Skocz do zawartości

Projekt "czasówka na medal"


jajacek

Rekomendowane odpowiedzi

@miro Robię nowy wątek bo historia tego projektu jest ciekawa.

Musimy się cofnąć o 2 lata. W roku 2020 Marek Kapela przegrywa Mistrzostwo Polski w jeździe indywidualnej na czas w kategorii do 17 lat, na dystansie 10 km o 2 sekundy z Hubertem Grygowskim z którym rywalizowali od paru lat ale za to wygrywa z trzecim, Dominikiem Ratajczakiem o ok. 10 sekund. Wszyscy trzej od lat toczą zacięte boje. Markowi strasznie zależało na tym zwycięstwie ale odrobinę zabrakło. Był niesamowicie rozczarowany, że nie udało mu się wygrać. W tej kategorii wiekowej ścigali się na standardowych rowerach szosowych bez lemondek i z przełożeniem ograniczonym do 46x14. Osiągnęli średnią prędkość ponad 45 km/h.

Na torze w 2020 dochodzi do rewanżu i w wyścigu czasowców, Marek wygrywa w finale na 2 km na dochodzenie z Hubertem o ok. 2 sekundy.

W 2021 wszyscy trzej przechodzą do kategorii junior. Dystans czasówki zwiększa się do 20 km. Wszyscy przechodzą na rowery czasowe. Rodzice Dominika kupują mu najnowszy model Cervelo na tarczach, Hubertowi kupują nowego Speca S-Works Shiv, jak kupuje Markowi używkę Speca Shiv z 2014 roku, z odzysku po kobiecej grupie zawodowej. Mimo że używany to kosztował jak co najmniej Dacia Duster z 2014 roku ?

Nasz trener nie był zwolennikiem trenowania na rowerze czasowym. Chciał żeby Marek spróbował wygrać Mistrzostwa Polski ze startu wspólnego i do tego go przygotowywał. Rower czasowy był traktowany po macoszemu i Marek spędził na nim jeśli dobrze pamiętam może ze 2 godziny przed Mistrzostwami Polski. A taki rower wymaga czasie i wjeżdżenia się w niego. Konkurenci natomiast ostro na swoich rowerach czasowych trenowali.

Na Mistrzostwach Polski walka o pierwsze miejsce rozegrała się między dwoma o rok starszymi czasowcami. Różnica między nim na miecie wyniosła 0,02 sekundy. Zajęli oni 7 i 9 miejsce na Mistrzostwach Europy Juniorów.

Na Mistrzostwach Polski Dominik by nieoczekiwanie trzeci, Hubert piąty a Marek siódmy. Ale w swoim roczniku zajęli jak zwykle miejsca 1-2-3. Gorzej że Marek stracił do Dominika 45 sekund a do Huberta 13. Trzeba było myśleć co zrobić żeby ten deficyt zlikwidować.

W wyścigu ze startu wspólnego uczestniczył w ogromnej kraksie w której leżeli też Huber i Dominik i zakończył w szpitalu. Na torze Marek nie wystartował bo bardzo ciężko rozbił się w Belgii, leżał 2 tygodnie w szpitalu w Belgii i 2 miesiące się rehabilitował.

I tak weszliśmy w 2022. Zimą pojechali na 7 tygodni do Hiszpanii i i pomimo bardzo znikomego entuzjazmu trenera wzięli ze sobą rower czasowy. A się okazało że na Costa Blanca gdzie byli, wszystkie zespoły trenują zima na czasowych :)
Potem była kampania belgijskich klasyków po brukach, gdzie jeden wygrał, raz był czwarty, raz próbował nieudanego ataku na solo i raz się lekko rozwalił.
Potem przyszedł niemiecki, międzynarodowy wyścig etapowy a na nim czasówka na 10 km. Hubert złamał obojczyk na pierwszym etapie i w niej nie wystartował. Dominik był drugi pokonując późniejszego Mistrz Świata Juniorów, Herzoga o 2 sekundy. Markowi, który był 20-ty dołożył 32 sekundy na tak krótkim dystansie.

Uznałem że coś jest nie tak. Forma była, pozycja czasowa dobra była, waty na pomiarze mocy przyzwoite. A wynik słaby. No i w swoim stylu wgłębiłem się w tajniki jazdy na czas i aerodynamiki. Zacząłem wysyłać maile do różnych światowych autorytetów o jazdy na czas. Większość oczywiście nie odpowiedziała. Ale trzech owszem i zaczęła się między nami korespondencja. Skontakowaliśmy się też z Polakiem będącym wykładowcą na brytyjskim uniwersytecie, który wpadał do Polski i  przeprowadzał testy aerodynamiczne na torze w Pruszkowie. No i tak step by step, piece by piece zacząłem składać tę układankę w całość. Pojawiły się kluczowe parametry w jeździe na czas. W/CdA. Czyli stosunek wytworzonej mocy w stosunku do oporu aerodynamicznego. 

