Skocz do zawartości

jajacek

Użytkownicy
  • Postów

    12 951
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez jajacek

  1. Accent Peak to rama na której bardzo dużo osób się ściga. Starsza wersja bez tylnej osi było że pękała. Nie wiem jak z obsługą takich reklamacji jakby co. Trzeba poczytać na forach jak Accent do tego podchodził. Może konstrukcję tej nowej ramy ze sztywną osią poprawili i wzmocnili. Mam kilku znajomych, którzy jeżdżą na Peak SLX z RockShox Reba, który kosztował 5k i jest to dobry i lekki rower, ważący mniej niż wiele tańszych karbonów. Alu jest mniej sztywne niż karbon, gorzej tłumi drgania i jest zmęczeniowo mniej odporne od karbonu. Ale lepiej znosi kraksy i punktowe uderzenia. S będzie za mały. M chyba w sam raz. Nie pamiętam rozmarówki. Potrzebujesz 17,5 cala.

  2. Propozycji nie mam. Musisz szukać. A co trzeba wymienić? Na podstawie swojego doświadczenia z używanym rowerem:
    - pełny serwis amora, wraz wymianą uszczelek - 300, bo raczej nikt świeżo serwisowanego nie sprzedaje
    - nie wiem ile kosztuje serwis tego dumpera, pewnie też 300
    napęd zajechany jak widać, więc pewnie
    - koronki korby - 200
    - nowy łańcuch - 100
    - kaseta 150-200
    Hamulce
    - klocki - 100
    - jeśli przeciekają zaciski to 300-400
    - odpowietrzenie i uzupełnienie płynów 50-100
    - suport 100
    - co łożyskami w kołach nie wiadomo, załóżmy że piasty jeszcze żyją, 50
    - nowe linki i pancerze - 50
    - serwis sterów - 50
    - łożyska wahacza - nie znam cen

    Więc raczej starszego niż 3 lata, na kołach innych niż 29 i mocno wyjechanego bym nie kupował. Chyba że jakiś okazyjny egzemplarz lub z dobrej ręki od znajomego.

  3. Kupno roweru na kołach 26 cali za tyle kasy to bdzura. Więc tylko ten pierwszy wchodzi w grę. Po stanie tak na oko oceniam że w szybkim tempie trzeba będzie w niego włożyć 1000-1500 zł żeby go doprowadzić do dobrego stanu. Więc pytanie cy się to opłaci.

  4. Moja ocena:
    Rama - mega przeciętna wagowo ale ze sztywną osią
    Waga - przeciętna, w tej grupie cenowej zwykle 12-13 kg, jak na wyścigi to ciężka
    Amor - bardzo przyzwoity w nowej wersji RL, z tłumikiem Motion Control
    Koła - piasty klasy trekkingowej, opony taniochy drutówki natychmiast do wymiany np. na Rocket Ron z przodu i Racing Ralph z tyłu, obręcze przeciętne
    Napęd - bardzo dobry XT/SLX 2x11
    Suport - upierdliwy PressFit
    Hamulce - taniocha za 250 zł komplet. Do wymiany na SLX jak padną. Ale hamują. W góry może się nie nadają ale po płaskim spoko.

    Ogólna ocena: przyzwoity rower, z przyzwoitym amorem, przyzwoitym napędem, kiepskimi heblami i kołami. Potencjał do odchudzenia przez wymianę opon i przejście na tubeless. W przyszłości całe koła i heble do wymiany. Niezła baza do rozbudowy.

    Alternatywy:
    Merida Big Nine Limited z napędem 1x11, Kellys Gate 70/90 2x11, Accent Peak SLX 2018 2x11
     

  5. W kwestii motto na swoim FB mam takie:
    Pain is only temporary, pride is forever

    W kwestii chemii.
    Najlepsza przedtreningówka z jaką miałem do czynienia i którą obecnie używam nazywa się Biogenix Cell Pump Revolution
    Na dłuższe wyprawy zawsze wożę ze sobą porządny shot megnezu+B6 na kurcze mięsni, konkretnie Nutrend MagnesLife Strong
    Na ostatnią godzinę jazdy używam czasem świetnie działającego na mnie shota Nutrend Gutar.
    A poza tym stacje paliwowe przyjacielem rowerzysty. I po drodze nie jemy żadnych ciężkostrawnych potraw ani nie pijemy żadnego alkoholu. Dopiero po.

