłem i na żadnym nie przebiłem dętki, natomiast kilka razy przebiłem podczas treningów i rekreacji.

Najlepiej przygotować sobie checklisty, co sprawdzić przed sezonem, co przed każdym startem, co zabrać na zawody...

11 godzin temu, Oskarr napisał(a):

Ja bym poszedł do serwisu i z nimi pogadał.

Mogłem się od razu kłócić, że mieli zrobić co innego, a znając ich, to drugiej opony by nawet nie tknęli. Po prostu moja noga tam już nie postanie.

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Podepnę się pod ten temat, nie chcę zakładać nowego.
Panowie, oprócz tego, że szukam nowego MTB ;) to biorę się za remont swoich rowerów.
Chcę wymienić m.in. wszystkie wianki (w piastach, sterach, pedałach itd)
Macie jakieś źródełko? Nie chcę markowych typu Shimano za 20 zł szt.
Znalazłem taki sklep:
https://rowerek.pl/product-pol-9863-Koszyk-kulek-lozyskowych-TI-662-5-32x16-do-sterow-1-25-4-mm.html?query_id=1

Wysłane z mojego SM-G781B przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza

To dobry sklep, polecam, często mi wysyłają jeszcze tego samego dnia co zamawiałem. Tak, takie łożyska będą pasowały i będą dobrze działały. Czasem nie wiem skąd producenci wymyślają takie ceny za niektóre komponenty. W wyższych klasach łożysk masz wyższą jakość stali, kulka jest bardziej okrągła i jak zbliżysz kulkę do mikroskopu to powinna być mniej chropowata, do starych rowerów nie odczujesz tego 0,1 wata różnicy przy wsadzeniu łożyska za złotówkę i za 20 zł. 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...