Skocz do zawartości

Rockrider Explore 540 29" vs XC 100 29"


Rekomendowane odpowiedzi

Czołem, forum czytam od dawna przy różnych okazjach, a przy okazji poszukiwań nowych rowerów m.in. ten wątek przeczytałem od deski do deski - dzięki za Wasze rady, przemyślenia i dzielenie się doświadczeniami. Czas najwyższy skończyć pasożytować i dać coś od siebie jako, że właśnie odbierałem (i niestety musiałem zwrócić) dwa rowery Rockrider Explore 540.

Z żoną postanowiliśmy zmienić swoje stare rowery (Gary Fisher Marlin 2005, na którym zjechałem ze 30 tys. km i czasami ponad 200 km dziennie + Specialized Myka 2008 żony, używany bardziej sporadycznie) na jakieś spokojniejsze MTB, ale w nowych standardach. Sam po drodze miałem przygodę z karbonowym Romet Monsun 2, który mnie jakoś nie przekonał i dodatkowo miałem przerwę przez kontuzję, więc go sprzedałem. W poszukiwaniu rozsądnej konfiguracji na wycieczki z dzieciakami i do lasu na średnio wymagające ścieżki (ale czasami z zacięciem, podoba nam się jazda tam, gdzie gravelami byśmy się umęczyli lub nie wjechali), skuszeni promocją i specyfikacją na papierze, zdecydowaliśmy się na Rockrider Explore 540. Ostatnio była promocja (tylko online) na stronie Decathlonu z ceną 3399 zł, więc zamówiliśmy dwa rowery (damską S na kołach 27,5" pod 162 cm wzrostu / 74 cm przekroku i męską XL na kołach 29" pod 189 cm wzrostu / 84 cm przekroku) z odbiorem w sklepie.

Na odbiór trzeba było poczekać 2 tygodnie (szły ewidentnie zza granicy), w dniu oczekiwanego odbioru przyszedł najpierw mail + sms o opóźnieniu 1-3 dni, ale wieczorem jeszcze tego samego dnia dostałem powiadomienie o rowerach gotowych do odbioru. Dzwoniłem też dzień przed planowanym terminem, to jeszcze ich nie mieli i nie wiedzieli, czy na pewno przyjdą na czas.

W sklepie, w dziale odbioru rowerów, przyprowadzili z zaplecza "wyregulowane i gotowe do jazdy rowery". W praktyce sporo rzeczy nie zagrało, warto zachować czujność:
- brakowało zaślepki do mocowania nawigacji do jednego roweru
- brakowało kompletu lampek w drugim rowerze
- o instrukcje/gwarancje trzeba było się dopytać, dopiero wtedy poszukali i wydali (wydają takie niebieskie książeczki)
- dzwonki (marne, te gratisy to komuś potrzebującemu można oddać) i imbusy pod siodełkiem były, ale wspominam o tym, bo warto sprawdzić
O te trzy braki powyżej udało się doprosić jeszcze w punkcie wydawania rowerów, z technicznymi zastrzeżeniami od razu odesłali do serwisu, a tu zaczęły się schody (z rowerami, nie z obsługą), jednak serwisant na naszych oczach sprawnie wszystkim po kolei się zajął:
- obie kierownice niestarannie, krzywo skręcone - w serwisie to poprawili
- łańcuchy nieprzesmarowane, czuć było palcami tę kleistą ochronną maź, którą aplikują w fabryce - w serwisie przesmarowali na nowo, jak należy
- amortyzatory powietrzne (nota bene, bo sporo osób poruszało w wątku ten temat: w obu rowerach trafił się X-Fusion RC32) - napompowali pod wskazaną wagę
- hamulce były całkiem dobrze wyregulowane, te nieszczęsne Tektro jak przymierzałem się wcześniej w sklepie, robiły wyjątkowo słabe wrażenie, ale w wydanych rowerach było całkiem nieźle, chociaż się jeszcze nie dotarły (ale dodam, że przy wadze poniżej 70 kg); spodziewałem się, że będzie dużo gorzej (jako punkt odniesienia z wyższej półki mam SLX M7000 z tamtego Rometa; ale jeżdżę po płaskim Mazowszu)
- przerzutek nie udało mi się dobrze sprawdzić w sklepie, ale serwisant zaczął je sprawdzać z rowerem na haku i wydaje się, że było OK.
- kaseta na tylnym kole - tu nie wiem, bo przeniosłem się w czasie o 20 lat z epoki rowerów 3-blatowych na model 1x10, ale największa zębatka nie trzymała się sztywno - w obu rowerach ruszana palcami delikatnie "dygotała" - to normalne w takich napędach, że są małe luzy, czy całość powinna sztywno siedzieć? Nie zdążyłem o to dopytać w serwisie, bo kluczowym tematem okazały się...
- ...KOŁA - i tutaj niestety największa niespodzianka i problemy. Wszystkie koła w naszych obu rowerach wyraźnie biły w poziomie (ale chyba też trochę w pionie, co w punkcie wydawania rowerów zbyli odsyłając do serwisu. W serwisie początkowo usłyszałem, że to pewnie przez opony (przypominam: Hutchinson Kraken 29x2,30 TLR z miękką stopką), które ponoć często nie trzymają kształtu. Serwisant założył ponownie oponę na mokro i spędził dobrą chwilę na ułożeniu, ale problem nie zniknął. Pierwsza sugestia była taka, żeby zamienić opony na nowe (przez zgłoszenie gwarancyjne czas oczekiwania circa 3 tygodnie; ale mogłem też kupić online u nich na stronie z odbiorem w sklepie za 2 dni), ale nie dawało mi spokoju to bicie, przyjrzeliśmy się wspólnie, serwisant zdjął tylne koło i poszedł jeszcze z nim na zaplecze porządnie je sprawdzić i po powrocie przyznał, że to jednak koło. W przednim kole (w międzyczasie dołączył do pomocy drugi serwisant) taki sam problem, do tego dwie szprychy ewidentnie luźniej trzymały, ale koło biło wyraźnie jednym miejscu, jakby było stuknięte. Najgorsze, że w drugim rowerze dokładnie taki sam problem z oboma kołami. Usłyszałem, że rowery mogły być źle złożone i/lub coś się mogło z nimi dziać w trakcie składowania/transportu, więc zdecydowałem się na wymianę...