  6. Takie sprawdzone opony całoroczne na wszystkie nawierzchnie to Schwalbe Smart Sam. I w miarę lekko się toczą po asfalcie i można spokojnie wjechać w lekki teren. W wersji Plus mają wkładkę antyprzebiciową i wzmocnione ścianki boczne. Polecam szczególnie na zimę bo zmiana dętki zimą z powodu przebicia nie należy do przyjemnych. Schwalbe Maraton są znane od lat z wytrzymałości ale droższe. O Big Apple słyszałem ale nie znam nikogo kto by użytkował.

  7. Każdy rower się brudzi, tak jak samochód. A już szczególnie terenowy. Biały najbardziej, szary najmniej. Odpryski i otarcia się zdarzają w miejscach najbardziej narażonych. Ja kolejny rower chyba okleję specjalną folią. W moim mam odpryski i otarcia na główce ramy od linek, od dołu ramy od kamieni, i na tylnych widełkach, głównie prawych od butów i kamyków i patyków wpadających między ramę i korbę.

  8. Z doświadczenia z rowerami Spec (dotyczy w zasadzie każdego producenta), chociaż wydaje się to chore, zalecam zrobić po zakupie serwis zerowy. Niestety bardzo często okazuje się że w amorze nie znajduje się taka ilość oleju jaka być powinna a piasty nie są prawidłowo skręcone i uszczelnione. Mieliśmy w tym roku z kolegą sytuację, że w jego Specu Epicu, rozkręciło się po drodze koło ze sztywnymi osiami. Nie było prawidłowo dokręcone i kaseta wraz z bębenkiem spadły z koła. Mieliśmy dużo farta że bez narzędzi, mając tylko multitoola udało się to ogarnąć. Kupując rower mtb, uważam za absolutnie niezbędne kupienie od razu do niego zapasowego haka przerzutki i wożenie go ze sobą za każdym razem. Niestety często ulegają one uszkodzeniu a rzadko kiedy są do dostania od ręki. I mogą spieprzyć komuś cały wyjazd. Koszt rzędu 60-70 zł.

    Pozdro

  9. 20 godzin temu, karol1994czx napisał:

    To są bardzo dobre przykłady. Swoją ocenę rowerów Rambler, Hexagon i podobnych wyraziłem w tym wątku:

     

     

  10. Na alternatywnym forum jak przejrzałem wątek, było trochę sensownych wypowiedzi.  Plus zachwalający swoje przestarzałe 26-calówki i namawiający na rowery enduro.

    W kwestii amora to to, co któryś z kolegów opisał się z grubsza zgadza. Nie chciało mi się tutaj zagłębiać w opisy różnić między amorami. Tym bardziej ze i tak decyzja padła na rower z amorem powietrznym. Natomiast podtrzymuję to co napisałem. Że amor olejowo-sprężynowy taki jak np. RockShox Recon 32 Coil, ze sprężyną stalową jest przyzwoitym amorem do rekreacyjnej jazdy, pod warunkiem że ktoś nie zamierza na nim wykonywać nie wiadomo czego. A pracuje całkiem przyzwoicie, aczkolwiek w miarę liniowo, pod warunkiem że ma się sprężynę dostosowaną do swojej wagi. I jest mega tani w utrzymaniu. Trzech moich kolegów ma takie stare Rockshoxy i używają ich w swoich zimówkach od lat z powodzeniem. Dwóch bodajże nie serwisowało ich nigdy (więc koszt zero), jeden chyba zmienia olej co jakiś czas bo spod lag nie wydostają się żadne ciemne smugi. I są to wtedy koszty typu 50 zł raz w roku czy jeszcze rzadziej i taki serwis polegający na wylaniu starego oleju przeczyszczeniu i dolaniu nowego, można zrobić we własnym zakresie. Natomiast koszty utrzymania amorów takich jak Suntour powietrzny gdzie jest smar i w zasadzie nie ma żadnych porządnych uszczelnień zabezpieczających przed wyciekiem oleju bo go tam po prostu nigdy nie miało być, RockShox ze sprężyną gdzie jest olej i lepsze uszczelnienia i powietrznego z rozbieralnym tłumikiem są diametralnie różne. I mało znam ludzi, którzy sami bawią się w serwisowanie amorów powietrznych. Bo trzeba wiedzieć jakie materiały eksploatacyjne kupić i mieć trochę smykałki technicznej żeby jednak niczego nie spieprzyć.

