Skocz do zawartości

Lekki i szybki rower


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie,

Obecnie jeżdżę na trekkingu Kross Trans Solar 11, który bardzo dobrze się sprawdza do jazdy po mieście, po zakupy, z dzieckiem,wypad sakwowy itp. Jest praktyczny, ale cholernie ciężki (15,5 kg). Mam w nim opony 42mm z agresywnym bieżnikiem i jeżdżę nawet w zimę.

Naczytalem się na forum, jak to super mieć lekki, zrywny rower, dający frajde z poczucia prędkości. I w ten sposób zapragnąłem kupić sobie drugi rower :) Miałby on być do jazdy na lekko, głównie poza miasto. Nawierzchnie to drogi rowerowe, asfalt, gruntówki, szerokie ubite drogi leśne (choć czasem z błotem), dystanse na początek do 70km. Ponieważ nie mam doświadczenia z barankiem i nie jestem zbyt rozciagniety, geometria musiałaby być łagodna. Jeżdżę rekreacyjnie bez napinki. Co będzie lepsze na takie zastosowania - szosa emdurance road+ czy gravel?

Jakie modele polecicie do 6-7k?

Odnośnik do komentarza

Z mojej praktyki kupowania różnych rowerów to rowery dzielą się na terenowe i asfaltowe. Nie ma rowerów do wszystkiego. Jestem totalnie odporny na ten gravelowy marketing, mimo posiadania zbliżonego roweru przerobionego z przełajówki na oponach 42 mm. Jeżdżę nim jak muszę oszczędzając szosę zimą albo biorąc go na wyjazd nad jezioro.

Nie wiem za jakie grzechy ktoś chciałby nim uprawiać masochizm po gruntówkach. Ale teraz taka moda. Mój rower waży trochę ponad 10 kg. Jeździ się wygodnie, dzięki oponom 42 mm. Jakbym wsadził 38 mm to by pewnie nie było by dużej różnicy. Ale na 35 mm nie było już żadnej przyjemności z jazdy w terenie. Próbowałem.

Więc sugeruję że jak chcesz poczuć tę lekkość i prędkość to kup rower szosowy. I nie na grubych oponach. Tylko na szosowych. I trzymaj się asfaltów. Po okazjonalnej gruntówce przejedziesz. Po żadnych błotach i piachach nie. A jak kupisz gravela lub road plus to oczywiście po tym wszystkim da się przejechać ale nie będzie lekkości i szybkości. Chyba że założysz wąskie, szosowe opony i raczej żeby wtedy nie był z alu tylko z karbonu.

Jaki rower kupić za 5-7k?
Używany Spec Roubaix lub Trek Domane w karbonie jeśli szosa
Nowy Merida Silex w alu na GRX 400 jeśli nowy gravel
Spec Diverge E5 lub Spec E5 jeśli używka gravel lub przełaj. Cruxa łatwo przerobić na gravela, takiego używam
Za słowo gravel doliczyć zwykle 2k, za słowo tarcze, następne 2k.

Ogólnie zależy jakie masz tereny do jazdy i gdzie mieszkasz. 

Odnośnik do komentarza
3 minuty temu, jajacek napisał:

Ogólnie zależy jakie masz tereny do jazdy i gdzie mieszkasz. 

Dzięki za odpowiedź. Mieszkam w Warszawie, obecnie na Mokotowie, ale w przyszłości bliższej lub dalszej przeprowadzę się na Kabaty. Stąd wymarzylem sobie rower, żeby szybko pojeździć po Lesie Kabackim (szerokie i ubite drogi lesne + gruntówki przez pola), a potem śmigać na południe Warszawy (Piaseczno, Góra Kalwaria itp) :)

Odnośnik do komentarza

Kwestia preferencji, bo autor wątku pyta o lekki rower na asfalt, ale i na gruntówki czy leśne ścieżki, do czego gravel, a także rower typu fitness (typu Cube SL Road) fajnie się nadaje. Oczywiście dopóki ktoś nie zacznie myśleć, że gravel da mu to samo co MTB ?

