Skocz do zawartości

Ubrania z LIDLa - moja opinia


Rekomendowane odpowiedzi

 

Z tej perspektywy warto być facetem i mieć tzw. fryzurę "no problem". Czyli raz na tydzień maszynką ścinamy wszystko do skóry :D

 

Ja tam jestem stary hipis i nie ścinam włosów, choć już dość mocno się przetarły ;). Kask nie jest mi potrzebny. Nie ścigam się. Latem - na miasto - bejsbolówka daszkiem do tyłu i dodatkowo obciętym (nie jestem estetą ;)) - bo jednak wiatr potrafi ją zerwać. Na trasę - chustka.

Odnośnik do komentarza
  • 2 miesiące temu...

Elle, kup spodenki na szelkach z dobrą wkładką (250-300zł) i przestań używać majtki/bokserki. Wtedy zrozumiesz co to komfort tyłka na rowerze.

Ja bym jeszcze zaznaczyła w tym kombosie SZELKI. Przez większą część życia jeździłam na krótkich spodenkach z wkładką. Różnych firm. Całkiem fajne. A szelki wydawały mi się takie niewygodne na różne okoliczności...

Dopóki nie pozazdrościłam i stwierdziłam, że może chociaż spróbuję. Zakupiłam najwyższy model Decathlonu i od tamtej pory kupuję już tylko z szelkami. Przy okazji myślę, że moje nerki również są mi wdzięczne, nie tylko tyłek.

 

Wysłane z mojego G8142 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza

Kurczę, a ja nadal po spartańsku - nie dość, że bez szelek, to dalej bez wkładki. Może kiedyś, jak będę mieć za dużo kasy, zobaczę, co traciłam ;)

Chętnie przeczytam, ale samemu mi się nie spieszy do takich eksperymentów. Co innego (być może) jak ktoś jeździ krótko, a intensywnie (wyścig, czy cóś ;) ), ale jak sobie pomyślę o takim rynsztunku przez kilkanaście godzin w upale lub w deszczu, to jednak wolę przeznaczyć tę kasę na inne uciechy ;) , a do jazdy używać spodenek z lumpexu za 0,50 - 1,50 zł (latem), a na zimę - leginsów termicznych z Lidla za 15 zł. Lepsze niż te z Kauflanda za dychę ;). Ale tylko rozmiar S. W większych - szwy uwierają po 100 km :) .

Odnośnik do komentarza

Tak. Jesteśmy coraz słabsi. Nawet genetycznie. Kiedyś nie było prawie wcale alergii, teraz co druga osoba ma z tym problem.

Dzisiaj tudno o "malucha" ale porównując nie muszę na wczasy jechać wypasionym audi, mogę zwykłym fiatem. I też dojadę. Nie muszę mieć pokoju z klimą, wystarczy zwykły. Ważne co przeżyję na wakacjach. A jesteśmy coraz bardziej wygodni  i to niestety jest fakt.

 

Wracając do meritum - jeżdżę w spodenkach z wkładką ( z Lidla i BCM Nowatex) i niestety dupa obciera się w każdych po wypoceniu odpowiedniej ilości wody z organizmu. Może więc brak wkładnki jest lekarstwem?

Odnośnik do komentarza

Hah, no to wracamy do tego, co już kilkakrotnie mówiłam, kiedy jako samotny strzelec broniłam poglądu Desgrange'a na temat braku przerzutek ;)

Na szczęście do spodenek się nie przyzwyczaiłam. Ale przywykłam do braku wkładki. Jeżdżę, nie mam odparzeń, nie mam uczuleń, nie mam otarć. Ja wiem, że to jest gadanie z głuchym o Chopinie, ale jakoś nie ogarniam - co w tych wkładkach jest takiego? Albo inaczej - co Was bez nich boli? Krocze? Pośladki? Kości kulszowe? Coś jeszcze innego?

Bo ja naprawdę nikogo nie chcę namawiać ani tym bardziej nie śmieję się, że ktoś jeździ z pampersem. Jedynie chciałabym zrozumieć, a nie stać mnie na luksus eksperymentu za przeszło 200zł w Decathlonie ;)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...