W testach wyszło że pożyczony kostium reprezentacyjny do jazdy na czas był beznadziejny. Był o ok. 0,010 CdA gorszy niż nasz bardzo dobry klubowy model, szyty przez Quest należący do mamy Mai Włoszczowskiej. Na waty przy prędkości 47,5 km/h jaką osiągali było to 14 wat. Cholernie dużo.

Druga sprawa, szukanie optymalnej pozycji. Znaleźliśmy taką która dawała kolejne 0,010 CdA. Czyli już mamy 28 wat. Testowaliśmy też różne kaski czasowe. Znaleźliśmy taki który poprawiał CdA o 0,002, Czyli ok 3W. Razem ok. 30W zysku. Cholernie dużo i raczej nie do wytrenowania w ciągu kilku miesięcy.

Tylko że żeby zmienić tę pozycje okazało się że należy dokupić kilka elementów. No i niestety okazało się że wszelkie zmiany nie są proste. To jest przedpotowa konstrukcja na której Tony Martin wygrywał Mistrzostwo Świata wiele lat temu. Wtedy wszyscy jeździli podobnie ustawieni i raczej nikt nie bawił się w wymyślne testy aero.

Jeden z moich koresponentów, pracujący jak doradca techniczny jednej z ekip World Tour zasugerował żeby kompletnie zmienić kokpit i kupić nowoczesną lemondkę typu full forearm contact. Według niego powinna ona dać redukcję CdA o 0,005 do 0,008. No i taka została zakupiona. Do niej musieliśmy ściągnąć specjalne podkładki kątowe z UK. Wszystko pięknie, tylko że to wszystko nie pasowało montażowo do naszej kierownicy. No i stąd projekt Ikea + Castorama + gość ze szlifierką dorabiający klucze, lakier do paznokci, taśma elektryczna i śruby z Leroy Merlin :) Podkładki pod kokpit które na górze były lekko zaokrąglone zostały zeszlifowane na szlifierce do dorabiania kluczy przez okolicznego szlifierza. Przeciął nam też zawias meblowy z Ikei na pół. Zawias został dobrany przez mojego młodego tak żeby miał odpowiedni rozstaw otworów. Dzieki temu dało się wpasować nowoczesne karbonowe podkładki pod przedramiona firmy Deda.

Brak opisu.

Żeby osiągnąć optymalną pozycję pod pewnym kątem, musieliśmy jeszcze zastosować brytyjskie podkładki. śruby zostały skrócone. Wszystko zostało owienięte taśmą elektryczną i pomalowane czarnym lakierem do paznokci. Na ostatnią chwilę przyszły te podkładki kątowe i jeszcze na ostatnią chwile moja kuzynka z Kanady przywiozła jakieś podkładki podwyższające pozycję, które znalazłem w amerykańskim sklepie i które zostały wysłane do Kanady :)

Brak opisu.


Zgodnie z zaleceniami mojego szacownego amerykańskiego kolegi, analizując pozycję Marka i niewystarczającą moc jak generował, doszedł do wniosku że może pomogłoby skrócenie korb. Znaleźliśmy dodatkowe środki i szybko zakupiliśmy nową korbę z pomiarem mocy. I skróciliśmy człowiekowi mającemu 182 wzrostu i przekrok 91 ramiona korb ze 172,5 mm na 165 mm. Co wieli twierdziło że jest kompletną herezją. Przy okazji odkręciliśmy też mniejszy blat korby, zamówiliśmy blat Narrow Wide Garbaruka i przerobiliśmy napęd na 1x zdejmując bardzo dużą przerzutkę elektryczną Srama. Miało to rzekomo oszczędzić nam 2-3W.

Żeby uzyskać lepszy grip, użyliśmy taśmy do deskorolki z Decathlonu zamiast owijki.

v320733938_851682756159651_58316857296407

Odnośnik do komentarza

Kupiliśmy też pedały Wahoo Speedplay Zero Aero. Miało to nam dać kolejne 2W. Niestety wiązało się to z zupełnie nowym bikefittingiem bloków, który poza kolejką w espresowym tempie zrobił nasz znajomy , najlepszy bikefitter w Warszawie, Wojtek Marcjoniak z CozmoBike.

