Skocz do zawartości

wino

Użytkownicy
  • Postów

    83
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez wino

  1. Niefajnie. BAM usuwa komentarze. Szkoda, że nie zrobiłem zrzutów ekranu. Zniknął cały wątek o dzieciach, że taka trudna trasa na FAMILY. Zniknął komentarz uczestnika, że wczoraj zakończył sezon. Zniknął komentarz matki dzieci, że bała się o nie, a sama po przejechaniu trasy nie zdecydowała się na start. Za stosowanie cenzury nie będę więcej wspierał finansowo BAM. Jeśli uważacie tak samo, to może warto rozważyć inne cykle, gdzie nie usuwa się niewygodnych dla organizatorów komentarzy? To jest nieuczciwe wobec uczestników - klientów. Mój komentarz - rodzice mieli prawo mieć pretensje, bo nie każdy może wcześniej przejechać trasę, a zazwyczaj FAMILY / MINI jest łatwa technicznie, skierowana do dzieci i mniej doświadczonych rowerzystów. Tym razem było inaczej - dwa mocno techniczne single nie ominęły także dystansu FAMILY. Jeśli pamiętacie autorów usuniętych komentarzy, to priv. Helikopter kursował co chwilę. Po dojechaniu ostatnich zawodników HOBBY część uczestników FAMILY wciąż znajdowała się na trasie. Kilka słów o moim starcie. Było koło 30°C w cieniu. Jazda po górach w tej temperaturze to walka o przetrwanie. Już kiedyś ten błąd popełniłem i puściłem się wtedy na MEGA. Nie wypijesz tyle wody, żeby się skrajnie nie odwodnić. Kilka górek podjechałem, a potem prowadziłem, bo byłem wyczerpany. Bez doświadczenia w jeździe po górach nie szalałem na zjazdach, ale i tak na wielu odcinkach na dłużej puściłem hamulce. Mając świadomość, że w moim rowerze droga hamowania będzie dłuższa, to nie czekałem z hamowaniem do samego końca. Amortyzator Fox dopiero w tych terenach pokazał, na co go stać - płynnie wybierał nierówności i zjazdy szły jak burza. Co chwilę mijałem przebite dętki, a sam mam pełno kropek na tylnej oponie, więc zalanie mlekiem było słuszną decyzją. Podsumowując, gdyby było chłodniej, max 20°C, to na takie coś bym się pisał z przyjemnością. Błędy, jakie popełniłem: przed startem dopompowałem opony - za dużo - przez co ślizgałem się na kamieniach i na szutrze ciemne okulary - skracasz pole widzenia - w góry tylko jasne (fotochromy raczej też odpadają) za mało wody i brak wcześniejszego dostarczenia odpowiedniej ilości węgli/białka, tylko 4h snu chociaż przełamywałem bariery, to było więcej miejsc, gdzie mogłem puścić hamulce lub nie sprowadzać brak dodatkowych bidonów (nawet w kieszonce) lub bukłaka (pozostawiam do dyskusji) muszę kupić jakieś elektrolity do stosowania po maratonach Wciąż jestem odwodniony, ale bywało gorzej, często miałem niefajne objawy po takich jazdach, a teraz tylko odwodnienie i opalenizna. Nie uważam tak. Piję do nieuczciwości organizatorów odnośnie FAMILY, a sam narzekam na temperaturę. Jechałem HOBBY. Zjeździłem wiele maratonów, w tym Cyklokarpaty, też Dare2Be, więc nie nastawiałem się, że będzie łatwo. Po prostu miałem gorszy dzień ze względu na temperaturę i brak regeneracji przed startem (wracałem z podróży, dlatego chciałem się gdzieś przespać i wypożyczyć rower na miejscu).
  2. Wracam dopiero w nocy, a gdybym nie wracał, to bym pojechał prosto do Bielska. Jak wrócę, to mogę nie zdążyć, pociąg na styk jedzie.
  3. Po wypożyczeniu Gianta XTC mam dylemat, czy inwestować dalej w Scotta, czy zmienić sprzęt. Przewodnik ustawił mi siodełko dość nisko. Mimo to podjazdy szły jak burza, nie odczuwałem zmęczenia i jazda to czysta przyjemność. Pewnie kwestia geometrii. Inna sprawa. Wybieram się na maraton do Bielska, ale mi się nie opłaca wracać do mojego miasta i nazajutrz tłuc się pociągiem 5 godzin. Jak pociąg się spóźni, to nie zdążę nie tylko do biura, ale nawet na start. Nikt z moich rejonów nie jedzie, bo u nas BAM jest mało znany. Zatem najlepszą opcją będzie nie wracać do mnie, tylko przespać się w KRK i rano wypożyczyć rower. W BB działa kilka wypożyczalni - ktoś doradzi? Mam strój, buty, bidony, nie mam kasku, pedałów i numeru. Czy rower full to dobry pomysł? Ani nie mam doświadczenia na fullu, ani nie będę mieć przewagi na podjazdach. Dropper też bym musiał montować w sobotę w nocy po przyjeździe. A gdyby był w wypożyczonym rowerze, to jeszcze lepiej. Co do trasy hobby, to może być technicznie. Fragmenty kojarzę, m.in. zjazd po telewizorach i dużo stromych kamienistych odcinków. Błota nie powinno być, chyba że organizatorzy celowo je znajdą. Czego się jeszcze spodziewać? Na górnej stacji kolejki jest odbicie na enduro trails. Niestety tych tras nie kojarzę i ktoś mógłby opisać, kto tam był i tamtędy jechał (mapa i GPX na poniższej stronie)? https://bikeateliermaraton.pl/sezon-2023/bielsko-biala/
  4. Pobyt dobiega końca. Planów było więcej, minimum 2-3 jazdy rowerem, ale udał się tylko MTB w pięknej scenerii. Dłużej jeździłem myszką po mapie niż po wyspie. Jak się jedzie drugi raz, to nie wiadomo, co robić, gdzie iść. Brakuje jakiejś aplikacji, gdzie wybiorę, co chcę zobaczyć, a aplikacja zadba o to, żeby zmieścić się w czasie i jak najwięcej punktów zaliczyć po drodze. Może uda się za rok pojechać na dłużej i wtedy będzie rowerowo. ? To jest forum rowerowe, ale chętnie podzielę się fotkami z różnych miejsc w dedykowanym do tego dziale. Niedziela to dzień, kiedy na ulice wyjeżdża dużo kolarzy szosowych. Są bary, gdzie się spotykają, m.in. jak się jedzie z Santiago del Teide w stronę lasu. Głównie tubylcy. W inne dni mniej, głównie po płaskim, np. La Estrella, gdzie jest szerokie pobocze. Dużo osób jeździ na hulajnodze - te pojazdy są tam bardzo popularne. Podobnie jak w USA, tam też rozwiązują problem ostatniej mili - jadą na hulajnodze na dworzec, pakują ją do bagażnika i z przystanku docelowego wracają na hulajnodze. MTB też się uprawia, ale jest mniej popularne od