Miejcie oczy szeroko otwarte, może ta ostatnia promocja online (3399 zł zamiast 3999 zł / 3799 zł w "zwykłej" promocji w polskich sklepach) dotyczyła jakichś problematycznych egzemplarzy. A może po prostu miałem pecha, ale gdybym nie był czujny, to pewnie bym zwrócił na to uwagę dopiero poza sklepem.

W punkcie odbioru nie wszystko mi wydano i czułem się trochę spławiony, ale na plus naprawdę bardzo życzliwi i profesjonalni pracownicy serwisu (chociaż musiałem trochę podrążyć temat moich obaw dot. stanu kół) i potem obsługa przyjmująca zwrot - wszyscy próbowali znaleźć najlepsze rozwiązanie dla mnie, byli cierpliwi i pomocni mimo zbierającej się kolejki do serwisu.

Jak już zobaczę nowe rowery (tym razem chyba pójdą już z Polski - ciekawe, jak z amortyzatorami), dam znać, jak poszło tym razem.

Trochę tylko zwątpiłem w markę (technicznie, obsługa Decathlon poza punktem wydania rowerów zrobiła całkiem porządne wrażenie) i zastanawiam się, czy to na pewno dobry wybór. Ten model ma fajną do naszej jazdy geometrię (w epoce dzieciaków - tylko czasami razem będziemy mogli pośmigać szybciej w terenie), ma bardzo ładne malowanie, mogą nam się przydać mocowania do bagażnika i nie zraża nas trochę cięższa niż w XC 100 / XC 120 rama (może nawet lepiej, jeśli rower zaliczy jakąś wyprawę lub ciągnięcie przyczepki), do tego żona ma 162 cm i tutaj w ramie S jest koło 27,5", co też wydaje nam się zaletą (chociaż stara Specialized Myka żony była w 17 calach), ale może nie bać się dużego koła i celować również w 29"?

Podsumowując: w tej cenie (nawet bez promocji) wygląda to na papierze bardzo atrakcyjnie, ale pytanie, jaka jakość za tym stoi... Ja jestem amatorem w kwestiach technicznych (zawsze interesowała mnie bardziej sama jazda i dopiero ostatnio nadrabiam zaległości) i boję się, że mogę przegapić jakieś inne problemy (np. nie potrafię ocenić, czy te kasety były dobrze skręcone?). Jeśli tym razem sam nic więcej nie wypatrzę, to chyba oddam rowery do zaprzyjaźnionego serwisu na wszelki wypadek, żeby sprawdzili, czy wszystko jest dokręcone i czy nie ma jakichś rzeczy do zareklamowania.

Jeśli znowu będą problemy z kołami, to będę musiał się zastanowić... W tej cenie pewnie już tych rowerów nie będzie. Może lepiej zachować rowery i wytargować wtedy jakiś rabat, a kupić od razu nowe koła (coś co i tak rozważałem, jakieś DT Swiss 370 / Newmen w budżecie 1000-1200 zł, albo poszukać jakichś zdjętych z nowego roweru - koszt roweru wyjdzie circa 4200-4400 zł, wciąż spoko), a oryginalne koła oddać im do centrowania i sprzedać? Czy bicie w obu kołach już na starcie może być znakiem innych potencjalnych problemów z rowerem? (ze skręceniem roweru, ramą? a może to kwestia składowania/transportu/jakiegoś wypadku?)