Kolega Piotrka Klina, naszego testera od aero, z Tomaszowa Mazowieckiego, przygotował nam świetnie wywoskowany w smarze Molten Speed Wax, łańcuch DuraAce.

Brak opisu.


Środek podłokietników do jazdy na czas został wypełniony matą samoprzylepną z Allegro.

Brak opisu.

Inny kolega, Paweł Kazanowski, budujący bardzo dobre koła pod zamówienie, Escape Wheels, zamówił nam z Włoch super szybkie opony Veloflex Record. Przyszły na ostatnią chwilę.

No i również na ostatnią chwilę dotarł nietani hamulec aero z UK. Rzekomo 2W. Siodełko zostało owinięte jakąś samoprzylepną taśmą zapobiegającą zsuwaniu się. No i jeszcze drobny smaczek, standardowe szybkozamykacze wyminione na tanie TranxZ bez rączki na śrubę. Zysk rzędu 0,1-0,5W :)

Brak opisu.

Odnośnik do komentarza

Marginal gains theory według Mr Brailsforda w czystej postaci ? Chociaż waty o których piszesz to u prosów już konkret dający wygraną albo decydujący o porażce, więc nie takie do końca marginal.

Sam czasami wybiórczo stosuję takie pomysły do mojej amatorskiej jazdy, głównie z ciekawości, bo później i tak wracam do standardu. Lubię eksperymenty do potestowania na 100 czy 200 kilometrach, ale ogólnie wolę dobry zestaw sprzętowy w momencie zakupu, którego nie muszę za bardzo modyfikować. Ale papieru ściernego nie użyłbym nigdzie, nawet zamiast owijki. Był wariat w zawodowym peletonie (to był nawer World Tour, tylko nazwiska człowieka nie pamiętam), który okleił tym siodełko w jeździe na czas, jego uda w okolicach dupy wyglądały na finiszu interesująco...

Odnośnik do komentarza

Na ostatnią minutę, dzień przed startem, namówiłem Marka na zmianę pozycji. To był moja własna koncepcja "na nosa" nie poparta żadnymi testami. Podnieśliśmy go znacząco do góry o 4,5 cm. Uznałem że otworzy mu to bardziej klatkę piersiową, pozwoli lepiej oddychać i generować większą moc przy minimalnie gorszej aerodynamice. 

No i tak "dosmaczony" zawodnik wyruszył na trasę, liczącą 23 km, 1 minutę po Hubercie. Doszedł go, przeszedł i pokonał wszystkich znacząco osiągając średnią prędkość 49 km/h. Po prostu wszystko kliknęło w odpowiednim czasie i został Mistrzem Polski Juniorów. 

Dominik był nieoczekiwanie trzeci tracą 33 sekundy. Huber który nie zdążył doleczyć obojczyka był dopiero dziewiąty.

Szef klubu obiecał wcześniej trenerowi wysoką premię jeśli zdobędą z Markiem Mistrzostwo Polski. Jak to w polskim kolarstwie nie zobaczyli ani złotówki :)
Jest na to świetne rosyjskie powiedzenie: pizdzieć, nie mieszki taskać. Czyli w wolny tłumaczeniu pieprzyć to nie to co worki nosić :)

Marek i Dominik wystartowali w Mistrzostwach Europy. Dominik zajął dobre 11 miejsce. Marek przebił cieniutką papierową oponę Veloflex Record na portugalskiej dziurze (drogi beznadziejne w tamtym rejonie) , dokonczył przejazd na zwykłym rowerze szosowym i zajął dopiero miejsce 28. Na torze natomiast w swoim pierwszym w życiu występie na dystansie 3km na dochodzenie zajął 7 miejsce. 

Ich drużyna torowa na 4 km na dochodzenie zajęła 4 miejsce wypełniając kwalifikacje na Mistrzostwa Świata w Tel Avivie. Niestety Dyrektor Sportowy związku zadecydował że nie pojadą bo nie ma na to pieniędzy. Marek zorganizował w internecie zbiórkę i w ciągu 24 godzin zebrał potrzebną kwotę na wyjazd. Zrobiła się z tego niezła chryja która dotarła do Ministra Sportu. W jej wyniku staliśmy się wrogami publicznymi działaczy PZKol :)
https://przegladsportowy.onet.pl/kolarstwo/kolarstwo-szosowe/polak-zbiera-na-wyjazd-na-ms-zwiazek-poinformowal-ze-nie-ma-srodkow-finansowych/t9m8rxb

W każdym razie Marek pojechał na Mistrzostwa Świata. Prosiłem Dyrektora Sportowego żeby mu udostępnił szybszy rower torowy, taki jaki mają nasi kadrowicze i jaki wisi na wieszaku w magazynie. Niestety na Berdyczów. Marek zajął 5 miejsce. Do medalu zabrakło mu 1,2 sekundy. Szybszy rower dawał ok. 1,5 sekundy zysku. Do rekordu Polski zabrakło mu 0,095 sekundy.

