Skocz do zawartości

Lekki i szybki rower


Rekomendowane odpowiedzi

Jak @jajacek pisze wejście o pare kilosów w góre to przede wszystkim nie masa roweru wprost tylko twoja kondycja i pochylenie na rowerze - jedynym klasycznym słusznym wyjściem jest cokolwiek mocno pochylonego czyli tadam szosa - jesli polubisz wąskodupne siodełka i nauczysz się z tym zyc to będziesz prędki ale nigdy w terenie.
Alternatywnie poza polem zainteresowań kogokolwiek sa rowery niszowe gdzie po przejechaniu cicrca 500 km jestes szybszy przy tej samej kondycji i mocy o 4-5 km bez wysiłku (u mnie akurat tak było) - wygrywasz niemal "zerowym" oporem powietrza (do 34-36/h - potem i on dokucza ? 
Masa roweru z niewielkim bagajem 22kg a ja 100 kg do tego full amortyzacja - i da sie jechać godzinami wygodnie i szybko
Ale jesli nie masz minimum 5-6 tysi to nie zmieniaj tego co widzisz - szosa ew. cokolwiek z baranem jest najlepsze.

Odnośnik do komentarza

Tam są miejsca, jest taki wąwóz przy szlabanie na skarpie gdzie można się trochę rozwinąć. Ale ponieważ nie ma tego dużo to jest to jazda w kółko. Raz na jakiś czas można albo jak ktoś ma godzinę czy dwie. Interwałowo i technicznie. Wjazd jest jadąc od Ponczowej, skręca się w prawo i lewo pod górę przez szlaban. Natomiast po jego płaskiej części to faktycznie na czymkolwiek.

Co do bezpieczeństwa to przez wiele lat na drodze miałem dziesiątki niebezpiecznych sytuacji. Mój kolega zginął po kołami samochodu na Modlińskiej,  koleżanka od nas z grupy zginęła koło Roztoki. I ja i koledzy mieliśmy wypadki. Kolarz dla wielu ludzi, jest przezroczysty. U mnie pod domem na rondzie ze 3 razy paniusie mnie chciały rozjechać. Kolegę dwa razy skutecznie. Raz złamany obojczyk, raz ręka. Więc ogólnie szosa jest super ale nie w pobliżu wielkiego miasta. Jak odjedziesz 30-50 km to tak. Mieszkam na Bemowie, po 3 km ścieżkami jestem już w lesie za miastem. Po 9 km jestem w Puszczy Kampinoskiej. Cisza, spokój, im dalej tym mniej ludzi, na żadne samochody nie muszę uważać. Z tym że KPN jest super od jesieni do później wiosny. Potem przybywa ludzi, komarów i piachów i latem się już prawie wyłącznie na szosę przenoszę. 

Odnośnik do komentarza
12 minut temu, jajacek napisał:

Co do bezpieczeństwa to przez wiele lat na drodze miałem dziesiątki niebezpiecznych sytuacji.

Ja mieszkając na Mokotowie, siłą rzeczy każdą trasę zaczynam i kończę w centrum Warszawy. Jak mam krótsze okienko czasowe to w ogóle poza miasto nie wyjadę. Wtedy bardzo doceniam prądnicę w moim trekkingu. Na włączonych światłach jeżdżę zawsze, w dzień i w nocy, bardzo poprawia bezpieczeństwo. Kierowcy i piesi widza mnie z daleka (lampkę przednią wymieniłem na mocniejszą 70lx). Co ciekawe, w miejscach takich jak Bulwary Wiślane taka lampka przydaje się do jazdy szybszej niż tempo pieszego, bo ludzie sami ustępują widząc, że coś mocnego im świeci po łydkach ?

Odnośnik do komentarza

Do jazdy po mieście i tak wolę prądnicę. Opory nie są duże, bez znaczenia do rekreacyjnej (gdzieś czytałem info ile dokładnie Wat, ale teraz nie mogę znaleźć). Migające światełka są wkurzające jak dla mnie. Pytanie też, ile te lampki by wytrzymały gdybyś musiał włączyć wieczorem żeby widzieć drogę. Mi w poprzednim rowerze parę razy się zdarzyło, że akurat jak miałem wracać wieczorem to mi baterie padły. Czułem się bardzo niebezpiecznie.

Ale dla mnie największym plusem prądnicy jest to, że nie muszę pamiętać o ładowaniu. Jest to system całkowicie bezobsługowy. W świecie, gdzie człowiek jest rozpraszany przez setki drobnych czynności każde takie bezobsługowe udogodnienie jest wytchnieniem.

Oczywiście to moje preferencje, nie krytykuję lampek jako takich ?

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, sl66 napisał:

Ja mieszkając na Mokotowie, siłą rzeczy każdą trasę zaczynam i kończę w centrum Warszawy. Jak mam krótsze okienko czasowe to w ogóle poza miasto nie wyjadę. Wtedy bardzo doceniam prądnicę w moim trekkingu. Na włączonych światłach jeżdżę zawsze, w dzień i w nocy, bardzo poprawia bezpieczeństwo. Kierowcy i piesi widza mnie z daleka (lampkę przednią wymieniłem na mocniejszą 70lx). Co ciekawe, w miejscach takich jak Bulwary Wiślane taka lampka przydaje się do jazdy szybszej niż tempo pieszego, bo ludzie sami ustępują widząc, że coś mocnego im świeci po łydkach ?

