Skocz do zawartości

MaciejRutecki

Użytkownicy
  • Postów

    652
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez MaciejRutecki

  1. Nie Ty jedna. Jak ktoś mnie się pyta o fotelik dla dziecka, to zawsze wklejam to zdjęcie i sugeruję przyczepkę. :D Z rozwiązań, które spotkałem w Holandii, ale i w Trójmieście się zaczynają pojawiać, to fotelik na kierownicę oraz rowery cargo, gdzie dziecko siedzi w skrzyni z przodu (przypięte pasami bezpieczeństwa lub za pomocą isofix). Sądząc z reakcji dzieci musi być fajnie. Niewątpliwy plus, to że masz dziecko (dzieci) na oku. [offtopic] Przypomniało mi się dzieciństwo jak tata mnie woził na ramie roweru, którą po prostu owijało się jakimś kocem. To była frajda (aczkolwiek niewygodna). :-) [/offtopic]
  2. Wystarczy jazda jak rano padało. Ile razy mijam rowery z przyczepkami jak padało, to trochę dzieciom współczuję, bo widzę jak to wygląda, a piszę tutaj o sytuacji jazdy po zwykłym asfalcie. Bez porządnego chlapacza nie ma sensu.
  3. Ja mam podobne obserwacje w dwóch rowerach, które używają różne osoby: przód głownie pokaleczony, tył po prostu się wyciera i uszkodzenia są dużo drobniejsze. U mnie to wynika głownie z faktu gdzie jeżdżę: asfalt, kostka i sporo szkła, to ostatnie często wbija się w opony i tam pozostaje, z przodu większe kawałki, z tyłu zwykle mikroskopijne. Podejrzewam, że to z powodu, że tył jest bardziej obciążony i szkło pęka z powodu większych sił. Ile czasem śmiecia wyciągnę podczas przeglądu opon, to można się zdziwić.
  4. Co innego prywatnie w gronie osób, które się znają i rozumieją kontekst, a co innego publicznie. Mnie też zdarzy się powiedzieć z przymrużeniem oka "cholerni pedalarze" jak zatrzymuję się samochodem przed przejazdem. :-)
  5. Bo elektryk to zło i w ogóle. Najczęściej mówią to osoby, które go nie potrzebują (bo nie jest dla każdego) i/lub nigdy nim nie jechali dalej niż wokół komina. Na deszcz da się znaleźć sensowną ochronę: ponczo, ale nie na każdą aktywność, niemniej w turystyce i w mieście wygrywa bezapelacyjnie. A jak ktoś dba o stylówę, to raczej nie założy. ;-) Z rzeczy, których nie rozumiem, to ocenianie doświadczenia rowerzysty na podstawie rocznego przebiegu, jakby miało to znaczenie. Jeżdżę rocznie więcej niż jeden z moich kolegów, ale to on, a nie ja, bierze udział w zawodach i zajmuje wysokie miejsca. O zwrotach: "pedalarze", "blachosmrody" itp. to już nie wspomnę. Unikam znajomości z osobami, które tak mówią.
  6. Smartsamy mają bardzo przeciętną wkładkę antyprzebiciową. Jak szukasz czegoś bardzo wytrzymałego, to Marathon Plus jeśli już. Co prawda nie ma opon niezniszczalnych, ale tych jeszcze nigdy nie udało mi się uszkodzić.
  7. Ja jestem okularnikiem i używam "fotochromów" w okularach leczniczych. Nie wiem czy się sprawdzają, czy nie w przypadku rowerów i jazdy innej niż rekreacyjna, ale dodam parę uwag. O jednej wspomniał Łukasz. Większość reaguje na promieniowanie UV,. Jest dostępna wersja, która przyciemni się w samochodzie, gdzie szyby skutecznie pochłaniają UV, niemniej kosztem tego, że nigdy się nie rozjaśnią się całkowicie, takie powłoki ma m.in. nasz krajowy JZO. Dużo zależy też od jakości powłoki, a ta od ceny: droższe reagują szybciej, są mniej wrażliwe na temperaturę (tańsze słabiej reagują w wyższych temperaturach) i przy słabym oświetleniu są całkowicie przeźroczyste. Jako okularnik nie wyobrażam sobie posiadania okularów bez powłoki fotochromowej, jednak jest jedna rzecz, której zazdroszczę posiadaczom okularów z warstwą polaryzacyjną: te lepiej tłumią światło odbite od jednolitych metalicznych powierzchni (np. refleksy na karoserii aut, szyb).