A może oddać i wziąć XC 100 / XC 120? Tylko pewnie kierownice/mostek byśmy musieli na starcie zmienić, bo pozycja jest o wiele bardziej sportowa, niekoniecznie dobra na wielogodzinne wycieczki po lasach i ścieżkach. Na papierze ogólnie super, niestety te ramy nam się po prostu nie podobają - takie sobie kolory, najzwyczajniej brzydki branding. Z jednej strony chciałbym odejść od przesadnego namaszczenia przy zmianie sprzętu, a z drugiej jakaś chemia z tymi nowymi rowerami powinna być, skoro mamy pozbyć się naszych ukochanych 20-letnich staruszków (sprężyny, 15kg, koła 26 cali i wszystkie inne atrakcje z tamtych lat), prawda? Teoretycznie budżet 5000-6000 zł na rower mamy, może nie tędy droga? Indiany/Torpado z dzisiejszymi cenami to chyba nie to i nam się nie podobają, Radony nam się podobają, ale jak coś pójdzie nie tak, to odsyłka do Niemiec i proces reklamacji budzi moje poważne obawy. Używki - raczej nie chcemy, za słabo się znam na technikaliach.

Dajcie znać, co o tym myślicie i co byście nam doradzili.

Mam też nadzieję, że tym wpisem pomogę też innym zainteresowanym tym rowerem - obejrzyjcie dobrze swój nowy nabytek i zachęcam w miarę możliwości do odbioru w sklepie, to powinno ułatwić ewentualny szybki zwrot / reklamację (ja spędziłem w sklepie jakieś 2 godziny).

Odnośnik do komentarza
13 minut temu, TerranPL napisał(a):

Czołem, forum czytam od dawna przy różnych okazjach, a przy okazji poszukiwań nowych rowerów m.in. ten wątek przeczytałem od deski do deski - dzięki za Wasze rady, przemyślenia i dzielenie się doświadczeniami. Czas najwyższy skończyć pasożytować i dać coś od siebie jako, że właśnie odbierałem (i niestety musiałem zwrócić) dwa rowery Rockrider Explore 540.

Z żoną postanowiliśmy zmienić swoje stare rowery (Gary Fisher Marlin 2005, na którym zjechałem ze 30 tys. km i czasami ponad 200 km dziennie + Specialized Myka 2008 żony, używany bardziej sporadycznie) na jakieś spokojniejsze MTB, ale w nowych standardach. Sam po drodze miałem przygodę z karbonowym Romet Monsun 2, który mnie jakoś nie przekonał i dodatkowo miałem przerwę przez kontuzję, więc go sprzedałem. W poszukiwaniu rozsądnej konfiguracji na wycieczki z dzieciakami i do lasu na średnio wymagające ścieżki (ale czasami z zacięciem, podoba nam się jazda tam, gdzie gravelami byśmy się umęczyli lub nie wjechali), skuszeni promocją i specyfikacją na papierze, zdecydowaliśmy się na Rockrider Explore 540. Ostatnio była promocja (tylko online) na stronie Decathlonu z ceną 3399 zł, więc zamówiliśmy dwa rowery (damską S na kołach 27,5" pod 162 cm wzrostu / 74 cm przekroku i męską XL na kołach 29" pod 189 cm wzrostu / 84 cm przekroku) z odbiorem w sklepie.

Na odbiór trzeba było poczekać 2 tygodnie (szły ewidentnie zza granicy), w dniu oczekiwanego odbioru przyszedł najpierw mail + sms o opóźnieniu 1-3 dni, ale wieczorem jeszcze tego samego dnia dostałem powiadomienie o rowerach gotowych do odbioru. Dzwoniłem też dzień przed planowanym terminem, to jeszcze ich nie mieli i nie wiedzieli, czy na pewno przyjdą na czas.

