Skocz do zawartości

MaciejRutecki

Użytkownicy
  • Postów

    652
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez MaciejRutecki

  1. Nie powtarzać mitów z lat 90-tych, które nie uwzględniały rzeczywistej ekspozycji na zanieczyszczenia (przy okazji nie uwzględniały obecnych rodzajów zanieczyszczeń) https://www.thelancet.com/journals/lanpub/article/PIIS2468-2667(16)30021-4/fulltext https://www.scientificamerican.com/article/pedestrians-inhale-less-p/ Scientific American to czasopismo popularno-naukowe. Lancet branżowe i raczej rzadko zaliczają wtopy.
  2. "Przy okazji, jakby ktoś był ciekaw, to najgłówniejsze drogi rowerowe miejskie w Tarnowie ;) Właściwie zdecydowana większość wszystkich dróg :D" Klasyka, w Trójmieście też z takich korzystam, tle że przy kilkupasmowych drogach zwykle jest jakiś DDR, niemniej unikam z względu na hałas. Co do jakości dróg, to spokojnie, nawet w cudownej rowerowej Holandii, czy Belgii jakość dróg dla rowerów jest różna. W Gent (pol. Gandawa) w okolicach starej części miasta jest dramat, na obrzeżach za to idealnie. W Amsterdamie po jeździe wzdłuż kanałów można się nabawić syndromu operatora młota pneumatycznego jak się używa bardziej sportowego roweru. Dlatego sam wybieram miejski do miasta, aby mieć jakiś komfort. Cudowne obrazki pięknych DDRów w NL, które pokazuje prasa, dotyczą głównie nowych odcinków albo świeżo po remoncie. A ile szkła leży niekiedy na nich. To co bardzo mi się tam podoba to: jednokierunkowe DDRy po obu stronach drogi i wzajemna widoczność kierowców i rowerzystów. Taki obrazek, który zastałem pod Brukselą: https://www.google.com/maps/@50.7031564,4.1477377,3a,87.4y,275.61h,67.84t/data=!3m6!1e1!3m4!1svZ8I9LsXJexsS7Ad9pb2tQ!2e0!7i13312!8i6656 To toś po prawej to DDR -- dwukierunkowy. Obowiązkowy. :D I z Groningen (miasto wielkości Gdyni), gdzie ponad 50% ruchu jest realizowana rowerem: https://www.google.com/maps/@53.2042395,6.5668123,3a,75y,284.24h,63.72t/data=!3m7!1e1!3m5!1s1Fpqkw1eEkgJSuayQQL4Gw!2e0!6s%2F%2Fgeo3.ggpht.com%2Fcbk%3Fpanoid%3D1Fpqkw1eEkgJSuayQQL4Gw%26output%3Dthumbnail%26cb_client%3Dmaps_sv.tactile.gps%26thumb%3D2%26w%3D203%26h%3D100%26yaw%3D123.362854%26pitch%3D0%26thumbfov%3D100!7i13312!8i6656 Na zdjęciach wygląda fajnie, ale rzadko kiedy ta kostka, czy jak to nazwać jest równa i w deszczu trzeba uwazać. Bardzo popularny materiał na ulicach.
  3. Ja mam subiektywną miarę jakości infrastruktury rowerowej: jeśli z punktu A do punktu B jestem w stanie bezpiecznie przejechać, jednocześnie tak, aby wszyscy (i kierowcy, i rowerzyści) mogli w miarę płynnie (niekoniecznie szybko, bo w centrach się nie da) jechać nie przeszkadzając sobie, to jest dobrze. A gdy jest tak, że mogę puścić kogoś bliskiego, bez dużego doświadczenia i być spokojnym o jego bezpieczeństwo, to ocena by była wzorowa. O ile z pierwszym warunkiem w Trójmieście, Warszawie czy Łodzi jest ok (tak na mocne 3+), to nadal jest słabo z punktu widzenia osób, które nie mając doświadczenia chcieliby zacząć przygodę z jazdą rowerem w mieście. Pod tym względem do regionu Flandrii czy Holandii jest nam daleko. @Elle: w centrum miasta (o ile to nie przelotówka) przy 20-25km/h nie jest się zwalidrogą, bo średnia prędkość w godzinach szczytu autem jest zbliżona; jadąc mieszczuchem mam taką samą, lub większą prędkość chwilową. Nie patrzę na to czy to asfalt, czy kostka, bo to sprawa drugorzędna dla codziennej komunikacji. Drogi dla aut w Trójmieście są różnej jakości, więc wszyscy jadą na tym samym wózku. Do szybkiej jazdy są trasy pozamiejskie, czy to samochodem, czy rowerem. Oczywiście, Trójmiasto ma specyficzny układ: z jednej strony morze, z drugiej zakorkowana obwodnica, w środku przelotówka, która miejscami szybko się blokuje. To wymusza specyficzny układ drogowy, także dla rowerzystów, sam wolę osiedlowe uliczki, ale zwykle się nie da i jadę wzdłuż głównego ciągu komunikacyjnego, gdzie DDR (nawet z kostki) jest ułatwieniem dla każdego.