  8. Wybrałbym semislick, pod warunkiem, że w deszczu na drogach gruntowych nie robi się u Ciebie błoto, bo wtedy jazda będzie mordęgą.
  9. https://www.rowerystylowe.pl/c-412/sztywne-sztyce-podsiodelkowe wybierz podkategorię, a później sam rozmiar. Nie wiem czy wszystkie są w wersji 30mm, ale wybrałem jedną losowa i była.
  10. Dystans nie jest jakiś tragiczny. Na początku, faktycznie, będzie się zmęczonym, szczególnie jak się nie zna swojego organizmu. Przy codziennej jeździe zarówno poznasz granicę, kiedy zaczynasz się pocić (a kondycja rośnie, nawet jadąc spokojnie), no i jeżdżąc ciągle po tej samej trasie będziesz wiedzieć kiedy warto jechać szybciej, kiedy lepiej sobie odpuścić. Ja po 4 latach jazdy tak się nauczyłem na pamięć cykli świateł na skrzyżowaniach, że niemal zawsze trafiam na zielone. Pytanie czy masz tendencję do pocenia się i tego nie przeskoczysz, czy to tylko kwestia płynniejszej jazdy (będzie dłużej, ale nie tracisz czasu na prysznic). Z drugiej strony przy upałach rzędu 30-35 *C pocę się także idąc i tak czasem patrząc na współpracowników, nie jeżdżących rowerami, to chyba wolę rower. Jakoś mniej jestem spocony. ;-) Z elektrykiem to tak na spokojnie, bo można wdepnąć na kosztowną minę. 2x22km jeżdżąc tylko w tygodniu przez cały rok, to wyjdzie 8-10 tysięcy km rocznie (odliczając urlopy itp.). Nie jest to bardzo dużo, ale w przypadku tańszych modeli za kilka tysięcy koszty serwisowania mogą się okazać bolesne dla portfela. Sam mam 24km do pracy i myślę o elektryku, ale tutaj trzeba dobrze wybrać napęd.
  11. Nie ma co liczyć czasu na łatanie, czy wymianę dętki, bo u każdego będzie inny. U mnie (tył, 5 bar) łatanie, to tak maks 10 minut (licząc z czasem wulkanizacji), wymiana dętki (o ile nie mówimy o dętce typu Gaadi), to 30 minut. Wybór jest oczywisty. :-) Po prostu każdy musi sobie policzyć co czasowo i finansowo bardziej się opłaca. Ja, mimo że od kilku lat nie musiałem nic wymieniać, to mam i dętkę, i łatki.
  12. Ciekawa dyskusja się wywiązała, ale ja może skupię się na swoich doświadczeniach. Z racji, że jeżdżę tylko po mieście i zabudowany napęd skutecznie zniechęca do zdejmowania koła, to już kilka lat temu rozejrzałem się za pancernymi oponami. Wnioski: 1. 100% skuteczności nie ma, choć nigdy poza jednym przypadkiem felernej dętki i raz poszła opaska na obręczy nigdy nie przebiłem opony z wzmocnioną konstrukcją (łącznie przejechane na nich 20-25 tysięcy km). 2. Są ciężkie, ale można zaryzykować nie wożenie łatek, zapasu, czy pompki (zawsze to parę gramów) 3. Warstwa kauczuku lub podobnego materiału ma tą specyficzną cechę, że przy zbytnim napompowaniu opon podskakuje jak piłka kauczukowa, co jest mało komfortowe w przypadku jazdy po DDR zrobionej z kostki fazowanej -- jedzie się jak po koleinach. Trzeba dobierać niższe ciśnienia. 4. Są bardziej trwałe, szczególnie jeżdżąc pod dużym obciążeniem albo niskim ciśnieniu. Także lepiej znoszą zimę. Ja testowałem lub nadal używam tych opon: Vredestein Perfect Extreme -- lżejsze od Schwalbe Marathon Plus, ale chyba szybciej ściera się bieżnik, ja muszę po 10 tys. km rozglądać się na nową w przypadku bardziej obciążonej z tyłu. Bardzo przyjemnie jeździ się w zimę (poza gołoledzią) Vredestein 4 Seasons -- wyższy model niż Perfect Extreme. Zdecydowanie najlepsza w zimę w mieście (zakładając, że nie ma lodowiska). Chyba najdroższa z wszystkich wymienionych. Trudno dostępna w Polsce. Schwabe Marathon Plus (Tour) -- legenda, choć trochę przykurzona, mógłby producent zrobić jakiś upgrade, bo konkurencja już go dogoniła. Ciężka jak diabli, ale najbardziej trwała. Michelin Protek Max (nie mylić z City) -- podobna jakość jak w/w.