W sklepie, w dziale odbioru rowerów, przyprowadzili z zaplecza "wyregulowane i gotowe do jazdy rowery". W praktyce sporo rzeczy nie zagrało, warto zachować czujność:
- brakowało zaślepki do mocowania nawigacji do jednego roweru
- brakowało kompletu lampek w drugim rowerze
- o instrukcje/gwarancje trzeba było się dopytać, dopiero wtedy poszukali i wydali (wydają takie niebieskie książeczki)
- dzwonki (marne, te gratisy to komuś potrzebującemu można oddać) i imbusy pod siodełkiem były, ale wspominam o tym, bo warto sprawdzić
O te trzy braki powyżej udało się doprosić jeszcze w punkcie wydawania rowerów, z technicznymi zastrzeżeniami od razu odesłali do serwisu, a tu zaczęły się schody (z rowerami, nie z obsługą), jednak serwisant na naszych oczach sprawnie wszystkim po kolei się zajął:
- obie kierownice niestarannie, krzywo skręcone - w serwisie to poprawili
- łańcuchy nieprzesmarowane, czuć było palcami tę kleistą ochronną maź, którą aplikują w fabryce - w serwisie przesmarowali na nowo, jak należy
- amortyzatory powietrzne (nota bene, bo sporo osób poruszało w wątku ten temat: w obu rowerach trafił się X-Fusion RC32) - napompowali pod wskazaną wagę
- hamulce były całkiem dobrze wyregulowane, te nieszczęsne Tektro jak przymierzałem się wcześniej w sklepie, robiły wyjątkowo słabe wrażenie, ale w wydanych rowerach było całkiem nieźle, chociaż się jeszcze nie dotarły (ale dodam, że przy wadze poniżej 70 kg); spodziewałem się, że będzie dużo gorzej (jako punkt odniesienia z wyższej półki mam SLX M7000 z tamtego Rometa; ale jeżdżę po płaskim Mazowszu)
- przerzutek nie udało mi się dobrze sprawdzić w sklepie, ale serwisant zaczął je sprawdzać z rowerem na haku i wydaje się, że było OK.
- kaseta na tylnym kole - tu nie wiem, bo przeniosłem się w czasie o 20 lat z epoki rowerów 3-blatowych na model 1x10, ale największa zębatka nie trzymała się sztywno - w obu rowerach ruszana palcami delikatnie "dygotała" - to normalne w takich napędach, że są małe luzy, czy całość powinna sztywno siedzieć? Nie zdążyłem o to dopytać w serwisie, bo kluczowym tematem okazały się...
- ...KOŁA - i tutaj niestety największa niespodzianka i problemy. Wszystkie koła w naszych obu rowerach wyraźnie biły w poziomie (ale chyba też trochę w pionie, co w punkcie wydawania rowerów zbyli odsyłając do serwisu. W serwisie początkowo usłyszałem, że to pewnie przez opony (przypominam: Hutchinson Kraken 29x2,30 TLR z miękką stopką), które ponoć często nie trzymają kształtu. Serwisant założył ponownie oponę na mokro i spędził dobrą chwilę na ułożeniu, ale problem nie zniknął. Pierwsza sugestia była taka, żeby zamienić opony na nowe (przez zgłoszenie gwarancyjne czas oczekiwania circa 3 tygodnie; ale mogłem też kupić online u nich na stronie z odbiorem w sklepie za 2 dni), ale nie dawało mi spokoju to bicie, przyjrzeliśmy się wspólnie, serwisant zdjął tylne koło i poszedł jeszcze z nim na zaplecze porządnie je sprawdzić i po powrocie przyznał, że to jednak koło. W przednim kole (w międzyczasie dołączył do pomocy drugi serwisant) taki sam problem, do tego dwie szprychy ewidentnie luźniej trzymały, ale koło biło wyraźnie jednym miejscu, jakby było stuknięte. Najgorsze, że w drugim rowerze dokładnie taki sam problem z oboma kołami. Usłyszałem, że rowery mogły być źle złożone i/lub coś się mogło z nimi dziać w trakcie składowania/transportu, więc zdecydowałem się na wymianę...

Miejcie oczy szeroko otwarte, może ta ostatnia promocja online (3399 zł zamiast 3999 zł / 3799 zł w "zwykłej" promocji w polskich sklepach) dotyczyła jakichś problematycznych egzemplarzy. A może po prostu miałem pecha, ale gdybym nie był czujny, to pewnie bym zwrócił na to uwagę dopiero poza sklepem.

W punkcie odbioru nie wszystko mi wydano i czułem się trochę spławiony, ale na plus naprawdę bardzo życzliwi i profesjonalni pracownicy serwisu (chociaż musiałem trochę podrążyć temat moich obaw dot. stanu kół) i potem obsługa przyjmująca zwrot - wszyscy próbowali znaleźć najlepsze rozwiązanie dla mnie, byli cierpliwi i pomocni mimo zbierającej się kolejki do serwisu.

Jak już zobaczę nowe rowery (tym razem chyba pójdą już z Polski - ciekawe, jak z amortyzatorami), dam znać, jak poszło tym razem.

Trochę tylko zwątpiłem w markę (technicznie, obsługa Decathlon poza punktem wydania rowerów zrobiła całkiem porządne wrażenie) i zastanawiam się, czy to na pewno dobry wybór. Ten model ma fajną do naszej jazdy geometrię (w epoce dzieciaków - tylko czasami razem będziemy mogli pośmigać szybciej w terenie), ma bardzo ładne malowanie, mogą nam się przydać mocowania do bagażnika i nie zraża nas trochę cięższa niż w XC 100 / XC 120 rama (może nawet lepiej, jeśli rower zaliczy jakąś wyprawę lub ciągnięcie przyczepki), do tego żona ma 162 cm i tutaj w ramie S jest koło 27,5", co też wydaje nam się zaletą (chociaż stara Specialized Myka żony była w 17 calach), ale może nie bać się dużego koła i celować również w 29"?