  4. Jak poczytasz reguły oceniania miast, to zrozumiesz, że rankingiem z Morizon.pl można sobie coś podetrzeć. Gdańsk został oceniony słabo pod względem wypadków. Tylko przelicznik jest: liczba wypadków/100 000 mieszkańców. Szkoda, że nie uwzględnili do liczby rowerzystów na drogach, bo ten przelicznik byłby zupełnie inny (są miejsca w Gdańsku, gdzie czasem nie da się przejechać w jednym cyklu świateł). Infrastruktura rowerowa: przeliczenie na km^2. Czemu nie na długość dróg w ogóle? Do tego w statystykach uwzględniono... ścieżki rekreacyjne w lasach... Nie uwzględniono stref uspokojonego ruchu (często na wniosek organizacji rowerowych). Jedynie idzie się zgodzić z oceną miejskiego roweru publicznego. Generalnie, tak to jest, jak za ranking bierze się ktoś, kto chyba nie jeździ regularnie po mieście rowerem.
  5. Coś jak żona alkoholika, którą leje regularnie? Najgorszy typ, którego unikam i kompletnie nie szanuję. Podobnie jak każdą kobietę, która nie ma własnego zdania, hobby, się nie szanuje, tudzież wpycha się na prywatny "teren" itp. Hmm... w sumie odnosi się to do każdej z płci. :-) Jak patrzę na niektórych znajomych/znajome, to nie chwytam czemu są razem. Po pijaku się poznali czy jak? Ale ostatnio znowu rzewnie się robi na tym forum. :D
  6. Właśnie: masz nexusa, czyli napęd jednorzędowy, jak mój: szeroki łańcuch, zero sytuacji, gdzie pracuje on pod kątem, wysokie ząbki zębatek. Bardzo komfortowe warunki, które oznaczają długotrwałą pracę (w zasadzie jedziesz na "zarżnięcie" napędu -- aż się "skończy" napinacz). Ja mam jeszcze lepiej: pełną osłonę łańcucha, która bardzo dużo daje, zimy i soli się nie boję. @Elle ma przerzutki zewnętrzne, niczym nie osłonięte, siłą rzeczy musi konserwować napęd dużo częściej. Dlatego wspomniałem o tym że tak się często smaruje jak jest to konieczne i dla każdego będzie to inaczej.
  7. Po prostu smarujesz i czyścisz jak uznasz, że trzeba, bez przegięcia w żadną stronę. Każdy ma inny styl jazdy, jeździ w innych warunkach i rozpiętość modeli rowerów jest ogromna. Właściciel mieszczucha często przypomina sobie o łańcuchu jak zaczyna obcierać o ogranicznik i nie jest to błędem, właściciel MTB po jeździe w trudnym terenie w zasadzie musi ogarnąć napęd od razu. Co do reszty roweru: producenci często oszczędzają na duperelach typu śruby i nakrętki, które korodują już po pierwszym sezonie jazdy w każdych warunkach, w innych nawet sól ich nie rusza.
