Ja bym poszedł w gravela - mam zarówno mtb (którym jeżdżę po lasach, w terenie), fitnessa (Cube SL Road - który przez producenta jest traktowany i reklamowany jako gravel z prostą kierownicą, fabrycznie z oponami 700x40c) i niby-gravela (którego mam w miejscu pracy, który jest moim commuterem i generalnie wszędołazem do lokalnych wycieczek). Jak mam porównać jazdę na fitnessie do tej na niby-gravelu, to do takiej jazdy na spokojnie - bez spiny i bicia rekordów prędkości, wycieczek 30-50 km, 70-80% asfalt, wybrałbym gravela - baranek wcale nie jest taki straszny, ja w codziennych dojazdach do pracy w mieście też używam roweru z barankiem i jest ok i szczerze mówiąc wolę ten rower do wycieczek poza miasto od fitnessa. Fitness jest ok typowo w mieście. Jak Cię przeraża baranek, to Cube w swoich fitnesach nie dość, że daje opony 40c to jeszcze napęd GRX, czyli typowo gravelowy, w Cube SL Road Pro i jeszcze w którychś z wyzszych modeli SL Road. Ja mam ten najniższy model SL Road na Clarisie (który pierwotnie kupiłem z zamiarem wykorzystywania jako commutera ale później dostałem pracę poza domem i fitness został w domu) i napęd ten na asfalcie jest ok, na drogach/ścieżkach polnych czy leśnych też daje radę ale w związku ze słabą sprężyną tylna przerzutka strasznie się telepie na nierównościach. Do fitnessa też warto dołożyć jakieś chwyty z rogami, żeby mieć więcej możliwości ułożenia rąk podczas dłuższych wycieczek - ja mam Ergony z krótkimi rogami i jest ok.