Podsumowując: w tej cenie (nawet bez promocji) wygląda to na papierze bardzo atrakcyjnie, ale pytanie, jaka jakość za tym stoi... Ja jestem amatorem w kwestiach technicznych (zawsze interesowała mnie bardziej sama jazda i dopiero ostatnio nadrabiam zaległości) i boję się, że mogę przegapić jakieś inne problemy (np. nie potrafię ocenić, czy te kasety były dobrze skręcone?). Jeśli tym razem sam nic więcej nie wypatrzę, to chyba oddam rowery do zaprzyjaźnionego serwisu na wszelki wypadek, żeby sprawdzili, czy wszystko jest dokręcone i czy nie ma jakichś rzeczy do zareklamowania.

Jeśli znowu będą problemy z kołami, to będę musiał się zastanowić... W tej cenie pewnie już tych rowerów nie będzie. Może lepiej zachować rowery i wytargować wtedy jakiś rabat, a kupić od razu nowe koła (coś co i tak rozważałem, jakieś DT Swiss 370 / Newmen w budżecie 1000-1200 zł, albo poszukać jakichś zdjętych z nowego roweru - koszt roweru wyjdzie circa 4200-4400 zł, wciąż spoko), a oryginalne koła oddać im do centrowania i sprzedać? Czy bicie w obu kołach już na starcie może być znakiem innych potencjalnych problemów z rowerem? (ze skręceniem roweru, ramą? a może to kwestia składowania/transportu/jakiegoś wypadku?)

A może oddać i wziąć XC 100 / XC 120? Tylko pewnie kierownice/mostek byśmy musieli na starcie zmienić, bo pozycja jest o wiele bardziej sportowa, niekoniecznie dobra na wielogodzinne wycieczki po lasach i ścieżkach. Na papierze ogólnie super, niestety te ramy nam się po prostu nie podobają - takie sobie kolory, najzwyczajniej brzydki branding. Z jednej strony chciałbym odejść od przesadnego namaszczenia przy zmianie sprzętu, a z drugiej jakaś chemia z tymi nowymi rowerami powinna być, skoro mamy pozbyć się naszych ukochanych 20-letnich staruszków (sprężyny, 15kg, koła 26 cali i wszystkie inne atrakcje z tamtych lat), prawda? Teoretycznie budżet 5000-6000 zł na rower mamy, może nie tędy droga? Indiany/Torpado z dzisiejszymi cenami to chyba nie to i nam się nie podobają, Radony nam się podobają, ale jak coś pójdzie nie tak, to odsyłka do Niemiec i proces reklamacji budzi moje poważne obawy. Używki - raczej nie chcemy, za słabo się znam na technikaliach.

Dajcie znać, co o tym myślicie i co byście nam doradzili.

Mam też nadzieję, że tym wpisem pomogę też innym zainteresowanym tym rowerem - obejrzyjcie dobrze swój nowy nabytek i zachęcam w miarę możliwości do odbioru w sklepie, to powinno ułatwić ewentualny szybki zwrot / reklamację (ja spędziłem w sklepie jakieś 2 godziny).

Swojego Expl540 kupowałem z „półki” w sklepie. Jeden miał jakąś wgniotkę na ramie, pokazali mi drugi - był ok - kupiłem. Skupiłem się na ramie, goleniach amortyzatora, poprosiłem serwisanta o sprawdzenie gwintów w korbach (do pedałów) czy nie pościnane błędnym wkręceniem. Kół nie sprawdzałem - ale i tak wolałbym oddać do lokalnego serwisu na centrowanie na 1 dzień niż czekać trzy tygodnie.

Odnośnik do komentarza
27 minut temu, Pepe75 napisał(a):

Swojego Expl540 kupowałem z „półki” w sklepie. Jeden miał jakąś wgniotkę na ramie, pokazali mi drugi - był ok - kupiłem. Skupiłem się na ramie, goleniach amortyzatora, poprosiłem serwisanta o sprawdzenie gwintów w korbach (do pedałów) czy nie pościnane błędnym wkręceniem. Kół nie sprawdzałem - ale i tak wolałbym oddać do lokalnego serwisu na centrowanie na 1 dzień niż czekać trzy tygodnie.

U mnie ramy i golenie bez zarzutu, gwintów nie sprawdzałem (nie wpadłem na taki pomysł; może następnym razem przyniosę nasze pedały i poproszę przy okazji o sprawdzenie).

Nowe rowery będą ponoć jeszcze w tym tygodniu, więc się ostatecznie skusiłem na nowe. Też się zastanawiałem, czy jednak nie walczyć z tymi kołami - ale skoro wszystkie 4 były krzywe (biły wyraźnie) i przynajmniej 1 opona wg serwisu również krzywa, to co się działo z tymi rowerami?

Odnośnik do komentarza
53 minuty temu, TerranPL napisał(a):

Czołem, forum czytam od dawna przy różnych okazjach, a przy okazji poszukiwań nowych rowerów m.in. ten wątek przeczytałem od deski do deski - dzięki za Wasze rady, przemyślenia i dzielenie się doświadczeniami. Czas najwyższy skończyć pasożytować i dać coś od siebie jako, że właśnie odbierałem (i niestety musiałem zwrócić) dwa rowery Rockrider Explore 540.