Są oczywiście tacy, którzy gravelem wjadą wszędzie i powiedzą, że im większe "ujeby" tym lepiej, ale nie oszukujmy się, że do jazdy głównie poza asfaltem dużo lepiej sprawdza się po prostu rower MTB ? Ale do scenariusza typu - jadę sobie trasę 60 km z czego 10-20 km to będą lajtowe drogi gruntowe/leśne/nieznane - gravel na oponach 40 mm sprawdzi się fajnie. Zamontowanie bagażnika i sakw (lub toreb do bikepackingu) na wyjazd też lepiej wypadnie na szerszych oponach, chyba, że ktoś będzie w 100% pewny, że będzie jeździć tylko asfaltem.

Za to gravel z wygodną, ale nie totalnie wyprostowaną pozycją za kierownicą, po założeniu opon szosowych da podobne osiągi co szosa endurance. A do szosy endurance opon gravelowych już się nie włoży ? Na gravelowych oponach 40 mm, w zależności od rodzaju bieżnika, będzie ok. 2 km/h wolniejszy od wersji na szosowych oponach.

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, sl66 napisał:

Dzięki za odpowiedź. Mieszkam w Warszawie, obecnie na Mokotowie, ale w przyszłości bliższej lub dalszej przeprowadzę się na Kabaty. Stąd wymarzylem sobie rower, żeby szybko pojeździć po Lesie Kabackim (szerokie i ubite drogi lesne + gruntówki przez pola), a potem śmigać na południe Warszawy (Piaseczno, Góra Kalwaria itp) :)

Las Kabacki jest generalnie płaski i ubity. Ale nie jest to duży obszar leśny. Niedawno testowałem tam gravela i mimo że był to super model za 25 tys zł kompletnie mnie nie przekonał. Po tym lesie da się przejechać niemal czymkolwiek. Generalnie wszyscy uciekają na rowerach z miasta. Nie znam dokładnie tych tras ale jeździłem parę razy na Gassy i do Góry Kalwarii, jeżdżąc również po szutrze na tym wale przeciwpowodziowym na rowerze szosowym na oponach 28 mm. U nas ogólnie nie ma terenów na gravela. Żeby takowe spotkać trzeba by podjechać na Mazury lub w Góry Świętokrzyskie. 

Mamy tu z Łukaszem odmienne opinie. Posiadałem rower fitness i dla mnie jako rower do wyjazdu poza miasto był kompletną porażką. Na takim rowerze nie ma się gdzie ukryć przed wiatrem na płaskiej kierownicy. Obecnie mamy jeden taki rower jako do "jazdy po bułki". Wyłącznie do miasta.

Zgadzam się z Łukaszem z tym że do szosy opony gravel się nie zmieszczą a do gravela owszem. To jest fakt nie podlegający negocjacjom :)
Natomiast gravele są to jednak rowery ciężkie i toporne. Na centralną Polską kompletnie nie widzę sensu kupowania roweru na hydraulicznych hamulcach tarczowych. Nie dość że znacząco podrażają zakup, to jeszcze podrażają i koszt utrzymania i koszt zakupu innych kół. 

Karbonowy bardzo dobry, używany rower na hamulcach obręczowych kupisz za 5k. Sam na takim jeżdżę od wielu lat i nie zamierzam zmieniać. Do tego dobre koła za 2k i masz za 7k super rower na którym można polecieć i na ustawkę szosową i w góry i jeździć wygodnie. Jego ograniczeniem jest szerokość opon 28/30 mm w zależności od hamulca i opony. W jego odmianie tarczowej włożysz maksimum 33 mm. Czy to duża różnica? Nie. A rower waży 8 kg a nie 11. Po płaskim się tego nie odczuje. Ale w górach to przepaść. Kiedyś taki test robiłem z młodym, Jechaliśmy równo razem a potem mu dałem swój mały plecak ważący 3 czy 4 kg. Na szczycie podjazdu w Alpach była różnica 10 minut.

