Skocz do zawartości

jajacek

Użytkownicy
  • Postów

    12 951
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez jajacek

  1. Natomiast do crossa niektórzy, którzy chcieli mieć dobrą amortyzację montowali amory olejowo-spreżynowe RockShoxa do kół 27,5 cala. Np. RockShox XC30/32 albo Recon. 27,5 cala nie zmienia geometrii roweru bo jest niemal identyczny na wysokość jak ten z crossa 28 cali. A zyskujesz dobrze działający amor o bardzo niskich kosztach eksploatacji. Koszt zakupu rzędu 600-700 zł. Na wyprzedaży może ciut taniej. Sam kiedyś rozważałem takie rozwiązanie zanim się pozbyłem crossa. Wtedy jak założyć szersze opony to mamy rower, który da sobie radę w terenie. Alternatywnie może to też być jakiś tani Suntour powietrzny typu Raidon. Zresztą ich sprzedawca, firma Activia, często doradza takie rozwiązanie.

  2. Jak zobaczysz jak jest zbudowany przyzwoity amor to w jednej goleni jest cartridge powietrzny a w drugiej pręt zalany w oleju. W prostych modelach olejowo-sprężynowych w jednej goleni mamy olej z zaworkiem regulującym jego przepływ a w drugiej sprężynę stalową. W suntour zwykle nie ma oleju w związku z czym rozprężanie się sprężyny odbywa się w sposób niemal niekontrolowany. Zalanie olejem ma służyć spowolnieniu rozprężania się.

    71ab5009e068099ad9a9965422d94a50--mounta

  3. 16 minut temu, rowerowy365 napisał:

    Używanie rowerów na wyprawy to też innego rodzaju ograniczenia - nie jedzie się na czymś extra bo ciężej dostać części zamienne.?

    Pełna zgoda ale w miejscach poza cywilizacją. Wtedy v-brake i żadnej hydrauliki.  Ale np. w zachodniej Europie. spoko można jeździć czymś lepszym. Z bardziej wyprostowaną sylwetką na crossie też zgoda.

    Natomiast dużo zależy jak widać od otoczenia w którym się obracamy. Najwyraźniej obracasz się wśród osób jeżdżących rekreacyjnie. A ja wśród jeżdżących sportowo i treningowo. Ostatnio tak nam się rozwinęła nasza lokalna grupa ustawkowa Grupetto, że już ciężko mi nadążyć. Mamy ponad 500 członków, z tego ze 100 aktywnych. Jutro mamy imprezę grupową w knajpie. Na grupie główne tematy to gdzie jechać na wyścig i gdzie trenować. Czy jechać na Stelvio, na Kanary czy na Majorkę. Każdy ma po kilka rowerów. Do tego nieustanny handel częściamy co mnie cieszy. Sprzedałem koła, sztycę, rower, mam klienta na stary trenażer. Jutro na imprezę kolega ma przywieźć opony. Grupa umawia się na wspólne wyścigi na trenażerach na Zwift. Wspólne ustawki i treningi szosowe i mtb. Więc to jednak kompletnie inna bajka.

  4. I tak i nie Paweł. Większość ludzi, w tym i ja, nie jeździła w terenie bo nigdy nie miała do czynienia z na tyle dobrym rowerem mtb, żeby czerpać przyjemność z jazdy.  W czasach kiedy jeździłem trekkingiem, kilka razy wybrałem się do lasu z ludźmi jeżdżącymi na mtb. Byłem w znakomitej kondycji i miałem bardzo dobrego trekkinga na Deore i z najlepszym amorem crossowym Suntoura w tamtym czasie ale nie byłem w stanie za nimi nadążyć a jazda była dla mnie katorgą. Po prostu nie miałem do tego odpowiedniego sprzętu. Podobnie było z moim pierwszym rowerem mtb, wartym ok. 1500 zł. Dopiero jak masz rower z przyzwoitym amorem, w miarę lekki, z w miarę przyzwoitym osprzętem i dobrymi hamulcami, uzyskujesz odpowiedni poziom komfortu i prędkości powyżej którego zaczynasz czerpać przyjemność z jazdy.

    Geometria jest trochę inna oczywiście. Ale jesteś w stanie uzyskać agresywną pozycję na crossie po wyjęciu podkładek i zmianie mostka na ujemny oraz uzyskać wygodną w mtb po zmianie mostka na dodatni. Oczywiście że sterowność i pokonywanie przeszkód będzie inne.