  8. Zależy od roweru, łańcucha itp. Ja smaruję 1-2 razy do roku (rocznie 5 tysięcy km). Jeszcze go nie wymieniałem, bo na obecnym przejechałem zaledwie z 7-8 tysięcy. W poprzednim rowerze przejechałem min. 18 tysięcy przez trzy lata i zmieniłem cały rower. :-) Rower nocuje w mieszkaniu, ale w ciągu dnia to różnie bywa. //Edit: wilgoć, jak wilgoć, brud jest największym problemem.
  9. Czy warto na GP Hero? Ja używam Hero 5 black, jako wideorejestrator. Cały rok, niezależnie od pogody, zamocowana na kierownicy, średnio 2h dziennie. Dwa akumulatorki, które rotuję co miesiąc, aby jak najdłużej służył zestaw. Ustawienia: FHD 48 Hz. Wrażenia po ponad półtora roku: obraz nie traci na czytelności po zmierzchu (przydatne gdy używa się kamerki jako rejestrator). Uchwyt nadal w bardzo dobrym stanie (wyjmowany 2-4 razy dziennie), podobnie szczelność pokryw i wyłączników. Akumulatorki nie straciły na pojemności, zaskakująco dobrze radzą sobie w mrozy. GoPro jest trzecią moją kamerką: wcześniejsze dwie innych producentów nie przeżyły eksploatacji dłużej niż rok (jedna pół roku, bo pękła obudowa w zimę, druga po roku w pewnym momencie zaczęła się notorycznie przegrzewać). Nazw modeli nie pamiętam, ale tanie nie były (700-1200 złotych). Jak Hero wytrzyma minimum 2 lata, to znaczy że finansowo mi się opłaca.
  10. "cwaniactwo i patologia", bo niektórzy robią z roweru skuter, ale to wystarczy tępić. Niemniej, dużo osób upraszcza problem, wrzucając wszystko do jednego worka. To chyba najlepiej podsumowuje całość: Zgadzam się w całości. Miałem okazję użyć, diametralnie (byłem przeciwko) zmieniłem zdanie na ten temat i niemal jestem pewny, że kiedyś sobie taki kupię. Na Zachodzie wspomaganie nie budzi takiej emocji. Z drugiej strony tam rower zdecydowanie częściej jest kupowany w celach transportowych. U nas tak naprawdę to w dużych miastach raczkuje. Ale wolę napęd elektryczny od spalinowego: czystszy i bardziej cichy oraz wymaga mniej konserwacji.
  11. Ja stanę w obronę rowerów z wspomaganiem, bo niemal jestem pewny, że kiedyś taki kupię -- o ile nadal będę zainteresowany rowerem. Kondycji lepszej mieć nie będę, bo mnie nie interesuje rower do czegoś więcej niż dojazdy do pracy. Trójmiasto jest trudne pod względem profilu terenu. Co innego taka Warszawa, Łódź czy Kraków, gdzie nie potrafiłem znaleźć terenów, które wymagają nie wiadomo jakiej kondycji. Głośnych i śmierdzących skuterów nie chcę, a elektryczne trzeba mieć gdzie podładować. Alternatywą jest zbiorkom, którego nie lubię lub stanie w korkach, w samochodzie. No i 250W, nawet po odblokowaniu, przy 25-30kg rowerze nie pozwolą na szaleństwo, nawet gdy ma wspomagać, bo o samodzielnej jeździe więcej niż 10km/h to zapomnij. Sprawdzałem. Wspomaganie dla starszych osób nie jest ściemą, w Holandii, gdy elektryki stały się przystępniejsze, to wzrosła wyraźnie grupa starszych osób (>75 lat), które zaczęły poruszać się dalej niż ulica, na której mieszkają. Z resztą nie zapomnę jak przypadkiem trafiłem do małego belgijskiego miasteczka pod Brukselą -- Halle -- zaskoczyła mnie liczba dziadków na rowerach, właśnie wspomaganych elektrycznie. Z resztą to trend, którego nie da sie zatrzymać, nawet w Polsce; w Trójmieście system roweru publicznego będzie w 100% elektryczny. A że polaczki lubią kombinować, to nie od dzisiaj jesteśmy z tego znani...