  13. Nie dajcie się zwariować. Nie jest tak, że co drugi przedstawiciel handlowy próbuje rozjechać rowerzystę. Inna sprawa, że nie jesteśmy w Holandii, gdzie można jechać "na pałę" bo ma się pierwszeństwo -- pamiętając o tym szansa, że nam coś się stanie (szczególnie aż tak jak na tym filmie) jest niewielka*. Sam miałem kolizję, ale to kobieta w samochodzie na tym gorzej wyszła niż ja. * nie dotyczy łódzkich kierowców ;-)
  14. Ja tam pilnuję się przepisów i zdrowego rozsądku. Po mieście jeżdżę już kilka lat i różne sytuacje widziałem, czasem mało przyjemne i to zadziałało na wyobraźnię. Co do techniki jazdy: jak jeździsz codziennie niemal zawsze pomiędzy tymi samymi punktami, to szybko się nauczysz sekwencji świateł na mijanych skrzyżowaniach -- najwięcej energii tracę na ruszaniu. Czasem też lepiej objechać jakieś miejsce, mimo że jest dalej, byleby jechać. W piątek i dziś zmodyfikowałem jeden odcinek trasy. Niby dalej i to po bruku (Stare Miasto w Gdańsku), ale o ok. 5min szybciej. Dopóki nie ma nawału turystów, to korzystam. :-) Ale teraz doszedł inny "spowalniacz": niektóre DDRy już nie wyrabiają się z obsłużeniem większego potoku rowerzystów i dziś np. w jednym miejscu czekałem dwa cykle świateł.
  15. W sumie różnice na mecie nie były jakieś duże. :-) Raz przesiadłem się z swojego (coś ok 20 kg brutto) na rower kolegi (8kg). Dziwne uczucie. W swoim czułem się jak w czołgu (bo i taki jest, wytrzymał kolizję z autem i nawet z niego nie spadłem), na lżejszym miałem wrażenie, że go połamię. Fajnie się jechało, ale był nieco niepraktyczny. ;-)
  16. Zębatki napędów jednorzędowych mają wyższy profil dzięki czemu dłużej służą i rzadziej zdarza się (przy prawidłowym naciągu), żeby łańcuch spadł podczas jazdy. Przyczyn hałasu może być dużo: od zużycia starej zębatki, po cechę samego łańcucha. Czy coś się może uszkodzić? Wątpię, o ile nie miałeś skrajnie zużytego łańcucha, ale wtedy by Ci raczej przeskakiwał.
  17. Można spróbować w PL, ale zależy na kogo trafisz (mogą nie odpisać). Co to za rower?
  18. Tak apropos prędkości: w piątek testowałem zmodyfikowaną trasę do domu, a jednocześnie od Oliwy czułem silny motywator w postaci zbliżającej się burzy (która podtopiła i sparaliżowała dużą część Gdańska). Nie mam licznika prędkości, ale na postawie nagrania z kamerki chyba pobiłem swój rekord trasy: 28,8 km/h. Co prawda nie jest to oszałamiająca prędkość, ale jak na ciężkiego holendra, sakwy z zakupami i dokumentami całkiem znośny wynik. :D
  19. Co do chodników patrzyłem z perspektywy moich tras, czyli centra miast. A tam jest problem nie tylko z dużą liczbą pieszych, ale także z tym, że rowerzysta na nich jest słabo widoczny (szpaler drzew, odsunięcie od drogi itp.). Na swojej trasie mam ok 50-100 metrów, gdzie faktycznie jadę chodnikiem (ścieżka kończy się w zasadzie barierką oddzielającą pasy jezdni), ale moja prędkość wtedy to parę km/h: wzdłuż chodnika jest bardzo wysokie ogrodzenie i nie widać, czy ktoś z posesji wyjeżdża. Nie dość, że będę winny kolizji, to jeszcze się poobijam. Co do kierowców, którym rowerzyści przeszkadzają, czy którzy robią sobie skróty po DDR/chodniku: od kiedy jeżdżę z kamerką, to nie tyle co czuję się bezpieczniej, bo to mit, ale zauważyłem, że jakby lepiej jestem widoczny przez kierowców, no i nie ma prób dyskusji. Nawet nie muszę jej włączać (o czym ciągle zapominam), cuda proszę Państwa; lampka nie dała rady, a wideorejestrator tak. :-)
  20. Lusterka, szczególnie jak jeździ się pochylonym są wygodne, bo ma się gorszą widoczność i nie jest tak łatwo się co chwilę obracać (np. w mieście) aby zobaczyć czy ma się wolną drogę. Co do chodników: jeżdżę w 99% czasu po mieście i chodniki są najmniej bezpiecznym oraz komfortowym miejscem. Jak już faktycznie ulica jest mało przyjazna dla roweru, to lepiej poszukać jakieś alternatywy, gdzie prędkości są niższe, a i jest przy okazji ciszej.