Dominik na tych samych mistrzostwach został Mistrzem Świata w Scratchu czyli wyścigu ze startu wspólnego. Hubert zdecydował się w ogóle odpuścić starty na torze. 

Pan Dyrektor pominął Marka w wyborze zawodników na Szosowe Mistrzostwa Świata w Australii. Taki life :)
Pojechali Hubert z Dominikiem. Hubert na czas był 29, Dominik 31. Ze startu wspólnego Hubert był 33. Dominik odpadł na drugim lub trzecim okrążeniu bo pagórkowata trasa była kompletnie nie pod niego. Była za to pod Marka. Ale nie pojechał :)


W końcu sezonu odbyły się jeszcze Torowe Mistrzostwa Polski Juniorów. W wyścigu na dochodzenie Marek zdeklasował rywali, pokonując drugiego zawodnika o 5 sekund. I tym samym dołożył drugie Mistrzostwo Polski Juniorów do kolekcji.

W przyszłym roku będzie się ścigał na czas z bardzo silną konkurencją krajową. Przechodzi do kategorii U23 i będzie rywalizował z zawodnikami o rok, dwa i trzy lata starszymi. Liczymy na sukcesy ? Jest nowy Dyrektor Sportowy i raczej z nim też będziemy mieli pod górkę bo kwestionowałem jego dopingową przeszłość i kompetencje do pełnienia tej funkcji :) I nie byłem jedynym :)
https://sportowefakty.wp.pl/kolarstwo/1034441/policja-znalazla-w-jego-domu-zakazane-srodki-teraz-ma-objac-wazne-stanowisko

 

Odnośnik do komentarza
12 godzin temu, jajacek napisał(a):

Szef klubu obiecał wcześniej trenerowi wysoką premię jeśli zdobędą z Markiem Mistrzostwo Polski. Jak to w polskim kolarstwie nie zobaczyli ani złotówki ?

 

12 godzin temu, jajacek napisał(a):

Niestety Dyrektor Sportowy związku zadecydował że nie pojadą bo nie ma na to pieniędzy.

 

12 godzin temu, jajacek napisał(a):

Prosiłem Dyrektora Sportowego żeby mu udostępnił szybszy rower torowy, taki jaki mają nasi kadrowicze i jaki wisi na wieszaku w magazynie. Niestety na Berdyczów.

 

12 godzin temu, jajacek napisał(a):

Pan Dyrektor pominął Marka w wyborze zawodników na Szosowe Mistrzostwa Świata w Australii. Taki life ?

 

12 godzin temu, jajacek napisał(a):

Jest nowy Dyrektor Sportowy i raczej z nim też będziemy mieli pod górkę bo kwestionowałem jego dopingową przeszłość i kompetencje do pełnienia tej funkcji ? I nie byłem jedynym ?

Te rzeczy, o których piszesz, tylko dowodzą syfu w naszych władzach kolarskich. Kilku dobrych kolarzy jeżdżących w zespołach zagranicznych nie przykryje ogólnego dziadostwa na krajowym podwórku.

Odnośnik do komentarza

Parafrazując niejakiego Dudę "stan polskiego sportu jest smutnym odzwierciedleniem stanu polskiego państwa" :)

Mam do czynienia z osobami doradzającymi Ministerstwu Sportu i według nich w ostatnich latach tylko Boniek doprowadził do rewolucji który pchnęła PZPN na europejskie tory. Może siatkówka jeszcze. Natomiast w Ministerstwie Sportu też jest słabo i osobą dedykowaną do kolarstwa jest polityczny spadochroniarz z jedynej prawilnej obecnie opcji, ostatnio zaopatrzeniowiec w sztandarowej inwestycji, elektrowni w Ostrołęce :)

W kolarstwie jeden ze słynnych trenerów powiedział mi ostatnio "czekam od 25 lat na ludzi uczciwie i profesjonalnie zarządzających związkiem i oprócz jednego człowieka którego rozrobiono, nie doczekałem się".