    Cenniki nie są tajne i można sprawdzić ceny serwisu np. tu:
    http://spidersuspensions.com/pl/cennik/

    Problemem alternatywnego forum jest brak umiejętności odniesienia się do potrzeb użytkownika. Jeśli ktoś pisze że zamierza jeździć rekreacyjnie w terenie na rowerze typu XC i waży 70kg, to amor taki jak nawet RockShox XC 30, jest do tego celu w pełni wystarczający. A rower z takim amorem i na Deore uważam za przyzwoity a do takiego zastosowania wręcz bardzo dobry. Wymagania wzrastają jeśli chce się jeździć agresywnie, albo w cięższym terenie albo się ścigać. I obawiam się że tego koledzy z alternatywnego forum nie rozumieją. A na koniec, z doświadczeń na tym forum, moja ocena i porada jest najcześciej słuszna. Czego jesteś najlepszym przykładem.

    A co do Speca to  będziesz z pewnością zadowolony a jeśli kupisz Experta to wręcz zachwycony.

  11. Jestem zwolennikiem tarczowych hamulców mechanicznych. Ale dobrych. A tych nie ma wiele. Do MTB są to TRP Spike, Avid BB7 i Hayes CX-5. Ale nie są to tanie hamulce. Oczywiście że są praktycznie niezawodne. Raz na jakiś czas zmieniasz linkę i kiedy trzeba klocki. Ale oczywiście ani siła hamowania ani modulacja nie jest na poziomie hamulców hydraulicznych. Bliżej im do hamulców obręczowych. Ale są tanie w utrzymaniu. Padły mi raz zaciski hydrauliczne XT. 400 zł. Odpowietrzanie i uzupełnienie płynów na każdym razem 100 zł. A zwykle potrzeba to robić co pół roku. Z tym że praktycznie żaden rower nie jest standardowo w takie wyposażany kiedy najtańsze Shimano kosztują stówę albo dwie.

  12. Polecam Cube Attention. Ewentualnie Cube Analog. Rowery które mają stosunkowo krótką górna rurę dającą dosyć komfortową pozycję i mające "prawdziwy amortyzator" firmy RockShox a nie ten chłam Suntoura będacy atrapą amortyzatora. Wchodzi w grę Romet Mustang 29 1 i kilka modeli Ghost i kilka Krossa. Ale żaden z Rambler i Hexagon w nazwie bo to kompletne chłamy.

    Talon 3, napiszę wprost, jest to gówno a nie rower mtb. Widelec XCT to zwykła stalowa sprężyna. Czyli jest w nim amortyzacja jak w samochodzie Polonez, uznanym za najgorszy samochód na świecie a w Cube jak w Grand Voyager. XCM w Meridzie jest to podobna atrapa tylko z elastomerem, który zamraża się w niskich temperaturach.