  21. Piastę sprowadzałeś bezpośrednio z Japonii? ;-) W katalogu widzę, że była (jest) produkowana tylko na ich rynek. Swoją drogą, zastanawiam się w jakich rowerach jest używana, bo z opisu wynika, że mocowanie zrobiono ją z myślą o mocniejszych hamulcach rolkowych. Ja bym wysłał bezpośrednie zapytanie do Shimano (europejski oddział chyba jest w Holandii).
  22. 3 biegowy nexus (z torpedo)? Zerknij tutaj (3 ząbki): http://e-bmx.pl/opis/3048546/kolo-zebate-nakladana-torpedo-16--18--20--22--24t.html http://e-bmx.pl/opis/3048536/kolo-zebate-shimano-nexus-16181920212223t.html https://www.centrumrowerowe.pl/zebatka-shimano-nexus-pd6249/?v_Id=22288 Zapytaj się w tym sklepie, mają spore doświadczenie: https://www.rowerystylowe.pl/c-238/zebatki-rowerowe BTW jak znasz model piasty (napisany na obudowie), to nie będzie problemu z sprowadzeniem oryginalnych części (na stronie Shimano znajdziesz od razu numer części).
  23. Na trasie Gdynia-Gdańsk (dom-praca, 24km), mam coś ok 18-25km/h (zależy jak zawieje i czy jest sztorm -- urok pasa nadmorskiego). Nawet rower elektryczny niewiele da, poza byciem mniej zmęczonym (ale kiedyś go sobie kupię :-)). Podobnie jak się na próbę przesiadłem na przełaja z mieszczucha: momentami było nawet gorzej. No ale cóż: 38 przejazdów z światłami, 2 miejsca z robotami drogowymi... Plus za to, że to najpewniejszy środek transportu jak się mieszka i pracuje w centrum dużego miasta (szczególnie jak wczoraj podtopiło Gdańsk i Sopot).
  24. Generalnie, złodzieje kradną wszystko co da się ukraść. Kilka lat temu postawiłem (porzuciłem) stary rower i poszedłem po zakupy. 3-4 minuty później go nie było. Co innego kradzieże na zamówienie: wtedy żadne zapięcie nie pomoże. Dużo rowerów idzie na części (szczególnie te droższe modele) do mniej uczciwych serwisów (w zeszłym roku dwukrotnie słyszałem o akcji policji w Trójmieści), albo na olx/allegro/itp. W tych ostatnich jest masa kradzionych rowerów w całości -- ile już tam "holendrów" wątpliwego pochodzenia znalazłem to szkoda gadać. Z resztą jak widzę Koga albo Gazelle z serii Ultimate (najwyższa półka) za 1-2 tysiące, to coś jest nie tak. Znajomemu w Gazelle ukradli kierownicę przed sklepem: odcięli chamsko przewody hamulcowe itp. Na bank to było z myślą jako o części zamiennej, bo Gazelle ma autorskie rozwiązanie jej mocowania: autoryzowany serwis bez problemu by ją kupił, inne pewnie idą po najmniejszej linii oporu i biorą nawet kradzione. A i jeszcze jedno: droższy rower tym większe ryzyko potraktowania jako przestępstwo: psuje to policji statystyki i się przykładają do roboty. :-) Generalnie: ja na każdą część czy rower żądam faktury, albo chociaż pokazania, że jest prawowitym właścicielem. I radzę to innym, bo szkoda sponsorować złodziejstwa.
  25. "Dlatego jednak ważne jest, by zapięcie do roweru było dobre i wytrzymałe." Odpowiem przewrotnie, że niekoniecznie. :-) Mnie pasuje, że wokół mnie rowery są przypinane byle czym (o ile w ogóle). Ja używam łańcuchów, które mają co najmniej dwie gwiazdki w Dutch Art, albo Bicycle Gold w Solid Secure -- liczę na to, że złodziej połasi się na gorzej zabezpieczony rower. Wiesz jak w tym dowcipie gdy uciekasz z teściową przed niedźwiedziem: nie musisz być szybszy od niedźwiedzia; wystarczy, że będziesz szybszy od teściowej. ;-) Dlatego tylko najbliższych i przyjaciół uświadamiam, że powinni pomyśleć o dobrym zapięciu. :-)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...