szosy, w lesie podczas przejażdżki spotkałem 2 samotnych cyklistów na rowerze górskim. Jak ktoś tam będzie, to szlak od Santiago del Teide aż pod góry Anaga - miałem to w planach i mam nadzieję następnym razem przejechać już bez przewodnika, bo tam naprawdę trudno się zgubić. https://www.wikiloc.com/mountain-biking-trails/tenerife-bc-1-ruta-forestal-del-norte-15008798 https://www.alltrails.com/explore/spain/tenerife/garachico?b_tl_lat=28.33919726657534&b_tl_lng=-16.810440894741305&b_br_lat=28.280209159622117&b_br_lng=-16.690681299976916&a[]=mountain-biking Oficjalne szlaki oznaczone BC-1, BC-2, itd. To chyba rządowa strona i tam 5 szlaków wymieniono: https://www.webtenerife.co.uk/what-to-do/routes/mountainbiking/ Odnośnie zakazów, to czasami są w miastach, zupełnie absurdalne i nikt ich nie przestrzega. Po deptakach wzdłuż plaż jeździć nie wolno, a ludzie jeżdżą i policja rzadko tam zagląda, nawet co kawałek jest parking hulajnóg, czasem bez wyjazdu z plaży. Poza wyznaczonymi miejscami hulajnogi nie zaparkujesz. Rzadko stoi jakaś porzucona na środku chodnika. Może to zbyt radykalne rozwiązanie. Szosą to wspomniana już droga wzdłuż północnego wybrzeża i potem wspinaczka do Teno. Dla bardziej wymagających droga z Santiago del Teide to Teide i potem zjazd do Santa Cruz - ulica wąska, ale widoki piękne i raczej bezpiecznie. Kolejna opcja to kręta droga do Vilaflor. Do komunikacji rower nie jest popularny. Brak nawet stojaków rowerowych.
  5. Na razie zaliczona krótka trasa MTB z przewodnikiem po lasach koło wulkanu Chinyero i widoki mega. Szlaki są dobrze oznaczone do jazdy rowerem i na koniu. Chętnie bym pojechał na dłuższą trasę, ale nie ma już czasu, bo niedługo powrót. Chcę dla odmiany przejechać jakąś trasę szosową, może Masca / Teno, może środek wyspy przez lasy - jeśli ktoś teraz przebywa na wyspie, to niech da znać, można się ustawić na jakąś przejażdżkę. Przewodnicy tam mają 60+ lat, więc jak mocno ciśniecie pod górę, to lepiej samemu jechać, no i 2-3x taniej. BTW: Dali mi rower Giant XTC i lepiej się jedzie niż moim Scott 930. Być może geometria bardziej do mnie pasuje.
  6. 1480 g też dobry wynik. To już mam mętlik w głowie. Przyszedł myk-myk. Na tygodniu zajmę się montażem. Kupiłem jakiś czas temu siodełko Spec Phenom i trafi do tej sztycy. Jak będzie niewygodne, to może coś innego zamówię, byle dziura była. Większe modyfikacje powinienem dokonać po sezonie, bo zawsze coś można schrzanić, coś będzie do regulacji. Z drugiej strony niedługo będą górskie edycje: Bielsko, Bukowsko, Wisła, Piwniczna i dobre hamulce się przydadzą? W sklepie usilnie próbują mnie przekonać, że nie ma sensu XT i wystarczy SLX, a tak w ogóle to Magura, bo tańsze. Czyli mam do wyboru następujące: https://bike.shimano.com/pl-PL/product/component/deore-xt-m8100/BR-M8120.html https://bike.shimano.com/pl-PL/product/component/slx-m7100/BR-M7120.html https://www.magura.pl/kategoria-produktu/hamulce-tarczowe/4-tloczkowe/ Jakie będą różnice w skuteczności hamowania i modulacji między tymi modelami?
  7. Kupiłem kiedyś razem z plecakiem bukłak Deuter Source 2.0 i wczoraj wziąłem go na testy. Chciałem się przekonać do tego rozwiązania, ale chyba to nie dla mnie. Co mi się podoba: łatwo się wodę wlewa i wylewa przez wlew od góry kształt, który pasuje do dedykowanej przegrody w plecakach Co mi się nie podoba: bardzo słaby przepływ wody (przez konstrukcję ustnika?) trzeba solidnie zagryźć ustnik zębami, żeby w ogóle się napić woda ma smak plastiku / gumy (czy to z czasem przechodzi?) trzeba mocno wciągnąć powietrze, nawet jeśli woda jest w wężu Ten konkretny bukłak kupiłem na trekking, aby mieć obie ręce wolne i nie sięgać co chwilę do plecaka. Słabo się nawodniłem, bo z tego nie da się pić. Póki co zraziłem się do bukłaka. Wobec tego mam pytania: czy istnieją ustniki działające na innej zasadzie, że nie trzeba łamać sobie zębów? czy smak gumy po jakimś czasie przechodzi, czy trzeba się przyzwyczaić? czy wyparzacie go na początku? (producent nie zaleca) polećcie mi bukłaki, w których wymienione przeze mnie problemy nie występują Drugie pytanie dotyczy konserwacji. Bukłaka wcześniej ani nie wyparzyłem, ani nie przepłukałem. To była spontaniczna decyzja, aby go zabrać na testy, bo może się niedługo przydać za granicą. Otworzyłem, wlałem mineralną i włożyłem do plecaka. Po powrocie pozostałą wodę wylałem. Odpiąłem węża i z niego też woda wyleciała. Aby rozszczelnić bukłak, włożyłem do środka węża oraz to plastikowe zamknięcie. Nazajutrz był suchy i nigdzie nie było pleśni. Gdy wróciłem do domu, to przepłukałem go wodą z kranu i to był błąd. Zresztą i tak to by nic nie dało bez żadnych detergentów. Zaczęły pojawiać się smugi i naloty. U mnie kranówka to tragedia i pewnie dlatego. Jak wyschło po mineralnej, to było nie tykać. Moje pytania: Czym czyścić bukłak od środka, aby go nie uszkodzić? Jakich detergentów można bezpiecznie używać? Czy po laniu tylko mineralnej też coś zarastało pleśnią? Jeśli tak, to czy wdmuchiwaliście wodę do środka? Czy stosujecie jakieś dedykowane przyrządy do utrzymania bukłaka w czystości? Czy go wycieracie od środka i czym (tak radzi producent, ale raczej musi to być coś higienicznego)? Edit: Ustnik w Deuter Source 2.0 wygląda jak na zdjęciu. Po wyjęciu pierwszego elementu od lewej przepływ się poprawił, woda w znacznie mniejszym stopniu smakuje jak guma, ale trzeba pamiętać, żeby natychmiast zakręcać zawór (element po środku), który w połowie lubi się zacinać (po przekręceniu do połowy można go zdjąć z wężyka) co ujdzie na trekkingu, ale jest całkowicie niepraktyczne na rowerze. Jak to wygląda w Camelbaku i innych bukłakach? Czy da się zamontować inny ustnik, którego nie trzeba gryźć, a przynajmniej nie z taką siłą jak w tym modelu?