  12. "Rower – pojazd (…) poruszany siłą mięśni osoby jadącej tym pojazdem; rower może być wyposażony w uruchamiany naciskiem na pedały pomocniczy napęd elektryczny, zasilany prądem o napięciu nie wyższym niż 48 V, o znamionowej mocy ciągłej nie większej niż 250 W, którego moc wyjściowa zmniejsza się stopniowo i spada do zera po przekroczeniu prędkości 25 km/h." Co do zalet rowerów z wspomaganiem -- zgoda. Ale przepisy są nieubłagane, choć równocześnie niejednoznacznie: nie chciałbym później się spierać z policjantem jadąc z włączonym ciągle wspomaganiem za pomocą silnika spalinowego.
  13. Generalnie jest to forum o rowerach. A rower to albo napędzany siłą ludzkich mięśni albo wspomagany (25km/h, 48V, 250W) silnikiem elektrycznym. Co prawda ten drugi dla wielu nie jest prawdziwym rowerem, niemniej jest dopuszczony w polskim prawie. Natomiast Twoje posty, choć mnie zaciekawiły, dotyczą raczej motorowerów i nie za bardzo wiem, do którego działu powinny trafić.
  14. (4:27). A tak naprawdę dużo zależy od prędkości, a nawet roweru (pozycja na rowerze). Ja dostałem uderzenie w bok przy ok. 20km/h i nie spadłem nawet z roweru, choć auto mnie przepchnęło z 2 metry.
  15. Nie ma różnych aspektów tego samego problemu: przepisy są jasne i czytelne, a skrzyżowanie wręcz modelowe.
  16. To skrzyżowanie to prosta sprawa. Prawy do jazdy na wprost wolny? To nim jedziemy. Chcemy wyprzedzić tych na prawym? Zjeżdżamy na środkowy i wyprzedzamy, bo na tym skrzyżowaniu można (obecność świateł). Gdyby była tam zielona strzałka, to bym pomyślał o zjechaniu na środkowy, żeby ułatwić przejazd, ale to wyjątek, bo dotyczy kultury, a nie przepisów. Aplikuje się do każdego rodzaj pojazdu. Jazda rowerem środkiem pasa (jakiegokolwiek) jest uzasadniona (i dozwolona prawem) na rondzie. Tutaj nie widzę celowości. Odnoszę wrażenie, że mało jeździcie na co dzień rowerem w centrum większego miasta. Tutaj czytelne skrzyżowanie, brakuje mi do ideału np. sierżantów, a najlepiej śluzy.
  17. Po prostu ich wyprzedzasz. Mam to samo wrażenie.
  18. "Jak jesteś z Trójmiasta, to może kojarzysz tamtą okolicę, trasa Karwiny-Sopot, do wyboru albo ulica Sopocka między samochodami stojącymi w korku, albo przez las." kojarzę, kojarzę. Nie mam jaj żeby jechać Sopocką/Malczewskiego. Ile tam było zderzeń czołowych to nie zliczę. To dosyć trudna droga, którą niektórych kierowców przerasta. Z resztą tam się odbywają samochodowe rajdy górskie. Ja mieszkam na Śródmiesciu i jadąc na Twojej trasie raczej wybrałbym Wielkopolską, a później w Zwycięstwa. Do Sopotu z górki, z powrotem już nie. :P Ale da się zwykłym mieszczuchem bo sprawdzałem. Jedynie uważaj w zimę w kierunku Karwin na podjeździe przed Sopocką i Lukoilem: często są lokalne oblodzenia wczesnym rankiem. Niemniej to spore nadłożenie drogi z 6km do 10 (licząc od Brzechwy w Gdyni do AK w Sopocie). Producenta tych elektryków nie znam no i słabo się znam na innych niż miejskie.
  19. Siodełka z dziurą i tunelem mają zagorzałych zwolenników i przeciwników. Ja ja akurat lubię, ale ja jeżdżę zwykle 30km dziennie (czasem więcej), więc to nie są duże dystanse. Ja je cenie za to, że wygodnie mi się jeździ w zwykłych spodniach, no i komfort w upały rewelacyjny. Ja mam model SR, gdzie wieje solidnie i w mrozy wlot powietrza zaklejam (raz tak na dole zmarzłem...). :D Ale wiem, że są osoby którym bardzo niewygodnie się siedzi na takich siodełkach.