Za te same 7k kupisz aluminiowego gravela na gorszym osprzęcie i tarczach do którego włożysz szeroką oponę, który jak np. Merida Silex waży 11,5 kg. Nawet jak mu założysz opony 28 mm to będzie ważył w pobliżu 11kg. No i w rowerze typu gravel będziesz miał korbę gravel i kasetę gravel. Do jazdy samemu we własnym zakresie w pełni wystarczająca. Ale jakbyś pojechał na ustawkę to z wiatrem często się tam jedzie 50 km/h i przełożeń może zabraknąć. No i po płaskim kaseta typu gravel/mtb jest beznadziejna. Po płaskim najlepsza jest kaseta szosowa typu 12-25, ściśle upakowana i korba 52 a nie 46. Przełożenie 46x12 przy kadencji 90, typowej dla szosy daje prędkość 43 km/h. Przełożenie 52x12 49 km/h. Kaset przekładał w kółko nie będziesz. Musiałbyś chociaż kupić inne tylne koło. 

Więc musisz przemyśleć gdzie będzie się odbywało 90% Twoich jazd i pod nie dobrać rower. Ponieważ u mnie podczas jazdy rowerem szosowym szutry i gruntówki nigdy nie przekraczały 2% (prowadziłem kiedyś skrupulatny dzienniczek) to uznałem że i tak po nich rowerem szosowym, nawet na szerokich oponach nie będę jeździł. I była to dobra decyzja. Próbowałem parę razy przejechać gravelem po Kampinosie. Tragedia. Rower ze sztywnym widelcem kompletnie nie nadaje się na korzenie ani na dziurawe gruntówki ani na zjazdy w terenie na baranku chocby nie wiem jak marketing udowadniał że jest inaczej. Jedyne co robi lepiej niż szosa to jazda po gładkich szutrach i gładkich gruntówkach. Znasz takie tereny u nas? Bo ja nie. Moi koledzy co kupili gravele, którzy już każdym rodzajem kolarstwa się znudzili jeżdżą nimi po polach uprawnych na zachód od Warszawy albo po wale przeciwpowodziowym przez Łomianki do Nowego Dworu. Widoki beznadziejne, podobnie jak beznadziejna jest przyjemność z takiej jazdy. Co innego jakbyś mieszkał w Toskanii lub USA. 

Ja z kolei robiłem wypady w Góry Świętokrzyskie, 2h drogi samochodem gdzie są świetne szosy do jazdy, w Tatry, Bieszczady, Pieniny, Karkonosze czy Alpy na mojej szosie. I jazda nią tam to była bajka. Nigdy też nie miałem problemu z powodu braku hamulców tarczowych. Jak pada deszcz to po prostu jedziesz wolniej i ostrożniej. Więc po cholerę mi tarcze w szosie?

Odnośnik do komentarza

Mój pierwszy porządniejszy rower jaki kupiłem to Triban 520 z możliwością wsadzenia opon 32 c. Fajna sprawa, opony takie dają jako taki komfort na szutrze, jakoś się też toczą na asfalcie. Później wymieniłem koła na lekkie mavicki, założyłem też najtańsze zwijane opony szosowe continental ultra sport. Na oponach 32 w porównaniu do continentalów rower nie jedzie. Jest wrażenie takiego drewna, że masakra.
Później kupiłem rower mtb, założyłem opony 2,2 cala Continental Race king, zalałem mlekiem i nagle się okazało, że mój rower MTB na tych oponach ma podobne osiągi co szosa na tych słabych oponach 32c. Od czasu posiadania roweru od 2 lat raz założyłem moje uniwersalne koła do szosy i to wyłącznie dlatego, że pożyczyłem moje mtb koledze. 
Tak więc skuszony publikacjami marzyłem o rowerze podchodzącym pod grawel, obecnie zdecydowanie wolę konfiguracja szosa + mtb. 