  8. Pedały i kask można wypożyczyć. Gorzej z butami, więc wezmę swoje. Tam właściciele nieruchomości robią jakieś problemy, jak się chce przechować rower? Ale u mnie w grę wchodzi tylko wypożyczenie na weekend, chyba że w tygodniu kręciłbym wieczorem po okolicy. Na północy jest też polska wypożyczalnia, elektryki, z tylko jednym rowerem nadającym się w teren: https://bikeandsun.es/prices/ Serio zastanawiam się, czy nie wypożyczyć elektryka, bo tam jest często ponad 1000 m w górę np. ta trasa: https://bikeandsun.es/our-friends/puerto-de-la-cruz-la-caldera-mirador-el-lance/ W polskich górach nie uświadczycie takich przewyższeń, a mimo to prawie każdy porusza się na elektryku. Na zwykłym rowerze niektóre odcinki trzeba wypchać lub mieć mocną nogę. Wyjątkiem są endurowcy, co wjeżdżają kolejką. Za moment napiszę do operatorów wycieczek, czy coś będzie organizowane.
  9. Włochy też są świetne do jazdy. Ale teraz jadę na Kanary i szukam dobrych rad. Chyba sam się poszwendam na szosie. Minusem jest to, że musisz wrócić na rowerze, więc jak się wybierasz na przykład z Los Chrisianos do Masca, to musisz pokonać drugie tyle. W przypadku wycieczek z przewodnikiem masz zapewniony transport. Autobusy podobno zabierają rowery w lukach bagażowych, ale wolę nie ryzykować. Będę w okolicy Adeje, to może pętla przez Vilaflor, ale żeby zaliczyć jakieś atrakcje. Jest też trasa przy zachodnim wybrzeżu. Co do MTB, to nie wolno jeździć po Parku Narodowym, jednak zakaz jest też na większości szlaków. Dużo tras jest z Santiago del Teide koło wulkanu Chinyero. Nie mając pewności, gdzie można jeździć, chyba lepiej znaleźć coś z przewodnikiem, żeby nie zarobić €1500. https://www.webtenerife.co.uk/what-to-do/sports/land/mountain-biking/ https://www.komoot.com/guide/802/mtb-trails-in-tenerife Mam jeszcze jedno pytanie. Montujecie własny licznik lub telefon czy idzie wypożyczyć jakiś komputerek?
  10. Nie udało się wskoczyć na rower. Nie żałuję, bo tam więcej jest co chodzić niż jeździć. Przeszliśmy cały PR-TF 10. Zajęło to 7 godzin, ale widoki niezapomniane. Drugi szlak to ten w Palm Mar, skąd widać Afrykę. Na więcej brakło czasu. Miałem jechać w niedzielę na szosę na TF28, bo organizatorowi udało się zebrać odpowiednią liczbę osób, ale w ostatniej chwili w ekipie zapadł konsensus, że jedziemy na Teide i zrezygnowałem. Przewodnik mocno się wkurzył, bo specjalnie dla mnie zmienił plany. Rower jako forma transportu Tam wszędzie jeździ się samochodami. Może wynika to z różnic kulturowych, może miejscowi nie przepadają za rowerem, a może brak udogodnień zniechęca do poruszania się tym środkiem transportu, bo pod sklepem nie uświadczysz nawet stojaka. Gdzie można jeździć, aby nie dostać mandatu? W zasadzie nigdzie. Wszędzie są zakazy. Ścieżki rowerowe? Jak się wpisze carril bici tenerife to wyskakuje jedna koło audytorium. W 2016 roku w sieci powstała petycja o utworzenie drogi dla rowerów w Santa Cruz i podpisało się pod nią... 10 osób ? Rower jako forma treningu i rekreacji Jeździliśmy dużo po wyspie samochodem i napotykaliśmy pojedynczych rowerzystów na kolarzówkach. Sezon zaczyna się dopiero w październiku, gdy zaczynają zjeżdżać zawodowe ekipy. Trasy pod MTB i enduro też są, tylko trzeba wiedzieć, gdzie wolno jeździć, bo większość szlaków, nawet tych mało uczęszczanych, jest dostępna tylko dla pieszych. Mapy w sieci wprowadzają w błąd. Wycieczki grupowe Wygląda to tak, że sklepy rowerowe jedynie udostępniają sprzęt, a wycieczki organizują zewnętrzni operatorzy. Jeśli jedziesz w pojedynkę, to bardzo trudno się załapać, bo mało chętnych. Niektóre wypady są dostępne od października lub tylko na zamówienie. Istnieją też prywatni przewodnicy, co pojadą nawet z 1 osobą, głównie MTB i enduro. Nie podaję linków, bo łatwo to znaleźć i to się ciągle zmienia. Widziałem na YouTube jakiś wypad MTB na zasadzie ktoś zakupił dużo RR XC900 i organizuje wycieczki. Wycieczki z przewodnikiem są drogie, od €30 do €60 od osoby + rowery, prywatne nawet €100 i więcej. Czy uda się tym razem? Może niedługo znów tam zawitam. Nauczony na błędach sprzed roku wygospodaruję czas na rower. Tylko zastanawiam się, czy zwiedzanie wyspy rowerem ma jakikolwiek sens, jeśli często nawet nie ma gdzie go przypiąć. Spróbuję się dogadać, aby mieć więcej wolnych dni. Inaczej zostają weekendy i wieczory. Tym razem nie odpuszczę roweru i raczej MTB niż szosa. Mam do Was pytanie, czy jeździliście tam na MTB i co warto pojechać, jakieś mniej techniczne szlaki? Ostatecznie szosa też może być. Jest też polska wypożyczalnia na północy, głównie rowery elektryczne i najlepiej wcześniej rezerwować. Co warto wiedzieć? Warto nauczyć się podstawowych słów i zwrotów po hiszpańsku. Miejscowi nie umieją angielskiego. Czy czerwiec to dobry moment? Przekonajcie mnie, że warto tam drugi raz jechać. Musiałbym opuścić 2 lub 3 maratony w Polsce.