    Zauważ że tacy hardcorowi sakwiarze jeżdżą po świecie na starych struclach nie z takiego powodu że takie są lepsze. Tylko z takiego że mają mało środków finansowych na lepszy i dużo wolnego czasu. Jeżdżę dużo na rowerach od czasu kiedy kupiłem swojego pierwszego mtb ze sztywnym widelcem. Bo wtedy nie było takich a amorem. W 1992 roku. Nawet nie widziałem że to można nazwać mtb. Czyli będzie ponad ćwierć wieku. Jeździłem na takich rowerach w Polsce, Czechach, Słowacji, Turcji, Rosji i Wenezueli. W 99% asfaltem. Potem przesiadłem się na trekkingi z amorem. I też jeździłem nimi głównie po asfalcie. Przejechałem nimi pewnie grubo ponad 100 tys km. Gdzieś tam po drodze miałem mtb 26 cali. Ale jakoś nie było nam po drodze. A dopiero niedawno mtb 29 cali. Więc trochę doświadczenia z trekkingami/crossami niewątpliwe mam. I naprawdę nie widzę prawie żadnego powodu posiadania crossa. Nie jest on w stanie być lepszy prawie w niczym niż 29er. A to prawie ogranicza się do napędu. W trekkingu, ale raczej starszej daty, teraz już się chyba tego nie stosuje, można było mieć klasyczną korbę trekingową, np Deore LX 48x36x26, dającą twarde przełożenia i bardzo dobrze zestopniowany napęd zarówno z górki jak i pod górę. I rower z takim napędem nadaje się lepiej do przemierzania ponad 100 km dziennie w wyprawach długodystansowych po asfalcie niż mtb z nowoczesnym napędem 38x24 jaki ja mam. Ale jak masz sakwy to te 48 nie jest do niczego potrzebne bo z bagażem nie rozwiniesz takich prędkości. Wtedy lepsza jest korba mtb 2x albo starsza 3x 42x32x24.

    Jak spojrzysz na wyprawy gdzieś po Nepalu czy Ameryce Południowej, to bardzo rzadko ktoś na nie jeździ trekkingiem/crossem. Na takie wyprawy rower musi mieć bardzo wytrzymałą ramę i udźwig. A zarówno rama i koła mtb są bardziej wytrzymałe niż w trekkingu. A szersze opony dają lepsze podparcie.

    Natomiast trekking/hybrid/fitness ze sztywnym widelcem jest idealny jako zimówka do miasta albo rower niskokosztowy. Niedawno wyciągneliśmy z młodym z balkonu, po 10-latach stania na nim, mojego starego stalowego Authora. Założyliśmy mu opony 700x35 a docelowo może 700x42 lub 45. Trochę go odnowimy, założymy pełne błotniki i bagażnik i będzie jako rower do miasta, do szkoły  i do sklepu. Natomiast gdybym miał wybrać pod względem komfortu poruszania się po mieście, to zdecydowanie wolę mojego 29-era. Tyle że po co męczyć po błocie i w soli dobry rower jak można starego strucla?

  5. Dobrych nie widziałem. Jest to firma robiąca głownie produkty budżetowe niskiej klasy. W Polsce w naturze widziałem tylko modele XCR, Raidon i Epixon/Epicon z wyższych. Znam setki kolarzy i nie znam żadnego, który by jeździł na wyższym modelu Suntoura. Te wymienione przeze mnie o ile mi wiadomo nie mają oleju tylko smar. Chyba że coś się zmieniło bo nigdy oleju nie miały. Ludzie je zalewali olejem, który wydostawał się na zewnątrz bo uszczelki które miał nie było do tego przystosowane. Były przystosowane pod używanie smaru. W związku z czym ludzie wymieniali uszczelki na inne. Ale to były alpejskie kombinacje a nie to co się dostaje w standardzie.

  6. W kwestii technicznej: firma Suntour w ogóle nie stosuje oleju w ani jednym swoim amorze. Stosuje w zamian smar.
    Nie ma żadnego sensu inwestować 1100 zł w jakikolwiek amor do crossa. Za 1100 można kupić porządny amor  mtb RockShox Recon.
    Ja z rowerami typu cross zakończyłem zabawę. Mimo że miałem jeden z najwyższych modeli Speca, ważący poniżej 12kg. Nie mam dla niego zastosowania. Nadaje się do jazdy po w miarę równych  nawierzchniach utwardzonych i jazdy z sakwami po takich nawierzchniach.

  7. Sytuacja zmieniła się radykalnie wraz ze zdominowaniem rynku przez rowery mtb 29 cali. Wcześniej miałeś wybór małe koło z niezbyt szeroką opona, bo większość mtb 26 cali nie akceptowała szerszych niż 2, maks 2,1 cala albo duże koło z wąskimi oponami w rowerach typu trekking/cross. Swoją droga nazwa cross jest głupia i bez sensu ale się przyjęła. Cross to zawsze na zachodzie było rower do cyclocrossu czyli przełajowy.