  20. Aaa, rozumiem. Możliwe, że w torpedo nie są potrzebne. Choć w nexus 7 miałem i ramię od torpeda oraz te podkładki. Było tak od nowości i założyłem, że tak ma być: podkładki pilnują oś, aby się nie obróciła podczas pedałowania, a ramię -- podczas hamowania.
  21. A do planetarnej nie potrzebujesz tego typu typu podkładek do konwersji: https://www.rowerystylowe.pl/p-2588/podkladka-zabezpieczajaca-shimano-nexus-wszystkie-rodzaje ? Nie wiem czy haki są takie, że będą pasować, a jakoś by było dobrze zabezpieczyć oś przed obróceniem.
  22. Nie wiem jak jest w dalekobieżnych, czy podmiejskich, ale w Trójmiejskiej SKM są bardzo niewygodne. Co więcej, ich oszczędność przestrzeni jest złudna, bo po powieszeniu faktycznie zajmują dosyć mało miejsca (ale nie aż tak jak reklamują producenci), to powieszenie/zdjęcie ich z haka wymaga znacznie więcej powierzchni niż w innego typu rozwiązaniach. Zwróćcie także uwagę w tych wieszakach jak rozwiązano mocowanie dla tylnego koła, bo bardzo często są nieprzemyślane i łatwo uszkodzić wózek przerzutek zewnętrznych (bardzo typowy problem w pociągach).
  23. Jeżdżę rowerem miejskim (Gazelle Orange C8 -- test jest na blogu Łukasza) jest to rower do miasta i tam "czuje się" najlepiej. Oczywiście: pojedziesz nim na wycieczkę weekendową do 100km bez problemów, ale trudny teren, solidne podjazdy, jakie miałbyś codziennie pokonywać mają znaczenie i są lepsze od tego rozwiązania. Jeśli już chciałbyś coś miejskiego, ale np. droga biegnie przez las (ale nie gdy nie masz błota, dziur itp. czyli typowa ścieżka turystyczna), to bym poszedł w kierunku czegoś w stylu Chamonix. Generalnie rowery do miasta (szczególnie holenderskie) są najbardziej specjalizowanymi typami rowerów i najmniej uniwersalnymi. Tam się liczy trwałość, komfort, funkcjonalność i bezpieczeństwo w mieście. Kosztem: wagi, zwrotności (choć w korkach wyprostowana pozycja wygrywa), wyglądu (jak ma znaczenie) i jazdy w trudniejszym terenie (czymś poważniejszym niż ubita ścieżka w lesie). Dystans jest drugorzędny, bo do 30-50 km dziennie po mieście mój rower sprawuje się bardzo dobrze (podmieniłem jedynie siodełko na takie z dziurą i pancerne opony). Trwałości elektryka, o ile znanej firmy (Bosch, Yamaha itp) nie musisz się bać. Szczególnie na tak krókim dystansie i naszym klimacie. Poniżej -15*C bym jednak odpuścił parkowanie pod chmurką. Zapomnij jednak o elektrycznym holendrze poniżej 10k PLN, czasem daje się znaleźć jakąś promocję na Batavusa, ale to rzadkość. Duże te podjazdy? Bo 150 metrów to na jakim dystansie? Ja czasem jadę w miejscu, gdzie podjazd jest taki, że wolę te 50 metrów przejść pieszo, co prawda rowerzysta prowadzący rower wygląda jak symbol klęski, ale nie jadę dla sportu. ;-) W Trójmieście śniegu jak na lekarstwo. Z drugiej strony ile razy tutaj mamy opady śniegu, to jest taki paraliż na ulicach, że albo rower, albo SKM. PS. Także myślę o elektryku w Trójmieście, bo nawet nie są problemem podjazdy, ale fakt, że tutaj ciągle wieje, no i na 24km trasie do pracy mam 39 świateł, a niemal każde oznacza konieczność zatrzymania się i ponownego ruszania (z czasem to męczy). Dodaj do tego przejścia dla pieszych itp.
  24. Taki tandem? Widzę regularnie taki rower w Gdańsku. Prowadzi facet.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...