Moi rodzice mieszkają na mazurach, może przez 2 miesiące w roku są fajne drogi gruntowe pod grawele, od paru lat ze względu na wzmożoną politykę wycinki drzew przez nasz rząd większość dróg grawelowych to tarka, bez mtb na oponie 2,2 cala i niskim ciśnieniu jazda takimi drogami to masochizm. 

W okolicy Torunia jest 10 km trasy ppoż gdzie grawel będzie szybszy od mtb i można tam jechać wygodnie na grawelu, pozostałe trasy albo są wygodniejsze i dużo szybsze na mtb albo tą typowym asfaltem. Po tej trasie pod gravel szosą na oponie 25c spokojnie też przejedziesz. 

Wydaje mi się, że ostatnio jakąś alternatywą są opony 28c ale typowo szosowe, będą szybkie na asfalcie i wszędzie tam, gdzie wjedzie grawel też zajedziesz. 

Większość osób, które uważają jeszcze rowery mtb jako wolne, mają kiepskie opony mtb. Dobra, wyścigowa opona mtb daje abstrakcyjnie małe opory toczenia, tak więc podstawową modyfikacją w każdym nowym rowerze u mnie w domu to wymiana opon. 

Odnośnik do komentarza

Przychylam się do tej opinii. Szosa plus MTB to jest wygrywająca kombinacja.

Swego czasu pojechaliśmy do Piszu żeby pojeździć po Puszczy Piskiej i okolicach jeziora Śniardwy. Pojechaliśmy na crossach z oponami chyba 38 albo 42 mm. Zastaliśmy tam m.in drogi typu tarka, bruki i pożarówki z tłucznia. Po dwóch dniach ostrej jazdy na trochę za wysokim ciśnieniu odżyła mi przepuklina pachwinowa z którą 10 lat nie miałem problemu. A miałem jakiś uginacz Suntoura a nie sztywny widelec. Na wszystkich tych drogach znacznie lepszym wyborem byłby rower mtb z szerokimi oponami na niskim ciśnieniu i z powietrznym amorem.

W ogóle jestem zdania że obecny gravel zdechnie śmiercią naturalną. Podzieli się na road plus powiedzmy z oponami do 38 mm jak Trek Domane i faktycznie gravel czyli rower z kierownicą szosową i przednim amortyzatorem i możliwością założenia opon do powiedzmy 2 cale. Bo dopiero taki rower nadaje się do płynnej, komfortowej i szybkiej jazdy w lekkim terenie.

Co do opon to różnice w szybkości mogą być bardzo duże. Jeżdżę na kombinacji Vittoria Corsa Control i Specialized Turbo Cotton. Jakiś czas temu pożyczyłem jakieś koła na śmieciowych oponach Schwalbe Lugano. Czułem jakby mi założono kotwicę. Potem pogrzebałem w necie i wyliczyłem że między moimi oponami a tymi było blisko 20 wat różnicy w oporach toczenia. Czyli blisko 10% mojej mocy.

Kiedyś się napatoczyłem na dwóch gości jadących po asfalcie na rowerach MTB z Łodzi do Warszawy ze średnią 30 km/h. Po prostu mieli opony typu Conti Race King na dużym ciśnieniu z małymi oporami i cisnęli ile wlezie. W związku z tym rower typu cross kompletnie nie ma sensu bo mtb robi to samo tylko lepiej (pod warunkiem że starczy przełożeń) a na szosie endurance z oponami 28 mm jeździ się całkiem komfortowo i są opony takie jak właśnie Vittoria Corsa Control, na których Matthieu Van der Poel wygrał wyścig po szutrach Strade Bianche (na 30 mm) czy  Challenge Strada.