    Rower 29 cali zabija w dużym stopniu wszelkie crossy w półce od średniej w górę. Po jaką cholerę masz kupować cross za 3k zł, który nadaje się tylko na asfalt i w bardzo lekki teren jak możesz kupić 29 cali, który robi wszystko to co cross ale jeszcze wyśmienicie daje sobie radę w cięższym terenie? A zwykle nie jest cięższy a jest bardzo dobrze wyposażony i ma dobry amor a nie jakiś śmieć typu Suntour, jaki jest wkładany do rowerów typu cross.

    Jest tylko kwestia ogumienia. Ja założysz opony, nawet szerokie ale z mało agresywnym bieżnikiem i napompujesz je na twardo 3-4 atmosfery, to pojedziesz po asfalcie praktycznie tak samo szybko jak na cross z oponami 700x35.

    A cross nawet w średnio ciężkim terenie, typu las z dużą ilością korzeni, radzi sobie beznadziejnie, bo jego amor reaguje tylko jak wpadniesz nie przymierzając w lej po bombie. Rower ze sztywnym widelcem i szerokimi oponami będzie zawsze mniej komfortowy od roweru z przyzwoitym amorem. W zróżnicowanym terenie będzie też wolniejszy. Będzie dobrze jechał po płaskim, skakał bez sensu po korzeniach i dziurach, wybijając z rytmu i będzie bardzo kiepski na zjazdach. Czyli po asfalcie wygra, po szutrach też. Natomiast przegra z rowerem mtb w cięższym terenie. Z rowerem typu cross na oponach 700x35 będzie koło remisu.

  8. No to muszę powiedzieć że jestem w uprzywilejowanej sytuacji. Zarówno na obie moje szosy jak i na mtb wsiadam z dużą przyjemnością i na wszystkich tych rowerach jedzie mi się dobrze. A na dwóch wręcz bardzo komfortowo. Natomiast jesteśmy z młodym w sytuacji upgrade'u sprzętu pod nowy sezon. Dużo wskazuje na to że wymienię sobie sprzęt na lepszy. Będę próbował sprzedać mój mtb a wyższy model jest już dla mnie zamówiony i poczeka sobie w sklepie aż sprzedam obecny. Bedzie to Spec Chisel, w  którym zmienię co nieco żeby zwiększyć komfort jak i go odchudzić. Jeśli chodzi o szosę to kupiłem sobie stożki alu-carbon a dziś przyszły do mnie kupione okazyjnie za śmieszne pieniądze klamki Campagnolo Record. Za chwile dzięki temu mam nadzieję mieć napęd dający pod górę przełożenie 30x36. A z góry 52x11.

    W kwestii upgrade'ów dotyczących komfortu i pozycji to w jednej z szos mam potencjalnie do wymiany za szeroką na mnie kierownicę 44 na 42. I gdyby mi się trafiła tanio korba, to zmieniłbym ramiona 172,5 na 170 mm żeby jeszcze bardziej odciążyć kolana.

    Kupiłem też tanio nowe buty szosowe Spec Torch 2.0 z karbonową podeszwą ale podobno zaprojektowane pod komfortową jazdę długodystansową.

  9. Paweł:
    Masz przekrok taki jak ja ale jesteś 3cm niższy. Niestety masz szosę i przełaja o numer za dużego. Co można zrobić żeby skrócić pozycję?
    Nie wiem jak w przełaju ale w szosie siodełko powinno się znaleźć w pozycji optymalnej biomechanicznie. Ponieważ mamy taki sam przekrok i zbliżony wzrost mogę z dużym prawdopodobieństwem założyć że powinieneś mieć podobnie jak ja. Ja z kalkulatora i z bike fittingu mam saddle setback ok. 6 cm. Czyli o tyle do tyłu mam przesunięty nos siodełka w stosunku do pionu poprowadzonego do środka suportu. A w związku z tym sztycę podsiodłową z offsetem. I tak bym to ustawił dla Ciebie i nie ruszał. U mnie przesunięcie się do przodu skutkuje bólami bioder a wysunięcie siodełka zbyt wysoko bólami więzadeł podkolanowych.

    Natomiast próbowałbym przysunąć do siebie kokpit. Czyli regulował długością mostka i gięciem i głębokością kierownicy. Proponuję znaleźć kierownicę która jest najpłytsza. Tzw short reach. Nie wiem jaką szerokość potrzebujesz. Jakby co po porządkach mam 9 kierownic do sprzedania tanio. Niektóre są dosyć płytkie. Np. Speca. Ja właśnie na takich jeżdżę. Tzw. short reach, shallow drop. Najpłytsza jaką mam ma reach 70 mm, drop 123 mm i szerokość 420  mm. Ja mam obecnie odległość od nosa siodełka do kierownicy 53 cm. Sądzę że u Ciebie powinno to być ok. 51cm . Dopasuj długość mostka tak żebyś miał taką odległość. A płytka kierownica skróci dosięg (reach) do klamek. Po wielu testach obniżyłem też siodełko. Co zresztą było zaleceniem bike fittera ale nie miałem do tego przekonania. Najpierw jeździło mi się trochę dziwnie. Z czasem się przyzwyczaiłem i jest to lepsze dla kolan i kręgosłupa. Bardziej pracują mięśnie pośladkowe. Top siodełka mam w odległości 74cm od środka suportu. Nos siodła mam pochylony 2 stopnie do dołu.