  11. Zamówiony model Tharsis. W wolnym czasie przejrzę różne zestawy i coś wybiorę. W XCM przy dużej prędkości też można w coś solidnie przywalić. ? Sugerujesz nie kupować karbonowych kół do amatorskiego ścigania? Lokalnie ciężko coś kupić, trzeba zamawiać, więc lepiej zamówić koła, gdzie nic się nie rozleci w razie jakiegoś zdarzenia. Ostatnio się dowiedziałem, że zawodowi kolarze szosowi w ciągu roku kasują w kraksach kilka rowerów. Ale tam maksymalnie obniża się wagę całych rowerów. Tak więc nawet przy małej kraksie nie ma czego naprawiać. Na poziomie amatorskim takie coś nie ma sensu. To też, ale jak już pisałem, sprzętem trochę watów można oszczędzić. Mogę zacząć od opon. Czasami na cięższym Unibike Fusion robię lepsze wyniki niż crossem, pomagają trochę niższa pozycja i opony X-King. Nie wiem, na ile treningiem podniosę moje Vmax, bo podobny mam od kilku lat. ?
  12. Myk-myk zauważalnie zwiększy masę roweru, prawie o 0,5 kg, co może przełożyć się negatywnie na podjazdy. Dopóki nie spróbuję, to nie ocenię, czy to ma sens. Sklep obiecał mi ściągnąć dropper marki PRO (czyli Shimano) i mam do wyboru: LT, Tharsis, Koryak. https://www.pro-bikegear.com/pl/mtb/seatposts/tharsis-dropper-post-100 - najdroższy https://www.pro-bikegear.com/pl/mtb/seatposts/lt-internal-dropper-seatpost - najtańszy (trzeba dokupić manetkę?) https://www.pro-bikegear.com/pl/mtb/seatposts/koryak-dropper-post-120 Oprócz wagi nie wiadomo, czym się tak naprawdę różnią. Ktoś rozjaśni? Więcej niż 100 mm skoku nie potrzebuję, może to nawet za dużo, bo teraz wystarczy, że obniżę siodełko o 20 mm, a już lepiej się manewruje na zjazdach. Druga opcja to dropper Syncros (czyli Scott), ale waga i cena podobna. https://www.scott.pl/produkt/1303/9869/Sztyca-Duncan-Dropper-2-0-31-6 A co do opon, to Specialized też domyślnie montuje różne opony na przód i tył. Zapomniałem nazw, ale bodajże Fast Trak na przód i Renegade. Zawsze myślałem, że przód jest ważniejszy w utrzymaniu toru jazdy. Ale to Spec, to opony drogie będą. W takim razie - podsumowując - co warto założyć oprócz Racing Ray/Ralph? Już wyżej propozycje padły, ale może ktoś podsunie więcej pomysłów. Koła Na miejscu są Nolimited Elite Race, SL, sztywna oś, nie zgadzają się szerokości (100/142 zamiast 110/148), waga 1280 g. https://nolimited.pl/kola-mtb-no-limited-elite-race-29er/ Koła oryginalne Syncros ważą 2080 g. Różnica koło 800 g. W sklepach mówią, że nie warto. Jeśli istotnie masa rotująca się zmniejszy, jeśli są jakieś szczegóły, gdzie zaoszczędzę trochę watów, to zmieniam. Jeśli różnica będzie marginalna, to poprzestanę na samych oponach.
  13. Z ustawieniem siodełka niewiele da się zrobić, ale jutro pomierzę i napiszę, jak sprawa wygląda. Myk-myk wypróbuję, a jak się nie sprawdzi, to wrócę do zwykłej sztycy. Na maratonach są strome i techniczne zjazdy, czasami pionowe z korzeniami, m.in. MTB Cross Maraton i niektóre edycje Cyklokarpat. Jednak na większości maratonów są to dość łagodne zjazdy. Myk-myk daje tylko poczucie bezpieczeństwa. W książkach każą obniżyć siodełko (J. Friel "Biblia treningu kolarza górskiego" i zdaje się, że w "Jazda rowerem górskim" też). Dziś tendencja jest odwrotna, bo tracimy cenne waty. Wracając do opon, to miałem do czynienia z poniższymi oponami: Maxxis Crossking (X-King) mam zamontowane w Unibike, stąd moja opinia, że są szybkie zwłaszcza na asfalcie. W sieci można przeczytać, że rozczarowują na luźnej nawierzchni. Wg mnie na niskim ciśnieniu tragedii w terenie nie ma. Maxxis Icon raz miałem na zawodach, dużo piachu, z dobrą techniką nie było szans się zakopać. Zrobiłem wtedy dobry wynik. Wg producenta mniej stabilne na zakrętach i to też prawda. Średnio szybkie. W sieci bardzo chwalą te opony. WTB Ranger - to już pisałem Vee Rubber - podróbki starych Smart Sam - miałem kilka lat temu w mocno budżetowym MTB - jeździłem po asfalcie i rekreacyjnie w lekkim terenie, głównie lasy i szutry. Też bardzo szybka opona. W zimie jeździłem po śniegu - po głębokim bajka, a po źle odśnieżonych DDR-ach niestabilnie, ale dało radę. Później mechanik sam zmienił te opony na inne, jeszcze szybsze, ale nienadające się w teren. CST Caballero - na dojazdy w zimie 2020/2021 - zawiodłem się. Kenda Small Block 8 Pro - od dłuższego czasu w crossie - dedykowana do amerykańskiej odmiany XC. Co mi się udało wyczytać na temat innych opon: Race King - poza górami są ok, gorzej na zakrętach Racing Ralph - szybko się zużywają, dużo plamek od mleka Rocket Ron - bardziej agresywna, duża przyczepność (także w zakrętach) Maxxis Ardent Race - lepiej trzyma w błocie, dobrze trzyma w górach Maxxis Rekon - jeszcze szybsza Maxxis Crossmark - na suche ok, w terenie gorsza przyczepność Ale jak to z opiniami bywa, są mocno subiektywne. Poza tym jest wiele wersji, a nazwa została taka sama. Patrzę jeszcze na te Race Kingi i opony raczej dla osób z dobrą techniką, choć mogę się mylić. Jak będę miał więcej czasu, to pooglądam testy i poczytam artykuły, bo tego jest masa. Po prostu trzeba znaleźć coś, żeby był utrzymany stały kontakt z podłożem, a jednocześnie żeby była dobra trakcja w terenie, zwłaszcza na luźnej nawierzchni i w górach (bo w drugiej połowie sezonu też będą kamienie, mokre korzenie, itd.). Jeśli chodzi o dalsze starty, dopiero za miesiąc, to już mniej piachów, a bardziej górskie klimaty i po deszczu może być grząsko. Czyli robię na odwrót, jak było przyjemnie, lasy iglaste, szutry, sucho, to startowałem na agresywnych WTB, a jak będzie trudniej, to zmieniam na lżejsze. ? Zmiana opon w zależności od warunków po zalaniu mlekiem jest problematyczna, tzn. dużo więcej z tym zabawy niż przy dętkach?