Opony są absolutnie kluczowym komponentem w rowerze i ich odpowiedni dobór, dobór dętek czy odpowiednio zrobiony tubeless jest kluczowy zarówno dla szybkości, przyczepności jak i komfortu. Od roku upowszechniły się też wkładki antydobiciowe Vittoria do opon szosowych na których jeździ się na tubeless bo kocich łbach w wyścigu Paryż - Roubaix. Brukami to ich nawet nie można nazwać. Mój młody ścigał się teraz 3 tygodnie w Belgii po belgijskich brukach, które są stosunkowo gładkie na oponach 25 mm bez żadnego problemu i ani jednej kichy. Natomiast w Roubaix są już kamienie z pola ułożone jako droga. No i tam się już jeździ na oponach 28-30 mm z wkładką antydobiciową albo na szytkach.

Odnośnik do komentarza
6 minut temu, jajacek napisał:

Kiedyś się napatoczyłem na dwóch gości jadących po asfalcie na rowerach MTB z Łodzi do Warszawy ze średnią 30 km/h. Po prostu mieli opony typu Conti Race King na dużym ciśnieniu z małymi oporami i cisnęli ile wlezie. W związku z tym rower typu cross kompletnie nie ma sensu bo mtb robi to samo tylko lepiej (pod warunkiem że starczy przełożeń) a na szosie endurance z oponami 28 mm jeździ się całkiem komfortowo i są opony takie jak właśnie Vittoria Corsa Control, na których Matthieu Van der Poel wygrał wyścig po szutrach Strade Bianche (na 30 mm) czy  Challenge Strada.

Pozwolę przypomnieć kapitalny wątek dodany również nomen-omen przez SL66 z dnia 6 XII 2021 - "Jak sprawdzić i ewentualnie zwiększyc możliwości terenowe crossa/trekinga ? "

plus filmik wrzucony przez jacka na ten temat.

https://www.youtube.com/watch?v=QvO74sZxVs4

Wszystko na ten temat. Widać temat crossa/gravela wraca jak bumerang.

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Oskarr napisał:

Większość osób, które uważają jeszcze rowery mtb jako wolne, mają kiepskie opony mtb. Dobra, wyścigowa opona mtb daje abstrakcyjnie małe opory toczenia, tak więc podstawową modyfikacją w każdym nowym rowerze u mnie w domu to wymiana opon. 

Riderzy, którzy macie gen terenowy! Nie przesiadajcie sie na gravel !

Zwykła strata. Zwykle dobrze dograny bieżnik + lemonka wystarcza na szutry, pożarówki, korzenie leśne, śnieg etc. Zobaczcie FILMIK proszę:

https://www.velonews.com/news/mountain/failure-and-redemption-pete-stetina-sets-new-white-rim-trail-fkt/

Odnośnik do komentarza

Autor wątku: szukam lekkiego (w sensie takiego, który nie waży 15 kg), zrywnego roweru na asfalt, szutry, leśne lajtowe leśne ścieżki.

Odpowiedź: kup szosę, bo będziesz mógł 50 km/h na ustawkach jeździć ? Jacku, masz ogromne doświadczenie i oczywiście możesz mieć swój punkt widzenia, który nie każdy musi podzielać ? Ale w swoich podpowiedziach czasem idziesz trochę za daleko.

Piszesz, że "za samo słowo gravel" trzeba doliczyć 2000 zł do ceny. Sprawdzałem to 3 lata temu i wtedy wychodziło mi, że nic bardziej mylnego: https://roweroweporady.pl/czy-przeplacamy-za-rowery-grawelowe/  Bo niby dlaczego gravel miałby być (przy tym samym wyposażeniu) droższy od szosy? Jeżeli cena jest wyższa, to wynika ona z wyposażenia. Musiałbym to sprawdzić na 2022, ale wątpię by się coś zmieniło.

Piszesz, że hamulce tarczowe podnoszą koszt utrzymania roweru. Nie wiem, może ja mam jakieś dziwne hamulce, ale płyn hamulcowy to koszt jakichś 15-20 złotych (a nie trzeba go wymieniać/odpowietrzać aż tak często jak w MTB), klocki to 40-50 złotych czyli niczym nie odbiega to od hamulców obręczowych (a mam wrażenie, że wytrzymują dłużej). Czytaj - koszty są żadne.