Dlatego też od razu a priori założyłem że mój syn nigdy nie będzie się ścigał w żadnych polskich zespołach kolarskich. Oprócz reprezentacji oczywiście a i to w ograniczonym zakresie. Mieliśmy opcje francuskie, włoskie i niemieckie. Wynegocjowałem kontrakt z niemiecką grupą bo wiadomo że to co na papierze zostanie wypełnione, będzie mieszkał w Niemczech i uczył się języka, co mu się może w życiu później przyda. Obozy i zima głównie Majorka gdzie grupa wynajmuje dom i kontynentalna Hiszpania. Jakby się jeszcze hiszpańskiego nauczył to byłoby super bo po angielsku mówi płynnie. I jak najdalej od naszego piekiełka.

Odnośnik do komentarza

Dzięki! Na razie dostaliśmy pomoc z Ministerstwa Sportu obchodząc Polski Związek Kolarski :) Na jakiś czas starczy :)

Natomiast tak z ciekawości mogę powiedzieć, że żeby pójść dalej to potrzebne są takie inwestycje:
- topowy trener od przygotowania fizycznego planujący roczny makrocykl treningowy i dostosowujący mikrocykle do kalendarza startowego (mamy)
- topowy trener od treningu funkcjonalnego czyli siłownia plus ogólnorozwojówka plus mieśnie głębokie (mamy)
- dobry dietetyk sportowy (próbujemy już trzeciego, ciężki temat)
Tego niestety grupy trzeciej dywizji raczej nie oferują

- do tego tunel aero, na który na razie nas nie stać (300-400 Euro za godzinę)
- testy aero na torze, które robią prawie to samo na szczęście i gdzie nasz znajomy traktuje nas ulgowo
- dobry fizjoterapeuta (mamy dwóch), jeden z Warszawy od kadry judo drugi z Pabianic od kolarstwa
- basen, zawsze byłem fanem pływania zimą żeby wyrównać zaburzenia równowagi mięśniowej (na szczęście grosze)

Młody dokupił ostatnio brakujące potrzebne mu drobne sprzęty typu zegarek do biegania i kontroli snu (bardzo ważne według trenerów i ludzi z zawodowych zespołów) i urządzenie do treningu mięśni oddechowych. No i tak pomału posuwamy się do przodu :)

Jeszcze byśmy chętnie w Belgii uszyli super szybki kostium czasowy co kosztuje 750 Euro. Może klub da połowę to zrobimy :)

 

Odnośnik do komentarza

Jak się czyta takie rzeczy, to szlag człowieka trafia. Szczególnie, jeśli weźmie się pod uwagę kasę choćby na piłkę nożną. Pierwsze z brzegu - niedawne dziesiątki milionów nagrody, która na szczęście nie doszła do skutku.

I ja w pełni rozumiem, że piłka i rower to komercyjnie dwie zupełnie różne bajki, nie dziwi, że piłka przyciąga więcej sponsorów, kasy i tak dalej. Ale państwo jest od tego, żeby interweniować tam, gdzie rynek nie daje rady. 

Odnośnik do komentarza

Cieżki temat. Budżet całego polskiego kolarstwa rocznie to ok. 16 mln zł. Na wszystkie jego dyscypliny, wszystkie kadry i wsparcie dla trzech Szkół Mistrzostwa SPortowego.

Niestety nie zgodzę się z @APZ co do związków sportowych. Obecnie Ministerstwo Sportu, będące jedynym sponsorem kolarstwa  dające kasę powinno mieć możliwość ingerowania jak te pieniądze są wydawane. A zgodnie z ustawą o sporcie nic nie może zrobić. Związek jest niezależny. A aż się prosi żeby wprowadzić zarząd komisaryczny. Niestety środowisko kolarskie jest zdeprawowane i ciągle wybiera nieodpowiednich ludzi do kierowania związkiem. A prokuratur i NIK jakoś nie chce pewnych spraw drążyć i mimo ewidentnego łamania prawa nie stawia zarzutów. Obecnie nie ma dobrego rozwiązania. Delegalizacja związku nic nie daje bo w nowym byliby i tak ci sami ludzie. Wybór nowego zarządu niewiele wnosi bo wybiorą tych samych. Potrzebny jest ktoś taki jak Boniek. Ale nie ma chętnych bo i też kolarstwo to nie piłka. Taki Rychu Czarnecki raczej by tu nie przyszedł :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...