  14. Odpisuję po kolei. Jeszcze w zeszłym sezonie - rower kupiłem w maju i tydzień później go skatowałem na maratonie. Pierwszy szutrowy podjazd, wszyscy mi odjeżdżają, a ja nie mam siły mocniej cisnąć, chociaż opony są napompowane do pełna. Ok, wtedy myślę sobie, że dawniej wszystkim uciekałem na górkach, bo miałem opony 1.9" (masa roweru cross 13-14 kg), a teraz mam agresywne opony 2.25" (masa Scotta 12 kg), to nie będzie lekko. Na płaskich sekcjach podnoszę siodełko, ile mogę, że nogę mam wyprostowaną, lecz różnica w szybkości jest marginalna i tylko trochę mniej bolą mnie kolana. Wniosek z tego taki, że owszem, myk-myk pomoże, lecz coś jeszcze przeszkadza, być może inna pozycja i inne mięśnie pracują. Na kolejnych maratonach jestem bardziej przyzwyczajony i idzie trochę lepiej. Czy faktycznie poprawię sobie tylko samopoczucie? Myślę, że realnie poprawią się wyniki. Możliwe. Bardzo niesystematyczny był trening tej zimy. Polecono mi jeszcze Rapid Rob, ale na oko niewiele się różni od WTB Ranger. Ja sobie jeszcze poczytam recenzje, a możesz podrzucić jakieś porównania, testy, rankingi, gdzie warto zaglądać? Sprawdzić sam wszystkich nie będę w stanie. ? Jeśli miałoby to pomóc w wyborze, to mogę wymienić miejscówki, w których prawdopodobnie będę jeździć. Rozmiar jest odpowiedni. Mogę coś takiego zrobić, a może uda mi się porównać jakieś odcinki z maratonów. Właśnie analizuję asfaltowy dojazd na maraton. Pocisnąłem konkretnie, żeby zdążyć się zapisać. Na podjazdach wpadły 3rd rekordy, na zjazdach nic nie wpadło. Czyli crossem na luzie robiłem lepsze wyniki. Na samym maratonie rekordy wpadały na zjazdach, ale bardziej płaskie sekcje po szutrach słabiutko. Oczywiście mogę wybrać jakiś płaski odcinek, przejechać go kilka razy różnymi rowerami i porównać. Może w sobotę dam radę coś takiego zrobić. No ale są już wystarczające dowody, że osiągam znacznie gorsze wyniki. Tutaj przydałby się pomiar mocy i wtedy byłoby wiadomo, ile faktycznie wkładam w korbę i jak to się przekłada na prędkość. Większość zgadza się, że WTB Ranger to agresywne opony. Przejechałem się po sklepach i słabo z dostępnością części na miejscu. W jednym godzinę roboty wyceniono na 150 zł. Za solidną robotę zapłacę, ale jeśli mnie do tego zniechęca, to wyczuwam, że czyszczenie opon z zaschniętego mleka to nic przyjemnego. Może sam to ogarnę. Ale teraz nie mam na to siły. Do soboty żaden mechanik mi tego nie zrobi. Na kolejny maraton najwyżej pojadę bez zmian, a potem miesiąc przerwy i jakieś kroki muszę podjąć. Jeśli nikt mi konkretów nie poda, to sobie poczytam i dam do oceny zmiany. Wśród opon wymieniane są X-King, Race-King, Racing Ray/Ralph, Vittoria Barzo (też dużo zawodników ich używa). Przypomnę, że nowe opony powinny być szybsze, ale powinny zapewniać przyczepność, zwłaszcza na zjazdach, zakrętach, na piachu (także zjazdy po piachu), ale też jak będą jakieś błotne i śliskie odcinki. Tutaj muszę zdać się na Wasze doświadczenie.
  15. Zmiana opon powinna pomóc. Ale na jakie? Na maratonach klimaty bywają różne. Ostatnio lasy iglaste, czyli ściółka i piach. W moich rejonach więcej jest lasów liściastych z ubitym podłożem i błotem, kiedy popada. Często są to szutry i trawy. W górach to szutry, błotne single, ubita ziemia i kamienie. Są na miejscu X-King zwijane, a jak się będą zachowywać w boju, to nie wiem. Na pewno będą szybsze. A które więcej błędów wybaczają? W trybie pilnym trzeba wyczyścić opony i zalać od nowa. Myślę sobie jeszcze, że jeśli za tydzień jest kolejny start, to może nic nie tykać. Będzie prawie miesiąc przerwy do następnego maratonu i wtedy jest odpowiedni czas na większe zmiany.