Piszesz też, że zostaną na rynku gravele z amortyzatorem, bo tylko one mają sens. Rynek oceni, ale moim zdaniem to właśnie takie rowery są trochę na siłę ? Jakbym miał mieć gravela z amortyzatorem, to już wolałbym pojechać MTB-kiem.

Nikt nie pisze, że gravel zastąpi rower górski (pomijam skrajne przypadki pato-marketingu). Jest to fajny rower do tego co napisałem - jeździsz asfaltem, ale jak masz ochotę to zjeżdżasz z niego bez stresu na lżejsze drogi. I nie jeździsz na ustawkach 50 km/h i nie pakujesz tam korby 52/36 + 11-21. Nie golisz też nóg i nie kupujesz kasku aero ? To nie ten typ jazdy.

Mam w domu gravela z dwoma kompletami kół, mam też ścieżkowego fulla z dwoma kompletami opon (a może niedługo i kół). I dla każdego setu znajduję zastosowanie. Mam sąsiada, który jest niezłym dzikiem, ma sportową szosę, gravela i MTB XC. I uwaga, uwaga - po zakupie gravela prawie w ogóle nie jeździ góralem. A gravelem zapindala tam, gdzie ja już wybiłbym sobie zęby i prosił o MTB ? Wątpię żeby to marketing go tak zaczadził, że na własne życzenie się "tak męczy". Po prostu mu to pasuje i tyle.

Zabawne jest to, że jeżdżący na szosowych oponach 25 piszą "no i po gruntowej drodze DASZ RADĘ przejechać". Ale już o gravelu na oponach 40 mm piszą "łeeee, tym się nie da jeździć po dziurach".

Odnośnik do komentarza

Jak ktoś chcę czuć przyspieszenie, to właśnie to daje rower szosowy. W okolicach torunia jest dosłownie 10 km tras na których gravel będzie miał przewagę nad szosą, ale jadąc w trasę 100 km to tą trasą spokojnie też przejedziemy szosą z prędkością 5 km mniejszą, średnia wyjdzie lepiej w szosie bo wyskakując na asfalt rower odleci od gravela. 
Ustawki i jazda 50 km/h to jest 100% radość z jazdy na rowerze, podchodziłem do tego negatywnie do czasu pierwszej ustawki, satysfakcja z lecenia w grupie 50 km/h jest mega. Żaden gravel z napędem 1x11 tego nie zapewni. 
Gravel daje opcje schowania się przed wiatrem, prędkość 30+ nie powinna być wyzwaniem a dostaje często napęd 1x. Napęd 1x jest spoko w mtb przy jeździe po lesie, gdzie prędkości nie są zbyt wysokie ale albo będziesz gravelem podjeżdżał pod górki albo jeździł szybko. Bo rozumiem, że przedstawiamy gravela jako rower i na szutrowe ścieżki i na okazjonalne przejechanie po lesie. 
Gravel/przełaj ma własną dyscyplinę sportową, która musi mieć wprowadzone ograniczenia związane ze startami rowerów mtb inaczej mtb potrafią zdominować pudło na zawodach przełajowych. W zawodach gravelowych rzeczywiście startuje sporo graveli i są częściej spotykane niż mtb, mają po prostu więcej chwytów na kierownicy, ale można się ratować w mtb lemondką. 
Mam szosę na szczękach, ma 10kkm przebiegu, są bezobsługowe. Są to tanie hamulce sory, od zakupu roweru nic nie robiłem z hamulcem, ani razu nie wymieniłem okładzin. W MTB w hamulcach tarczowych wymieniam klocki co 3-4 miesiące (inny sposób jazdy), ale muszę też co roku przeprowadzić odpowietrzenie hamulców. Mam w rodzinie 6 rowerów z tarczówkami więc mam sprzęt do odpowietrzenia, problematyka jednak odpowietrzenia i ustawienia szczękowych jest dużo większa od starych hamulców szczękowych.
Gravel z amorem spoko sprawa, w długim dystansie brakuje na mtb ukrycia się przed wiatrem. Na zawodach jadąc na 1 pozycji łapie się kierownicę po środku i pochyla się do przodu aby zmniejszyć opór, tutaj baranek zdecydowanie wygrywa. 
Na zawodach mtb nie ma regulaminu zakazującego gravelom startować a gravele nie wygrywają z mtb (w odróżnieniu do przełajów ? ). 
Ścieżkowy full nie zastąpi HT, nie będzie miał takiej reaktywności co HT. 
Na 40 mm oponie jazda po dziurach dalej nie jest przyjemna ? Jeżdżąc na HT też wolę ścieżki z równym podłożem, łatwiej wtedy złapać flow. 