Z żoną postanowiliśmy zmienić swoje stare rowery (Gary Fisher Marlin 2005, na którym zjechałem ze 30 tys. km i czasami ponad 200 km dziennie + Specialized Myka 2008 żony, używany bardziej sporadycznie) na jakieś spokojniejsze MTB, ale w nowych standardach. Sam po drodze miałem przygodę z karbonowym Romet Monsun 2, który mnie jakoś nie przekonał i dodatkowo miałem przerwę przez kontuzję, więc go sprzedałem. W poszukiwaniu rozsądnej konfiguracji na wycieczki z dzieciakami i do lasu na średnio wymagające ścieżki (ale czasami z zacięciem, podoba nam się jazda tam, gdzie gravelami byśmy się umęczyli lub nie wjechali), skuszeni promocją i specyfikacją na papierze, zdecydowaliśmy się na Rockrider Explore 540. Ostatnio była promocja (tylko online) na stronie Decathlonu z ceną 3399 zł, więc zamówiliśmy dwa rowery (damską S na kołach 27,5" pod 162 cm wzrostu / 74 cm przekroku i męską XL na kołach 29" pod 189 cm wzrostu / 84 cm przekroku) z odbiorem w sklepie.

Na odbiór trzeba było poczekać 2 tygodnie (szły ewidentnie zza granicy), w dniu oczekiwanego odbioru przyszedł najpierw mail + sms o opóźnieniu 1-3 dni, ale wieczorem jeszcze tego samego dnia dostałem powiadomienie o rowerach gotowych do odbioru. Dzwoniłem też dzień przed planowanym terminem, to jeszcze ich nie mieli i nie wiedzieli, czy na pewno przyjdą na czas.

W sklepie, w dziale odbioru rowerów, przyprowadzili z zaplecza "wyregulowane i gotowe do jazdy rowery". W praktyce sporo rzeczy nie zagrało, warto zachować czujność:
- brakowało zaślepki do mocowania nawigacji do jednego roweru
- brakowało kompletu lampek w drugim rowerze
- o instrukcje/gwarancje trzeba było się dopytać, dopiero wtedy poszukali i wydali (wydają takie niebieskie książeczki)
- dzwonki (marne, te gratisy to komuś potrzebującemu można oddać) i imbusy pod siodełkiem były, ale wspominam o tym, bo warto sprawdzić
O te trzy braki powyżej udało się doprosić jeszcze w punkcie wydawania rowerów, z technicznymi zastrzeżeniami od razu odesłali do serwisu, a tu zaczęły się schody (z rowerami, nie z obsługą), jednak serwisant na naszych oczach sprawnie wszystkim po kolei się zajął:
- obie kierownice niestarannie, krzywo skręcone - w serwisie to poprawili
- łańcuchy nieprzesmarowane, czuć było palcami tę kleistą ochronną maź, którą aplikują w fabryce - w serwisie przesmarowali na nowo, jak należy
- amortyzatory powietrzne (nota bene, bo sporo osób poruszało w wątku ten temat: w obu rowerach trafił się X-Fusion RC32) - napompowali pod wskazaną wagę
- hamulce były całkiem dobrze wyregulowane, te nieszczęsne Tektro jak przymierzałem się wcześniej w sklepie, robiły wyjątkowo słabe wrażenie, ale w wydanych rowerach było całkiem nieźle, chociaż się jeszcze nie dotarły (ale dodam, że przy wadze poniżej 70 kg); spodziewałem się, że będzie dużo gorzej (jako punkt odniesienia z wyższej półki mam SLX M7000 z tamtego Rometa; ale jeżdżę po płaskim Mazowszu)
- przerzutek nie udało mi się dobrze sprawdzić w sklepie, ale serwisant zaczął je sprawdzać z rowerem na haku i wydaje się, że było OK.
- kaseta na tylnym kole - tu nie wiem, bo przeniosłem się w czasie o 20 lat z epoki rowerów 3-blatowych na model 1x10, ale największa zębatka nie trzymała się sztywno - w obu rowerach ruszana palcami delikatnie "dygotała" - to normalne w takich napędach, że są małe luzy, czy całość powinna sztywno siedzieć? Nie zdążyłem o to dopytać w serwisie, bo kluczowym tematem okazały się...
- ...KOŁA - i tutaj niestety największa niespodzianka i problemy. Wszystkie koła w naszych obu rowerach wyraźnie biły w poziomie (ale chyba też trochę w pionie, co w punkcie wydawania rowerów zbyli odsyłając do serwisu. W serwisie początkowo usłyszałem, że to pewnie przez opony (przypominam: Hutchinson Kraken 29x2,30 TLR z miękką stopką), które ponoć często nie trzymają kształtu. Serwisant założył ponownie oponę na mokro i spędził dobrą chwilę na ułożeniu, ale problem nie zniknął. Pierwsza sugestia była taka, żeby zamienić opony na nowe (przez zgłoszenie gwarancyjne czas oczekiwania circa 3 tygodnie; ale mogłem też kupić online u nich na stronie z odbiorem w sklepie za 2 dni), ale nie dawało mi spokoju to bicie, przyjrzeliśmy się wspólnie, serwisant zdjął tylne koło i poszedł jeszcze z nim na zaplecze porządnie je sprawdzić i po powrocie przyznał, że to jednak koło. W przednim kole (w międzyczasie dołączył do pomocy drugi serwisant) taki sam problem, do tego dwie szprychy ewidentnie luźniej trzymały, ale koło biło wyraźnie jednym miejscu, jakby było stuknięte. Najgorsze, że w drugim rowerze dokładnie taki sam problem z oboma kołami. Usłyszałem, że rowery mogły być źle złożone i/lub coś się mogło z nimi dziać w trakcie składowania/transportu, więc zdecydowałem się na wymianę...