No tak, ja ostatnio nawet w szosie lampki  w dzień stosuję, czego kiedyś nigdy nie robiłem. Jak dla mnie jazda po mieście to mordęga. Piesi, zombie z hulajnogami i na Veturillo, spaliny. Dlatego MTB jest fajnym rozwiązaniem bo zawsze są gdzieś w pobliżu jakieś tereny zielone po których można się pokręcić. Akurat z Mokotowa żeby gdzieś uciec to chyba w stronę Kanału Żerańskiego albo przejechać przez Bulwary Wiślane, Kępę Potocką i wjechać do Lasku Bielańskiego, który można połączyć z Młocińskim co lubię albo na południu. No i wtedy Las Kabacki, Kazurka, gdzie można poćwiczyć technikę i gdzie często odbywają się wyścigi MTB a jak ktoś ma czas zestaw Mazowiecki Park Krajobrazowy plus single nad Mienią.

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, liftlodz napisał:

Oczywiście piszesz o "leżakach"

No tak - rower jak każdy inny ale niszowy - trzeba se w głowie "wykopyrtnąć" i polubić - ale to jak z każdym rowerem. Ogólnie to specyfik na długie trasy, niekoniecznie poza miastem, a w wersji full to można i na polne drogi czy ścieżki lesne wjechać - dopiero po kilkugodzinnej jeździe czuć potworna róznice w komforcie - Kowalski jeden wstaje i fika koziołki a drugi Kowalski spada bo go wszystko boli ...

Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, jajacek napisał:

Jak dla mnie jazda po mieście to mordęga. Piesi, zombie z hulajnogami i na Veturillo, spaliny.

Ja lubię czasem pojeździć po mieście. Podjeżdżam na Bulwary i łykam klimat chillu. Zajrzę ma Starówkę posłuchać ulicznych muzyków i popatrzeć na miasto oczami turystów, którzy widzą to wszystko po raz pierwszy. Zatrzymam się na Placu Defilad i obserwuję, jak wszyscy poza mną się gdzieś spieszą.

Wraz z rozwojem infrastruktury rowerowej jeździ się coraz przyjemniej. Przy czym do jazdy stricte po mieście preferuję mój rower elektryczny - wg mnie poza głęboką zimą, najbardziej praktyczny sposób poruszania się w ruchu wielkomiejskim.

Odnośnik do komentarza

Bulwary ogólnie fajne. Starówka? Jakoś mnie nie kręci. Ludu kupa. Miałem biuro na Foksal przez 10 lat i chyba już mi się opatrzyła. Jest natomiast parę fajnych jeziorek. Jeżdżę do Izabelina, gdzie jest zbiornik Mokre Łąki gdzie wiosną są setki ptaków. Piękny temat. Bardzo fajne jest jeziorko z plażą w Skierdach. Generalnie raczej spokoju szukam ale mam 5 dych na karku. Muza fajna rzecz ale jakoś nie trafiłem. W Londynie w Soho mi się podobało bo co chwilę jakaś inna muza. A w takim Frankfurcie nad Menem nudy kosmiczne :) W Czechach jest super miasteczko rowerowo-muzykalne. Cesky Krumlov. Bardzo polecam.

Odnośnik do komentarza

Mokre Łąki też znam i uwielbiam to miejsce :) ogólnie też lubię spokój, z tego powodu odwiedzam niekiedy Las Kabacki w dniach i porach, kiedy jest pusty, typu poniedziałek do południa albo ogólnie dni robocze po zmroku. Z drugiej strony, tak jak pisałem, fajnie jest niekiedy poczuć miejską energię i entuzjazm skejtów czy ulicznych muzyków.

Co do muzyki ogólnie, ja może też inaczej na to patrzę, bo sam jestem muzykiem, gram na gitarach (elektrycznych, klasycznych i akustycznych) od 20 lat. Lubię popatrzeć na innych muzyków, ich instrumenty, brzmienie itp.

Odnośnik do komentarza

Stylówa "obowiązuje" na ustawkach. Ja wczoraj po okolicy jeździłem w w grubych, obcisłych "lycrach" i polarze :)
Jeden gość przyjeżdżał do nas na ustawki szosowe w jeansach i na zwykłych pedałach i wymiatał :) Co komu wygodnie. 
Natomiast są rzeczywiście pewne ustawki gdzie panuje lans i ludzie lubią się pokazać.. Dużo ludzi, szczególnie lasek, ma parcie na szkło i potem z tych ustawek instagramy, twittery i takie tam :)

Ja jak jadę "po bułki" to w stroju raczej cywilnym. Natomiast jak mam spędzić 2h na rowerze, to ubieram ciuchy rowerowe. Nie z powodu lansu, tylko wygody. Nie lubię jeździć z plecakiem, więc mam wszystko na rowerze i po kieszeniach. Z doświadczenia, nie akceptuję bluz/koszulek rowerowych, które nie mają 3 kieszeni. Lata trwało zanim znalazłem spodnie i spodenki z wkładką w których jest mi mega wygodnie. Zwykle jeździłem w wyższych modelach z Decathlonu. Jednego roku nasza amatorska grupa uszyła sobie ciuchy grupowe w firmie Quest Włoszczowskiej i był to strzał w dziesiątkę. Ale te z Decathlonu były bardzo przyzwoite.  Nadal używam bluz i kurtek z Decathlonu. Gravel w moim odczuciu jest modowo neutralny :) Moim zdaniem na nim stylówa nie obwiązuje :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...