    Jeśli szanujesz swój kręgosłup to kup rower z amortyzacją. Czyli najtańszy amor to Suntour XCR Air i Suntour Raidon. Długo nie pożyją ale amortyzują. Potem idą już prawdziwe amortyzatory firm RockShox czy Manitou. A jak kupisz produkt roweropodobny z tych co wymieniłeś to szybko szukaj rehabilitanta. Bo długo nie potrwa zanim będzie potrzebny.

  13. 1. Nie przywiązuj się do oznaczeń S/M/L. To są oznaczenia orientacyjne. Kellys ma głupią rozmiarówkę i oznacza jako S ramę ok. 17 cali. Każdy"normalny" producent ma rozmiarówkę w której jest zwykle rama 17,5 cala oznaczona jako M. I tak jest w Specialized. Potrzebujesz M ze Speca.

    2. Nie możesz porównywać w ten sposób produktów. Specialized ma najwyższej klasy ramę ważącą 1350 gram w rozmiarze M. Nikt inny nie ma ramy alu w zbliżonej wadze o ile mi wiadomo. Rama Kellysa jeśli dobrze pamiętam waży 2100 gram. To jest jakieś 60% więcej. No i porównujesz jednego z najlepszych i najbardziej uznanych producentów na świecie (Specialized) na którego rowerach wygrywano Tour de France i wszystkie inne wielkie toury z małą firmą ze Słowacji. No niestety marka kosztuje i się ceni.

    https://www.spectrumbike.cz/user/documents/upload/Tabulka velikostí Specialized.pdf

  14. Śmierć lub zasłabnięcie na wyścigach dotyczy głównie kolarzy po 40-tce. Głównie tych z problemami z krążeniem albo przekoksowanych.

    Konkretnie wymieniony przypadek był gościa blisko 40-tki, który ścigał się na maratonie mtb w blisko 40-stopniowym upale, przeszacował swoje siły, zapewne zrobiło mu się słabo i odszedł się położyć dłuższy kawałek od trasy wyścigu. I zmarł bo nie mogli go znaleźć. Jakby leżał przy trasie może by przeżył. Chyba na zawał o ile dobrze pamiętam.

    Moja koleżanka w zeszłym roku, lat 45, ścigała się w maratonie w Warszawie. Było ze 32-33 w cieniu. Padła koło karetki po jednym okrążeniu i zajęło jej z pół godziny zanim doszła do siebie. Ja też kiedyś w 37 w cieniu zdobywałem najtrudniejszy podjazd Czech. W słońcu było 50. Kolega jadący ze mną dostał kurcze w niemal wszystkie mięśnie nóg. Potem zjechaliśmy i walnąłem browarka dla ochłody, który tak mi uderzył do głowy że leżałem pod murem cmentarza ponad godzinę ?

    Ale to raczej nie dotyczy młodych chłopaków. Nie będą się ścigać i chyba będą jechali po płaskim a to bardzo istotna różnica.

  15. Ja mam przykład mojego młodego. Jak miał 12 lat to już jeździł z nami sporo po górach, czasami po 100 km i kozaczył. Żeby mu udowodnić że nie taki z niego kozak, puściłem go specjalnie na trasę wokół Hrubego Jesenika w Czechach, którą kiedyś jechaliśmy i wiem że jest to hardcore, ok. 120 km z ponad 2000m przewyższenia. Został puszczony z moim kumplem Cyborgiem, specjalizującym się w jeździe po górach żeby młodemu podkręcał tempo. Wszystko było dobrze do ostatniego podjazdu po 100 km, który ma kilka km długości i 500m przewyższenia. Zdechł jak pies i ledwo wjechał jadąc w tempie 3 km/h. Odechciało mu się roweru na parę dni i zrozumiał że ma pewne ograniczenia i dużo mu jeszcze brakuje.

    Może być że łykną chłopaki tę trasę łatwo. A może być że się skończą się po 70-80 km jeśli złapią ich kurcze, głód albo się obetrą. Inny młody, brat mojej byłej żony, kiedyś po 60 km jazdy w zwykłych spodniach, moczył tyłek przez tydzień w wannie i doprowadzał do ładu obtarcia.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...