Miejcie oczy szeroko otwarte, może ta ostatnia promocja online (3399 zł zamiast 3999 zł / 3799 zł w "zwykłej" promocji w polskich sklepach) dotyczyła jakichś problematycznych egzemplarzy. A może po prostu miałem pecha, ale gdybym nie był czujny, to pewnie bym zwrócił na to uwagę dopiero poza sklepem.

W punkcie odbioru nie wszystko mi wydano i czułem się trochę spławiony, ale na plus naprawdę bardzo życzliwi i profesjonalni pracownicy serwisu (chociaż musiałem trochę podrążyć temat moich obaw dot. stanu kół) i potem obsługa przyjmująca zwrot - wszyscy próbowali znaleźć najlepsze rozwiązanie dla mnie, byli cierpliwi i pomocni mimo zbierającej się kolejki do serwisu.

Jak już zobaczę nowe rowery (tym razem chyba pójdą już z Polski - ciekawe, jak z amortyzatorami), dam znać, jak poszło tym razem.

Trochę tylko zwątpiłem w markę (technicznie, obsługa Decathlon poza punktem wydania rowerów zrobiła całkiem porządne wrażenie) i zastanawiam się, czy to na pewno dobry wybór. Ten model ma fajną do naszej jazdy geometrię (w epoce dzieciaków - tylko czasami razem będziemy mogli pośmigać szybciej w terenie), ma bardzo ładne malowanie, mogą nam się przydać mocowania do bagażnika i nie zraża nas trochę cięższa niż w XC 100 / XC 120 rama (może nawet lepiej, jeśli rower zaliczy jakąś wyprawę lub ciągnięcie przyczepki), do tego żona ma 162 cm i tutaj w ramie S jest koło 27,5", co też wydaje nam się zaletą (chociaż stara Specialized Myka żony była w 17 calach), ale może nie bać się dużego koła i celować również w 29"?

Podsumowując: w tej cenie (nawet bez promocji) wygląda to na papierze bardzo atrakcyjnie, ale pytanie, jaka jakość za tym stoi... Ja jestem amatorem w kwestiach technicznych (zawsze interesowała mnie bardziej sama jazda i dopiero ostatnio nadrabiam zaległości) i boję się, że mogę przegapić jakieś inne problemy (np. nie potrafię ocenić, czy te kasety były dobrze skręcone?). Jeśli tym razem sam nic więcej nie wypatrzę, to chyba oddam rowery do zaprzyjaźnionego serwisu na wszelki wypadek, żeby sprawdzili, czy wszystko jest dokręcone i czy nie ma jakichś rzeczy do zareklamowania.

Jeśli znowu będą problemy z kołami, to będę musiał się zastanowić... W tej cenie pewnie już tych rowerów nie będzie. Może lepiej zachować rowery i wytargować wtedy jakiś rabat, a kupić od razu nowe koła (coś co i tak rozważałem, jakieś DT Swiss 370 / Newmen w budżecie 1000-1200 zł, albo poszukać jakichś zdjętych z nowego roweru - koszt roweru wyjdzie circa 4200-4400 zł, wciąż spoko), a oryginalne koła oddać im do centrowania i sprzedać? Czy bicie w obu kołach już na starcie może być znakiem innych potencjalnych problemów z rowerem? (ze skręceniem roweru, ramą? a może to kwestia składowania/transportu/jakiegoś wypadku?)