  16. Scotta na zimę odstawiłem i wróciłem do crossa. W zimie trzymałem się asfaltu, choć gdy było sucho, to śmigałem po szutrach i leśnych ścieżkach. Sprzęt nie jest pierwszej świeżości. Zrobiłem nim ponad 20 000 km i nigdy piasty nie były serwisowane (maszynowe raczej się wymienia). Treningi wytrzymałościowe też wykonuję crossem. To obecnie substytut szosy, ale z szerszym zakresem przełożeń. W maju odkurzyłem scotta i więcej jestem w stanie powiedzieć, co mi to dało i co mi przeszkadza. Czy chwaliłem się flotą? Chyba nie, to po kolei: Author Codex 2015 (cross) - mój pierwszy rower, do którego później włożyłem opony z bieżnikiem i wytłukłem w terenie. Obecnie służy do treningu i do rekreacji (głównie weekendy, czasami znajdę czas w tygodniu), awaryjnie na wyścigi. Bottecchia 107 (budżetowy MTB) - kiedyś służył do rekreacji, potem do dojazdów do pracy, o jakichkolwiek startach nie było mowy ze względu na tourneya i zamarznięty na amen widelec XCE (chyba że po płaskim i po szutrach), sprzedałem jakiś czas temu Unibike Fusion (używany) - dojeżdżam nim do pracy, jeżdżę po mieście, czasem przejadę się gdzieś dalej, najlepiej "czuję" właśnie ten rower, jest niezwykle zwrotny jak na 29" o progresywnej geometrii, muszę go kiedyś zabrać na jakiś wyścig Scott Scale 930 - rower na maratony, o którym tu dyskutujemy Co tak naprawdę dał mi Scott i co zmienił? Znacznie lepiej się zjeżdża i wybacza więcej błędów na zjazdach. Mogę rozwinąć większą prędkość na zjazdach i czuję się bezpieczniej. Jest bardziej zwrotny, jednak albo muszę się nauczyć nim jeździć, albo zmienić pozycję. Gorzej mi idzie jazda crossem w trudniejszym terenie, a kiedyś było lepiej - ponieważ scott czasami myśli sam za ciebie i więcej błędów wybacza, to mniej musisz balansować (utrzymywać w pionie mniej zwrotny rower z cieńszymi oponami). A co powiedzieć o osobach, które jeżdżą maratony MTB gravelem? Oni dopiero muszą mieć dobrą koordynację i doświadczenie. Nie miałem nigdy gravela, ale przypuszczam, że ze względu na niższą pozycję łatwiej nim manewrować w trudnym terenie niż crossem mimo braku amortyzowanego widelca. A teraz co mi przeszkadza i dlaczego tak źle mi idzie: Ciężko się pedałuje. Męczę się na płaskim i na podjazdach. Bardziej są obciążone kolana, bo sztyca odchylona bardziej do tyłu, oś suportu wyżej i bardziej do przodu. Prawdopodobnie pracuje inna grupa mięśni wcześniej niewytrenowana. Mniej mocy idzie na pedały (subiektywne odczucie). Toporne opony WTB Ranger, które planuję w najbliższym czasie zmienić. Problemy z centrowaniem się kół. Trudniej zapanować na podjazdach (opony lub inna pozycja). Jeszcze przed pandemią miałem kupować procalibra, a czy to byłby lepszy wybór, to nie wiem. Za mało rowerów przerobiłem, żeby ocenić, czemu scottem osiągam tak złe wyniki. Inna kwestia, że słabo przygotowałem się kondycyjnie do sezonu, bo zima nas nie rozpieszczała. Jeśli mam coś zmieniać, to jak najszybciej. Sztyca myk-myk - wydaje mi się, że to może częściowo rozwiązać problem braku mocy, bo na płaskim i na podjazdach sobie podwyższę, na zjazdach sobie obniżę, to tylko w teorii, bo wyścigi wyglądają tak, że co chwilę jest podjazd i zjazd, zwłaszcza single. Obecnie obniżam sztycę o 2 cm, aby mieć lepszy komfort na zjazdach właśnie kosztem płaskich sekcji i podjazdów. Opony WTB Ranger na co byście zmienili? Racing Ray / Racing Ralph? Race King / X-King? O kołach już było, ale jakieś podsumowanie by się przydało, konkretne produkty do kupna. Rozważam też wyrzucenie SPD na jakiś czas i włożenie platform, Dartmoor lub coś podobnego. Dlaczego? Na technicznych sekcjach i na wąskich singlach będę miał więcej odwagi, żeby zrobić coś, czego wcześniej nie zrobiłem, bo nawet jak polegnę, to się wyratuję. Drugi powód, mogę zmieniać pozycję stóp, co pozwoli odciążyć pewne partie mięśni. Natomiast SPD dużo pomagają na długich dystansach. Hamulce - chyba lepiej pójść w 4-tłoczkowe XT. Co do reszty, to nie wiem. Hamulce nie są taką bolączką roweru jak jego mułowatość (na płaskim i na podjazdach, bo zjeżdża aż miło).
  17. Tak. Być może. Zależy, ile to wszystko będzie kosztować. Nie. Scotta kupiłem w hurtowni na obrzeżach miasta i mam tam kawał drogi. Duży tłok tam jest, zwłaszcza w okresie komunijnym. Dałem do osiedlowego sklepu. Kilka razy korzystałem z ich serwisu i zrobili, co trzeba. Tam też zlecałem konwersję do tubeless. Teraz polecieli w kulki. To nie wystarczy. Jak jest za mało mleka, to opona może puścić w losowym momencie. Mój błąd, że nie przygotowałem sprzętu do sezonu odpowiednio wcześniej. Wydaje mi się, że większość zabiera przynajmniej dętkę, pompkę i multitool. Ja nie zabieram, bo szybciej dojdę pieszo. Dużo maratonów zjeździłem i na żadnym nie przebiłem dętki, natomiast kilka razy przebiłem podczas treningów i rekreacji. Najlepiej przygotować sobie checklisty, co sprawdzić przed sezonem, co przed każdym startem, co zabrać na zawody... Mogłem się od razu kłócić, że mieli zrobić co innego, a znając ich, to drugiej opony by nawet nie tknęli. Po prostu moja noga tam już nie postanie.
  18. Tak, chodzi o Scott 930. Nie wiem. Nie byłem w stanie stwierdzić, którędy schodziło powietrze. Inny system bezdętkowy? U mnie w tylnej opinie przez zimę nic nie zeszło, podczas przejażdżki trzymało, dopiero w dniu zawodów zaczęło puszczać i przestało trzymać minutę po starcie. Gdzieś pojawiła się nieszczelność, a mleko zaschło i nie "załatało". Niedługo zlecę zmiany, m.in. hamulce XT, może od razu koła. Będę kontynuował stary wątek.