Tak więc reasumując, szosa daje prawdziwe odczucie prędkości i przyspieszenia. Uczucie przy wyprzedzaniu na szosie straży miejskiej na skuterkach jest super, ustawki są mega, jazda z lokalną koniną daje endorfiny na kolejny tydzień. 

Na gravelu nie odczuje takiego przyspieszenia ani nie wyprzedzę straży miejskiej, nie wystartuje w ustawce bo będzie brakowało przełożeń. 

Gravelem mogę pojechać w podróż 100 km, nie muszę planować dokładnie trasy aby biegła przez ładny asfalt, mogę jeździć po fatalnych ścieżkach rowerowych, ogólnie spoko rower aby czuć się całkiem wolnym. 

Na HT po zamontowaniu lemondki będę tak samo szybki jak na gravelu, tak samo (ze względu na lemondkę) nie wystartuje w ustawce szosowej albo nie pojadę w grupie z prędkością 40+. W dodatku będę mógł na HT wyskoczyć do lasu na single, pojechać na maraton mtb, wystartować w zawodach ultra (z lemondką), pojechać na single do świeradowa czy na enduro do szczyrku czy bielsko białej (nie będzie tak wygodnie co full ale jeżdżąc na XC 900 po enduro trials przez 3 dni nie wyprzedził mnie żaden full i byłem codziennie w top 5 w czasach zjazdu). 

Waga gravela z decathlonu za 5000 zł wynosi 10,7 kg bez pedałów, waga XC 120 za 5200 z oponami 2,3 cala i amortyzatorem 12 kg. Mi na wadzę XC 120 wskazał 11,7 kg z pedałami i tubelessem. 

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, ram napisał:

@jajacek:

clu: nie chodzi o canyon, nie chodzi o Szczecinę, chodzi o to, że wszystko, co możesz zrobić na gravelu, zrobisz na mtb/XC ? 

Tu się zgadzam. Czasem widzę ludzi koło mnie w lesie na singlach na gravelach jak uprawiają masochizm i kompletnie tego nie mogę zrozumieć. Mój kumpel o to zapytany odpowiedział: nie akceptuję rowerów bez baranka :)

Odnośnik do komentarza

@lukasz.przechodzen
Sądzę że zawsze miałeś podejście bardziej podróżnicze niż sportowe i to wpływa na Twoje wybory. Jeździłeś też chyba głównie sam lub z żoną/dziewczyną.
Ja zawsze miałem zacięcie bardziej sportowe. Jak mnie kolega raz wyciągnął na wyprawę na mtb z ogniskiem to po godzinie miałem dosyć stawania, odpoczywania i wyciągania prowiantu. Do ogniska nie dotrwałem. Odpaliłem sam do domu. Ja generalnie jak wychodzę na rower to żeby na nim jeździć. Czasem wolniej, czasem szybciej. Z żoną chyba nigdy nie byłem na rowerze. Nawet jeżdżąc na crossie zanim kupiłem szosę, nieustająco dążyłem do największych średnich prędkości a nie do eksploracji okolicy. Jazdę po polnych gruntówkach czy jakichś wałach przeciwpowodziowych uważam za śmiertelną nudę. Lubie polecieć fajnymi asfaltami wokół terenów leśnych czy jakichś jeziorek albo w górach albo pojechać na mtb do lasu, gdzie cisza, bezpiecznie, nie ma samochodów i nie ma ludzi. Gruntówki, szutry? Po co?