A może oddać i wziąć XC 100 / XC 120? Tylko pewnie kierownice/mostek byśmy musieli na starcie zmienić, bo pozycja jest o wiele bardziej sportowa, niekoniecznie dobra na wielogodzinne wycieczki po lasach i ścieżkach. Na papierze ogólnie super, niestety te ramy nam się po prostu nie podobają - takie sobie kolory, najzwyczajniej brzydki branding. Z jednej strony chciałbym odejść od przesadnego namaszczenia przy zmianie sprzętu, a z drugiej jakaś chemia z tymi nowymi rowerami powinna być, skoro mamy pozbyć się naszych ukochanych 20-letnich staruszków (sprężyny, 15kg, koła 26 cali i wszystkie inne atrakcje z tamtych lat), prawda? Teoretycznie budżet 5000-6000 zł na rower mamy, może nie tędy droga? Indiany/Torpado z dzisiejszymi cenami to chyba nie to i nam się nie podobają, Radony nam się podobają, ale jak coś pójdzie nie tak, to odsyłka do Niemiec i proces reklamacji budzi moje poważne obawy. Używki - raczej nie chcemy, za słabo się znam na technikaliach.

Dajcie znać, co o tym myślicie i co byście nam doradzili.

Mam też nadzieję, że tym wpisem pomogę też innym zainteresowanym tym rowerem - obejrzyjcie dobrze swój nowy nabytek i zachęcam w miarę możliwości do odbioru w sklepie, to powinno ułatwić ewentualny szybki zwrot / reklamację (ja spędziłem w sklepie jakieś 2 godziny).

U mnie w w expl 540 ta sama sytuacja z oponami. Koła idealnie proste, a opony lubią bić w poziomie. Myślałem nad zamianą na Continental Race King ale w opiniach też zdarza się że ludzie piszą że bije.

Odnośnik do komentarza

I Hutchinsony i Continentale toczy taka sama przypadłość - całkowita różnica w jakości pomiędzy modelami.

Droższe Continentale oraz droższe Hutchinsony są robione w europie, odpowiednio Francji i Niemczech. Tańsze są z Chin i jedyne co mają wspólne z droższymi to nazwy i imitacja bieżnika 

Odnośnik do komentarza

U mnie w XC 100 po pierwszej przejażdżce koło było do centrowania. Ale po tym zabiegu już ok.

Jeśli geometria 540 Wam odpowiada, nie szłabym w XC100, to dość specyficzny rower i wymaga sporo adaptacji, żeby było wygodnie, zwłaszcza, że Twoja żona jest malutką osobą. Ja mam ponad 10 cm wiecej niz ona, przekrok 86, siodelko ustawione niemal w najnizszej pozycji i rozmiar M jest dla mnie spory, więc S dla Twojej żony mogloby w xc100 być za duże.

Odnośnik do komentarza

Pamiętajmy że są to nadal rowery budżetowe. Dostajemy niezłą ramę, jako taki amor i jako taki napęd. Reszta jest nędzna. Nie tylko Decathlon tu oszczędza. Robi to prawie każdy inny producent sprzedający rowery z tej półki cenowej. Koła w Krossach bywają tragiczne i przeciągnięte na szprychach. Merida Big Nine 500 Lite, nędzne koła i jeszcze w muzealnej szerokości. Kellys Gate to samo. Indiana/Torpado Storm to samo. Orbea Alma H20/H30 też nędza. Dlatego na plus wyróżnia się XC 120 z kołami Sunringle Duroc 30. Niektóre firmy takie jak np. Specialized dają w komplecie koła podobnej jakości co te Sunringle i o normalnej szerokości jaka powinna być w rowerze XC czyli 25 mm czyli pod oponę 2,1-2,3 cala. Duroc mają 30 mm i są to koła bardziej pod oponę 2.3-2,4 cala.

Niektóre firmy, szczególnie niemieckie, wyróżniają się na plus jeśli chodzi o konfiguracje.  Przykładowy Radon Jealous 8.0 za 1200 Euro:
https://www.radon-bikes.de/en/mountainbike/hardtail/jealous-al/jealous-al-80-2023/
- rama podobna jak w XC 100
- amor powietrzny RockShox Judy czyli lepszy niż Fusion lub Suntour w EXPL 540 ale gorszy niż Recon czy Manitou w XC 100/120
- napęd Deore 1x12
- heble Shimano MT-410 czyli lepsze niż Tektro czy MT-200, na poziomie Sram Level TM
- koła Sunringle Duroc 30
- finishing kit czyli sztyca podsiodłowa, kierownica i mostek firmy Levelnine
- waga 12 kg

Pewnie jakby pogrzebać można by znaleźć więcej takich rowerów lepiej skonfigurowanych.

Odnośnik do komentarza

Skoda Fabia też jest chyba samochodem klasy budżetowo-ekonomicznej? I takim jest rower MTB XC za 4000 zł. Nie jest to już zupełna nędza jaką sprzedają tzw. królowie Allegro Kands, Spartacus, Lazaro czy Vellberg ale nie jest to nic specjalnego. Nie są to w większości rowery której według moich standardów osiągnęły poziom przyzwoitości. Takim jest natomiast wskazany przeze mnie Radon za 1200 Euro czyli 5000. Czyli rama ze sztywną osią, amor powietrzny, napęd Deore 1x11 lub 1x12 lub NX, działajace hamulce a nie spowalniacze i jakieś koła niebędące chłamem.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...