  19. Na wstępie możecie mieć do mnie pretensje, że przygotowuję rower do sezonu na ostatnią chwilę i że brakuje mi wiedzy na temat konserwacji sprzętu. Mam kilka rowerów, każdy ma inne przeznaczenie i ten, którym startuję w zawodach, schowałem na zimę do piwnicy. Podstawowe prawa Murphy'ego: Jeżeli przewidziałeś cztery możliwe awarie i zabezpieczyłeś się przed nimi, to natychmiast wydarzy się piąta, na którą nie byłeś przygotowany. Sprawy pozostawione sobie samym zmieniają się ze złych na gorsze. Jeżeli wydaje się, że wszystko działa dobrze, to znaczy, ze coś przeoczyłeś. Po sezonie wszystko działało, więc założyłem, że nic się nie może zepsuć. Nie miałem czasu na treningi. Na dojazdy do biura mam tani rower, a na niedzielne przejażdżki biorę rower typu cross (być może wymienię go na szosę). Tuż przed zawodami wyjąłem maratończyka z piwnicy. Jedna opona twardo trzymała powietrze. Z drugiej całkiem zeszło. Po napompowaniu do pełna po 2 godzinach był flak. Z innych problemów trochę łańcuch trzeszczy. Pojechałem do serwisu i wyjaśniłem, że przez 6 miesięcy nie jeździłem. Zleciłem wyczyścić opony i zalać od nowa. Mechanik: Czy przebiłeś oponę? Klient: Raczej nie. Mechanik: Możesz nie wiedzieć. Mechanik: Czy tylko dolewamy, czy ściągamy opony, czyścimy i zalewamy od nowa? Klient: Czyścimy i zalewamy od nowa, bo nie wiadomo, co się w środku dzieje. Mechanik: No to bierzemy rower na serwis i jutro będzie do odbioru (zapisuje w zeszycie). Klient: Czy mogę kupić mleko, żeby samodzielnie dolewać? Sprzedawca: Tak, ale nie mamy w tej chwili na sprzedaż. Zadzwonili po kilku godzinach, że gotowe. Gdy ich spytałem, czy zaschło, to powiedzieli, że tylko dolali mleka do opony, z której schodziło powietrze i że nie ma potrzeby nic więcej robić. Chciałem protestować, ale zarówno mechanik jak i sprzedawca się zmienili, a ja nie miałem żadnych dowodów, co im zleciłem. Mogłem włączyć dyktafon. Ewentualnie dopilnować, co wpisują do zeszytu i zażądać poświadczenia. Zaufałem im. Podczas przejażdżki druga opona nadal twardo trzymała. Następnego dnia, kiedy odbywały się zawody, powietrza trochę ubyło. Zaraz mam pociąg, więc dopompuję na miejscu. Dopompowałem na stanowisku serwisowym. Trzy. Dwa. Jeden. Start! Po przejechaniu 300 metrów powietrze zeszło całkowicie. Nie pozostało nic innego niż zawrócić i udać się do punktu napraw. Tego dnia mechanik miał ręce pełne roboty, zwłaszcza w rowerach dziecięcych, a do serwisu ustawiały się kolejki. U mnie zeszło 15 minut, bo brakowało narzędzi, m.in. kleszczy, aplikatora do mleka (dobrze, że było mleko - jakiekolwiek), ale ostatecznie udało się odkręcić wentyl i wlać mleko wentylem (bez aplikatora). W międzyczasie pojechał dystans mini, a po nich rodzice z dziećmi. Straciłem pół godziny tylko dlatego, że ktoś wcześniej poleciał w kulki i nie sprawdził chociaż stanu mleka w drugiej opinie - profesjonalny serwis to powinien sprawdzić. Na singlach musiałem wlec się za dziećmi (lepiej się wlec niż spowodować kolizję). Kiedy wyprzedziłem family, to nie było sensu gonić na 100% mocy, ale pod koniec i tak dogoniłem kilka osób z dystansu hobby. Być może zawiodła komunikacja. Jeden źle zapisał, drugi zrobił co innego. Mleko bym kupił gdzie indziej i sam dolał, ale pojechałem do serwisu, żeby mi wyczyścili opony i zalali porządnie od nowa niż samemu się babrać, nie mając ani wiedzy, ani doświadczenia w tym temacie, ani narzędzi. Zepsuli mi wynik!!! Chyba nie, że to Specjalnie zrobili? A może poszli po najniższej linii oporu "jakoś to będzie" i 60 zł skasowali. Zaufałem im, bo kilka razy poprawiali fuszerki po innych i robili to dobrze. A wracając do meritum, to: Jak często dolewać i ile? Czym sprawdzacie stan mleka? Czy są jakieś dedykowane sondy z podziałką? Teraz mleko w jednej opinie mam zmieszane, a stare prawdopodobnie zaschnięte. Co może z tego wyniknąć i czy mogę tak jechać na kolejne zawody, czy lepiej iść do kogoś solidnego, żeby faktycznie zdjął opony, wyczyścił i zalał od nowa?
  20. Ostatnie wyścigi u Langa to pętla powtarzana kilka razy i powrót tą samą drogą do mety. Nie wiem, czy to lenistwo organizatorów, czy władze nie chcą się zgodzić na zamknięcie większej ilości ulic. W Rzeszowie wytyczono trasę przez środek miasta, pętla 2x lub 3x w zależności od wybranego dystansu, mimo że w okolicach jest pełno wymagających podjazdów. Nie podoba mi się to, bo to amatorskie wyścigi i nie jeździmy wyłącznie dla samego ścigania. Chcemy rywalizować z innymi, ale też pozwiedzać, nacieszyć się widokami, pokonać ciekawą trasę. Zastanawiałem się nad Karpaczem. 7 godzin w pociągu w jedną stronę, godzina rowerem, 1-2 doby hotelowe - gdyby przynajmniej trasa była ciekawa, gdyby było co zwiedzać, to chętnie się na takie coś wybiorę. Ale na razie mnie to nie przekonuje. Wracając do tematu roweru, to jest opcja, że skupię się na MTB i pod koniec sezonu zacznę wdrażać się w szosę. Ale nie jest to przesądzone. Znajomy ma Gianta TCR (geometria pośrednia) i narzeka, że bardzo niewygodnie na długich trasach. Ale jeśli mówimy też o wyścigach, to pozycja ma znaczenie. Sprawdziłem kiedyś prędkość jak się mocniej pochylę na płaskim - jechałem o 2 km/h szybciej. Warunek jest jeden - najpierw przetestuję szosę z bardziej pochyloną geometrią od Domane, trasa powyżej 100 km i jeśli to zniosę, jeśli nie będzie problemów po dłuższej jeździe w tej pozycji, wtedy mogę rozważać np. dostępną na miejscu Emondę. Problem w tym, że teraz nikt nie chce wypożyczyć. Szukam, gdzie jest taka możliwość.