Totalnie podzielam to co napisał Oskar. Dla mnie również ustawki szosowe czy ustawki mtb z ludźmi ścigającymi się w maratonach były świetną zabawą i okazją sprawdzenia się. I rozumiem w pełni jego chęć rywalizacji. To jest naturalne dla faceta. Rywalizacja. Ale oczywiście nie każdy musi to robić.

Wiem, gdzie autor wątku mieszka i wiem jakie ma tereny do jazdy. Napisał że chce poczuć szybkość i lekkość jazdy.  "Miałby on być do jazdy na lekko, głównie poza miasto". No i do tego służy szosa. Żeby uciec z miasta. A że gdzieś tam po drodze żeby wyjechać z miasta musi przejechać kilometr czy dwa przez las to w niczym to nie przeszkadza. Na ustawkach można też spotkać fajnych ludzi i się wkręcić. Jazda w małej grupie jest weselsza i bezpieczniejsza. Napisał też faktycznie szutry i lajtowe ścieżki leśne. To niech mi pokaże u nas takie tereny. Bo ja nie bardzo widzę to zastosowanie w praktyce. Ma zresztą trekkinga, którym może po takich przejechać. Po co mu drugi rower, który robi to samo?

Zgadzam się że 1x11 na szosie to totalna porażka. Hamulce tarczowe ZAWSZE podnoszą kosztu utrzymania. Miałem XT. Wycieki na zaciskach. Miałem Deore. Częste odpowietrzanie. Mam Sram Level TL. Wyją. Pierdzielenie się z ocierającymi tarczami. Jak jazda w trudnych warunkach to klocki do zmiany. Jak przejechanie na rozgrzanych tarczach przez kałuże to tarcze wygięte. Jak po jezdni to czasem klocki zatłuszczone, trzeba czyścić i wypalać. Czasem samoczynne ubytki płynu. Oprzesz rower w pociągu, ktoś przytrzaśnie przewód hamulcowy i pęknie i problem. Zdejmiesz koło i naciśniesz klamkę. Zapowietrzyłeś. Postawisz do góry nogami i też może być problem. Ogólnie NIEPOTRZEBNE PIERDZIELENIE SIĘ. W szosie? Szczerze powiem że kompletnie nie pamiętam kiedy coś rozbiłem z hamulcami. Klocki? Nie wiem, chyba od nowości od jakichś 5 lat nie zmieniałem. Oczywiście że w MTB tarcze. Ale w szosie? Za cholerę.

Natomiast rzeczywiście znam przypadki ludzi, którzy się nie wkręcili w szosę ani w mtb. Mam takiego kolegę turystę. Dla niego gravel jest idealny. On kompletnie nie czuje jazdy terenowej. Większość życia jeździł trekkingiem lub szosą. Podobnie jak nie czuje terenu 95% innych ludzi, którzy nigdy nie mieli porządnego roweru mtb i nigdy nie jeździli po porządnych singlach. Z kolei szosa dla wielu słabo skoordynowanych, czy nie chcących się za bardzo zaginać to taki trochę overkill. Nie czują się pewnie w ruchu miejskim, boją się jeździć w grupie, nie mają wydolności żeby jeździć szybko czy czasu żeby jeździć regularnie. No i wtedy gravel. Tak ja to widzę. Ja nawet po mieście wolę pojechać na mtb niż na gravelu. Mój młody to samo. On nie uznaje innych rowerów niż szosa i mtb. W teren zawsze pojedzie na mtb. A szosa to jest wolność, wiatr we włosach i testosteron napędzający do zaginania się czy walki z wiatrem. Więc wszystko zależy od potrzeb.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...