    Przełaj nie moja bajka. Kompletnie nie wiem jak ustawić. Natomiast do triathlonu i jazdy na czas przesuwa się siodełko do przodu, nachyla się jego nos i stosuje sztyce bez offsetu a w skrajnych przypadkach z odwróconym offsetem do przodu. Ale to jest spowodowane przesunięciem pozycji dramatycznie do przodu i oparciem się łokciami na lemondce. Mój młody pochyla siodło 9 stopni do dołu.

  10. Dobre koła aero, z moich doświadczeń, nawet ciężkie, dają 1-1,5 km do średniej. Jakość jazdy na takich kołach jest zupełnie inna niż na kołach aluminiowych. Dużo łatwiej jest utrzymać wyższą prędkość. Za 2k pln kupimy albo tanie chińskie stożki albo firmowe używane. Do triathlonu jednak potrzebujesz wyższych stożków niż do jazdy w grupie. Najlepiej wyższy tył, niższy przód. Mój młody w czasówkach jeździ na stożkach 88. Ale oczywiście jak wieje to jest problem z przodem.

    Z zakupem pomiaru mocy bym się wstrzymał. Ja też jestem przed jego zakupem ale nie dla siebie, bo mi niepotrzebny, tylko dla mojego ścigającego się młodego. Pomiary mocy osiągnęły taki wolumen sprzedaży że pojawiło się dużo nowych projektów. Moi kumple, którzy śledzą temat, mówią że za chwilę pojawia się całkiem dobre pomiary mocy w cenie poniżej 200 Euro. Na dzień dzisiejszy najrozsądniejszym wyborem wydaje się pomiar mocy w pedałach. Albo Assioma albo Garmin Vector 3s. Nie potrzebujesz pomiaru dla każdej nogi oddzielnie. Pomiar z jednej nogi jest w pełni wystarczający.

  11. Oczywiście bieżnik jest kluczowy. Zgadzam się. I ciśnienie. Ale opona może mieć po środku bieżnik w zasadzie pod asfalt a po bokach np na lekki off-road. I taką oponą jest SmartSam. No i najlepsza opona jest taka co ma twardą mieszankę, dającą długą wytrzymałość na środku a miękką, dająca dobrą przyczepność w zakrętach po bokach. Tak właśnie Spec robi teraz opony. Nie wiem jak inni producenci.

  12. Systemy bezdętkowe służą kilku celom. Przede wszystkim odporności na drobne przebicia. Stosuje się je przede wszystkim w mtb. Przez to że ciśnienie w oponie jest niskie, nie więcej niż 1,5 bara, to przy niewielkim przebiciu opona uszczelnia się bardzo szybko. Inaczej jest w rowerze szosowym czy innym, stosującym wyższe ciśnienia. Tam mleko sika we wszystkie strony w wypadku przebicia, tracisz ciśnienie i musisz dopompować. A jak uszkodzenie będzie większe to uświnisz się niemożebnie zakładając dętkę. Czy warto? W mtb, szczególnie jak ktoś się ściga to tak. Zyskuje się odporność na przebicia i jakieś 400 gram mniejszą wagę bo dętki do 29 cali są ciężkie. To że opona jest bezdętkowa nie znaczy że nie może być stosowana z dętką.

    Szukanie szybkości w jeździe rowerem mtb na szosie przez przechodzenie na wąskie opony uważam za chybiony pomysł. Z moich testów wynikło że optymalnym rozmiarem gdzie zachowujemy równowagę między szybkością i możliwością wygodnej jazdy terenowej jest szerokość 1,75-1,8 cala. I mam lekką oponę 1,8 cala Specialized Renegade Control z wkładką antyprzebiciową, świetnie spisującą się na gruntówkach, szutrach i piachu. Jest to podobna opona do wspomnianej wyżej Schwalbe Thunder Burt na której też jeździłem. Wadą Thunder Burt była bardzo kiepska wkładka antyprzebiciowa bo jest to bardzo wycieniowana opona wyścigowa i była strasznie ścisła i z żadną oponą nie namęczyłem się tak jak z nią przy wymianie dętki. Zajęło mi to pół godziny. Do jady w lajtowym terenie stosuję na przód oponę Specialized FastTrak. Ale Schwalbe SmartSam na przód spokojnie może zostać.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...