  21. Prowadzi ktoś statystyki? No i słusznie. Teraz jest cykl wyścigów Lang Team Race. Pierwszy będzie w Arłamowie. To już nie to samo, co stare TDPA w Bukowinie Tatrzańskiej, gdzie była jedna duża pętla, gdzie bez problemu dojechałeś pociągiem i znalazłeś nocleg. Blisko 180 cm. W jakiej cenie te rowery i jaki rocznik? Chwilowo niedostępny. A ten Romet podany przez Jajacek? W Decathlonie jest też Huragan na 105, akurat dostępny. https://prorowery.pl/pl/p/-Rower-Szosowy-ROMET-HURAGAN-DISC-2-2023/992244 https://www.decathlon.pl/p/rower-szosowy-romet-huragan-disc/_/R-p-X8836967?mc=8836967
  22. Jutro odpowiem na posty, bo dziś już nie jestem w stanie. Przejadę się jeszcze raz po sklepach i wypytam o konkrety, co ewentualnie są w stanie ściągnąć. Co do wyścigów, to możecie napisać, jak często są kraksy? Czasami wybiorę się MTB na jakiś wyścig szosowy i nawet w małych grupkach jeden błąd i cała ekipa leży. Na MTB jesteś jeszcze w stanie się wyratować. W peletonie nie mam doświadczenia, a i tak nie utrzymam się z czołówką. Dlatego pewnie większość czasu będę spędzał na przejażdżkach niż się ścigał, a jak wyścigi, to raczej interwałowe. Opcje są 2, albo mechaniczna 105/Ultegra, albo jakiś tańszy Di2 (ale nie kosztem gorszych kluczowych podzespołów typu piasty, suport). Na OLX były 2 używki Kross Vento 8.0 2020 na 105. Możecie ocenić geometrię (na oko nie umiem oceniać) i podzespoły? Kross szosy raczej dobre produkował, a to, że się wycofali z wysokiego segmentu, to szkoda, ale jeśli rower dobry, to bym wziął pod uwagę. Jutro podam pełną listę nówek i używek w okolicy.
  23. Zamiast szosy kupiłem MTB, a w tym roku chcę kupić szosę i to szybko. Największy dylemat mam z pozycją na rowerze. Ostatnio wracałem MTB z serwisu w cywilnych ciuchach i kręgosłup dał o sobie znać. W ciuchach rowerowych bez dodatkowego obciążenia (np. bez plecaka) nie odczuwam tego aż tak. Z jednej strony chcę tłuc długie trasy, z drugiej chcę się ścigać. W sklepie jest Orbea za 13 kafli, chyba M30. Mam uprzedzenie do marki, może niesłuszne, rowery tej marki najczęściej widzę jak dziadki po 60 piłują na triatlonie, a rzadko widuję te rowery w młodszej grupie wiekowej. Specialized - w tym roku można zapomnieć, chyba że SL6 na Di2 za 27 kafli, co jest stanowczo za dużo. Najlepszy byłby Canyon (szczególnie podoba mi się uchwyt na 3 bidon), lecz nie mogę czekać 2 miesięcy. W jakie marki się kierować, żeby mieć dobry sprzęt, a nie płacić za znaczek? Cena max 15k (ze wszystkim) jeśli coś na 105 lub na Ultegrze (niższy osprzęt odpada) . Opcja nr 2. Zafascynowały mnie elektroniczne przerzutki. Szybki rzut oka na stronę 99Spokes i znalazło mi rowery za 15 kafli ze sramowskim osprzętem, ale gravele, np. Cube NUROAD C:62 SL. Odfiltrujmy gravele i zostawmy szosy. Znalazło tylko Émonda ALR 6 na Di2 za 17 kafli. Pytanie mam do Was, ile minimum trzeba dać za rower na Di2 lub eTap na karbonowej ramie, żeby producenci na czymś nie przyoszczędzili, np. w zamian nie włożyli gorszych piast i ogólnie gorszej jakości komponentów? Sam koszt Di2 to koło 10 kafli. Gdzie tego szukać? Możecie podrzucić producentów lub konkretne modele, gdzie są elektroniczne przerzutki bardziej przystępne cenowo. Czy Di2 stosuje się też w geometrii typu endurance lub pośredniej? Jak będę miał rozeznanie rynku, to łatwiej będzie mi podjąć decyzję, czy się pchać w to. Jest też opcja zakupu używki.
  24. Znalazłem jeszcze kilka stronek z trasami. Jak to wszystko uporządkuję, to wrzucę. Skąd takie założenie? Dobra wiadomość, ale podobno kierowcy kręcą na to nosem i nie zawsze zabierają. Jeśli kogoś to interesuje, to mam odpowiedź z Bike Point Tenerife. Grupowe wypady organizują niezależni operatorzy. Minimum to 4 osoby i zwykle nie ma więcej. Rezerwację należy wykonać najpóźniej dzień wcześniej. Możliwy transfer z/do hotelu za dodatkową opłatą. Zaproponowane trasy MTB są łatwe technicznie. Koło Las Americas nie ma zbyt wiele tras górskich. Napiszę jeszcze do innych wypożyczalni, operatorów i prywatnych przewodników. A jeśli chcecie uprawiać turystykę na rowerze, to świetnym pomysłem będzie wypożyczenie elektryka lub zwykłego MTB. Osobiście nie jadę na turnus kolarski, dlatego piszę o 1-2 dniach, a może wcale nie będzie na to czasu. To zależy, jakie plany będzie mieć cała ekipa, a się nie wyłamię i nie pojadę sobie na rower, kiedy demokratycznie zadecydujemy, że idziemy coś pozwiedzać. Trzymamy się razem. Jest jeszcze opcja wypożyczyć rower na tydzień i wieczorkiem gdzieś śmignąć, ale nie wiem, czy w hotelu będzie gdzie go przechowywać.
  25. €100 na tydzień to było tanio. Teraz ceny €20 za dzień za budżetowy rower. Do Teide wiodą 3 główne drogi, a najlepiej jechać od południa. Nie zdecyduję się na to, bo to cały dzień kręcenia pod górkę. Jakieś szlaki terenowe są wytyczone na Open Street Maps, można się sugerować heatmapą na Stravie, jednak nie znając terenu wolę zapłacić przewodnikowi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...